Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 28.01.15 15:29  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Czemu nie? Przecież tym razem by nie umierała w męczarniach od wirusa X, tylko jedno, szybkie pchnięcie ostrza zakończyłoby jej żywot. Co prawda moment w którym serce by się zatrzymało po ranie a chwila ataku to różnica w czasie, w której prawdopodobnie jej własna krew by bulgotała w gardle, oddech nie dawał w ogóle poczucia wypełnienia płuc, tylko wrażenia rodem z bycia topionym, a ciało by powoli drętwiało w spazmach i bólu... No ale hej. To lepsze niż wirus X, prawda? A skoro przetrwała mutacje z jego strony, co to za problem by poradzić sobie ze śmiercią od ostrza. To byłaby ulga wbrew pozorom. Ewentualnie mógłby odciąć głowę, lecz podobno przez jeszcze jakąś minutę mózg działa. To pewnie byłoby dziwne uczucie, obserwować swoje bezgłowe ciało z poziomu podłoża, z akompaniamentem wulkanu krwi. Zdeycdowanie. To by było dużo bardziej warte zobaczenia niż tocząca się walka o supremacje między S.Spec a resztą świata.
Przyznać trzeba że jak na tak wiekowy program, ma dość mało słabości. Być może to przez fakt że jego program był "customowo" zaprogramowany i skonstruowany, a twórca mógł uniknąć usterek, jakie mogły się pojawiać w fabrycznie instalowanych androidach. Oczywiście - Lenny był potem modyfikowany, to też kilka błędów i nieprawidłowości się zdarza. Choćby dlatego jego system czasami trafia szlag i się zawiesza, nawet w środku potyczki, co jest widokiem o tyle ciekawym co... Głupim. Mordercza maszyna nagle staje w miejscu i się wyłącza. Bo tak. Bez konkretnego powodu. Bo może. Co prawda powód jest, ale jedynie osoby z zainteresowaniami hakerskimi mogłyby go odnaleźć w jego oprogramowniu. Wirus, jaki jest wyjątkowo paskudny, gdyż przez brak możliwości modyfikacji płynnie zmieniającego się kodu systemowego atakuje w inny sposób, odcinając podstawowe komendy zasilania i systemy, destabilizując całą maszynę. Cóż... Inteligentne i wredne, bo może.
Więc skąd ta marudność? Czyżby android z umiejętnościami do mrożenia okolicy i chcący cię posiekać na kotlety to mało? Chcesz więcej? Nie szkodzi - Lenny jest też zdolnym wojownikiem w walce wręcz bez użycia oręża. I potrafi parzyć, więc ogień też tu jest, choć nie do końca właściwy. To bardziej... Powiedzmy, skutek uboczny. I gdyby nie to że się z nią "bawił" po prawdzie, to użyłby jednego ze swoich rozszerzeń w celu uruchomienia termowizji w swoich wizjerach. Wtedy nawet ciemność nie pomogłaby wymordowanej w obronie. Nic już by nie pomogło, a ucieczka byłaby praktycznie bez sensu.
Wygląda jednak na to że szczęście się do niej uśmiechnęło, prawda? Niech więc skorzysta z tego, dziwnego łudu losu i spróbuje jakoś nawiązać kontakt z maszyną, która w sumie sama go nagle wymaga. Może nie ta kolejność, ale to zawsze coś, prawda? Ma szansę przetrwać. Ma szansę żyć. Ma szansę nie skończyć przemielona lub rozczłonkowana. Ma szansę na całkiem sporo - może nawet owocną znajomość, bo kto wie czy android nie okaże się być bardziej pomocny niż na pierwszy rzut oka się wydał? Chociaż nie, przecież już był pomocny. Bardzo uczynnie chciał pomóc panience przejść na drugą stronę styksu/wejść do nieba/zejść do piekła/cokolwiek w co Panienka wierzy.
Usłyszałaby nawet szeptem, ale dziewczyna i tak nic nie mówiła, więc... Cóż począć? Skoro nic nie mówi, nic nie proponuje, to czemu ma czekać jak kretyn aż coś powie?
Ej no, te buty przetrwały całkiem sporo. Hm... Co prawda to nie te same w których przez blisko rok czy kij wie ile jeszcze przeleżał w jakiejś grocie, konserwując system, ale i tak przetrwały swoje. Warto było zostać zdeptanym przez taki but, który chronił taką stopę. Oj, warto było. Ostatnio androidy to rzadkość, można nawet się zastanawiać czy nie wymarły, ewentualnie - nie zostały zezłomowane. Pewnie jeszcze gdzieś się kręcą "syntetycy" w formie sprzątaczek czy tragarzy, ale bojowe wykorzystanie maszyn jest już daleko w tyle. Szkoda, prawda? Ale z drugiej strony - to daje mu pewną dozę unikalności. Mało kiedy masz okazje spotkać... Eee... Żywego? Egzystującego? Dunno. Istniejącego androida bojowego, o.
No już mówił że może się zrobić cieplej, nie? Właśnie. Oprócz tego jeszcze można było się bardziej "szczernieć", pokrywając też całą skórę czernią, która była swoistym aktywnym pancerzem... A w ciemności pozwalała na niemal całkowite wtopienie się w tło, jak połączy się z jego czarnym ubiorem. Takie było - ni ma go, bo całkowicie czarny. Zniknąłby na asfalcie, hehe.
Ale przecież on mówił wcześniej. Co prawda powtarzał tylko o wymazywaniu świadków... Ale mówił! Nie zarzucisz mu że nie, prawda? Nu. Co prawda teraz był dużo "spokojniejszy" i nie atakował (choć kto wie czy tego nie zrobi, kto go tam wie), opowiadając po krótce wszystko to, co się tu wydarzyło. Ogólnikowo, gdyż nie miał potrzeby wchodzenia w szczegóły, je mogła sobie uzmysłowić sama, co powoli robiła, gdy dał przerwę między swoimi słowami. Nie odpowiedział jednak na żadne z jej pytań które zadała, przynajmniej do chwili gdy zaczął mówić kolejną kwestię. Odsunął kciuk od osłony rękojeści, pozwalając ostrzu zatopić się z powrotem w jego bezpiecznym pokrowcu, nie przerywając jej. Kiwnął głową potakująco na pytanie a pro po tego, że nie ma wyboru. Prawdą jest że nie miała wyboru od chwili gdy uznał że zamiast ją zabić, to z nią porozmawia. Pozwolił jej mówić, a gdy skończyła, postanowił się odezwać.
- Dlatego przysiadłem się obok. Co do warunku - mam tylko taki. Oczekuje odpowiedzi na swoje pytania. Żebyś jednak nie czuła się za nadto poszkodowana, możesz bez problemu zadać wszelakie pytania mi. Z tym że, jeśli będą sięgać do nieodpowiednich sfer, uchylę się od odpowiedzi, czego tobie nie wolno. Nie martw się jednak - postaram się nie zadawać rażących pytań. - Rozpiął swój płaszcz i zsunął go z ramion, zdejmując z siebie, przy okazji ujawniając, równie czarną co reszta stroju - koszulę z długim rękawem, jaką miał pod płaszczem. Powoli, nie chcąc ukazać zagrożenia ze swojej strony wychylił się ku kobiecie i okrył ją, na tyle na ile się da chcąc chronić przed zimnem okolicy. Uczynny, nie ma co. Zaraz po tym usiadł z powrotem na miejscu na którym był. - Nie mogę pozbyć się tego lodu, więc chociaż spróbuje cię nieco ogrzać. Wracając do twoich pytań, na które nie udzieliłem odpowiedzi. Owszem, to co się wydarzyło tutaj to moje działanie. Ekipą sprzątającą miało być migrujące w niedalekiej okolicy stado pustynnych robaków, które miały pożreć wszystkie ślady mojego działania, nie licząc nieprzewidzianego gapia w osobie tej kobiety. - Kiwnął ponownie głową w stronę leżących w mroku zwłok. - Nie należę do Drug-On i tak, ten lód to moje działanie. Uczę się powoli korzystać z nieautoryzowanej modyfikacji mojego cyber-szkieletu. Nie musisz się obawiać o upływ czasu - mój zegar systemowy jest skalibrowany do tej strefy czasowej. Za drzwi nie jestem w stanie zapłacić inaczej niż tym, co może mieć przy sobie moja poprzednia ofiara. Jak widzisz - nic więcej nie posiadam. Zwłoki oczywiście zabiorę. Hm... Sprawdzę co posiada. - Bez zbytniego pytania "porwał" jej z rąk latarkę i skierował się spokojnym, miarowym krokiem ku leżącym, nieco przemarzniętym od lodu zwłokom i począł przeszukiwać kieszenie. Coś zaczęło zostać rzucane ku wymordowanej, a przez chwilę był odgłos klikania i trzasków, lecz android zasłonił swoje działania plecami. Najpierw coś pacnęło, potem stuknęło, potem stuknęło głucho, a na końcu rąbnęło dość wyraźnie, lądując gdzieś obok wymordowanej. I coś się jeszcze potoczyło po lodzie do dziewczyny w ilości trzech, podobnych odgłosów.
- Hm, chyba nic więcej tu już nie znajdę. - Stwierdził, podnosząc się i wracając do kobiety, oblewając światłem miejsce obok niej, w którym rzucił te przedmioty.
- A więc, hermetycznie opakowana kanapka, pół litrowa butelka wody która nie zamarzła, pistolet wraz z magazynkiem w którym znajduje się dziesięć naboi na piętnaście, sprawna latarka oraz baterie do niej w ilości trzech. Model o silniejszej wiązce światła niż ta, którą posiadasz. - Opisał dokładnie to, co leżało obok wymordowanej. Kanapka wydawała się być dość bogata w dodatki jak warzywa i mięso, woda nawet nie została odkręcona. Dziury po kulach które mogła zauważyć na płaszczu wymordowana świadczyły, gdzie zaginęło pięć kul, a latarka... Cóż, prawdopodobnie osobniczka nie dysponowała najlepszym wzrokiem w ciemnościach również. W miarę mówienia zbliżył się i usiadł na przeciwko dziewczyny, oddając jej latarkę. Ponownie skrzyżował nogi i splótł palce dłoni między nogami, spoglądając spokojnym, lekko jarzącym się wzrokiem błękitnych tęczówek, które jednak już gasły, ukazując że czas w którym kontroluje lód zaczął się wyczerpywać.
- A zatem, pozwól że teraz ja zadam pytania. Podaj mi swoje imię, odpowiedz też dlaczego nazywałaś mnie "klientem" w momencie chwilowej utraty pamięci... A także opowiedz mi, proszę, o tej intrygującej książce, z której prawdopodobnie wyczytałaś informacje na mój temat. - Dość mało wymaga, prawda?
Ale to dopiero początek, więc pewnie jeszcze będzie mógł wymagać innych, trudniejszych odpowiedzi, czyż nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 17:53  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Mimo wszystko lepiej pożyć sobie trochę dłużej. Popracuje, ponudzi się, powariuje, będzie zwiedzać, zdobywać ciekawe informacje i inne tego typu. Łatwiej o to wszystko, jeżeli wciąż żyjesz. Równie dobrze po śmierci może nie być... Niczego. Cholera ich wie, Boga wcięło, to i może te całe Nieba, Piekła i inne bzdury tego typu też. A wtedy to już w ogóle będzie nudne życie po (drugiej) śmierci. Tak więc dopóki nie stwierdzi, że nie ma co się męczyć na tej ziemi (lub dopóki nie trafi na jakiegoś mordercę, który zechce jej głowy), to będzie sobie balować. Aż do znudzenia, bo tak.
Dobra, skróćmy to lekko, bo się nam mózg przegrzeje. A i nie ma co za wiele mówić na temat słabości, bowiem tych można się domyślić w jej przypadku. Jak masz dobre uszy - krzycz, wywołaj jakieś mocne dźwięki. Jeżeli chronisz swojej ręki, bo i tak masz na niej jakieś rany - celuj w to. Jeżeli dostajesz szału... Wiadomo. Wykorzystujesz fakt, że Twój cel chwilowo nie kontaktuje. Co prawda czasem ciężko w ogóle trafić, jak Ci taki Wymordowany zacznie szaleć, ale w gruncie rzeczy wystarczy chwilę pomyśleć, a będziesz w stanie w takowego trafić. Ale i tak łatwiej ogarnąć się w czasie walki z szalonym Levelem E, aniżeli dobrze opancerzonym i uzbrojonym androidem, który tak na dobrą sprawę został stworzony do walki.
Narzekania mogą się objawiać tym, iż nie zawsze walka jest takim urozmaiceniem, jakiego się pragnie, proste. Gdyby Ethel była minimalnie bardziej przygotowana na to, że do jej norki wpadnie wściekły android, to może by znalazła coś, co mogłoby jej ułatwić co najmniej ochronę siebie. No ale nic, na razie jakoś sobie radziła. Jeszcze tylko by jej usunąć te niewiadomoskąd wzięte przemęczenie i byłby w sumie sernik. Szkoda, że tak się nie da. W zamian za to trzeba sobie inaczej radzić, yup.
Tylko że jazda po lodzie i takie uderzenia głową nie były w planach Wymordowanej.
O dziwo jednak dały jej całkiem dobry wynik na samym końcu. Kto wie, gdyby nie przywaliła w tamtą skrzynkę, to równie dobrze android nadal zajmowałby się tylko i wyłącznie tym, jak pozbawić "świadka" życia. Może za te 20 minut dałby sobie spokój, gdyby tyle wytrzymała? Lepiej jednak dla niej, że nie musiała próbować. Naprawdę, jakby ktoś jej powiedział, że po byle uderzeniu zdoła zainteresować Lentarosa czymś innym, toby się chyba zastanowiła nad celowym uderzeniem. Wtedy jednak by wyszła na jakąś małą masochistkę, a i samo nakłonienie samej siebie, aby to zrobić, nie należałoby do prostych. W końcu takie oddziaływanie nie pozostaje Ci dłuższe. Ciało A działa na ciało B z tymi samymi wartościami, jedymie kierunek jest zmieniony. W tym przypadku ciałem A była jej głowa, a ciałem B skrzynka. Siła, z jaką uderzyła nie była słaba, ale też nie zamierzona, jednak w tym wypadku ciało B miało to w nosie. Zadziałała na niego siła, a więc oddał jej pięknym za nadobne, robiąc misz-masz w głowie Ethel. To się mogło skończyć źle. Równie dobrze jej pamięć nie musiała zrobić resetu z ostatnich kilku minut - co by było, gdyby zamiast "minut" wprowadzić dni, miesiące, a nawet lata? To by była niezła klapa. Równie dobrze android mógł kontynuować swoje działania, gdzie szanse na przeżycie Eth spadłyby do równego zera. Po tym lodzie nie da się chodzić. Co dopiero uciekać.
Nie spodobała jej się "prośba" Lentarosa. Fajnie, on może unikać odpowiedzi na niewygodne pytania, ale Eth będzie musiała na takowe odpowiadać. Nie była zbyt przyzwyczajona do rzucania odpowiedzi związanych z nią, jeżeli te nie dotyczyły jej godności. Może coś tam kręcić, ale będzie problem, jeżeli system to wykryje. Dopóki więc ma możliwość unikania odpowiedzi za pomocą odpowiedzi, będących mniej ważnymi, ale wciąż aktualnymi informacjami - będzie dobrze. Tak, będzie dobrze, panowie. My to naprawimy.
- Mam taką nadzieję. - westchnęła - Postaram się w miarę kontaktować. I z góry uprzedzam, że jeżeli nagle mi odbije i zacznę się rzucać, to jednak nie próbuj mnie ponownie zabijać, a w zamian za to przywal porządnie raz, żebym się przespała, czy coś, okej? Bo nie panuję nad pewnymi... Zmianami w mojej głowie.
Jeżeli ten już wydedukował, że jest Wymordowaną, to chyba powinien mniej-więcej ogarniać, dlaczego o tym wspomina.
Miała ochotę się uchylić, kiedy ten jakoś ruszył z czymś w łapach w jej kierunku, ale po ujrzeniu płaszcza, zrezygnowała z tego. W zamian za to przyjęła go. Całkiem ciepły, mru. I miał fajny kapturek. Ethel jednak nie chciało się zakładać go na głowę, więc skupiła się na kolejnych słowach Lentarosa.
- Wątpię, żeby tu dotarli... Naprawdę, trzeba było zabić tego Twojego świadka zanim zdołał wbiec do mojego tuneliku. Albo przynajmniej nie wyważać drzwi w trakcie popełniania tego morderstwa, czy coś. Wiesz, jak ciężko było znaleźć pasujące? - Sabi pokręciła głową i przymknęła na chwilę oczy. Teraz znowu będzie musiała szukać wiekami takich drzwiczek, które będą chciały wejść do tego tuneliku. I będą musiały jakoś działać, no. - Szkoda. No nic. I następnym razem ćwicz swoje zdolności na takich terenach, gdzie potem nikt Ci potem tego nie będzie miał za złe. Chociaż... Gdyby go dobrze rozłożyć, to byłaby fajna ślizgawka. Mierna pułapka, ale czasem potrafi zdziałać cuda.
I jej głowa była przykładem. Chwilę potem android zabrał jej latarkę, co wywołało u niej coś, co można określić jako "napuszenie się". Sabi oparła głowę o skrzynkę obok i skrzyżowała ręce, czekając. Zauważyła potem jakieś przedmioty, które co jakiś czas "przyjeżdżały" do niej na lodzie. Woda, kanapka, pistolet, kolejna latarka z bateriami... Dobra, trzeba było przyznać, że jego świadek był dobrze przygotowany na łażenie po tych terenach. Może nawet była w stanie wyłapać plusy ataku na jej norkę.
- Przyjmuję. - odpowiedziała po chwili, po czym zebrała wszystkie przedmioty. Pistolet dostał swoją oddzielną skrzyneczkę, żeby przypadkiem nie było niemiłych niespodzianek, tak samo latarka w bateriami, aby się nie pogubiły. Wodę i kanapkę położyła na razie na materacu - potem im znajdzie lepsze miejsce. Kto wie, może niedługo gdzieś sobie wyjdzie w celach zwiedzania, to wtedy w ogóle się przyda. - Jeżeli jednak kiedyś trafisz na jakieś dobre drzwi, to wiesz, do kogo je przesłać.
Wtedy to już w ogóle mogła mu wybaczyć za całą akcję. Warto szukać plusów, nawet tak malutkich. Chwilę potem doszły do niej już pierwsze pytania. Czekaj... W ogóle nikt z nich się nie zastanawiał, gdzie biegnie? Oj, smutno. Trzeba było znowu z pamięci wypowiedzieć całą regułkę, jaka była na jej drzwiach.
- Może gdzieś tam leży kawałek drewna z kartką, na której wszystko ładnie pisało, ale dobra. Nazywam się Ethel i jak już wiesz, mieszkam sobie w tej norce, nazywanej dalej "norką informatora". Tak, specjalizuję się w obserwacji celów i zdobywania informacji na ich temat. Zlecenia zazwyczaj przychodzą tutaj, bowiem w drzwiach była odpowiednia dziura, która przyjmowała listy. Taka mała skrzynka pocztowa, o. Dlaczego określiłam Cię jako klienta? Cóż, coś mi musiało podrzucić myśl, że przychodzisz właśnie w tym celu. A taa księga... - tutaj złapała swoją własność i przycisnęła mocno do siebie - To taka książka. Zdobywająca podstawowe informacje, jak już zauważyłeś. Godność, rasa, stopień zagrożenia. Ułatwia robotę. Po prostu.
I to tyle. Nie trzeba było się na ten temat jakoś specjalnie rozwodzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 0:01  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Ewentualnie, po śmierci możesz wrócić jako duszek i sobie łazić między żywymi. To może nawet by mogło być ciekawe, zdobywanie informacji dla Eth nie byłoby nigdy więcej tak proste, jak jako niewidoczny, lewitujący, przezroczysty duch. Prawda? Prawda. Gorzej już ze sprzedawaniem takich informacji, chyba że spiknęłaby się z jakimś nekromantą lub kimś, kto rozmawia ze zmarłymi. Jakiś szaman czy coś, ktoś by ją w końcu usłyszał. Taki realistyczny android niestety nie... A szkoda. Pewnie fajna z niej osóbka i mimo wszystko, nie warto jej zabijać. Kto wie do czego się przyda? Lub czy poprostu jako żywa istotka nie byłaby miłym towarzystwem. Bo mogłaby być.
Ehm, jedna kwestia tu się nie zgadza. Podstawowo, Lentaros nigdy nie miał być androidem bojowym. Był replikantem, który jednak na tyle spodobał się S.Spec iż uznano, że warto go przejąć i zmodyfikować pod jurysdykcję bojową. Tak jak i resztę "obiektów" projektu "Elimination" tej linii do jakiej go "dołączono". Każdy z nich był wyrwanym z "życia" kogoś innego androidem, złożonym "customowo", posiadającym jednak jakieś specyficzne cechy, które sprawiały iż niebieski się nimi interesowali. Co konkretnie? Hm, może książka Ethel by jej powiedziała? Z pewnością by mogła coś takiego nakreślić, bo to dość oryginalna cecha, której brakuje innym maszynom. Może tam jest?
Hm, jak można się przygotować na wizytę androida... Zaminować wejście? Postawić drut kolczasty? Rozstawić sobie skrzynki z paralizatorami? Ustawić gniazdo ciężkiego karabinu maszynowego tuż za drzwiami? Garść granatów? Wyrzutnię rakiet? Android to swoista wersja czołgu na nogach, ciężko sobie z czymś takim poradzić z "zasobami" jakie ma się na terenie Desperacji. Może solidna strzelba by pomogła... Ale to i tak wymagałoby bliskiego dystansu. A na bliskim dystansie to jednak ON jest górą. To sposób w jaki walczy. Bardzo blisko. Na wyciągnięcie ramienia, nogi czy zasięg ostrza. To jest zasięg, który preferuje, zasięg który trzeba bezwzględnie unikać w walce z nim...
Lecz ostatnio dostrzega minusy tego zasięgu, dlatego stara się przezwyciężyć swoją zaprogramowaną "aprobatę" dla ostrzy, po to by w końcu móc używać właściwie broni dystansowej, i zmieniać je w razie potrzeby. Tak. To by zdecydowanie pomogło w jego dalszych działaniach, gdzie broń palna powoli osiąga supremacje ponad brutalną walką krótkodystansową.
Cóż, być może gdyby poszkodował ją do stopnia iż nie mogłaby się poruszać i uciec mu, też by złożył jej ofertę tą samą co teraz, tylko w nieco zmodyfikowanym terminie czasowym, bo pewnie takowy by już się zmienił. Ewentualnie - bez terminu czasowego, gdyby wytrzymała 20 minut tej dziwnej bieganiny. Ciekawe czy kondycji i nerwów by na to wystarczyło...
Możliwe że nie, lecz nie musiała sprawdzać, dzięki faktowi że stało się to, co stało, dając niespotykany "profit", zysk pod postacią... Braku kolejnych ran i przejścia do pokojowej kwestii konfrontacji, w której w zamian za odpowiedzi na pytania unika kolejnych ciętych, kłutych, szarpanych ran, siniaków, uderzeń czy złamań. To chyba dobra wymiana, prawda? Powiedziałbym nawet że niesamowicie dobra, wprost farciarski strzał, biorąc pod uwagę założenie pod jakim ją zaatakował. Czyli wymazanie świadków. Czy fioletowowłosa czuje się "wymazana"? Chyba nie, co powinno być dla niej na "plus", prawda?
Nah, co prawda ten warunek może i był trochę "chamski", ale fakt faktem, nie zamierzał jej zalewać pytaniami które byłyby dla niej w jakiś sposób niekomfortowe. A przynajmniej postara się. W naturze maszyny raczej nie leży pytanie o rozmiar biustu czy wykorzystywanie "cielesne" tej chwili, prawda? Nawet jeśli pod tym względem był dość... Awangardową maszyną, to jednak nie zamierzał "wykorzystywać" nikogo. Ani niczego. Przynajmniej nie w tych celach.
Przysłuchał się jej prośbie. A więc, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze obserwacje na jakich podstawie wywnioskował rasę wymordowanego, mógł uznać iż dziewczyna jest jedną z tych, którzy zmagają się ze swoistą formą zwierzęcego "szału", jaki czasami ich ogarnia. Level E, tak określano tego typu osobników. Kiwną głową na jej słowa.
- Więc dzielimy podobną przypadłość, Panienko. Jeśli ujrzysz że moje oczy zaczynają się jarzyć czerwonym blaskiem - uciekaj. Lub udawaj trupa. Być może w takim stanie nie odróżnię cię od martwej istoty, a w takowym moim jedynym celem będzie eksterminacja każdej istoty żywej. Bądź ostrożna. - Poinstruował ją, by jeszcze po krótkim momencie dodać. - Jeśli jednak zawieszę się, przestanę wydawać dźwięki lub się poruszać - najprawdopodobniej mój system się zawiesi, a potem zrestartuje. Nie obawiaj się tego stanu. Nie jest groźny. - Kiwną głową, potwierdzając swoje ostatnie zdanie, a na jego twarzy pojawił się... Uśmiech? Tak. Subtelny, nieznaczny, acz jednak - uśmiech. Całkiem przyjemnie zdobiący jego twarz, trzeba przyznać.
- Jak wyżej wspominałem - czasem mój system ulega zawieszeniu. Tak było i w tamtej chwili, lecz zdążyłem ją dogonić. W momencie gdy już dotarłem tutaj drzwi ledwie się trzymały od jej wściekłych prób otwarcia ich... Choć faktycznie mogłem darować sobie to kopnięcie. Dobre drzwi można znaleźć w pewnym magazynie, nie dawno opustoszał przez fakt że jego właściciel zginą. Jeśli tam zajdziesz - pozdrów ode mnie miłego arachnoida. Nie sądziłem że pająki mogą być tak sympatyczne. - Tak, to zdecydowanie był zaskakujący element tej misji infiltracyjnej gdy pajączek go obśliniał, obserwował z ciekawością, a nawet ukazywał pewną dozę sympatii... Lub oceniał go pod względem tego czy pasuje na posiłek. Lub coś w tym stylu.
Na jej słowa a pro po mocy chciał jej pokazać inną rzecz którą może zrobić, ale nie był w tej chwili w stanie. Wszczep się "ochładzał", by ponownie działać. O dziwo - on jeden jest wtedy ciepły. - W zakresie tego uzdolnienia nie leży tylko pokrywanie lodem, ale także tworzenie go poprzez zamrożenie wilgoci w powietrzu. Teoretycznie mogłem go użyć by zamrozić krew w twoich żyłach, zmieniając cię w posąg. Piękny, lecz martwy. - Z jego ust wydobyło się ciche, nieznaczne westchnienie, po którym na moment spuścił głowę w dół. Świadomie pochwalił urodę Panienki, gdyż zdecydowanie miał ku temu powody. Jako maszyna, był obiektywnym estetą, który nie patrzył przez pryzmat subiektywności. Gdy widział coś uroczego, pięknego, ładnego - nie zwracał uwagi na to kim jest ta osoba/przedmiot i wyrażał swoją opinię, bez szufladkowania. Dalej była już kwestia przeszukiwania zwłok "ofiary". Owszem, był dobrze przygotowany. Może to jakiś szpieg z miasta? Jej ubranie było dość czyste... Cóż, zanim ją zaatakował. Świeże, nie takie jak ubrania tutaj. Nawet najemnicy takich nie mieli.
- Więc dobiliśmy targu. - Rzucił krótko, wracając na swoje miejsce. Nie skupiał uwagi na tym, gdzie kobieta ukrywała przedmioty jakimi "zapłacił" za swoje problemy tutaj. I fakt że zapewne przez jakiś czas jej norka będzie dość zatęchła od wilgoci, gdy lód puści. Bo na pewno w końcu puści, i wtedy zmieni się w wodę. Piasek powinien ją wchłonąć... Choć może skorzysta z tego i nazbiera sobie więcej wody z roztopu? Kto wie. To była woda znajdująca się w powietrzu, więc była dość... Czysta. Jako tako.
- Mogę ci nakreślić mapę do magazynu o którym wspominałem. Jest tam sporo pomieszczeń z drzwiami, o ile nie został już zajęty przez innych. Tylko ten arachnoid może być problemem dla kogoś twojej postury, ale nie powinien być groźny, o ile nie będzie głodny. Wyjęcie drzwi z zawiasów nie byłoby problemem, prawda? - Co prawda kwestii dostarczenia w jej zakresie siłowym nie obliczał dokładnie, więc można ująć iż "zapomniał" o tym, że drzwi swoje ważą, a przed sobą ma dość wątłą, kruchą dziewczynę. Tak, powinien to uwzględnić. Zdecydowanie.
No co, nie miał okazji spojrzeć na kartkę na drzwiach, jakie najpierw zasłaniała mu brunetka, a potem poszły w drzazgi po tym jak jej ciało zrobiło za taran. Tsa. Dokładnie.
W skupieniu analizował słowa wypowiadane przez, jak się dowiedział, Ethel. Informatorkę, najprawdopodobniej neutralną, skoro pytała go o przynależność do organizacji. Nie widział też żadnej symboliki gangowej, a nawet jeśli - prędzej by zamieszkiwała w ich własnej siedzibie, niż w norze na terenie Desperacji, prawda? Prawda. Hm... A więc ta księga pozwala jej na zdobywanie danych o różnych istotach, choć dość... Prozaicznych.
... To może okazać się pomocne.
- Hmmm... - Zamruczał w formie zamyślenia, a jego syntetyzator mowy sprawił że brzmiało to nader ludzko. Jego lewa dłoń sięgnęła za plecy, wydobywając z małego, skórzanego pokrowca pewien... Ciekawy przedmiot. Fosforyzujący delikatną, błękitną poświatą sztylet o stali koloru błękitu morskiego. Wysunął go w stronę dziewczyny, rękojeścią ku niej, samemu trzymając za ostrze między palcem wskazującym a kciukiem.
- Czy ta księga może określić informacje o tym przedmiocie? A może ty coś wiesz o tej broni? Znalazłem ją już dłuższy czas temu, lecz wciąż nie wiem czym jest, ani nie znam źródła fosforyzacji stali. - Rzucił spojrzenie na księgę, jaką docisnęła do swojego ciała. - ... Przeczytaj mi też informacje, które ta księga napisała o mnie. Nie zamierzam jej uszkadzać, więc nie bój się przeczytać wszystkiego.
Yup, prawda prawdą, nie miał w planie jej uszkadzać. Nawet jeśli mogła streścić dziewczynie całą historię jego egzystencji.
Wtedy zabije ją i zabierze księgę, znaczy, będzie dość zaciekawiony tym. Sam nie znał wszystkich faktów swojego "życia"... Jeśli tak można nazwać istnienie maszyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 17:35  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Jeżeli takie duszkowanie jeszcze jest możliwe, to byłoby nawet wygodne, ale nikt nie ma takowej pewności. Więc zostaje jej drugie życie. Warto je jednak wykorzystać, bo życie lubi robić w kij niespodzianek.
Warto jednak zauważyć, że w końcu go zauważyli, więc coś już miał w sobie. A android to nie człowiek, maszynie w końcu można jakoś zmienić jego zdolności poprzez odpowiednie programy, prawda? Przynajmniej tak się zawsze wydawało informatorce. Na pewno taka kupa metali i innych dziwactw ma większą szansę na zmianę, niż taka Wymordowana. No, jeżeli zacznie trenować, to pewnie ma szansę, aby zdobyć nową umiejętność, też fakt. A z tym całym przewidzeniem, jaka to była cecha - kto wie? Książka wyłapuje najróżniejsze umiejętności, jeżeli tylko dostanie takową okazję. Nie opisuje jednak kiedy, co, gdzie i jak ona została zdobyta. Po prostu wypisze Ci je jedną pod drugim.
Najlepszym sposobem na pozbycie się wroga jest... Przeczekanie. No. Gdyby wiedziała te dziesięć minut wcześniej, że do jej norki wkopie się taki "czołg", toby po prostu posiedziała dłużej przy ruinach. Albo w ogóle by poszła w tym czasie poszukać nowych drzwi. Android by w końcu opuścił jej norkę, dając jej możliwość w miarę bezpiecznego powrotu. Minąłby czas, który został wyznaczony, zostawiłby trupa i by sobie poszedł w jasną cholerę. Co prawda wtedy w ogóle by się nie spotkali, ale lepsze takie wyminięcie od ryzyka. Choć czasem coś takiego potrafi ułatwić życie... Znajomość z takim wesołym robocikiem, jakim jest Lentaros, mogłaby się jej kiedyś przydać. I na odwrót. Więc zarówno jedna, jak i druga strona może wyciągnąć z tego jakieś plusy.
Taa... Dobrze jednak, że doszło do tego, do czego doszło, tak. Masełko maślane, ale kij. Ethel żyje i ma się w miarę dobrze, jeżeli można tak określić stan, gdzie tylko Bóg (którego nie ma, huh) wie, za ile znowu rąbnie w podłogę. Cóż, może się jej uda teraz przespać, jak się tylko położy. Co z tego, że ma trupa w norce i "ktoś" jej rozwalił drzwi - lepsze to jak spanie na dworze. Minimalnie bezpieczniejsze. W razie czego zrobi sobie prowizoryczne drzwi z jakiegoś drewna, które znajdzie w okolicy, może się znajdzie jakieś. Albo ktoś je akurat wywali z miasta, to dopiero by było fajnie.
Chamski czy nie, musiała zacisnąć zęby i z tym przeżyć. To już było naprawdę lepsze od uciekania w trybie natychmiastowym od wściekłego androida przez co najmniej 20 minut. Przynajmniej nie powinna już teraz kopnąć w kalendarz, gdyby coś nie wyszło. Gdyby jednak było aż tak źle, toby po prostu opuściła swoje mieszkanko na czas określony. Wcześniej jednak i tak by zaryzykowała, aby wziąć przynajmniej kilka skarbów. W końcu nie po to je zbierała, żeby teraz je tracić na rzecz Lena. Choroba go wie, może by sobie potem zechciał pomyszkować, zobaczyć, co ewentualny właściciel ukrywał w tej biedzie. A to by nie było fajne.
A, świetnie, jeszcze w dodatku on sam może zwariować. To się dobrali! Niech tylko wpadną w swoje szały razem, w tym samym momencie, żeby znowu próbować się zabić - wiadomo oczywiście, kto tu padnie, ale co tam, jak dostajesz perwolca, to Cię to w ogóle nie interesuje. Ethel westchnęła ciężko i ponownie spojrzała na księgę. W pewnym momencie na stronie, na której były podstawowe informacje na jego temat, doszedł dopisek "Android może raz na jakiś czas stracić kontrolę nad swoim zachowaniem - w zamian za to zmieni się w istną maszynę do mordowania. Drugą opcją jest zawieszenie, które nie niesie ze sobą żadnych zagrożeń", zaznaczony lekko na czerwono.
- Mogłeś. - przyznała mu rację - Przynajmniej miałbyś jeden problem z głowy. No nic. Może gdzieś po drodze widziałeś jakiś w miarę dobry kawał drewna? To może być już nawet cokolwiek, a drzwi się przydadzą. Ee, pozdrowić pająka? - informatorka zdziwiona zamrugała - Wątpię, żeby był aż tak przyjazny, ale spoko... Zapamiętam na przyszłość.
Słysząc tekst o posągu, Eth podrapała się po głowie.
- To chyba ten moment, kiedy powinnam się zrobić niby czerwona i machnąć ręku, twierdząc, że to na pewno miał być jakiś komplement. - zastanowiła się - Dobrze wiedzieć, że przynajmniej posągiem był była w miarę pięknym, yup.
W końcu była dosyć wychudzonym dzikusem ze swoją "krwią" na całej lewej części ciała, z worami pod oczami i zerowymi chęciami na uśmiechanie się. Ale nie miała okazji, by kiedykolwiek zadbać o swój wygląd, cóż. Nie o takie rzeczy się martwisz, kiedy nawet nie wiesz, czy będziesz mieć co włożyć do garnka następnego dnia. Ale to chyba nikogo nie dziwiło.
Sabi tylko kiwnęła głową, po czym wróciła do rozglądania się po jej biednej norce. Rozwalone krzesło, brak drzwi, trup, trochę krwi, która pewnie zostanie jakoś wymyta przez lód stworzony przez androida, jak tylko zacznie się topić... Zawsze mogło być gorzej. Spokojnie, Eth. Szukaj plusów. Równie dobrze ktoś mógł wysadzić Twoją norkę, zabrać wszystkie Twoje rzeczy i sprzedać na czarnym rynku za marne grosze lub jedzenie. W tym przypadku było jeszcze całkiem całkiem. Teraz będziesz płacić wiedzą, tak. Wspaniale. A potem pójdziesz spać, jak gdyby nigdy nic.
- A możesz, możesz. Lepiej by Cię jednak było wziąć ze sobą, Len. Ten pająk może stwierdzić, że byłabym dobrym pożywieniem, a i sama drzwi nie wyniosę. Nie mam dziwnej formy zmutowanego zwierzaka i nie skupiam się na mojej sile.
Lekko skrzywiła się, widząc i słysząc, jak bardzo maszyna teraz musiała się zainteresować faktem, że właśnie jego ofiara doprowadziła go do jakiegoś informatora. W tym momencie mówi się "ups", zaciska zęby i ma się nadzieję, że nie będzie wymagać nie wiadomo czego. W końcu nie była też żadnym wróżbitą. Po chwili jednak zauważyła, iż android wyciągnął kolejne ostrze. Tym razem jednak wycelowane zostało rękojeścią w jej stronę. Zaciekawił ją kolor przedmiotu, nawet jej coś w głowie zaświtało. Delikatnie złapała za rękojeść i przyjrzała się ostrzu z bliska, kierując na nie większość światła z latarki.
- Księga zbiera informacje z istot żywych... No, androidy też się do tego zaliczają. - powiedziała, przyglądając się cały czas broni - Dlatego nawet nie wiem, kim lub czym jest tamta resztka człowieka - nie żyje, więc książka nic na jej temat nie zdobędzie. Podobnie z przedmiotami, ale... Słyszałam, że jeżeli znajdzie się ostrze o takiej barwie i połysku, to istnieje szansa, że to potrafi zmieniać swój kształt. To tylko plotka, a i ja takich jeszcze nie widziałam, niemniej jednak jest szansa, że to jest to. Próbowałeś kiedyś sobie wyobrazić, jak to małe "cosie" zmienia się, przykładowo, w miecz? Albo jakąś inną broń sieczną?
Po tym oddała mu ostrze i sięgnęła znowu po książkę.
-Tak, już, co my tu mamy. Obiekt 017...8E? BE? Nie idzie rozczytać, oczy odmawiają mi posłuszeństwa. Nazywany dalej "Lentaros". Android. Zagrożenie - między średnim a wysokim. Dalej jest też mój dopisek dotyczących Twoich, em, możliwości zawieszenia się i wariowania, ale to sam mi powiedziałeś. Mam też dopisane, że znasz się dobrze na walce, czego byłam już świadkiem w pewnym stopniu i nie planuję tego dalej sprawdzać. W dodatku nie masz większych problemów z poruszaniem się. Wiesz, skoki, przewroty i inne tego typu. Aż mnie to dziwi, niewiele androidów chyba jest w stanie panować nad swoją wagą? To tyle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 21:11  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Oj tam, niespodzianek. Nie ma w tym życiu nic, co by potrafiło szczerze zaskoczyć. Magia, nadprzyrodzone moce, demony, anioły, piekło, eden, niebo, żywe trupy, zombi... Co jeszcze może zaskoczyć? Już tylko w życiu pozagrobowym (lub sam jego fakt, albo fakt jego nieistnienia) można zostać zaskoczonym. Tu już nie będzie nic, co nas zaskoczy. No, chyba że trzeci powrót do życia. To by było zaskakujące.
Programy to jedno, lecz wyuczenie się przez maszynę najbardziej pasujących sposobów i możliwości użycia swojej wiedzy to drugie. Taki Lentaros nie mógłby poprostu mieć zainstalowane oprogramowanie używania broni palnej i koniec. On musi - jak człowiek - wytrenować w sobie odpowiednie drogi i taktyki jego użycia, nauczyć się płynnej zmiany broni lub nawet jednoczesnego korzystania z jednego i drugiego. To na swój sposób odróżnia go od innych maszyn - uczy się. I choć można mu "zainstalować" różne kwestie, to jego specyficzne oprogramowanie wymaga czasu "nauki" tych kwestii. Wbijesz mu program gotowania - dopóki nie zrobi kilku, kilkunastu/dziesięciu/set dań, póty nie będzie umiał go konkretnie użyć, dlatego też mówił o "testowaniu" modułu kriokinezy. Uczy się, analizuje i obmyśla kolejne sposoby użycia. Jak ze wszystkim. Nawet ludzko, na swoj sposób, prawda?
Wychodzi na to że tak. Co prawda wyszło to w dość dziwny sposób, ale kto by pomyślał, że maszyna, która nie powinna odczuwać czegoś jak "nuda", czy zniechęcenie... Nagle wydała się zareagować w zgodzie z tymi dwoma odczuciami. Znudziła się, zniechęciła do dalszej walki, gdy ofiara stała się całkowicie bezbronna. Może to swoisty honor mu zabronił dalszego działania? Huh. Kto wie, to może mieć sens. Rozbroił przeciwnika, unieruchomił go, pozbawił nawet możliwości ucieczki... Stąd też teoretycznie nie mógłby zabić takiej osoby, jeśli postępuje wedle kodeksu honorowego. Kto wie - coś w tym może być, prawda? Znajomość ta może dać nawet obustronne korzyści - Lenny dostanie informacje... A Eth? Cóż. Może mieć do dyspozycji brutalną machinę bojową, nie czującą bólu, niestrudzoną, nie do powstrzymania, póki się go nie rozczłonkuje, o szkielecie ze stali, którego uszkodzenie zwykłą bronią jest "dość" trudne. Owocne, hm?
Trupa bądź co bądź nie będzie za niedługo. Z chwilą z którą Len uzna iż powinien odejść, zabierze ze sobą też to truchło, i jedynymi śladami będzie krew znajdująca się pod lodem, który po roztopie z pewnością ją zmyje. Będzie tylko musiała jakoś załatwić sprawę z nadmiarem wody... No i te drzwi. Tak, te drzwi. Jakoś trzeba to zażegnać. Może jak wyjdzie to zasłoni wejście jakimś solidnym, ciężkim głazem? Takich drzwi nawet ona nie otworzy, hehe. Nie no, nie bądźmy tacy paskudni, ale chwilowo i tak android nie będzie mógł jej w tym pomóc. Musi zdać raport ze swojego działania, uzyskać odpowiednie środki w ramach zapłaty za to i tak dalej. Zlecenie to zlecenie, nie ma co czekać aż zleceniodawca uzna że wykonawca woli nie pozyskiwać na tym nic, prawda? Jeszcze by pomyślał że ktoś tu lubi pracę za darmo.
Ej no, czy on wygląda na srokę? ... Dobra, może i kolorystycznie nawet się zgadza, ale hej! Wygląda na złodzieja?
...
Dobra, nie, nie mam pytań. Grunt że dziewczyna tak czy tak nie musi robić tego, co robić by mogła, gdyby poszło nie tak jak poszło. Tak, zdecydowanie tak. I tego się trzymajmy.
No co, przynajmniej się odpowiednio dobrali, prawda? Jedno może zbzikować i drugie. Z tym że zwierzęcy szał Ethel to raczej nie to samo co "tryb anihilacji" Lentarosa, w którym robi wszystko, byleby zakończyć egzystencję przeciwnika, w możliwie jak najłatwiejszy dla siebie sposób. Nie będzie go bił czy rozrywać na strzępy - udusi, wyrwie tętnicę szyjną, przeszyje ostrzem jeden z witalnych punktów, odetnie głowę... Sporo może zrobić, a w takiej chwili robi tylko to, co będzie w pełni śmiertelne dla oponenta, a każdy "wyeliminowany" będzie dla niego już stratą zainteresowania. Stąd wspominał o tym że granie trupa może pomóc.
No tak, mógł... - Około 130 metrów na południowy wschód leżało trochę drewna. Nie wyglądało na zbyt wytrzymałe, ale powinno wystarczyć. I sądzę że byłby. W moim wypadku zachowanie przywodziło na myśl pajęczą wersję małego szczeniaczka. Ciekawska obserwacja, podchodzenie, ślinienie... Pewnie gdybym pobył z nim dłużej to mógłby się zacząć ocierać o mnie i domagać pieszczot. - Uniósł znów kąciki warg w górę, w formie delikatnego, całkiem przyjemnego uśmiechu. Tak... Ten pająk sprawił, że miał ochotę mieć własnego. Dziwne "pragnienie" jak na maszynę, prawda?
- Teraz też jesteś ładna, tylko brakuje ci odrobiny zadbania o siebie. Sądzę jednak że to kwestia warunków, prawda? - Zapewne do kwestia warunków. Gdyby nie fakt tego zmęczenia na twarzy, oraz włosów które pewnie od dawna nie były porządnie pielęgnowane, jak i zapewne ciało... Cóż. Wtedy byłaby z pewnością całkiem piękną osóbką, ale nie ma co liczyć na takowe tutaj, w Desperacji. Tutaj się żyje. I walczy o przeżycie. Nie ma co się zastanawiać nad pięknem.
No, mogło być gorzej. Twoja norka mogła zostać przewrócona do góry nogami bo "ofiara" by się ukrywała, flaki by były rozwleczone po ścianach, a szczątki kobiety by zawalały całą okolicę. Tak, to się mogło zdarzyć, z pewnością mogło. Na szczęście i dla plusu - nie stało. Więc skoro nie - to chyba dobrze, prawda? Są plusy? Są. Nie ma się co martwić że ich nie ma, bo są. Mogło być ich mniej, mogło nie być wcale. I wciąż martwi się o rzeczy. Materialistka, huh.
- Nie mógłbym tego zrobić od razu. Priorytety, wiesz, no i nie sądzę byś chciała bym tu wrócił. Chyba że już mnie tak polubiłaś że zdążysz zatęsknić od razu jak wyjdę. - Pomimo bycia maszyną, zna się trochę na ironii i humorze, jak i odpowiedniej tonacji syntetyzatora, więc to faktycznie zabrzmiało jak forma humorystycznych słów z jego strony. Przynajmniej nie brzmi tak sztywno, co? Jak na maszynę, oczywiście. Nie ma co od niego wymagać za wiele. I niech się nie martwi - jeśli będzie chciał jej usług, będzie klientem jak każdy inny i odpowiednio opłaci te działania.
A jego zaciekawiło czy kobieta będzie coś wiedzieć na jego temat. I jak się okazało, jednak coś wiedziała... A więc to przedmiot pochodzenia, tudzież działania magicznego? Intrygujące.
- Hm... Jako maszyna nie jestem w stanie "wyobrazić" czegoś, choć może wizualizacja powinna wystarczyć. - Nie zamierzał jednak tego robić od razu. Gdyby zwizualizował sobie jakiś groźny przedmiot, mogłoby to mieć złe skutki w tak bliskim kontakcie. Przyjął więc z powrotem broń i trzymając ją w lewej dłoni, słuchał dalej. - Zostałem zmodyfikowany by być istotą walczącą wręcz. Nadano mi więc odpowiednio dużą zwinność i ruchliwość, bym nie był łatwym celem dla osób posługujących się bronią palną. Hm... A może ty chcesz o coś spytać? Póki co wydaje się niemal cię przesłuchiwać. - Podniósł się ponownie i odwrócił na pięcie, po czym postawił 3-4 kroki w przód, oddalając się od dziewczyny. - Schyl się, nie wiem jak to zadziała. - Rzucił, unosząc fosforyzujący sztylet przed siebie. Wizualizacja w toku...
Zamknął oczy, choć w mroku nie było tego widać, a wizualizacja faktycznie zaczęła działać. Sztylet począł się "wydłużać" do całkiem sporego rozmiaru, a u końcu się zakręcił, w formie pół-księżyca, choć nieco uproszczonego i mniej zagiętego. Czarny trzonek, i fosforyzujące błękitnie ostrze...
Kosy. Yup. Kosa to teoretycznie broń tnąco-kłująca, a także zdolna do przebijania pancerzy. Uchylił oczy i przesunął prawą dłonią wzdłuż broni, przysuwając ostrze bliżej siebie. - No proszę, zadziałało. - Mrukną w zadowoleniu, przesuwając kciukiem po płazie ostrza. Przesuną go lekko na ostrze i niemal natychmiast zagłębił się w jego syntetycznej skórze. - Ostry jak brzytwa. - Stwierdził ponownie, po czym postanowił wykonać kilka, próbnych ataków. Starał się przy tym mijać meble i otoczenie, a fakt fosforyzacji ostrza dawał fajny efekt... Smug, gdy z niesamowitą prędkością wyprowadzał cięcia. Smuga pokątnie, od góry-prawo do lewo-dół, szybkie przeniesienie na połowę długości brzucha, cięcie w poziomie, obrócenie ostrza, cięcie z dołu-prawo w lewo-góra, obrót, cięcie z obrotu, poziome, schylając się. Obrócenie ostrza, pochwycenie za specyficzny uchwyt kos, boczny. Obroty, szybkie. Przez chwilę można było mieć wrażenie, że ostrze kosy zmieniło się w jedno, szybko kręcące się ostrze piły tuż obok ciała Lena. Przez kilka sekund to trwało, po czym ponownie uchwycił trzonek w lewą dłoń i oparł kosę o swoje barki, obracając się do kobiety.
- Jak sądzisz, przypominam żniwiarza?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.15 12:24  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Ach, więc był takim typem maszyny. Czyli miał praktycznie możliwość wykorzystania obydwu sposobów na naukę, mimo iż w czasie wyglądało to tak podobnie, jak u zwykłego człowieka. No cóż. Zawsze będzie miał okazję do spędzenia czasu z inną istotą, tak o, żeby się razem pouczyć, czy coś. Zdobędzie nowych znajomych. Jaak wesoło i przyjemnie, tralala. Nic, tylko puścić jakąś nutkę i poskakać sobie po łączce, trzymając się za łapki.
Boże, jak by to śmiesznie wyglądało. Wyobraźcie sobie taką kupę metalu na takim terenie, bawiącym się kwiatuszkami, skaczącym jak dzieciak. I jeszcze by umilał dzieciom życie, pompując baloniki i opowiadając historyjki na dobranoc. Poniekąd niektóre androidy muszą to robić, ale w przypadku Lena wyglądało to komicznie. Po jednej stronie morduje bez żadnej uronionej łezki, łazi po Desperacji i powoli się czegoś uczy, bo tak, a z drugiej łazi z jakimś dzieciątkiem w rączkach, śpiewa mu jakąś kołysankę, zbiera kwiatki dla starszej córeczki i podrzuca klocki lego pod nogi. Nie, Eth, nigdy więcej nie oddawaj krwi, nawet nieświadomie, nie uderzaj głową o skrzynki i nie zapraszaj morderczych androidów. Bo potem będzie Ci coś takiego balować w głowie.
Honor? Więc taka maszyna ma swój honor, huh. O tym, że leżącego się nie kopie, to i Ethel wie, ale na dobrą sprawę nie zawsze przywiązuje do tego zbyt mocno wagi. W końcu istoty, które się tutaj nią przejmują, można zliczyć na palcach. Jednej ręki, drugiej ewentualnie, może nawet nóżki dojdą. Jednak większość przejmuje się tym, żeby przeżyć kolejny dzień, prawda? A przeżycie nie zawsze idzie z honorem w parze. To również zależy od sytuacji, w jakiej znajdzie się jednostka x, działająca podobnie jak Eth. Zachowuje się tak, jak uważa, że będzie dla niej wygodnie. W sumie takie zagrywki, jak wykorzystywanie neutralnego informatora w celach zdobycia informacji na temat jednostki x po to, aby je kiedyś wykorzystać przeciwko niemu, też nie zaliczają się do zbytnio honorowych, nie? Ba, mogą być nawet bardziej nieczyste od niektórych pomysłów, jakie wpadają do głowy tym mniej przyjemnym istotom. Ale taka osoba jak Sabi mało co się tym przejmuje. Będzie co włożyć do garnka? Będzie? No to ok, załatwi to, co trzeba.
Czyli jednak po sobie posprząta? A, to chwała mu, alleluja i w ogóle. Wspaniale. Zostanie po nim tylko rozwalone krzesło, użyte w celach obrony, brak drzwi, które sobie w końcu znowu znajdzie i wilgoć po lodzie. Dobra, kolejny plus owej znajomości i przywalenia w skrzynkę. Tyle wygrać. Następnym razem nie będzie po co wiać, po prostu od razu przywali w najbliższy przedmiot, który ją ogłuszy. Może i wtedy wyjdzie jej to na dobre, mimo bóli głowy i zawirowań.
No hej, tutaj każdy uważa na swoje znalezione dobra, tak? Android androidem, cholera go wie, może by znalazł coś ciekawego i by aż go coś w systemie załaskotało! Lepiej się ubezpieczać i pilnować swoich rzeczy, których aż tak łatwo znaleźć nie było. A Eth jednak wolała je mieć przy sobie. Czasem coś brali, ale na dobrą sprawę niektórzy trochę się bali. Podrzędnym złodziejaszkom zawsze wciskała kit, że ma takie znajomości, że jak tylko nie znajdzie swojej dawno znalezionej butelki wody, to naśle na nich najemników. Wściekłych. W sumie kilka osób tam kojarzyła, ale raczej mało kto by chciał od nich tutaj przyjść. Ale wystarczało na takie małe szumowinki, hue. Teraz zresztą miała przed sobą Lentarosa, który mimo zapłaty za zdemolowanie, musiał się jeszcze troszkę odpłacić za próby zabicia jej. Nie bedzie wymagać nie wiadomo czego, ale ona jeszcze znajdzie sposób, aby bardziej ubezpieczyć swoją norkę. Tak, jednak coś wyniesie z tej znajomości.
130 metrów na południowy wschód... Okej, warto zapamiętać. Jak tylko się prześpi i zasłoni wejdzie stołami, krzesłami i innymi cholerami, to się tam uda. Do tego czasu jakoś sobie poradzi.
-Pająk bawiący się w szczeniaczka... Jak. Co. Dobra, jak tam kiedyś pójdę to zobaczymy, czy i ze mną będzie chciał się bawić w takie rzeczy. Wiesz, Ty wyglądasz w miarę mocarnie. A taki chudzielec jak ja może sprawić, że zrobi się głodny. - westchnęła. Co jak co, czasem takie "zwierzaki" oceniają, czy nowa istotka jest zdatna do jedzenia, czy jednak wygląda na tyle groźnie, że lepiej się uspokoić. A Ethel raczej się nie zaliczała do tych drugich. Czy ona z odległości wygląda na kogoś, kto byłby w stanie przywalić na tyle mocno, że na drugi raz nawet nie spróbujesz myśleć o atakach na nią? No raczej nie.
- Jak będę mieć minimalnie bardziej miastowe warunki, to się wtedy zastanowię, czy warto pozwolić sobie na takie udogodnienia. - teraz to ona pozwoliła sobie na delikatny uśmiech. Co prawda możliwość "zdobycia" takowych warunków jest praktycznie niemożliwy, ale może kiedyś będzie miała jakąś mini-okazję, wtedy coś ze sobą zrobi. Tak o, z ciekawości. Choć i tak by za wiele nie próbowała. Ważne, żeby potem nie wpaść w typowo kobiecą spiralę bzdur typu "O nie, jestem za gruba, mimo iż jestem wychudzona do granic możliwości!", czy coś.
No co, martwi się, bo może. Bo nie zebrała tego wszystkiego w ciągu pięciu minut. I nie znajdzie, jakby jej to wszystko zabrali. To jej tereny, jej mieszkanko, jej rzeczy. I będzie gryźć, jak jej wpadnie taki intruz. Albo warczeć. Ewentualnie oleje to, jak będą to niewielkie straty lub do norki wpadnie jej taki czołg. Wtedy lepiej właśnie podziękować, że nie było gorzej. Czyli jak na przykład teraz.
- Tęsknię już teraz, na samą myśl, że niedługo mnie opuścisz, Lenny. - wcześniejszy uśmiech nabrał lekko złośliwego wyrazu - A tak serio, kochanie, to ja poczekam. Jestem cierpliwą panienką. Do tego czasu przeżyję z moimi resztkami, jak je znajdę.
Tak, z nim można iść na koniec świata i jeszcze dalej, byle po drodze nie dostał problemów z głową. Podobnie z nią. Dobrali się, nie ma co. Skoro miał swoje sprawy, to niech je załatwi, Ethel go złapie... Kij wie jak, ale i ona ma swoje sposoby na szukanie. Jak się uprze, to znajdzie. Jest zarówno cierpliwą, jak i upartą osobą. A jak się chce, to potrafi, nie?
- No, wiadomo o co chodzi. - Wymordowana machnęła ręką. - Wizualizuj. A ja poczekam. A, pytania? Hmm... Ciekawi mnie, czy w czasie swoich podróży znalazłeś lub usłyszałeś coś ciekawego. Na przykład siedziby takich grupek jak DOGS. Albo inne plotki. To tak ogólnie. A bardziej związane z Tobą - Co zazwyczaj robisz, poza takimi zleceniami? Jakie odczucia może mieć maszyna, taka jak Ty? No i czy jesteś świadom, że nadal mi coś wisisz za próbę zabicia mnie. Tak, myślę, że tyle mi wystarczy.
Plotki, ciekawostki... Eth takie rzeczy może zbierać tygodniami, miesiącami, latami. A i ostatnio coraz mocniej interesowała się DOGSami. Gdyby planowała kiedyś w końcu do nich wpaść, to musi mieć jakieś wskazówki. Co prawda, kilka z nich już miała zapisane, ale im więcej, tym większa szansa, że trafi. Kto wie, może Lentaros coś słyszał.
Kiedy ten zaczął się bawić ze swoim ostrzem, Ethel złapała mocno za swój materac i starą poduszkę, leżącą niedaleko, po czym jak gdyby nigdy nic się położyła. I tak nadal miała problemy z ustaniem i raczej nie spieszyła się do tego, więc przynajmniej nie uśnie na siedząco. Cały czas też spoglądała na Lentarosa, kiedy ten starał się coś zrobić ze swoim ostrzem. O dziwo, to naprawdę nabrało innej formy, w tym przypadku jakiejś kosy. Informatorka złapała za książkę i najpierw dopisała na stronie Lena, że posiada artefakt, a potem na innej, najpewniej dotyczącej owego przedmiotu. Dokładny opis wyglądu i działanie pojawiły się już po chwili.
- Zarzuć na siebie jeszcze jakiś czarny, postrzępiony płaszcz i namaluj sobie kości, czy tam jakoś pozbądź się ten skóry... - ziewnęła - Tak czy siak, przydałam się na coś. Miłej zabawy z nową zabawką. Ile już czasu minęło, Lenny? Zaraz chyba usnę, oczy mi odmawiają posłuszeństwa...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.15 15:27  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Dlatego przyswoił sobie już bardzo dużo informacji i podstaw wielu dziedzin, choć nie umie z nich faktycznie korzystać. Teoretycznie jest gotowy niemal do wszystkich możliwych działań do jakich da się poprosić androida - od prowadzenia pojazdów, po nawet rzeźbiarstwo czy taniec, lub chirurgię. Niestety - to wszystko jest przygotowaniem TEORETYCZNYM. Praktyka jest wymagana, więc od razu nie uratuje nikomu życia, ani nie będzie rajdowcem, lub mistrzem dłuta. Yup.
... Może to by ją zaskoczyło, ale będąc byłym replikantem, wraz ze swoim twórcą robił... Różne rzeczy. Takie, o które zdecydowanie by nie podejrzewała ani maszyny, ani maszyny pokroju Lena. Był tak ludzki, jak tylko jego twórca umiał go stworzyć... A ten awangardowy, samo-modyfikujący się kod jego "osobowości" sprawił, że faktycznie jest "ludzki". Tak doskonale imitując człowieczeństwo, że tylko dotknięcie jego skóry lub widok jego żelaznych kości mógłby sprawić, że da się go odróżnić od maszyny. Ewentualnie gdy nie próbuje być ludzki, wtedy to nie jest problemem by odgadnąć, jak bardzo blisko mu do "istoty bez serca". Jakby nie było - prawdziwego, bijącego serca nigdy nie będzie posiadał. Nigdy. Aż szkoda... Tak imituje bycie człowiekiem...
A jednak człowieczeństwo i przyjęcie go jako istotę... Czującą, w jakimś stopniu... Nie jest możliwe.
I nigdy nie będzie.
Może to zaskakujące, ale faktycznie posiada honor. Bardzo często jest to widoczne podczas walki, choć czasem "omija" swoje zasady. Zresztą - Eth mogła to doskonale zauważyć. Szedł do niej, nie gonił jej wściekle, nie próbował korzystać z tego, co mogłoby mu dać niesamowitą przewagę w mroku, czyli wzmocnienie swoich receptorów wzrokowych. Mógł zrobić wiele - już w praktyce na samym początku walki mógł ją zaatakować na tyle specyficznie, by nie miała szans na odpowiedź czy unik. Ale jednak tego nie zrobił. Dawał jej szansę obrony, ucieczki... Co uwidaczniało że nie chciał jej faktycznie zabić. Nie miał ku temu powodów, a już jedna, bezsensowna śmierć i marnacja ludzkich zasobów na wieczór to wystarczająco dużo, prawda? Prawda. Nawet jeśli te które były przed nim już trochę "przeszły" przez okres ważności, heh.
Ano, posprząta. Chyba że Eth chciałaby trupa zjeść, bo raczej z jej ciuchów nie skorzysta. Rozmiar się różnił, całkiem sporo. A może by chciała go sobie zostawić w innym, bardziej prywatnym celu? Android nie będzie wnikał, ale jeśli go nie powstrzyma, to zgarnie zwłoki ze sobą, wychodząc. Przecież zostawianie tak ewidentnych śladów po sobie nie było w jego zamierzeniach, i po analizie danych miał wyjść. W praktyce - Ethel przyszła do swojej norki około... Minuty za wcześnie. Gdyby wróciła po minucie czy dwóch, po Lenie już by nie było śladu. Ale hej, są plusy, prawda? Ma jakąś kanapeczkę, ma wodę, ma nawet broń i skutecznie świecącą latarkę. Same plusy... No, może poza wstrząsem mózgu i rozciętą dłonią.
A co ciekawego może znaleźć maszyna w złomie zgromadzonym pieczołowicie przez Ethel? Garnki? Drewno? Jedzenie? Przemokłe kartony? Nie było tu nic, co by mu pomogło... Za wyjątkiem informacji, jakie powoli "wysysał" z dziewczyny swoimi pytaniami. Tak. Może i nie było to odpowiednie słowo, ale pasowało do kontekstu. Pytał tylko o jakieś przydatne rzeczy, nie zagłębiał się w jej dzieciństwie, wspomnieniach czy w ciele, więc też "wykorzystywanie" dziewczyny pod tym sensem było omijane. To, o co pytał było zupełnie niegroźne, prawda? I nie zamierzał by się zmieniło. Dowiadywał się tylko faktów, które były mu potrzebne, i nic poza tym. Ech... Zawsze znajduje plusy. To nie tak że Len nie ma jakiegoś wskaźnika "cierpliwości", a jego altruizm może się wyczerpać w najmniej przydatnym momencie, nie sądzisz? Lepiej więc nie próbuj go wykorzystywać za mocno, bo będzie źle. A chyba nie chcesz by było źle, prawda?
- Z tego co pewna osoba mówiła, próbowano go wytrenować na bojowego, ale coś "nie wyszło" i dlatego był dość przyjazny. Poza tym - byłem odsłonięty wobec niego. Gdyby chciał zaatakować pod pozorem głodu - zrobiłby to. Nie zrobił. - Wciąż wysoce powątpiewał w fakt, by arachnoid miał ją zaatakować, gdyby poszła tam sama. Większym zagrożeniem mogłoby być gdyby ktoś już zdążył zająć budowlę na własny użytek, wraz z całym jej wyposażeniem. Jeśli tak by się stało - to mogłoby być dużym problemem wtedy. Ale tylko to. Nie ten pajączek, chyba że poczułby się zagrożony zapewne.
Wzruszył barkami na jej słowa o udogodnieniach. To było tylko stwierdzenie z jego strony, nic więcej. Gdyby się postarała, mogłaby być równie piękna co wszystkie te panie z M-3, dla których uroda to jedyna, ważna rzecz w życiu. Ba - nawet by nie musiała się wielce starać, będąc maszyną do bólu szczerą.
A co takiego niby jest w tym magazynku? Złom, zepsute żarcie? Nie potrafił znaleźć tam nic, co z jego punktu widzenia posiadałoby chociaż cień przydatności.
- Widzę że nie odpuścisz mi. - Zauważył tonem stwierdzającym oczywistość, niż zawodzącym lub zniechęconym. Ludzie są jednak pamiętliwi w tych kwestiach niestety... Szkoda, ale cóż zrobić. W końcu chciał ją zabić, przynajmniej z jej spojrzenia, prawda? Dla niego to była w sumie bardziej dziecinna zabawa, no ale sha...
W miarę gdy ona zadawała pytania, on sam testował całkiem przydatną zabawkę, którą na razie zmienił w kosę. A więc... Bronie sieczne? Topory, miecze, kosy, lub bardziej skomplikowane konstrukcje, a nawet paskowane ostrza. Och... Ciekawe czy teoretycznie pozwoli mu to na duplikacje broni. W sumie powinno...
Mmmm...
Dobrze...
Gdy już się "pobawił" wrócił do dziewczyny, która najprawdopodobniej uznała że zacznie przysypiać. Przyklęknął na jednym kolanie, opierając kosę o lewy bark, przez co ostrze tak fajnie otoczyło jego szyję. Silny ruch mógłby mu ściąć głowę, przynajmniej teoretycznie...
- 13 minut i 43 sekundy. Jeszcze trochę. Pozbycie się skóry nie jest dla mnie problemem, ale nie chcę cię wystawiać na makabryczne widoki moich gołych kości. Pomóc ci zachować przytomność? - Spuścił ostrze kosy z barku, omijając skrzętnie własną głowę i przesunął delikatnie jego czubkiem po jej stopie, skrytej w bucie i wychodzącej spod płaszcza. W sumie zastanawia się czy nie zostawić go jej... W każdym razie - ostrze nawet bez zbyt silnego nacisku przebiło zarówno but, jak i skarpetkę i lekko zatopiło się w jej skórze, powodując nieprzyjemne kłucie. - Ból to najlepszy sposób na pozostanie przytomnym. - Stwierdził, wyciągając kosę z powrotem do poprzedniej pozycji, czyli opartej o jego bark. - Co do twoich pytań. Czy znalazłem coś interesującego lub słyszałem... Może. Nie dawno miałem okazje poznać nowe ugrupowanie w Desperacji, niejaki gang CATS. Całkiem uczynni i mili, biorąc pod uwagę że akurat brali odwet na naukowcu jaki w sposób nieautoryzowany mnie zmodyfikował... Ukazywali się jako śmiertelni wrogowie DOGS, i prawdopodobnie chcą ich wyplenić. Może niedługo Desperacja będzie świadkiem wojny... Zresztą - słyszałem już że niedawno ktoś spalił burdel i podpalił szpital. Podobno nosili żółte, bliźniaczo podobne do DOGS chusty. Powątpiewam w to jednak by to członkowie kundli. Miałem okazje poznać naczelnego kundla, wilczura, Growlithe'a. Przy okazji nauczyłem go latać z jednego kąta baru do drugiego... - Podrapał się po głowie prawą dłonią w zamyśleniu. - I krytycznie raniłem jednego z członków gangu. Przeżył jednak, ale pewnie psiaki nie będą mnie darzyć sympatią za to. Co do siedziby - nie znam żadnej, jedynie posiadam nieco nieaktualne plany budynków S.Spec... I znam lokalizację bazy Łowców. Tego jednak nie zdradzę - zaobowiązałem się do utrzymania tajemnicy. - I zamierzał jej dotrzymać. Nie miał w planie tego postanowienia zmieniać. Po chwili klęczenia postanowił usiąść, wyciągając wygodnie nogi, a kosę kładąc sobie na nich. Ciekawiło go jak długo w takim stanie zostanie...
- Co do mnie... Hm. Włóczę się, szczerze powiedziawszy. Poszukuje celu egzystencji, którego nie posiadam, więc dorywczo łapię się każdego, innego "celu" byleby przez chwilę czuć się potrzebny. W końcu jestem tylko przedmiotem, zużytym... Ponad 20 letnim w tej chwili androidem. Nieźle się trzymam, nie? - Westchną cicho, zwracając spojrzenie na lód, jaki w ciemności niewiele odbijał... Więc też nie jego odbicie, ale i tak... Cóż. - Odczucia? Nie mam żadnych, nie prawdziwe. Wszystko to, co "czuje" to wyuczone gesty i działania, na podstawie obserwacji was - ludzi. Nie mam czegoś takiego, jak "uczucia", a w każdym razie nie własne. Czuję tylko to, co poznałem... A w tej chwili jedyne co i tak czuje, to pustka, jeśli już coś. I tak, jestem - lecz to zależy czego chcesz. Mogę dokończyć moją "próbę" i przy okazji pozbyć się "przysługi" za próbę, która już nie będzie wtedy za takową uznana... - Podniósł spojrzenie na Ethel, opierając dłonie za sobą, o zimny lód, co jednak nie przeszkadzało mu. Nie ma problemów z czymś takim jak odmrożenia... W praktyce - nie ma problemu z zimnem jako takim. Ani ciepłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 11:36  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Może by ją to zaskoczyło. Najpierw musiałaby się jednak dowiedzieć, co dokładnie wtedy robił. Aktualnie jednak mówiliśmy o androidzie, którego ona znała, którego widziała i od którego wcześniej uciekała. Mając do czynienia z taką maszyną do zabijania, nagłe wyobrażenie sobie czegoś takiego na łączce, śpiewającego jakieś przesłodzone pioseneczki i wspomagającego ludzi w czymś innym, jak przechodzeniu na drugą stronę, to jednak było trochę... Niespodziewane. Cóż, Ethel miała całkiem wybujałą wyobraźnię, tylko że nie zawsze z niej korzystała wtedy, kiedy trzeba było. A teraz właśnie był taki moment, że lepiej, aby spoważniała i rozmawiała z nim tak, jak trzeba. Odpowiedzieć na pytania, doczekać się limitu czasu, ewentualnie jeszcze zadać swoje pytania i się zaciekawić z powodu tego i owego, a na samym końcu jakoś zabić drzwi deskami i pójść spać. Mimo wszystko, chyba jednak powoli zaczynała się przyzwyczajać do obecności kogoś, z kim może normalnie porozmawiać, wymienić się ciekawymi informacjami... W ogóle, porozmawiać. Ostatnio dostała głupawy tylko dlatego, bo nie miała co ze sobą zrobić i z kimś zamienić kilka słów. Może to po części jej wina, bo sama czasem ucieka przed ludźmi, ale ma swoje obawy i wie, że poza w miarę normalnymi istotkami są tu mendy. A że jest po części pesymistką, to już się boi, że trafi na tych gorszych. Może jednak warto przytrzymać Lentarosa trochę dłużej? Może minąć dużo czasu, zanim znowu z kimś tak porozmawia. Co z tego, że wcześniej chciała go wykopać i wysłać na złomowisko, teraz było już inaczej, tak.
No cóż, w tym przypadku można więc powiedzieć, że Ethel miała dużo szczęścia, że trafiła na w miarę honorowego przeciwnika. Tutaj jakby na to nie spojrzeć, to Wymordowana miałaby niezły problem nawet w walce na poziomie, wystarczyło tylko porównać przygotowanie i zdolności bojowe jej i Lentarosa. Zupełnie inny poziom. A gdyby sobie w dodatku ułatwił robotę, wzmacniając receptory wzroku i robiąc jeszcze inne, gorsze rzeczy... Tak, Ethel by już dawno wąchała kwiatki od spodu. To był wręcz cud, że na niego trafiła, a nie na jakiegoś gorszego typa. Sabi jednak od wieków wierzy, że ktoś jednak jej pilnuje, skoro ma takiego farta do ludzi. Ukryty Stróż lub nieograniczone zapasy szczęścia, yup.
Heej. Nawet najbardziej tolerancyjna istota świata pod względem jedzenia by sobie raczej nie pozwoliła tego wcisnąć na talerz. Ona sobie całkiem nieźle razi z racjami żywnościowymi, więc nie musi go przyjmować. Niech ją Len sprzątnie jak najszybciej, to już zaliczy jakiś dobry uczynek. Warto? Może coś w systemie zadziałała i się jakoś uśmiechnie, no. Różne są te androidy. Najdziwniejsze dziwy. Taak, to był naprawdę cud, że trafiła na bardziej rozgarniętego androida. Omal nie zabił, zamroził podłoże, ale posprząta, nawet oddał jej ekwipunek głupiej panienki, która musiała, musiała wbić się do jej norki. Dobrze, że nie żyła, bo Ethel by chyba się na nią rzuciła.
Dla niego to mogły być śmiecie, a dla Ethel zdobycze życia! Co z tego, że z ubrań by nie skorzystał? Tutaj było w kij starych notatek na temat celi, jakie wcześniej miała. Co prawda te, które wrzucała do pewnej skrzynki (nawet była na kluczyk, a ten był naprawdę dobrze ukryty, przynajmniej jej zdaniem), były w większości nieaktualne a cele dawno nie żyły, ale jednak, to coś było. A nuż android by znalazł coś, czego szukał? Wtedy już by coś straciła. W ogóle, powinna spalić te kartki. Sentyment do nich ściągał na nią tylko i wyłącznie problemy. A czasem fajnie tak poczytać... Szczególnie jej pamiętnik za życia. Miała go kontynuować, ale ciągle nie ma na to chęci i czasu. Opisuje więc tylko ważniejsze momenty, jeżeli ma okazję. Co jak co, za szybko ich nie zapomni.
- "Nie wyszło"? - zamrugała - No dobra, to chyba lepiej, że "nie wyszło".
Co, na Boga, mogło nie wyjść? Atak innych, zmutowanym pająków? Bunt tego całego "maluszka"? Napad Krzysztofa Umywalki...? Nie, czekaj, to ostatnie było tak prawdopodobne jak możliwość, że Ethel nagle wstanie i zatańczy makarenę. Zerowe, ale kij, może by ożywiła publikę.
- Nie odpuszczę. - przyznała szczerze - Okazje się w końcu wykorzystuje, a nie odstawia na bok. To jak z tą mapą?
A Ethel należała do tych "pamiętliwych" ludzi, którzy je wykorzystywali. Nie była jednak aż tak przynudzająca i denerwująca, kiedy przypominała o swoich długach. Zawsze w razie czego patrzyła, w jakim stanie psychicznym czy fizycznym była druga osoba. Jeżeli widziała, że teraz wyciąganie długu nie było na miejscu - nie robiła tak. Więc w pewnym sensie nie była aż taka zła. Nie wyskoczy Ci nagle, że miałeś zreperować jej pralkę, kiedy Ty zdychasz na polu bitwy. A i tacy się trafiali.
Okej. Jeszcze przez co najmniej 6 minut z kawałkiem będzie musiała zacisnąć zęby i mieć nadzieję, że się rozbudzi. Mogła też oczywiście liczyć na swojego towarzysza, który tylko utwierdził ją w tym przekonaniu, kiedy przejechał ostrzem kosy po jej biednej stopie. Dopóki jednak nie oddalił się z tą cholerą, Ethel postarała się nie zrywać. Potem dopiero zerknęła na niego spode łba z lekko naburmuszoną miną.
- Ej, synek, nie po nodze, bo Cię zaraz... Paalcem posmyram. - groźba roku, ja nie mogę. Nożem go w końcu nie potraktuje, tamten leżał sobie przy trupie i odpoczywał. - Nie no, dzięki. Nawet nie chce mi się teraz tego opatrywać. Jeżeli jeszcze w ogóle mam jakieś bandaże. Dobra, kij, zostawię ewentualne resztki na lepszą okazję.
Chwilę potem naprawdę mogła się rozbudzić. Lentaros wylał z siebie dosłownie tyle informacji i możliwości dopytania... DOGS, Growlithe, CATS, jakieś wydarzenia, ostatnie akcje... O mój Boże. Gdyby dało się to zauważyć, Len mógłby dostrzec jakieś światełko w jej oczach. Takiego ożywienia jej brakowało.
- ...Leenny, wiesz, że Cię uwielbiam? - Ethel uśmiechnęła się w miarę szeroko - Opowiedz mi co nieco o tych CATSach. O członku DOGS, którego raniłeś. I o samym Wilku, skoro miałeś okazję go poznać. To mi się naprawdę przyda. Nie do żadnej misji, prywatnie, tak.
Jeżeli miała kiedykolwiek odwiedzić tę grupę, to dobrze by było ich poznać tak, jak się tylko dało, zanim tam wpadnie. I ich szefa, jak najbardziej, który i bez tego był całkiem znany na terenach Desperacji. Wystarczy wpaść do pewnego baru i zapytać się Boba, co na ten temat sądzi...
- Po części witam w klubie, choć u mnie to już jest jakieś 300 lat. - pomachała nawet ręką, kiedy na trochę mocniej przytuliła się do poduszki - Choć może nie szukam jeszcze żadnego celu istnienia, huh. - informatorka podrapała się po głowie i ponownie uniosła, aby móc widzieć androida bez żadnego wykrzywiania głowy - Po części ciekawiło mnie, jak to jest być, jakby to określić... Myślącą maszyną. W miarę żyjącą, jeżeli mogę to tak określić. I nie galopuj tak, kochanie. Oddaj mi drzwi, a będziemy kwita, niech już będzie, no. Już mi go trochę spłaciłeś tymi... Ciekawostkami.
Normalnie toby chyba musiała ludzi za kołnierze ściągać, żeby powiedzieli coś ciekawego. A i zaraz może się dowiedzieć jeszcze więcej ciekawych rzeczy... Pamiętajcie, dla informatora ważne są ciekawostki. Niby nic, a potrafi ucieszyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 17:09  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Rzeczy te bez ograniczeń wiekowych i te, które podlegają cenzurze 18+, tak. Tyle powinna wiedzieć o tej kwestii. Lepiej by nie wdawała się w szczegóły, bo jej wyobraźnia może ją zaprowadzić do całkiem niezłych rozstai, w których oberwie jej się wizjami, jakie na zawsze zapiszą się w jej pamięci. Lepiej nie... Serio. Believe me - not. You don't want it. At all. Nie. Nie. Zupełnie nie. Lepiej nie. Pewnie już teraz próby wyobrażenia sobie tego wypalają ci oczy, czyż nie? Zapewne dokładnie tak... Broń Boże by jeszcze przypadkowo sama siebie wyobraziła sobie w sytuacji +18 z androidem. Kości w kawałkach...
Chociaż...
Przecież już raz tak miał z kimś, prawda? Cedna była nawet zadowolona, choć cholernie obolała po tym... Może Eth dostaje głupawy, bo zwyczajna chcica ją łapie?
...
Nie, teraz to już próbuje zmienić temat na TEN temat. Niope. Zdecydowany Niope. Całkowity Niope. Nie dlatego że nie chce, tylko pewnie Ethcia by wolała nie, prawda?
Prawda?
...
Jeszcze będzie chciała w ramach długu za próbę zabicia jej i TO na nim wymóc...
...
Zmieńmy temat. Zmiana tematu! Abandon thread!
Yup. To raczej naprawdę sporo fartu, biorąc pod uwagę że Lenny raczej, jako maszyna przystosowana do zabijania, walki, ochrony... I ogólnie różnych działań fizycznych służących do ko-relacji z ciałami innych w różny sposób, od przyjemnych po uśmierające... Miała fart że nie skorzystał z tych przystosowań. I wymordowana nie jest teraz rozchlapana na ścianach w artystycznej impresji miecza pędzla Lentarosa. Poza tym - jak farta do ludzi, tak on człowiekiem nie był. Może korzystała z baku "na androidy", a następne spotkanie z taką maszyną źle się skończy, bo ten bak ma mniejszą pojemność? Khu... Oby nie.
A nie! Są osoby, które by chętnie to zjadły! ... Chociaż w sumie lepiej powiedzieć "istoty". Te głodne istotki, lub te, które lubią ludzkie miensko. A to ludzkie mięso było całkiem zadbane i dobrze wyglądające, pomijając rany po (próbie) walki z androidem. Ktoś by ją z chęcią z pewnością zjadł. Jakiś kanibal. Albo ktoś kto nie miałby wyboru w kwestii pożywienia... Tak. Obie opcje są równie prawdziwe i prawdopodobne, szczerze powiedziawszy.
... Ale dla niego to i tak śmiecie, więc raczej nie będzie zainteresowany, nawet takimi notatkami na temat innych osób. Chwilowo nie jest zainteresowany nikim, bo wszyscy, ważniejsi dla niego ludzie... I nie tylko ludzie nie żyją. Reszta to poznane istoty, które "kiedyś" były, lub są. Wszystkie osoby które były ważne dla androida już nie istnieją. Jego cele, jego priorytety... Jego stwórca... Nawet ktoś... Kto był czymś na styl... Jego kochanka... Ukochanego...
Wszyscy. Każdy z nich. Nie żyją. Nie ma już nikogo, kto by budził w nim cel i chęć do egzystencji. Więc nie ma... Nie ma celu. I dlatego go szuka. Kiedyś musi go znaleźć.  Kiedyś... Tak, kiedyś...
- Mhm. - Zamruczał cicho w zgodny sposób. No, szkolenie pajączka na mordercę mogło nie wyjść, a co miało nie wyjść? Próba nuklearna? Genetyczne mutacje? A nie, to już było. Najazd troglodytów? Jeff the Killer? Nieee, to kiepskie. W każdym razie - nie wyszło. Więc nei wyszło.
Nie odpowiedział na jej pytanie o mapę. W tej chwili analizował, czy lepiej jednak narysować tą mapę i wysłać Eth samą w to miejsce, czy jednak jej towarzyszyć. Teoretycznie pozbyłby się tylko tych zwłok i byłby wolny... Zapłata i tak nie jest mu w sumie tak potrzebna. Sama kwestia "rozrywki" wystarczyła. I tak nic ciekawego by nie dostał przecież - coś co prędzej się przyda ludziom, lub wymordowanym, niż maszynie. Ysh...
Zupełnie niewzruszony przez jej minę, siedział jakgdyby przed chwilą nie wcisnął do jej kostki czubka ostrza fosforyzującej kosy. Aż tak to poczuła? Przecież ledwie jej lekko przeciął skórę. A ta już reagowała jakby chciał ją zabić. Ta rana była tak niewielka że nawet ugryzienie komara jest groźniejsze, szczerze powiedziawszy. A ta już, mina jakby ją chciał zabić... Znaczy... Eee... Dobra, to był zły dobór słów.
- Płaszcz jest za duży, skorzystaj z niego, jest dość czysty i w miarę gruby, choć przewiewność rany to inna kwestia wtedy. Tak, zachowaj go. Mi zimno nie przeszkadza. - Uśmiechnął się do niej lekko. Tak, zimno, pomimo iż je odczuwał, nie było dla niego nawet odrobinę groźne, wręcz pomocne, gdy używał systemu Overload.
Och, chyba powiedział nie to co powinien. Dziewczyna momentalnie się ożywiła, dopytując o wszystko, co była w stanie. Ciekawe.
- Dużo ci o nich nie powiem, o CATS. Wiem że nie darzą sympatią DOGS, i mówili, że Desperacja wkrótce o nich usłyszy. Z tego co zauważyłem - gromadzą się ze wszystkich ras. Ludzie, łowcy, wymordowani, może androidy. O tej osobie wiele ci nie powiem, wiem tylko że miał na imię Arthur, i przy okazji wykonał zlecenie, odstawiając mnie do ichniejszego szefa Drug-On - Luxferre'a. Nie zaszczycił mnie audiencją i wypuścił. Dziwne troszkę. Chłopak jednak przeżył. O Wilczurze... Nie da się o nim nie powiedzieć tego, co już wiadomo, choć wtedy nie był takim awanturnikiem jak się wydaje. Jest oddany swoim ludziom, gotów pójść w piekło po osoby, którym ufa. Przynajmniej z tego co widziałem. Sprytny osobnik - szybko zauważył czym jestem i jak mnie najłatwiej wyeliminować. Celnie strzela. Dużo więcej ci raczej nie powiem, opisywać jego wyglądu nie będę. I tak ma już swoją sławę. - Zdecydowanie zdobył swoją sławę już na swoje sposoby, prawda? Nie ma co go opisywać - i tak jest rozpoznawalny. Jak go zobaczysz - zrozumiesz o co chodzi.
Wzruszył barkami na jej słowa co do "powitania w klubie", a także kolejny raz, w kwestii szukania celu istnienia. On musi... Bo nie ma innego wyjścia. Niestety - nie ma. - Ciekawiło? Hm, tak... Chyba istoty takie jak ja mogą wzbudzać ciekawość, póki nie zamiatają ulic... - Podniósł się do pionu, opierając dalej swoją kosę o bark i zbliżył się do zwłok.
Coś błysnęło, a a obok Ethel wylądował jej nóż, po czym zaczęte zostały wydawane dźwięki ciągnięcia czegoś po twardym podłożu. Gdyby poświeciła na Lena w tej chwili, zauważyłaby że chwycił zwłoki za włosy i zaczął wlec za nie do wyjścia.
- Przygotuj się. Wracam za 5 minut, a potem zaprowadzę cię do tego magazynu i pomogę z przenoszeniem dóbr, jeśli jakichś zapragniesz. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - Z tymi słowami, jako robotyczna wersja kostuchy wyszedł z norki informatorki, gdzieś znikając.
Pięć minut. Be ready, girl.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 19:14  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
O rzeczach bez ograniczeń wiekowych zdążyła już pomyśleć, ale nie wchodziła w strefę +18. No chyba, że dla kogoś zaczyna się od poniaczy, to wtedy już ma problem. Tak czy siak, Ethel nigdy nie zaliczała się do osób, które by od razu zarzucały nieczystymi myślami. Na dobrą sprawę takie coś prawie nigdy się u niej nie pojawia... Dobra, rozsmarowywanie ludzi po ścianach i inne pomysły rodem od poziomu E to już zupełnie inny poziom. Na to sobie jeszcze pozwoli, jak się porządnie wkurzy. Ale to tylko takie rzeczy, więc niech się nikt nie martwi.
Won z chcicami. Cedna to Cedna, Ethel to Ethel. Won z łapami i zbyt wiadomo-jakimi myślami. Sio.
Tak, dobrze ktoś pomyślał. Koniec tematu, nie ma co się tego łapać. Mamy piękną pogodę, prawda? W sam raz by kogoś zabić, hue. Zatańczmy na trupie, pozbierajmy kosteczki wrogów, zapolujmy na jedzenie w stylu jaskiniowców i zacznijmy do siebie mówić jak małpy. Poznajcie prawdziwe życie!
No, jak już zostało wspomniane, ostatnio fart do niej wrócił. Nie tylko do ludzi, tak... Ogólnie do spotykanych istot, życia i innych tego typu. Nawet, jeżeli wpadnie w jakieś bagno, to i tak prędzej czy później jest w stanie się z niego wydostać, często z powodu błędów. Albo ona coś zlami, albo druga strona, przez co nagle dochodzi do w miarę przyjaznych rozmów. Lepiej się czasem rozbić i mieć niezłe bóle głowy niż zwariowanego androida. W dodatku honorowego, tak. Widzisz, co za fart? Nic, tylko zazdrościć! Gdyby nie to wszystko, toby pewnie już dawno gryzła glebę i podziwiała niektórych z góry, czy gdzie by tam trafiła po śmierci. Musi kiedyś znaleźć albo kogoś, kto w razie czego zgodzi się na jej trening, albo sama jakoś o siebie zadbać. Znaleźć porządną broń. Bo raczej nie chciałaby polegać na osobie x, jak to niektórzy w tych czasach mają. Podchodzą do tych silniejszych i proszą o ochronę, w zamian za usługi, służbę itp. Ethel nie do końca to pasowało. Teraz przynajmniej zyskała pistolet z nabojami, które na pewno na jakiś czas jej starczą, choć na dobrą sprawę nie była najlepszym strzelcem. Ale lepsze to jak nic. Wzrok ma kijowy, więc pewnie przydałby się jej dobry nóż. Miecz. Bicz nawet. Kosa. Cokolwiek, może nawet zrobić się fajniejsza w walce wręcz. Kiedyś trzeba się tym zająć.
Ważne, że dla niej to było coś, czego nie można oddać innym. Dla jednego to śmiecie, dla drugiego skarb, trzeci uzna to za coś w miarę przydatnego... Nigdy nic nie wiadomo, więc jednak lepiej się ubezpieczać. Przynajmniej Ethel jest taką istotką, woli mieć pewność, że nic jej nie zniknie. Skoro dla Lena były to śmieci, to fajnie. Cóż, może kiedyś znajdzie swój kolejny cel. Między spotkaniem tego "kochanka" a śmiercią twórcy pewnie też minęło trochę czasu, nie? Jak tak, to już powinien się jakoś pocieszyć. Systemie, ogarnij naszego smutnego androida.
- Nie wiem czemu, ale pająk-morderca z każdą minutą brzmi dla mnie coraz śmieszniej. - przyznała po chwili - To chyba przez Twój wcześniejszy opis tego stworzenia.
Pająk-morderca, który prędzej zatula Cię i potraktuje przypadkowo pajęczyną, cobyś mu nie chciał zwiać... A to wszystko po to, aby Cię zabić. Len mógł usłyszeć cichutki śmiech, który oczywiście wyszedł od niej. Rzadko kiedy się śmiała, ale jak już, to widocznie albo coś ją rozbawiło, albo przynajmniej poprawiło humor. Czasem się jednak coś takiego przydaje - nie można ciągle ponurakować. Jeszcze się zmieni w jakiegoś denerwującego staruszka.
- Serio, mogę? - Sabi nie ukryła zdziwienia - Mogę zatrzymać ten epicki płaszcz? ...Jezusmarian, Len, uwielbiam Cię. Nie będę go marnować na moją biedną nogę, nie ma mowy, zbyt epicki. I taki cieplutki~ Będę o niego dbać. Kto wie, może Ci się kiedyś przyda, jak się znowu spotkamy, o.
Już dawno się chyba tak nie uśmiechała. Minę miała jak taki dzieciaczek, który dostał upragnioną zabaweczkę. A to był zwykły płaszcz... Widać, że ma czasem jakieś zmiany i jednak da się ją uszczęśliwić. Co jak co, ale ta cholera była taka cieplutka, taka przyjemna, kij, że trochę duża. Android aż tak wielki nie był, więc wygląda na tylko trochę przerośnięty. To nie był przypadek koszuli twojego ojca, która założona przez ciebie sięgała ci gdzieś poniżej kolan i mogła być sukienką... Ewentualnie kiedyś to lekko przytnie, jak naprawdę będzie taka potrzeba.
Wsłuchała się w głos maszyny, wyłapując pojedyncze wyrazy i składając je. To tak, jakby te słowa latały po norce, a Eth musiała je złapać, żeby wszystko ogarnąć. Po chwili zaczęła coś zapisywać na różnych stronach - jedna z nich była "zasłyszanymi ciekawostkami", gdzie umieściła informacje o gangu CATS, dawnym przywódcy najemników i wspomnianym Arthurze, a na drugiej wszystko, czego dowiedziała się o szefie DOGS. Nigdy nie miała pewności, jak traktował swoich - może w razie rozmów Chiyo okaże się pomocna? Z tego, co pamiętała, należała do nich. A Ethel w swoim czasie naprawdę jej trochę ułatwiła życie. Niby niewiele, ale może trafi się jakieś ułatwienie. To zawsze coś. Warto być optymistą, jak spotykasz osoby, które najpierw dadzą Ci po ryju, a potem ewentualnie dorzucą argumenty.
- Hmm, hmm... Okej, wspaniale. Nie, nie musisz mi go opisywać z wyglądu, idzie go rozpoznać w tłumie. - kiwnęła głową - Tak, to się jak najbardziej przyda. Dzięki wielkie, Lenny. Będę w razie czego wiedziała, żeby trzymać się tak daleko, jak się tylko da bez urażania kogokolwiek. Czyli jednak najemnicy wcześniej mieli jakiegoś przywódcę... Aktualnie chyba są lekko rozbici. Nie miałam pewności, jak to w końcu z nimi jest, huh. Może znaleźli kogoś. Okej.
Jeszcze kilka razy kiwnęła do siebie głową, zastanawiając się nad czymś.
Lekko się wybudziła ze swojego chwilowego transu, kiedy usłyszała dziwne dźwięki. Len zresztą chwilowo zniknął w ciemności, więc Sabi rzuciła trochę światła. Aż się uśmiechnęła, kiedy zobaczyła androida, wyciągającego zwłoki z jej norki. Dał jej też pięć minut... Jee, jednak pójdzie z nią po te drzwi. Wspaniale. Kiedy android wyszedł, Ethel spojrzała na skrzynkę. Bandaży miała o dziwo więcej, niż sądziła, więc pozwoliła sobie też poza stopą opatrzyć cięcia na dłoni i palcach. Potem rozejrzała się za lekami, może coś jeszcze miała. Cudem znalazła ostatni proszek na ból głowy, więc nawet się nie zastanawiała, czy warto go marnować, czy nie. Następnie przyszedł czas na jakąś torbę, aby mieć co schować - i po znalezieniu spakowała do niej latarkę z bateriami, pistolet i nóż, który zauważyła dopiero po chwili. Płaszcz androida złożyła w kostkę i położyła na swoim materacu z taką miną, jakby co najmniej miała artefakt w dłoniach.
- Pięć minut, tak, okej. Ciekawe, czy minęły chociażby dwie. Tylko trzeba jakoś zasłonić wejście... - Sabi spojrzała lekko zmartwiona na miejsce, gdzie powinny być drzwi - Ciekawe, czy szmata wystarczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 19:55  •  Norka Informatora. (Ethel) - Page 2 Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Teoretycznie był replikantem. Replikantem ukochanego jego twórcy... Dopracowanym do bólu. No... Może w pewnym... Intymnym miejscu nieco "wyolbrzymiony", ale to pewnie tylko osobista modyfikacja prawdziwego całokształtu Lena. Co zabawne - android nigdy nie usłyszał imienia osoby, na której był wzorowany. Widział czasem zdjęcia kogoś, kto był niemal jego lustrzanym odbiciem, ale... Nigdy nie usłyszał imienia. Nigdy go nie przeczytał. Nigdy go nie przyswoił. Może to by było jego prawdziwe imię? Nie Lentaros, jakim twórca być może chciał sobie odpuścić bólu utraty realnego ukochanego? Ciężko powiedzieć. Może kiedyś je pozna... Może je zna - gdzieś głęboko w zaszyfrowanych danych, do których nie ma dostępu. Kto wie...
Czemu? Eth mogłoby się podobać... No i Lenny postarałby się być delikatny... Postarałby. Jak na ważącą prawie 1/5 tony maszynę się da, oczywiście.
Zgłaszasz do tego fioletowowłosą Panienkę Ethel? Już miała być raz zabita, można wrócić do tego planu i działać ponownie. Chcesz? Z pewnością Len nie będzie w tej kwestii delikatny, hm.
Nie wyglądała na osobę która by była zdolna w walce wręcz, a kiepski wzrok wyłącza ją z możliwości walki na dystans, jak choćby łuk czy pistolet. Więc... W jaki sposób, teoretycznie ma się bronić? Żeby mieć dobrą broń, najpierw musi być w stanie ją unieść i machać. A nie wyglądała na taką, co jest zdolna do wymachiwania czymkolwiek oprócz widelca, he. Nie no, nie bądźmy tacy źli. Mimo wszystko - całkiem nieźle rzucała tym nożykiem do niego, wgryzał się dość głęboko. Nie zmienia to jednak faktu, że samym tym nożykiem wiele nie zrobi... Ale skąd on jej weźmie lepszą broń? Ma tylko swoją katanę... I to coś, co teraz zmieniło się w kosę. Swoją drogą - wytrzymuje dość długo, trzeba przyznać. Zaskakująco długo. Spore baterie... Rezerwy mocy musi mieć. Och, przyda mu się ten mały patencik. Zdecydowanie przyda. Takie zaskoczenie - wyjmuje zza pasa mały sztylecik, który w jednej chwili zmienia się w dwuręczny miecz jego rozmiarów. Enemies - you're fucked deep. Musi jednak sprawdzić jakie są granice "wizualizacji". Broń sieczna, tak? Hm... Musi testować które bronie może wytworzyć w ten sposób, a które nie.
Hm...
Skoro już tak Lenny jest dla niej miły, czemu nie pomyśli o tym by jego poprosić o kwestie nauki walki wręcz? Raczej wydawał się umieć to i owo, w różnych kwestiach i technikach walki. Skoro równie zręcznie wymachuje kosą co mieczem, to raczej większość taktyk i broni białej nie jest mu obca. Może warto spróbować?
Śmieci pod tym względem, że nie mają dla niego wartości. Takimi samymi "śmiećmi" dla niego było jedzenie, woda, latarka i pistolet kobiety, które Ethel może nawet uratować życie. Tak. Nie ma to jak priorytety w tym, co jest mu potrzebne do przetrwania. Yup, dokładnie.
Ciężko raczej to będzie zrobić... Minęło stosunkowo niewiele czasu od śmierci bliskiej mu osoby... Jeśli w ogóle maszyna może mieć bliską sobie osobę...
- Przyznam ze faktycznie może brzmi... Śmiejesz się? Słyszę, że się śmiejesz! - Zawołał całkiem entuzjastycznie, wskazując na nią wolną dłonią z uśmiechem. Tak, śmiała się. Widział to! ... I lubił gdy tak się działo. Gdy ktoś się faktycznie, zdrowo śmieje, chichocze. To przyjemne... Zwłaszcza że w wykonaniu Eth było zdecydowanie przyjemne, a może nawet odrobinkę słodkie.
Kiwnął głową na jej dopytanie się, a potem i drugi. A niechli bierze. Jakoś zdobędzie sobie lepszy... Albo poradzi bez niego. Póki nie wróci do miasta, póty nie będzie problemu z ukrywaniem broni. Tutaj raczej mało kto będzie miał ci za złe fakt, że nosisz broń "na wierzchu". Mimo wszystko - wojna o życie, ludziska. Zdarza się, prawda? Skoro go polubiła, niech zatrzyma. A widać że polubiła...
- Widzę że ci się podoba. To dobrze. - Nie, nie zamierzał do tego nic dodać, jedynie uśmiechał się. Delikatnie, subtelnie, ale całkiem przyjemnie przyozdobiając tą bladą twarz uśmiechem. Widok że można zamiast kogoś zabić to zadowolić tak łatwo... Heh, cóż. Fajne... Odczucie? Uczucie? Wrażenie? ... Fajny widok, o. Tak będzie najlepiej.
W miarę mówienia, starał się postrzegać dziewczynę w mroku, ale niewiele to dawało, bo w sumie nic nie widział. Helloł! Nie ma latarki w oczach. Jeszcze.
- Mówisz? To nawet mi na rękę... - Mruknął cicho do siebie, przy wychodzeniu.
Równo pięć minut po tym, jak mówił o powrocie za takowe, stanął tuż przed wyjściem z norki, opierając kosę dalej o swój bark. Teraz wyglądał mniej jak kostucha, a bardziej jak assasyn z pustyni. Czy coś. Podszedł więc bliżej, ale nie wchodził do środka, czekając.
- Gotowa? - Rzucił, na tyle głośno by było go słychać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach