Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 18.11.14 22:56  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Norka Informatora. (Ethel)
Panie, uważaj pan, bo jeszcze moją norkę zasypiesz.
A tak serio, norka Eth znajduje się gdzieś bardziej na bokach Apogeum. Tunel wykopany jest na tyle porządnie, że raczej nie będziecie się obijać o ściany... No i nie jest specjalnie długi. Na końcu mamy oczywiście jakieś drewniane drzwi, które, o ironio, zostały niedawno wstawione. W nich jest otwór przypominający ten, gdzie listonosz wrzuca listy. Na drzwiach natomiast jest doczepiona taka notka:


Jeżeli potrzeba Ci usług informatorskich, wrzuć tutaj mini-liścik opisujący cel i to, co chcesz na jej temat wiedzieć + jakiś kontakt, bo nie jestem magiem. Nie, nie rozpoznam po piśmie i nie mam magicznych kamer. Bez adresu sio. Robota zostanie wykonana w odpowiednim czasie, czekaj cierpliwie. Pamiętaj o czymś na wymianę, nie jestem wolontariuszem, co za miedziaka wciśnie się na chama do miasta.
P.S. Wrzucać tutaj można również zwykłe listy.


A za drzwiami mamy sobie małą, acz przytulną norkę, podzieloną na dwie części. Pierwsza działa tak jakby niczym salon - meble były składane przez nią lub zostały znalezione w całkiem dobrym stanie. Mamy tutaj prowizoryczny stolik, krzesło (bo drugie zostało rozwalone), które dobre lata mają wieki za sobą, kilka kocyków robiących za sofę i książki obok, przy ścianie. Są też skrzynki. Trzyma w nich m. in. listy i zlecenia. Na drugiej połowie znajduje się coś, co powinno przypominać kominek. I drewno. Coś do rozpalenia. Niby martwa jest, ale fajnie jest od czasu do czasu spojrzeć na ogień.
Druga część robi za jej pokój i magazyn znalezionych cudeniek. Mamy więc jakiś stary materac z poduszką i kocykiem. Na materacu leży też płaszcz Lentarosa (Czarny, materiałowy płaszcz z kapturem, zakończony motywami płomieni u krańcu połów i rękawów), bo był na tyle miły, aby go jej podarować. Ubrania, bo i takie po drodze znalazła, leżą jakoś złożone obok kolejnych skrzynek. Bieda jak piszczy, ale mieszkającej tu Ethel jakoś to nie przeszkadza.


Ostatnio zmieniony przez Ethel dnia 15.02.15 14:06, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 16:57  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Wydarzenie. Założe Ethciu że cię nie ma chwilowo w mieszkaniu.

Był to wieczór jak każde inne. Zbliżała się nocka, ciemniało już, a istoty które normalnie spędzają czas poza norami albo się do nich zbierały, lub jeśli spędzają dzień w nich, to się z nich wygrzebywały. Pusto, cicho, spokojnie... Teoretycznie nic nie powinno pójść źle, prawda? Cały ten dzionek powinien być spokojny, fajny...
Powinien. Najpierw zaczęło się wściekłe łopotanie w drzwi, gdzie w środku nikogo nie było. Drzwi już prawie nie wytrzymywały tych uderzeń... I w sumie puściły w którymś momencie, lecz niekoniecznie w związku z siłą osoby która biła. Spróchniałe drewno majestatycznie się rozpadło na kawałki, gdy jakieś ciało przeleciało przez nie z całkiem sporą siłą i szybkością, lądując gdzieś wewnątrz norki, ryjąc głęboko twarzą w piasku, znacząc trasę swojego przelotu małym okopem stworzonym twarzą, a wyrównany resztą ciała. W ciemności tego miejsca nie dało się zbytnio dostrzec faktu, że też poznaczył podłoże które zrył krwią. Dużą ilością krwi, trzeba nadmienić. W ciemnościach też nie dostrzeże się jego potwornego stanu... Który może będzie w stanie zostać zauważonym, gdy ktoś oświetli to ciało. Ciało, bo już niewarto mówić o tej osobie jak o kimś żywym.
Jej minuty, a nawet sekundy życia są policzone. Tak, dokładnie ujmując to kobieta, choć teraz ciężko zauważyć to piękno, smukłą budowę ciała czy nawet na twarzy cokolwiek rozpoznać. Wyglądała jak po wyjściu spod maszynki do mielenia mięsa i kilkukrotnie stratowana... Przynajmniej na rzut oka kształtów w ciemności. Właściwy opis pojawi się jak coś oświetli te biedną istotę kobiecą...
A skoro o niej mowa - udało jej się obrócić na plecy i - nie mogąc w tej chwili zrobić nic więcej, zaczęła się cofać na czworaka, posuwając się w tył swoim ciałem, byleby jak najdalej od zbliżającego się prześladowcy. Prześladowcy o zimnym jak lód spojrzeniu
- N-nie... Proszę... Daj mi... Odejść... - Błagalny głos wyrwał się z jej gardła, gdy jej oprawca zbliżał się powoli. Chłodne ostrze połyskiwało złowieszczo w mroku, trzymane przez stalowy uścisk bladej dłoni. Kroki. Jeden za drugim. Miarowe, stawiane w idealnie obliczonej od siebie odległości, zbliżające go do ofiary. Dlaczego ją zaatakował? Dlaczego teraz zbliża się, by dobić swoją ofiarę, która wydawała się wdać w nierówną walkę z maszyną? Dlaczego tu jest zwyczajny człowiek? Ciężko powiedzieć...
Ale jedno jest pewne. Śmierć się zbliża.
- P-proszę... Nie powiem nikomu... Zniszczę całą dokumentacje... Błagam... Daj mi odejść... - Szpieg? Haker? Naukowiec? Czymkolwiek była, zaczęła wyraziście i głośno łkać, gdy android był już od niej o jakieś pięć kroków. Co raz bliżej... I bliżej... Dostrzegłaś całe swoje życie, przewijające się jak urwany film? Zmówiłaś modlitwę? Jesteś gotów?
- Wszyscy świadkowie muszą zostać... Wymazani... - Zimny, metaliczny głos, nie próbujący nawet przypominać ludzki rozbrzmiał w norze, a nim zdołał zostać odpowiedziany, słowa, które mogła wydobyć z siebie kobieta zabulgotały jej w gardle wraz z krwią, która rozlała się po jej ciele... Gdy perfekcyjnie wymierzone pchnięcie przeszyło jej pierś, idealnie omijając żebra i przecinając na wylot serce. Wbite głęboko, do tego stopnia że sięgnęło piaszczystej podstawy nory, przecięło linię żywota kobiety. Jeszcze przez chwilę próbowała walczyć, wyrwać ostrze, a łapczywie łapany oddech, który gonił za ostatnimi sekundami życia mówił...
Że to koniec. I koniec przyszedł. Po krótkiej chwili, przestała się poruszać, wydając z siebie ostatnie tchnienie swojego żywota... I zgasła. Jej spojrzenie przestało posiadać blask życia, a ciało powoli ziębło, gdy maszyna puściła rękojeść swojej broni, zostawiając ją w takiej pozie. Obszedł, już teraz, zwłoki i natrafił stopami na coś, co kształtem przypominało mu krzesło. Bez większego namysłu siadł na nim, opierając się łokciem o stół, zaś dłonią podpierając polik, obserwując w ciemności martwą istotę. Co robił? Chyba analizował, segregował dane, odznaczał wykonane działania... Niby nic konkretnego dla człowieka, lecz dla maszyny obowiązek warty do wykonania od czasu do czasu...

Dla skrócenia - ofiara "mordu" leży z wbitą kataną w klatkę piersiową tuż przed stołem i krzesłami, a na jednym z nich (bliżej zwłok, bokiem do stołu) siedzi Lenny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 18:31  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
To był chyba kolejny, nudny dzień. Jeżeli można to tak określić. Inaczej raczej się nie da go opisać, bo zaczął się tak samo, jak zwykle i raczej skończy się podobnie. Wstajesz, nie masz ochoty nic robić. Wychodzisz w poszukiwaniu roboty albo czegoś do jedzenia. Znajdujesz albo jedno, albo drugie. Tutaj można było zauważyć, że trafiło się jej trochę lepiej niż zazwyczaj, bo jej znajomy znachor chciał, aby zebrała kilka roślinek. Po drodze nawet zdołała znaleźć jakąś pseudo-latarkę, która nadal działała. Baterie powoli przestały ją dobrze zasilać, ale ta nadal dzielnie się trzymała i w razie czego pomagała Wymordowanej, kiedy nie była pewna, czy bierze to, co trzeba. Zadziwiająca siła. Wystarczy więcej światła, aby ktoś z mocno osłabionym wzrokiem mógł się lepiej skupić, aby cokolwiek wyłapać. Tak czy siak, robotę wykonała szybko i sprawnie, dostała coś do jedzenia i od razu wróciła do podziwiania widoków przy jej ulubionej ruinie na pustyni. Co jakiś czas ktoś przechodził, trafiły się też jakieś dzikie zwierzęta, ale nikt nie planował do niej podchodzić. Wyjątek stanowiła jakaś niska istotka, która pytała o drogę.
Poczuła się wtedy jak jakiś przewodnik, ale zdołała się już do tego przyzwyczaić. Poszukiwanie różnych organizacji, Edenu, Apogeum... Na tym świecie nadal było sporo osób, które się gubiły na tych nieprzyjaznych terenach. Nic dziwnego, Desperacja mała nie była, a i niektóre miejsca było ciężko znaleźć. Nic jednak nie pobije organizacji... Tych nawet ta biedna informatorka nie potrafiła znaleźć. A przynajmniej nie szukała. I weź potem cokolwiek powiedz, jak wiesz, że kryjówka DOGS jest kryjówką nie tylko z nazwy, ale i z właściwości dotyczących szukania, a świątynia fanatyków Ao jest "gdzieś tam w górach Shi". No ale - jak się Ethel będzie chciała do nich przejść, to się weźmie za siebie i porządnie poszuka. A jak na razie nie miała takiej potrzeby.
Pocieszające było to, że wieczór i noc przyszły do niej dzisiaj zadziwiająco szybko. Chyba musiała usnąć na tych ruinach. Głupie było jednak to, że po obudzeniu się nadal czuła jakieś dziwne przemęczenie. Ostatnio się chyba nie wysypiała za dobrze. Warto by było więc wrócić do norki, zanim pojawią się jakieś podejrzane istoty. Sabi przeciągnęła się i powolnym krokiem skierowała się w stronę Apogeum, a następnie swojej norki. Wchodząc w korytarz, coś jej się nie spodobało - chyba czegoś jej tam brakowało. Sięgnęła po latarkę i rzuciła trochę światła przed siebie. Rzeczywiście, zdziwiły ją drzwi, a właściwie ich brak, oraz jakieś ślady krwi.
Kurna, znowu.
Nie miała ochoty użerać się z kimś, kto tak chamsko wbił do jej norki... Najpierw jednak musiała się dowiedzieć, kto tak naprawdę tam wpadł. Nie spieszyła się, ale również nie skradała. Szła po prostu tak, jakby nic się nie działo, bez żadnego przejęcia. Stanęła w miejscu, gdzie powinny być jej drzwi, po czym rozejrzała się po norce. Krew. Dużo krwi. Jeszcze nawet świeżej. Nieznana jej osoba, najpewniej kobieta, zmarła najpewniej przez ostrze wbite w jej pierś. Niedaleko jej, przy stole, siedział nieznany jej osobnik, tym razem płci męskiej.
- Nie przypominam sobie, aby moja norka zmieniła się w skupisko martwych. - rzuciła na powitanie chłodnym tonem. - I mam nadzieję, że lubisz sprzątać.
Przecież nie może pozwolić, by jakiś randomowy człowiek paradował po jej mieszkanku i znosił martwe ciała. Na co jej one? Nie zje ich przecież. Ethel zrobiła krok do przodu i zlustrowała spojrzeniem nieznajomego. Był praktycznie cały ubrany na czarno. Co za neon. Po chwili zerknęła też na książkę, aby go poznać.
Lentaros, android. Zagrożenie: między średnim a wysokim.
Och. Już miała go jakoś ostro opierdzielić i wykopać z mieszkanka, ale coś jej mówiło, że za łatwo nie będzie.
- No dobra, Len. - Wymordowana natychmiastowo pozwoliła sobie skrócić jego imię, po czym wskazała drzwi, znaczy, miejsce, gdzie te powinny stać. - Było miło, teraz żegnam. Drzwi były tam. Zabierz swojego trupa ze sobą i wracaj tam, gdzie mieszkasz, pracujesz, cokolwiek. No, dobranoc. Sio.
Fajnie by było, gdyby posłuchał... Ale z tym pewnie będzie problem. Zazwyczaj tak było. Sabi jednak nie miała ochoty się z nim zbyt długo męczyć - wolała go wykopać i iść po prostu spać. Proste?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 19:47  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
A już miałem wrażenie że określi Lena jako "najpewniej" płci męskiej, który "najpewniej" siedzi niedaleko jej, "najpewniej" przy stole, he. Nie, jednak nie. Co do samej maszyny - gdy był wprowadzony w stan analizy i konserwacji danych, jego program nie analizował zdarzeń okolicznych. Myląc się w obliczeniach systemowych uznał, że ktoś wróci do tego miejsca, zdąży zakończyć swoje działania logiczne i wynieść się stąd, przy okazji też zabierając zwłoki kobiety. Nie może zostawić żadnych świadków. Ślady, bez możliwości dokładnego określenia z kogo pochodzą i czemu się zjawiły, nie były groźne gdy pozostawione. Zresztą - w okolicy takiej jak ta, włamanie się komuś do jego mieszkania było prostsze, niż chodzenie piechotą. Nie trzeba było się nawet wysilać, by wyłamywać drzwi, więc właściciel tego przybytku mógłby uznać że ktoś był, był, i się zmył.
Niestety dla niego, postanowił wrócić wcześniej. Receptory słuchu wykryły bardzo szybko czyiś głos, który wcale nie krył się z wyraźnością swojego tonu. Przerwał segregację i defragmentacje danych dysku twardego, w niemal mechanicznej manierze zwracając swoje spojrzenie prosto na osobę, która w tej chwili raziła go jaskrawym światłem, takowego snopem oświetlając receptory wzrokowe. Nie mrugał jednak nawet, co już samo w sobie było dość niepokojące, a fakt że czarne, beznamiętne oczy wpatrywały się w miejsce, gdzie prawdopodobnie (wedle jego obliczeń) znajdowała się głowa osoby wypowiadającej je. Kobieta, to już zdołał wydobyć poprzez analizę jej barwy i tonu głosu. Analiza w toku, oczekiwanie na dalsze dane. Wyprowadziła krok w przód, karząc mu oczyścić to miejsce, wcześniej darząc androida chłodnym sarkazmem. Z dojrzałości sposobu mowy mógł określić, że nie jest to osoba, która ma tyle lat, na ile wygląda, co nasuwało mu myśl, iż to anioł. Lub wymordowany. Wiedząc jednak że mało aniołów będzie mieszkać w tego typu norach, skreślił tą rasę, uznając iż najlepszą opcją, prawdopodobną w najwyższym sorcie będzie wymordowany. A więc rasa i płeć zostały ustalone. Przez fakt iż snop światła nie pozwala dokładnie się przyjrzeć jej wyglądowi, nie mógł nakreślić właściwego wzrostu, ani stopnia zagrożenia poprzez wyposażenie.
Z ciekawością zlustrował spojrzeniem jej działanie, gdy zauważył iż sięga do przedmiotu, przypominającego nadwyraz książkę, a także coś z niego czyta. Ciekawe... Czyżby próbowała tego użyć w jakiś sposób? Dlaczego? Być może jak ją zabije, sam sprawdzi co ten przedmiot czyni i do czego można go wykorzystać...
Bo bez tego się nie obejdzie. Musi ją wyeliminować. Teraz, gdy nakryła go, zbierał wyłącznie dane o niej.
Pierwsze zaskoczenie dla systemu... Skąd ona go znała? Nie pamiętał by kiedykolwiek miał okazje się z nią poznać... Kim ona może być? Łowca? Nie mieszkający w M-3? Odpada. Uciekinier z Wojska lub S.Spec? Zakamuflowany agent? A może ta księga posiadała moce magiczne? Nie mógł tego określić...
Ale sam fakt że znała go, a on nie znał jej, a zarazem była świadkiem tego, co tu zrobił...
To nie mogło zostać pozostawione na pastwę losu. Na jej polecenia wyciągnął się nieco w przód, w stronę ciała i pochwycił rękojeść skąpanego w krwi ostrza, które następnie powoli i delikatnie wysunął z zastygłych mięśni. Jego ciało mechanicznym ruchem, sztucznym niemal do bólu podniosło się, po czym szybki, silny ruch ramienia spowodował "trząsnięcie" bronią w lewej dłoni, a krew z takowej została "strząśnięta" na dziewczynę przed nim, a także latarkę, którą go oświetlała.
- Wszyscy świadkowie muszą zostać wymazani. - Powtórzył, dokonując pierwszego kroku przed siebie, a pod ciężkim, lewym butem czaszka kobiety zrobiła "plask" i z głośnym hukiem a także takowym plaskiem zmieniła się w krwistą plamę skóry i flaków.
Ruszył. Jego sus w stronę wymordowanej był bardzo szybki, i miał na celu pochwycenie jej prawą dłonią za gardło. Mocnym, żelaznym uściskiem egzo-łapy powleczonej syntetyczną, zimną skórą. To, co działało na korzyść dziewczyny to fakt, że nie ocenił dokładnie jej wzrostu, przez co mógł... Spudłować swoim chwytem. Najzwyczajniej w świecie spudłować. Pomyłki zdarzają się nawet maszynie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 23:21  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Zawsze można znaleźć tonę innych określeń. Warto jednak pamiętać, że wzrok Ethel do najlepszych nie należy, a w połączeniu z lekkim zmęczeniem, wiadomo już, że nawet coś zdatnego do jedzenia z szachami pomyli. Podobno był taki przypadek w przeszłości, ale nawet o tym nie pamiętała. Pewnie z tydzień miała problemy ze snem, jeżeli była w stanie pomylić jedno z drugim. No ale dobra, lepiej się nad tym nie zastanawiać. Ani nie pytać. Najważniejsze było to, że android był skupiony na czymś zupełnie innym, niż na mordowaniu właścicielki tej norki czy w ogóle przejmowaniem się, że ktoś tu w ogóle wlazł. Tak, po prostu sobie zasiadł na jednym z krzesełek i o, jest u siebie, co tam się przejmować tymi, co potem sobie wejdą, bo tu mieszkają.
Hah. Nie.
Może i nie było tego u niej widać, ale nie była zadowolona. Bardziej jednak denerwowało ją to z tego względu, iż miała ochotę się przespać. Bo już było ciemno. I w ogóle, miała ochotę rozpocząć nowy dzień, bo może będzie weselej. A jak ma spać, kiedy w jej norce paraduje sobie jakiś czarny (no, prawie) android, który w każdej chwili może ją powitać jakąś bronią? No i jeszcze ten cholerny trup w tle. Nos też miała niczego sobie, więc raczej by nie wytrzymała z czymś takim dłużej, niż kilka godzin. Nawet nie planowała tego sprawdzać, bo potem musiałaby sprzątać i wymyślać, co zrobić, by "naprawić" zapachy, jakie by po sobie to coś zostawiło. Rany, rany. Dlaczego akurat dzisiaj?
Gorzej było z jego reakcjami. Boże, kiedy ona mówiła "posprzątać po sobie", miała na myśli to, żeby wziął ciało ze sobą i wyszedł. Jak grzeczny android. W zamian za to ją dosłownie rozsmarował na ścianie. To posprzątał, kurna. Jakaś żyłka musiała lekko drgnąć - Ethel jednak była w stanie opanować jakiekolwiek napady zdenerwowania. Gorzej by było, gdyby teraz wpadła w swój szał godny Leveli E. Ten ostatnio jej unikał... Więc mógł niedługo się wkopać na imprezę. A my tego naprawdę nie chcemy. Teraz, jeżeli zostanie zaatakowana przez Lentarosa, będzie musiała myśleć w miarę trzeźwo, aby wykorzystać teren, na jakim przyjdzie jej w razie czego walczyć. A mowa była o jej własnej norce. Niewielkiej dziurze w ziemi. Tak, to jest najlepsze miejsce do walki z kupą metalu.
- Szukaj swoich świadków gdzieś indziej. Ja mam w nosie, kogo Ty tam mordujesz, nikt mi za taką informację nie zapłaci. - głośne westchnienie i zmęczone spojrzenie informatorki powinno bez problemu "zaalarmować" Lentarosa, że ta naprawdę ma w nosie, co tu się aktualnie działo. Chciała po prostu odpocząć, a nie użerać się z jakimś androidem, który nie potrafi nawet dobrze sprzątać. A co to za morderca, który nie umie nawet dobrze wybrać miejsca, w którym pozbawi swoją ofiarę życia? - No już, wypa-
Cholera.
Nie dostała zbyt dużo czasu na namyślenie się, co jeszcze by mogła mu powiedzieć, aby ten sobie po prostu poszedł. Nie trzeba być geniuszem, aby zgadnąć, jaki był aktualny cel androida, skoro po raz drugi powtórzył, że musi się pozbyć wszystkich świadków. Teraz prawie na pewno ruszył, aby pozbyć się informatorki. Cóż, nie żeby to było dla niej coś nowego... Co i raz ktoś tam próbował ją zabić. I jakoś sobie radziła. Nie miała jednak wtedy na głowie takiego cholerstwa! Przy takim blaszaku jej siła była porównywalna do dzieciaka z podstawówki, który myśli, że jest fajny. Zacisnęła zęby i bez większego namysłu wyciągnęła znaleziony nóż, który następnie rzuciła w stronę androida. Nie patrzyła już nawet, gdzie - bardziej skupiła się na tym, aby szybko rzucić światło na każde miejsce w norce, aby szybko "zapisać" sobie w głowie, co gdzie jest, a następnie zgasiła ją i rzuciła się na lewo. Najważniejsze co - oddalić się od niego na tyle, aby znowu musiał do niej dobiegać. Potem będzie musiała dorwać inną, prowizoryczną broń. Już nawet może rzucić krzesłem, jeżeli jej coś da.
Rany, czemu akurat on musiał się wkopać do jej norki?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 0:36  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
To nie tak że się nie przejmował mieszkańcami tego miejsca, a miejsce siedzące zajął tylko z tego powodu by, w razie jakichś gości innych niż właściciel (he, kolejny bez zapowiedzi) przywitał ich widok postawnego faceta, tuż za zwłokami kogoś rozwleczonego po pomieszczeniu i mieczem wystającym z klatki piersiowej. Taki widok wystraszył by większość akwizytorów, jehowych czy nawet kogoś po zapłatę czynszu. Mniejsza z tym że takowych prawdopodobnie nie ma... Choć jak się uprzeć, wyznawcy Ao mogli mieć jakieś powiązania z Jehowymi, tylko będąc ich bardziej "na czasie" wersją. No i zdecydowanie przyjemniejszą. Żarcie za darmo, seks za darmo, wiara za darmo i jeszcze dach nad głową za darmo. Tyle plusów, prawda? Tak wiele że aż tak miło...
No i do takiej jaskini Kościoła by nie zawlókł nikogo w celach eksterminacyjnych, jak tutaj z norką Eth. I cała ta historia by się nie wydarzyła. Lenny poleca - przechrzcij się na Ao!
Póki jeszcze nie jest za późno.
Zdecydowanie dało się zauważyć niezadowolenie osobniczki która tu przyszła, ale... Czy android się nim przejmował? Nie. Widział w niej w tej chwili nie osobę do rozmowy. Teraz był w "trybie działania", misji, można określić. Z poleceniem - żadnych świadków. Więc żadnych świadków, nawet takich, których nie obchodzi to, co zobaczyli, czyż nie? Jak nikt, to nikt. Zupełnie nikt. Nie reagował w tej chwili na jej słowa za bardzo, zupełnie je olał, co zresztą dało się zauważyć w fakcie iż nie zdążyła skończyć swoich słów, zanim zaatakował. Nie uniknął ostrza noża, które wbiło mu się prosto w szyje, choć płytko, to w miejscu gdzie normalny człowiek miałby tętnicę szyjną. Zatrzymał się, gdy jego czujniki wykryły, iż nie złapał nic, oprócz powietrza... I noża w gardło. Wolna dłoń podniosła się do góry i złapała za rękojeść broni wbitej w jego ciała, wyrywając takową z niej, po czym, bez większego zastanowienia, rzucił ją (czytaj, tym nożem) w miejsce, z którego dochodził tupot, lub odgłosy szamotania, szurania. Cokolwiek, co oznaczało by dźwięki jakie mogła by wydać swoim ruchem... W piaszczystej dziurze takiej jak ta nie jest łatwo zachować się cicho, szczególnie że małość miejsca sprzyjała dobremu nagłośnieniu, wbrew pozorom. Nawet ciche dźwięki dało się wyłowić, póki tylko nie wyszło się z tego miejsca...
A Len nie zamierzał wyjść. Nie do chwili, gdy Eth padnie trupem. Na dowód tego, obrócił się i ruszył w kierunku zwłok kobiety które sobie leżały i powoli zmieniały się w sztywną, zimną kość i pochwycił je za gardło...
A następnie rzucił, w to samo miejsce gdzie wcześniej nożem jeśli dźwięki ucichły, lub w inne, gdzie przeniosły się dźwięki ruchu. Zaraz po tym ruszył, spokojnym, acz szybkim krokiem, wykonując obrót nadgarstkiem. Prędki ruch spowodował cichy "świst" ostrza przecinającego powietrze, a które ciągle trzymał w swojej dłoni. Spokojny, chłodny ucisk palców obejmował rękojeść katany, której klinga znajdowała się pod niemal matematycznie wymierzonym kątem 45 stopni od jego nogi, co blokowało ucieczkę z lewej strony. Czemu rzucał zwłokami? To dość proste. W razie trafienia, ofiara mogłaby zostać ogłuszona, otumaniona... Lub chociaż przygnieciona nimi na tyle długo, by nie zdążyć uciec od androida.
A gdy ten zbliżył się na odpowiednią odległość, wykonał jedno, szybkie pchnięcie w źródło dźwięków, jeśli jakieś były wydawane... Lub w miejsce gdzie wcześniej te dźwięki istniały. To nie tak że jest zupełnie ślepy...
Wróć. Przecież jego receptory w tej chwili widzą czystą ciemność, ale o tym cicho. Nie ma co ułatwiać ofierze życia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 14:15  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Taki widok wystraszyłby delikatniejszych właścicieli. Wyobraźcie to sobie - praca, praca, męczący dzień, wracasz sobie do domu, spotykasz jakiegoś trupa, który nieźle nabrudził i jakiegoś gościa siedzącego niedaleko. Pół biedy z Eth, ale gdyby miała trochę gorsze nerwy, to lepiej nie pytać, jak szybko by wylądowała na ziemi... W końcu i takich tutaj można spotkać. Plus byłby dla Lentarosa taki, że kolejny świadek zostałby zabity bez żadnych problemów po drodze. Tak, dla niego. A druga strona by tego nie chciała.
Wyznawcy Ao mogli mieć nawet tonę lekarstw i technologię niewiele gorszą od tej, którą władali w mieście - a ona i tak by tam nie doszła. Nie wierzy w ich całego boga. Dla niej ktoś go sobie po prostu zmyślił, bo miał dosyć poprzedniego, którego zresztą od wielu lat już nie ma. Wyglądała na wierzącą? Dla niej ważne było to, co się dzieje teraz, co widzi, czuje, słyszy. W dodatku była w miarę pracującym "człowiekiem", który sobie jakoś radził. Nie planowała się bawić w palenie aniołów, lepiej ich mieć po swojej stronie. Przynajmniej jak się jej uda wpaść na Eden, to nie będą za nią latać z widłami, tylko może nawet się zlitują nad "tą biedną Wymordowaną" i dadzą jej chwilę pożyć w swoim raju.
Szkoda, że nie miała żadnej możliwości rozmowy z androidem. Dlatego właśnie cholernie ich nie lubiła. Twarde, mocne, jak się zaprogramują na tryb taki i owaki, to już ich ogarnąć nie idzie. A ona nie znała się na tych bzdurach, więc gdyby spróbowała się dobrać do jego komputerów, czy innych rzeczy, aby zmienić mu tryb z "mord mordu dla mordu" na "neutralność jak się tylko da", toby pewnie w ogóle włączyła mu tryb terminatora. Albo w tym czasie już dawno by z niej zrobił krwistą plamę. Zabiłby i zatańczył na jej ciele. A jej norka zostałaby trumną tego cholernego informatora. Raany.
Za wiele z tym swoim nożem nie zdziałała, ale przynajmniej android na chwilę skupił się na nim, dając Eth kolejną chwilę na zastanowienie się, jak właściwie może go jakoś unieszkodliwić. Pewnie elektryczność. Ale jak taką znaleźć w cholernej norce? Co najwyżej go może świeczką połaskować. Żeby się trochę przypalił. Tylko że potem jej norka by na tym ucierpiała, a tego nie chcemy. O komputerach już była mowa - może za życia umiała się w to bawić, może nie, ale teraz komputery były dla niej jedną, wielką niewiadomą. No i nie miała żadnego przy sobie. Tutaj musiała przerwać na chwilę swoje myślenie, bowiem do jej uszu doszedł dźwięk przecinanego powietrza. Podobny zresztą uwolnił się wtedy, kiedy Ethel rzuciła w stronę maszyny nożem, więc sądziła, że ten planował jej oddać. Wykonała niewielki krok w lewo i schyliła się, zasłaniając jakoś głowę i gardło rękami. Na szczęście jednak nóż przeleciał trochę za wysoko, więc nie nabawiła się niczego poważnego. Poczuła jednak, że coś jej cieknie po palcach u prawej dłoni. Widocznie nóż musiał nieźle przeciąć jej skórę. A potem wbił się w piaskową ścianę norki.
Lepsze to od trafienia we mnie.
Sabi sięgnęła po niego w celach wyrwania go ze ściany, ale nie była to bułka z masłem - nie wiedziała, ile siły w rzut włożył Lentaros, ale na pewno trochę się musiał postarać. Chwila minęła, zanim nóż ustąpił i dał się wyciągnąć, aby przydać się w niedalekiej przyszłości. Powędrował on do lewej ręki, natomiast prawa otrzymała latarkę, która na chwilę została włączona. Na dosłowną sekundę, aby się zorientować, jaki teraz dźwięk do niej wpadł. Widząc androida, który złapał za trupa, nie ukryła swojego zdziwienia. Czyżby wreszcie chciał wyjść z jej norki? Nie, to nie było możliwe. Słysząc ponownie coś, co przypominało jej dźwięk rzucania, rzuciła się w prawo, aby tego uniknąć. Nie mówcie, że właśnie w nią rzucił trupem...
Dobra, teraz nie to było ważne. Wiedząc, gdzie się znajdowała, mogła ponownie zmienić swoje położenie. Ominięcie androida może być czymś naprawdę trudnym, bowiem łatwo tu było wyłapać nawet najmniejsze dźwięki... Ale on mógł być nieprzyzwyczajony do ciemności, w jakiej musiał aktualnie pracować. Nawet maszyna może mieć potem problem z dokładnymi obliczeniami, czy co one tam robiły. A ona? Nie dość, że była na swoim terenie, to jeszcze w dodatku była do tego w miarę przyzwyczajona. Do tego jeszcze dodaj słuch, który był o wiele bardziej wyczulony, a mamy trochę przewagi po swojej stronie. Złapała za nogę krzesła, po czym rzuciła nim przed siebie. Lentaros chyba właśnie chciał do niej podejść - a więc niech dostanie krzesłem. Następnie rzuciła się... Właściwie też przed siebie. W przeciwieństwie jednak do tego, czym cisnęła, ona planowała się jakoś przecisnąć obok androida, po prawej stronie, aby dobiec do drugiej części jej norki, gdzie znajdował się mini-magazynek. Tam może znajdzie coś, czym będzie mogła go jakoś ogłuszyć. Przeszkodzić. Zaatakować i uszkodzić. Cokolwiek. Wszystko było dobre.
Gorzej jednak, gdyby krzesło za wiele nie zdziałało, a on byłby w stanie ją złapać... Wtedy już po niej. Ale nie miała wyboru, musiała zaryzykować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 15:32  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
W sumie, gdyby wymordowana tu obecna umiała odpowiednio przekonywująco i długo grać trupa, mogłaby nawet nabrać na to maszynę, która by mogła uznać że kobieta z jakiegoś powodu zakończyła swój żywot bez jego pomocy. Nie wiem, może choroba czy coś...
Co prawda szansa na to że by nie "sprawdził" czy taka ofiara jest martwa, upewniając się w sposób taki jak choćby skręcenie karku wynosi niewiele więcej jak 5%, ale zawsze można zaryzykować, prawda? A może by akurat android miał dobry dzień i odpuścił? Zawsze warto liczyć na szczęście, nawet jeśli 19 na 20 przypadków tego szczęścia się nie zdarzy. Może akurat miałaby farta? Czemu nie spróbować? Bo się zginie? Hm... Statystyka Lentarosa wykazuje, że w 45 na 50 w tej chwili określonych sposobów zakończenia się tego, co w tej chwili się dzieje kobieta ginie. 3 na 50 przypadków kończy się dekapitacją, tudzież utratą kończyn (w jednym przypadku obu nóg na poziomie kolan i dłoni, w drugim lewej nogi od uda i prawego ramienia, w trzeciej na utracie prawego oka, lewej stopy i prawej piersi, oraz rozległych rozcięciach skóry). Jeden przypadek kończy się wyłączeniem systemu androida, który pozwala kobiecie na działania zapobiegawcze jej śmierci, a ostatni...
Ostatni to niespodzianka, ale w wyniku tego rozwoju akcji android traci zainteresowanie w chęci zabicia osobniczki. Ciekawe? Warto spróbować?
Tylko nie ma co liczyć na to że sam wdrąży ten plan... Poza tym - ilość sposobów zakończeń i dróg, do jakich podąży ku tym zakończeniom ciągle jest zwiększana, więc za chwilę równie dobrze może być 100 zakończeń, z czego tylko 94 nie kończą się śmiercią. Ciekawe do ilu dobije zanim wszystko się skończy...
Przecież tak wielce wierzyć w nich nie musi. Z pewnością sam tam niedowiarki, które dołączyły tylko dla żarcia, kąta do spania i bycia ochranianym przez innych fanatyków, prawda? Chociaż patrząc od strony aniołów i Edenu, cóż... Coś w tym z pewnością jest, ale patrząc na ekspansję Kościoła, to niedługo pierzaści staną się gatunkiem zagrożonym wymarciem. A tak przynajmniej wygląda statystyczna ilość porwanych aniołów do nowopowstających aniołów. Na minusie.
To nie tak że "nie miała" możliwości pogadania z nim. On chwilowo nie może reagować inaczej, niż tym działaniem. Póki nie wypełni warunków swojego zadania, będzie skoncentrowany całkowicie na nim i spełnieniu ich. Wystarczy że pewien warunek się spełni, a jego tryb "mordercy" przestanie działać, zaś sama maszyna będzie w stanie nawet pomóc swojej ofierze.
... O ile dożyje do tej chwili, uciekając między jego nogami i próbując istnej wojny partyzanckiej na kilku metrach ciasnej norki. Niech próbuje, może się uda.
Skupił się na moment, to fakt, ale tylko przez to iż ciężko poruszać głową gdy ma się nóż w gardle, całkiem celnie i głęboko wbity, dlatego lepiej było się go pozbyć w pierwszej kolejności, niż potem pozwolić na dalsze uszkodzenia. Choć w tej chwili były minimalne, i raczej wątpliwe by stały się dużo większe niż sięgające do "lekkich", chyba że osobniczka uzyska dostęp do elektryczności lub broni zdolnych przebić stal pod syntetyczną skórą.
Nie miał pewności czy rzut nożem okazał się skuteczny, lecz odgłos wbijania się ostrza w piasek wystarczająco zaznaczył mu, że spudłował. Nie był chwilowo dostrojony do usłyszenia tak cichych dźwięków jak rozcinana skóra czy materiał odzieży. Nie zdołał więc rozpoznać nic, poza faktem że chyba szarpała się z tym nożem teraz. Czyżby przybił materiał jej odzieży do ściany? A może próbuje odzyskać broń? Nie mógł w tej chwili dokładnie tego przeanalizować. Błysk latarki jednak pozwolił mu dokładnie określić, w którym miejscu znajduje się "ofiara", dzięki czemu mógł dokładnie określić miejsce rzutu zwłokami... Lecz miał w analizie zaznaczone, iż szansa spudłowania wynosi około 68%, i prawdopodobnie własnie się zdarzyła, gdyż nie było ze strony kobiety jęków czy innych odgłosów odpowiedzialnych za bolesne uderzenie. A to z pewnością byłoby bolesne. Nie mając jednak innego planu w tej chwili - zbliżał się do niej, powoli i metodycznie...
Aż nagle coś go pieprznęło. Coś twardego i zimnego, co od razu po uderzeniu pochwycił. Nie analizując długo czym mógł być ten przedmiot, wykonał nim szybki, szeroki zamach od siebie w lewo, wypuszczając je gdy w pełni wyprostował ramię, co mogło spowodować trzy efekty. Pierwszy - zatrzymać ją zanim go obejdzie. Drugi - przywalić ostro w plecy, prawdopodobnie łamiąc na nich krzesło. Trzeci - rzucić w oddalającą się osobę. Ewentualnie czwarty - posłać krzesło gdzieś w ciemność, może nie rozsypując go na kawałki w momencie gdy wyhamuje. Po dotarciu do miejsca które wyznaczył sobie i pchnięcia ostrzem w powietrze, co już miał w swojej analizie jako wysoce prawdopodobne obrócił się z powrotem ku źródło dźwięków, zatrzymując jednak dalsze działania. Schował broń do pochwy, po czym przyklęknął na lewym kolanie, stykając lewą dłoń z powierzchnią ziemi.
- Moduł kriokinezy - zamrożenie. - Wyszeptał zimnym, metalicznym tonem, a w ciemności mógł zamajaczyć blask jego, w tej chwili błękitnych oczu, gdy użył świeżo-zdobytej "broni" w swoim ciele, pokrywając od swojej dłoni całe podłoże jaskini... Lodem. Całkiem grubą, śliską pokrywą lodową, na jakiej zachowanie równowagi bez wagi takiej jak u Lena choćby lub butów antypoślizgowych z gwoździami było... Niemal niemożliwe. A gdy zakończył, mógł skupić się na słuchu, i wysłuchać nastukiwania lodu... Lub rąbnięcia przewracającego się ciała na ziemię.

Użycie modułu kriokinezy - 1 post z 3, zamrożenie podłoża od Lena po całej norce, aż do korytarza wyjściowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 20:03  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Wolała jednak nie ryzykować. Jak już ktoś zauważył, szansa, że android po prostu podejdzie, tyknie butem i wyjdzie była tak zadziwiająco niska, że lepiej nie próbować taki zabaw. Ona jeszcze planowała trochę pożyć, więc nie. Musi wymyślić coś lepszego od udawania trupa. Zmiany w oprogramowaniu i próby wyłączenia go również były mało prawdopodobne, bowiem najpierw musiałaby ogarnąć, jak to zrobić. Jak się wziąć za takie rzeczy, jak nie wie, gdzie trzeba kliknąć, ewentualnie rzucić czymś na tyle ostrym i mocnym, by wbiło się w androida i uszkodziło go na tyle, aby padł? Nawet nie ma możliwości, aby go zobaczyć. Zresztą, nawet gdyby wiedziała, to pozostaje ostatni problem - Lentaros może wykonać unik i wykorzystać okazję, aby ją dorwać. A co wtedy? Koniec gry. Więc zostaje ostatnia opcja...
Kurna, jak ona ma niby zaciekawić androida na tyle, by sam się przełączył i zainteresował się czymkolwiek, byle nie mordowaniem.
To nie zależało od zwykłego pstryknięcia palcem. Jako informator, jedyna szansa na uratowanie się to zdobycie takich ciekawostek, przez które coś w jego oprogramowaniu wrzuciło się na tryb, który by ją oszczędził w celach nawet przepytania. Już to było lepsze od zabawy w chowanego i ganianego. A w to jak na razie cały czas grali. Kurde.
Co z tego? Nie miała ochoty się z nimi bawić w takie podchody i udawanie. Po co, skoro w tym czasie może robić o wiele lepsze rzeczy? Zresztą, jak kiedyś zechce się zainteresować jakąś organizacją, to byłby problem. Mały, ale jednak. Weź pogódź jedno z drugim. Po co się miała tak przemęczać? No i Ci fanatycy mieli różne pomysły. Nie, nie ma co. Woli zostać jak na razie po swojej neutralnej stronie, wykorzystując też czasem gościnność aniołów. Przynajmniej na razie.
Spełnić pewien warunek? No, fajnie, nie, żeby coś, ale właśnie leciał na nią z bronią, bo se stwierdził, że musi się pozbyć wszystkich świadków. Ciekawe, jak inaczej może uniknąć losu, gdzie zostanie rozmazana na ścianach. Zwykłe krzyknięcie "Ja nic nie widziałam!" nie przejdzie! A i ukryć się nie może. Bo i tak ją tutaj znajdzie. Zostaje tylko nadzieja, że wymyśli coś po drodze. Albo będzie mieć farta. Cholera, wszystko by się przydało.
Rzucanie krzesłem też nie przyniosło zbyt dużej przewagi. Głównie chodziło o to, aby skupić go na czymś zupełnie innym. Kiedy przedmiot dotarł do androida, Ethel już była prawie przy jego prawicy. Wnioskując z dźwięków, jakie doszły do niej praktycznie od razu po uderzeniu. Zamach był jakiś dziwny i nawet się nie zastanowiła, czy ją trafiło... Chwilę przed nim po prostu rzuciła się przed siebie plackiem, jakby chciała się przejechać po ziemi. Źle by z nią było, gdyby android w tym samym czasie próbował zrobić krok prawą nogą, ale nie poczuła, żeby ktoś się wgniatał butem w jej plecy. Ważne było jednak jedno.
Niewiele brakowało. Cholernie niewiele. To był prawie cud. Ponownie zaświeciła latarką na chwilę, dając androidowi sygnał, że jest już za nim i jeszcze żyje, po czym złapała mocniej za nóż. Ponownie wycelowała w ranę, którą już zadała i cisnęła swoją jakże cudowną bronią - tym razem jednak użyła tyle siły, ile tylko się dało. Gdyby to się mogło wbić głębiej, uszkodzić cokolwiek... Cholera tylko wiedziała, czy trafiła, bo Lentaros nadal szedł do miejsca, gdzie chwilę temu była. I chyba wykonał jakieś ruchy. Więc była dosyć wysoka szansa, że nie trafi, czego nie chciała. To chyba logiczne.
Zdziwiła się jednak, że przez chwilę nie było żadnych ataków. Jakoś tak ucichło. Wykorzystała tę chwilę, aby podnieść się i ruszyć w stronę drugiej części norki. Coś jednak jej nie wyszło... Podłoże zrobiło się nagle strasznie śliskie. Zupełnie jakby była na lodowisku. Nie trzeba jej było zbyt dużo czasu, aby się poślizgnąć i wywinąć niezłego orła już w przejściu do drugiej części. Na jej nieszczęście, nieźle przejechała po lodzie na plecach, po czym ostro rąbnęła głową o kant skrzynki z jej przedmiotami. Sabi poczuła, jak na chwilę traci jakikolwiek kontakt ze światem. Latarka wypadła z jej rąk, ale nie uciekła zbyt daleko - nadal mogła ją podnieść.
Czekaj... Który dzisiaj jest?
Ethel podniosła się powoli dopiero po chwili, po czym złapała się za głowę. Bolała. Mocno. Kręciło jej się w głowie. I nie mogła sobie przypomnieć, gdzie tak właściwie była. Nie, to wiedziała - szła do norki.
Ethel, tak, to wiem... 3002 rok. Dzisiejszy dzień - poranek, praca, jedzenie, nuda na pustyni, powrót, chyba brak drzwi... Co było dalej?
Chyba jej wyjadło kawałek pamięci. Jarzyła tyle, że coś, lub ktoś, było w jej norce. Próbując sobie wszystko ułożyć, sięgnęła lewą ręką w stronę latarki i zaświeciła przed siebie, w kierunku Lentarosa. Od razu też rzuciła trochę światła, aby dowiedzieć się, kim jest. Zdziwiła się, widząc informacje dotyczące jego godności, rasy, zagrożenia... Zjawiła się nawet jakaś dziwna nazwa "Obiekt...", ale nie szło jej wyczytanie wszystkich literek. Albo cyferek.
- Dziwne, że klient już tutaj jest. Rzadko kiedy wpadacie i robicie więcej, niż pisanie listów... Kurna, moja głowa. Co jest. Ekhem, tak. Ty jesteś Obiekt... Nie, czekaj, tutaj jest jeszcze imię "Lentaros". Tak, miło poznać. Więc o co chodzi? Cholera, czemu tu jest tyle lodu. Mamy jakąś epokę lodowcową?
Mimo iż chwilę temu uciekała od niego, teraz cały czas rzucała na niego światło czekając, aż coś powie. Chwilowy zanik pamięci zabrał też ze sobą większość obaw, że może ją zabić, choć Ethel i tak czuła, że coś było nie tak i lepiej, by była czujna. Ale jak się na czymkolwiek skupić, kiedy jej głowa dosłownie pękała? Informatorka próbowała na początku wstać, ale zawirowania w głowie + lód pod nogami skutecznie uniemożliwiły jej podniesienie się. Oparła się więc plecami o skrzynkę i spoglądała na androida. Jakimś cudem światło padało lekko z dołu, przez co nawet nie widziała resztek jakiejś panienki. Ale i tak zaraz by to zobaczyła. Albo poczuła. Teraz została jej nadzieja, że albo przypomni sobie sama, co się działo, albo ten cały "Lentaros" będzie na tyle miły i powie, co było nie tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 0:11  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Teoretycznie to już nie żyje, prawda? Biorąc pod uwagę że uznał ją za wymordowaną, odbyła już jeden proces śmierci, więc co jej zaszkodzi drugi? Już znała to uczucie, tylko tym razem byłoby permanentne. Nie warto oddać się ciszy i spokojowi śmierci? Nie miałaby więcej gości jego pokroju, nie miałaby w ogóle gości, a przy odrobinie farta jej domek przeniósłby się tam, do góry, w niebiosa, razem z aniołkami. Nie byłoby dużo fajniej? W końcu spokój. W końcu cisza. I teoretyczne życie wieczne, które tak zapewniał twórca każdemu śmiertelnikowi. Ciekawe co czeka takiego androida po destrukcji. Wróć... Nic go nie czeka. Jego "świadomość" zniknie wraz z chwilą gdy jego główny układ zostanie zniszczony. Wtedy nie tylko przestanie żyć, ale też "istnieć". Zwyczajnie go "nie będzie". A to jest gorsza perspektywa niż śmierć istoty organicznej, która ma tych swoich Bogów i im podobnych. Więc kto tu miał gorzej?
Może gra na czas coś da? Kto wie jakie skutki może mieć upływ czasu. Może właśnie to jest warunek który sprawi iż maszyna znudzi się ofiarą i odejdzie? Kto wie, kto wie.
Hm, są teoretyczne kwestie, które mogłyby zatrzymać, choć na jakiś czas jego zapędy mordercy, w celu właśnie zdobycia potrzebnych danych czy informacji. Może nawet zmieniłby priorytet i określenie fioletowowłosej na "niegroźna" lub "chroniona"? Wszystko jest możliwe, trzeba znaleźć jednak punkt zaczepienia. Punkt, który przy okazji go nie rozjuszy, bo np. będzie sięgał za głęboko w jego historię czy informacje.
Choćby jakie? Walczyć o życie z blisko ćwierć tonową maszyną, która miała w tej chwili ochotę zrobić z niej siekane kotlety? Tak, zdecydowanie warto robić TO zamiast wyznawać Ao i mieć święty spokój. Zaiste, jest to bardzo ciekawe i bardzo ważne. I bardzo potrzebne. No ale jak wiadomo, są osoby z różnymi priorytetami... W tym takie które ponad swoje życie wystawiają chęć zwalczenia nudy. A z pewnością "walka" (jeśli tak można określić to co się tu dzieje) z maszyną nie należy do rzeczy nudnych, prawda? Przynajmniej tak się wydaje mi, osobie która próbuje sprawić, by ta walka nie była nudna, dodając różne atrakcje i próbując nakierować przeciwnika na sposób, w jaki może przetrwać tą... W dużej mierze skazaną na porażkę walkę. Statystyczne szanse zwycięstwa Eth są równe 0,01%. Przetrwania... Trochę większe.
A bo tu chodzi o wydzieranie się. Może niech go zainteresuje? Sprezentuje mu jakąś ofertę, dla której przeanalizuje czy warto ją zachować przy życiu? W końcu każdy sposób może być dobry, prawda? A nuż widelec ma ofertę która okaże się warta zastanowienia i przemyślenia, czy zabicie jej będzie mniej opłacalne niż pozostawienie przy życiu? To jest sposób, prawda? Ale musisz położyć na szali coś, co zainteresuje maszynę. Maszynę która postępuje rygorystycznymi metodami myśleniowo-analizacyjnymi... To trochę źle zabrzmiało, a wcale nie miało.
Krzesło przecięło powietrze i poleciało gdzieś w kosmos, nie trafiając celu jaki android uznał iż może się przemieszczać. Nie zareagował w odpowiednią porę, więc uznał iż nie warto wykonywać daremnych cięć w powietrze, nie wiedząc nawet, jak blisko była jego ofiara i nawet krok w przód by wystarczył, by ją zatrzymać... Przytrzymać... A może nawet zmiażdżyć przy odpowiednio silnym nacisku. Kierował się jednak dalej w swoją stronę... Lecz błysk, jaki rozszedł się po miejscu i odbił od ściany, rzucając niewielki poblask w drugą stronę oznajmił mu, że kieruje się niepotrzebnie w tamtym kierunku. Nie chcąc pogłębienia rany, podniósł lewe ramię na wysokość szyi w niemal idealnym momencie, przyjmując w nie nóż, który został znów rzucony ku niemu. Kolejne, głębokie wbicie się, na które jednak podobnie jak wcześniej... Nie zwrócił uwagi. Tym razem jednak, zamiast odrzucić go z kierunku w jakim nadleciał, rzucił nim w bok, w stronę leżących pod ścianą zwłok, zwracając się ku dziewczynie...
A dalej było lodowisko. I ktoś zrobił pierdut, jak zostało poprawnie obliczone i przewidziane. Usłyszał najpierw tąpnięcie ciała, a potem cichy pisk sunących po lodzie ubrań, zakończony ponownym tąpnięciem, które uznał za zatrzymanie się na jednej z przeszkód. Maszyna zatrzymała się, obserwując reakcje kobiety ze swojej pozycji, czyli przyklęczenia na jednej nodze. Nie był pewien czy dalej musi ją dobijać, czy może to wystarczyło do złamania podstawy czaszki i zakończenia żywota...
Widać było jednak że nie. Ofiara najwidoczniej przeżyła, lecz... Wydawała się ukazywać objawy częściowej amnezji pourazowej, nie kojarząc całej sytuacji która się wydarzyła, a także podstaw dla których znajdowała się w pozycji w jakiej była. Hm... Nie mógł jednak wykluczyć że to po pewnym czasie minie, więc musiał przesięwziąć odpowiednie środki przeciwdziałające. Pozwolił jej skończyć swoją mowę, przysłuchując się jej. A więc faktycznie ta książka podawała informacje o nim... Tylko z jakiego powodu? Tego nie potrafił określić. Klient? Hm...
- Pozwól więc iż wyjaśnię ci całą zaistniałą sytuacje. - Podniósł się z kolana i podszedł do niej, a jego ciężkie, twarde kroki najwidoczniej nie miały takiej trudności w poruszaniu się jak próby podniesienia się kobiety. Zbliżył się więc i usiadł po turecku obok, splatając dłonie w przestrzeni między nogami i wpatrując się w dziewczynę. Może jednak nie musi tego robić?
- W przeciągu pewnego czasu nie mogę pozwolić by odkryto moje działania, stąd też przez ostatnie kilka minut próbowałem cię zabić. Rozcięcie na twojej dłoni, a także ból głowy są głównie spowodowane moimi działaniami w chęci odebrania ci życia, gdyż przez przypadek inny "świadek" mojego działania uznał iż uzyska pomoc z twojego miejsca zamieszkania. To dlatego nie masz drzwi - w chwili pościgu za nią została wbita do pomieszczenia wraz z nimi. Resztki leżą tu gdzieś, a ciało "świadka" znajduje się tam. - Kiwnął głową za siebie, pod kątem, gdzieś w lewo. Gdyby poświeciła w tamto miejsce, odnalazłaby zwłoki tej kobiety, które już zaczynają się powoli poddawać wilgoci i procesowi gnilnemu.
- Zakładam jednak iż cenisz swoje życie, prawda? Ukazałaś to, chwytając się każdej możliwej drogi uszkodzenia mnie oraz walki, nawet pomimo braku szans. To mi nawet zaimponowało. Mam więc dla ciebie propozycję, dzięki której być może uda nam się uniknąć krytycznego dla ciebie końca, a mi bezpodstawnego marnowania energii. Wymaga to jednak od ciebie zgody na to, byś nie opuściła tego miejsca przez najbliższe... Dwadzieścia minut. Wtedy minie czas który został wyznaczony, a że nie jesteś świadkiem bezpośrednim, to póki nie pozwolę ci zauważyć efektów swoich działań, póty jesteś bezpieczna. Zgadzasz się na to? - Na ukazanie że ta cała historia nie jest dowcipem a słowa o "cenieniu życia" przesuną lewą dłoń ku osłonie rękojeści katany, nieco ją wypychając kciukiem. Powodowało to, że w blasku bladego światła latarki lśniła ona niebezpiecznym, chłodnym blaskiem, zwiastującym że albo się zgodzisz, albo będzie źle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 12:32  •  Norka Informatora. (Ethel) Empty Re: Norka Informatora. (Ethel)
Patrz, już biegnie. Leci. W końcu pierwsza śmierć była taka przyjemna, że nic, tylko wywołać ją po raz drugi.
Nie.
Mimo problemów pamięciowych z całego życia, tę część pamiętała tak dobrze, że na samą myśl dostaje drgawek. W jej przypadku wirus był naprawdę niemiły, trzymał ją dosyć długo, więc nie miała okazji, aby kopnąć w kalendarz w sposób szybki i bezbolesny. I nie planuje znowu tego robić, nawet, jeżeli tym razem zostałaby pozbawiona życia jednym pchnięciem. Po prostu nie. Nie ma mowy. Całkiem się jej tutaj jeszcze podoba, a i ciekawa była, jak się rozwinie ten cały wątek ze S.SPEC i resztą grupek. W końcu kiedyś ktoś wygra. Trzeba to zobaczyć. A potem może napisze książkę, tak dla szpanu.
Tak więc coś mogła wymyślić. Problem był taki, że w aktualnym momencie nie miała zbyt wielu informacji na jego temat. Ot, "imię", które już wypowiedziała, rasę, która na dalszą metę nic jej nie da, bo widać to praktycznie na pierwszy rzut oka oraz zalążki umiejętności, które potrzebowały jeszcze kilku minut, aby się rozwinąć do końca. Żadna ze słabości nie chciała wyjść na światło dzienne, co jej w ogóle nie zdziwiło. Tylko jedną znała. Ale to była słabość każdego androida. Nie tylko ich zresztą, jakby ktoś ją potraktował prądem, to i ona by się mogła przewrócić. A czy to by było dziwne, gdyby taki wychudzony "randomek" z Desperacji wyczytał, że byłbyś dobrą baleriną, kiedy ważysz x kilogramów i na samą myśl dostajesz odruchów wymiotnych? To już zależy od rozmówcy. Tylko że program raczej jest świadomy tego, co potrafi. Chyba. Czyli nie przejdzie.
Hej, przecież ostatnio ostro narzekała na nudę, a Ethel zalicza się do tych, którzy nie przepadają za rutyną, która ostatnio rzuciła się na nią całkiem ostro. Można więc powiedzieć, że dostała to, czego chciała - przecież teraz nie ma jak się nudzić, prawda? Tylko musi chronić swojego życia, co nie jest niczym nowym na tych terenach. Gorszy był fakt, że po tym pewnie znowu będzie się przez x czasu nudzić. I to będzie niezła kicha. Ale tak, walka nie była czymś nudnym. Powiedz to osobie, która musi teraz chronić swoją biedną postać przed zbyt wielkimi obrażeniami, coby nie musiała się przez następne kilka miechów leczyć. Czy się uda - kto wie? Ważne, by nie padła. A widzisz, jakie ma możliwość. Defensywa, defensywa, uniki, mierne próby przejścia w ofensywę. Znając życie, Lentaros byłby lepszą baleriną, gdyby porównać taką akcję z jej atakami. Coś zrobiła? Nie. Wbiła mu nóż w gardło. Ale nie uszkodziła go na tyle mocno, aby "coś" się wydarzyło.
Żeby cokolwiek zaproponować, to chyba musi powiedzieć to na głos. A w tej sytuacji by pewnie podniosła głos prawie natychmiast, aby się upewnić, że ta cholerna puszka w ogóle ją usłyszała w tym trybie.
Tak, brak tego jednego kroku był dla niej istnym zbawieniem. Nic, tylko podziękować komuś, że go nie wykonał. Przynajmniej teraz mogła się radować, że nie została powitana butem. I to nie byle jakim, warto wspomnieć. Kto by nie chciał zostać zmiażdżonym przez takiego androida, no kto? Wszyscy by chcieli! Nic, tylko zebrać takich i sprzedawać wejściówki. Len by sobie potupał, jak na automacie do tańca, złapałby trochę drobnych... Ważne jednak, że nie odrzucił jej tego noża. Przynajmniej pozbyła się swojej jedynej broni, z którą i tak nie wiedziała, co powinna zrobić, tak. Wspaniale. Niedługo zostanie jej tylko i wyłącznie defensywa skupiająca się na uciekaniu na tym niewielkim obszarze.
Tak, lodowisko było całkiem porządne. Ciekawe, co jeszcze ten android miał w rękawie. Może zaraz dojdzie ogień? Unieruchomienie poprzez spojrzenie w oczy? Grawitacja? Wściekłe zwierzaki? Niedźwiedzie? Tworzenie jedzenia? Zmiana w lodówkę, coby się zaczaić? Szalone tarcze? Fajerwerki? Mogła tak wymyślać jeszcze kilkanaście minut, ale lepiej skupić się na obolałej głowie. Bo ta skutecznie uniemożliwiała jej jakikolwiek kontakt ze światem na poziomie doskonałym. To były idealne problemy na linii, choć nie były pożądane. Gorzej będzie tylko wtedy, jak ta puszka Lentaros (wtf, brzmi jak jakaś puszka z napojem...) by się na nią ponownie rzuciła. A że teraz miała lód pod nogami, sieczkę w głowie i problemy z nawet powstaniem, too by było źle. Bardzo źle. Najgorzej na świecie wręcz. Wtedy to by kopnęła w kalendarz...
...Ale android wreszcie odpowiedział. Jak cywilizowany, jeżeli można tak powiedzieć. Nawet zechciał jej pomóc z ogarnięciem całej sprawy. Nic, tylko zapłakać, podziękować za dobroć i zaklaskać, jak kierowca autobusu. Cały czas rzucała światło na Lentarosa, czekając. W końcu mógł tylko sobie to powiedzieć, żeby chwilę potem znowu się rzucić z bronią, czego nikt z nas tutaj nie chciał. Ten jednak przysiadł przed nią i zaczął tłumaczyć, co się tutaj tak naprawdę działo.
Przyznał się ładnie do prób zabicia, wszystkich ran, jakie aktualnie poniosła, dorzucił też powód, dla którego to akurat w jej domu znalazł się jakiś trup. Rzuciła trochę światła na tamto miejsce, po czym szybko wróciła do swojego (wreszcie...!) rozmówcy.
- A więc... Rozwalone drzwi, trup w moim mieszkanku, próby zabicia mnie, rozwalona prawie głowa, wszystko przez jedną jednostkę będącą androidem. Świetnie. Mam nadzieję, że Twój zleceniodawca wliczył w całą akcję ekipę sprzątającą. Jesteś od Smoków? - Sabi przymknęła jedno oko i obejrzała całe pobojowisko, będące tak naprawdę jej norką. Po części wkurzała ją ta ciemność. - A, no i jeszcze lód. To chyba też Twoje?
Trzeba przyznać, że zrobił niezły bałagan.
Uniosła brew do góry, słysząc początek kolejnej wypowiedzi. Koleś, Ciebie to chyba nie dziwiło? Kto normalny by się chciał dać zabić, będąc w takiej sytuacji? To nic zadziwiającego, że Ethel łapała się wszystkiego, czego się tylko dało, aby utrzymać się przy życiu, mimo braku szans. Gdyby jednak ktoś jej powiedział, że przywalenie w skrzynkę da jej kilka procent do szans przeżycia, toby chyba prędzej ruszyła w tamtym kierunku.
- Raczej nie mam wyboru, nie sądzisz? - skrzywiła się lekko, widząc ostrze katany. - Więc spędzę całe dwadzieścia minut w mojej małej norce z androidem, który chwilę temu próbował mnie zabić. Cudownie. Ale i tak Ci doliczę tamte drzwi. Trupa możesz wziąć ze sobą, jak będziesz potem wychodzić, ja się nie obrażę. Serio. Szkoda, że nie mam zegarka. Tak więc - niech będzie. Skoro jednak mam siedzieć ten czas tutaj, to niech podobnie będzie z Tobą. Siadasz gdzieś i czekamy razem.
Ale fajnie, posiedzi sobie całe dwadzieścia minut z blaszakiem, który chciał ją zabić we własnym mieszkaniu. W dodatku musi przyjąć jego warunki. Co za kicha. Lepsze jednak to od następnych ataków... Będąc w tym stanie, w jakim aktualnie była - za wiele nie zdziała.

Norka Informatora. (Ethel) Cdhc19h
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach