Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 24.05.14 21:34  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Na moment oderwał oczy od wijącego się stworzenia i z konsternacją spojrzał na dziewczynę.
- To nie do ciebie. To coś... - zamilkł, w najwyższym skupieniu starając się chwycić stworzenie jakoś po ludzku, żeby znowu mu nie uciekło.
W tym momencie naprawdę doceniał fakt, że miał rękawiczki. Bo i owszem - przez kilka lat życia w Desperacji nieraz zasmakował już brudnej roboty, ale nie miał zamiaru się do niej przyzwyczajać. Nawet przez materiał czuł bruzdowatą skórę, gdzieniegdzie pokrytą wyliniałą, szorstką szczeciną. Chochlik wierzgał jak dziki, kilkukrotnie próbując ugryźć go bezzębnymi szczękami. Kiedy Al usiłował oderwać go od swojego plecaka, stworek zaczął przeraźliwie wyć i na ślepo wymachiwać szponiastymi pazurkami.
- Cholera jasna, masz szczęście, że nie mam broni. Z chęcią poczęstowałbym cię kulką w łeb. - recytował, dalej siłując się z chochlikiem, który bezlitośnie znęcał się nad jego lewą ręką, w efekcie tylko rozszarpując rękaw, bo na protezie jego 'zabójcze', prawie półcentymetrowe szpony nie robiły najmniejszego wrażenia - Boże, jak ty cuchniesz. Oddawaj mi ten ple...
Na widok ogromnego jaszczura urwał w połowie słowa i błyskawicznie odskoczył w tył. Gdyby nie pomocny fragment ściany za plecami, na pewno by się przewrócił.
Paskuda została brutalnie upuszczona, ale widząc przed sobą miniaturowego smoka wydała z siebie przeraźliwy świst i rzuciła się do ucieczki w najbliższą dziurę w ścianie.
Jeśli chodzi o Al'a, to na moment zapomniał, jak się porusza językiem. Jak w transie ruszył za dziewczyną, całkowicie skupiając się tylko i wyłącznie na utrzymaniu jak największego dystansu pomiędzy sobą a jaszczurem. Głupi, mógł uciec.
Poczuł, że ściska coś w rękach.
Spojrzał w dół i zobaczył paczkę ciastek.
Skąd ona wzięła taki rarytas?
Przez chwilę patrzył na opakowanie z tępym wyrazem twarzy, jeszcze nie mogąc sobie poradzić z tłukącym mu się w piersi sercem, które najwyraźniej chciało wyjść na zewnątrz.
W końcu spróbował rozerwać paczkę, ale zgalareciałe ręce i rękawiczki nie ułatwiły mu sprawy. Chwilę się tak siłował, coraz bardziej zawzięcie, aż paczka ciastek całkiem pochłonęła jego uwagę, na moment odrywając od strachu przed jaszczurem.
Nerwowo ściągnął rękawiczki i w końcu otworzył paczkę, po czym podał ją Blizarre.
Rozejrzał się i przypomniał sobie o gadzie.
Uspokój się, do cholery. Może nie zeżre cię od razu.
Wolno cofnął się pod przeciwległą ścianę.
Ogień?
Uważnie przyjrzał się dziewczynie. Jak dotąd nie spotkał się z nikim, kto mógłby tak po prostu wywołać sobie ognisko.
Jego imię?
- Ja... - zaczął ochrypłym głosem, ale zaraz odchrząknął i wyprostował się, starając się odzyskać rezon, mimo nieustannego uczucia wacianych nóg, nasilającego się przy każdym spojrzeniu w stronę gada.
- Nieważne - stwierdził w końcu, mocniej przywierając do ściany.
- Blizzarre, skąd wytrzasnęłaś takiego... przyjaciela? - wybełkotał, teraz nie spuszczając czujnego wzroku z jaszczura.


Ostatnio zmieniony przez Al dnia 02.10.14 20:43, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 18:42  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Blizzie z uśmiechem przyjęła paczkę ciastek, po czym zanurzyła łapkę w opakowaniu. Zamknęła oczy w rozmarzeniu, gdy włożyła wypiek do ust. Pociamkała, pociamkała i zerknęła na Al'a. Wcisnęła mu do ręki kolejne ciasteczko.
- Masz, jedz! Są pyszne. W życiu takich nie jadłeś.- powiedziała, patrząc na niego wyczekująco. Musi to zjeść, ha! Anielica lubiła karmić ludzi, uważała to za swój obowiązek. No wiecie... Idzie sobie Blizka ulicą i widzi bardzo zajętego faceta w garniturze. Trzeba mu wcisnąć koktajl, a co! Jakiś wymordowany właśnie się bije ze specami? Trzeba ich nakarmić pysznym ciastem cytrynowym, bo tak!
Spojrzała badawczo na Al'a. Tak naprawdę to wyglądało to tak, że po prostu podeszła do niego niewyobrażalnie blisko i wgapiła mu się w oczy. Hmm...~
- No to... Będę na Ciebie mówiła Czarek. Dobrze? Nie wiem, kojarzysz mi się z tym imieniem. A do tego... Chcesz jeszcze ciastek? Bo naprawdę jedyne takie w całej Desperacji, jestem tego pewna. Ech, smutno mi, gdy tak siedzę w tym miejscu. Chciałabym ich wszystkich uratować, by byli wolni. I mieli dużo wszystkiego. Byłoby wtedy bardzo fajnie, naprawdę. - odetchnęła głośno i wyciągnęła rękę po kolejne ciacho.
Zdawała sobie sprawę, że Alfa go przeraża. Dużo osób się go bało. Wyglądał dość... przerażająco i był dziwnym towarzyszem jak na anioła. Ale Blizzie to Blizzie, lubiła te inne istotki.
Tylko...
Węże.
Nope.
Niet.
Nie, nie.
Nigdy, przenigdy!
Anielica miała fobie na te długie, oślizgłe... Brr. Nope.
- No kiedyś mu pomogłam i w sumie mnie polubił. A znalazłam go w Eden. Błąkał się i go wzięłam. No, był troszkę chory i... Także tego. A Ty masz jakieś zwierzątka? - zapytała, wciskając mu do ręki kolejne ciastko. Alfa zachrapał głośno i umościł się wygodniej w kącie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 22:05  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
W milczeniu przysłuchiwał się dziewczynie.
Zerk na nią.
Dłuższy powrót do pupilka.
Znowu krótkie spojrzenie i wracamy do jaszczura.
Trzeba go mieć na oku.
Obrócił ciastko we wciąż lekko drżącej dłoni, lustrując wzrokiem jaszczura.
Jeszcze takich nie próbował, co? Czego to on nie próbował. Doskonale pamiętał smak i zapach każdego rarytasu ze wspaniałego Miasta 3. Jeszcze lepiej sobie je przypominał jedząc tutejsze smakołyki, przypominające wióry albo podeszwę. Ale w żadnym wypadku nie jedzenie.
Coś powstrzymywało go od spróbowania tego Blizzarre'owego ciastka.
Po pierwsze fakt, że jej nie znał, więc automatycznie - nie darzył jej ani odrobiną zaufania.
Po drugie - po co torturować kubki smakowe? Jeśli teraz powrócą do dawnych przyzwyczajeń, to następny 'normalny' posiłek je zabije.
Kiedy Blizzarre skończyła mówić, spojrzał na nią ponuro.
- Żadnego Czarka. Nie kpij sobie ze mnie - burknął, obdarzając ją przeciągłym, naburmuszonym spojrzeniem.
Wszystkich uratować, co? Głupia idealistka.
Nie, wcale nie myśli tak przez to, że jest głodny, niewyspany i zły. Takie są fakty. Desperacja to nie miejsce na samarytankę, ale najwyraźniej ostatnimi czasy przybyło w niej kilku zabłąkanych dobroczyńców.
- Zwierzątka? Ja? - prawie się roześmiał - Nie uważasz, że mam wystarczające problemy z wykarmieniem samego siebie? Nie potrzebuję żadnych sierściuchów, które by mi się plątały pod nogami.
Sierściuchy.
Zwierzęta.
Paskudy.
...
Plecak.
Nagle drgnął, jak porażony prądem. Schował ciastka do wolnej kieszeni i przesunął się pod ścianą w stronę wyjścia. Kiedy już znalazł się u wylotu, rzucił się na zewnątrz.
Jest.
Ta mała cholera po niego nie wróciła.
Wydał z siebie głębokie westchnienie ulgi.
Majątek uratowany.
Podszedł do plecaka i podniósł go, tak delikatnie, jakby był zrobiony z porcelany. Z wyniosłym wzburzeniem przejechał palcami po rozdarciach zrobionych przez paskudę, po czym z prawie że namaszczeniem zamknął klapę.
Już nigdy cię nie zgubię. Naprawdę.
Narzucił plecak na ramię. Jego ciężar sprawił, że od razu zrobiło mu się lżej na duszy.
Zupełnie nie przejmując się Blizzarre i dobrym wychowaniem, zamierzał ruszyć w swoją stronę.
Po kilku krokach wróciły do niego uprzednie słowa Blizzarre, które wcześniej puścił mimo uszu i parę sekund później znów zjawił się  w wejściu do budynku, w którym znajdowała się dziewczyna.
Przez moment patrzył na nią tak podejrzliwie, jakby nagle zmieniła się w pięciogłowego koguto-psa.
Chcesz powiedzieć, że te bajki o zielonym królestwie są prawdziwe?
Tak wybitnego kitu nikt dawno mu nie wciskał.
Fakt, że słyszał o tym magicznym miejscu, ale mało ludzi tutaj straciło rozum?
Ale ten jaszczur...
Nie, nie. Słodka Blizzie jest szurnięta. Tyle.
Takiego wyrośniętego warana na pewno da się znaleźć w Desperacji, w końcu wirus dotknął nie tylko ludzi.
Ale tą bajkę o Edenie powtarzano nie raz.
Nigdy nie sprawdzał, czy rzeczywiście coś jest tam, gdzie lokowano zieloną krainę szczęśliwości.
O czym ta dziewczyna mówi?
Wszystkie wątpliwości zawarł w jednym krótkim pytaniu.
- Eden?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 17:52  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Blizka spojrzała na niego, prychając pod nosem. Jak to Czarek mu się nie podoba?! To przecież wspaniałe imię! Pełne... Pełne wdzięku oraz siły~
- Nie chcesz Czarka? Hm, to może inaczej. Pomyślmy, co jeszcze do Ciebie pasuje. Nazwę Cię... No nie wiem! Daj mi chwilkę. Ciemny Władca. Nie, dobra. Lepiej nie. To może... Tak! TAK! Rob. Jesteś teraz Rob. Okej? Podoba mi się, a Tobie? Według mnie jest w sam raz dla Ciebie. Serio.
Wcisnęła mu kolejne ciastko do ręki. Już, już miała odpowiedzieć na jego wypowiedź dotyczącą zwierząt, gdy ten nagle drgnął i sobie wybiegł. Dokładnie! Tak po prostu sobie wstał i poszedł! No co za... NIEKULTURALNY CZŁOWIEK! Jak tak można! Wpisujemy go na anielską czarną listę i... Chwila, nie ma takiej listy. A wymordowany poszedł chyba tylko po plecak, bo chwilę później wrócił. No dobra. Blizka, zwróć honor panu. Zła anielica~ Szybko podbiegła do niego i...
Rzuciła mu się na szyję.
Tak.
Przytuliła go.
...
Biedny Al.
Po chwili dziewczyna jednak go puściła i odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy.
- Wybacz, nie mogłam się powstrzymać. I tak, Eden! Jest tam pięknie! Kraina aniołów. Rozumiesz... Ogrody, wspaniałe rzeki, rośliny, skrzyd...laci... - nagle wybuchnęła płaczem. Wut? Kto tak szybko zmienia swój nastrój? - ALE JA NIE MAM SKRZYYYYDEEEEEEEEŁ! CHCIAŁAM JE MIEEEEEEEĆ! ALE NIE MAM! JESTEM CHYBA JEDYNĄ ANIELICĄ, KTÓRA NIE MA SKRZYDEŁ! ROZUMIESZ?! - no i rozryczała się na całego... Dobra, Blizka. Pomyliły Ci się pojęcia. Ludzie i inne istoty - im trzeba pomagać. Nie na odwrót. Nope. Ale co tam, yolo! Złammy reguły~ Czemu nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 19:24  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Zanim zdążył zareagować, ramiona dziewczyny zakleszczyły się dookoła jego szyi, a on poczuł, że zaczyna się dusić.
...
Wait. What?
Może gdyby miał lepszy refleks, uniknąłby zbędnego kontaktu fizycznego.
Może.
Tak więc przez moment stał nieruchomo, całkiem spięty. Od zrzucenia jej z siebie powstrzymał go tylko widok gada rozłożonego pod ścianą. Gdyby uznał go za jakiekolwiek zagrożenie dla swojej kumpeli, zapewne nie patyczkowałby się.
Męczennicze westchnienie partyzanta przypartego do muru.
Zejdź, do cholery.
Wywrócił oczami.
No już.
Uścisk się zwolnił.
Błyskawicznie odsunął się na kilka kroków, stając nieco poza budynkiem.
"Budynkiem".
- Czekaj, czekaj. Chcesz mi wmówić, że ten magiczny 'boski ogródek' rzeczywiście ist...
Jezu, czemu ona ryczy?
-...NIE MAM SKRZYYYYDEEEEEEEEŁ
Aha.
Jęknął z poirytowaniem i podszedł parę kroków, po czym oparł się o 'framugę' wejścia.
- No i po kiego beczysz? Przecież ci ich nie wyczaruję.
Zdjął plecak postawił go na ziemi, po czym przyklęknął na jedno kolano i bez pośpiechu powkładał do niego upuszczone przez chochlika przedmioty, którymi miał powypychane kieszenie. Może w końcu znudzi jej się użalanie nad sobą.
- Są gorsze braki - mruknął pod nosem, sięgając po rękawiczki - Zawsze mogłaś... Nie wiem, urodzić się bez nóg. Albo być eunuchem.
Albo nie mieć ręki.
Naciągnął rękawiczki na dłonie.
Chociaż dla anioła taki brak mógłby być właściwie równoznaczny z...
He, oczywiście. Aniołki, potem jednorożce, a na koniec kraina elfów.
- Martw się lepiej o swoją główkę. Ewidentnie ci się w niej coś pomieszało - burknął, upychając swój dobytek.
Niech ma super moce i wielkiego krokodyla.
Niech będą sobie te wszystkie plotki.
Nikt mu niczego nie wmówi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 22:59  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Anielica wytarła szybko oczy i głośno westchnęła. Właśnie wpadło jej do głowy, że naprawdę nie powinna tak się zachować. W końcu jako te dobre stworzenia, mieszkańcy Eden, powinna być zawsze uśmiechnięta i inne. Ale przecież nie zawsze to tak wychodzi, ne? Nie powinni ją Ci u góry skrzyczeć za to.
Raczej.
No nic. Dziewczyna szybko wysmarkała się w ozdobną chusteczkę i uśmiechnęła się niemrawo.
- Wybacz. Nie powinnam ryczeć, w końcu powinnam pomagać. Jak chcesz, to Ci opowiem o Eden. Nawet jeśli nie wierzysz, to możesz posłuchać. - powiedziała uprzejmym tonem. Pobiegła po swój własny plecak i usiadła obok Al'a. Wyjęła jedną, nieotwartą butelkę wody i wcisnęła ją wymordowanemu w rękę, słuchając tego, co mówi.
- Trzymaj! Pewnie chce Ci się pić. Alfa wciąż śpi, odpoczywa. Mamy dużo czasu.~ Hm. Racja, mogłam się urodzić bez ręki czy coś. Ale jestem aniołem. A do tego jednym z tych pierwszych, wiesz? Jestem dużo starsza od tego wszystkiego. Ale ćśśś, bo to tajemnica. A dla anioła brak skrzydeł jest... No rozumiesz. Jest to coś, co pozwala się szybko przemieszczać. Skrzydła są piękne. Nie uważasz, że uczucie latania musi być szalenie interesujące? - rozmarzyła się. Co do wody - była to butelka zakupiona w Mieście-3, dość znanej firmy. Także bardzo możliwe, że Al ją przynajmniej kojarzy.
Dziewczyna wcisnęła ostatnie ciastko w rękę wymordowanego i zgniotła paczkę, chowając ją do plecaka. Miała tam jedzenie, wodę, jakieś długopisy, notatnik oraz kilka owoców przypominających winogrona. Wygięła usta w podkówkę, słysząc słowa padające z ust jej tymczasowego towarzysza. Cicho, Blizka, nie denerwuj się. Ćsśśś.
- Czasami tak mi mówią, ale ja się nie przejmuję. Do tego prze... - raptownie przerwała, wgapiając się we włosy Al'a. Dotknęła palcem jednego kosmyka. - Jeju... Najwspanialszy przedstawiciel hebanowego. Te włosy... Plus maźnięcie marengo. Co za idealny odcień.
No~ Anielica uwielbiała różne kolory i bardzo dziwne nazwy. Zamknęła oczy i z rozmarzeniem próbowała zapamiętać ową wspaniałą barwę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.14 19:45  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
- Nie jesteś anio... - przerwał, wgapiając się w butelkę wody, po czym bez słowa przyjął ją.
Zaczęły się oględziny.
Nadal słuchając bajeczek Blizarre podniósł butelkę i przyjrzał się zawartości pod światło. Woda wydawała się czysta. Ale kto ją tam wie...
Przyjrzał się etykiecie. Gdy dostrzegł nazwę znajomej marki przez jego twarz przebiegł cień rozrzewnienia.
Czy ona wszystko miała z Miasta?
Al, skończ z tymi sentymentalnymi bzdurami.
Załóżmy, że nie wszyscy chcą cię zabić. Na przykład ona może nie chcieć. Temu wiórowi w twojej paszczy przydałoby się kilka kropel H2O, żeby znowu mógł się stać językiem.
Jak zmartwychwstanka.
Język-zmartwychwstanka.
What the...?
Otworzył butelkę i wziął kilka łyków.
Jeszcze jeden rzut okiem na wodę. Tak dla pewności.
- Nie przejmujesz się, co? Chyba powinnaś - mruknął pod nosem, biorąc kolejny łyk. Kiedy poczuł dłoń na swojej głowie gwałtownie się odsunął.
Przy okazji lekko się zadławił.
Wieszanie się na szyi, obmacywanie jego heba... maren... CZARNYCH włosów - tego już za wiele.
Odkaszlnął porządnie i rzucił dziewczynie wzburzone spojrzenie.
- Co ty odstawiasz? Może jeszcze uciąć ci pukielek, na pamiątkę? - syknął, odsuwając się od wejścia i - przede wszystkim - od niej - Co to w ogóle jest maran... marengo?
Gdyby nie to, że natychmiast go zapamiętał, nie byłby w stanie nawet wymówić tego wyrazu. Jakim ona językiem włada?
Nikt mu chyba nie powie, że to jest nazwa koloru?
I czemu, do cholery, ona ciągle go obmacuje?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.14 19:32  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Nie sądziła, że Al aż tak źle zareaguje. W końcu to tylko złapanie za włosy, nic złego~
Chyba.
W każdym razie Blizka chciała wyjaśnić tą kwestię.
- Hebanowy z muśnięciem marengo to idealny odcień twoich włosów. Serio, pasuje do ciebie i to bardzo, Rob. A do tego ładny orzech skóry idealnie z nimi kontrastuuuuu... - przerwała, patrząc na coś obok niego. Al nie mógł tego zobaczyć, bo czarna żmija poruszała się bardzo cicho. Po chwili zniknęła w plecaku wymordowanego.
Blizka nawet się nie namyślając, rzuciła się na Al'a i wywalając go, przygniotła do ziemi. Przeturlała się z nim kilka metrów i zastygła w bezruchu. Uniosła głowę, wgapiając się w plecak.
- Ćsśś, siedź cicho! W Twoim plecaku siedzi coś, co może cię zabić. - - mruknęła, powoli się podnosząc i nakazując gestem zostać mu na miejscu.
5 metrów do plecaka. Czy to na pewno dobry pomysł?
4 metry do plecaka. Nie, to naprawdę nie jest dobry pomysł.
3 metry. Serio. Bardzo, bardzo zły pomysł.
2 metry. Ale kto, jeśli nie ona?
1 metr. Nope, nope, nope.
Anielica pochyliła się nad plecakiem, ostrożnie zaglądając do środka. Czarna żmija buszowała, zajmując się jedzeniem chłopaka. Anielica pokiwała na Al'a, wołając go cichutko. Pokazała na wnętrze plecaka. Gestykulacją próbowała pokazać, że musi spalić jego plecaczek, bo będzie źle. Czarne zwierzątko to zmutowany wąż, który swym jadem usypia ofiarę, by potem ją zjeść. Żeby się wybudzić ze śpiączki, potrzebne jest atidotum. A skąd wziąć lekarstwo na pustyni? Lepiej uważać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.14 22:56  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Srengo marengo.
Nie ma mowy, żeby taki kolor istniał. Zapamiętałby.
Jakby nie mogła po ludzku powiedzieć, że ma piękną, czarną grzywę. Pff.
Łup. Dup.
Wydał z siebie ciche stęknięcie, kiedy dziewczątko zwaliło się na niego z całym impetem.
Turla się po ziemi.
Za. Dużo. Kontaktu. Fizycznego.
- Co do...
- Ćsśś, siedź cicho! W Twoim plecaku siedzi coś, co może cię zabić.
Uff, w końcu zdecydowała się zejść.
Nie patyczkując się, pomógł nieco i zepchnął ją z siebie.
Już chciał się podnieść, ale kiedy spojrzał w stronę plecaka, zza krawędzi materiału mignęło mu coś, co przypominało czarnego robala. Momentalnie spowolnił ruchy do mniej gwałtownych i wolno kucnął, usiłując się nie przewrócić.
Znowu jakieś diabelstwo. Szlag by trafił tą pustynię. Życie, kurwa, kwitnie. Cholera.
Śledził wzrokiem 'aniołka', gdy ten zbliżał się do jego dobytku. Na jej znak z ociąganiem podpełznął bliżej i powoli, z przesadną ostrożnością zerknął do środka plecaka.
Wąż - nie robak - zżerał mu wszystkie, zresztą i tak już żałośnie ubogie zapasy.
Kurwa.
Spojrzał na dziewczynę.
Plecak.
Pociąć?
Nie.
Cholerne kalabury.
Po...
Pod... palić?
...
Spalić jego plecak?
Usta Al'a zacisnęły się mocno, tworząc jedynie cienką kreskę, a brwi zjechały tak nisko, że prawie nie było widać jego złowieszczo zmrużonych oczu.
No chyba sobie jaja robisz.
Gwałtownie machnął w powietrzu ręką.
NIE. ANI MI SIĘ WAŻ.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.14 17:41  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Dziewczyna chwilę wpatrywała się w A'la, próbując zgadnąć o co chodzi. Machał gwałtownie ręką. Hmm...
Czy chodzi o latający samolot?
A może jakiś znak pokoju?
Albo może coś w stylu "NIE, NIE RÓB TEGO"
Eee tam, na pewno to nie to.
Pomyślmy. Anielica zmarszczyła brwi, próbując się skupić. Myśl, nie jesteś przecież głupia, prawda?
...
W tym momencie oczyma wyobraźni zobaczycie zapalającą się żarówkę nad jej głową.
Chodziło o to, żeby rozwiać potem dym ze spalonego plecaka i rozrzucić proch! Jasne, to jest aż nazbyt oczywiste. Przecież w końcu jest tu tyle rzeczy, które mogłyby się spalić od jakiegoś żarzącego się węgielka, co nie, Blizka? *wymowne rozglądnięcie się po pustyni*
W każdym razie anielica skupiła spojrzenie bursztynowych oczu na plecak, który po chwili zajął się... różowym ogniem. Chwilę później zmienił kolor na niebieski, po kilku sekundach na zielony. Anielica wyszczerzyła zęby.
- CZAD, CO NIE?! - krzyknęła, wpatrując się w płomienie. Po chwili jednak mina jej zrzedła.
No, Bliz. Trybiki pracują - co zrobiłaś źle?
Ściągnięcie brwi.
Dalej, Bliz. Uda Ci się, wierzę w Ciebie.
Pyk~
Po chwili anielica wrzasnęła z przerażenia i rzuciła się na plecak. Płomienie zgasły, ale i tak mało co zostało. Blizarre wyjęła z rozsypującego się plecaka truchełko węża. Rzecz jasna temperatura jej nie ruszała. Zalała się łzami i zaczęła wymachiwać żmiją.
- MATKOBOSKAPRZENAJŚWIĘTSZA! - wrzasnęła, kompletnie ignorując fakt, iż jako anioł nie powinna tak mówić. - JEZUSIENIEBIESKI! ZABIŁAM TE ZWIERZĄTKO, ZABIŁAM, ZABIŁAM! - kontynuowała swoją żałobę. Wciąż machała zwęglonym truchełkiem, które po chwili po prostu przełamało się na pół. Anielica jęknęła głośno i przyłożyła do siebie oba kawałki zwierzęcia, robiąc marną imitacje calutkiej żmii.
- In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen. - mruknęła przez łzy. Chciała zamknąć oczy gadzinie, ale nie było to możliwe, także sypnęła w nią piaskiem. Po chwili wstała i wytarła oczy z łez. Nie powinna płakać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.14 21:28  •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
Podparł się ręką, żeby nie upaść podczas kucania.
Może wyjąć to cholerstwo jakimś kijem? Właściwie, to czemu mała nie wezwie na pomoc swojego łuskowatego kumpla, w końcu to bydle w plecaku to poniekąd jego rodzina, nie?
Kij... Nie taki zły pomysł. Kiedyś widział w filmie, jak jakiś facet łapał w ten sposób kobrę królewską.
Rozejrzał się za odpowiednim przyrządem.
Spuścił dziewczynę na sekundę z oczu.
To był błąd.
Nie zdążył dostrzec uśmiechu zwiastującego rychłą zagładę dorobku jego całego życia.
- CZAD, CO NIE?!
Co? Jaki czad?
Jej krzyk przyciągnął jego uwagę.
Jak w zwolnionym tempie widzi, jak płomienie buchają z jego plecaka i wystrzeliwują w górę.
Że... co?
Przez chwilę patrzył na tą potworną scenę w otępieniu, nie do końca rozumiejąc, co się właściwie stało.
I nagle coś zaskoczyło.
ŻE CO?!
Gwałtownie zerwał się na równe nogi i popędził w stronę plecaka, prawie taranując różowowłosą. W biegu zerwał z siebie kurtkę i rzucił się na swój bagaż, po czym zaczął obsypywać go piaskiem, tarzać po ziemi i okrywać ubraniem. Podczas rozpaczliwej próby ratowania 'dorobku życia' całkiem zapomniał o gnieżdżącym się w środku wężu, nie wspominając o fakcie, że temperatura płomieni bywa nieco szkodliwa dla skóry.
Nie do końca zdając sobie z tego sprawę, od minuty krzyczał z bezsilności, z przerażeniem patrząc, jak jego wysiłki na nic się nie zdają. Chwilę potem przyłączyła się do niego piromanka, która po wezwaniu wszelkich niebios i wielkich postaci z nimi związanych, wrzeszcząc rzuciła się w jego stronę.
W końcu. Cholero, pomagaj to gasić.
Wygrzebała z plecaka coś, co wyglądało na pozostałości gada, po czym zaczęła biegać z nim w koło, biadoląc w niebogłosy. Po chwili płomienie ustały.
Uznawszy misję za skończoną, ciężko usiadł na ziemi i z wahaniem podniósł klapę plecaka.
Kurr... Jakie to pieruńsko gorące.
Dopiero teraz poczuł ciepło i szybko zabrał - i tak już trochę poparzoną - dłoń, po czym sięgnął lewą ręką. Wolno uniósł klapę plecaka, po czym zajrzał do środka. Z grobową twarzą przewrócił plecak i wysypał z niego całą zawartość. prawie wszystko było czarne i nie do użytku, podobnie jak sam plecak, którego materiał zaczynał kruszyć mu się w dłoniach.
Przez dobre kilka minut siedział nieruchomo, w otępieniu patrząc w przestrzeń. Myśli buzowały mu w głowie jak rój dzikich pszczół, ale w umyśle miał całkowitą pustkę.
Łacińska mikro-litania 'aniołka' w intencji sfajczonego węża nieoczekiwanie przelała czarę goryczy.
Zerwał się na równe nogi i niezdarnie kopnął plecak, prawie się przy tym przewracając. Wywrzeszczał bardzo barwną wiązankę pod adresem Blizzie, jej jaszczura i całego świata, po czym kopnął jakiś niewinny kamień, który odleciał na kilkanaście metrów.  
Po tym krótkim wybuchu nastała całkowita cisza. Powiedziałby coś, ale w tym momencie nie stać go było na jakikolwiek komentarz. Stał nieruchomo, wpatrując się w dziewczynę, jakby chciał ją zaraz zamordować, ale ani drgnął. Nie odezwał się słowem. Sterczał tak w miejscu, wbijając w nią wzrok ostry jak szpila.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Domki - Page 5 Empty Re: Domki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach