Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 31.03.14 0:08  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Instynkt darł się w niej - spierdalaj. A jednak ta ludzka cząstka, która wciąż w niej była, kazała jej zostać i obserwować wszystko. Tak więc stała tam pod podziurawionym dachem, patrząc zmrużonymi ślepiami jak zamaskowana postać atakuje czerwonowłosego kocura, podczas gdy jednooki poszedł szukać drutu gdzieś tam w krzakach. Teraz jednak nie był on ważny. Ciekawsza była akcja pomiędzy dwójką kociaków. Zwłaszcza, że poza popychaniem się, teraz zaczęło dziać się coś jeszcze.
Kiedy pierwszy, szkarłatny bat wystrzelił, czarna aż podskoczyła, nie wiedząc czymże jest to coś. I najchętniej by teraz pomknęła gdzieś z dala od całej tej szopki i zaszyła się ponownie w starej chacie, dokończyła posiłek i trochę się przespała, by potem znowu wyruszyć na łowy.
Ale nie. Ona tam stała jak głupia i patrzyła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 16:06  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Był szybki, to mogła już od samego początku stwierdzić. Chłopak bez większych problemów uniknął jej ciosu, którym, mimo wszystko, zamierzała zrobić z jego twarzy mielonkę. A skończyło się tylko za marnych zadraśnięciach na ramieniu. Kopnięciem też nie trafiła w pełni tak, jak chciała. Ale oberwał i to się liczyło. Bo dzięki temu nieco go zwolniła i przede wszystkim osłabiła. Chciała go pojmać żywego. Już pal licho czy będzie w nienaruszonym stanie. Coś takiego już się nie liczyło. Ale miał dychać, kiedy jej łapy go oplotą. I tyle.
Zmrużyła nieprzyjemnie oczy strosząc ogon, kiedy chłopak odskoczył i złapał się za krwawiące ramię. Och, czyli jednak odczuwał ból. I go bolało. Dobrze. Bardzo dobrze. Nyanmaru była na tyle podirytowana całym tym zajściem, że nawet nie odczuwała żalu czy też wyrzutów sumienia. Jeszcze parę chwil temu kiedy była miła - owszem. Naprawdę miała dobre chęci i chciała zaopiekować się tym wychudzonym kociakiem. Ale skoro po dobroci nie wychodzi to trzeba użyć siły. Stara, a jakże dobra rada. Prychnęła cicho, czując, jak deszcz z każdą kolejną chwilą się nasilał. Nie lubiła deszczu. Nie lubiła wody. Najchętniej czmychnęłaby do jakiejś ciepłej i suchej kryjówki. Ale ona nigdy nie zostawiała nierozwiązanych spraw. Skoro już pofatygowała się tutaj by go złapać, to zamierzała to zrobić, bez względu na konsekwencje.
Przygotowana do ataku już miała ruszać, kiedy pozycja, jaką przyjął kot skutecznie ją zatrzymała. Nyanmaru obniżyła się do pozycji kucającej, podpierając łapami o ziemię i wpatrywała z lekkim zaskoczeniem w to, co działo się dookoła kota. Właściwie to po raz pierwszy z czymś takim się spotkała. Owszem, kobieta swoje lata na karku miała i swoje w życiu widziała. Wymordowanych podczas walki, anioły czy inne dziwne stworzenia. Ale tu była taka różnica, że ten cholerny kot nie przypominał jej z żadnej znanych i spotkanych dotychczas raz a posiadał takie umiejętności. Najpierw zatrzymanie w locie drutu, czyli coś na wzór telekinezy, a teraz kontrola wody? Nyanmaru jeszcze bardziej zapragnęła go dla siebie. Chciała go poznać, dowiedzieć się czym był, skąd się wziął i czemu ma takie moce, które zahaczają o siłę aniołów. Aczkolwiek teraz nie miała czasu na te dywagacje.
Skupiła się w pełni na postaci przed sobą i dziwnych strumieniach wody, które go otoczyły. Aczkolwiek nie zamierzała tylko siedzieć i się gapić. Trzeba zaatakować. Uniosła nieco ciało, by ruszyć w jego stronę, kiedy poczuła jak coś chlusta jej prosto w twarz. Nyan instynktownie odskoczyła i zaczęła kręcić głową, jednakże wodne bicze nie ustawały. I o ile uderzenia w brzuch nie były aż tak bolesne z racji jej płaszcza, to uderzenia w odkryte nogi już jak najbardziej. Skóra piekła niemiłosiernie od każdego uderzenia, a chlusty w twarz skutecznie sprawiły, że kobieta na moment straciła równowagę i upadła na ziemię, prychając głośno, próbując pozbyć się irytującej cieczy ze swego ciała. Przesiąknięta w pełni czerwoną wodą, kobieta prychnęła głośno. I w tym momencie woda przestała ją dosięgać. Każde uderzenie w Nyanmaru odbijało się niczym od jakiejś niewidzialnej bariery. Och, nienawidziła używać tej mocy. Wiedziała, jakie konsekwencje to ze sobą niosło, no ale cóż. Coś za coś.
Odwróciła głowę w stronę Yunosuke obdarzając go niezwykle nieprzyjemnym uśmiechem, któremu daleko było do radości i miłego usposobienia kobiety. Wystrzeliła w jego stronę niczym z procy, a woda cały czas się od niej odbijała. Najwidoczniej przestało to na nią działać. Kiedy dopadła chłopaka, zacisnęła mocno łapę w okół jego szyi i wbiła go w ziemię, odwróconego plecami do siebie. Przycisnęła jego twarz butem do ziemi, po czym złapała za zranioną rękę i mocno szarpnęła. Rozległ się głośny gruchot, kiedy to wybiła mu rękę z barku. Drugą nogą nadepnęła na jego jakże wrażliwy ogon, będąc głuchą na wszelkie jego jęki, krzyki bólu, groźby czy wargi. Wyciągnęła rękę w stronę Ciro, by podał jej drut, który znalazł. O ile znalazł. Związała nim nadgarstki chłopaka i dopiero wtedy pozwoliła sobie na zeskoczenie z niego. Jej uda nosiły czerwone ślady po wodnych biczach, a klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie i ciężko, jakby coś na niej siedziało. Ale to nic. Wiedziała, że będzie musiała ponieść jakąś cenę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 20:57  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Hola hola kurwa. Czy to jakieś peep-show czy inne gówno? No chyba nie wydaje mi się. Więc dlaczego wszystko toczyło się w jakimś pojebanym kierunku? Ciro tak naprawdę chciał już po prostu wrócić do domu, a raczej do miejsca, które mógłby tak nazwać. Martwił się również o swojego rysia, który sobie uciekł. A raczej wykorzystał sytuację, by nie zostać zaatakowanym przez Zarazę. Zastanawiał się czy Unix też czuje się już lepiej. Zdecydowanie zachowywała się bardzo dziwnie. Tak jakby w ogóle nie wiedziała gdzie jest i co się z nią dzieje. Dlatego właśnie ją odesłał. Gdyby nie to pewnie zostawiłby ją na miejscu i sam walczył. A teraz jeszcze wpakował się w jakieś gówno. Szukanie drucika kurwa mać. A co on kurwa jest? Powoli zaczynało go to denerwować, ale co miał poradzić. Dostał takie zadanie na tą chwilę, więc nie mógł narzekać. Nyan zawsze mogła go jeszcze opierdolić za to, że nie pojmał chłopaka. I jest pewny, że ona ciągle myśli w taki sposób, że nie Ciro chciał się popisać i poszedł na misję sam. Będzie musiał poprosić Unix potem o wsparcie w tej sprawie. Westchnął cicho i nie zwracał uwagę na walczących w tej chwili. Jak znajdzie drucik to będzie po jego zadaniu i będzie mógł pomóc niego Nyan. Może od razu wszystko zakończy sam? 
Na razie tylko kucał i przesuwał dłońmi po ziemi w poszukiwaniu drutu. Cholera jeszcze ten deszcz przez który widzi znacznie mniej niż powinien. Szlag go chyba trafi. Westchnął cicho, aż w końcu natrafił na znajomy kształt. " O tak! " - To zadowolenie, które go wypełniło było niesamowite. Złapał mocniej drut i wstał. Miał właśnie pokazać Nyan co znalazł, ale widział, że walka rozgorzała na dobre. Postanowił jednak poczekać. Pchanie się pomiędzy Nyan, a jej ofiarę to jak samobójstwo. Dlatego oparł się o ścianę i oczekiwał. Aż tutaj nagle pizd! Jego twarz została umazana dziwną mazią. " Co? " - Zdziwienie ogarnęło go całego. Wytarł twarz, a potem zaczął się następny atak. Cholera tak przemókł i tak nim miotało, że szatan by potrafił tylko lepiej. Ledwo utrzymywał się na nogach. A gdy wyladował na posadzce to przeturlał się i wstał całkiem szybko. To były pieprzone kpiny. Potrafił kontrolować obiekty poprzez telekinezę, a teraz jeszcze kontrolował wodę? Co on jest kurwa robocop ? Milion ukrytych właściwości i mocy? Ciro nie zamierzał zostać dłużny. Zirytował się. Stracił rachubę, który to już raz, ale musiał. Użył i swojej mocy. Nie w celu pochwalenia się, ale raczej udowodnienia Yuno, że jest równie kłopotliwy jak on. Młody kotek mógł poczuć na sobie coraz to większy nacisk, który w końcu zaczął go przyciskać do Ziemi. Nie zamierzał dać mu uciec przed atakami Nyan. A gdyby naszła taka potrzeba to zwiększyć jeszcze bardziej nacisk i docisnąć go całkowicie do podłoża. Tak by leżał plackiem. A potem jeszcze mocniej. I jeszcze. Wyobrażanie sobie go leżącego i cierpiącego było równie przyjemne. Kiedy Nyan wyciągnęła rękę w jego stronę już nie popełnił tego samego błędu co wcześniej. Podszedł do niej i podał jej drut. Gdy usiadła na nim od razu przestał używać swojej mocy. Przycisnąłby ją również zaiste, albo i nie. Nigdy tego nie sprawdza, ale wierzył, że tak będzie bezpieczniej. Dla niego i dla wszystkich, którzy się tutaj znajdują.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 23:29  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Był zadowolony, że udało mu się ich dopaść, ale nie dał tego po sobie poznać. Mógł się spodziewać, że któreś z nich zaraz wyskoczy z jakąś formą obrony. I tak właśnie się stało. Na początku jego atak był całkiem skuteczny, ale po chwili przestał działać na Nyanmaru. Ta natomiast - jeszcze bardziej wkurwiona - najwyraźniej postanowiła się zemścić. A raczej nie zemścić, a po prostu wciąż sobie to, po co przyszła. Yunosuke zaparł się nogami o ziemię, będąc gotowym do uniku, ale wtedy coś go do niej przyszpiliło. Poczuł jak coś ściąga go w dół i nie pozwala się ruszyć. Zacisnął palce na zranionym ramieniu i spojrzeniem wynalazł Ciro. To jego sprawka. Zafuczał wściekle w jego stronę, ale już na nic się to zdało. Musiał skupić się na odparciu ataku dziewczyny, choć marne miał na to szanse. Ostatecznie siła zaczęła przygniatać go jeszcze mocniej. Nie zdążył zareagować. Kotofilka dopadła do niego i pogorszyła sytuację. Charknął boleśnie, gdy jego szyja została dociśnięta do gleby. Poczuł ucisk na zranionym ramieniu i już wiedział co się zaraz stanie. Nic nie mógł na to poradzić. W jednej chwili powietrze przeciął krzyk czerwonowłosego, który wyrażał jedynie cierpienie. Zaraz po tym przestał czuć ramię. Równie dobrze mogłaby mu je wyrwać, w tym momencie nie robiło mu to zbytniej różnicy, choć potem mógłby żałować tak pochopnych wniosków. Nieważne. Ważne, że kurewsko bolało, a nadepnięcie na jego twarz sprawiło tylko, że nałykał się brudnej wody. Trującej wody. Po nadepnięciu na ogon jęknął tylko beznadziejnie, krztusząc się własną śliną i czerwoną cieczą. Całe jego ciało przeszył silny dreszcz, wręcz bolesny, który był odczuwalny niemal jak mocne porażenie. Ból tylko nasilił się, a on momentalnie osłabł. Wszystkie strugi, które dotychczas swobodnie wirowały w powietrzu i dalej próbowały atakować w jednej chwili zatrzymały się i nagle opadły, roztrzaskując się o pierwszą napotkaną przeszkodę, zupełnie jak za odjęciem zaklęcia lub odcięciem sznurków, które je kontrolowały.
No i to by było na tyle. Yunosuke z całych swoich sił starał się im nie dać, ale od samego początku to oni mieli przewagę. W końcu co może zrobić jakiś marny mutant? Może i udało mu się parokrotnie ich zaskoczyć, ale aktualnie skończyły mu się asy w rękawie. Nie wyskoczy z kolejną super mocą i nie wpadnie w berserk, niszcząc wszystko wokół. Miał swoją szansę i najwyraźniej źle ją wykorzystał. Albo to przeciwnicy byli po prostu zbyt silni. Kątem oka dojrzał Zarazę, która czaiła się gdzieś w ruinach, nie chcąc wplątać się w całe to zamieszanie. Dobrze postępowała. Rozumiał ją, ale z drugiej strony gdzieś w jego umyśle majaczył uraz do tego stworzenia. Przecież mogła atakować, mogła zrobić zamieszanie i jakkolwiek pomóc. On okazał jej dobre serce, a ona zdała się na głupie, zwierzęce instynkty i stała na uboczu, wpatrując się w cierpienie chłopaka. Zacisnął kły i warknął nieprzyjemnie, nie mogąc się już więcej ruszyć. To koniec, już się nie podniesie. Ból i nacisk ze strony Nyanmaru oraz Ciro skutecznie go sparaliżowały. Nie jest dostosowany do walki, a jego ciało jest kruche i podatne na wszelkie urazy. W tym przypadku nawet zawyżony próg bólu przestał się liczyć. Prawda, dało mu to trochę więcej siły, ale ta szybko się wyczerpała. Teraz leżał przybity do mokrej gleby, cały pokiereszowany i z twarzą w błocie zmieszanym z krwią. Poczuł się okropnie, zupełnie jakby pozbawiono go jakiejkolwiek godności. Jak śmieć. Szmata. Ktoś słaby i niepotrzebny.
Nie, to nie czas na takie myśli. Nigdy nie powinien tak sądzić. Dobrze wiedział, że to nieprawda, a to wszystko było winą tej pierdolniętej dwójki. Jeszcze raz postanowił zawalczyć. Czuł jak drut zaciska się na jego nadgarstkach, ale to nie przeszkodziło mu w usilnej próbie podniesienia się. Drgnął, a następnie próbował się szarpnąć i podnieść. Nic z tego. Szamotał się uparcie jeszcze przez chwilę, ale nie miał już żadnych szans. Teraz, gdy był związany jakiekolwiek prawdopodobieństwo ucieczki spadło do zera. Jego nogi nie miały w sobie siły się ruszyć. Już nie. Ostatecznie się nie poddał, ale jego próby zauważalnie osłabły. Nie widział sensu w dalszym szastaniu się, jeśli jest unieruchomiony i zniszczony fizycznie. Jedyne co mu pozostało to ataki werbalne i okazywanie swojej niechęci, ale nawet na to nie miał siły. W jednej chwili zrobiło mu się słabo. Świat skąpany w odcieniach czerwieni zawirował mu przed oczyma. Nie mógł pozwolić sobie na omdlenie w tej chwili, więc walczył z tym. W końcu udało mu się opanować sytuację. Brawo, nie stracił przytomności. Ale co z tego, skoro już przegrał?
- ... uko... - mruknął niewyraźnie, przez co znaczna część wypowiadanego słowa była niezrozumiała. - Za... Zabiję was... Kurwy.
Złość w jego głosie była nieopisana, ale na nic mogła się teraz zdać.
To koniec, Yunosuke.
Zostałeś schwytany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.14 0:57  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
W ciszy obserwowała desperackie szamotaniny w błocie kota. Nie skomentowała wtrącenia się Ciro. Wiedziała, że w ten sposób chciał poniekąd zamazać swoją porażkę i Nyanmaru w pełni to rozumiała. Właściwie to nawet zapomniała o jego niesubordynacji, która wynikła z nieposłuchania jej. No ale cóż, co było to było. Najważniejsze, że udało im się pochwycić ich cel.
Uniosła rękaw i przetarła nim swoje usta. Na materiale płaszcza pozostał czerwony ślad sugerujący o krwawieniu. Wydała z siebie ciche syknięcie pełne niezadowolenia. Konsekwencja, Nyan, konsekwencje. Wiedziała, że używanie artefaktu niszczy ją od środka. Zabiera jej lata życia i że zginie na polu walki. To już było przesądzone. Pytanie brzmiało: Kiedy i podczas, której walki zginie?
Machnęła lekko ogonem i przykucnęła przy chłopaku, który się odgrażał. Złapała go za włosy i uniosła nieco ku górze jego głowę, by moc spojrzeć w jego zakrwawioną twarz.
- Innym razem. - syknęła mało przyjacielsko, po czym puściła go i uderzyła go w tył karku, we wrażliwe miejsce, dzięki któremu udało jej się pozbyć go przytomności. Jeszcze tego brakowałoby, by podczas powrotu lamentował im i krzyczał jak to on ich pozabija. Przyglądała się przez chwilę jego nieprzytomnej twarzy. A może to on będzie jej katem? Zabawne. Kotofilka zabita przez kota. Ale jakże prawdziwe.
Deszcz coraz bardziej się nasilał, tak więc pora zabierać się z tego miejsca. Kiwnęła głową do dwóch swoich przydupasów, by Ci zajęli się nieprzytomnym kotem. Następnie położyła swoja dłoń na Ciro i odetchnęła przez nos, kierując się przed siebie, zbierając po drodze koc. Zatrzymała się przed miejscem, gdzie kuliło się to dziwne stworzenie, z którym walczył Ciro. Rzucił w jej stronę koc.
- Masz, ogrzej się. Chyba, że wolisz iść z nami. Tam znajdziesz ciepły posiłek i suche miejsce. Chociaż nie wiem, czy mnie rozumiesz, nya. - powiedziała do Zarazy, po czym wskoczyła na pierwszy dach i pomknęła przed siebie, a za nią jej przydupasy.

[zt x2?3? hue. -> Tralalala ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.14 1:38  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Krwisty deszcz powoli spływał po jej hebanowym futrze, spadając na suchą ziemię, barwiąc ją niepokojącym szkarłatem. Podczas gdy cała trójka najwyraźniej olała tę dziwną ciecz, która lała się z nieba, instynkt Zarazy wariował, próbując się wyrwać. Z trudem utrzymywała się w miejscu, drżąc na całym ciele. Z resztą nie dość, że działo się coś podejrzanego z pogodą, to jeszcze "ten dobry" obrywał, a ona w ogóle sobie nic z tego nie robiła. Ale właściwie dlaczego by miała? Owszem, dał jej żarcie. Żarcie które oznaczało przeżycie, a ten kot dał je właśnie jej.
Pomóż mu, do kurwy.
Ale Charlotte była słaba. Nie mogła nic zdziałać. Już wystarczyło, że jakimś cudem utrzymała Zarazę w tym parszywym miejscu, pełnym zagrożeń, z którego już dawno powinna spieprzać, by zaszyć się na swoim terenie. Bezpiecznym terenie.
Jej wargi po bokach uniosły się, ukazując rzędy ostrych kłów, drgając w rytm głuchego warkotu, a ślepia patrzyły na dwójkę łowców i pokonanego kociaka. Postąpiła krok do przodu, jej pysk zalały krwiste krople z nieba.
Ale tylko tam stała, gapiąc się dalej na zakapturzoną postać, która skończyła i miała już to, po co przybyła. Teraz mogła wracać sobie tam skąd przybyła, razem z tym czerwnowłosym chłopakiem.
I kiedy habanowa była już pewna, że to koniec, kotofilka rzuciła jej koc, oraz propozycję pójścia z nimi. Wypuściła powietrze przez nos ze świstem i popatrzyła za królową złodziei. Och, zrozumiała jej słowa. Przynajmniej większość. Wyszła powoli spod osłony budynku, pozwalając by deszcz zalał całe jej ciało. Schyliła się, by podnieść koc i ponownie zerknąć za oddalającą się jasną sylwetką. I jak głupi baran poszła za nią... [z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.14 10:59  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Deszcz po prostu ustał. Cała okolica pozostała spowita czerwienią, a zwierzęta pozostawione bez źródła wody do picia. Tutaj także nie będę się rozpisywał, bo nie ma takiej potrzeby. W tym miejscu padało chyba najmocniej, więc wszędzie wokół jest plucha z błota i krwi. Część niskich roślin została zalana, a niektóre z nich już zaczęły odczuwać skutki uboczne tej zmiany atmosferycznej.
W tym miejscu druga plaga jeszcze się nie pojawiła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.14 22:55  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Zmrużył oczy.
Do zabudowań jak nic zostało jeszcze koło kilometra.
Ziewnął szeroko i zaraz zaczął wypluwać piasek, który dostał się do jego ust z pomocą wiatru. Skurczybyk od ponad dwóch godzin wiał mu prosto w twarz i jak na razie nic nie wskazywało na to, żeby miał zamiar zaprzestać znęcania się nad Alexandrem.
Chwilę temu wyznaczył sobie za tymczasowy cel coś, co z oddali wyglądało jak podłużny kamień, a co teraz okazało się grubym, wysokim pniakiem, który kiedyś musiał być drzewem. Wszystkie rośliny w okolicy były w opłakanym stanie, chociaż to wcale nie znaczy, że w dużo gorszym, niż zazwyczaj.
Dotarłszy do wraku drzewa odłożył plecak na bok i rozłożył się na wypukłości korzenia.
Dobrze, jeszcze tylko chwila i...
...dotrze.
...Na miejsce.
Chwila...
Wiatr się wzmaga. Wzbija w powietrze coraz potężniejsze kłęby kurzu. Zanim się obejrzy, będzie zakopany.
Trzeba uciekać, schować się gdzieś.
Nie. Nie zdąży. Już go pogrzebało.
Nie ma powietrza. Dusi się.
Piach wpełza do jego gardła, aż w końcu blokuje drogi oddechowe.
Słychać brzęknięcie. Potem kolejne.
Z trudem przekopuje się przez hałdy piasku, brnąc przez nie, jak przez gęstą ciecz. Za spróchniałym drzewem dostrzega coś, ale nim obraz się zarejestruje, zwierzę rzuca mu się do gardła.
Poderwał się z ziemi, na którą osunął się, gdy urwał mu się film. Niespokojnie rozejrzał się, nerwowym wzrokiem wodząc po okolicy.
Zaraz. Dźwięki nie zniknęły.
Gdzie plecak?
Ostrożnie podniósł się i obszedł drzewo dookoła.
Jego dobytek był przeszukiwany przez małe, pomarszczone stworzenie. Równie dobrze mogło to być zarówno dziecko, jak i jakiś starczy Wymordowany. Kimkolwiek było - właśnie go okradało.
Wydał z siebie zduszony okrzyk złości i rzucił się w stronę zgarbionej istoty, ale ta z zaskakującą zwinnością, zupełnie niepasującą do swojej postawy, umknęła przed nim i zaczęła uciekać, przy okazji gubiąc po drodze rozmaite przedmioty, które wypadały z otwartego plecaka.

Przez kilka minut gonił za 'chochlikiem', przeklinając jego i wszystko inne na wszelkie możliwe sposoby, jednak w pewnym momencie brak formy zmusił go do zaniechania pościgu. Z kieszeniami powypychanymi najróżniejszymi elementami swojego dobytku, które zostały upuszczone, ruszył w stronę prowizorycznych zabudowań, między które uciekło tamto małe paskudztwo. Był zdecydowany je dopaść, chociaż jeszcze nie do końca wiedział, w jaki sposób.
W efekcie od kilkunastu minut krążył wokół przerzedzonych slumsów, szukając na ziemi wskazówek, które doprowadziłyby go do potworka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.14 23:59  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Blizarre uznała, że zwiedzi sobie Desperację. Bo czemu nie? Jest aniołem, to może. A do tego możliwe jest, że jakaś zbłąkana duszyczka będzie potrzebowała pomocy~
Anielica wędrowała sobie dłuższy czas wraz ze swoim Alfą. No wiecie, ona sobie siedzi na bestii, a bestia łazi. Co chwilę też szczebiotała do swojego zwierzątka.
- Wiesz co, niedługo się gdzieś zatrzymamy. A tu tylko piasek i piasek... Serio, weź się kieruj gdziekolwiek, gdzie może być życie. O, patrz! Tam są jakieś budynki! Wiooooo~ - krzyknęła. Alfa popędził w tamtym kierunku. Kompletnie sobie nic nie robił z paplaniny swojej pani, już się przyzwyczaił do niej. W końcu przez całą drogę Blizka do niego gadała.
Zatrzymali się przed jednym z budynków. Blizka z głośnym westchnieniem podeszła do drzwi i zapukała w rozwalone cegły. Kilka okruchów osypało się na ziemię, gdy je tknęła. Czym prędzej zabrała rękę i spojrzała do środka z uniesionymi brwiami.
- Jest tam kto? - zapytała, wchodząc odważnie do środka. Co tam, że zaraz wszystko może się zwalić~ Domek był... Opuszczony. Taaa. Zaległy w nim hałdy piachu jak i jakieś stare, zardzewiałe rzeczy. Położyła na ziemi torbę  i ukucnęła przy wejściu. Wyjęła ze środka dwie butelki wody i ogromną paczkę ciasteczek. Napiła się i uśmiechnęła z zadowoleniem. Alfa także umościł się w środku, kładąc się i przymrużając ślepia. Anielica z zadowoleniem się przeciągnęła i opadła na piasek, gdzie również pozwoliła sobie na uroczą drzemkę.
Obudził ją dopiero hałas, gdy jakaś malutka postać wbiegła do jej tymczasowej kryjówki. Miała przy sobie coś w rodzaju torby, a do tego wyglądała jak jakiś pomarszczona kupka nieszczęścia~ Blizzie zamrugała szybko, po czym rzuciła się w stronę dziwnego wymordowanego, łapiąc go i przyciskając do piersi. Ignorowała jego próby wyswobodzenia się i dokładnie mu się przyznała. Wyglądał na starego, a do tego w łapkach wciąż trzymał plecak.
Był stary.
Bardzo stary.
Anielica wyszła przed ruiny domku. Rozglądnęła się.
- HAAAAAAALOOOOOOO! KOMUŚ UCIEKŁO ZWIERZĄTKOO! - wydarła się jak najgłośniej. Ktoś musiał ją usłyszeć! Tak, Blizka naprawdę uznała, że ktoś sprawuje opiekę nad tym... czymś i trzeba to oddać właścicielowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.14 9:29  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Gdzie ta mała cholera?
Niech no tylko dostanie to paskudztwo w swoje ręce...
Chyba nie jest jadowite, ani nic takiego, co?
Kolejne kilka minut kluczenia między zabudowaniami. Ktoś tu musiał mieszkać, w końcu nikt by go tu nie wysłał z wiadomością, gdyby było inaczej. Chyba, że ktoś miał niezwykle kiepskie poczucie humoru.
Dum. Dum. Dum. Dum.
Co to jest? Na pewno jest większe od niego.
Przez moment zastanawiał się, czy powinien podjeść i zobaczyć, kto, lub co właśnie przybyło do budynku kilkanaście metrów dalej, czy też udać się w dokładnie przeciwnym kierunku.
Powoli, jak najciszej, ruszył w stronę miejsca, z którego dochodziły odgłosy stąpania. Zatrzymał się za rogiem, nasłuchując. Ktoś wyszedł. Chyba ktoś mały, bo stąpał lekko. Chociaż równie dobrze mógł być po prostu na tyle zwinny, by nie dudnić przy każdym kroku. Nie potrafił rozpoznawać po chodzie. Jeszcze jeden ważny brak w wykształceniu.
- HAAAAAAALOOOOOOO! KOMUŚ UCIEKŁO ZWIERZĄTKOO!
Jako, że ktoś wydarł się niecałe dwa metry od niego, w pierwszym odruchu o mało się nie przewrócił, kiedyś coś ryknęło tuż obok.
Kiedy uspokoił kołatające się serce, z zadowoleniem stwierdził, że ten 'ktoś' musi być kobietą.
Zaraz potem przypomniał sobie, że jest w Desperacji i panie są tak samo zabójcze, jak panowie.
Ale zwierzątko?
- To moje - wychynął zza rogu.
Na jego widok zwierzątko zagulgotało pod nosem i zaczęło niespokojnie się wiercić, machając kończynami na wszystkie strony i wyrzucając z siebie dźwięki będące czymś na pograniczu mówienia i bulgotu. Wyglądało to tak, jakby zwierzak uznawał Al'a za swojego ciemiężyciela.
Ta. Jeszcze brakuje, żeby komuś zrobiło się żal tego złodzieja.
- Paskudo, oddawaj, co nie twoje - warknął głośno, podchodząc w stronę dziewczyny z rozgniewanym wyrazem twarzy. Całą swoją atencję skierował na stworka, na moment zapominając, że ktoś go trzyma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.14 20:53  •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
Blizarre wyszczerzyła zęby, widząc wychodzącego zza rogu chłopaka. Wyglądał na około 20 lat, był ubrany raczej skromnie. Jakiś tam płaszcz, spodnie i inne dodatki. W porównaniu do Bliz, która jak zwykle miała białą sukienkę i czarne opaski na nogi. Jej zimno nie ruszało~ Zmarszczyła brwi, czując jak stworzonko się wierci. To z radości, czy raczej przerażenia? Nie mogła tego w tej chwili ocenić, także wciąż dzielne trzymała to w łapkach. Uśmiechnęła się do wymordowanego.
- Bardzo... uroczy. Jak go nazwałeś? - zapytała, zerkając na bestyjkę. Mimo tego, że anielica zazwyczaj lubiła dziwne stworzenia (patrz: Alfa), to i tak ten był dość... No cóż. Ale co kto lubi, niektórzy mają tygrysy w domu. To czemu by nie opiekować się pomarszczonym, starym chochlikiem?
Blizka otworzyła szeroko oczy, a jej usta wygięły się w podkówkę. Cofnęła się krok do tyłu.
- Ale... Ja nie jestem paskudna! - powiedziała, patrząc na wymordowanego ze smutkiem. - No piękna też nie, ale na pewno nie paskudna!
Ze zrezygnowaniem przekazała w jego ręce wyrywającą się bestyjkę. Uznała, że musiała jakoś obrazić tego chłopaka i ten się zdenerwował. Przytruchtał do nich Alfa, zerkając na Al'a i trącając pyskiem ramię swojej pani. Dziewczyna pogłaskała go po głowie, wciąż patrząc na nieznajomego.
- Chodź, dam Ci coś! Nie wiem, czy Cię wkurzyłam, ale dam Ci ciastka. Prosto z najlepszej anielskiej cukierni! Ja nie umiem piec, ale Fleur jest w tym świetna, a jej wypieki są wprost niesamowite. Serio, zasmakuje Ci. Są maślane z kawałkami pysznej czekolady. - podeszła do niego i popchnęła lekko w plecy. Wlazła do domku i wyjęła ogromną pakę z torby. Atro poszedł za nimi i uznał, że zdrzemnie się w kącie. Zamknął ślepia i westchnął głęboko. Chyba nie uznał Al'a za interesujące lub niebezpieczne stworzenie~
- Jak masz na imię? Ja jestem Blizarre, ale wolę Blizzie. - powiedziała, mocując się z paczką ciasteczek. Za nic nie mogła ich otworzyć, więc podała opakowanie swojemu towarzyszowi. Uśmiechnęła się przepraszająco i rozejrzała. Hm, ognisko mogłoby się przydać.
Pyk~
Na ziemi obok nich pojawiły się cieplutkie promienie, rzucając przebłyski na ich twarze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Domki - Page 4 Empty Re: Domki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach