Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 28.03.14 17:28  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
No i niech cię cholera, ty pieprzony ogonie. Chłopak w złości zacisnął palce na czarnej sierści, ale od razu go puścił, podskakując przy tym jak poparzony. Syknął pod nosem, przypominając sobie, że sam też nie może go dotykać, żeby nie poczuć skutków ubocznych. Zerknął na Ciro. Nie miał wyboru, został odnaleziony i teraz musi uciekać. Mężczyzna skutecznie odcinał mu drogę do lasu, ale był jeszcze drugi kierunek. Wgłąb tej opuszczonej wioski. Rudzielec przygotował się do ucieczki, ale wtem ujrzał za plecami łowcy jakiś kształt. Znajomy. Czyżby...
Zaraza wskoczyła ich wspólnemu przeciwnikowi na plecy i przewaliła go na ziemię. Kocur patrzył tylko jak sięga zębiskami jego karku i próbuje zrobić coś z bronią, która mogła zaszkodzić ich obojgu. W tym momencie cały sobą był po stronie bestii. Cofnął się o krok, gotów do ucieczki. Czystsza okazja na zwiewanie mu się nie przydarzy. To doskonały moment. W tej chwili miał przewagę.
Już miał zacząć biec, gdy na Zarazę coś spadło. Raczej zeskoczyło, choć nie wiedział skąd. To coś przygniotło bestię do Ciro, a tego zaś do ziemi. W tym momencie chyba cała ich trójka nie ogarnęła co się właściwie stało. Dopiero po chwili był w stanie dostrzec jakąś postać. Wyglądała co najmniej dziwnie i zdecydowanie mu się nie podobała. I był ktoś jeszcze. Nagle dziwaczna postać zniknęła mu z pola widzenia. Wzdrygnął się. Yunosuke musi uciec, nie ma zamiaru być tutaj ani chwili dłużej.
Odwrócił się i ruszył do przodu, ale dźwięk walącego się dachu zatrzymał go w półkroku. Hałas był dla wrażliwych kocich uszu na tyle głośny, że musiał je zakryć, co na moment ograniczyło jego koncentrację. Zanim się zorientował nieznajoma znalazła się przed nim. Wbił nieco przestraszone spojrzenie w coś, co było w miejscu jej twarzy. Zdążył wywnioskować, że ma do czynienia z kobietą. Zlustrował czerwone punkciki w miejscach oczu oraz krzywy uśmiech, dopiero po chwili dostrzegając jej kocie elementy. Nie ukrywał zaskoczenia i zdziwiony cofnął się dwa kroki. Jej ogon się poruszał. Czarne uszy położyły się po sobie, a sierść na ogonie zjeżyła.
Co to jest?
Umysł Yuno wypełniły pytania. To musiał być jakiś skomplikowany mechanizm, jakiś nowy wynalazek. To z pewnością nie są prawdziwe atrybuty. Jeszcze nigdy nie widział kogoś podobnego do niego. To niemożliwe, aby stworzyli kogoś jego pokroju. Niemożliwe i chuj. Blade wargi zaczęły drżeć, nie wiedział co powinien o tym wszystkim myśleć. Aktualnie był w szoku. Doceńcie, rzadko okazuje jakiekolwiek emocje. W końcu się otrząsnął, a w głowie miał tylko jeden cel. Musi stąd zwiać. Nagle zobaczył przed sobą sardynkę. Skrzywił się i jednym ruchem wytrącił ją z ręki nieznajomej.
- Spierdalaj. - warknął w jej stronę, ale zanim zdążył dodać coś jeszcze ta zaczęła go obmacywać i się przymilać.
Teraz to już w ogóle popieprzyła mu w głowie. Niby nie była wrogo nastawiona, ale kotowaty miał nad sobą ogromny, neonowy znak zapytania, a ona zaczęła go irytować swoim zachowaniem, które kojarzyło mu się z prymitywnym okazaniem chęci kopulacji. Nagle chwycił ją za ramiona, wbił w nie swoje pazury i z niekontrolowaną siłą odepchnął ją od siebie. Odskoczył i uderzył plecami o ścianę za sobą. Zetknięcie z twardą powierzchnią zabolało, więc syknął cicho. Szybko skierował spojrzenie na kotofilkę i fuknął na nią przeciągle. Nie obchodziło go kim jest i czego od niego chce. Miał ważniejsze pytania.
- Czym jesteś!?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.14 15:14  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
// wybaczcie za bezczelne wepchnięcie się bez kolejki~

I żegnaj sardynko upolowana własnoręcznie przez Nyanmaru. No prawie, bo ukradła ją z jakiegoś targu, ale i tak, zrobiła to własnoręcznie. Spojrzała z żalem na rybkę zmieszaną z piaskiem i westchnęła ciężko. Poruszyła powoli ogonem, zamiatając ziemię i ponownie wbiła swoje spojrzenie w chłopaka. Był silny, mogła od razu powiedzieć. Gdyby nie płaszcz zrobiony ze specjalnego materiału, z pewnością jej ramiona zdobiłyby teraz czerwone ślady po jego pazurach. A kiedy ją odepchnął, dosyć mocno zaorała plecami o ziemię. Ale Nyanmaru nie zamierzała kiwnąć głową i odejść jako przegrana. Zamierzała wrócić do domu. Z kocim chłopakiem.
Przykucnęła, nucąc wesoło pod nosem i sięgnęła ponownie do swojej torby, w której zaczęła szperać.
- Myślałam, że lubisz rybki. Ale mam cukierki, chcesz? - zapytała, a już po chwili na jej dłoni pojawiło się kilka kolorowych smakołyków. Wpakowała sobie garść do buzi i zadowolona zaczęła je jeść, wyciągając drugą porcję cukierków i podsunęła je pod Yuno. Uśmiechnęła się zachęcająco i uniosła nieco ogon, który zaczęła powoli machać, czekając na jego reakcję.
Przechyliła nieco głowę w bok, kiedy zapytał czym jest. Właściwie kobieta nie znała na to odpowiedzi. Była tym, czym chciała być. I nic więcej nie było potrzebne do odpowiedzi.
- Nyanmaru. - odparła po chwili zwlekania z odpowiedzią i się przeciągnęła, spoglądając w ciemne niebo. Zapowiadało się na ciężki deszcz. A ona nie lubiła bezproduktywnie przebywać na zewnątrz podczas takiej pogody.
Wbiła czerwone spojrzenie w chłopaka i przybliżyła się do niego blisko. Bardzo blisko, aż ich ciała mogły poczuć od siebie bijące ciepło. Kiedy przylgnęła do niego, jej ogon przesunął się delikatnie po jego ogonie, by na końcu owinąć jego końcówkę i zacisnąć nieco.
- Chodź ze mną. Ogrzejesz się i Cię nakarmię, nya~ - wydała z siebie cichy pomruk. Zamierzała go zabrać ze sobą albo po dobroci, albo najzwyczajniej w świecie używając ku temu siły. Dlatego też zabrała ze sobą swoje podnóżki, chociaż, wiadomo, wolała opcję numer jeden. Żeby chłopak z własnej woli udał się z nimi. No ale jeśli zacznie się rzucać, trzeba wyciągnąć cięższą broń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.14 18:10  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
// Skoro jakoś tak wynikło to i ja tak zrobię. Gomen.

Któż mógłby się spodziewać takiego rozwoju sytuacji. Zdecydowanie został uziemiony, a przynajmniej na to wyglądało. Pewnie jeszcze udałoby mu się coś wymyślić coby go uratowało. Nie dostał jednak takiej szansy. Jego myśli skupiały głównie się wokół Zarazy. Odepchnąć Sukę i zarżnąć. O niczym innym teraz nie myślał. Zdecydowanie go zirytowała swoim pojawieniem. Pokazał jej, że potrafi uszanować jej terytorium. A ona robiła co? Atakowała go i to jeszcze w plecy. Zero honoru, ale w sumie postąpiła jak najbardziej prawidłowo. W świecie tym nie ma żadnych zasad. Przetrwają najsilniejsi albo najbardziej przebiegli. Takie było prawo tej pierdolonej dżungli i nic nie mógł na to poradzić. Zacisnął mocniej zęby i włożył nieco więcej wysiłku w odpychaniu jej. W pewnym momencie nagle jego nogi przywarły do jego klatki piersowej z powodu kogo? A oczywiście Nyan, która w tym momencie zrobiła mu nieco niezłą krzywdę, aczkolwiek uratowała mu również życie. Jego plecy bolały niemiłosiernie. Nawet syknął z bólu przez chwile. Wykorzystał chwile, że Zaraza była tak samo oszołomiona jak on i zepchnął ją z siebie. Wstał powoli dość i otrzepał się. Jego wzrok padł na Nyan, która zdecydowanie nie była zadowolona z jego porażki. Znaczy ciężko mówić o porażce w tym momencie. Jeszcze mógłby to wygrać. Jej uśmiech mówił mu wszystko. Zirytowana, że jej nie posłuchał. To wiedział na pewno. A skąd mogła to wiedzieć do cholery. Złapał mocniej miecz i zerknął na Zarazę. Teraz zdecydowanie by nie zaatakowała. Było ich zbyt wielu.
- Wbrew temu co myślisz wziąłem ze sobą Unix. Odesłałem ją gdy zaczęła czuć się nieswojo i źle. - Powiedział szczerze chociaż nie sądził, by to cokolwiek dało dlatego na razie zamknął swoją jadaczkę. Przynajmniej nie zamierzał się odzywać dopóki nie zajdzie taka potrzeba. Zamachnął się mocniej i resztę krwi, która ściekała z miecza zostawił w ten sposób na podłodze. Nie będzie używać swoich rzeczy do czyszczenia. Za bardzo gardzi krwią kogoś kto nawet nie jest w stanie go wykończyć. Patrzał za to na reakcję Yuno i generalnie to jak się zachowuje wobec jego przywódczyni. Oczywiście to nie była jedyna relacja, a przynajmniej taką nadzieję Ciro posiadał. Kotołak zdecydowanie zaczął być niemiły. Gdyby nie fakt, że Nyan się w ogóle tym nie przejęła to by zareagował, ale teraz nie było na to czasu. "Sam spierdalaj. " - Zripostował w głowie. Gdyby powiedział to na głos Nyan mogłaby różnie zareagować, a on wolał nie ryzykować. Zwłaszcza, że ona była wstanie zabić wszystkich tutaj bez najmniejszego wysiłku. Niepozorna, aczkolwiek potężna. Nagle stało się coś co zdecydowanie go zdziwiło. Odepchnął ją tak mocno, że poszorowała plecami o ziemię. Dawno jego wyraz twarzy nie ukazywał tego typu emocji. Zrobił jeden krok przed siebie i zacisnął mocniej dłoń na rękojeści. Teraz się wkurzył. Jeszcze bardziej niż przed chwilą. I ruszyłby na Yuno gdyby Nyan nie wstała i udawała, że nic się nie stało. Jak zawsze starała się być obiektywna. Nie rozumiał dlaczego jest dla niego taka miła pomimo wszystkiego. Czekał i stróżował. Kto wie do czego dojdzie.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.14 19:56  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Wszyscy się tłumaczą, a ja nie będę. Yolo.

Na cukierki zareagował podobnie. Też chciał wytrącić je z jej dziwnej łapy, ale wstrzymał się wpół gestu. Spojrzenie czerwonych oczu uchwyciło Ciro, który najwyraźniej znowu miał przewagę. Tymczasem Zaraza była gdzieś na uboczu. Cholera jasna. Przez moment miał najczystszy moment i najlepszą okazję na ucieczkę, jaka mogłaby się przydarzyć, ale do akcji oczywiście musiała wkroczyć ta dziwaczka. Syknął w złości. Znowu nic nie wyszło.
Sam się zdziwił, że odepchnął ją aż tak mocno. Nawet zerknął na swoje dłonie, które już dawno nie wykazały takiej siły, ale zaraz skierował spojrzenie z powrotem na dziewczynę. Wciąż nie wiedział czym jest ta istota, kim jest i czego od niego chce. Był nieźle rozkojarzony i tu gratulacje, bo rzadko się to zdarza. Odsunąłby się dużo dalej, gdyby nie ściana, która lada chwila miała wbić mu się w plecy. I jeszcze jakby tego było mało, to kobieta wstała i znowu zaczęła się zbliżać, niestrudzenie próbując go udobruchać. Co za irytujące babsko. Pokazał jej już pazurki, a ta dalej swoje. I nie miał zamiaru się jej posłuchać, nawet jakby zabiła wszystkich wokół i groziła mu tym samym. Trudno. Szybciej zdechnie niż da jej się po dobroci. Można było to wywnioskować z dotychczasowego zachowania kota, choć panna najwyraźniej wciąż miała jakieś złudne nadzieje, że jednak jej się uda. Nope, nie uda.
"Nyanmaru."
Oh, do kurwy nędzy. Spytał czym jest, a nie kim jest. Wątpił, aby była tak głupia. Najwyraźniej nie chciała zdradzić prawdy lub sama jej nie znała. To trochę komplikowało sprawę. Zerknął w górę. Ciemne chmury się nad nimi zbierały. No cudownie. Nie dość, że sytuacja chujowa to jeszcze przyjdzie im być przemoczonym, a przecież koty nie cierpią wody. Co prawda on ją kontrolował i mógł kazać kroplom omijać jego sylwetkę, ale to zbyt dużo wysiłku. No i wolał nie skupiać się teraz na unikaniu deszczu, a na ewentualnej drodze ucieczki. Starał się przestudiować okolicę i wszystkich wokół, nieco panicznie szukając jakiejkolwiek pomocy. Wiedział, że nie może tu zostać i dać się od tak porwać. Nie chciał. Nie mógł. A co z Jonathanem?
Nagle poczuł jak coś ociera się o jego ogon. Momentalnie zrobiło mu się słabo, tymczasem Nyanmaru przylgnęła do jego wychudzonego ciała. Skubana. Teraz już nie miał siły jej odepchnąć. Nie, kiedy ściskała go za ogon. Pozostało mu przekazanie swojego sprzeciwu w najprostszy sposób. Mową.
- Kurwa, nie. - złapał ją za ramiona i wbił w nie pazury na tyle, na ile pozwalała mu obecna siła. - Zostaw mnie w spokoju. Nigdzie z tobą nie idę. Możesz zabrać swoich panoczków, podkulić ogon i wypierdalać.
Syknął jeszcze, próbując zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Szpony mocno wbijały się w jej ramiona, choć ta zdawała się tym nie przejmować. To ten płaszcz, nie jest zwyczajny. Kątem oka dojrzał jak Łowca wyrywa się do walki. Wie, że każdy tutaj może rozszarpać go na strzępy. Powiedzmy sobie szczerze... Sytuacja Yunosuke była chujowa.
Nie miał szans. Nie z tyloma osobami naraz.

Trolololol~
Tymczasem robiło się coraz ciemniej i ciemniej. W końcu całe niebo nad nimi spowiły ciemne, burzowe chmury. Wiatr stał się nieco bardziej porywisty, a wszelkie drobne istoty stopniowo zaczęły czmychać wgłąb lasu, chować się pod liśćmi i wśród traw. Sama Zaraza mogła odczuć niepokój, związany ze zmianą pogody. Coś tutaj bardzo nie pasowało. W powietrzu unosił się dziwny zapach. Przypominał woń deszczu, lecz coś jeszcze. Coś, czego nikt z obecnych bohaterów nie mógł określić.
Kap.
Pierwsza kropla rozbryznęła się na dłoni Ciro. Następna została roztrzaskana o płaszcz Nyanmaru. A potem kolejna. I kolejna. W końcu zaczęło padać. Krople były spore i z impetem uderzały o pierwszy przedmiot na ich drodze, nieważne czy była to ziemia, czyjaś twarz czy szczątkowe dachy zrujnowanych domków. Po chwili wszystko wokół nasiąknęło... No właśnie, czym? Od samego początku widać było, że woda nie jest normalna, o ile to w ogóle woda. Ciecz lecąca z nieba miała barwę i konsystencję zbliżoną do krwi. Wszystko zaczęło pokrywać się strugami posoki (lub czegoś, co ją przypominało), które leniwie zabarwiały podłoże i tworzyły brudno czerwone kałuże.
Nikt z obecnych nie wiedział, że wypicie choćby garści płynu może skończyć się śmiercią któregoś z bohaterów. Czy znajdzie się śmiałek chcący sprawdzić smak tej dziwnej substancji?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 4:08  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Wyczuła, jak jego ciało robi się zdecydowanie słabsze. Nawet jego ponowne złapanie jej za ramiona nie było już tak mocne, jak poprzednio. Przez moment zastanawiała się co jest tego przyczyną, szybko jednak połączyła drobne fakty ze sobą. Chociaż mogła się mylić, aczkolwiek czas okaże. Poczuła poruszenie ze strony Ciro, ale wiedziała, że ten nie zaatakuje. Nie bez jej wyraźnego rozkazu, dlatego też póki co zignorowała go. Przyglądała się twarzy nieznajomego, kiwając się nieco na boki, niczym jakiś pieprzony wąż, który czeka, by zaatakować.
No i zaatakowała.
Bez najmniejszego problemu podcięła mu nogi tak, by ten upadł na ziemie, a sama najzwyczajniej w świecie usiadła okrakiem nad nim, jednocześnie odcinając mu drogę ucieczki. Ale zawsze miał jeszcze pazury, prawda? Pomimo swego dosyć nieprzyjemnego uśmiechu, poczucie, że Nyanmaru powoli zaczyna się irytować a i samopoczucie zaczyna jej spadać, dawało o sobie znać. Kobieta syknęła cicho i przechyliła lekko głowę w bok, nie spuszczając migoczących czerwonych światełek ze swej ofiary. Nachyliła się nieco nad nim, tak, że chłopak miał wyraźny wgląd na jej twarz. I pomimo prób wytężenia wzroku, to nikt nie mógł dostrzec, oprócz nieprzyjemnej ciemności w miejscu, gdzie powinna znajdować się jej twarz.
- To nie była prośba, nya~ - odpowiedziała mu, wyraźnie sugerując, że tak czy siak zamierza go zaciągnąć do siebie. Aczkolwiek wcześniej o wiele ładniej prosiła. Kobieta wyprostowała się i złapała Yunosuke za ogon, nieco go ściskając. Chciała sprawdzić, czy jej teorie się potwierdzą, czy to jest słaby punkt chłopaka. Przesunęła łapą od końcówki, aż praktycznie po samą jego nasadę, uważnie przyglądając się twarzy chłopaka. Raptownie zwróciła się do Ciro.
- Cironya~! Masz jakaś linę? - zawołała do chłopaka, kiedy pierwsze krople deszczu zaczęły pluć z nieba. Nyan uniosła głowę i z zaciekawieniem przyglądała się przez chwilę temu dziwnemu zjawisku. No bo czerwony deszcz nie można nazwać czymś normalnym. Gdyby widać było jej brwi, z pewnością zmarszczyłaby je. Nie podobało jej się to i odczuła, że tym bardziej muszą się wynosić z tego miejsca. Uniosła łapę i wydała z siebie cichy dźwięk, a po chwili przy niej, niczym z cienia, wyłoniła się zakapturzona postać. Przykucnął przy kobiecie i podał jej nieco wyleniały koc. Ale czysty! Normalnie świeżo wyprany. Nyanmaru zarzuciła go na ramiona Yunosuke, na którym wciąż siedziała i wesoło nucąc zaczęła go nim wycierać od czerwonych kropel, oraz otulać.
- Nyaa~ Żebyś się nie przeziębił i nie zmoczył. - powiedziała radośnie, ponownie wracając do wesołego tonu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 12:36  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Robiło się coraz bardziej irytująco w tym miejscu. Zaiste tak zaczynali myśleć wszyscy. Od Yuno, aż po Assasins. Chociaż tej grupy obowiązkiem było ochranianie swojej przywódczyni to teraz nie mili praktycznie nic do roboty. Taka przechadzka mogła być albo cholernie niebezpieczna, albo po prostu nudna. W tym momencie ciężko było mówić o nudzie, ale irytacja to dobre określenie uczucia, które wypełniało wszystkich. Zwłaszcza Ciro, któremu przerwano zadanie i zdecydowanie uznano jego wyprawę za porażkę. Jakby nie mogli mu dać jeszcze trochę czasu. Pewnie by sobie w jakiś sposób poradził. No może nie tak szybko jak to zrobiła Nyan, ale udałoby mu się. Był wdzięczny, że mu pomogła, ale jednocześnie poczuł się niedoceniony.  Oczywiście, że wiedział kiedy Nyan zaatakuje. Zna ją dostatecznie długo by wywnioskować który jej ruch oznacza chęć ataku. W tym momencie ten slalomo podobne coś było jednym z owych sygnałów. Żmija węża atakuje nieboszczyka. Kumitsu najwyższej klasy. Ciro tępo się przyglądał jej poczynaniom, ale kiedy na nim usiadła, aż wzdrygnął. Prawie niezauważalnie, ale zawsze coś. Powoli ruszył w ich stronę, ale nie za szybko co by nie wzbudzić podejrzeń. Nie zamierzał nic kombinować, ale wolał być nieco bliżej całego tego zdarzenia. Z niewiadomego powodu chłopak się uśmiechnął szeroko jak banan. Myślał dużo w tym momencie. Jakby tu pomóc jego kochanej przywódczyni z owym ciężkim przypadkiem kotołaka. Zapewne te jakże krwawe myśli spowodowały, że humor chłopaka zdecydowanie był coraz lepszy. Nagle w jego dłoń uderzył owy deszcz, który bardziej przypominał krew, albo jeszcze coś gorszego. Jego koszula będzie do wyrzucenia, a nawet cała reszta ubrania też. Westchnął cicho, bo naprawdę lubił te rzeczy. Będzie musiał zainwestować, albo znowu coś ukradnie. Nyan ciągle robiła coś czego Ciro generalnie nie rozumiał. Łapała go za ogon, miziała i w ogóle się z nim coś pieściła. Zdecydowanie była za miękka wobec niego. Powinni zrobić to zupełnie inaczej, ale co on tam wie. Banan z jego twarzy zniknął kiedy spojrzał na swój miecz, który został pokryty tą czerwoną mazią. Machnął nim mocniej i schował go do pochwy. Nie było sensu, by ten po prostu się brudził. Kiedy Nyan odwróciła się w jego stronę spojrzenie Ciro utkwiło w jej czerwonych ślepiach. Zaczął grzebać w swoich kieszeniach i wyciągnął szpulkę drutu miedzianego. Tyle udało mu się podwędzić z magazynu Łowców.
- Mam tylko to. Ale jakbyśmy odcieli mu nogi to też by wystarczyło. - Powiedział spokojny, aczkolwiek poważnym tonem. Uśmiechnął się lekko, więc Nyan mogła wywnioskować, że sobie żartuje o odcinaniu nóg. Nie chciała go uszkodzić i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie teraz był taki milutki. Wcześniej mu nie zależało, by przynieść go w całości, ale teraz niestety. Rzucił drut w stronę Nyan tak by nie musiał podchodzić bliżej. Wiedział, że sobie z tym poradzi. Mu mogło niepotrzebnie odbić, więc wolał zostać w tym samym miejscu. W pewnym momencie jego oko przeszył ogromny ból. Potrzebował fajki w tym momencie. Pogoda niestety mu na to nie pozwalała, więc będzie musiał przeżyć. Zamknął oko w którym znajdywała się proteza. Jednak jego czerwone oko wbijało się niemiłosiernie w Yuno. Irytacja sięgała zenitu. " Nie dość, że jest tu ten dupek to jeszcze to pierdolone oko." - Mruknął w myślach. Na jego twarzy nic się nie zmieniło. Co jakiś czas może mały grymas bólu, ale poza tym starał się nie pokazywać swoich słabości. 
- Nyan. Zbierajmy się. - Powiedział tylko cicho. Nie miał zamiaru zostawać tutaj ani minuty dłużej niż jest to potrzebne. Było ich mnóstwo. Mogli go po prostu owinąć tym drutem, każdy by złapał po jednej kończynie i by po prostu ruszyli w siną dal. Kolejne krople czerwonego deszczu uderzały o jego ciało. Kolejna rzecz, która zaczynała go irytować.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 14:33  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
W jego głowie teraz układały się cale litanie przekleństw i gdyby tylko nie był tak małomówny, to teraz gęba by mu się nie zamykała. Był w czarnej dupie. Wszyscy wokół zwróceni przeciwko niemu - bo postawy Zarazy nie mógł jakkolwiek ocenić, więc lepiej postawić na negatyw - i nawet nie wiadomo czego chcą. I to chyba najbardziej go irytowało w całym tym zamieszaniu. Chciałby chociaż znać powód tego cyrku, do cholery. Niby za co przychodzi mu użerać się z bandą Łowców? To tylko niewinny bezdomny kot! Nawet nikogo nie skrzywdził. Żyje sobie spokojnie i udaje martwego, jest całkowicie niegroźną istotą... Dobra, to bullshit, ale przecież stwarza pozory. Cóż, zdążył jedynie wywnioskować, że ta cała Nyanmaru najwyraźniej ma chorą słabość do gatunku kotowatych. Męczące. Bardzo męczące. To najlepszy moment, aby po raz kolejny przekląć swoich stwórców za uczynienie go takim, jaki jest. Jebcie się, naukowcy.
"To nie była prośba, nya~"
Nya, nya, nya, nyan, nya, nya. Dupa, dupa. Jeśli ta baba myśli, że powtarzanie tej onomatopei sprawi, iż będzie bardziej kocia, to się myli. To tylko bardziej irytuje. Aż przez chwilę zastanowił się dlaczego mężczyzna jej służy zamiast dać jej w pysk. Aczkolwiek zabrzmiała poważnie. Już dawno zorientował się, że to żadna zabawa, ale teraz sama dała o tym znać. Westchnął ciężko i chciał wykonać jakiś ruch, ale wtedy został napadnięty. Przez osłabienie nie mógł się jakkolwiek obronić, więc szybko skończył pod ciałem panienki. I znowu złapała go za ogon. Tym razem mocniej. Ciało chłopaka przeszedł nieprzyjemny dreszcz, z kończyn momentalnie uszła siła, a z ust wyrwało się beznadziejne jęknięcie kogoś, komu właśnie zadano ból. Tak, w tym momencie zakrawało to już na ból. Szarpnął ogonem, chcąc wyrwał go z objęć napastnika, ale to tylko pogorszyło sprawę. Złość powoli w nim wzbierała, a to nie oznaczało nic dobrego.
Był tak rozkojarzony, że nawet nietypowy deszcz nie zrobił na nim większego wrażenia. Czerwona ciecz ładnie zgrywała się z kolorem jego oczu i włosów, sprawiając, że wpasowywał się w okolicę. To całkiem niezły kamuflaż. Gdyby tylko udało mu się wyrwać i czmychnąć gdzieś na bok... Opatulenie kocem było dla niego czymś dziwnym. Czymś, co jeszcze bardziej namieszało mu we łbie. To w końcu chce go porwać czy tylko pognębić i zostawić? Ruszył się pod ciałem Nyanmaru, wciąż próbując jakoś się jej wyrwać. Nie słuchał o czym mówią, ale do czarnych uszu dobiegło jego słowo.
"... linę?"
Jaką linę? Nieco zaskoczony spojrzał na zbliżającego się Ciro. Zmarszczył brwi, widząc drut w jego ręku. Aha, teraz zachciało im się go związywać. No cudownie. Młody wiedział, że unieruchomiony nie ma już totalnie żadnych szans, więc nie mógł na to pozwolić.
"Ale jakbyśmy odcięli mu nogi to też by wystarczyło."
- Utnij sobie łeb, ty pieprzony fetyszysto! - warknął z jego stronę, próbując wyszarpać się z tej niewygodnej pozycji, w jakiej się znajdował. - Co to, kurwa, ma być!?
Poczekał tylko na odpowiedni moment. Drut został rzucony w ich stronę. Yunosuke wyciągnął do niego rękę i zatrzymał go w połowie toru lotu, jeszcze zanim doleciał do Nyanmaru. Teraz szpulka lewitowała sobie pomiędzy nimi, ale nie miało potrwać to długo. Kocur się skrzywił. Nie lubił używać swoich mocy, ale wygląda na to, że musi na nich polegać, aby nie zostać pojmanym przez grupę dziwaków. Machnął wyciągniętą ręką, a drut w jednej chwili z impetem odleciał na bok, ginąc gdzieś wśród traw i gruzów. Kotowaty wykorzystał chwilę konsternacji wszystkich wokół i zepchnął z siebie pseudo kotkę. Odskoczył na bok, ale zaraz znowu upadł. Osłabiła go na tyle, aby nie mógł chwilowo utrzymać się na nogach. Świetnie. Tymczasem chyba dotarło do niego, że zagrożenie jest spore, a blokada w umyśle zdążyła przeskoczyć. Źrenice chłopaka w jednej chwili zwęziły się, nadając mu bardziej bestialskiego wyglądu. Sierść na ogonie i uszach zjeżyła się mocniej, a on pokazał swoim napastnikom cały zestaw ostrych kłów. Wycofał się na klęczkach i natrafił na ścianę, w którą wbił się plecami. Był zapędzony w róg, ale nie miał zamiaru im się tak po prostu oddać. Z pazurami i zębiskami w gotowości fuczał na wszystkich obecnych. W całości przypominał zdenerwowane zwierze i nawet ludzka sylwetka nie była w stanie zmącić wrażenia, iż mają do czynienia ze zwyczajną bestią.
- Zossstawcie mnie... - wysyczał, lustrując każdego po kolei. Z łatwością mogli zauważyć nagłą zmianę w - zazwyczaj spokojnym - zachowaniu rudzielca. Był gotów zaatakować. Jednakże nadal to oni mieli ostrą przewagę.
Ostrzegałem, że nie pójdzie z nim tak łatwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 14:59  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Przycisnęła łapą mocniej nadgarstek łowcy do brudnej, kamienistej ziemi, uniemożliwiając mu zaciśnięcie dłoni na rękojeści odpowiednio, by jakkolwiek sobie wspomóc bronią. Jej kły zaczęły już sączyć jad, przygotowując się, by zatopić w ciele ofiary, by zakończyć tą szopkę.
Ale nie. Coś musiało pójść nie tak. Ktoś musiał zjawić się przy nich i cały misterny plan poszedł się jebać. Kiedy tylko jej umysł jako taka ogarnął co się dzieje... Nie, nie ogarnął. Jedynie zorientował się, że teraz przeciwników jest więcej i jeżeli zaatakuje, to już po niej. Przeciągły, gadzi syk wydobył się z jej gardzieli, ukazując jej niepocieszenie zaistniałą sytuacją. Jej spojrzenie błądziło po sługach tajemniczej postaci, która jeszcze podsunęła jej kawał mięsa, jeszcze bardziej mieszając w łbie Zarazy.
Jej ogon bujał się z boku na bok, a zwężone źrenice z podejrzeniem obserwowały ruchy zamaskowanej kocicy, która łasiła się najwyraźniej to tego-co-dał-jeść.
I wtedy jeszcze ten deszcz... Nie była to zwyczajna mżawka czy ulewa. To było coś innego i niepokojącego. Dużo bardziej groźnego niż cała ta grupka tutaj. Łowca, zamaskowana i jej pachołki. Czarna bestyjka wydała z siebie niezadowolony pomruk, pochylając głowę, na którą co rusz upadała kolejna szkarłatna kropla. Stłumiony pomruk po chwili przeszedł w coś, co przypominało skowyt, połączony z wysokim miauknięciem. A zaraz potem, ignorując assassinów, oddała prędki sus w kierunku domków, by skryć się pod dachem jednego z nich, po drodze zrzucając z siebie płaszcz Ciro, który upadł sobie niedaleko swego pana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 19:53  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Gdyby tylko mogła, to spojrzałaby wymownym spojrzeniem w stronę Ciro, który to zaproponował ocięcie nóg chłopakowi. Oczywiście, że wiedziała iż żartuje. Ten pod nią najwyraźniej nie wyłapał żartu. No cóż. Kobieta nie przejmowała się zbytnio deszczem, w końcu płaszcz, który miała na sobie nie służył tylko po to, by ładnie w nim wyglądać. No ale mniejsza.
W sumie drut mógł wystarczyć. Co prawda Nyanmaru nie chciała uszkodzić swojego celu, ale gdyby tak obwiązać go kocem, a potem drutem? Zawsze jakiś pomysł. Jednakże drut nie doleciał bo kot zatrzymał go w locie. Kobieta wydała z siebie ciche "Och~", najwyraźniej zadowolona taki obrotem sprawy. Czyli jej przypuszczenia co do niego nie okazały się jedynie chwilową zachcianką. Był z pewnością specyficznym stworzeniem. A ona zapragnęła go jeszcze bardziej dla siebie.
Z tym, że chłopaczyna zrobił o parę rzeczy za dużo. A i cierpliwość kobiety powoli się wyczerpywała. Chciała być miła, no ale chuj.
Nyanmaru powoli się podniosła i spojrzała na bestię, w którą w krótkiej chwili chłopak się przeistoczył. Czuł się zagrożony? W tym momencie prawidłowo. Cholernie zagrożony. Z wielkich łap powoli wysunęły się ostre ostrza, przypominające coś na wzór kocie pazury.
- Cironyan. Znajdź drut. - powiedziała cichym głosem, który nie zwiastował nic dobrego. Krople krwi powoli spływały po jej płaszczu, z sukcesem zabarwiając go coraz bardziej. Jej ogon poruszał się niebezpiecznie na boki w dość szybkim tempem, a końcówka drgała, informując o jej podirytowaniu. Miała nadzieję, że Ciro wykona jej rozkaz i ruszy w poszukiwaniu tego druta. Bo się przyda do związania tego małego kociego gnojka. I już nie obchodziło ją to czy zrobi to na gołej skórze czy też nie.
Raptownie uniosła nieco nogę i uderzyła nią w ziemię, przez co w tym momencie mokra od krwi ziemia zaczęła pękać, jakby pod nią przesuwał się jakiś zwierzak, wypychając ją na zewnątrz. Pomknęła błyskawicznie w stronę chłopaka, ale Nyanmaru nie czekała na reakcję kota. Sama wystrzeliła do przodu zostawiając po sobie małe wgniecenie w ziemi. Bez względu na stronę, w którą Yuno postanowi odskoczyć, Nyan zamierza się tam pojawić i zamachnąć ostrymi pazurami, by rozciąć jego bladą skórę. Ewentualnie sprzedać mu kopniaka w klatkę piersiową i posłać do tyłu, nawet z możliwością połamania za nim ściany. Ale to i tak nie było jej celem. Chciałam złapać go mocno za ogon i szarpnąć brutalnie, by opadł z wszelakich sił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 21:36  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
To co zaczynało się tutaj dziać to była jakaś jedna wielka pomyłka. Niby nic specjalnego, ale nic nie układało się po myśli Łowców. Jak trudne może być pojmanie jednej osoby? Cholera no niech ktoś mi to powie, bo ja chyba nie rozumiem. Może i ma jakieś magiczne zdolności, ale co za różnica. Ich było znacznie więcej, więc na co jeszcze w ogóle czekają. I skąd miał wiedzieć, że na jego żart Yuno zareaguje jeszcze gorzej niż przypuszczał? Zaczął się miotać jak pieprzona ryba, która została wyciągnięta z wody. Spojrzenie Ciro było totalnie znudzone, gdy mu się przyglądał. Ale gdy powiedział coś o fetyszyście to nawet się uśmiechnął. To mu się spodobało. Późniejszy żart, że ma sobie ujebać głowę trochę mniej. Ale co poradzić. Każdy miał swój gust, jeżeli chodzi o żarty.
- Wyluzuj sutki. Jakbym chciał to bym już to zrobił. - Mruknął cicho, ale to chyba nie zmieniło nastroju Yuno. Zachowywał się jeszcze gorzej niż mógłby to przypuszczać młody Łowca. No, ale fakt. To, że zatrzymał drut w powietrzu było całkiem fajne. Aż tępo patrzał się na lecący gdzieś w bok drut. Z jego ust dosłownie w tym samym momencie co u Nyan wyleciał jeden prosty dźwięk : " Och." Krótki, ale za to jak bardzo wymowny. Przez chwile nawet nie wiedział co ma robić. Usłyszał Zarazę, która znowu zaczynała wydawać z siebie te irytujące dźwięki. Jego płaszcz był cały w krwi. Nie dość, że tej deszczowej to jeszcze Zarazy. Miał nadzieję, że chociaż krew bestii spłynęła wraz z deszczem. Podniósł ubranie i zerknął na wielką dziurę po jego mieczu. Nadawała się do wyrzucenia. Rzucił ją na ziemię i w tym momencie dotarło do niego jak bardzo Nyan się wkurwiła. Bo inaczej tego nazwać nie można. Jej lodowata aura dotarła do niego w krótką chwilę. Aż zamarzł na moment. Kiedy wydała mu polecenie zawahał się.
- Mógłbym go uziemić jeżeli chcesz. - Odparł spokojnie, ale nie czekał na odpowiedź. Ruszył w stronę miejsca gdzie owy drut poleciał. W każdym momencie mógł chłopaka tak przygnieść do ziemi, że kto wie czy by mu oko nie wyleciało z orbit. Nyan doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego oczekiwał na jakikolwiek jej sygnał. Ale głównie skupił się na szukaniu drutu. Cholerne krzaki i cholerne gruzy. Gówno widział. Przynajmniej mógł przewidzieć mniej więcej gdzie poleciał. Gdyby do tego jeszcze dołożył korektę na wysokość i prędkość. Ah kurwa! Komu się chce robić takie rzeczy. Ciro może być strategiem i być dostatecznie inteligentnym by zrobić coś takiego, ale za bardzo został zaskoczony. Dlatego też to w ogóle nie wypali. Zerkał co chwile stronę walczących. Zawsze Nyan wywierała na nim ogromne wrażenie gdy zabierała się do tego typu rzeczy. Była wręcz niesamowita. Nic dziwnego, że ... No właśnie. Że co?
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 23:39  •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
Ciro zarzucił żartem. Nyanmaru go zrozumiała.
Domki - Page 3 S8iI9IZ
You missed the joke, Yunosuke.
W każdym razie wyglądało na to, że nie zamierzają się od niego odwalić. A szkoda, bo teraz się wkurzył i musi użyć swoich mocy, a bardzo tego nie chciał. Nie lubił ich i bał się, że straci kontrolę. Chociaż... Teraz to jeden chuj, to oni ucierpią w razie czego. Wycofał się jeszcze bardziej w ścianę, nie wiedząc co robić. Okej, może zaatakować, ale kogo wziąć na pierwszy ogień? Podirytowaną psychopatkę czy równie podirytowanego idiotę? A może pachołków, którzy majaczyli gdzieś w tle? A może w ogóle rzucić się na Zarazę, wkurwić ją i nakierować na resztę? Cholera, trudny wybór. I każdy tak samo ryzykowny. Czuł jak chłód poniszczonej ściany przenika na jego plecy, nawet mimo płaszczu, który zabrał od Ezry. Mało przydatna szmata. Do tego teraz był cały wilgotny i ubrudzony i raczej nie nadawał się do niczego. Upadły by się pewnie zdenerwował, ale już mniejsza z tym. To przecież nie tak, że spotka go w najbliższym czasie, nie? A nawet jeśli, to ma niezłą wymówkę. Nie codziennie napadają na ciebie Łowcy.
Zdezorientowany kot spoglądał jak gleba przed nim pęka i rozstępuje się. To miał być pewnie pokaz siły, ale marnie na niego zadziałał. Pozwolił jednak na chwilę dekoncentracji, co było z jego strony ogromnym błędem. Z łatwością uniknąłby ataku, lecz zareagował za późno. Miał jednak jeszcze szansę. Momentalnie odskoczył na bok, ale w ostatniej chwili zaparł się w pół kroku i zmienił kierunek uniku, schylając się przy tym. Ostrza świsnęły tuż nad jego głową, posyłając kilka czerwonych kosmyków w powietrze. Nie udało mu się jednak uciec. Pazury dosięgnęły jego ramienia i po rozerwaniu rękawa, pozostawiły na nim trzy mocne ślady. Krew kotowatego bryznęła na glebę i zlała się barwą z kolorem deszczu. Ból momentalnie przeszył go całego, promieniując od zranionej ręki. Syknął przeciągle, ale to nie był jeszcze koniec. Kątem oka dostrzegł, iż Nyanmaru ponownie się zbliża. Zauważył ją na tyle szybko, aby uciec z bezpośredniej linii ataku, jednakże i tak mu się oberwało. Co prawda kopniak tylko musnął jego biodro, ale siła, jaka była w to włożona, była wystarczająca, aby posłać chłopaka w kierunku ściany i mocno w nią wbić. W momencie uderzenia krzyknął z bólu, mając wrażenie, że każda kostka w jego ciele się łamie. Bolało. Nawet jego zawyżony próg bólu nie mógł tutaj zdziałać zbyt wiele. Pewnie gdyby odczuwał cierpienie jak ktoś normalny, to teraz upadłby na ziemię i płakał, ale tak się nie stało i nie stanie. Zamiast tego wykorzystał chwilę i czmychnął na bok, odsuwając się od kotofilki. Dalszą drogę zagrodziła mu trójka dryblasów. Rozejrzał się nerwowo. Z jednej strony oni, z boku Zaraza, przed nim Nyanmaru, z drugiej strony Ciro. Był otoczony, poobijany, a oni mieli sporą przewagę. Chwycił się mocno za krwawiące ramię i zlustrował wszystkich wzrokiem, sycząc przy tym wściekle. Miał jeszcze jeden as w rękawie, a miejsce, w którym się znalazł było idealne. Wokół tylko kałuże, deszcz wciąż lał, a nierówności całej okolicy sprawiały, że płyn zbierał się w sporych ilościach.
W pewnym momencie Yunosuke upadł na kolana. Cały się trząsł, pieczenie rany było cholernie dokuczliwe, a poza tym był cały obolały przez kopnięcie sprzed chwili. To nie był jeszcze koniec. Wbił spojrzenie swoich jaskrawo czerwonych ślepi, przez które teraz przemawiała złość i dzikość w Nyan. W tej chwili szczerze jej nienawidził i chciał, żeby po prostu się odwaliła. Był gotów skrzywdzić ich wszystkich, nawet mimo ogromnego ryzyka. Dość siedzenia bezczynnie. Zaparł się ręką o podłoże, wbijając w nie szpony, a woda w niemal wszystkich otaczających ich kałużach zaczęła leniwie bulgotać. W pewnym momencie wyglądało to tak, jakby spod tafli zaraz miały wyłonić się jakieś kreatury. Zamiast tego sama ciecz poczęła się poruszać. Czerwony płyn zaczął piąć się w górę i tworzyć dziwne spirale, które następnie kierowały się w stronę rudzielca. W jednej chwili został otoczony siatką ze szkarłatnych stróżek, które niczym węże wiły się wokół jego osoby. W pewnym momencie woda z kałuży najbliższej Nyanmaru wystrzeliła w górę i z ogromnym impetem chlusnęła jej w twarz, a raczej w miejsce, w którym owa twarz powinna się znajdować. Dziewczyna przesiąkła juchopodobną cieczą, a po krótkiej chwili to samo przytrafiło się Ciro. Siła, z jaką uderzały w nich kolejne fale była na tyle duża, aby swobodnie spychać ich na bok lub nawet przewracać. Ponadto każde uderzenie było bliskie wrażeniu, jakie ma się, gdy na płasko skoczy się na taflę jeziora. Rzecz niby z pozoru głupia, a jednak dość bolesna. Chłopak zacisnął kły i ze złością obserwował jak deszcz i jego własne ataki nie dają im spokoju. Nie miał zamiaru przestać. Chlastał czerwienią w ich ciała bez chwili przerwy, celując przede wszystkim w głowę i brzuch, chcąc zalać im uszy, usta, oczy, wszystko. Właściwie zaatakowani mogli porównać to doświadczenie do bycia porwanym przez rwącą rzekę. Yuno nie chciał przestać. Materiału ma pod dostatkiem, póki w nieba wciąż leje. Nie zamierzał oddać im się bez ostrej walki.
Tymczasem ranne ramię coraz bardziej słabło. W tym momencie nie mógł już nim poruszać. Czarny ogon miarowo uderzał końcówką o mokre podłoże, a z gardła kocura co jakiś czas wydobywało się głuche syczenie zmieszane z wyciem, sygnalizującym ostrą złość. Właściwie to wszystkim tutaj obecnym należą się gratulacje. Udało im się doprowadzić do sytuacji, w której młody przestał przejmować się kontrolowaniem złości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Domki - Page 3 Empty Re: Domki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach