Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Go down

Uczestnicy: Ciro, Wiśnia, banda NPC
Czas: 3-4 lata temu
Miejsce: Desperacja

Bycie Eliminatorem nie należało do najprostszych zajęć, ale jednocześnie było chyba najciekawszym, przynajmniej w jej mniemaniu. Dzienne treningi na strzelnicy i w dojo. Musiała być na najwyższych obrotach jeśli chciała chronić mieszkańców przez wymordowanymi i oczywiście łowcami. Tych drugich chyba lubiła trochę bardziej.. gnębić oczywiście. Mordercze treningi nie szły na marne gdy okazało się że można się zrównać z tymi przebiegłymi skurwielami. Mieli regenerację, byli silniejsi, zwinniejsi od przeciętnego człowieka. I jeszcze broili gdzie i kiedy tylko się dało. Mogła się z takim przeciwnikiem wyżyć, mogła puścić wodze i nie zważać na to że jebnęła takiemu za mocno.
Wciągu ostatnich kilku lat trafiła na różnych, dziewczyny i chłopaków, wszyscy byli tacy młodzi. Złapała paru w swojej karierze ale jeden, jeden zapadł w pamięć aż za bardzo. Zmierzyła się z nim może dwa razy tylko? I za każdym razem zdołał jej spierdolić. Ale wiedziała kim był, przegrzebała archiwum do góry nogami. Wygrzebała jego tożsamość, nawet znalazła jego własny grób. Przebiegły skurwiel z niego był, to musiała mu przyznać. Tak bardzo chciała go złapać, postanowiła sobie że mu nie odpuści choćby do piekła miała za nim ruszyć.
Okazja trafiła się szybciej niż się spodziewała, akurat patrolowała jedną z dzielnic kiedy dostała komunikat o poszukiwanym listem gończym łowcy. Nawet się nie zastanawiała, ruszyła za łajdakiem gotowa tym razem siłą go za szmaty zaciągnąć do pierdla.
Słyszała jak spierdolił przez wyrwę w murze na desperację na południe. "Tym razem mi nie spierdolisz.." warknęła w myślach. Znajomy wisiał jej przysługę za ostatnią misję i zgodził się ją podrzuć do najbliższych ruin na południu od M3. Miała czas się spakować i ruszyli oczywiście bez informowania przełożonego oddziału. Na to już nie było czasu, wiedziała że by jej nie puścił ze względów bezpieczeństwa.
Siedząc obok kierowcy ładowała właśnie swojego Glocka i rewolwer i chowała je do kabury. Miała prowiant, podstawową wyprawkę dla rannego, katanę i nóż myśliwski w cholewie. Ubrana cała na granatowo czekała tylko aż zatrzymają się przy ruinach. - Wpadnij po nas za 48h.. tyle mi wystarczy żeby go dorwać.. - to mówiąc poklepała maskę wozu patrząc jak odjeżdża w stronę posterunku. Poprawiła plecak i ruszyła ostrożnie wgłąb ruin. Nasłuchiwała, obserwowała uważnie. On musiał gdzieś tu być. W przeciwieństwie do niej musiał być padnięty.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

W życiu cenił sobie swoją anonimowość. Kiedy jeszcze nie był tak bardzo zaangażowany w organizację i wypełniał tylko rozkazy od przywódcy mógł robić co chciał. Liczyły się tylko korzyści wynikające z jego zadań. Tutaj popełnił jeden błąd. Zabrał się za porwanie prawej ręki dyktatora, a przez to wojsko poznało jego tożsamość. Wcześniej mógł spokojnie krążyć po mieście bez żadnych konsekwencji. Teraz to była przeszłość. Bardzo brutalnie się o tym dowiedział kiedy zobaczył za sobą list gończy, a wojsko od razu zareagowało na jego widok. Musiał stamtąd uciekać, a desperacja to był jedyny słuszny wybór. W innym przypadku zaprowadziłby SPEC do ścieków i wszystko by się skończyło. Było widać, że przez jego ostatnią akcję wojsko było w większej gotowości. Nie spodziewali się tak odważnego ataku. Teraz miał inne zadanie. Wyprowadzić ich na manowce. Nie mógł dopuścić by dowiedzieli się, że większość Łowców dalej grzecznie siedzi w mieście. Pościg nie trwał długo. Nie chcieli go gonić w nieznane i marnować sprzętu, który potencjalnie mógł zostać zarekwirowany bądź zniszczony. Kiedy tylko opuścił miasto i dotarł do ruin miał czas na odpoczynek. Cieszył się, że wojsko postępuje bardzo szablonowo i mógł dopasować całą swoją ucieczkę do ich standardowych manewrów. Gdyby nie walczył z nimi odkąd skończył 15 lat i nie poznał ich stylu działania to pewnie teraz już by gnił w więzieniu. Śmierć byłaby zbawieniem, która by tak szybko nie nadeszła. Doskonale wiedział jak to się kończy kiedy kogoś złapią. Najpierw były tortury, potem próba przekupstwa i gwarantowaniem bezpieczeństwa, a kończyło się na eksperymentach i bolesną śmiercią. Tacy właśnie byli, a mimo to cały czas mają nowych rekrutów. Żaden z nich nie próbował zrozumieć jak bardzo wspierają tyranię.
W ruinach znalazł zniszczone cztery ściany, które można było nazwać kiedyś czyiś domostwem. Nie miał zamiaru dalej uciekać. Odpoczynek też był ważny, a był prawie pewny że będzie miał jeszcze kilkadziesiąt minut zanim ktokolwiek pojawi się w zasięgu wzroku. Nie myślał długo i po prostu urządził sobie z niego małą bazę wypadową. Nie chciał zostawać tutaj dłużej niż dwadzieścia minut. Tyle czasu wystarczyło by mógł dalej ruszyć w drogę. Nie byłby wypoczęty, ale nie odczuwałby też wielkiego zmęczenia. Z plecaka wyciągnął wodę i wypił dwa szybkie łyki. Będzie musiał oszczędzać jeżeli ma przeżyć parę dni na desperacji bez szukania dodatkowego źródła wody pitnej. Butelkę schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
- Jebany pech. - Burknął pod nosem nie będąc specjalnie zadowolonym z sytuacji w której się własnie znalazł. Wyciągnął z kieszeni papierosa i odpalił go bez pośpiechu. To pozwoliło mu trochę się uspokoić i przy okazji mógł przeanalizować całą sytuację. Nie miał dużo czasu, ale nie mógł też iść na ślepo przed siebie. Mógłby skorzystać z sojuszu z Dogsami, ale bez dobrego uzasadnienia by go nie wpuścili. Nawet jeżeli kiedyś pomógł im uratować anielicę z rąk wojska. Niedopałek rzucił przed siebie i patrzył jak odbija się od uszkodzonej ściany. Jak na razie będzie musiał improwizować. Może znajdzie jakiś desperatów, którzy pozwolą mu się dołączyć do nich na parę tygodni w zamian za ochronę albo cokolwiek innego. W momencie kiedy chciał usiąść na ziemi i zacząć regenerację usłyszał samochód. W tym momencie zamarł na chwilę. To nie było możliwe. Szansa na takie zagranie wojska była minimalna. Spojrzał w stronę z której dobiegał dźwięk, ale reszta budynków mu przeszkadzała. Szybko dźwięk zaczął się oddalać, ale nie wierzył by nie sprawdzili tego miejsca. W okolicy to było jedyne zabudowania w których uciekinier mógłby się schować. Teraz na ucieczkę było za późno. Będzie musiał się zmierzyć z tymi osobnikami i mieć nadzieje, że nie przyjedzie nikt więcej. Jego czerwone ślepia dostrzegły tylko kobietę, która wydawała mu się znajoma. Przyjrzał jej się dokładnie i już wiedział z kim ma do czynienia. Upierdliwa bestia. Nie potrafi przegrać z godnością i po prostu się odpierdolić. Poza nią nie widział nikogo, ale to wszystko mogła być pułapka. Poznał tylko jednego wojskowego, który potrafił walczyć z honorem. Reszta to byli śmiecie, którzy zawsze wykorzystywali sytuację by strzelić Ci w plecy. Poczekał jeszcze chwilę i nasłuchiwał kroków. W tym momencie słyszał tylko ją. Mógł zaryzykować i wyjść z ukrycia. W końcu i tak by go znalazła. Zamknął na chwilę oczy i zaczął ustawiać każdy swój następny krok. Tworzył wzorce i tylko jeden mu pasował. Kiedy była dostatecznie blisko wyszedł z budynku spokojnym krokiem. Nie zamierzał się ukrywać, a dzięki temu będzie mógł kupić sobie trochę więcej czasu na odpoczynek.
- Mam zacząć klaskać? - Szyderczy ton wydobył się z jego ust. Wyciągnął butelkę drugi raz. Nie było sensu teraz oszczędzać. W najlepszym przypadku jego nowe zapasy właśnie dotarły, a w najgorszym będzie martwy. Ukrywał oznaki zmęczenia chociaż nie najlepiej. Wyrównał oddech, ale zdradzić go mogły pojedyncze krople potu które spływały z jego czoła. - Jestem zdziwiony, że chcesz marnować sobie czas na mnie. Robicie się zbyt niecierpliwi. - Schował wodę jeszcze raz do płaszcza i wyciągnął papierosa. Odpalił go i obserwował Wiśnię ze spokojem. Starał się być tak wyluzowany jak tylko się dało. Będzie musiał znaleźć lukę i ją wykorzystać.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Poruszała się po ruinach ostrożnie, z wyciągniętym Glockiem w dłoniach każdy krok był przemyślany. Spojrzenie taksowało każdy fragment konstrukcji oceniając jej wytrzymałość. W oczy rzucił jeden dość stabilny budynek, nawet planowała go sprawdzić. Bo gdzie mógł się schować biegnący przez siebie taki szmat drogi biedny łowca.
Kiedy drzwi budynku się same otworzyły, wymierzyła w tamtą stronę lufą broni. Nie wiedziała co może tutaj jeszcze spotkać. Musiała się liczyć z bandą Desperackich degeneratów, jakimś wymordowanym. Uniosła brew widząc jak jej cel wychodzi z butelką wody w dłoni. "To jakiś kurwa żart?" mruknęła w myślach ani na sekundę nie spuszczając z niego wzroku. Ostrożnie ruszyła wolnym krokiem w jego stronę, nadal trzymając go na muszce. Uważnie go obserwowała, całego. Co miał przy sobie teraz, jak wyglądał gdy dzieliło ich kilka kroków uśmiechnęła się lekko rozbawiona. Widziała te kropelki potu na czole. "Stresuje się czy jest zmęczony?" przemknęło jej przez myśl.
Pokręciła lekko głową na boki - Jestem pod wrażeniem tej twojej zuchwałości Ciro.. - odezwała się w końcu. Oh ona bardzo dobrze wiedziała z kim miała do czynienia. Wiedziała o nim o wiele więcej niż biedak by chciała. Ostrożnie rozejrzała się po najbliższej okolicy.
- Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną.. i czas poświęcony na łowcę nigdy nie jest zmarnowany.. - odpowiedziała mu z lekkim rozbawieniem w głosie. Miała go na widelcu, mogła w niego wpakować cały magazynek, tak zrobiłby każdy inny po tym jaką renomę miał Eltyar. Był niebezpieczny! Porwał prawej ręki Dyktatora to nie było byle co. - No dalej, na ziemię i ręce na kark! Bez żadnych sztuczek. - rozkazała z wrednym uśmieszkiem malującym się na ustach. - Masz szczęście że wolę cię żywego.. bo jak bym twoje zwłoki zataszczyła do M3 to też nikt by nic nie powiedział.. - dodała nadal trzymając go na muszce.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

Spodziewał się, że nie zrozumie tego co właśnie robi. Właśnie w tym momencie zdobył przewagę kiedy przestał działać szablonowo. Ona spodziewała się, że podda się w momencie kiedy się ujawnił. A tutaj chodziło tylko o zdobycie psychologicznej przewagi. Musiał być głupi albo pewny siebie. Musiała się nad tym zastanawiać, a on miał plan ułożony w głowie w momencie kiedy wyszedł z budynku. Mógł wykorzystać jej niewiedzę albo zbytnią ostrożność. Wszystko mogło zaważyć o tym czy mu się uda, a on jedynie chciał poczuć trochę adrenaliny i może przy okazji wyjść stąd żywym. Nigdy nie wiesz co siedzi w głowie osobie, która na pewno nie jest normalna. Wymierzyła z niego z broni od razu. Miała refleks i wiedziała czym się skończy jeżeli pozwoli mu wyciągnąć katanę. To było po niej widać, że jest wyszkolona i zna protokół postępowania z łowcami. Może nie do końca. Gdyby tak było od razu by strzeliła. Właśnie tego ich uczą w wojsku. Najpierw strzelasz do czerwonookich, a potem zdajesz pytania.
- To ja jestem pod wrażeniem, że Ayako podała wam moje dane. - Odparł w spokoju i obserwował jak się do niego zbliża. Potrzebował więcej czasu. Jeżeli nie zastrzeli go od razu będzie jeszcze miał szansę. To, że podjęła z nim próbę rozmowy świadczyło o tym, że nie chce go od razu zabijać. Dobrze. Jeszcze miał szansę. - Nie sądziłem, że się pozbiera po jedzeniu swojego podopiecznego. Chyba trochę ją zlekceważyłem. - Na jego twarzy zawitał uśmiech. Tak. To był jeden z tych uśmiechów po których można by się zastanawiać czy osoba go wykonująca jest normalna. To była nawet zabawna scena. Kiedy zwykłe tortury nie działały musiał zabrać się za nią zupełnie inaczej. Wyglądał na kruchą kobietę, ale miała silną wolę. Nie mógł jej złamać obijaniem jej pyska. Nawet obijanie jakiegoś rekruta nie pomogło, ale kiedy zmusił ją do zjedzenia jego palca. To był moment w którym wygrał. Gdyby wtedy nie wpadła cała gwardia z kwatery głównej pewnie zdobyłby wiele przydatnych informacji.
- Widać, że jesteś młoda i narwana. Sam bym do was przyszedł w odpowiednim momencie, a teraz jesteś tu sama. - Tutaj dopiero zaczynał swój mały spektakl. Musiał zagrać to dobrze i nie tracić opanowania. Jego sadystyczna cząstka czasami przejmowała kontrolę, a on czuł się jakby ktoś inny przejmował stery. W tym momencie jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Wszystko musiało iść według konkretnego scenariusza. - Całkiem sama. - Musiała być pewna siebie skoro przyszła tutaj sama, a on nie zamierzał odpuszczać. Wystarczy tylko chwila jej nieuwagi i wygrywa. Sama dawała mu taką możliwość skracając dystans. Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym. Dalej wyglądał jakby miał wszystko pod kontrolą. Nawet w takiej sytuacji kiedy ona mierzy do niego z broni. W momencie kiedy kazała mu wylądować na podłodze tylko zmierzył ją wzrokiem i w odwecie położył lewą rękę na rękojeści miecza. Nie wyglądało na to by miał go dobyć, ale nie zamierzał jej ułatwiać sprawy.
- Chyba czegoś nie rozumiesz. Jeżeli Ayako powiedziała wam wszystko to wiesz, że współpracowałem z kimś. - Było widać po jego uśmiechu, że miał asa w rękawie. Jeżeli naprawdę zagłębiła się w akta to doskonale wiedziała, że jego znajomy był snajperem.  Jeżeli w to uwierzy zyska przewagę jeżeli nie będzie musiał jeszcze bardziej namieszać w całej sytuacji. Wierzył w jej umiejętności dedukcji. Prowadził ją na tą jedną konkretną osobę. - Ciekawi mnie kto strzeli szybciej. - Zaciągnął się papierosem jeszcze raz i wypuścił w jej stronę dym. - Chyba mnie zlekceważyłaś dziewczynko. - To był moment prawdy. Wszystko sprowadzało się do tego momentu czy będzie w stanie przyznać się do tego, że nie brała pod uwagi jeszcze jednej osoby. Po coś musiał uciekać akurat tutaj. To wszystko mogło być ustawione. Gdyby tak nie było to czy by wyszedł bez żadnego oporu naprzeciw jej kiedy ona miała broń palną? Sidła się zaciskały, a ona mogła tylko się wić.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się perfidnie w jego stronę - Ayako? Ona nie powiedziała zbyt wiele.. ale są kamery w mieście, archiwum zapchane informacjami o każdym mieszkańcu.. Ty nie jesteś żadnym wyjątkiem Eltyar.. - mówiła ze spokojem w głosie. - Ale ten nagrobek na cmentarzu.. - zagwizdała nagle z podziwem. - Uroczo to sobie wykombinowałeś.. - nie kryła podziwu dla jego pomysłowości. To dlatego SPEC nie potrafiło go złapać. Sama Cherry kręciła nosem nie rozumiejąc jak on im wszystkim umyka przez palce. Łowca stał się swego rodzaju legendą, kurewsko niebezpieczny i przebiegły. Patrzyła na niego uważnie się mu przyglądając. Miał szramy na twarzy ale ten jego bezczelny uśmieszek to chyba był emblem firmowy.
On naprawdę nie wyglądał groźnie, nie jednego mógłby oszukać swoją aparycją. Puściła mimo uszu to co zrobił z Ayako, czytała raport o tym. Nie ruszało ją to zbytnio. Czy on chciał ją nastraszyć? Szaleńczy uśmieszek nie schodził mu z ust. Cieszyło ją to trochę. Po swojej postawie to on ją lekceważył. Jeśli myślał że był jej pierwszym łowcą, to był w błędzie. - Też nie wyglądasz na wiele starszego ode mnie.. i to że jestem sama.. wcale nie znaczy że jesteś w lepszym położeniu niż gdybym była z kimś. - postanowiła go wyprowadzić z błędu, choć podejrzewała że jej słowa nie wiele zmienią. Nie miał pojęcia na kogo trafił, nie była aż takim szablonowym wojskowym jak jej towarzysze broni. A teraz jak była z nim sam na sam.. mogła puścić bariery i iść z nim na całość. Nie było świadków, nie było nikogo kto by jej powiedział dość.
- Nie wiem czy cię cieszy że masz tylko mnie czy jest ci przykro że pozostali Eliminatorzy machnęli na ciebie dzisiaj ręką.. - odpowiedziała gdy dobitnie podkreślił że jest sama. Trzymała Glocka w prawej ręce, gdy położył dłoń na rękojeści miecza, ona to samo zrobiła. Jej lewa ręka zacisnęła się na rękojeści jej katany po tym jak zignorował jej rozkaz żeby się grzecznie poddać. Wiedziała że ją testował, jak daleko mógł się posunąć aż nie przekroczy granicy którą mu wyznaczyła. - Skarbie.. nie jesteś jedynym łowcą.. oczywiście że miałeś wsparcie.. - uśmiechnęła się równie bezczelnie co on. Zanim na niego trafiła nic nie przykuło jej uwagi do tej pory. A teraz on sugerował że może nie być sam. Czy martwiło ją to? Czy powinna się obawiać o własne życie? Może ktoś inny by tak zrobił. Ona się jedynie uśmiechnęła. - No to się przekonajmy.. kto jest szybszy.. - w głosie była nutka sadyzmu gdy pociągnęła za spust bez wahania. Nie mierzyła w żadne witalne punkty, ale pocisk drasnął to przedramię ręki, którą sięgnął po katanę. Czekała na odpowiedź ewentualnego wsparcia łowcy. W końcu ona oddała strzał!
- Nie będę się więcej powtarzać Ciro.. Na ziemię.. bo następny pocisk nie będzie się zaliczał do draśnięć.. - warknęła zimnym tonem nie znoszącym sprzeciwu. Jeśli mężczyzna wyciągnie katanę to i ona dobędzie swojej prowizorycznie.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

Z jej słów mógł tylko wywnioskować, że zrobiła research na jego temat. I to całkiem poważny. Skoro wiedziała, aż tak wiele to ciekawiło go dlaczego tyle zajęło jej znalezienie go w mieście po którym tak często chodził. Przy okazji musiała mieć spore szanse na awans lub dodatkowe premie czy cokolwiek ludzie w SPEC dostają za znalezienie zbrodniarza. W momencie kiedy wystawili za nim list gończy doskonale wiedział, że musi uważać, ale zawsze uwielbiał tę nutkę niepewności czy uda mu się wrócić.
- W takim razie jestem zawiedziony. - Odparł tylko na jej słowa. Skoro Ayako jednak nie wykazała silnej woli to poczuł, że jego cel był słabszy niż podejrzewał i nie było sensu tak bardzo jej dręczyć. Westchnął ciężko i przyglądał się jej uważnie. - Akurat nagrobek to wasza sprawka. Wojsko stwierdziło zaginięcie co było równoznaczne ze śmiercią. Powiedzmy, że wykorzystałem waszą nieudolność. To było akurat bardzo proste. - Odparł z uśmiechem na twarzy sprawdzając tym samym czy uda mu się ją jeszcze bardziej sprowokować niżeli ustawa przewiduje. Dodatkowo był pełny podziwu pomimo tego, że wygląda niezbyt groźnie w tym momencie to ona dalej zachowuje odpowiednią odległość i nie lekceważy jego umiejętności. Tutaj musiał przyznać, że większość jego przeciwników w tym momencie poczułaby się za pewnie. Celowanie do niego z broni to jedno, ale dorównanie mu prędkością kiedy jest się na odległość katany to już nie jest takie proste. Nie wiedział nawet ile osób zabił którzy byli pewni, że broń palna zawsze wygrywa z bronią białą. Wszystko zależało od sytuacji. A skoro teraz jest w niezbyt komfortowej to musiał sam zapracować na to by odwrócić szale.
- Mógłbym powiedzieć to samo. Zawsze lekceważycie Łowców. Skoro stoję tutaj sam to znaczy, że szanse są wyrównane? A może jesteś w lepszej pozycji bo celujesz do mnie z broni? Zastanów się nad tym. Dzisiejszy wojskowi też myśleli, że sobie poradzą. Widzisz ich gdzieś tutaj? - Mała psychologiczna zagrywka. Miał nadzieję, że trochę odpuści albo da jej do myślenia. Będzie musiał się jej pozbyć na dobre skoro miała tyle informacji na jego temat. Wszystko zależało od tego czy znajdzie jedną małą lukę. A kiedy tak będzie ruszy od razu przed siebie i zatrzyma go nawet strzał. - Twoich znajomych pewnie zbierają z ulicy, więc jestem zawiedziony, że wysłali za mną tylko Ciebie. - Wzruszył ramionami z bezczelnym uśmiechem na twarzy. Ta prowokacja dalej miała za zadanie tylko wyprowadzić ją z rytmu i sprawdzić jej limity jeżeli chodzi o wkurwianie. Człowiek gdy jest wkurwiony często podejmuje niezbyt dobre decyzje. No chyba, że nauczyłeś się żyć cały czas w szaleństwie. Nadszedł najważniejszy punkt całego programu. Nie wiedział czy mu uwierzy co do jego wspólnika, ale to co zrobiła przerosło jego oczekiwania. Plan nie był idealny, ale był wysoko prawdopodobny, że zadziała. Nie wziął pod uwagę jednego. Wiedziała, że blefował albo nie bała się śmierci. Obie te rzeczy były na tyle ciekawe, że w jego zdrowym oku zapłonęła ciekawość. Z kim miał tak naprawdę do czynienia? Strzeliła, a on tylko syknął z bólu i puścił rękojeść. Teraz był na całkowicie przegranej pozycji. To było szablonowe myślenie, ale on nie miał zamiaru dać jej tej satysfakcji. Skoro ona nie działa szablonowo to on też tak zrobi. W większości przypadków jego działania były bardzo nienormalne i wiele osób mogłoby uważać, że szansa wymyślenia i wykonania wynosiła mniej niż 1 na kilka tysięcy. Nie wybierasz opcji w której masz mniejsze szanse na przetrwanie. Ale skoro spotyka się tutaj dwóch osobników myślących nieschematycznie... Trzeba zachować powagę w sytuacji i nie dać się zaskoczyć.
Wziął głęboki wdech i zerknął na papierosa, którego jeszcze nie wypalił. Miał jedną próbę i musiał wykorzystać ją mądrze. W tym momencie przestały działać wszystkie jego hamulce i bariery. Czas na starego dobrego Ciro, którego boją się nawet Łowcy. Wypuścił powietrze, a na jego twarzy zawitał jego typowy uśmiech sadysty. Nie stała od niego daleko. Te kilka kroków przesadziła. Strzelił jej niedopałkiem prosto w twarz i od razu wystrzelił do przodu łapiąc zdrową ręką rękojeść i od razu ciął od dołu do góry. Zranioną ręką złapał za jej dłoń w której trzymała pistolet. Teraz był w lepszej sytuacji. Trzymał miecz przy jej ciele i jednocześnie zabezpieczył jej rękę z bronią palną. To był jego ostatni zryw wytrzymałościowy. Był zmęczony, ale nie mógł sobie pozwolić teraz na przegraną. W pewnym momencie jego wzrok zboczył z kobiety za nią. Było widać, że jest nakręcony by ją zabić, ale coś odwróciło jego uwagę.
- Kurwa. - To było jedyne co powiedział, mogła usłyszeć za sobą kroki. Co najmniej dwie osoby. Oboje mieli karabiny szturmowe wycelowane prosto w nich. Z budynku z którego wcześniej wyszedł Ciro także wyszły dwie osoby. Byli całkowicie w potrzasku. Z tego nie było już wyjścia. Nie mógł znaleźć żadnego rozwiązania, które pomogłoby im obojgu. Mógł użyć jej jako tarczy, ale wtedy dostałby w plecy. Odsunął ostrze od niej i dalej stał w niewielkiej odległości od niej.
- Dobra cwaniaczki, broń na ziemię. - To powiedziała jedna osoba, która stała za Wiśnią. Może i mogliby sprawdzić jak bardzo można przekroczyć granicę. Ale strzał przelatujący koło twarzy wojskowej był bardzo wymowny. Działali szybciej i odważniej od niej na pewno. Ciro schował katanę do pochwy i odczepił ją od spodni. Wyrzucił na ziemię i czekał cierpliwie. Cholernie wysoki osiłek, który wyszedł naprzeciwko Cherry powoli zmierzał w jego stronę. Ale nie miał zamiaru się poddać tak od razu. Może i jego przeciwnik był o głowę wyższy i bardziej masywny, ale też łowca też potrafił przypierdolić z sierpowego. Tak właśnie się stało. Strzelił gościowi prosto w twarz, ale ten nie był za bardzo wzruszony. Odwet nadszedł bardzo szybko. Po uderzeniu upadł na ziemię, ale podniósł się powoli i oddychał ciężko. Gdyby nie był tak zmęczony to pewnie walka z nimi byłaby łatwiejsza. Też pewnie byłoby łatwiej gdyby zaraz po tym jak się podniósł nie dostał z kolby prosto w pysk. Zemdlał od razu po uderzeniu.
- Będziesz mądrzejsza ? - Teraz wszyscy celowali tylko w nią.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Wkurwić Cherry to nie była żadna sztuka, tylko jak się okazało.. Łowca był w tym bardzo chujowy. Uniosła brew gdy ten sobie szydził z wojskowych. - Jak w wojsku pracowałyby same bystre osoby, już dawno gniłbyś w pierdlu.. a tak sobie mogłeś hasać po M3 jak jelonek po polance.. do teraz.. - podkreśliła dobitnie że jego samowolka się w końcu skończyła. Miała dwie doby żeby się z nim zabawić  zanim przyjedzie jej kierowca. A potem wpakuje jego ledwo zipiące zwłoki do bagażnika. Taki był plan. Dość prosty i sensowny.
Uśmiechnęła się na kolejne słowa jakie padły z jego ust. Parsknęła lekko rozbawiona jego słowami. - Skarbie, jestem tu sama bo w przeciwieństwie do moich kompanów się was nie boję.. choć może to moja chora ambicja mnie tu zaprowadziła wbrew protokołowi jakiego inni wolą się trzymać.. może jest jeszcze inny powód? A może wszystkie one się ze sobą splatają w jedno? Z resztą.. czy to ważne? Powinieneś się cieszyć że masz tylko mnie a nie analizować za mnie sytuację w jakiej się znalazłam? Jak masz nadzieje że mnie tymi argumentami odstraszysz to jesteś w wielkim błędzie.. - musiała go chodź trochę uświadomić w sytuacji. Ona nie zamierzała odpuścić, w końcu to było dopiero wyzwanie! Nieuchwytny, niebezpieczny Eltyar w zasięgu jej wzroku.
Draśnięcie ramienia poskutkowało zabraniem dłoni z rękojeści ale i tak się nie posłuchał. "Uparty skurwiel.. doskonale wie że jak padnie na glebę to z tej pozycji będzie miał przejebane.." skomentowała jego opór w myślach ani na chwilę nie zdejmując lewej ręki z rękojeści swojej katany. Nadal mierzyła w niego z broni i już miała się odezwać gdy ten strzelił jej petem w twarz, zmarszczyła nasadę nosa. Oddała kolejny strzał tym razem w udo żeby czasem go nie zabić z miejsca. Od razu robiąc krok w tył dobywając tym samym własnego miecza z pochwy. W idealnym momencie. Kolejny strzał padł z broni ale tym razem pocisk poleciał w górę bo Ciro zdołał złapać ją za rękę i odchylić spluwę żeby się wpakowała mu czasem kulki między oczy. Jego katana natrafiła na bok jej miecza i tak się zatrzymała. W tym ułamku sekundy mógł poczuć opór. Dziewczyna był z nim na równi silna, mimo że była tylko człowiekiem. Niebieskie ślepia wbiły się w jego dwukolorowe oczy.
Słysząc przekleństwo myślała że to do niej ale sama dostrzegła kątem oka kogoś za jego plecami. Całą była spięta, nie miała zamiaru odpuszczać tylko dlatego że pojawił się ktoś jeszcze. Gdy jednak odbił od niej, puszczając ją, Glock z automatu poszybował łapiąc na muszce Eltyara. Strzały przy twarzy z karabinu sprawiły że żyłka zapulsowała jej na skroni z wkurwienia. "CwaniaczKI? Że.. MY?" powtórzyła w myślach obserwując jak Łowca odrzucił swoją katanę. Czując w tym samym momencie lufę karabinu na plecach aż zacisnęła dłoń na rękojeści i spluwie. Nie kalkulowało jej się zbytnio strzelać. Ale uniosła brew widząc jak Ciro zamachnął się na typa, który na dobrą sprawę nawet się nie skrzywił. Pokiwała w uznaniu głową. "Wytrzymałe bydle.." przemknęło jej przez myśl. Wiedziała że łowcy byli silni. Gdy jednak Eltyar dostał w ryj i runął na deski poczuła się źle. Nie żałowała go, broń boże. - Te.. ale kurwa się nie rozpędzaj! On jest mój! - warknęła śmiertelnie poważna. - Teraz to Wy należycie do nas.. - usłyszała głos osoby dociskającej karabin do jej pleców. Widząc jak łowca padł nieprzytomny na glebę kliknęła językiem z niezadowoleniem. Upuściła katanę i odłożyła broń na ziemię. Nie musiała odpowiadać na ostatnie pytanie. Wolała zachować siły na potem, ewidentnie jej się przydadzą. Podniosła ręce w górę pozwalając się ze sporą niechęcią rozbroić. Gdy jednak mężczyzna złapał za rewolwer coś w niej pękło. Odwróciła się gwałtownie łapiąc za rękę w której miał jej broń i ciągnąc go w swoją stronę z całej siły, wyprowadziła cios pięścią w krtań przeciwnika, miażdżąc ją w kilka sekund. Już chciała wyprowadzić kolejny cios kiedy sama dostała w tył głowy padając na ziemię. Nie straciła przytomności od razu. - Co tak stoicie?! Pomóżcie mu! Ale to już! - warknął mężczyzna podchodząc bliżej do Wiśni i docisnął ją do ziemi butem. - Ten ruch was będzie drogo kosztował.. oby było warto.. - warknął pochylając się nad nią i zbierając z ziemi jej rewolwer. - Skuj tą kurwę.. - warknął napastnik mocniej dociskając dziewczynę do ziemi.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach