Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 11.11.17 11:11  •  I'm the worst of the best Empty I'm the worst of the best

Fabien x Mężczyzna x II generacja x Wygląda na 19 lat
Mieszkaniec Edenu x Neutralny x Anioł


Aparycja

Anioły są idealne – to pierwsza myśl, jaka każdemu przychodzi do głowy, kiedy poruszony zostaje temat Boskich posłańców. Fabien nie odstaje od kanonu piękna swych braci i sióstr. Charakteryzuje chłopaka młodzieńczy wygląd, zatrzymany w czasie dzięki darowi długowieczności.

Wpierw w oczy rzucają się jego włosy. Długie i miękkie, w kolorze jasnego blondu. Uwielbia je szczotkować, potrafi godzinami siedzieć i przeczesywać grzebykiem kosmyki. Nic zatem dziwnego, iż są zadbane – błyszczące oraz aksamitne w dotyku. Rozpuszczone powiewają za nim, poruszane delikatnymi ruchami wiatru. Jedną ich tylko wadą są końce – Fabien ścina je sam, jak akurat mu się uda. Czasem krócej i sięgają do połowy ud, czasem dalej i są za kolana. Nieustannie jednak krzywe i niewyrównane. Jedne pasma kończą się wyżej, inne niżej, niektóre gdzieś pośrodku. Nie widać tego aż tak, kiedy je zwiąże w koński ogon. Nigdy jednak nie są splecione w żadne warkocze ani upięte w kok. Lubi, kiedy muskają jego kark i policzki; subtelne łaskotanie luźnych kosmyków sprawia mu przyjemność.

Ma smukłą, atletyczną sylwetkę. Nie jest co prawda nazbyt wysoki, mierzy jedyne 175 cm. Mięśni też nie ma przesadnie dużo, jego waga waha się w okolicy 60 kilogramów – czasem te dwa kilo mniej gdy nie miał apetytu, czasem więcej jak akurat zdarzyło mu się podjeść. Niezmiennie jednak wygląda zdrowo. Pełen życia młodzieniec, którego uśmiech rozjaśniłby nawet najgorszy dzień. Jest doprawdy piękny – niewinny i roześmiany, jasny i łagodny. Twarz prawdziwego anioła, którą rzadko szpeci grymas smutku, a nigdy złości.

Skóra jest porcelanowa, pozbawiona skaz czy blizn. Chętna jednak do rumieńców – często wykwitają karminem na policzkach oraz końcach uszu. Co tylko dodaje mu uroku, kiedy śmiejąc się perliście zaróżowi się na twarzyczce. Wspaniały zaś ma śmiech. Czysty i dźwięczny, jakby ktoś uderzył w struny najcudowniejszego instrumentu.

Ale jego oczy... Oczy Fabiena są martwe.

Urodził się niewidomy. Kalekie dziecko, któremu los skradł możliwość cieszenia się pięknem tego świata. Ironicznie jednak nie odebrał uroku nawet temu, co sam zabił. Pozbawione mgły czy jakichkolwiek zauważalnych śladów kalectwa, tęczówki anioła przypominają swym kolorem płynne srebro. Jasne, żywe i przykuwające uwagę tak samo jak twarz, w której są osadzone.

Pozbawiony wzroku musiał znaleźć inny sposób na poznawanie otoczenia. Nie powinno nikogo dziwić, iż robi to dotykiem. Dłonie zakończone długimi, smukłymi palcami pianisty są dlań najważniejszą częścią ciała. Zawsze czyste i zadbane – tajemnica tkwi w wodzie różanej. Często moczy w niej palce, aby wygładzić zrogowacenia i uczulić opuszki na dotyk. Nawilżone i delikatne zdolne są do wyczucia najmniejszych chropowatości oraz pozwalają nabyć choć trochę pojęcia o otaczającym blondyna świecie.

Wraz z poznaniem jego choroby, jasnym się staje, dlaczego Fabien ubiera się tak, a nie inaczej. Nie zwraca bowiem uwagi na strój czy raczej – nie może zwracać tak, jak robią to osoby zdrowe. Nakłada na siebie to, czego faktura mu się podoba albo tyle warstw, aby było mu ciepło. Zazwyczaj występuje w spodniach oraz zbyt dużych koszulach lub swetrach. Zimą zaś... Pełna dowolność. Nie widzi – ha ha – problemu w ubraniu swetra na kimono albo założeniu marynarki na golf. Całkowity eklektyzm wynikający z jego braku wiedzy o tym, jak powinno się ubierać. Nie może wzorować się na innych, nie ma zatem rozeznania nawet w podziale ubrań ze względu na płeć. Na szczęście większość przezeń posiadanej garderoby jest czysto męska albo „uniwersalna”. I póki co nie goszczą w niej żadne typowo kobiece fatałaszki za sprawą dobrotliwych krawców edeńskich.




Charakter

Widząc go nie można nie mieć wrażenia, że jest złotym dzieckiem. Zawsze kulturalny i uczynny, do innych aniołów zwraca się z należnym im szacunkiem. „Proszę” i „dziękuję” zajmują specjalne miejsce w jego słowniku, razem z wieloma innymi, grzecznościowymi zwrotami. Często się uśmiecha, do każdego zadania podchodzi z zapałem oraz entuzjazmem. Do tego jest pracowity oraz zawsze chętny do pomocy.

Tylko tak właściwie komu i w czym może pomóc kaleka? Piętno ślepoty w wielu kwestiach wyklucza go ze społeczeństwa. Nie poleci na zwiad. Nie spisze raportu. Nie opatrzy rannego. Nie zbierze ziół. Częściej niż rzadziej jest zupełnie bezużyteczny. Wręcz przeszkadzający. Ciężar, którym trzeba się zająć. Balast, jaki należy otoczyć opieką i poświęcać mu czas. W mniemaniu Fabiena zupełnie go marnując.

Anioły mają inny tryb życia. Dużo szybszy, bardziej energiczny. Fabien często za nimi nie nadąża. Źle znosi wszelką presję uciekających godzin i majaczących w oddali terminów. Ma zręczne palce i charakteryzuje się dobrymi zdolnościami manualnymi... Ale wymaga cierpliwości. Oraz czasu, którego anioły nie mają. Żaden wymordowany w potrzebie nie poczeka, aż Fabien powoli pozszywa koszulę albo wyczuje teren na tyle, by skopać jakieś grządki. Choćby chłopak chciał, nie może niektórych czynności wykonać szybciej. Ma swoje tempo pracy i bądźmy szczerzy – nie jest fantastyczne czy nawet zadowalające z perspektywy potrzeb Edenu.

Sam siebie często stopuje i nawet nie próbuje podjąć się pewnych czynności. Z tej prostej przyczyny, iż wymagałyby one zbyt wiele zachodu ze strony innych aniołów. Odkładania przedmiotów na to samo miejsce, spokojnego nauczenia Fabiena kolejnych czynności... W mniemaniu chłopaka, skrzydlaci nie mogą pozwalać sobie, by marnować cenne godziny opiekując się ślepcem. Stara się zatem być jak najbardziej samodzielnym. Jak najmniej przeszkadzać. Nie rzucać się w oczy i nie ściągać na siebie zbytecznej uwagi. Oraz na tyle pomocnym, jak to tylko możliwe w jego własnym zakresie.

Wobec tego zaczął wykonywać proste czynności, trywialne i niewymagające, na które szkoda, aby sprawne fizycznie anioły zużywały swój czas. Najczęściej jest to zwykłe sprzątanie. Regularnie obchodzi wszystkie sale na Babelu, ściągając kurze, myjąc podłogi, czasem przecierając też okna. Zdarzy się, że coś przyniesie, innym razem odniesie. Typowe „podaj, dodaj, pozamiataj”. Jedynie kawy nie da rady zaparzyć.

Nie przeszkadza mu bycie byle sprzątaczem. Nie skarży się na nic w zasadzie. Uśmiecha się. Wszak każdy ma jakiś krzyż, który niesie przez życie. Ciężarem, spoczywającym na barkach Fabiena jest jego ślepota. Najlepszym, co może zrobić, jest cieszenie się drobnostkami. Brzmi to trywialnie i pusto, acz chłopak taką właśnie przyjął postawę względem świata. Nie narzekaj, nie skarż się, nie przeszkadzaj innym. Nie narzucaj się. Bądź sobie z boku, rób najwięcej jak tylko możesz, a w czasie wolnym ciesz się każdą chwilą. A że jego czyny praktycznie nie mają znaczenia? Że giną w natłoku innych spraw? Że każdy mógłby wykonać to samo zadanie lepiej i szybciej?

Widać tak miało być. Tak chciał Pan, prawa? Blondyn jest taki, ponieważ On chciał, aby takim był. Nic nie dzieje się bez powodu i wszystko jest częścią większego planu. Boskiego zamiaru. Tylko... Kim jest Bóg?

Fabien nie został stworzony, lecz zrodzony. Jak człowiek. Nigdy nie doświadczył ciepła Boskiego światła, nie wie, czym jest niematerialność i brak ograniczeń związany z byciem najczystszą energią stwórczą. Nie rozumie Boga, nie pojmuje Jego wielkości ani wspaniałości. Oczywiście, wierzy w Niego. Głęboko i szczerze. Chciałby jednak dowiedzieć się, jaki On jest. Co czuły starsze anioły, mogąc obcować z Nim w niebie.

Czy to nie jest grzeszne pragnienie? Czy nie popełnia grzechu pychy pragnąc zrozumieć istotę Najwyższego? Zagadkę, której nawet niektóre anioły, Jego stworzenia, nie potrafią rozwikłać? Czymże wszak on jest – ledwie narodzonym na tym padole łez kaleką. Nie dostał swoich skrzydeł od Pana, nie zasłużył sobie na nie dobrymi uczynkami i życiem w pokorze. Nie jest nawet w stanie wypełniać roli skrzydlatych, pomagać biednym i nieść ukojenia strapionym. Czy może wobec tego w ogóle śmieć nazywać się aniołem?

Czuje się gorszy. Czemu Pan odebrał mu możliwość życia w zgodzie z własną rasą? Dlaczego nie może być jak inne anioły? Pomocny, silny, sprawny fizycznie... Czy to jest właśnie ten grzech pierworodny? Czy rodząc się z krwi swej matki został skalany? Tak jak ludzie obarczony winą za słabą wolę Ewy? Czy pokutuje za to, że jego rodzice oddali się ziemskim, niskim żądzom i ulegli pokusie współżycia?

Nie myśl o tym... Nie myśl. Po prostu nie myśl.

Ta pozorna radość stała się jego maską. Odsuwa od siebie ciężkie myśli, zamiast tego uciekając w optymizm. Na każdą niedolę się uśmiecha, wszelkie niedogodności zbywa wzruszeniem ramion albo machnięciem ręki. Jest doprawdy miłym i spokojnym młodzieńcem o czystym sercu, który nigdy nie sprawiał nikomu problemów. A wręcz czasem można zapomnieć, że jest kaleką. Zdążył poznać Babel tak dobrze, iż porusza się tam z wprawą godną widzącego. Zna wszystkie zakręty, wyuczył się na pamięć ilości i ułożenia stopni, wszelkie schowki czy szuflady nie są mu obce. Czasem ta wiedza obraca się przeciwko niemu. Jeśli ktoś nagle zamknie drzwi, które były od miesięcy bezustannie otwarte... Jest więcej niż pewnym, iż Fabien w nie uderzy, zbyt ufny względem własnej pamięci. Ale przecież to nic. Odsunie się od drzwi, otrze rozbity  nos, odetchnie dwa razy, zmyje krew z drewna.

Nie myśl o tym. Uśmiechaj się. Rób tyle, ile możesz. I nie zapomnij się uśmiechać.




Moce

Powietrze wokół Fabiena nieustannie drga. Porusza się subtelnie, rozwiewając jego włosy i omiatając delikatnym wiatrem najbliższe ściany i meble. Zdawać by się mogło, iż chłopak nie panuje nad mocą i są to niekontrolowane manifestacje żywiołu. Nic jednak bardziej mylnego. Anioł świadomie używa podarowanej mu przez niebiosa magii, aby wyczuwać otoczenie. Załamywanie się pędu na przedmiotach, uderzanie w ściany, drobne wiry w  zaułkach. To wszystko pozwala mu zorientować się w otaczającym go świecie. Wyspecjalizował się w niewielkich, subtelnych gestach powietrzem, jakie umożliwiają mu poznanie ułożenia krzeseł w sali czy regałów w bibliotece. Nie mówiąc o fantastycznym wręcz ściąganiu kurzu z każdej możliwej powierzchni. Wszystko ma jednak swoje ograniczenia. Nadużycie mocy powoduje rosnący ból głowy, czasem w towarzystwie krwotoków z nosa.
W czasie walki 1/2/3 posty użycia na odpowiednio 2/3/4 posty przerwy.

Kojąca aura – Sytuacje stresowe wywołują u niego roztoczenie uspokajającej aury. Mniej lub bardziej świadomie, zależne jest to od okoliczności. Ma ona wpływ zależny od tego, jak bardzo agresywny lub wrogo nastawiony jest potraktowany nią osobnik. Te mniej konfliktowe mogą wręcz zapragnąć otoczyć Fabiena opieką. Te agresywne i bojowe mogą porzucić pragnienie atakowania go z litości lub pogardy – taki kaleka niewart jest wszak ich czasu ani tępienia sobie na nim kłów. Efekt jednak zawsze jest podobny – blondyn wychodzi z opałów we względnie jednym kawałku. Moc ta ma szczególnie silne działanie na pokojowo nastawione bestie lub udomowione zwierzęta oraz niektórych co bardziej zezwierzęconych, łagodnych wymordowanych. Nawet bez użycia jej mogą zapragnąć podejść do anioła i zająć się nim. Często ku jego przerażeniu. Kogo wszak nie przestraszyłaby obecność króla lasu, jaki wyłania się nagle spomiędzy drzew i wciska w ręce owoce? Albo mittena, który znikąd wskakuje na kolana i chce się łasić? Szczególnie dla osoby, która nie widzi i nie potrafi określić, co się dzieje... Ta moc bywa kłopotliwa. Zwłaszcza przy nadużyciu jej. Zaczyna mieć wrażenie, iż coś go krępuje, chwyta, trzyma i nie chce puścić. Zaczyna rozwijać się paranoja, rzutująca na inne jego zmysły oraz ocenę sytuacji.
1/2/3 posty użycia na odpowiednio 2/3/4 posty przerwy.

Kryształowe motyle – Wiele osób, które były świadkami użycia tej mocy, mawia, iż jest równie piękna co niebezpieczna. W strachu, zaskoczeniu albo świadomej obronie, Fabien potrafi przywołać chmarę motyli o cieniutkich skrzydłach z kryształu. Zdobione powierzchnie odbijają i załamują światło, rozświetlając pomieszczenie wszystkimi kolorami tęczy. Pojedyncze motyle stanowią raczej marne zagrożenie. Są delikatne i łatwo je rozbić. Jednak cała chmura zdolna jest wyrządzić poważne szkody. Nie tylko skołować przeciwnika, do czego najczęściej blondyn wykorzystuje tę moc. Ich skrzydełka są tako misternie rzeźbione, co niesamowicie ostre. Zatem jeśli agresor nie wycofa się lub nie zniechęci odpowiednio szybko, atak całej chmary potrafi dotkliwie poranić, tnąc ubranie i ciało. Im jednak dłużej anioł utrzymuje istnienie motyli, tym gorzej się czuje. Zawroty głowy, osłabienie, narastająca apatia. Czasem też gorączka.
1/2/3 posty użycia na odpowiednio 2/3/4 posty przerwy.




Talenty

Rzeźba – Anioł niewątpliwie jest utalentowany. Przez lata zdążył nauczyć się, na jakie materiały powinno się kłaść większy nacisk, na które mniejszy. Ile wody dodawać do gliny i jak długo ją ugniatać, aby osiągnęła zadowalającą konsystencję. Które drewno najlepsze jest na rdzeń rzeźby, jakie do stworzenia drobnych elementów. Który kamień pęka ze wzorem muszlowym, który ma przełam zadziorowaty. Nie wspominając o tym, iż lubi rzeźbić. Używając prostych narzędzi – paru dłut albo własnych rąk – potrafi wyczarować prawdziwe cuda.

Pamięć manualna – Dłonie są jego oczami. Wyćwiczone i wyczulone na dotyk pozwalają poznać otoczenie z godną wręcz podziwu precyzją. Ale nie to jest w nich najwspanialsze. Co raz wykonają, tego już nie zapomną. Chłopak powtórzy ruchy z porażającą wręcz dokładnością. Starczy, aby raz zbadał czyjąś twarz, aby potem bezbłędnie odtworzył ją w glinie. Zadania, do których podszedł po raz pierwszy w życiu, za drugim rozwiązuje bez najmniejszych problemów. Pamięta ułożenie przedmiotów, fakturę materiałów, pęknięcia w kamieniu, nie umkną mu nawet zarysowania na powierzchni sztućców.

Talent muzyczny – Hobby, które początkowo traktował dość luźno jako zajęcie na długie, wolne wieczory, z czasem stało się prawdziwą pasją. Pokochał muzykę całym sobą. Od jednego instrumentu przechodził do drugiego, potem następnego... Przekonał się, że do tego nie trzeba widzieć. Muzykę należy czuć. Rozumieć i przeżywać. Tak jak osobę, najbliższego przyjaciela. Wówczas wszystkie dźwięki zgrywają się ze sobą i współgrają, tworząc cudowne melodie. Szczególnie upodobał sobie harfę, ale nie jest to jedyny instrument, na którym potrafi grać. Także lutnia, skrzypce, fortepian, flet poprzeczny... Stopniowo poznaje niektóre z tradycyjnych, azjatyckich instrumentów. Ma dużo wolnego czasu na rozwijanie swojego hobby. Nikomu wszak nie jest nadmiernie potrzebny do niczego.




Defekty

Kalectwo – i wszystko, co się z nim łączy. Zazwyczaj radzi sobie całkiem nieźle w życiu, niemniej wszelkie zmiany w ułożeniu rzeczy albo remonty są jego śmiertelnymi wrogami. Zawsze potrzebuje po tym na nowo nauczyć się otoczenia. Ale o ile to przychodzi mu łatwo, tak nie potrafi odczytać większości emocji innych. Może bazować tylko na tonie głosu, kontakt z innymi odarty jest z mimiki albo gestów. Nie wspominając o tym, iż często nie umie powiedzieć, co rozmówca akurat robi. Nie przeczyta żadnego tekstu pisanego. Nie zauważy różnicy między trującą rośliną a leczniczym ziołem, póki nie dotknie i nie daj Panie się oparzy. Stara się nadrabiać innymi zmysłami, mocą oraz zachowywać pewien zdrowy rozsądek, ale wciąż jest kaleką. Tego się nie przeskoczy w niektórych kwestiach.

Zwierzęta – Uwielbia spędzać z nimi czas. Dotykać, głaskać, karmić. Ale tylko, kiedy towarzyszy mu inny anioł. Fabien obawia się podejść do jakichkolwiek zwierząt samemu. Potrzebuje kogoś, kto nieustannie mówiłby mu, co pieszczony futrzak robi. Inaczej zaczyna się stresować i wycofywać. Oczywiście swoim powietrzem może mniej więcej zlokalizować czworonoga, acz nie potrafi odpowiednio ustosunkować się do poczynań zwierzaka. Nie mówiąc o braku wielu istotnych szczegółów. Co z tego, że zrozumie, iż spotkany wilk na niego skacze, jak nie będzie w stanie ocenić, czy robi to, aby go zaatakować, czy polizać po twarzy? Potrzebuje, by ktoś mu towarzyszył przy każdym kontakcie z jakimkolwiek zwierzęciem i stale informował, co się dzieje. Dopiero wtedy jest w stanie się rozluźnić i cieszyć zabawą z futrzakiem.

Nowe miejsca – Zawsze, jak zabłądzi gdzieś, gdzie nigdy jeszcze nie był, potrzebuje trochę czasu, aby poczuć się pewnie. Musi wpierw poznać swoje otoczenie – najlepiej obadać je powietrzem i delikatnie przeanalizować dotykiem.

Desperacja – Nie był tam nigdy. Nie słyszał o niej za wiele. To miejsce stanowi dla niego białą plamę, całkowicie obce i w jego mniemaniu niesamowicie odległe. Prawie jak z bajek dla dzieci, ziemia skryta za siedmioma górami i lasami, do której prawdopodobnie nigdy nie trafi. Oby nigdy nie trafił.

Samoobrona – Czy raczej jej brak. Nie potrafi walczyć w żaden inny sposób jak swoimi mocami.




Dodatkowe

Chciałby kiedyś samodzielnie stworzyć ołtarz. Niemniej zniechęca się bardzo szybko. Z jego przypadłością rzeźbienie czegoś tak dużego zajęłoby stanowczo zbyt długo. Nie wspominając o ubogości kolorów albo minerałów, których może użyć. Ograniczony jest do materiałów, jakie zdoła obrobić prostymi narzędziami. Nie dałby rady oszlifować szlachetnych kamieni ani odlać złotych zdobień. Nie dorasta zatem nawet do pięt aniołom ziemi, dla których zrobienie takiego ołtarza byłoby kwestią ledwie paru ruchów rękoma. Nigdy nie próbował ziścić swojego pragnienia. Wie, że każdy inny anioł zrobiłby to lepiej i szybciej.

Ma bardzo rozchwiany rytm dnia i poczucie upływającego czasu. Przez fakt, iż nie widzi Słońca, jego zegar biologiczny działa, jak mu się podoba, za nic mając wschód czy zachód. Śpi, kiedy akurat go najdzie, wstaje, jak wypocznie albo obudzi go jakiś hałas. Nie powinno nikogo zaskoczyć zobaczenie go w środku nocy na Babelu. Po prostu niedawno wstał i przyszedł zetrzeć kurze.

Sen Fabiena jest dość lekki. Najmniejsze, niepokojące szmery go łatwo budzą.

Tak samo jak ciężko mu wyczuć mijające dni, tak też ma problemy z ustaleniem kolejnych lat. Starczy zachwianie pogody (nagły śnieg w kwietniu albo upalny tydzień w grudniu), aby pogubił się doszczętnie, jaka jest pora roku. Z tego też powodu nie wie dokładnie, ile już lat żyje.

Sprawia mu przyjemność badanie rzeczy o różnych, wyjątkowych teksturach. Od łusek węży przez płetwy ryb po kamienie i korę drzew. Tak samo skomplikowane kształty go interesują. Zatem bardziej od noszenia biżuterii wolałby obracać ją w dłoniach i dotykać każde załamanie oraz uwypuklenie.

W domu posiada wyrzeźbione w drewnie kanji oraz nuty. Czasem lubi siąść i słuchając szumu drzew lub szmeru deszczu po prostu przerzucać je w dłoniach.

Ze względu na jego ślepotę jest odporny na wszelkie moce wymagające spojrzenia w oczy. Wszak ciężko użyć drzwi, które nigdy nie istniały.

Ne umie sam napalić sobie w piecu. Z tego względu ciepłe jedzenie jest luksusem, na który może sobie pozwolić tylko, kiedy załapie się na posiłek u innego skrzydlatego. Domu zaś nigdy nie ma ogrzanego. Nie narzeka na to. Po prostu się przyzwyczaił do tego wszechobecnego chłodu w czasie zimy, nie chcąc narzucać się żadnemu innemu aniołowi. Zamiast łóżka ma legowisko z masą koców, a kąpiele w lodowatej wodzie nawet stały się znośne. Wyrobił sobie sporą tolerancję zimna.

Uwielbia soki i owoce. Także miód i inne, słodkie rzeczy.

Często złe warunki pogodowe zatrzymują go w domu albo na Babelu. Nie ryzykuje samotnej drogi powrotnej w czasie burzy lub śnieżycy. Woli już przycupnąć gdzieś w bocznej sali katedry i przespać się parę godzin. Poza tym... Na Babelu jest ciepło. Zatem w najgorsze mrozy czasem specjalnie wybiera nocowanie właśnie tam.

Jego inne zmysły są bardzo wyczulone, szczególnie dotyk i słuch. Potrafi wyczuć nawet ciepło kolorów. Niebieski jest zimny, czerwony gorący, żółty jest cieplejszy od zielonego... I tak dalej.

Dba o ręce z przesadną wręcz rzetelnością. Regularnie je smaruje, namacza w wodzie różanej, wypiłowuje paznokcie. Stara się unikać zranień i wysuszania naskórka wynikających z jego pracy sprzątacza. Pomimo częstego biegania ze szmatą, dłonie Fabiena wyglądają nieskazitelnie. Niektóre anielice mogłyby ich pozazdrościć.

Kocha latać. Lubi też dotyk na głowie i skrzydłach. Z przyczyn dość oczywistych nie może pozwalać sobie zbyt często na przywilej lotu. Tylko w dobrą pogodę, gdy Słońce świeci i powietrze stoi. Tylko na niewielkim odcinku z Babelu do swojego domu. Określona ilość machnięć skrzydłami o wyważonej sile. I tyle. Jeśli nie ma przy nim nikogo, kto mógłby kontrolować poczynania anioła, boi się sam robić cokolwiek więcej. Nawet wiatr go odstrasza. Wystarczyłby bowiem jeden nieodpowiedni podmuch, aby blondyn zboczył z trasy. A to skończyć się może nie tylko bolesnym lądowaniem, ale też trudnościami z powrotem do domu. Nie lubi się gubić.

Nie zdaje sobie sprawy z własnego piękna. Odbiera też świat w inny sposób niż ludzie, zatem jego kategorie znacząco się różnią od tych normalnych ludzi. Uważa za ładne wszystko, co ma miłą teksturę lub niecodzienną powierzchnię. Blizny, zmarszczki, oparzenia. Futro, łuski, kamień. Miejscami naprawdę osobliwe rzeczy uważa za piękne.

Po przywołaniu jego motyli, jeden z nich z nim zostaje. Jest zupełnie niegroźny – ot, pokręci się przy Fabienie, usiądzie na jego ubraniu albo włosach. Chłopak jest go w większości nieświadom. Gdy parę razy zwrócono mu uwagę na błyszczącego robaczka, chciał go dotknąć i przekonać się, jaki jest. Niestety, za każdym razem boleśnie rozcinał sobie palce o jego ostre skrzydła. Nigdy zatem nie dowiedział się, jak jego własna moc wygląda. Zdarzało się też, iż motylek ginął roztrzaskany albo porwany przez wiatr. Ale wracał po następnym użyciu mocy i znów dzielnie towarzyszył aniołowi. Miejscami doprowadzając do powstania nowych ran, kiedy blondyn przypadkowo machnąwszy ręką lub wiążąc włosy, zaczepił o jego skrzydła palcami.





                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.17 22:10  •  I'm the worst of the best Empty Re: I'm the worst of the best
Karta jest gotowa do sprawdzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.17 0:44  •  I'm the worst of the best Empty Re: I'm the worst of the best
Genialna karta postaci. Oczywiście, akcept <3
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach