Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Macha niedbale ręką na Thanatosa.
- Nieeech, jest nas o wiele więcej. Po prostu ci najbardziej spierdoleni są wiecznie w ruchu.
Odrywa sobie od stołu kawałek większej drzazgi i zaczyna nią sobie dłubać w zębach. Unosi brwi, stukając w blat w zamyśleniu.
- Nowe zlecenia to teoretycznie moja robota, co by wskazywało na to, że jestem w niej absolutnie chujowy.
Śmieje się cicho, zahaczając zębami o grzeb kubka, kiedy z niego upija. Niezbyt starannie ociera twarz ręką.
- Zwykle zadania wiszą na naszej tablicy w holu, tyle że teraz świeci pustkami. Jak mówiłem, przyszłość tego przybytku leży w ponad przeciętnej determinacji! Powinienem sobie sprawić jakiś pierdolony megafon!
Wzdycha cierpiętniczo, znów wychylając czystej
- Mówię ci stary, wszyscy teraz to takie zośki-samośki. Zanim przemierzysz z buta pagórki, żeby dotrzeć do Apogeum, wszystko zdążają załatwić na własną rękę.
Przez chwilę bulgocze alkoholem w gębie, zanim go połyka.
- Ale wracając do tematu... Nie wiem czego dokładnie szukasz, ani na jaką skalę... Taisokuro jest naszym mechanikiem, lubi przesiadywać całe dnie w magazynie i skręcać mordercze zabawki... Sam też trochę majsterkuję, ale prędzej złożę ci kosiarkę niż broń.
Odpala sobie krzywego papieroska, po czym zaciąga się z lubością ciężkim smolistym w zapachu dymem.
- Neko, Corvum i Shimo to lekarze, mogą wiedzieć co nieco o technologii medycznej. Zawsze też możesz zerknąć do magazynu, co się tam akurat pałęta. Tak od nas to z grubsza tyle... Nie wiem o ile orientujesz się w rozłożeniu sił w Apogeum?
Wyszczerza się do niego.
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

- Ugh... Czyli moja wyobraźnia zrobiła mnie w chuja... Ja sobie myślałem, że Smoki to jakaś pojebana banda, która lubi dobrze się zabawić... A tylko w połowie mam rację... No, chyba że o czymś nie wiem? - Załamany samym sobą, oparł się bardziej na krześle i zamiast butelkę od piwa, chwycił wódkę i pił ją jak wodę - Ty ogarniasz zlecenia? Opowiedz... Co ci tak chujowo idzie... I mam dosyć takich samolubów... Sam święty nie jestem, ale kurwa... Jak ktoś z ekipy chce jakieś zlecenie, to potrafiłbym się podzielić czy odpuścić... Czasem... - Wyzerował butelkę wody ognistej i zapalił kolejnego papierosa, prawie nie przerywając monologu. Widać, że to, co wciągnął ładnie na niego działa - Taisokuro  powiadasz? Będę musiał o niego zahaczyć... A to, czego szukam... A chuj, skoro ogarniasz zlecenia, to powinieneś wiedzieć, czego szukam. A więc szukam grafenu... Rzadki materiał, trudny do zdobycia... Ale potrzebuje go do pewnego projektu. A potrzebuje go naprawdę mnóstwo, tyle ile sam warzę na pewno. Plus technologia medyczna to nie w pełni to czego potrzebuje, ale mieć dobrego medyka przy sobie... Też się przyda to info. A jeśli mi pomożesz... Uwierz, umiem być naprawdę miły dla sojuszników... I mam czym się podzielić, jak sam widzisz...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Zaciąga się papierosem, zerkając na mężczyznę badawczo.
- Och, ależ jest pojebana do kwadratu, nic się nie bój <3 Tylko żeby się zabawić, trzeba się najpierw dogadać, a z tym bywa gorzej~
Układa usta w szerokie "o", próbując zrobić kółko z dymu. Nie udaje mu się.
- A co do samolubów, chodziło mi bardziej o potencjalnych zleceniodawców, nie naszą ekipę. Dlatego właśnie idzie mi chujowo. Bo teraz jest moda na "zrób-to-sam". Wszyscy mają ludzi od wszystkiego, ja nie wiem czy jakaś ogarnięta zgraja wymordków powróciła ostatnio do życia czy co, ale spełniają wszystkie możliwe cywilizacyjnie funkcje. Obrzydlistwo.
Cmoka z niezadowoleniem, które jeszcze potęguje kolejny łyk z kubka. Cóż, to chyba jednak nie jest jeden z tych alkoholi, co to zaczynają smakować wraz z ilością. Ale może w końcu wypali mu wszystkie kubki smakowe i będzie jak znalazł <3
Wystawia język na wilgotne piwniczne powietrze, próbując sprawdzić czy jeszcze ma czucie. Chyba ma... Cholera. A fajki tylko potęgują jakże powalający finisz nutki benzyny i spalin. Jakimś cudem jednocześnie.
Na następne słowa Thana prawie się opluwa, po czym mruga intensywnie.
- GRAFEN?? BOI, my tu ledwo elektryczność ogarnęliśmy, a ty chcesz grafen??? Nie chcę cię martwić, ale takie cuda techniki ma chyba tylko M-3. Nie wiem, może ewentualnie jakbyś grzecznie spytał Łowców, może napadli ostatnio jakieś laboratorium, ale i wtedy nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego mieliby się podzielić z tobą choćby drobiażdżkiem tego, cokolwiek mają, a co dopiero jakimś "mnóstwem".
Kręci głową z niedowierzaniem.
-  I meeeean... Rozglądnij się. Mieszkamy w jaskini. I zażeramy się chlebem, który piekli chyba w poprzednim stuleciu :V
Na dowód swoich słów odgryza kawałek suchara, który zgrzyta mu między zębami tak jakby wsypał do gęby garść żwiru.
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

- Ugh... Ja też nigdy nie potrafiłem zrobić tych kółek z dymu... - Skrzywił się, czując, że chyba wypił za dużo... Jak na ilość "tematu" który wcześniej wciągnął. Trzeba to poprawić, czyż nie? Leniwie i ostrożnie pochylił się znów nad stołem i tym razem poczęstował się naprawdę potężną porcją. Wykrzywiło mu mordkę, jakby zagryzł to najkwaśniejszą cytryną świata, ale po kilku sekundach nawet nie było widać, że cokolwiek pił. Za to lekko go nosiło...
- Ah... Tak zwane "sami sobie poradzimy"? Teraz rozumiem... - Wstał od stołu i zaczął przechadzać się po pokoju, by trochę wyładować tę energię, która się w nim kotłowała - Wiesz, jakby się postarać... Można narobić kilka zleceń haha! Gdy ktoś nabroi... Zawsze trzeba po tym posprzątać, nawet jeśli po swoich...
Nie zaskoczyła go reakcja Steve'a na temat grafenu. Jego plany były... Prawie jak marzenia - nieosiągalne. Ale z jego uporem, odpowiednimi informacjami i ludźmi... To może się udać...
- Słuchaj Stefek... Jakby się uprzeć, to wszystko da się zrobić... - podniósł prawą dłoń lekko do góry, aby jego rozmówca mógł zobaczyć metalowe klapy po wewnętrznej stronie. Te nagle się otworzyły i powoli, leniwie wysunął się kawałek jego ukochanej broni. Gdy czubek łańcucha wysunął się na odpowiednią odległość, mechanizm rozłożył się, ukazując ostre krawędzie grotu - Wystarczą mi informacje i odpowiednie warunki. Z każdym można się dogadać, tylko trzeba znać cenę... - Uśmiechnął się upiornie, odsłaniając swoje naostrzone zęby.
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Na kolejne smarknięcie Stef jedynie unosi sceptycznie brew. Dragi były pospolitym wyposażeniem wszędzie tutaj, co nigdy nie napawało go zbytnim optymizmem. Zamiast gromadzić surowce o faktycznej użyteczności, środki idą na toksyczne używki o potencjale obniżenia ich skromnej populacji. Nawet alkohol ma jakieś praktyczne zastosowanie. Ale welp, każdy ma swoje mechanizmy radzenia sobie ze stresem. Zawsze lepiej tak niż ochotnicza kulka w łeb.
Uwagę o sprzątaniu kwituje wzruszeniem ramionami i zgodnym kiwnięciem głową, cały czas obserwując  delikwenta z pozoru znudzonym spojrzeniem.
- Ano~ Zawsze pozostaje nadzieja, że jak już się narobią, nie starczy im cierpliwości do mniej ekscytujących procederów. Zawsze jednak pozostaje problem tej zasranej wieży. Myślisz, że im się chce chodzić z byle drobnostką? Przysięgam, jeśli nie dorobimy się swojej tablicy gdzieś w Apogeum, przebranżowuje się na Psa.
Wywraca oczami z uśmiechem. Na widok wyciągniętej dłoni Thanatosa, jego palce drgają, zaciskając się delikatnie na kubku. Jego myśli błyskawicznie wędrują do pistoletu u paska, jednak toksycznie niebieskie ślepia nie wydają się kierować groźby bezpośrednio do niego.
Ziewa, bezradnie rozkładając ręce.
- Zapewne. Mnie stary nie pytaj, technologia laboratoryjna to nie moja działka. Powiem ci tyle co każde sponiewierane dziecko na Despacito: jeśli to rzadka nowinka technologiczna, na dwieście mają ją SPECe. Targować się z nimi można, choć bardzo nie polecam. Ale tobie to chyba nie trzeba mówić, co?
Kiwa głową na jego ręce terminatora.
- Z tego co wiem, takich wciągarek jeszcze na pustkowiach nie robią.
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

- Wiem, że to może głupio zabrzmieć... Ale czemu sami nie zrobimy takiej tablicy? - Rzucił zdziwiony - Bo narzekanie, narzekaniem... Ale zrobienie pieprzonej tablicy i postawienie jej gdzieś chyba nie jest trudne? - Sam zaczął się dogłębniej nad tym zastanawiać, co nomen omen, robił na głos - Chociaż, co z tablicy... Ktoś może rozwalić albo chuj wie co... - Pochylił się, szukając swojego plecaka, by sprawdzić, ile jeszcze mają zapasów. Z uśmiechem przekonał się, że alkoholu jeszcze starczy, więc wyciągnął kolejnego browara i pozbył się kapsla - Steve, a powiedz mi... Co myślisz o jakimś barze albo czymś w ten deseń? Nie dość, że debile w potrzebie mogłyby się tam zgłaszać, to jeszcze można na tym zarobić! - Zadowolony ze swojego pomysłu, zaśmiał się głupio - oho... Już mi szumi w głowie, chyba... Przesadziłem - Potrząsnął lekko głową, starając się odgonić stan upojenia - SPECe powiadasz? Hmmm... Czyli będę musiał polować na zlecenia od nich, lub na nich... Wiedziałem, że to nie będzie proste... Ale coś mi się wydaję... - Mała dramatyczna przerwa w zdaniu, z wykorzystaniem rekwizytu zwanym "łykiem piwa" - Że trzymając się ciebie, trafię na coś ciekawego... Wydajesz się przyciągać pecha...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Rozkłada ręce z papierosem między palcami.
- O to właśnie chodzi, Than. Teoretyzowanie jest piękne i wszystko, bo ładnie powiedziane brzmi prosto, atrakcyjnie, przejrzyście. Rzecz w tym, że nietrudno jest podbić jakiś randomowy trzymający się kupy budynek w Apogeum. Szkopuł tkwi w osiągnięciu takiej samo-organizacji, aby taki budynek jako swój utrzymać. A wszystkie solidne cztery ściany to tylko kolejny cenny środek do przetrwania, na który łaszą się wszelkie organizacje.
Po raz kolejny przytyka filtr do ust i próbuje zrobić kółko. I wychodzi. Na jakieś ćwierć sekundy.
Wzdycha ze śmiechem, pocierając palcami skroń. Szybkim spazmem palca pozbywa się nadmiaru popiołu z kiepa.
- Choć nie zrozum mnie źle, pomysł jest dobry. Chętnie skrzyknąłbym kilku chłopa i polazł na barykady. Tyle że to musi być opłacalne.
Odpycha się stopą od podłogi, kołysząc się raz po raz na kulawym krześle. Przy okazji zeruje drugi kubek, rozkoszując się przyjemnym mrowieniem procentów na twarzy. Wodzi zblazowanym spojrzeniem w tę i na zad, próbując na oko ustalić długość każdych z przecinających sufit pęknięć i szram. Rytmiczne pluskanie skroplonej wilgoci o podłogę znów dociera do jego ucha, więc zagłusza je nieregularnym skrzypieniem krzesła. Dobrze, że robocop zajął ten pokój, takich rewelacji by chyba na co dzień nie przeżył. Kurwica by go strzeliła.
Albo pokój by poszedł w drzazgi. ...W kamyki? Proszek? W coś drobnego w każdym razie by poszedł. Cichego. Jak martwa mysz.
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

Wysłuchując w spokoju swojego rozmówcy, pokiwał na koniec głową, zgadzając się z nim.
- Tia... Takie rzeczy tylko wydają się proste. Rzeczywiście, samo zdobycie czterech ścian, a nawet dachu, byłoby dziecinnie proste. Jednak... Utrzymanie tego w ryzach, a co dopiero upilnowanie tego miejsca przed innymi. To już bardziej skomplikowane, a w niektórych przypadkach mogłoby się okazać stratne w ludziach i zasobach... - Sięgnął po jednego suchara i w małych przerwach w swojej wypowiedzi, leniwie go skubał, próbując zabić wódki, który powoli znów zaczynał czuć - Ale co jeśli... Hm, A gdyby tak sprawić, że innym nie opłacało się atakować tego miejsca? Sprawić, by atak na nas były całkowicie stratny dla innych? Jeśli dobrze wyłożyć karty... To inni broniliby tego miejsca zamiast nas haha! - Zaśmiał się i zjadł resztę sucharka. Chciał sięgnąć po kolejną butelkę piwa, ale zorientował się, że z jego małego zapasu, ubyło całkiem sporo - Oho... Jak to się mawia, wszystko, co dobre, szybko się kończy... Zostało jeszcze wódki i parę piw. Jak chcesz, to się częstuj, póki mam dobry humor. Nadal jestem w szoku, że nie wyrzuciłem cię stąd razem z łóżkiem... Hm, jak widać, dobry humor cię uratował od dłuższego lotu z gorszym lądowaniem...
                                         
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
Thanatos Kurai
Żmij     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takashi Kurai


Powrót do góry Go down

Zatacza głową obszerne kółko, owiewając się mgłą spalinowego dymu. Przy okazji wywraca oczami, fundując sobie domowy rollercouster.
- Tak tak tak, bardzo to pięknie brzmi w teorii, ale fakty podszeptują zgoła co innego. Póki co, wiesz jaka struktura społeczna na tym łez padole ma najgorszą organizację? My. A dlaczego? Jesteśmy zbiorowiskiem indywiduów, którzy pracują ze sobą tylko jeśli muszą i tylko w swoich własnych ukochanych grupkach wzajemnej adoracji. Inne struktury społeczne z marszu wykorzystałyby tę niespójność na swoją korzyść, bo ich szefowie mocniej trzymają za gęby. A poza tym? Nie masz najmniejszego pojęcia jak głęboko zagnieżdżają się sieci wpływów w Apogeum. Niektóre stare dupy od lat pilnują swego poletka i ani na moment nie opuszczają grabi, czyhając okazji do poszerzenia granic ogródka. Jeśli więc chcemy uszczknąć sobie odrobinę terenu dla siebie, chociażby w części polegać to będzie na kontraktach i negocjacjach. Żaden oręż nie jest zbyt skuteczny, jeśli nie następuje po nimjakiś szemrany uścisk dłoni. Jeśli naprawdę chcesz wygrać na dłuższą metę.
Wpakowuje sobie garść sucharów do gęby, rozgryzając z niepokojacym chrzęstem. Aż sobie przejeżdża językiem po zebach aby sprawdzić czy wszystkie mają z grubsza ten sam kształt. Przeterminowane żarcie to w tych czasach najgłupszy sposób na na utratę uzębienia.
Zerka na swojego rozmówcę bez większego przejęcia, tłumiąc beknięcie. Za pozwoleństwem zgarnia jedną z anonimowych burych butelek i kapsel wystrzeliwuje w powietrze z głośnym brzękiem pod wpływem celnego uderzenia o blat.
- Ty ludźmi lepiej za daleko nie rzucaj, bo sam to na barykady nie pójdziesz. Powodzenia z odbijaniem barów w pojedynkę~
                                         
Steve
Kontraktor
Steve
Kontraktor
 
 
 

GODNOŚĆ :
Steve


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach