Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 18.03.20 21:37  •  Odludna jama Empty Odludna jama
ODLUDNA JAMA


Pustą okolicę piaszczystych terenów burzy niewielkie kamienne sklepienie, bardziej drobna jama, niż rzeczywista jaskinia. Chroni przed słońcem nie tylko zaległe w cieniu kości, ale i przechodniów, którzy postanowią wściubić nos między kamienne ściany. Wówczas oczom ukazują się rzędy mniejszych i większych głazów. Wyglądają jak rozrzucone przez dziecko zabawki; jedne dumnie wyprostowane, drugie leżące na boku, trzecie wsparte o czwarte, a czwarte zetknięte z piątymi.

Obcy nie natkną się w miejscu na nic ciekawego, ot kilka, kilkanaście czy kilkaset porozstawianych kamieni. Nic wartego uwagi. Właściciele tych terenów znaleźli jednak inne zastosowanie. Niepozorną jamę przemianowali na miejsce uhonorowania poległych i mimo iż nie zaglądają tu często, nie chcąc przyciągnąć uwagi nieproszonych gości, to nie podlega wątpliwościom, że za krzywymi skałami kryje się historia.

Plotki krążące po Desperacji mówią, że gdyby znalazł się śmiałek, który spróbowałby zbezcześcić to miejsce w jakikolwiek sposób, Psy wytropią go po zapachu i wymierzą mu odpowiednią karę. Wśród pogłosek co bardziej zastraszeni twierdzą, że wymierzona kara może być nieadekwatna do wyrządzonej szkody, w końcu nie od dziś wiadomo, że gang cieszy się raczej brutalną naturą. Żadne z pomówień nie wyjaśniają powodu takiego zachowania pośród członków gangu.

RZUT KOŚCIĄ K6
Gracz raz na pół roku może spróbować zdewastować miejsce bądź jego część.

Wyniki
1 – sukces, udaje ci się dać Psom pstryczka w nos; +30PF;
2-5 – porażka, z oddali usłyszałeś szczekanie i postanowiłeś nie kusić losu;
6 – skrajna porażka; w trakcie szkodzenia gangowi natknąłeś się na patrolującego Psa, ten postanowił od razu zainterweniować (wymagana fabuła z członkiem DOGS).


                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.20 14:50  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
 Coś było zdecydowanie nie tak.
 Od samego rana Nayami nie opuszczał kiepski humor. Żeby jeszcze chociaż była w stanie powiedzieć, skąd się on wziął; niestety, nikt jej nie rozzłościł ani nie zasmucił, nie było żadnego deptania po odciskach czy nieprzychylnych spojrzeń. Wręcz przeciwnie, słońce świeciło na pogodnym niebie, lekki wiaterek nie pozwalał zmęczyć się gorącem, los jakby chciał, by wszyscy byli dzisiaj szczęśliwi.
 No więc czemu do licha cały czas snuło się za nią uczucie ni to zmęczenia, ni frustracji? I od kiedy to niby przejmowała się tego rodzaju rzeczami zamiast tryskać energią niezależnie od okoliczności? Prawdopodobnie ikt nie byłby w stanie tego wytłumaczyć, a i tak nie zamierzała pytać. Ostatecznie, są gorsze rzeczy w życiu niż kiepski dzień. Ażeby jednak podjąć choćby mierną próbę poprawienia sobie humoru, zdecydowała wybrać się na spacer.
 Nogi same poniosły ją najpierw w miejsce, gdzie zazwyczaj widywała swojego gadziego przyjaciela. Mimo najszczerszych chęci, Nayami nie mogła trzymać całej tej radosnej menażerii w podziemnej kryjówce. Salomon już dał jej do zrozumienia co uważa o pomyśle ciągnięcia jego majestatycznego jestestwa do ciemnych jaskiń, a inne, mniej wygadane stworzenia pewnie podzielały jego zdanie. Mushu, którego to właśnie Leather zamierzała odwiedzić, obecnie nawet nie zmieściłby się w korytarzach kryjówki. Kiedy pierwszy raz go tam przyniosła był jeszcze jajkiem, później przez jakiś czas dał się jeszcze nosić na rękach... a później należało farosa jak najszybciej ewakuować z podziemi, żeby się przypadkiem nie zaklinował albo nie zniszczył konstrukcji. Obecnie już całkiem dorosły, gad rezydował we własnym gnieździe nieopodal psiej siedziby.
 A skoro dotarła już tak daleko i miała blisko do pewnego szczególnego miejsca...
 Nie wahała się długo, choć odwiedzanie miejsca gdzie upamiętniali poległych nigdy nie należało do stałych nawyków młodej wymordowanej. Tym razem był to bardziej odruch, może spowodowany tym dziwnym ciężarem na sercu. Przesiedziawszy blisko pół godziny przed jednym, konkretnym kamieniem wreszcie poczuła się lepiej. Z już lżejszym duchem wróciła do czekającego w pewnej oddali Mushu, usadzając się tuż obok i opierając plecy o gadzi bok.
 Ostatecznie pogoda wciąż była zbyt ładna, by chować się po jaskiniach.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.20 21:50  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
Minęło już trochę czasu, odkąd dostał żółtą chustę. Zdobiąca szyję tkanina poruszała się wraz z delikatnymi powiewami wiatru, co rusz muskając odsłoniętą skórę. Wymordowany wciąż nie mógł się przyzwyczaić do tego uczucia. Za każdym razem, gdy zostawał sam, sięgał ręką do wyszytego Kundla i przemykał po nim palcami, wciąż, tak samo, jak za pierwszym razem, nie mogąc się z niego nacieszyć.
  Wpierw poznał wszystkie korytarze Psiej kryjówki, później pozostałych członków. Nie mógł jednak trafić na te kilka osób, na których spotkaniu najbardziej mu zależało. Jinxa nie widział już od dłuższego czasu, choć może wystarczyłoby odwiedzić burdel. Również Jekyll jakby rozpłynął się we mgle, a przecież zawarli umowę i jakoś trzeba było dotrzymać jej warunków.
  No i była jeszcze ona... Stara dobra towarzyszka, która towarzyszyła mu już od dawno i z którą połączyło go tak wiele. W końcu musiał ją znaleźć i zapoznać z nowościami w życiu. Już z samego rana postanowił, że to będzie właśnie ten dzień, w którym w końcu ją dorwie.
  Szedł akurat wzdłuż nieznanego szklaku, gdy w wyczulony nos uderzył znajomy zapach. Czysto kontrolnie spojrzał ku wielkiemu – kiedy zdążył tak wyrosnąć? – ognistemu psu, coby się upewnić, że on wyczuł wiszącą w powietrzu woń. Beliar nie miał prawa znać Nayami, lecz mógł z pewnością odnotować jej obecność. Jego czarny nos poruszył się na wietrze, a następnie zmarszczył, wprawiając w ruch ciąg mięśni unoszący wargi znad kłów. Marshall przywołał go krótkim klepnięciem dłoni w udo. Widział, że gdzieś w oddali pałętały się pozostałe dwa, lecz na razie im nie przeszkadzał.
  – Zaczekaj tu, jasne? – powiedział, przyklejając przed psem. Chwycił puchate policzki w dłonie i zajrzał prosto w ziejące płomieniami ślepia, chcąc się upewnić, że został zrozumiany. – To nie potrwa długo – dodał po chwili, mierzwiąc sierść między uszami pupila.
  Prostując nogi w kolanach sięgnął do chusty; supeł puścił po kilku sprawach ruchach, a sama żółć zniknęła upchnięta w kieszeń spodni.
  Już wiedział, jak to rozegrać.
  Zaszedł ją bezgłośnie od boku. Przez chwilę przypatrywał się jej twarzy, lecz w końcu odchrząknął, zwracając na siebie uwagę
  – No hej, co taka dziewczyna jak ty robi tutaj sama? – mruknął, spoglądając na nią kątem oka. W barwnych tęczówkach pobłyskiwało wyraźne rozbawienie, a wiecznie żywy ogon prześlizgnął się w powietrzu z cichym świstem. – Dawno się nie widzieliśmy.
  Nie powiedział nic więcej. Po prostu uśmiechnął się szeroko i wyciągnął ku niej ręce, czekając, aż młoda Leather podejdzie na tyle blisko, by się przytulić.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.20 23:32  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
 — Myślisz, że zwariowałam? — Głos na granicy szeptu pewnie nawet nie dosięgnął gadziego ucha, zresztą pytanie było z przymusu retoryczne. Gdyby dziewczynie towarzyszył Salomon, od razu usłyszałaby jeśli nie zgryźliwą odpowiedź, to przynajmniej przepełnione ironią tygrysie prychnięcie. W towarzystwie farosa mogła za to myśleć na głos i nie martwić się o żadne komentarze; pupil był stanowił oparcie dosłownie i w przenośni, milczeniem stwarzając komfortową przestrzeń do namysłu.
Zawsze byłaś zwariowana, odpowiedziały więc myśli. Koniec końców chyba nie było nic złego w tym, że złapała nostalgiczny nastrój. Ponoć najbardziej ceni się to, co zostało utracone, w dodatku zazwyczaj przeceniając tego wartość. Ktoś jej tak kiedyś mówił, a ona potakiwała grzecznie żeby tylko móc już iść, ruszyć się, oglądać i robić zamiast tylko słuchać.
 Niesamowite, jak sprawy sprzed lat potrafią niespodziewanie do człowieka wrócić.
 I jakby na zawołanie w temacie powrotów, nagłe odchrząknięcie wyrwało Leather z zamyślenia. Tak bardzo ufała zmysłom gadziego przyjaciela, że w jego obecności znacznie opuszczała gardę; tymczasem Mushu chyba skorzystał z okazji i uciął sobie drzemkę, pozwalając obcej dla siebie postaci podejść tak blisko i nieomal przyprawić wymordowaną o zawał. Ledwie jednak oderwała półprzytomny wzrok od przepływających po niebie chmur by spojrzeć na źródło niespodziewanego dźwięku, zerwała się na równe nogi z twarzą rozjaśnioną uśmiechem.
 — Whaaaaaaaaa!
 Nieskładny krzykopisk miał prawdopodobnie wyrażać "cześć" lub "jak dobrze cię widzieć", możliwe tez że "tak dawno się nie widzieliśmy, gdzie się podziewałeś?" Nayami jednak nie była nigdy fanką wyszukanych przemówień, wybierając zamiast tego rzucenie się na przyjaciela z pełnym impetem. Podświadomy odruch rozsądku uratował przybysza przed nieplanowanym miażdżeniem kości, jako że Leather zdarzało się nie panować nad siłą w chwilach silnych emocji. A mowa tu przecież nie o delikatnych dziewczęcych piąstkach, ale o krzepie zdolnej przebijać ściany.
 — Gdzieś ty się podziewał tyle czasu? — odezwała się wreszcie w sposób bardziej artykułowany, wypuszczając przybysza z objęć. W tle wielki gad uniósł łeb, wyrwany ze snu hałasem, ale szybko uspokoiła go poklepywaniem po złożonym skrzydle.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.20 16:01  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
  Gdy w końcu na niego wpadła, objął ją ramionami. Miał wrażenie, że nie widzieli się od wieków i że krótkie dni dzieliły ich od zapomnienia własnych twarzy. A jednak w momencie, w którym znalazła się tuż pod nosem, cała ta wizja prysnęła. Nie było nawet cienia szansy, by taki scenariusz miał prawo bytu.
  Dał sobie chwilę czasu, by oprzeć podbródek na jej ramieniu i po prostu tak stać. Wzrok miał utkwiony gdzieś w dali, choć nie na długo, bo pomruk leżącego tuż obok gada zwrócił jego uwagę. Zauważył go już wcześniej, wszak ciężko byłoby przeoczyć takie monstrum, lecz Nayami okazała się ważniejsza, toteż dopiero teraz znalazł moment na obserwację stworzenia. Farosy zawsze mu imponowały i miał nadzieję w przyszłości jednego przywłaszczyć.
  – No wiesz, miałem sporo na głowie. Mówiłem ci ostatnio, że muszę załatwić coś ważnego, prawda? – dopytał, pozwalając jej się odsunąć. Przez chwilę lustrował jej lico, ciekaw, czy pamiętała, co mówił przy ich poprzedni spotkaniu. Milczenie wymordowanego zdawało się trwać wieki. Nie mówił ani słowa, pozwalając trybikom w głowie dziewczyny przeskakiwać z miejsca na miejsce i wprawiać w ruch nowe mechanizmy.
  Postąpił krok w tył.
  – Trochę to trwało, ale załatwiłem tę sprawę – Uniesione nieco wagi odsłoniły rząd białych zębów w szerokim uśmiechu. W końcu sięgnął do kieszeni, wyciągając z jej wnętrza żółtą chustę. Materiał dłuższą chwilę powiewał na delikatnym wietrze, aż po kilku wdechach wylądował znów na szyi lisa, zaplątany w mocny supeł. – A to nie koniec niespodzianek... chcę ci kogoś przedstawić, ale najpierw opowiedz mi trochę o tej pięknej bestii.
  Wzrok na powrót utkwił w Farosie. Marshall zdążył się już nauczyć, że lepiej nie podchodzić z marszu do cudzych pupili, stał więc w miejscu i czekał, aż Insmnia przedstawi go gadowi i da obu z nich chwilę na przyzwyczajenie.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.20 18:27  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
 Uspokojony gestem właścicielki faros złożył łeb z powrotem na przednich łapach, korzystając z okazji do odpoczynku. Skoro pani nie potrzebowała natychmiastowego ratunku, czemu nie miałby wrócić do drzemki? Nayami tymczasem opuściły wszelkie objawy rozleniwienia i dziwacznej nostalgii, z miejsca wyparte podekscytowaniem. Ostatecznie nie wiedzieli się z Rennym już spory kawał czasu, przez co nie mogła się doczekać wszystkich tych fascynujących opowieści. Że miał ich na pęczki — nie wątpiła. I zamierzała wysępić wszystkie.
 — No prawda, prawda — przytaknęła energicznie. — I jak? Udało się?
 Święcie wierzyła w możliwości przyjaciela i od samego początku była przekonana, że osiągnie swój cel. Chciała jednak usłyszeć o wszystkim z jego własnych ust zamiast się domyślać, przez co w zdającym się trwać wieczność momencie ciszy gapiła się nań tylko z wyczekiwaniem. Wreszcie milczenie zostało przerwane, a na scenie zawitał aż nazbyt znajomy materiał o żółtej barwie.
 Wciągnęła powietrze ze świstem, nie dbając o to jak śmieszny wygląd nadają jej uchylone wargi i wybałuszone oczy. Można by pomyśleć, że poprzednio przybrany przez dziewczynę uśmiech już nie mógł być bardziej radosny, w tym jednak momencie przechodziła samą siebie. Zbyt wiele miała do powiedzenia w jednym momencie, a na dodatek przerwało jej kolejne pytanie.
 — Coś za szybko zmieniasz temat — wytknęła, wystawiając ku wymordowanemu oskarżycielski paluszek. — A ten tutaj to Mushu, mój kochany chłopiec. Opiekuję się nim odkąd się wykluł. — Czule poklepała gada po grzbiecie. Faros ponownie uniósł łeb, spoglądając na towarzyszkę błyszczącymi ślepiami. Nie przerywając pieszczot, wolną ręką machnęła zachęcająco do Rhetta.
 — Chodź, niech cię pozna. Nic ci nie zrobi dopóki mu nie pozwolę. — Uśmiechnęła się, unosząc jeden kącik ust odrobinę wyżej. — A ty kogo zamierzasz mi przedstawić?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.20 1:06  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
  Nie rozwodził się zanadto nad sobą, bo chciał poznać wpierw jej historię. Wyszedł też z założenia, że skoro nareszcie nadszedł czas spotkania, to zostanie wykorzystany w pełni. Odłożył więc pośpiech na bok, poświęcając całe skupienie obecnej chwili. Nieprzerwana gonitwa Desperacji bywała męcząca, toteż dni takie jak ten należało traktować z wyczuciem.
  Pod ostrzałem palca uniósł obie ręce na wysokość głowy, jakby zamiast paznokciem Nayami celowała w niego z pistoletu. Usta nagle zadrgały ułożone w przepraszający uśmiech.
  – Nie dąsaj się, teraz będziemy mieć więcej czasu, prawda? – podsunął, powoli opuszczając dłonie, aż w końcu upchnął je w kieszenie cienkiej koszuli. Może powiedziałby więcej, gdyby nie zdradziła umienia wielkiego gada. Zainteresował się nim już na wejściu, toteż nic dziwnego, że uwaga przeskoczyła z rozmowy na stwora w ułamek ulotnej myśli. Kierowany gestem wymordowanej zrobił te kilka kroków naprzód, powoli wyciągając rękę z kieszeni. Z początku planował podetknąć ją pod nos Mushu, jednak coś zatrzymało go w połowie drogi.
  To nie pies, równie dobrze może ci ją odgryźć po sam łokieć.
  No tak, przecież nie wiedział, jak w ogóle powinno wyglądać obcowanie z Farosami. Ufał jednak Insomnii i choć wydawało się to naiwne, to gotów był sądzić, że przy niej nie grozi mu utrata żadnej kończyny. Z wyraźną rezerwą w ruchach dotknął wyciągniętego skrzydła, powoli badając fakturę pokrywających skórę, drobnych łusek.
  Słysząc Leather, przywarł dłonią do ust i zachłysnął się powietrze w najbardziej filmowy sposób, jaki tylko był w stanie z siebie wykrzesać.
  – Czy ty mi właśnie grozisz? – Dołożył starań, by pobrzmiewające w słowach niedowierzanie uderzyło w najbardziej wiarygodne nuty. – Moje uczucia, auć... – Zgiął się nieco i złapał za serce, jakby jakiś niewytłumaczalny ból naprawdę szarpnął za mięśnie.
  Pozbierał się z tego tragicznego dołka dość szybko, z chęcią powracając do oględzin wielkiego jaszczura. Nie ruszył się zbytnio z miejsca, bo to kolorowe ślepia nadrobiły bezruch, skacząc z jednego końca imponującego cielska na drugi. Patrząc na te potężne skrzydła, zastanawiał się, czy bestia wyrosła już na tyle, by być w stanie udźwignąć na grzbiecie czyjś ciężar.
  – A to mi zarzucasz pośpiech – zaśmiał się, nie odrywając wzroku od Mushu. Wetknął jednak palce w usta i zagwizdał donośnie. – Powinny się niedługo zjawić. W tym czasie możesz mi opowiedzieć, jak znalazłaś się w posiadaniu jaja Farosa. Wymieniłaś się za nie na targu, czy może sama zdobyłaś?
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.20 10:59  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
 — No taką mam nadzieję. — Sztucznie groźna ekspresja złagodniała w mgnieniu oka. Co racja to racja, obecny stan rzeczy znacznie ułatwiał wspólne spędzanie czasu. Przy takim natłoku zadań i misji, z których większość wymagała udziału więcej niż jednej osoby, okazja do spotkania nadarzała się właściwie na każdym kroku.
 Tymczasem proces zapoznawania gada z nowym kolegą trwał w najlepsze. Wbrew wszelkim możliwym wątpliwościom, które byłyby przecież logicznie uzasadnione, faros pozostawał spokojny nawet pod wpływem dotyku nieznajomej sobie osoby. Przenosił tylko spojrzenie z wymordowanego na Leather, uważnie śledząc reakcje właścicielki. Nawet niewielka zmiana jej ekspresji mogła być dla zwierzęcia sygnałem do ucieczki lub ataku, jednak póki pozostawała spokojna, także i pupil nie zamierzał się przejmować nową sytuacją.
 — Czy ty mi właśnie grozisz?
 — Owszem, trochę — zaśmiała się krótko. — Ale chyba nie wierzysz, że rzuciłabym cię na pożarcie, nie?
 Chytry uśmieszek dziewczyny sugerował, że w pewnych okolicznościach mimo wszystko mogłoby do takiej sytuacji dojść. A przecież nie ma lepszego lekarstwa na nóż w plecach jak krwiożerczy gad, gotów każdego wroga sieknąć ogonem i przemielić w potężnych szczękach.
 — Jak będziesz grzeczny to pozwolę ci się przelecieć — dodała po chwili, po raz ostatni poklepując gadzi grzbiet. Chociaż kochała pupila bezwzględnie, musiała przyznać że możliwość przemierzania przestworzy była absolutnym spełnieniem marzeń. Faros praktycznie nie odczuwał ciężaru dziewczyny, czasem wręcz zapominał o tym że ktoś desperacko próbuje nie zlecieć z niego kilkadziesiąt metrów w dół.
 Rollercoasterów nie ma, ale też jest zajebiście.
 — Zdobyłam prosto z gniazda. — Uniosła dumnie głowę, mimochodem wyglądając najnowszej niespodzianki. Nie umknęła jej uwadze użyta w zdaniu liczba mnoga, która oznaczała że należy oczekiwać więcej niż jednego przybysza. Bardzo ciekawe.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.20 17:48  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
Do tej pory wierzyłem, teraz zasiałaś we mnie wątpliwości – odpowiedział z odpowiednim dla przesadnie teatralnych osób dramatyzmem w głosie. Gdzieś w tyle głowy przemknęła wizja, ale nie taka, w której był pożerany żywcem. Oczami wyobraźni ujrzał scenę zażartej walki między wielkim gadem a trzema przerośniętymi psami, którym z pysków kapał niemal upłynniony ogień. Te cholerne kundle prędzej same by zginęły, niż doprowadziły do pierwszego scenariusza.
  Czysto profilaktycznie obejrzał się przez ramię, lecz żadna sylwetka nie pojawiła się jeszcze w zasięgu wzroku.
  Po zaczepnych słowach Nayami zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno dobrym pomysłem było zebranie tylu niebezpiecznych bestii w jednym miejscu. Co, jeśli rzucą się sobie do gardeł? Nie wątpił w posłuszeństwo swoich psów, ale jednocześnie rozumiał reakcję zwierzęcia szczutego przez dziecko grubym badylem.
  – Da radę unieść nas oboje? Wolałbym nie zostawać z nim sam na sam, jeszcze się nie zaprzyjaźniliśmy – spojrzał na gada porozumiewawczo, po czym zwrócił rozbawione ślepia w kierunku Nayami.
  Z zafascynowaniem obserwował Farosa. Dotykał jego grzbietu, skrzydeł, szyi, spoglądał na wystające z paszczy zęby i długi ogon. Czy ta bestia w ogóle miała jakieś ograniczenia? Wyglądała jak niezatrzymywalna maszyna do zabijania. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Wyglądało na to, że DOGS dysponowało pokaźnym arsenałem morderczych potworów, który nie ograniczał się jedynie do samych Psów.
  Pokiwał głową z uznaniem, gdy między nimi zapadła odpowiedź. Liczył co prawda na dłuższą opowieść, lecz ostatecznie nie ciągnął jej za język. Może miała powody do bycia oszczędną w słowach.
  Otworzył więc usta, postanawiając mówić za nią, lecz gdy tylko zaczynał formować usta do pierwszego zdania, z oddali dobiegł go odgłos łap rozgrzebujących piasek podczas biegu. Znów obejrzał się przez ramię i tym razem wzrok wyłapał trzy różne sylwetki. Mógłby przysiąc, że gdyby dookoła panował mrok, psie odciski zostawiałby po sobie ogniste ślady. Blade lico rozświetliło zadowolenie przemieszane z dumą.
  Trójka mauretańskich psów okrążyła Marshalla. Łby trzymały nisko i nie spuszczały czujnych oczu z Nayami oraz jej pupila.
  – Poznaj Beliara, Vhagara i Meraxesa – wskazał kolejno każdego z ogarów. – Niestety nie zdobyłem ich dzięki własnym rękom... zostały mi podarowane w prezencie. Jeden z Łowców znalazł trzy szczenięta w starym metrze. Matka była z nimi, a przynajmniej to, co z niej zostało. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to strzelam, że zdechła z głodu i pożarły ją młode. Cóż, dobrze wiedzieć, że potrafiły o siebie zadbać od najmłodszych lat. Każdy z nich wygląda inaczej, więc nie wiem, czy są z jednego miotu... Z drugiej strony siedziały w pudle razem, więc może po prostu typowe dla tego gatunku, że każdy jeden różni się od drugiego, nie wiem – mruknął, w tym samym momencie podnosząc ramiona w bezwiednym ruchu. Nie spuszczał wzroku z psów, wszak krążyły dookoła jak wygłodniałe sępy. Nie wyglądały zbyt przyjaźnie, a ich ruchy kryły w sobie napięcie i ostrożność, toteż wolał mieć je na oku.


Ostatnio zmieniony przez Rhett dnia 29.06.20 17:56, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.20 21:38  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
 — Nas oboje i jeszcze pewnie drugie tyle. Jest bardzo silny — stwierdziła z dumą, co najmniej jak matka w średnim wieku chwaląca się wynikami z matury ukochanego synka. Ostatecznie Nayami znała się co nieco na imponującej sile fizycznej, a swojemu pupilowi z pewnością nie miała prawa jej odmówić. Do tej pory nie była pewna, na ile tak naprawdę stać farosa. Nie chciała go też zamęczyć nadmiernymi próbami, bo przecież był jej towarzyszem a nie naukowym eksperymentem. W tle słychać zawiedziony jęk Jekylla.
 — Wygląda groźnie, ale tak naprawdę jest całkiem łagodny i raczej nie atakuje niesprowokowany. No, chyba że uznałby cię za dobry materiał na obiad. — Zlustrowała towarzysza od stóp do głów. — Albo bardziej deser.
 Szybko wychwyciła odgłos wywoływany przez żwawe susy trójki czworonogów, od razu zwracając wzrok w odpowiednim kierunku. Mushu również obejrzał się w tamtą stronę, ale szybko uspokoiła pupila odpowiednim gestem. Gadzina co prawda nie poderwała się na wszystkie łapy wraz z przybyciem nowego zwierzyńca, ale pozostała czujna w swojej obserwacji. Tresura tresurą, ale pewnych zdrowych odruchów wręcz nie należało się pozbywać.
 — Skąd im wziąłeś te imiona? Nawet nie umiem tego powtórzyć — roześmiała się już na samym wstępie, błądząc oczyma za trójką zwierzaków. Nie wyglądały wystarczająco przyjaźnie, by planowała się z nimi natychmiast zakumplować. Obstawa zwierzęca zrobiła się całkiem liczna, a to zawsze budowało swego rodzaju napięcie. Z pewnością nie pomagał też fakt, że od Leather było czuć woń co najmniej kilku innych drapieżników niż obecnie zgromadzeni.
 — Ten wygląda bardzo podobnie do mojej Lady — zauważyła, wskazując jednego z psiaków lekkim skinieniem głowy. — Może faktycznie ten gatunek tak ma, że młode są bardzo różnorodne... w sumie to nie wiem, jeszcze nie miałam z nimi do czynienia w takiej ilości. — Nawet swoją najnowszą pupilkę miała dopiero od niedawna, a co dopiero żeby mieć doświadczenie z innymi osobnikami tego gatunku. Chociaż kto to wie, może któregoś dnia i jej mała Lady się oszczeni; Nayami nie miała nad nią aż takiej kontroli, by móc temu zapobiec.
 — Długo już masz te śliczności?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.20 20:31  •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
  – Deser? – zaśmiał się subtelnie z jej oceny. – Czy to była jakaś nowa forma na podryw?
  Może nawet powiedziałby coś jeszcze, gdyby całej uwagi nie pochłonęły psy. Krążyły dookoła nieustannie, wpatrując się w Nayami i Mushu jak w kawałek soczystego mięsa. Nie był w stanie zabronić im emanowania złowrogą aurą, więc tylko pokręcił głową i parsknął pod nosem z cieniem dezaprobaty.
  Nagle poczuł dotyk mokrego nosa na odsłoniętej skórze przedramienia i wówczas już musiał wysunąć rękę z kieszeni. Stojący tuż obok Vhagar domagał się dotyku, jakby dzięki niemu miał zaznaczyć, że tak jak on i bracia należeli do chłopaka, tak samo wymordowany należał do nich i nikogo innego. Marshall przemknął palcami wzdłuż pokrytego króciutką sierścią łba i podrapał zwierzę za hienim uchem.
  – W wolnych chwilach dużo czytam, więc imiona biorę głównie z książek – przyznał. Wciąż pamiętał o książce, którą obiecał jej przynieść. Dotychczas nie było ku temu okazji, lecz teraz mógł zwyczajnie wybrać odpowiedni korytarz w kryjówce i zapukać do drzwi, za którymi krył się pokój towarzyszki.
  Ich znajomość nagle okazała się znacznie prostsza. Żadne z nich nie musiało wędrować przez połowę Desperacji, żeby spotkać drugie.
  Odetchnął z zadowoleniem.
  – Lady? Chyba nie kojarzę Lady – przyznał, przyglądając się Insomni do momentu, aż Beliar nie wydał z siebie niskiego pomruku. Marshall od razu spojrzał w jego kierunku i oderwał dłoń od poprzedniego psa, by i tego wytarmosić za puchaty policzek, gdy otarł się o bok lisa. – Możemy zabrać je kiedyś w las. Moje psy, twoje, może Mushu też upchniemy. Niech razem zapolują, niech się do siebie przyzwyczają i zbudują chociaż wątłą więź. Skoro będą razem żyć, to dobrze byłoby wyeliminować w nich wzajemną niechęć.
  Przyklęknął na jedno kolano i gwizdnął cicho w kierunku Meraxesa, gdy łapy przywiodły go o wiele bliżej Farosa, niż wymordowany by sobie tego życzył. Kościany łeb od razu zwrócił się ku właścicielowi. Znalazł się przy wyciągniętych rękach w dwóch krótkich susach, od razu wsuwając mordę pod palce chłopaka.
  Uśmiechnął się z zadowoleniem. Musiał przyznać, że te potwory były cholernie inteligentne i słuchały poleceń jak zaprojektowane maszyny.
  – W zasadzie to nie aż tak długo. Kilka miesięcy, więc wydaje mi się, że wciąż jeszcze nie osiągnęły pełni rozmiarów. Patrząc na to, że już teraz są takie duże... Niedługo zamiast na łóżku będę spać na nich. Nie wiem, czy narzekać, bo będzie ciepło i wygodnie – Krótki, rozbawiony śmiech zwieńczył wypowiedź bruneta. – Najgorsze jest to... Że to nie cały mój zwierzyniec. Kojarzysz Shirowa? Jednego z psów Wilczura? Dał mi go pod opiekę.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Odludna jama Empty Re: Odludna jama
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach