Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 05.04.20 23:04  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
.......Miał ochotę zbyć słowa Jekylla samym prychnięciem, ale ostatnie tygodnie spędzone w pokoju sprawiły, że potrzebował choć trochę rozruszać swój mózg z odpowiednim partnerem do rozmowy – a kto do tego nadaje się lepiej niż sarkastyczny, bystry i nieznoszący większości ludzi wokół Bernardyn? Masochizm Chrisa żył i miał się całkiem nieźle.
Twierdzisz, że wygaduję głupoty? – Uniósł lekko brew, obdarzając mężczyznę spojrzeniem pełnym teatralnej pogardy. – Nie zgrywaj już się aż tak bardzo, Jekyll. Wiem, że mój przypadek pecha stanowi dla ciebie zaprzeczenie wszelkich nauk medycznych, ale sam zachowujesz się czasami, jakbyś się zastanawiał, czy przypadkiem pech nie przeszedł ze mnie na ciebie. Przynajmniej w pewnym stopniu. Poza tym akurat zdolności społeczne to mam rozwinięte znacznie lepiej od ciebie, a do mojej ujemnej koordynacji ruchowej wszyscy już się przyzwyczaili. Prawdopodobnie.
Skrzywił się delikatnie w reakcji na zdanie wypowiedziane przez Nayami i spojrzał na nią ze szczeniącą urazą w oczach. Przecież prowadzili rozmowę z lekarzem w sposób bardzo kulturalny i grzeczny - najbardziej jak to możliwe w przypadku rozmowy psychopaty z ekspresyjnym pechowcem.
Za to w przypadku przewidywania ilości rannych jak zawsze można było liczyć na optymizm Jekylla, podbudowany bardziej realistyczną wizją Insomnii. Odruchowo w dziecinny sposób pokazał Bernardynowi język, gdy zaplanowana przez niego próba zamachu skończyła się fiaskiem. Jak nic Nayami będzie miała dzisiaj z nimi urwanie głowy, w szczególności, jak sekretarzowi już w pełni odpali się słowotok.
Jednak Pudel z pewnością nie spodziewał się AŻ tak entuzjastycznej reakcji w reakcji na swoją, bądź co bądź żartobliwą propozycję. Skrzywił się, widząc entuzjazm tej dwójki, który z całą pewnością zwiastował jego katastrofę, bo skoro miał się założyć o to, że Wilczur wróci cały, to zapewne zadziała Pech, który zasunie kopa szczęściu Growlithe'a, coby ten wrócił cały, a Pudel musiał zjadać własną chustę.
Łypnął spode łba na swoich towarzyszy, już wiedząc, że się z tego nie wywinie.
Ej, ej, ej! Dlaczego tylko ja jestem przedmiotem zakładu? Jak już muszę się zakładać o tak niebezpieczne dla zdrowia poczynania, to wy również musicie coś zaoferować w ramach ewentualnej waszej przegranej – mruknął, posyłając im znaczące spojrzenia. – Przecież to nie jest aż tak oczywiste, że przegram. To polowanie na niedźwiedzia. Dużo krzaków w lesie. Wystających patyków. Dziur.
Nie da się tak łatwo, o nie. Drogo sprzeda swoją krew.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.20 2:08  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
  Wiatr smagający pysk, dyszenie rozsianych dookoła psów. Aż dotąd nie wiedział, jak bardzo tego potrzebował. Wspólne polowanie zawsze wydawało mu się czymś ekscytującym, lecz teraz, gdy w końcu przyszło mu tego doświadczyć...
  Łapy niosły go naprzód z zawrotną prędkością. Co rusz brodziły w wysokich zaspach, lecz to wydawało się ich wcale nie spowalniać, całkiem jakby sunął ponad całym tym puchem. Para uciekła spomiędzy rozchylonych szczęk i rozchodziła się na boki, niknąc w zimowym powietrzu. Gdzieś od boku dobiegł go trzepot zrywanych do lotu skrzydeł, na sekundę spojrzał nawet w tamtym kierunku. Cała uwaga była jednak skupiona na kierunku, w którym wszyscy zmierzali.
  Nagle tuż obok pojawił się Wilczur.
  Krótka wymiana spojrzeń i niedosłyszalny dla ludzkiego ucha pomruk wystarczyły, by zwierzę potrząsnął łbem i jednym susem odbiło na wschód. Krótko skontrolował towarzyszy wzrokiem, tyle. Żadnego warknięcia, zero jakichkolwiek dźwięków.
  Zawsze był cichszy od myszy.
  Z oddali upatrzył idealne miejsce. Otwartą przestrzeń polany otaczała gęsta linia drzew, pośród której skryła się jego grupa. Każdy z nich węszył w powietrzu, poznawał zapach ofiary, spotykał wzrok z oddaloną sylwetką, która na tle białego śniegu odcinała się niczym plama sadzy. Sam jednak poświęcił niedźwiedziowi trochę mniej; skupił się na rozstawieniu Psów w taki sposób, by nie stały zbyt blisko siebie, a jednocześnie, żeby odstęp między nimi nie zachęcił bestii do wbicia się w szparę i ucieczki.
  Para znów buchnęła z pyska.
  Ostatni raz przemknął między drzewami, wzdłuż linii ustawionej z wielu towarzyszy. Stali półokręgiem niczym wyszkoleni żołnierze.
  Psy ruszyły naprzód, powoli i z rezerwą wyczekując, aż niedźwiedź wpadnie w sidła.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.20 1:08  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Nuciła wesoło pod nosem, kiedy kończyła przygotowywać ostatnią kanapkę. Nie była jakaś super. Eve posiłkowała się tym, co akurat mieli na stanie. Chleb, warzywa oraz wołowa wędlina. Oby wierna krowa Klementyna odnalazła spokój w raju, do którego się udała po poderżnięciu gardła specjalnie na tę okazję. Jej śmierć przyniesie dzisiejszej nocy dobro dla członków DOGS. Odłożyła ostatnią kanapkę na pozostałe, które znajdowały się na wielkim kawałku drewna przykrytym ścierką, a następnie zamieszała w jednym z garnków, gdzie gotowała się mięsna potrawka, w której pływały części Klementyny.
- Jedzenie gotowe! - krzyknęła radośnie do Psów, które pozostały wiernie oczekując na powrót reszty. Z uśmiechem na ustach zaczęła rozlewać jedzenie do drewnianych misek i podawać je po kolei kłębiącym się dookoła zmarzniętym członkom gangu. Kiedy upewniła się, że już praktycznie każdy dostał swoją porcję, podeszła do Insomnii wręczając jej miskę wraz z kanapką.
- Jeżeli chcesz, mamy teraz ciepłe mleko z miodem! Panie świeć nad duszą Klementyny. - złożyła dłonie kiedy wypowiadała cichą modlitwę na cześć krowy.
Następnie skierowała swoje kroki do Skoczka, któremu również wręczyła skromny posiłek. Potem otrzymał jedzenie Jericho i na końcu Jekyll, przy którym swoją drogą usiadła, wsuwając się na zwalony konar i podciągnęła lekko nogi, na których ułożyła wygodnie swoją miskę z parującym jedzeniem.
- A ty nie chcesz mleka z miodem? - zagadnęła lekarza, którego wbrew wszystkiemu, bardzo lubiła. Zawsze wydawał jej się taki smutny i nieobecny, a że Eve kochała wszystkich członków DOGS, nie mogła znieść jego depresyjnej aury, dlatego też za wszystkie ceny tego świata postanowiła sprawić, żeby wreszcie się uśmiechnął.
- Ciekawe kiedy wrócą... - mruknęła, wsuwając sobie łyżkę z jedzeniem do ust, radośnie machając przy tym nogami i delikatnie unosząc puchowy śnieg do góry.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.20 1:25  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Jak na swoje i tak niewielkie gabaryty poruszał się zaskakująco zwinnie i przede wszystkim cicho. Wszystko za sprawą niewielkiej wagi, na którą składały się głównie gości oraz mięso pełne ubytków w wielu miejscach. Gdy nozdrza wychwyciły charakterystyczny zapach, a pomalowany na żółto nietoperz wystrzelił ku górze - już wiedział, że są blisko. Wyhamował bez problemu, zawieszając pysk bliżej śniegu, szczerząc przy tym ostre kły. Gęsta ślina niespiesznie spływała spomiędzy nich, momentalnie ginąc w śniegowych zaspach.
Gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z Wilczurem, zębiska błysnęły mocniej w szerzej uchylonym pysku sprawiając wrażenie, jakby czarny wilk zaczął się śmiać.
Nic więcej nie było mu trzeba. Rozumiał się z Growem bez słów, od lat.
Trzy uderzenia serca. Dwa. Jedno...
Odepchnął się od ziemi, mknąc do przodu i już po chwili wybiegając spomiędzy drzew, Wzrok od razu utknął w olbrzymim cielsku niedźwiedzia Babilońskiego. Nie zatrzymywał się jednak, mknął dalej, aż w końcu znalazł się na tyle blisko bestii, by kłapnąć pyskiem tuż przy jego cielsku. Chciał, aby ten poczuł gorący oddech na sobie. Oddech zwiastujący śmierć. Skoro mieli go zagonić, musiał się bać. Musiał wiedzieć, że tylko odwrót jest w stanie go uratować, choć to nadal była iluzja. Było ich wielu. Każdy z nich uzbrojony w ostre kły i pazury, gotowe kąsać, i kąsać i kąsać. Do krwi. Szarpać za mięso, rozszarpywać skórę. Każde z nich było gotowe walczyć do samego końca, aż śmierć nie złoży swego pocałunku na ich powiekach.
Sheba odskoczył, kiedy niedźwiedź odwrócił się, utrzymując teraz bezpieczny dystans, szerząc kły.
Dopiero teraz zaczynały się prawdziwe łowy. I tym razem to nie niedźwiedź jest łowcą.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.20 2:50  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Zataczał równe kręgi na niebie, spoglądając na to, co działo się poniżej.
Ruszyli.
Widział dokładnie jak się rozdzielili, jak powoli otaczają bestię. Musiał przyznać, że trochę im zazdrościł tej odwagi, która sobą reprezentowali. Nawet jeżeli się bali, to dumnie, ramie w ramie, stawiali czoła przeciwieństwom. On sam mógł jedynie obserwować całe zajście z góry, nic więcej. Nie uważał, żeby jego zajęcie należało do jakiś naprawdę ważnych i podniosłych. Prawdę powiedziawszy był pewien, że równie dobrze mógłby właśnie zawrócić i powrócić do obozowiska. Nawet jeżeli jakieś niebezpieczeństwo zaczęłoby się do nich zbliżać, to i tak ich ostre jak brzytwa zmysły w porwę podniosłyby alarm.
Mimo to nadal trwał na swym stanowisku, obserwując całe otoczenie z góry.
Wiedział, że niedźwiedź nie ma z nimi szans. Może niektórzy zostaną ranni, może nawet i ciężko, ale takie ofiary musiały zostać poniesione, by ostatecznie zdobyć wyznaczony sobie cel. Jedyne pytanie, jakie nurtowało Shiona to czas. Ile potrwa, nim padnie ostatni cios zwalając z nóg olbrzyma? Godzina? Dwie? A może to będzie szybka walka i niedźwiedź padnie w parę minut? Rok temu nie brał udziału w polowaniu. Nie widział całej sytuacji z takiego bliska, siedząc bezpiecznie przy ognisku, gdzie się grzał i słuchał radosnych opowieści innych członków gangu.
Wtedy nie czuł się jedną częścią z nimi.
A teraz?
A teraz sam nie wiedział.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.20 19:52  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Nadal chcesz dyskutować na ten temat? Dobrze zatem, ale zrozum wreszcie, że nauki medyczne od dawna nie zajmują się takimi zagadnieniami, a pech to nic innego jak wymówka albo jak wolisz próba usprawiedliwienia swoich licznych porażek, więc skończ się nim w końcu zasłaniać i przyznaj, że jesteś przypadkiem beznadziejnym.
  Dziewczyna jak zwykle umiejętnie dokręciła im obu śruby. Lekarz posłał jej tylko krótkie spojrzenie.
  — Czasem trzeba zniżyć się do poziomu rozmówcy. Nic na to nie poradzę, że ten prezentowany przez sekretarza jest stosunkowo niski — skwitował z godnością, w przeciwieństwie do Chrisa, który zachował się niczym obrażone szczenię. Do takiego poziomu nie miał zamiaru się zniżać, więc nie skomentował też w żaden czytelny sposób dziecinnego gestu mężczyzny, a jedynie uniósł dłoń na poziomie skroni i popukał w nią dwukrotnie palcem w wiadomym przekazie.
  A potem stała się rzecz niesłychana. Entuzjazm Nayami udzielił się także jemu. Skoro Pudel nie miał absolutnie żadnych zahamować, by podjąć się takiego ryzyka, czemu mu tego nie ułatwić.
  — A więc tak? Po tym wszystkim tchórzysz? — Na posiniałych od mrozu wargach bernardyna zamarł drwiący uśmiech, kiedy skierował swoją twarz ku mężczyźnie. Czy to się sekretarzowi podobało, czy też nie, podpisał na siebie wyrok w momencie, kiedy z jego ust padły te niezbyt przemyślane słowa. Nadszedł moment, by wziąć za nie odpowiedzialność. — Dajesz zły przykład młodzieży, Chris.
  Kontakt wzrokowy doktora z sekretarzem nie trwał długo, bo o to do rozmowy włączyła się dotychczas milczące oczko w głowie Wilczura. Jekyll zerknął na specyfik, który jadła. Miała biały nalot wokół ust.
  — Pewnie — zgodził się bez chwili namysłu — o ile jest bezalkoholowe — dodał szybko, bowiem przypomniał sobie owce nasączone alkoholem, które jadł poprzednim razem. Miał zamiaru dotrzymać obietnicy i unikać alkoholu tak długo, jak tylko to możliwie. Poza tym miał u swojego boku Nayami, która zadeklarowała, że odwiedzie go od kontaktu z wysokoprocentowymi trunkami.
  Przyjął od dziewczynki porcje specjału. Rzuciłem okiem na zawartość kubka. Ciepłe mleko na pewno go rozgrzeje, a miód - choć nie preferował słodyczy - osłodzi czas oczekiwania na porządniejszy posiłek. Zamoczył usta w napoju.
  — Jak układa ci się współpraca ze zwierzętami hodowlanymi? — zapytał małą po degustacji. O ile go pamięć nie zawodziła, to właśnie ona była odpowiedzialna za bydło i kury. Farma rzadko stanowiła materiał na rozmowy, a jakby nie było stanowiła jeden z ważniejszych źródeł pożywienia dla posiadaczy żółtych chust. Choćby mleko, które obecnie pili.
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.20 21:04  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
 — Moim zdaniem leżycie w dokładnie tej samej kotlinie — ucięła odpowiedź Bernardyna beznamiętnym tonem. Ich przegadywanki były zabawne przez kilka pierwszych minut, a z czasem robiły się niebywale męczące. Po osiągnięciu określonego punktu każdy zmuszony do wysłuchiwania tych słownych potyczek posyłał w duchu modły, by tych dwóch przystało wreszcie na jakiś rozejm albo przynajmniej solidarnie zamknęło jadaczki. Wydawać by się jednak mogło, na co wskazywały wszelkie poszlaki, że na froncie wymiany ognia między medykiem a Pudlem nigdy nie kończyła się amunicja.
 Przynajmniej udało się ściągnąć rozmowę na nieco bardziej interesujące tory, to jest potencjalny zakład o stan zdrowia myśliwych. Odrobina hazardu jeszcze przecież nigdy nikomu nie zaszkodziła.
 — No posłuchaj sam siebie, przecież my ci tu właściwie dajemy wygraną na tacy! Nie bądź psuja i przyjmij zakład. — Wydęła wargi w wyrazie niezadowolenia, kierując na sekretarza spojrzenie w gatunku rozczarowanego pięciolatka. Pokiwała też entuzjastycznie głową na wzmiankę o konieczności służenia za dobry przykład dla młodzieży, pod którym gdyby mogła, podpisałaby się wszystkimi czterema kończynami.
 Napięcie w dyskusji opadło znacznie wraz z pojawieniem się Evendell i wyczekiwanego posiłku. W obliczu dobrego jedzenia bezwzględnie łagodniał każdy Pies, choćby nie wiadomo jak gotowały mu się nerwy. Taka to już kosmiczna zasada.
 — Dzięki! Uwielbiam cię. I Klementynę też — stwierdziła z rozbrajającym uśmiechem, zaraz potem zabierając się do ochoczego pałaszowania swojej porcji. W międzyczasie uwolniła rękę Jekylla, żeby on też mógł w spokoju zjeść; w końcu przez tych kilka minut nie musiała pilnować go aż tak skrupulatnie, bo w pobliżu (chyba) nie mieli żadnych napojów alkoholowych. A w razie potrzeby Nayami zawsze mogła zainterweniować i ponownie unieruchomić lekarza, nad którym szczęśliwie miała swego rodzaju fizyczną przewagę.
 — Czuję, że wrócą niedługo — rzuciła też na pytanie anielicy, nawet jeśli nie była w stanie wyjaśnić, dlaczego właściwie tak uważa. Swoje domniemywanie opierała wyłącznie na zaprawionej optymizmem intuicji, nie na żadnych faktach i nie obraziłaby się, gdyby mimo wszystko okazało się słuszne. W końcu im prędzej wrócą myśliwi, tym szybciej przekonają się o wyniku zakładu!
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.20 1:45  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
 Wyskakując spomiędzy drzew wpadł w grubą warstwę świeżego śniegu. Chrupnęło jakby łamał kostki małego ssaka. Niedźwiedź musiał to usłyszeć, choć patrząc po jego nastroszonej sierści i małych, błyszczących ślepiach – musiał ich też wyczuć. Był gotowy do walki, a dwójka przeciwników, nawet jeżeli rosła w gabarytach, nie stanowiła dla niego zagrożenia. W tym roku wybrali naprawdę wielkie bydle i Grow, wypruwając naprzód, pomyślał, że ten niedźwiedź jest jednym z największych jakie widział kiedykolwiek.
 Kto wie, może w pionie miał ponad osiem metrów?
Oby.
 Jinx mknął wprost na zwierzynę; Grow odbił więc trochę w lewo, aby zagrodzić drogę ucieczki od zachodu. Zakładał, że na wschodzie pojawiła się już dostatecznie dobra blokada, aby niedźwiedź – nawet szarżując – nie uciekł im zbyt daleko. Poza tym plan zakładał, że wtedy będzie już ranny.
 Kłapnęły szczęki Sheby.
Bardzo ranny.
 Pysk Wilczura jakby się wydłużył, gdy śmignął ku celowi. Pod ciemnobrązową sierścią prężyły się mięśnie niedźwiedzia. Na dnie jego gardła osiadł niski warkot, który przerodził się w ryknięcie. Podniósł się, robiąc zamach łapą, najwidoczniej chcąc odpędzić od siebie Jinxa. Zamaszystym ruchem przeciął powietrze; aż świsnęło. Grow nie był w stanie dostrzec czy ostre pazury dotknęły Mastiffa. Nie czuł krwi. Sam biegł pod wiatr, zamieniając się w smugę czerni. Dopiero dwa metry przed niedźwiedziem wyskoczył, prostując przednie łapy. Plenerem wstrząsnął przeszywający odgłos niedźwiedzia. Nie był jednak pełen bólu – Grow wylądował na jego grzbiecie dopiero w kilka sekund później, zatapiając zęby w karku, szponami orząc bok i grzbiet. Niedźwiedź wydarł się prędzej. Chcąc ich odstraszyć? Posoka chlusnęła mu prosto do gardła, nim bestia nie opadła na przednie łapy i nie szarpnęła się tak gwałtownie, że nawet Grow nie był w stanie się utrzymać. Ześlizgnął się, opadając w śnieg. Czerwone plamy zdobiły linię między raną zwierzyny a mordą Growlithe'a.
 Dyszał, czując jak sierść zaczyna się unosić.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.20 1:57  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Wyciągnęła nogi przed siebie, odpychając nieco śniegu i upiła łyk ciepłej herbaty. Oplatała drobnymi i zmarzniętymi dłońmi kubek, z którego parowało, od czasu do czasu dmuchając, by przypadkiem nie poparzyć sobie zarówno języka jak i ust.
- Coś długo nie wracają... - odezwała się po dłuższej chwili milczenia, kierując swe słowa w stronę Jekylla, wpatrując się w niego szeroko otwartymi, błękitnymi oczami. Zaczynała się powoli martwić. Była przygotowana na ewentualnych rannych. Już od paru dni starała się nie korzystać z jakichkolwiek swoich mocy, aby zachować siły na ten właśnie wieczór. Zawsze mogła spróbować uleczyć innych za pomocą swych anielskich zdolności, ale... wolałaby tego uniknąć. Chciała, aby wszyscy wrócili w jednym kawałku.
Zadarła głowę do góry spoglądając w czyste niebo pokryte mnóstwem świecących gwiazd.
- Jekyll, myślisz, że tam, na górze, tam gdzieś daleko, jest jeszcze jakieś życie? Jakaś planeta podobna do naszej ziemi, planeta z ludźmi, wymordowanymi i aniołami? Planeta, która ma swojego własnego Boga? Myślisz, że tam żyje się lepiej? Bez walk o przetrwanie każdego dnia? - niechętnie oderwała wzrok od nocnego sklepienia, przyciskając mocniej kubek z ciepłą herbatą, by jeszcze trochę ogrzać się w tę chłodną noc.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.20 2:00  •  Z bieli w czerwień. - Page 3 Empty Re: Z bieli w czerwień.
Obnażył ostre kły, kiedy ponownie odbił się mocnymi łapami od śniegu wskakując wprost na cielsko olbrzyma. Wydawało mu się, że z każdym kolejnym uderzeniem potężnego serca bestii, niedźwiedzia krew coraz wolniej płynie, a jego ruchy stają się bardziej ślamazarne, ociężałe. To z powodu licznych odniesionych ran? Co prawda było ich sporo, czerwone smugi, zadrapania i zagłębienia po ostrych kłach w ciele pokrywały teraz większą część cielska ofiary, ale Shebie zdawało się, że nie są aż tak głębokie, by tak szybko osłabiły niedźwiedzia.
Ale czas na wymordowanego zatrzymał się w chwili, w której adrenalina boleśnie uderzyła w niego. Być może trwało to minutę, ale równie dobrze mogło trwać już godzinę.
Zęby zatopiły się w gardzieli bestii, zaciskając mocno szczęki, których nie zamierzał otworzyć aż do momentu, kiedy potwór opadnie bez sił. Na całe szczęście dla nich, jeszcze parę ulotnych chwil, aż wreszcie ziemia dookoła zadrżała, kiedy niedźwiedź babiloński opadł bez sił wśród rozdeptanego dookoła śniegu. W jego oczach gasło życie, oddech po raz ostatni opuścił płuca, ciało zamarło.
Sheba powoli rozwarł pysk czując przyjemny posmak krwi. Otrzepał łeb na boki, a potem zadarł go, rozglądając się dookoła, by oszacować straty. Nikogo nie stracili.
Wygrali.
Znowu.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

 
Nie możesz odpowiadać w tematach