Właśnie skończyłem czytać TO. Mogę zabrać się teraz za milion innych książek, które uzbierałem. A wczoraj dokupiłem sobie Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko, bo w sumie mnie zaciekawiła. I dodatkowo wziąłem sobie Sztukę rysowania, bo uznałem, że chcę sobie nadrobić ważne podstawy rysunku. A co.

Okrutny Miecz Milesa Camerona (804/804)
Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko Toma Phillipsa (315/315)
Grzech Maxa Czornyja (394/394)
Inkub Artura Urbanowicza (434/725)
Zniknięcie córki Wintera Michaela J. Sullivana (179/373)
Rytmatysta Brandona Sandersona (0/307)

Nah. Grzech od Czornyja jakoś mnie zwiódł. Duży zachwyt jest nad jego książkami ostatnimi czasy, a mnie jakoś... no nie wiem, nie zrobił na mnie wrażenia. Może sięgnę jeszcze po drugi tom, żeby zobaczyć, czy coś się nie zmieniło, ale to za znacznie później.
Inkub idzie mi dość powoli, bo ciągle znajduję sobie coś innego, ale te kilka stron od czasu do czasu czytam. Akcja zaczęła się rozkręcać, warsztat jest przyjemny, więc generalnie nie nudzę się i jestem nawet ciekawa zakończenia, ALE. Byłam w empiku i zobaczyłam Zniknięcie córki Wintera. To czwarta książka opowiadająca o pewnym ciekawym duecie, klasyczna fantastyka, a na dodatek to w dalszym ciągu teoretycznie jest prequel tej głównej akcji. No, ale ona na razie w Polsce nie została wydana. Niemniej jednak, sięgnęłam po Sullivana, jak byłam już zła na cały gatunek fantasy i jego warsztat, plus taka przyjemna klasyka z fajnymi bohaterami mnie urzekła. Bardzo szybko się to czyta. Więc musiałam kupić. Więc przy okazji kupiłam też nowość od Sandersona, bo jego też lubię.

Ostatnio mi tragicznie idzie z czytaniem, jedyne co leci normalnym tempem to komiksy. Ale zaczęłam też Krótką historię czasu Hawkinga i muszę przyznać, że tak jak nie ogarniałam fizyki w szkole (mimo zainteresowania kosmosem), tak napisał to naprawdę lekkim językiem i starał się wytłumaczyć łopatologicznie nawet największemu betonowi dość trudne zagadnienia.
Utknęłam w miejscu z Grą o Tron. Raz, że tomiszcze wielkie i nieporęczne, to jeszcze po finale serialu dalej mnie to odpycha (choć wiem, że książka niewiele ma z nim wspólnego). Tak samo przystopowałam z całą serią z aniołami od Kossakowskiej. Ma ktoś jakiś sposób jak przysiąść do czytania?

Udało mi się. @@ Leżę i się zachwycam, mocno bardzo. Co prawda końcówka tu i ówdzie mi zazgrzytała, nie cierpię takich motywów... za szybko to poszło jakoś, nie na moje gusta... ale pewnie się to jeszcze nieźle rozwinie w trakcie. Poza tym nie wiem dlaczego wcześniej styl Sapkowskiego mi się nie podobał. Jak dawniej ledwo przebrnąłem przez kilka pierwszych stron, tak teraz łykałem lepiej niż Sasha Grey. Na bank wezmę się za kolejne części, ale to już pewnie po tym, jak nadrobię trochę pozaczynanych pozycji. *kaszl* Trzeba się wziąć za siebie, zakończyć to, co się zaczęło.

I nie, Arthie. Nie mam pojęcia. U siebie widzę sinusoidę. Średnio co drugi miesiąc czytam po 5-8 pozycji, a potem mam spadek i ledwo wyrabiam z dwoma. ;; A też mam zamiar ogarnąć Kossakowską.

Arcanine napisał:*kaszl* Trzeba się wziąć za siebie, zakończyć to, co się zaczęło.

> Rzekł, by następnego dnia zacząć nową książkę. Ale mam wrażenie, że Gaiman mi pomoże. (๑و•̀ω•́)و

Gaiman jest bardzo pomocny. Tak bardzo, że też przerwał mi kilka rozpoczętych książek, żebym przeczytała jego w całości xD

Daj spokój. Gaiman mi odblokował kanał wenowy. xD Daję radę z jednym postem dziennie, gdy niedawno nie potrafiłem zrobić nawet pół zdania. Polecam tego allegrowicza.

Także no. Jak wam idzie?

Nie wiem co czytać... Przez okres użerania się z książkami do dyplomu przeczytałam tylko kilka luźnych pozycji, w tym Wiatrogon Aeronauty Jima Butchera i jestem okropnie niezadowolona, że druga część nie została jeszcze przez autora napisana... Źle oceniana w internecie książka, która okazała się bardzo przyjemną przygodą w świecie steampunku i kochanymi postaciami (np. kot).

Sesja, wkuwam w domu, ale przy okazji założyłam w końcu i uzupełniam choć trochę profil na lubimyczytać. Pominęłam pewnie połowę przeczytanych książek, części nawet nie chciałam wpisywać, ale przynajmniej coś tam widać, nic więcej mi się nie chce. Jestem z siebie dumna. W końcu będę mogła monitorować, ile czytam.

A w międzyczasie póki jestem w domu to czytam Łowców Miroslava Žambocha.

Jaki masz nick na LC? Lubię sobie przeglądać cudze profile i udawać, że też kiedyś przeczytam to, co wysoko oceniono.

Tym sposobem porwałem się na „Miecz przeznaczenia”, drugi tom serii o Wiedźminie i za „Czerwonego Smoka” od Thomasa Harrisa. @@ Znajoma s z a l e n i e polecała, ale mam dość mieszane uczucia odnośnie Hannibala, więc się zobaczy jak to będzie. Poza tym próbuję ogarnąć challenge czytelniczy z LC, więc powoli przedzieram się przez „Cesarza Ośmiu Wysp” autorstwa Liam Hearn. Strasznie mozolne i bez polotu, płaskie postacie, drętwe dialogi. Mam wrażenie, że ludzie niezjaponii nie powinni się brać za takie tematy, bo to druga taka sytuacja, jak ktoś mi niszczy klimat.