Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pisanie 07.08.14 5:27  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
No tak, to dość prosta odpowiedź. Mógł się jej spodziewać, choć otępienie dawało się we znaki. Alkohol dziwnie działa na Virala, a w połączeniu z sennością tworzy mieszankę, której efektem jest spontaniczność i bezpodstawne zachowania. Choćby takie jak to, że drżąca ręka właśnie gładziła jasne włosy zamiast je brutalnie rozwichrzyć. Niestety lub stety Rinowi udało się zwinnie uwolnić od dotyku mężczyzny i czmychnąć na bok. Brunet przez chwilę obserwował heroiczną walkę z kołdrą wśród ciemności, w międzyczasie przetarł też oczy. Zamrugał parę razy, ale nic to nie dało. Odchylił głowę w tył, aby spojrzeć na okna, które były szczelnie zasłonięte. No tak, przecież zawsze są. To nie tak, że na tej wypiździałej ulicy są jakieś światła. Może księżyc by cokolwiek dał, o ile jest w ogóle obecny na niebie. Wracając jednak do rzeczy najważniejszej, a mianowicie powodu, dla którego obaj nie śpią o godzinie... Właśnie, która godzina? Cruel wyciągnął się w stronę laptopa i sięgnął po niego. Otworzył go tylko po to, żeby ogarnąć godzinę, choć przy okazji w oczy rzuciła mu się roznegliżowana panienka. No nic. W pokoju na chwilę zrobiło się jasno, lecz na bardzo krótko, bo komputer zaraz znów został zamknięty.
- Jest po trzeciej... - mruknął do siebie. No tak, przecież ta burza... To prawdopodobnie przez nią młody nie mógł spać. No co zrobisz, nic nie zrobisz. Tylko teraz pewna rzecz nie dawała mu spokoju. Napadła go myśl, która z jego strony mogłaby być okazaniem słabości, zaś z perspektywy androida mogłaby być wybawieniem. Może by tak spróbować? W końcu starszy Dactylis jest pijany i zaspany, blondyn to chyba rozumie. Nie można po takim oczekiwać racjonalnego zachowania. No, trzeba się podnieść na moment.
Czarnowłosy wstał leniwie z kanapy i przeciągnął się ociężale. Przez ciemność dojrzał błysk oczu sztucznego człowieka. Zmarszczył brwi, choć pewnie nie było tego widać. Chyba dopiero teraz powoli zaczęło do niego docierać, że ten chłopak to nic innego jak zbiór części i danych, zaprogramowany przez kogoś, z tokiem myślenia, który można zmienić na życzenie. Ta myśl zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Dopiero teraz zaczną się schody moralne, ale na razie nie miał do tego głowy. Chwycił chłopca za ramię i pociągnął go do siebie, tym samym zmuszając, aby wstał. Dał mu znać, aby szedł za nim i za chwilę ruszył w stronę swojej sypialni. Po drodze zaczął tłumaczyć.
- Zgaduję, że nie zaśniesz sam. - otworzył drzwi pokoju na oścież i tak je zostawił, bo przecież i tak są tu sami. - Dlatego będziesz spał ze mną. Ten jeden raz, trudno.
Rzekłszy to pozbył się spodni i koszulki, pozostając w samych bokserkach. Toć nie będzie spał w ubraniach. W ciemności nie było tak tego widać, lecz w pomieszczeniu panował całkiem niezły syf, a dopiero co zdjęte ubrania dołączyły do kolekcji ciuchów podłogowych. Bez zbędnych ceregieli rosły mężczyzna uwalił się na łóżko, zostawiając miejsce obok siebie dla podopiecznego. Mogłoby się wydawać, że natychmiastowo zasnął, ale wątpliwości rozwiał mrukliwy głos Virala.
- Nie stój jak kołek. - zachrypiał i to by było na tyle. Zamknął oczy, choć jeszcze chwila minie zanim zaśnie. Przedtem chciał się upewnić, że młody nie czmychnie z pokoju, żeby spędzić tą noc bezsennie tylko dlatego, że czuł się niezręcznie czy coś. Jak nie będzie chciał to go zmusi, żeby spali razem. W pewnym sensie było to czysto egoistyczne podejście ze strony Okrutnika. Dlaczego? Każdy potrzebuje towarzystwa, nieważne jak twardy jest. Tak się składa, że ci najsilniejsi zazwyczaj najbardziej cierpią, choć nie okazują tego, ani nie dopuszczają do siebie tej myśli. Dzisiejszy, a właściwie wczorajszy dzień przypomniał mu jak bardzo w jego życiu brakowało ciepła drugiej osoby. I co z tego, że ta osoba tak właściwie jest fikcją? Liczy się to jak on go postrzega, a obecnie Rin wydawał mu się bardziej ludzki niż większość osób mijanych na ulicy. Był niewinny, wciąż nietoksyczny. Różnił się od większości. I niby był typem, z którym windykator nigdy by się nie dogadał, a jednak w ciągu tych parunastu godzin zdołał polubić go na tyle, aby zacząć przełamywać pierwsze mury ich relacji.
Jasne oczy obadały sufit, gdy cierpliwie czekał aż młodzieniec ułoży się obok. Zamyślił się do tego stopnia, że było to po nim widać nawet wśród cieni. Przez chwilę zastanawiał się też co jego towarzysz uczyni. Czy ułoży się na brzegu łóżka, nie chcąc się zbytnio zbliżać? A może od razu przylgnie do nagiej piersi bez większych skrupułów? Lub zwyczajnie złapie się wytatuowanego ramienia i to będzie mu wystarczyło? Tak trywialne myśli zawsze wydawały się mu głupie, a jednak w tej chwili zawracał sobie nimi głowę. Wygląda na to, że ten typ, który na co dzień użera się z ludźmi, rozczłonkowuje ciała i tapla się w kałużach krwi jest normalniejszy niż mogłoby się wydawać. Aczkolwiek tylko w jego głowie. W końcu nikt, poza nim, nie wie co dzieje się pod ciemną czupryną.
Ah, chciał już wyłączyć te wszystkie myśli... Rin, pośpiesz się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 13:16  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
„Jest po trzeciej…”
Blondyn zacisnął dłonie na materiale spodni i spuścił wzrok. To przez niego Cruel się obudził o takiej porze. Pierwsza noc w nowym domu, a on już sprawiał problemy. Nie zdziwiłby się, gdyby jego nowy opiekun jeszcze przed końcem tygodnia postanowił oddać go z powrotem do domu dziecka. Otworzył usta, żeby jakoś się usprawiedliwić, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo. Przez chwilę prezentował się mniej więcej jak karp wigilijny, który próbuje przemówić ludzkim głosem, aż ostatecznie dał sobie spokój. Bo co miał powiedzieć? Już zużył wszystkie swoje wymówki i nawet przeprosił. Dobrze, że w pokoju było ciemno – przynajmniej brunet nie widział desperacji malującej się w jego oczach. Głupi, głupi, głupi, po co w ogóle się wychylałeś? Może starszy Dactylis lubi od czasu do czasu spać sobie w salonie, w pełnym ubraniu i do tego z laptopem i hydraulikiem, i tą nagą panią…
Mężczyzna wstał. To koniec. Zaraz sięgnie po telefon i powie wujkowi Goodwinowi, żeby go stąd zabrał i że nie potrzebuje u siebie kogoś, kto jest tak kłopotliwy. Chłopaki będą się z niego śmiać, wychowawcy z bidula zaczną zarzucać go ukradkowymi, rozczarowanymi spojrzeniami… Wyobraził to sobie tak szczegółowo, że aż zrobiło mu się smutno. Nie miał jednak czasu na dalsze rozmyślanie nad swoim marnym losem, jako że palce Virala zacisnęły się na jego ramieniu i pociągnęły je do góry, zmuszając tym samym Rina do wstania z kanapy. Ocho, wygląda na to, że może być jeszcze gorzej, niż mu się z początku wydawało – zaraz zostanie wyrzucony za drzwi. Pewnie nawet nie będzie mógł zabrać swoich rzeczy. Będzie musiał iść przez miasto w samej piżamie i do tego boso… Poczłapał posłusznie za starszym kolegą, słowem się nie odzywając. Nie widział sensu w lamentowaniu i błaganiu o litość - w końcu Okrutnik podjął już decyzję. Przez głowę jasnowłosego przeszła myśl, że może rzeczywiście jest powód, dla którego tak na niego wołają…
„Zgaduję, że nie zaśniesz sam.”



Co?
Chwila… to nie były drzwi wejściowe. I co on tam jeszcze mówił? Coś o spaniu razem… Cruel wcale nie chciał go oddać. Ciało chłopaka zalała fala niewyobrażalnej ulgi. Nie chciał go oddawać, a właściwie to nawet martwił się o niego i…
„Nie stój jak kołek.”
A, racja. Stanie jak kołek w takim momencie raczej nie było rzeczą, którą powinien zrobić na pierwszym miejscu. Zamrugał kilkakrotnie. Nawet nie zauważył, kiedy ciemnowłosy zdążył pozbyć się większej części ubrań i rozwalił się na łóżku. Wraz z tym spostrzeżeniem Rin momentalnie zrobił krok w jego kierunku, prawie doprowadzając tym do katastrofy budowlanej. Ale to nie jego wina, że koc leżał akurat w tym miejscu! No, kto rzuca koc zaraz pod drzwiami pokoju, noo? Zaraz… koc? Acha! To tutaj się ukrywał! Zanotować: koce w tym domu lubią leżeć na podłodze w różnych, dziwnych punktach, które niekoniecznie należały do punktów strategicznych.
Po tym ledwo unikniętym wypadku dzieciak zdał sobie sprawę, że nie powinien ryzykować nierozważnym stawianiem stóp na podłodze. Każdy ruch musiał być przemyślany… dlatego też wieki minęły zanim wreszcie dotarł do posłania. Jednak dotarł i to bez szwanku, więc tylko to powinno się liczyć! Zatrzymał się przy brzegu i zlustrował niedźwiedzią sylwetkę mężczyzny. Och, zostawił dla niego trochę miejsca, jak miło... Bez zbędnego ociągania się, młody zajął wyznaczony dla niego skrawek łóżka. Zerknął przelotnie na towarzysza, podejmując szybką decyzję. Przyciągnął nogi do klatki piersiowej i objął je ramionami, by zajmować jak najmniej przestrzeni. Tak nie powinien zanadto przeszkadzać opiekunowi swoją obecnością. Jak to mówią; i wilk syty, i owca cała.
Zapadła cisza i już wydawało się, że blondynowi udało się ostatecznie zasnąć. Ale niee, oczywiście musiał jeszcze coś powiedzieć, bo milczenie jest taakiee przereklamowane.
- Dziękuję – rzucił cicho w przestrzeń.
No i po co to mówiłeś? Głupie, małe, niemyślące stworzenie… pewnie znowu go obudziłeś!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 14:03  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Racja, obudził go. A właściwie wybudził z tego całego zamyślenia. To dobrze. Szklane spojrzenie omiotło skuloną sylwetkę androida. A więc tak postanowił się zachować? Cóż, nie mógł stwierdzić, że się tego spodziewał lub nie. Szczerze mówiąc, naprawdę nie miał pojęcia jak chłopaczyna się zachowa. Natomiast ten energiczny i pozytywny dzieciak w takich chwilach staje się wyjątkowo uległy. Cruel zmarszczył nos pod wpływem natychmiastowego skojarzenia z inną sytuacją. Wygląda na to, że życie samemu daje się we znaki, nie tylko na poziomie psychicznym. Znaczy, to dość oczywiste, choć wcześniej nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Przynajmniej się jeszcze kontroluje, zawsze jakieś plusy. Pytanie tylko do kiedy będzie dawał radę, bo w końcu na pewno coś w nim pęknie. To nie tak, że w głowie Viral jest całkowicie zdrowy. Nikt nie mógłby wykonywać jego pracy w stanie spokoju umysłowego. Z tej branży wyklucza się ludzi poczytalnych na samym starcie.
W każdym razie, wydało mu się to dziwne, że blondyn postanowił tak kulić się na boku. W pewnym sensie mu to przeszkadzało, więc zaraz coś z tym zrobi. Uprzednio spojrzał za okno. Tutaj rolety były nieco uchylone, wpuszczając do pokoju nędzne światło pojedynczej latarni, która migała niemiłosiernie. Mieli ją naprawić dawno temu, tak jak resztę niedziałających świateł, ale nikt nie zapuści się w tą część miasta. Smutek życia w nędzy, wśród pustki i losowych ćpunów. No, trzeba coś zrobić z tą kulą z drobnego, acz wyjątkowo wytrzymałego ciała. Mężczyzna przekręcił się na bok i uniósł nieco ramię, chcąc wyciągnąć je w stronę chłopaka. Coś go jednak wstrzymało. Ręka zawisła w powietrzu w momencie, gdy samotne słówko wypadło spomiędzy syntetycznych warg. Wydał z siebie ciche mruknięcie. Można by przysiąc, że czarnowłosy się uśmiechnął, ale ciemność nie pozwalała na potwierdzenie tego wrażenia. Ah, ten dzieciak naprawdę jest głupi.
W końcu ruszył się ponownie. Wymalowane tuszem łapsko wyciągnęło się w stronę mniejszego ciała. Chwycił go w talii i nie zważając na trudność pozycji w jakiej Rin postanowił się ułożyć przyciągnął go do siebie. I już nie było dla młodszego wyjścia, jak skończyć pomiędzy ramionami jego opiekuna. Brunet zaś kierował się w tej chwili zwyczajnym kaprysem. Samolubną zachcianką i tak często odrzucanym pragnieniem, aby ktoś był tutaj obok. Na krótką chwilę przycisnął jasnowłosego do siebie, przypadkiem szorując zaczątkami zarostu po jego czole. Nie będzie się golił, trudno. Czas zapuścić jakąś brodę. W końcu zwolnił trochę uścisk. Nie odezwał się już, choć chciał. Chciał mu powiedzieć kilka rzeczy, których jeszcze nigdy nikomu nie mówił, ale postanowił się wstrzymać. Może to alkohol, może to wpływ nocy i zmęczenia. Może nie powinien tak się zbliżać do istoty, która w przeciwieństwie do niego nigdy nie umrze. Może jest zwyczajnie zdesperowany, bo ostatni raz był tak blisko z inną osobą, gdy jego matka jeszcze żyła, a on nie miał pojęcia o istnieniu wszelkiego zła, zaś osoby takie jak ta, którą się stał napawały go szczerym strachem i wątpliwością wobec obcych. Może popełnia błąd, pozwalając się temu sztucznemu umysłowi zbliżyć się tak bardzo. W końcu zamknął oczy. Od początku nie przeszkadzało mu to, że Rin tak naprawdę jest zwykłym robotem, ale teraz zaczynało go to coraz bardziej dręczyć. Nie zamierzał go traktować przez to jakoś inaczej, choć z pewnością byłoby łatwiej, gdyby chłopak był świadom tego czym jest. Może pewnego dnia się to zmieni, na razie nie było sensu się tym przejmować.
Jeszcze raz spojrzał na zgrabne ciało obok siebie. Kiedy ostatnio płakałeś, Viral? Już sam nie pamiętasz, a wokół nie ma nikogo, kto mógłby ci przypomnieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 0:20  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Po pierwsze:

Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Tumblr_m9vynfMqsy1qgftebo9_250
Po drugie: piszę tego posta w tym momencie tylko dlatego, że ktoś mi o niego jojczy. Tak właściwie z tą chwilą to nie jest już nawet mój post, taki będzie beznadziejny. Nie przyznaję się do niego, wydziedziczam go i nie będę mu dłużej mówiła, jak ma żyć. No.
_______________________________________________
Powoli zapadał w sen, gdy wtem poczuł, jak coś go obejmuje. Stęknął zaskoczony, momentalnie otwierając oczy. Cosiem oplatającym go w talii okazało się nic innego jak wytatuowane ramię. Rin mimowolnie zmienił pozycję na wygodniejszą, bo, co tu ukrywać, bycie skulonym przestawało być w tej sytuacji praktyczne. Wyprostował więc nogi i przekręcił się na bok, lądując przodem do Virala. Dodatkowo zgiął łapy w łokciach, podkładając dłonie pod policzek. No, teraz mogli rozmawiać… a właściwie to nawet nie, bo chłopak postanowił się nie odzywać. Nawet nie zauważył momentu, w którym jego czoło zostało zaatakowane przez wschodzącą gwiazdę wśród męskich zarostów. Odnotował za to fakt, iż został niemal zgnieciony w niedźwiedzim uścisku. To raczej już nie było zwykłe obejmowanie się, żeby zatrzymać jak najwięcej ciepła. Poza tym zawsze mogli się przykryć, więc… właściwie o co chodziło? Skoro nie wiadomo, o co chodzi, musi chodzić o pieniądze! Nie rozumiał, czemu Cruelowi tak nagle zebrało się na czułości, ale dobra, niech mu już tam będzie. Wprawdzie no homo, ale w końcu blondas jakoś powinien się zrehabilitować po tym, jak sam lepił się do opiekuna, kiedy na zewnątrz szalała burza. Z braku jakiegokolwiek lepszego zajęcia wpatrywał się w srebrne tęczówki, dopóki ktoś nie postanowił szczelnie zakryć ich powiekami.
Swoją drogą pamiętał, że ostatnim razem, kiedy się tak z kimś obściskiwał, miał trzynaście lat, a kolega z jego pokoju okropnie przeżywał śmierć obojga rodziców w wypadku samochodowym. Rin nie wiedział, co innego powinien wtedy zrobić, więc po prostu leżał koło kumpla, obejmując go i cierpliwie dając mu moczyć łzami swój podkoszulek. Może starszy Dactylis też z jakiegoś powodu potrzebował pocieszenia? Ta myśl tknęła go tak nagle, iż prawie zadał to pytanie na głos. Prawie, bo w porę zreflektował się, że zakłócanie snu mężczyzny po raz kolejny tej nocy raczej nie było najlepszym pomysłem. Zapyta go rano…

Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 LpG5ucC
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 3:55  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
A ranek przyszedł szybciej niż się spodziewali. Nic dziwnego. O czwartej już zaczyna się przejaśniać, więc w sumie można mówić, że jest ranek, a że poszli spać o tej, a nie innej... Nie można powiedzieć, że Viral był niezadowolony z zachowania chłopaka. To dobrze, że tak posłusznie do niego przylgnął. Samolubna zachcianka bruneta przynajmniej się spełniła, a i liczył na to, że da młodemu jakieś tam poczucie bezpieczeństwa. Cruel jest szorstki i sztywny, bywa surowy i wydaje się bezlitosny, ale nie tyczy się to każdej sytuacji i każdej osoby. Ma w sobie trochę tam ciepła jakiegoś marnego... Zawsze coś, co nie. Tym właśnie ciepłem postanowił podzielić się ze swoim podopiecznym. Dla kogoś musi być wyjątek i właśnie obrał sobie cel. To nie tak, że miałby lepszą okazję, więc w sumie brał co dają, choć wcale mu to nie przeszkadzało. Rin w swojej naiwności wydawał mu się całkiem uroczy. I o ile zbyt uroczych rzeczy nie cierpi to taka ilość - jakby to Mio powiedziała - uroczusiości mu odpowiadała.
W każdym razie nasze dwa misie w końcu usnęły. Większy mruczał cicho przez sen, co swoją drogą było całkiem przyjemnym dźwiękiem. Z pewnością usypiał jeszcze bardziej. Nie zamierzał też puścić swojej blond włosej księżniczki, którą zresztą przez sen ściskał nawet mocniej, bo nieświadomie. Tak jest dobrze. Tak powinno być częściej. Patologia? Jaka patologia? Być może Dactylis byłby dobrym ojcem. Kto wie? Nie mów mu jak ma żyć swoim życiem. D<
...
Jasność nasilała się niemiłosiernie, a tak się składa, że facet nie może spać jak coś mu nawala po oczach. Dlatego je otworzył. I to było błędem, bo został oślepiony. Liiights, theey bliiind meee. Ręka podniosła się leniwie i przetarła podrażnione powieki. Gdy tylko udało mu się ogarnąć otoczenie, spojrzał w stronę osobnika obok siebie. Chwilę mu zajęło zarejestrowanie kto to jest i co robi z nim w łóżku. Szczerze mówiąc brunet nie pamiętał co działo się w nocy i przez większość wieczoru, a jednak nie miał kaca. Chociaż tyle, ale teraz zastanawiał się czy nie zrobił lub nie powiedział czegoś dziwnego. A co, jeśli... Drgnął przez myśl, która go właśnie naszła. A co, jeśli położył łapy na tym mechanicznym ciele? Bum, drama. No cóż, mówi się trudno. Tylko przykro by mu było, że nie pamięta. Ale to nieważne. Wątpił, aby było z nim tak źle. Zresztą, zobaczy się później. Powoli podniósł się do siadu i przetarł twarz, po czym ponownie spojrzał na Rina. Jego twarz, gdy spał była wyjątkowo urodziwa. Taka spokojna, taka... nie jego. Jakby innej osoby, bez ADHD i sporych pokładów niewinności. Cruel ogarnął mu różowy kosmyk od twarzy, a następnie postanowił się odsunąć. Wstał powoli, bo jednak nadal czuł się zmęczony, a jednak nie mógł spać. Właściwie która godzina? Mężczyzna schylił się nieco i zaczął przerzucać ubrania z jednego miejsca na drugie, najwyraźniej czegoś szukając. I oto jest. Przyjrzał się zegarkowi z rozbitą szybką. Czyli siódma... No świetnie, pospał aż cztery godziny. No nic, lepiej to niż dwie lub trzy, czyli jego zwyczajna dawka snu. To pewnie przez młodego udało mu się pospać nieco dłużej. Miłe. Ale koniec z tymi błahostkami. Wypadałoby się ubrać i coś ogarnąć.
Krok pierwszy: umyć zęby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.14 13:00  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Chrapię ja, chrapiesz ty, chra-pie-myyy ~ [w tle słychać radosną muzyczkę i chórek dziecięcy]
Właśnie, chrapanie… a raczej mruczenie. Monotonne mruczenie raptownie się urwało i to właśnie zbudziło naszą jasnowłosą, śpiącą królewnę. Blondyn rozchylił powoli powieki i z niewyraźnym mruknięciem podniósł się do pozycji siedzącej. Przez chwilę nieprzytomnie wpatrywał się w przeciwległą ścianę, próbując wykoncypować, gdzie właściwie się znalazł.
Przetwarzanie danych w toku…
A, znajdował się w sypialni Cruela. No tak, to wszystko wyjaśnia. Skoro tylko uzmysłowił sobie ten istotny fakt, postanowił podjąć wyzwanie Actimela: wstać z łóżka. Czemu ta kołdra taka poplątana? To chyba trzeba przełożyć górą… nie, chwila, dołem… dobra, dobra, ma to- stracił to. Może by tak sturlać się z łóżka na podłogę? Właściwie czemu nie… Genialny plan, 10 na 10 poleca go za jego prostotę. No to hop. Dzieciak przekręcił się na lewą stronę, a potem poszło już z górki. Dosłownie. Gorzej, że uzyskał efekt odwrotnie proporcjonalny do zamierzonego – zamiast pozbyć się pościelowego kokonu, owinął się jeszcze szczelniej. Z takimi umiejętnościami powinien poważnie rozważyć swój występ w kolejnej edycji Mam Talent.
Tak czy inaczej, po zaciętej batalii, chłopakowi ostatecznie udało się wydostać z objęć zaborczego materiału i opuścić pokój. {Jak widać na załączonym obrazku; androidy też może dopaść poranne nieogarnięcie}. Teraz tylko znaleźć łazienkę… Szum wody dochodzący zza pobliskich drzwi skutecznie wpłynął na zmianę planów młodego, bo on może lepiej nie będzie przeszkadzał i tak dalej. Zamiast tego udał się w stronę swojego pokoju, jednak pod drodze zmienił decyzję i skręcił do kuchni. Ciekawe czy Viral lubi jeść śniadania. Bo niektórzy ludzie to w ogóle śniadań nie jedzą i to właśnie jest jedna z tych nierozwikłanych tajemnic wszechświata, które nawiedzają Rina po nocach. I jak to tak? Przecież śniadanie to najlepszy posiłek dnia! Ale dobra, nie ma czasu na filozofowanie. Młody przeciągnął się. Patelnia, masło, jajka. Już po chwili w mieszkaniu dało się czuć zachęcający zapach smażeniny. W końcu nie ma to jak ciepłe żarcie od rana. I w ogóle, jako że grunt to pozytywna energia i optymizm, blondas zaczął sobie wesoło pogwizdywać pod nosem. A że kompletnie nie umiał gwizdać, to już inna sprawa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.14 3:45  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 5 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Znowu zamuuuuł. A ja nie mam pojęcia co pisać, dlatego kilka początkowych linijek będzie czyściutką wodą mineralną. Otóż chciałbym poruszyć temat fenomenu ubrań, a szczególnie obuwia w kolorze, że tak się brzydko wyrażę, gówna. No co to ma być, no? Wszędzie brązy, żółto-brązy, szaro-brązy. Czyżby spisek, w związku z wydarzeniami na wschodzie? Putin się na nas szykuje, jesień nadchodzi, więc w sklepach sprzedają odzież, która barwami wtopi się w przedzimowe otoczenie. Hit zimy 2014: kurtki moro! Genialne.
No dobra, dobra... Co się w ogóle działo? A, tak, gołąbki skończyły w łóżku. A teraz pełen romantyczności poranek. Pełen romantycznych pomruków niezadowolenia Cruela.
Dlaczego niezadowolenia? Ponieważ już taki jest. Poza tym wciąż jest zmęczony. Stary niedźwiedź i tyle. Powoli doczłapał się do łazienki, łapą odnalazł pastę i w tym momencie zaczęły się poszukiwania szczoteczki. Jak zwykle nie było jej tam, gdzie być powinna. Co za upierdliwa sprawa. Ale tak już jest, kiedy jest się pieprzonym bałaganiarzem, a syf tłumaczy artystycznym nieładem. W końcu jednak znalazł. Mozolnie przystąpił do czynności mycia zębów, mrużąc oczy za każdym razem, gdy tylko dostrzegł swoją mordę w lustrzanym odbiciu. Taka poranna awersja do samego siebie. Po mniej więcej minucie intensywnego szorowania wypluł pianę do zlewu. Przez chwilę spoglądał na czerwoną ciecz zmieszaną z pozostałościami pasty. Jego dziąsła chyba nigdy nie przestaną krwawić. Odkręcił wodę, zamknął oczy i chlusnął sobie w twarz. Od razu lepiej. Dopiero teraz mógł jakoś bardziej się sobie przyjrzeć. Przydałoby się ogolić ten ryj, ale z drugiej strony... Nie, jeszcze nie. W końcu ogarnął się jakoś bardziej i opuścił łazienkę. Pociągnął nosem. Spalenizna?
W pokoju zdawał się panować jeszcze gorszy bałagan niż wcześniej. Może to dlatego, że do podłogowej kolekcji dołączyła zmięta kołdra. Normalny człowiek pewnie by podniósł, poskładał, ogarnął... ale czy ktoś powiedział, że są tutaj normalni ludzie? Mężczyzna schylił się i sięgnął po byle jakie ciuchy. Ostatecznie na jego jakże pięknym ciele zawisła czarna koszulka i zgniło zielone bojówki. W końcu postanowił sprawdzić zapach, który dotarł do niego już jakiś czas temu. Ociężałym krokiem opuścił pokój, rozglądając się przy okazji. Nie zauważywszy nigdzie papierosów wkroczył do kuchni, aby zastać nad garami młodego androida. Przestąpił z nogi na nogę. W sumie trochę go ciekawiło czy ta mała oferma spali mu połowę kuchni, czy okaże się całkiem dobrym zaklinaczem patelni. Tutaj są! Viral niespodziewanie energicznie sięgnął po paczkę, leżącą na jednym z blatów. Zręcznie wysunął z niej papierosa i podszedł do chłopca. Jedna z wielkich łap spoczęła na biodrze blondyna, gdy czarnowłosy postanowił objąć jego talię ramieniem, podczas schylania się do gazu, by odpalić fajkę. Gest był tak samo spontaniczny jak nagłe odsunięcie się wielkoluda od jego mechanicznej wersji zwierzątka w ciele człowieka.
Zaciągnął się dymem, jak gdyby było to świeże powietrze. Wypełnił nim swoje marne płuca, po czym powoli wypuścił przez nos. Fajka z rana jak śmietana. Zajął jedno z potyranych przez los krzeseł i wpatrzył się w brązowookiego.
- Nie jadam śniadań. - mruknął ochryple. Tak, był jednym z tych dziwactw. Zazwyczaj rano wystarczy mu kilka papierosów i mocna kawa. Teraz tylko czekać na pełnie niezrozumienia spojrzenie Rina. - Ale dla ciebie zrobię wyjątek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

 
Nie możesz odpowiadać w tematach