Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 23.03.14 23:31  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Dotychczasowe oznaki ogólnej wesołości Rina opuściły równym rządkiem jego twarz, gdy Viral postanowił wypalić kolejnego papierosa, gapiąc się przy tym chamsko prosto na niego. Wiedział, że jakiekolwiek komentarze tego śmiertelnie groźnego zachowania nic nie dadzą. Nie był głupi i szybko uczył się za pomocą własnego doświadczenia. Doświadczenia, które teraz mówiło mu, że Cruel ma głęboko w szafie jego zdanie na temat palenia. Nie mając jak inaczej wyrazić swojego niezadowolenia, odwrócił wzrok i wpatrzył się w najbliższą ścianę. Chociaż odwali taki mały, niemy protest, a co.
W końcu niedopałek wylądował na parapecie, a blondyn wbił w plecy mężczyzny potępiające spojrzenie. Dopiero teraz zwrócił uwagę na tatuaże zdobiące ciało bruneta. Zafascynowany podszedł nieco bliżej i w ostatniej chwili powstrzymał się przed dotknięciem czarnych wzorów kojarzących mu się z płomieniami i dymem. Przestrzeń osobista, młotku, przestrzeń osobista. Uczyli cię, że nie powinno się bezprawnie naruszać czyjejś przestrzeni osobistej, więc nie rób. Zażenowany cofnął się o krok. W samą porę zresztą, bo moment później ciemnowłosy wielkolud odwrócił się i po raz kolejny bez słowa opuścił pomieszczenie. Cóż, pozostawało mu czekać. Znowu. A że na dłuższą metę nie lubił siedzieć bezczynnie, postanowił wyjrzeć przez okno. Może i widok za nim dla przeciętnego człowieka nie przedstawiał się szczególnie atrakcyjnie, jednak Rinowi wystarczał. Podobało mu się, że okoliczne domy są dalekie od stanu idealnego; podobało mu się, że właściwie nikt się tu nie kręcił; podobało mu się nawet, że dokładnie naprzeciwko miał wgląd na jakieś okno zabite dechami. Wszystko to podobało mu się dlatego, że… nie miało mu się czemu nie podobać. Kurczę, to był jego nowy dom, z którego był przeraźliwie zadowolony.
Przesunął się odrobinę w bok, kiedy kątem oka zauważył powrót czarnowłosego. Nie przeszkodziło mu to jednak w dalszej kontemplacji świata znajdującego się po drugiej stronie szyby. Kiedy w końcu oderwał spojrzenie od jakiegoś śmiecia toczącego się wesoło przez ich „podwórko”, Virala znowu nie było. Blondyn zerknął na zasłane łóżko, lecz nie zdążył głębiej zastanowić się nad tym, gdzież to znowu mógł zniknąć jego opiekun, gdyż ten pojawił się z powrotem w progu. Chłopak odwrócił się w jego stronę.
- Dziękuję – rzucił po raz kolejny jak jakąś mantrę, wskazując przy tym pościel. Te ciągłe podziękowania pewnie zaczynały robić się już nudne.
„Co teraz?”
Dobre pytanie. W sumie chciałby dowiedzieć się więcej o swoim nowym żywicielu {kij z tym, że jest androidem i nie musi jeść, uznajmy to za przenośnię}, ale rozmowa do tej pory jakoś zbytnio się nie kleiła. Wtedy do głowy wpadł mu nad wyraz genialny pomysł…
- Zagramy w „prawdę i wyzwanie” – zakomenderował, siadając po turecku na łóżku. - Bo umiesz w to grać, nie? – upewnił się, jednocześnie przesuwając się kawałek, żeby pozostawić więcej przestrzeni Cruelowi i dać mu w ten sposób jasno – a przynajmniej taką miał nadzieję – do zrozumienia, żeby ten również zajął miejsce na meblu.
Ktoś tu chyba w międzyczasie poczuł się już gospodarzem… niemniej jednak miał nadzieję, że mężczyzna przystanie na jego propozycję. To byłoby w końcu ciekawsze niż ciągłe pytania ze strony Rina i zmuszałoby do pewnego wkładu także jego starszego towarzysza. Nie, no, musi się zgodzić – przecież olbrzym mógł nie pytać o to, co powinni dalej robić, jeżeli nie był gotowy na wprowadzanie w życie wszystkich możliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.14 15:27  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Jasne, że był gotowy na wszystko. Nie pytałby co robić, gdyby nie był. No i gdyby nie chciał się integrować ze swoim żywym pluszakiem, to zwyczajnie opuściłby ten pokój i poszedł oglądać telewizję, przy okazji zahaczając o lodówkę, żeby sięgnąć po kolejne piwo. W ogóle, czy Rina da się upić? Przez myśl przemknęło mu to pytanie, lecz nie zastanawiał się nad nim dłużej. To było w istocie ciekawe. W końcu android teoretycznie nie musi jeść ani pić, ale nie musieć nie znaczy nie móc, prawda? Nie zaszkodzi mu, jeśli wpoi i w siebie trochę alkoholu? A nawet jeśli to czy w ogóle na niego podziała? Tyle pytań bez odpowiedzi! I nawet nie mógł się niczego dowiedzieć, bo jakiekolwiek pytanie groziłoby tym, iż młody domyśli się, iż wcale nie jest człowiekiem. To akurat trochę upierdliwa sytuacja, ale już trudno. Musi to przeboleć i jakoś inaczej zaspokoić swoją ciekawość. Na przykład olewaniem jej. Swoją drogą, gdyby tak się zastanowić to nieważne czy chłopak jest robotem. Skoro mają zachować pozory jego człowieczeństwa, to musi coś jeść. W końcu dziwnym wydałoby się to, że on jako jedyny wokół nigdy się nie posila i nie narzeka przy tym na głód lub osłabienie. Cruel przychylił lekko głowę i zmrużył oczy, na chwilę wyłączając się z otoczenia. Ocknął się dopiero, gdy dotarły do niego podziękowania. Kolejne. Przynajmniej blondyn był dobrze wychowany, a to rzadkość w dzisiejszych czasach.
- Musimy załatwić popielniczkę do tego pokoju... - mruknął pod nosem bardziej do siebie niż do niego, a za chwilę doszły do niego kolejne słowa ze strony młodego. Zerknął jak usadza się na świeżo pościelonym łóżku i chwilę zajęło mu przetrawienie tego, co właśnie usłyszał. Zignorował jednak jego pytanie. No bez przesady, aż tak zacofany społecznie nie był. W końcu każdy miał dzieciństwo... jakieś tam.
- Dobra. - podszedł bliżej i usiadł na łóżku obok niego, opierając plecy o ścianę, a głowę o parapet. - Ty zaczynasz, nie jestem w tym zbyt dobry. Pytanie.
Ułożył ręce na brzuchu i spojrzał w brązowe oczy, czekając aż wymyśli coś ciekawego, bo przecież był pewien, że to będzie ciekawe. Rin zdążył już pokazać, że jest gadatliwy, a do głowy przychodzą mu interesujące myśli, więc teraz ma szansę się wykazać.
Swoją drogą Viral uznawał coś takiego jak przestrzeń osobista tylko, kiedy dotyczyła ona jego włosów. W innym przypadku można było go obmacywać, a nawet uszkadzać, a on by nie mrugnął, ale od włosów wara. Miał dziwny uraz, którego nie był w stanie wytłumaczyć. Prawdopodobnie z dzieciństwa, choć już dawno zapomniał o co chodziło. Ogółem nie cierpi, gdy ktoś coś robi przy jego twarzy, aczkolwiek dotyk na włosach to istny koszmar. W skrajnych momentach braku kontroli potrafi nawet złamać zbliżającą się w kierunku jego czupryny rękę lub inną mackę, choć dotychczas zdarzyło się to tylko raz, co nie zmienia faktu, że ten jeden raz wystarczył, żeby pokazać jak bardzo za tym nie przepada. Przynajmniej tamten nieszczęśnik miał dosadną nauczkę. Oczywiście, gdyby teraz jasnowłosy zachciał tknąć fryzury Cruela, ten jedynie odtrąciłby jego rękę i coś warknął, bo przecież młody jeszcze nie wie, że tak nie należy robić, lecz drugi raz byłby już gorszy. Nie radzę jednak próbować.
Oczywiście wyjątkowym wyjątkom mężczyzna pozwala dotykać nawet swoich włosów, ale takiej osoby jeszcze nie było. Nie, moment, Rutta... Chociaż nawet on skończył z łapą przypaloną papierosem, kiedy tknął się czarnych kosmyków. Jednakże historia Rutty była nieco bardziej skomplikowana, więc nie ma co się dziwić. To i tak już koniec, odszedł i nie wróci. Soł sad. W każdym razie może temu tutaj androidowi uda się być tym wyjątkowym wyjątkiem. Kto wie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.14 17:30  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
„Musimy załatwić popielniczkę do tego pokoju...”
Blondyn zmrużył oczy z niezadowoleniem. Nie. Nieprawda. On jej nie potrzebuje. To jego pokój. Nie zezwala.
- Najwyżej nie będziesz tu palić… – wymamrotał pod nosem, patrząc przy tym na swoje ręce. Nie miał śmiałości komentować zachowania Virala głośniej i prosto w jego twarz, żeby mężczyzna nie potraktował tego jako kolejnej próby zwracania mu uwagi czy wręcz rozkazywania mu. Niech już sobie pali, skoro musi, ale po co znowu wyciągał ten temat przy chłopaku? On swojej ręki do jego raka płuc czy innego dziadostwa przykładać nie będzie…
„Dobra.”
Zgodził się, jaka ulga. Przynajmniej nie trzeba będzie wymyślać dla nich żadnego innego zajęcia. Rin wpatrzył się w niego z wyczekiwaniem.
„Pytanie.”
Więc pytanie. Z tym nie powinno być większego problemu, w końcu jasnowłosy, gadatliwy knypek miał mnóstwo pytań… no, przynajmniej jeszcze przed sekundą. Teraz wszystkie wydawały się zbyt głupie lub nieistotne, żeby marnować cenną turę na zadanie ich. Zapytać go o ulubioną potrawę? Nie, zbyt błahe. Ulubiony kolor? Meh. Ulubiony… ulubiony… spojrzenie brązowych oczu znowu na dłuższą chwilę zostało zawieszone na widocznym spod koszulki tatuażu. To jest to! Wycelował palec wskazujący w ramię bruneta, w czymś w stylu triumfalnego gestu. Podniósł wzrok, żeby skrzyżować go ze spojrzeniem Cruela.
- Masz jeszcze jakieś tatuaże? Jeśli tak, pokaż – jego ślepia ponownie aż zaświeciły się z ciekawości.
W sumie jego towarzysz mógł uznać, że druga część się nie liczy, bo to w ogóle podchodzi pod wyzwanie, ale nooo, jeżeli chłopak dowie się o istnieniu jeszcze jakichś wzorków na ciele wielkoluda i tak doprowadzi do tego, że ten zostanie związany świętym prawem gry i będzie musiał mu je pokazać. Także ten, nie uda mu się uniknąć małego striptizu~ Po co przedłużać coś, co z góry jest nieuniknione?
- A ja wybieram… wyzwanie!
Hardkorowy Rin jest hardkorowy, a jego opiekun będzie musiał trochę się pogłowić nad czymś, co nie będzie uwłaczać godności osobistej dzieciaka. Skoczyć 50 razy na jednej nodze to się kazało w podstawówce, nie ma tak łatwo. Zresztą nie spodziewał się po Viralu wyznaczenia mu tak banalnego zadania.
Jeżeli zaś chodzi o dalszą część tego posta, to Yuno kazał wspomnieć mi o pizza manie. No, więc jest sobie taki bardzo edukacyjny film, w którym jest pizza man i Rinowi w sumie przydałoby się go obejrzeć, bo jest totalnie nieobeznaną ciotą w zakresie pewnych relacji międzyludzkich, ale nie uprzedzajmy wypadków, bo pewnie i tak kiedyś to wyjdzie przy okazji. Tak, piszę to wszystko, żeby post wydawał się dłuższy, a ja inteligentniejsza. Nie, nie musiałeś tego czytać, bo i tak nic nie wniesie to do twojego życia. Więc… tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.14 22:17  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Nieważne czyj to pokój. Dom należał do pana Dactylisa i według niego w każdym pomieszczeniu powinna być popielniczka, więc tak będzie. No chyba, że chłopak chce mieć wszędzie niedopałki i ślady po popiele. W sumie jego wybór. Może też sprzątać po każdym spalonym przez właściciela papierosie, ale byłoby tego za dużo, więc po co dodawać sobie roboty? No i w tym momencie Cruel co chwilę walczył z chęcią wyciągnięcia kolejnej fajki. Ostatecznie wstał i wyszedł z pokoju bez słowa, lecz tylko na chwilę. Zostawiwszy paczkę na stole w kuchni wrócił do blondyna i stanął przed nim. Wtedy sięgnął po brzeg koszulki i zdjął ją zwinnym ruchem, po czym odwrócił się do niego plecami.
- Mam jeszcze tylko te. - rzekł, pokazując mu kruki na swoich plecach. Jeden z częściowo rozpostartymi skrzydłami, drugi zaś ze złożonymi. Po chwili odwrócił się do niego przodem i zaczął zakładać bluzkę, a chłopakowi mogło mignąć przed oczami coś błyszczącego. W tej chwili nietrudno było dostrzec kolczyk w pępku Virala. Dwie srebrne kulki z diamencikami. Zaraz jednak zniknął pod ubraniem mężczyzny, a ten ponownie usiadł obok podopiecznego.
A więc wyzwanie, tak?
- Załatw popielniczkę. - rzucił bezczelnie, uśmiechając się do niego wrednie, lecz za chwilę prychnął, co było sygnałem, iż słowa te to tylko taki nieśmieszny żart. Zastanowił się przez chwilę. Nigdy nie był dobry w tego typu zabawach. Ani za dzieciaka, ani w życiu dorosłym. Zawsze brakowało mu pomysłów i nie zmieniło się to nawet w tej chwili. W końcu postanowił się odezwać. - Masz jakieś talenty? Przedstaw coś. Nie wiem, zaśpiewaj.
Nie wiedział czy pożałuje swojej propozycji, czy też nie, ale zawsze warto spróbować. Może okaże się, że blondyn ma anielski głos i będzie mu śpiewał kołysanki? Tak serio to nie, nawet by nie chciał, aczkolwiek lubił, kiedy ktoś śpiewa lub nuci, więc zawsze byłoby to miłą ewentualnością. Gorzej, jeśli młody brzmi jak rozstrojone skrzypce. W międzyczasie wyciągnął rękę w jego kierunku i chwycił za różowe pasmo, zupełnie tak jak wtedy, gdy szli ulicą w stronę domu Okrutnika. Potarł je między palcami. Właściwie robił to bezwiednie, ale podobało mu się. Było takim miłym dodatkiem do tej jasnej czupryny, a przede wszystkim pasowało mu. W końcu zostawił go w spokoju, czekając na występ i zastanawiając się czy będzie on czymś ciekawym, czy istną tragedią.
I jestem pewien, że za jakiś czas Rin pozna pojęcie pizza mana i nauczy się od niego wielu ciekawych rzeczy. I jeśli będzie chciał, to Cruel mu chętnie pomoże. Jako taki prywatny trener, czy coś. I właściwie też piszę to tylko po to, żeby post wydawał się dłuższy i żeby nie wyjść gorzej przy innych postach, ale co tam. Pizza man zawsze w cenie, o nim warto mówić bez względu na wszystko. Castiel przekonał się o tym sam. W sumie i tak wyszło krótko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 1:24  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Znowu. Czegoś. Nie. Rozumiał. W dzisiejszym odcinku: dlaczego Cruel po raz kolejny wyszedł z pomieszczenia? wystąpili; nie najpokaźniejszy, jasnowłosy dzieciak; jego wierna ryba oraz bohater tytułowy. Dziękujemy, to tyle. Kurtyna… Na całe szczęście jednak mężczyzna wrócił za chwilę na scenę, więc nie trzeba było wysyłać za nim żadnej ekipy poszukiwawczej, która, swoją drogą, składałaby się z dość miernie wyszkolonego teamu…
Rin zapatrzył się na kruki dłużej, niż powinien. Aż żałował, że Viral założył z powrotem koszulkę. Kolczyk w pępku bruneta nie przykuł aż tak uwagi chłopaka - przynajmniej nie na tyle, by odciągnąć jego myśli od dopiero co ujrzanych tatuaży.
- Ładne – pochwalił je w momencie, w którym jego towarzysz ponownie zajął miejsce na łóżku.
Za moment pożałował tego, że jeszcze przed chwilą powiedział coś miłego. Spiorunował czarnowłosego spojrzeniem i już miał coś odburknąć, gdy ten prychnął. Kolejny żarcik, którego blondyn nie załapał? Pewnie tak. Cierpliwie czekał więc na faktyczne wyzwanie.
„Masz jakieś talenty? Przedstaw coś. Nie wiem, zaśpiewaj.„
Czy miał jakieś talenty? W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiał. Zaśpiewać..? No, może… tylko co? Po zastanowieniu wybrał piosenkę, którą swojego czasu często śpiewał z kolegami {ach, ta inwencja twórcza naukowców~}. Nie, żeby którykolwiek z nich wiedział, o czym jest tekst, ale melodia była chwytliwa.
- Płody, płody, pło-dy, wrzucam was do wo-dy~ – zaintonował i, dochodząc do końca wersu, momentalnie zmarszczył brwi, jako że zapomniał dalszej części {najwyraźniej badacze byli na tyle ogarnięci, żeby nie wgrywać mu pełnej wersji utworu}.
Śpiew chłopaka nie był ani wybitnie piękny, ani specjalnie zły – był przeciętny, ale przynajmniej pozbawiony fałszów gwałcących uszy i ogólne poczucie estetyki.
- Nie pamiętam, co było dale- – jego wypowiedź przerwał dochodzący gdzieś z najbliższej okolicy huk grzmotu.
Wiosna jak to wiosna, najwyraźniej postanowiła dać znać, że kobieta zmienną jest i teraz dla odmiany rzuci na M-3 burzę. Bo tak. Bo przecież kto jej zabroni?
Rin momentalnie zesztywniał, z napięciem wlepiając spojrzenie w przestrzeń za oknem, chwycił się kurczowo parapetu. Nie mylił się. To, co chwilę temu zauważył kątem oka i postanowił zignorować, naprawdę było błyskawicą. Teraz pojawiła się następna. Zaraz potem kolejny grzmot. Oddech chłopaka przyspieszył i stał się płytszy. Spanikowany blondyn nie mógł oderwać wzroku od kropli deszczu zaczynających bębnić o parapet. Na jego czoło powoli występowały zimne krople potu. Najchętniej zaszyłby się gdzieś w najdalszym kącie pomieszczenia - najlepiej pod jakimś meblem - zwinął w kłębek, zasłonił uszy i przeczekał tę ulewę. Paraliżujący strach sprawił jednak, że nie był zdolny do wykonania najmniejszego ruchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 1:49  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
"Ładne."
No to się, cholera, postarał z tym komplementem. Elokwencja trzynastolatka, a może nawet gorzej, ale już trudno. Ważne, że w ogóle coś powiedział, bo inaczej zrobiłoby się dziwnie. Tak jakoś... sztywno. Tak, chyba o to określenie mi chodziło. W każdym razie wyraz twarzy chłopaka, gdy usłyszał o popielniczce, rozbawił go. Spodziewał się, że zaraz usłyszy z jego strony jakąś odzywkę, ale tak się nie stało. Najwyraźniej nauczył się już, że pewnych rzeczy, które mówi lub robi Viral po prostu się nie komentuje. I słusznie. Lepiej pomilczeć wspólnie niż robić niepotrzebny hałas. Przystąpmy jednak do podziwiania talentu, jaki miał zaprezentować nam blondasek. Z pierwszym słowem wersu znanej mu od dawna piosenki zbliżył dłoń do swojej twarzy i przetarł ją, w ostatniej chwili wstrzymując się od wykonania tak zwanego facepalmu. Już kij z tym co zaśpiewał. Ważne, że w ogóle. I nawet nie było tragedii. Chłopak nie fałszował i śpiewał ładnie, a po prostu nie ma do tego odpowiedniego głosu. Przykre, ale czasem tak bywa, że ludzie z talentem nie mają środków. Bo ten Bóg to jednak taki wredny skurwysyn. Już chciał mu powiedzieć, że tyle wystarczy, ale coś innego przerwało wypowiedź młodszego z ich dwójki. Cruel zerknął za okno, uchwycając moment, w którym samotna kropla rozbiła się o szybę, a w jej tle coś błysnęło. Burza? Teraz? Coś nagle, choć pogoda ostatnio i tak zachowywała się dziwnie, więc i takich rzeczy można było się spodziewać. Mężczyzna nie przejąc się zbytnio tą nagłą zmianą atmosferyczną, ale wtedy spojrzał na chłopaka. Coś się w nim zmieniło. Cały się spiął i wyraźnie zaczął okazywać lęk. Oh, czyżby bał się burz?
W pokoju zapadła cisza, kiedy czarnowłosy z nieukrywanym zaintrygowaniem wpatrywał się w lico przerażonego chłopca. Została ona przerwana przez nagły i głośny grzmot, którzy poprzedziła ostra błyskawica. Huk rozlegał się raz po raz bliżej i dalej, w różnej głośności i długości dźwięku, a jednak - wydawałoby się - tak samo zatrważająco dla biednego Rina. W pewnym momencie brunet uśmiechnął się, choć blondyn nie mógł tego zauważyć. To było urocze, cholera. I nic nie da się poradzić, że facet ten ma słabość do istot takich jak tenże android. Z jednej strony naszła go chęć, aby wyjść z nim teraz na dwór i kazać stać w samym centrum burzy, co podpowiadał mu jego instynkt sadysty, z drugiej zaś poczuł silną potrzebę zaopiekowania się swoim pupilkiem i okazania mu troski, której nikomu wcześniej nie było dane zaznać z jego strony. Ostatecznie druga opcja wygrała. I dobrze, bo jeszcze by się skłócili pierwszego dnia i zrobiłoby się smutno.
Dalej milcząc, przysunął się bliżej niego i wyciągnął w jego stronę ramię, którym zaraz oplótł chłopaka i przygarnął do swojej piersi. Jeszcze przez chwilę się nie odzywał, pozwalając mu tak po prostu chwilę trwać. Być może to go trochę uspokoi? Szczerze mówiąc Okrutnik nie miał pojęcia jak ma sobie radzić w tego rodzaju sytuacji. Nigdy się nikim nie opiekował ani nikt nie opiekował się nim, więc w pewnym sensie pojęcie to było mu obce. No i co z tą całą przestrzenią osobistą? A jebać.
- To tylko burza, nie stanie ci się żadna krzywda. - mruknął, a że trzymał usta zaraz przy jego uchu to młody mógł go bez problemu usłyszeć. Palcami sięgnął do kosmyków z tyłu jego głowy i zaczął przeczesywać mu włosy. Wowow, delikatny Cruel. To ci nowość. - Spokojnie.
I na tym chyba skończyły mu się pomysły, bo więcej się już nie odezwał ani też nie ruszył. Nie odsunął się, lecz nie przyciągnął go bliżej siebie. Wszystko zależało od reakcji blondaska, a ta mogła być różna, choć liczył raczej na pozytyw. No przecież go nie odepchnie. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 17:13  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Milczenie, którym brunet uraczył go zaraz po rozpoczęciu się burzy, bynajmniej w niczym nie pomagało. Wręcz przeciwnie. Sprawiało, że chłopak nie miał jak oderwać myśli od piorunów i grzmotów za oknem. Błysk. Huk. Błysk. Huk… A co, jeśli błyskawica trafi w to okno? Znajdował się przecież wyjątkowo blisko szyby, pewnie umarłby na miejscu. Cóż, ta świadomość również mu nie pomagała. Dobrze, że nie widział uśmiechu na twarzy towarzysza, bo jeszcze doszedłby do wniosku, że ten czerpie z jego lęku dziwną satysfakcję. Nie spodobałoby mu się to.
Swoją drogą, gdyby Cruelowi rzeczywiście włączyła się opcja „sadysta” i kazałby stać blondynowi na dworze w taką pogodę, najprawdopodobniej równie dobrze mógłby się z nim od razu pożegnać. Rin pewnie nie wytrzymałby tego psychicznie i uciekł gdzieś w głąb Miasta, byle znaleźć się jak najdalej od okrutnika, który zmusił go do przebywania na zewnątrz. I wtedy ksywka mężczyzny stałaby się zupełnie uzasadniona… Istniało także duże prawdopodobieństwo, że nazajutrz po takim zagraniu Dactylis trafiłby na przepalone szczątki androida walające się gdzieś po okolicy. Cóż, tak się kończy, kiedy jest się wyjątkowo podatnym na działanie elektryczności.
Wracając jednak do aktualnych wydarzeń oraz naszej przeuroczej parki;
Kątem oka dzieciak zauważył jakiś ruch ze strony Virala. Przez krótką, przerażającą chwilę myślał, że jego opiekun znowu sobie gdzieś pójdzie. Opuści pokój i zostawi go samemu sobie. Nie chciał zostawać sam, tak bardzo nie chciał zostawać sam… wtedy właśnie poczuł, że obejmuje go silne ramię, którym zaraz czarnowłosy przyciągnął go do siebie. Rin nie myślał dwa razy, zanim wtulił się w tors mężczyzny, zaciskając przy tym palce na jego koszulce. Skulił się cały, próbując jak najefektywniej odciąć się od świata zewnętrznego.
„Nie stanie ci się żadna krzywda.”
W milczeniu pokiwał głową, nie zmieniając przy tym jednak swojej pozycji. To nie tak, że nie wierzył w te zapewnienia. Podświadomie wiedział, że to musi być prawda. Może i jego strach był niczym nieuzasadniony i irracjonalny, lecz widać było, iż chłopak przeżywa autentycznie trudne chwile. Kiedy w końcu podniósł spojrzenie na zadziwiająco opiekuńczego wielkoluda, jego oczy szkliły się od łez.
„Spokojnie.”
Łatwo mu mówić. To nie on teraz praktycznie zwija się w kłębek na łóżku, obawiając się o swoje życie. Nie, żeby coś takiego mogło ochronić kogokolwiek przed faktycznym zagrożeniem, ale, jak już wspominałam, całe zachowanie blondyna w tym momencie nie było obarczone nawet cieniem logiki. Mimo wszystko postarał się uspokoić. Zrobił kilka głębokich oddechów, co poskutkowało wyrównaniem tempa unoszenia się jego klatki piersiowej. Dzieciak nadal jednak pozostawał spięty i milczący, co w jego przypadku było strasznie nienaturalne.
- Boję się burz… – wymamrotał w końcu słabo, jakby do tej pory nie dał temu doskonałego świadectwa. Postarał się nawet uśmiechnąć, lecz trzeba przyznać, że wyszło mu to wyjątkowo marnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 19:25  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Nie wiedział czego się po nim spodziewać, choć liczył raczej na nieprzychylną reakcję. Może nie tyle co liczył, a nie sądził, że sprawy potoczą się w tej sposób. Wydawało mu się, że zachowuje się dziwne, bo jakby nie patrzeć właśnie tak było. Obecne zachowanie było bardzo nie w stylu Okrutnika i kłóciło się z jego naturą, a nawet pseudonimem. Powinien wstać i wyjść - tak, jak zrobiłby to w przypadku każdej innej osoby - a jednak nie uczynił tego. Nie dość, że został przy nim to jeszcze postanowił pocieszyć go czułym gestem. I to już w ogóle zakrawało na cud. Nadal milczał i zachował ten swój w pewien sposób chłodny spokój, ale coś tutaj nie pasowało. Chociażby to, że jego chwyt nie był zdecydowany i nieostrożny (jak chociażby wcześniejsze szarpnięcia, gdy chciał, aby młody zmienił kierunek poruszania się), a wręcz przeciwnie. W tym momencie odczuwał coś dziwnego i sam nie potrafił określić czym było to uczucie. Po prostu zapanowała nad nim nagła chęć zaopiekowania się swoją własnością. I jeśli tak będzie dalej, to zacznie mu zależeć, a wtedy Rin stanie się jedyną osobą na świecie, która mogłaby go uświadczyć w chwilach słabości. I w ogóle jedynym, który zdołałby przykuć do siebie uwagę bruneta. Miejmy nadzieję jednak, że tak właśnie będzie, bo dla blondyna to czysty profit. Zyskałby obrońcę, przyjaciela (bo Cruel potrafi być wspaniałym przyjacielem, jeśli uda się skruszyć tą skalistą powłokę) i kompana, a czego chcieć więcej, jeśli nie osoby, na której zawsze można polegać? To w ogóle takie urocze. Rzygajcie.
Przed chwilą z krzaków postanowił wyskoczyć sam Sherlock, ale mężczyzna po prostu to zignorował. Kapitan Oczywisty właśnie przyznał się do tego, co zdążył już okazać w pełnej krasie i słowa te naprawdę nie były nikomu potrzebne, choć można uznać, że po prostu potrzebował się odezwać. W końcu taka gaduła nie usiedzi w ciszy zbyt długo, nawet w sytuacji kompletnego przerażenia. I mogłoby się wydawać, że czarnowłosy zaraz odsunie go od siebie, poklepie po głowie i zostawi, idąc zająć się własnymi sprawami, lecz tak się nie stało. Zamiast tego oparł brodę o czubek głowy androida i westchnął cicho. Palcami wciąż powoli przeczesywał jego jasne kosmyki, a drugą ręką nawet pogładził go pocieszająco po ramieniu. I to się nazywa nietypowe zachowanie. Zamknął na chwilę oczy, dosłownie na kilka sekund. Zastanawiał się jak to jest, że jego włosy w dotyku są tak samo miękkie jak ludzkie, a ciało wydziela ciepło. Przez chwilę próbował sobie wyobrazić i zrozumieć skomplikowaną budowę robota, który do złudzenia przypomina człowieka, ale ostatecznie się poddał. Ważne, że w jego obecności nie czuł się jakby rozmawiał ze sztuczną inteligencją, a jak z prawdziwą osobą, kimś żywym z krwi i kości. To w pewnym sensie fascynujące. I może Viral od początku potrzebował kogoś takiego. Kogoś, kto nie ma wpojonych tępych wartości i będzie w stanie go zrozumieć, nie zrażając się uprzednio pozorami, jakie stanowiły aparycja oraz zachowanie mężczyzny. W tym momencie postanowił też na chwilę porzucić swoją codzienną srogość i oziębłość i zrobić coś dla drugiej osoby. Trwając w milczeniu, przycisnął chłopca do siebie i poczekał jeszcze chwilę, aby ten uspokoił się bardziej.
- Nie ma się czego bać. Błyskawica cię tutaj nie zabije. Możesz czuć się bezpiecznie, Rin. - imię wypowiadane szorstkim głosem szarookiego zabrzmiało nieco nienaturalnie, choć na swój sposób urzekająco. Sam przez chwilę zawahał się przed powtórzeniem tej trzyliterowej nazwy, gdy w ostatniej chwili postanowił tego nie robić.
Rin. Rin Dactylis.
I tutaj rozległ się głośny huk, poprzedzony jasną linią, która przecięła zszarzałe niebo wpół. Tymczasem brunet nadal się nie odsuwał. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu innych, zwłaszcza, że troska o kogoś innego była mu całkowicie obca. Jakby dostał niemowlę do rąk to pewnie uniósłby je za nogę i spojrzał na nie pełen obrzydzenia, pytając się innych o działanie małego potwora. W każdym razie nie mówmy o tym. Trzeba się zastanowić co zrobić, żeby młody choć trochę się zrelaksował, choć ani ja, ani Cruel nie mamy żadnych pomysłów. A może on sam coś wymyśli?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 22:15  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
O ile wcześniejsze gesty ze strony mężczyzny jeszcze jakoś specjalnie nie zdziwiły Rina, o tyle oparcie brody o jego głowę i pocieszycielskie pogładzenie ramienia już trochę tak. Nie, żeby mu to nie odpowiadało, było nawet miłe. Zwyczajnie nie spodziewał się aż takiego zainteresowania ze strony gościa, który sam kazał nazywać się „okrutnikiem”, hue. No, ale nie miał teraz czasu na rozkminianie podłoża psychologicznego tych zachowań, jako że był troszeczkę zajęty własnymi przeżyciami wewnętrznymi związanymi z warunkami atmosferycznymi panującymi za oknem. Kolejny piorun uderzył wyjątkowo blisko, sprawiając, że dom aż się zatrząsł. Jasnowłosy skulił się na to jeszcze bardziej. Na całe szczęście Viral w tymże momencie przycisnął go mocniej do siebie, najprawdopodobniej zapobiegając tym chwilowej zamianie Rina w trzęsącą się galaretę.
„Nie ma się czego bać.”
Gdyby nie było, to by się nie bał. Chyba. Tak podpowiadał mu zdrowy rozsądek, bo po co niby okazywać lęk przed czymś, co jest niegroźne? To nie miałoby sensu, więc chłopak by tego nie robił, proste. A pioruny… cóż, pioruny mogły w ciebie trafić i cię zabić. Słyszał też o istnieniu piorunów kulistych, które wpadały do mieszkań…
„Możesz czuć się bezpiecznie, Rin.”
Tak, powinien czuć się bezpiecznie. Ufał Cruelowi i jego towarzystwo go uspokajało, więc czemu właściwie tak bardzo się bał? Jasne, burze są okropne, ale, skoro jego opiekun twierdzi, iż nie ma się czego bać… Dzieciak zdecydowanie musiał pozbierać myśli.
Kilka kolejnych, głębokich wdechów.
Nie zapowiadało się na to, by burza miała szybko ustąpić. Wszystko wskazywało raczej na to, że dopiero się rozkręca. W dodatku Rin nie miał gwarancji, że obecna sytuacja w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie nie znudzi się jego towarzyszowi i ten nie zostawi go samego z jego rozterkami emocjonalnymi. Bądź co bądź czarnowłosy z pewnością miał własne zmartwienia na głowie i nie przygarniał go do domu po to, by sobie ich jeszcze dokładać. No, przynajmniej nie takiego kalibru. Blondyn musiał tylko jeszcze trochę ochłonąć i na spokojnie – przynajmniej na tyle, na ile teraz był w stanie – przeanalizować sytuację. Tak, to właśnie mógł być jego talent; analiza sytuacji.
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech…
Mimo tego, że sztywniał za każdym razem, gdy tylko jego uszu dobiegał odgłos grzmotu, mógł już w miarę logicznie uporządkować pewne fakty. W burzach najbardziej przerażały go… błyskawice. Tak, zdecydowanie to nie huk im towarzyszący był najgorszą rzeczą - on tylko potęgował ogólne wrażenie. Kolejny błysk rozświetlił pokój.
I wtedy właśnie chłopak wpadł na pewien pomysł.
- Cruel… - kiedy podniósł spojrzenie, w jego oczach widać było niemą prośbę. Zresztą prośba ta została zaraz wyartykułowana. - Mógłbyś zasłonić czymś okno? – jego głos był dość cichy, jednak brunet powinien usłyszeć go bez większego problemu.
Puścił koszulkę wielkoluda, odsuwając się odrobinę w bok, żeby umożliwić tamtemu spełnienie prośby. Chyba, że Kruś nie ma zamiaru ruszać się tylko po to, by zaspokoić „kaprys” podopiecznego, albo uzna za stosowne wysłać do zasłaniania okna Rina we własnej osobie. Wtedy trochę tak smutek, bo biedaka naprawdę dużo kosztowało samo odczepienie się od ubrania protektora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.14 1:02  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
W sumie to rozumiał strach blondaska, bo wielu ludzi boi się burz. Niektórzy boją się dźwięku, inni błyśnięć, a jeszcze inni samej ulewy, a także panującej podczas takiej pogody ciemności. I w jakimś tam wierzeniu burze odbierane były jako gniew bogów, ale już mniejsza z tym. Dlatego też nie potępił jego zachowania, a zaciskające się na jego koszulce palce potraktował jedynie przelotnym spojrzeniem. Brązowooki powoli się uspokajał, co sprawiło, że mężczyzna poczuł coś w rodzaju ulgi. I wtedy postanowił się odezwać, a jego spojrzenie nie pozwoliło brunetowi odmówić. Zresztą, i tak bym tego nie zrobił. Nie miał ku temu żadnych powodów.  
Oczywiście, że mógłby. Gdyby tylko to było takie proste. Otóż wszystko w tym domu miało swoje minusy i nawet zasłonięcie okien nie było takie proste. Zamontowane były rolety antywłamaniowe, ale zepsuły się jakiś czas temu i teraz zacinają się, a opuszczenie ich wymaga otworzenia okna i wyszarpania ich za pomocą rąk. Nie ma wyboru, trzeba tak zrobić. Viral odsunął się od chłopaka i bez słowa otworzył okno, wpuszczając do pokoju silny podmuch zimnego wiatru, a także trochę deszczu. Błysnęło i znów rozległ się huk, który przy otwartym oknie wydał się znacznie silniejszy. Zerknął na młodego, sprawdzając czy jeszcze żyje, ale przerażenie wymalowane na jego twarzy wskazywało na to, że tak. Złapał za brzeg rolety i szarpnął za nią, ale ani drgnęła. Syknął cicho i zrobił to znów. Nic. Parę razy uderzył ręką w to cholerstwo i szarpnął ponownie. Dopiero teraz prosty mechanizm opuszczający zajarzył i brunet mógł bez problemu zasłonić okno. Opuścił żaluzję prawie do końca, pozostawiając tylko wąską szczelinę, aby wpadało choć trochę światła, po czym zamknął okno. Strzepnął z dłoni kropelki wody, które zdążyły go zmoczyć i spojrzał na Rina. Chłopak nie wyglądał na zadowolonego z tego, że okno musiało zostać otwarte, ale teraz nie miał już nic do gadania, ponieważ czyn został dokonany. Czarnowłosy usiadł na brzegu łóżka i w milczeniu wbił spojrzenie w swojego pupilka, który w tym momencie naprawdę przypominał mu jakieś zwierzątko. Nie wiedział za bardzo co dalej powinien zrobić. Ostatecznie przysunął się bliżej, choć na tym się skończyło.
- Lepiej? - spytał spokojnie i wyciągnął dłoń w jego kierunku. Nie chciał tego zrobić, ale ciało ruszyło się samo zanim zdążył pomyśleć o tym co robi. Dziwnie by się zrobiło, gdyby teraz cofnął rękę, więc po prostu pogładził go po policzku.
Może teraz chłopiec przestanie się trochę bać. Taką miał przynajmniej nadzieję. I tak okazał mu już za dużo troski na jeden dzień. Jeszcze trochę, a zacznie czuć się nieswojo we własnej skórze. Właściwie coś takiego to prosty sposób, żeby zamieszać mu w głowie. Spojrzał w brązowe oczy i dopiero teraz zauważył jak dobrze są wykonane. Zadziwiające jak sztuczna gałka oczka może oddawać głębię spojrzenia, a przede wszystkim emocje, które są wyznacznikiem człowieczeństwa. Cruel już momentami zapominał, że Rin przecież jest androidem, a co dopiero później. Pewnie pewnego dnia przestanie myśleć o nim jak o rzeczy w jakikolwiek sposób, choć dzisiaj jeszcze na to za wcześnie. Był jedynie pewien tego, że dobrze się z nim dogada.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.14 19:17  •  Cruella de dom {+ Rin} - Page 2 Empty Re: Cruella de dom {+ Rin}
Chłopak kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Miał nadzieję, że mężczyzna spełni jego prośbę, owszem, jednak nie myślał, iż brunet będzie zmuszony do otworzenia w tym celu okna. Przez pierwsze kilka sekund jak skamieniały gapił się na świat zewnętrzny, oczami po brzegi wypełnionymi przerażeniem. Nie mógł jednak zbyt długo pozostawać tak bardzo narażonym na czynniki pogodowe. Ba, grzmot głośniejszy od wszystkich wcześniejszych był doskonałym motywatorem do działania. Zaraz, gdy tylko blondas odzyskał jako taką władzę nad swoim ciałem, z prędkością zbliżoną do prędkości światła zakopał się pod kołdrą. Szczelnie owinięty nakryciem pozostawał pod nim w całkowitej ciemności i złudnym poczuciu bezpieczeństwa - coś w stylu dziecinnego niewystawiania stóp za łóżko, żeby chronić się przed porwaniem przez potwory. Cały się trząsł i mocno zaciskał powieki, jakby w jego schronie nie było już wystarczająco ciemno. Mimowolnie, w milczeniu przysłuchiwał się odgłosom walki Virala z roletami. W tej chwili miał tylko nadzieję, że czarnowłosy nie spadnie albo, co chyba byłoby najgorszą z możliwych opcji, nie zostanie trafiony przez błyskawicę. Swoją drogą to byłoby niezwykle ironiczne...
Rin pozwolił sobie na wystawienie łba ze swojej prowizorycznej kryjówki dopiero w momencie, w którym poczuł ciężar ciała opadającego na materac. Ogarnął spojrzeniem zasłonięte już okno po czym obdarował nim Cruela. Brązowe, duże ślepia były pełne wdzięczności za heroiczny czyn ciemnowłosego. Na zadane pytanie pokiwał powoli głową, mrucząc pod nosem ciche "dziękuję". No, niby błyśnięcia nadal były w jakimś tam stopniu widoczne w pomieszczeniu, lecz już nie w całej swej okazałości, co z pewnością pomagało wystraszonemu chłopaczynie.
Uśmiechnął się lekko, czując dotyk mężczyzny na swoim policzku. Starszy Dactylis był dla niego strasznie miły i opiekuńczy. Nic dziwnego więc, że Rin nadal nie mógł rozgryźć, jaki sens miało nazywanie go „okrutnym”. Co z tego, że ten otwarcie przyznał się przed nim do mordowania ludzi i nawet pokazał mu swoją małą „rzeźnię”? Jeżeli brunet to robił, to znaczy, że tak właśnie musi być, a jego postawa jeszcze bardziej utwierdzała dzieciaka w tym przekonaniu.
Po dłuższej chwili przepełnionej podziwianiem majestatu małomównego wielkoluda oraz głębokimi oddechami i uspokajaniem drżenia niesfornego ciała, chłopak doszedł do wniosku, że teraz naprawdę może czuć się bezpieczny; huki za oknem brzmiały, jakby nieco się oddaliły, a i błyskawice zdawały się podążać w przeciwnym kierunku. Jasnowłosy wyprostował się, siadając z powrotem skrzyżnie, jednak nie zrezygnował z akompaniamentu kołdry, którą to zaraz zarzucił sobie na ramiona. Ponownie wbił spojrzenie w swojego towarzysza, lustrując uważnie jego twarz.
- Tooo… co teraz będziemy robić? – zapytał najswobodniej, jak aktualnie był w stanie. Jego głos nadal trochę odmawiał posłuszeństwa, nie mogąc dojść do jako takiego ładu z uparcie ściśniętym gardłem, ale też nie brzmiał jak przerażony skrzek, więc możemy uznać, iż był to jakiś kompromis.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach