Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 18 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 18  Next

Go down

Pisanie 23.07.15 22:10  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Sęp? To słowo nic mu nie mówiło. Nie potrafił wyszukać go w pamięci, ani też choćby nikłego zarysu ptaka. Może kiedyś będzie miał okazję zobaczyć te zwierze na własne oczy albo przynajmniej zdjęcie. Zdziwił się, widząc pozostałość po drugim skrzydle. Wyrwano je, czy po prostu to był po prostu taki defekt u nieznajomego? Przyglądał się mu przez parę sekund, po czym skupił się na zwierzaku, który nie tak dawno podszedł. Pogłaskał Valli'ego po łbie. Ostatnio spotykał tyle psiaków. Przez to coraz bardziej zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem nie przygarnąć jakiegoś zwierzątka. Wtedy byłoby na pewno ciekawiej, jednak nie powinien podejmować tej decyzji pod wpływem chwili. Co jeśli z jakiegoś powodu nie mógłby przez jakiś czas opiekować się podopiecznym? Nie miał nikogo, komu mógłby go wtedy dać, a na pewno nie porzuciłby go. Takiego towarzysza musiałby karmić, a wiadomo, że nie zawsze dla siebie można znaleźć jedzenie. Różnie bywało.
„Oczy od dziecka?”
Oczy, włosy, ręce, nogi to wszystko dostał w jednym pakiecie, surprise.
- Tak, od urodzenia – odpowiedział.
Nie miał zamiaru wspominać o tym, że gorzej widzi na lewo oko. Przyzwyczaił się już do tej wady przez te lata. Kiedyś szukał na nią sposobu. Nic nie pomagało. Zażywał różne lekarstwa, używał okularów, lecz to nie dawało pożądanych efektów. Wręcz miał wrażenie, że w jakimś stopniu zadziałało negatywnie. Dlatego postanowił już nic nie robić. Ważne, że dobrze widział na drugie ślepie. Nie zapowiadało się na to, że wada przejdzie także na to zdrowe oko, więc prawdopodobnie nie zostanie całkowicie ślepy.
Opróżnił kufel do połowy i postawił go na blacie. Za oknem burza szalała w najlepsze. Drzwi baru otwierały się co chwilę, aby wpuścić kolejnego przemoczonego gościa, który nie zdążył w porę ochronić się przed pogodą.
- Od jak dawna je masz? - zapytał, wskazując na psy.
Interesował się zwierzakami, więc wypytywał o nie. Może słuchać nawet przez całą noc i nie będzie mu to jakoś specjalnie przeszkadzało. Zazwyczaj wolał, kiedy to inni mówili, a sam nie musiał się wysilać. Szczególnie dotyczyło to nieznajomych. Jeśli kogoś znał dłużej był skłonny bardziej się otworzyć. O sobie mówił niewiele, ale za to wypytywał innych, czasami nawet nie zastanawiając się, czy tak wypada.
- Od czego masz ten różowy ślad?
Podejrzewał, że to efekt wirusa X albo jakiegoś wypadku. Wątpił, żeby białowłosy się już z tym urodził. Choć w sumie to takie dziwne by nie było, skoro są dziwniejsze mutacje. Równie dobrze mógł już tak wyglądać przed staniem się wymordowanym.
- Hm, w sumie to się nie przedstawiłem. - Przypomniał sobie, upijając kolejny łyk alkoholu. - Tetsui.
Skoro już rozmawiali, to nie zaszkodzi znać imienia nieznajomego. Przynajmniej będzie wiedział, żeby nie zwracać się do niego per Sęp.
Jego uwagę odwróciła awantura, wywołana przez jakiś dwóch typów. Nie wiedział, co było przyczyną sprzeczki i w ogóle go to nie interesowało. Lepiej nie mieszać się do cudzych spraw. Nie każdy poczuwa się do tego, aby znaleźć pretekst do wywołania bójki. Na szczęście awanturnicy byli dość daleko i raczej Tetsui i Nezumi nie powinni ucierpieć chyba, że tamci zaczną rzucać meblami i nożami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.07.15 22:54  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Dostal odpowiedz, wiec okej, nie byla do jakas tajemnica. Gdyby bylo inaczej... Glowilby sie nad tym przez caly dzien, a potem by zapewne zapomnial. Nemezis ma raczej krotka pamiec, rzadko kiedy pamieta cala impreze na ktorej byl, lub gdzie polozyl klucze od domu.
- Nie pamietam. Gordon jest ze mna najdluzej - powiedzial pkynnie, a zlozone zdanie bylo calkiem przyzwoite, wiec mial sie z czego cieszyc. Rzadko kiedy mu sie to udawalo, zawsze mial jakies drobne potkniecia, czy cale zdanie brzmialo zbyt niezrozumiale, przez co niepotrafil sie z kims dogadac, a teraz jakos poszlo mu strasznie lekko. Nawet sie nie zastanawial nad tym co powiedziec, po prostu wydal z siebie te slowa i byl z tego bardzp dumny. Widac to po jego usmiechu. A co do psiakow... Oczywiscie wie ktore byly pierwsze, jednak nie pamieta ile je ma. Po co to wiedziec? Wazne, ze sie kochaja i traktuja sie jak bracia. Sa wspanialym stadem i oddaliby za siebie zycie, gdyby byla taka potrzeba.
Nagle uslyszal jakis huk. Oczywiscie kolejne krzeslo przelecialo przez parkiet. Zaczelo robic sie goraco, ludzie wpadali w szal podczas pijackich rozmow, co oczywiscie swiadczylo o kolejnych bojkach, ktore za niedlugo powinny nastapic. Z tych rozmyslen wyrwalo go kolejne pytanie od nieznajomego. Slad... odkad... Nie wiedzial co odpowiedziec. Przeciez pamieta swoje zycie od momentu, gdy obudzil sie obok swojego terazniejszego pana. Oczywiscie opowiedzial mu co chcieli z niego zrobic, jednak on tego nie pamieta. Nie pamieta jakiegos labolatorium, ani zycia przed tym. Jego swiat zaczal sie juz od tego, gdy mial ten slad, biale wlosy i czerwone slepia. Zyl samotnie u boku Growa, az znalazl sie z Gordonem. Dzieki niemu ma takie zamilowanie do psow i w sumie zachowuje sie czasami jak one, a temu gosciowi nad spoko patrzy z oczu. Czyli raczej nie bedzie chcial go zabic. No ma taka nadzieje. Spojrzal sie na swoje rekawiczki. Z chcecia by je teraz sciagnal by dac raczkom odpoczac od tej tkaniny, jednak niezbyt jest mu to dane, poniewaz za duzo rzeczy moze zamrozic. Za duzo szkod, jeszcze jakis czlek sie napatoczy i zacznie sie jadka. Westchnal, przypominajac sobie o pytaniu.
- Odkad pamietan - oznajmil krotko. Troche gadatliwy ten Tetsui, a raczej za duzo pytan zadaje.
- Mow mi Szczur albo Nezumi, to to samo tylko w innym jezyku - dodal, gdy tamten sie przedstawil. Nie powie mu prawdziwego imienia nie ufa mu az tak, tylko jedna osoba na to zasluguje. Dlaczego Szczur? Ktos kiedys na niego tak gadal, bo sie w sciekach chowal i sie tak przyswoilo. Wiekszosc osob teraz tak na niego gada. Prawdziwie imie mowi tylko tym, ktorym ufa na 100%. A co jesli ktos jest z jakies organizacji, ktora go dalej szuka? Wie, ze to jego imie, poniewaz mial tak na ubraniu, w ktorym sie obudzil. Bylo tam jego imie i zamazane nazwisko, wiec go nie zna.
Bojka robila sie coraz glosniejsza. Widocznie poszlo o cos naprawde waznego. Chlopak spojrzal w tamta strone i zobaczyl tylko kilku wscieklych kolesi, ktorzy byli mokrzy i trzymali krzesla nad glowami. Po chwili zaczeli nimi w siebie rzucac, jedno trafilo obok nich. Valli zaskoczony rozejrzal sie, nie wiedzial co sie dzieje, a reszta psow zaczela automatycznie warczec, co nieco sprowokowalo wsciekly, pijany tlum. ¨I na co warczycie debile?¨, ¨Glupie kundle, kto je wpuscil?¨, ¨Trzeba je wyprowadzic!¨, lecialy takie hasla, jednak nikt sie na to nie zbieral. Wszyscy stali i gapili sie jak glupi. Nikt nie chcial sie ruszyc, co bylo nieco komiczne. Takie cwaniaki. Nemezis zasmial sie pod nosem, po czym poglaskal Gordona. Jesli tamci zaczna, zostana niezle pogryzieni i chyba o tym wiedza. Alfa zrobil krok do przodu, jeszcze bardziej warczac. Pokazal wszystkie zabki, co sprawilo, ze kolesie stali sie bladzy. Usiedli spokojnie do stolu, przystawiajac jakies krzesla, niektore byly nawet dosc zniszczone. Gordon wrocil na swoje miejsce, zadowolony z roboty. Madrze postapili, bo inaczej wyszliby z tego bez twarzy, doslownie. Wszystkie psiaki sie uspokoily, siadajac spokojnie na tylkach.
- Ach, te debile - zasmial sie, przyslaniajac reka usta. Szklanke mial juz pusta, wiec machnal szybko kelnerowi, by napelnil naczynie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.15 3:04  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
- Czemu szczur?
Dość nietypowy pseudonim. Zmrużył oczy, przyglądając się białowłosemu. Swoim wyglądem raczej nie przypominał szczura. W sumie prawdziwe imię rozmówcy nie było mu do niczego potrzebne. Równie dobrze ten mógł sobie zażyczyć, aby mówić do niego „pies”, „kot”, „stokrotka”, „sosna”, mało ważne. Każda nazwa byłaby dobra.
Zerknął na krzesło, które spadło z głośnym trzaskiem obok nich. No tak, w takim miejscu nie mogło zabraknąć ludzi, którzy swoje niezadowolenie potrafią okazać jedynie poprzez rzucanie meblami. Komuś przyda się herbatka na uspokojenie, ewentualnie strzał w głowę na rozluźnienie, a nie kolejna dawka alkoholu. Jednak nie miał zamiaru ruszać się z miejsca. Ta cała sytuacja nie dotyczyła jego, więc nie musiał się czuć zagrożony, przynajmniej teraz. Narzekanie na psy. I bez tego by się nie obyło. Stracił zainteresowaniem rozwalonym krzesłem. Teraz przeniósł swoją uwagę na Nemezisa. Był ciekawy jak poradzi sobie z niezadowoleniem innych, spowodowanym obecnością kundli. O dziwo spór został szybko zażegnany. Rudy nieco się dziwił, że warczenie wszystko uciszyło wszelkie protesty. Psy potrafiły dotkliwie pogryźć, ale rozrabiająca grupa miała przewagę i to nie tylko liczebną. Tak było lepiej. Przez jakiś czas nie będzie musiał martwić się, że jakaś rzecz poleci na niego. Tyle wygrać.
- Oby niedługo przestało tak lać – mruknął cicho.
Zajrzał w kufer, który także był całkiem pusty. Westchnął zawiedziony. Już nie będzie zamawiał. Później straci rachubę, pozbędzie się reszty pieniędzy albo jeszcze urwie mu się film i skończy tak jak tamten facet, którego spotkał, zanim tutaj przyszedł. Lubi swoje ubrania i nie chciał być z nich ograbiony. A jeszcze bardziej był przywiązany do swojego życia, choć do najwspanialszych nie należało, ale polubił je na tyle, że nie cieszyła go myśl, o rozstaniu się z nim.
- Jak myślisz, podają tutaj coś zjadliwego?
Najchętniej zapytałby o to barmana, ale ten właśnie postanowił zniknąć gdzieś na zapleczu. Pewnie poganiał jakieś szczury albo sprawdzał jakość alkoholu. Może pośliznął się na kałuży, upadł i uderzył głową o coś ostrego, a teraz leży martwy. Niezbyt optymistyczne. Pewnie niedługo mężczyzna przyjdzie i Tetsui znajdzie inny punkt zaczepienia, żeby snuć różne teorie mniej lub bardziej kolorowe.
- Ciekawe czy pozwoli się dobrać do kuchni.
Przez parę sekund nawet nie zdawał sobie sprawy, że wypowiedział tę myśl na głos. Z chęcią zrobiłby coś do jedzenia, a w swoim loku nie miał za bardzo takiej możliwości. Zrobienie czegoś, co nie smakowałoby jak para starych kaloszy, wyciągniętych z bagna, nie przysparzało wiele trudności. Wystarczy tylko parę składników. Gotowania nauczył się już bardzo dawno temu, kiedy to jeszcze miał te szczęście być normalnym człowiekiem. To była jedna z niewielu rzeczy, które wychodziły mu dobrze i nawet on sam nie miał co do tego większych wątpliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.15 19:28  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
- Mieszkałem kiedyś w ściekach - odpowiedział, biorąc kolejny łyk trunku. Miał dość mocną głowę. Jak na razie w ogóle mu nie szumiało. Był z siebie dumy, bo nie chciał się upić. Dość ciekawski ten Tetsui. Było to trochę irytujące, ponieważ Nem nienawidzi mówić coś o sobie. Boi się tego, bo wie że dalej go szukają, a jak znajdą... Będzie wtedy baardzo źle. Pogłaskał z radością Gordona, gdy ten położył mu głowę na kolanach. Reba spojrzała na chłopaka, a ten kiwnął jej tylko głową. Suczka rozejrzała się, po czym szybko wybiegła z lokalu. Na jej pyszczku było widać, ale tez determinacje. Jakby miała jakieś zadanie, które było dla niej ważne. Ona zawsze podchodziła do wszystkiego z zapałem i profesjonalizmem. Jest bardzo dzielna, kochana. O Szczura troszczy się, jak o własne szczenie. Odprowadził ją wzrokiem, z uśmiechem na twarzy.
Lać... Co to znaczy? Chodzi o deszcz? Nie jest do końca pewien, ale raczej tak. Spojrzał za okno, gdzie zaczynała się burza. Przynajmniej upału nie ma. Może padać do woli, przecież woda nie jest taka zła. Bez niej to tu by było strasznie i raczej nikogo by już nie było.
Jedzenie! W głowie chłopaka naglę się rozświeciło. No taka różowa lampka gdzieś tam zabłysła i dostał olśnienia. Spojrzał na barmana, a potem na okno, które raczej pokazywało kuchnie. Coś zjadliwego. Zaśmiał się pod nosem, po czym wstał i szybko przeskoczył ladę. Poszedł na słówko z barmanem, by następnie wkroczyć pewnie do kuchni. Nosem wciągnął wszystkie zapachy, delektując się nimi. Czas się trochę zabawić. Wziął jakieś mięso (raczej ze świni), po czym przeciął je na pół i rozklepał. Posmarował jedną stronę musztardą (którą skądś się tam wzięła. Zapewne z miasta). Na to nałożył boczku, ogórka, mielonego, wszystko ładnie pokrojone. Zawinął roladę i związał nitką, po czym dał na patelnie. I resztę tak samo. Gdy mięso zaczęło skwierczeć, trochę nalał do nich wody, po czy zamknął naczynie przykrywką. Oklepał ręce, by następnie wziąć się za naleśniki. Do tego był mu potrzebny kubełek z KFC, który wcześniej tam gdzieś kupił. Na szczęście na czas przybiegła Reba, trzymając w zębach kubeczek, a za nią dreptał Potter. Nowy członek rodziny, który był rasowym szczeniakiem Akita. Usiedli w wejściu do kuchni (znaczy Reba zatrzymała szczeniaka), ponieważ wiedzą by nie wchodzić jak on coś gotuje. Wziął od psiny pakunek, po czym wyciągnął nóżki z kurczaka. Szybko zrobił ciasto na naleśniki. Na patelni położył przeciętą na pół nóżkę, po czym zalał ją ciastem. Ściągnął gdy było gotowe, oczywiście nie zapomniał o obracaniu. Zrobił tak z 20 naleśników, by następnie ściągnąć rolady z ognia i wyjął z nich nitki. Wszystko przełożył na talerze i zaniósł Tetsui. Bardzo lubił dla kogoś gotować. Dumny z siebie postawił dania przed chłopakiem, po czym wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i wziął Pottera na kolana. Głaskał go po głowie, sięgnął po jedną roladę by zjeść pół, a następnie pół dać Gordonowi. Wziął jednego naleśnika i rozdzielił po psiakach. No! Wszyło całkiem smaczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.15 3:00  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Obserwował, jak Nemizis wstaje i idzie do porozmawiać z barmanem. A to co? O co mu chodzi? Czekał, aż chłopak wróci, wystukując rytm palcami o blat. Czując zapach, niosący się z kuchni baru, wstał i skierował się w jej stronę. Barman postanowił ugotować białowłosego? Albo na odwrót? Oparł się o ścianę, obserwując poczynania Szczura. Na pewno ten czuł się dobrze? Dziwił się, że barman pozwolił całkiem nieznajomej osobie cokolwiek ugotować. Może się znali?
- Pracujesz tutaj, hm?
To mogłoby być całkiem sensowne wytłumaczenie. W milczeniu patrzył, jak Nezumi przygotowuje rolady i naleśniki. To wszystko wyglądało pysznie, a jeszcze lepiej pachniało. Od samej woni żołądek przypominał o głodzie i domagał się jego zaspokojenia. Zerknął na szczeniaka. Kolejny pies? Ten także wyglądał na uroczego. No, szczeniaki zawsze słodko wyglądają. Na nowo zainteresował się wymordowanym, kiedy kończył przyrządzać posiłek. Nie spodziewał się, że spotka kogoś, kto wparuje do kuchni baru i zacznie w niej rządzić. Co jeszcze zaskakującego go spotka tej nocy? Wrócił za Szczurem na wcześniejsze miejsce. Niepewnie spoglądał na zawartość talerza, spodziewając się, że ta lada moment wstanie i zacznie tańczyć kankana, a następnie zaatakuje go. Czekał, aż Nezumi pierwszy zacznie jeść i poczęstuje swoje zwierzaki. Przynajmniej będzie miał większość pewność, że jedzenie nie jest przypadkowo zatrute. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś nagle zaczyna gotować. Sam lubił czasami zrobić coś dobrego, jeśli miał odpowiednie składniki, ale nie afiszował się z tym za bardzo. W końcu sięgnął po naleśnik. Ugryzł kawałek. Nie było złe. W sumie jedna z lepszych rzeczy, jaką miał okazję spróbować w ciągu kilku tygodni.
- Dobre – powiedział, przełykając kolejny kęs.- Uczyłeś się sam gotować, czy ktoś ci pomagał?
Po zjedzeniu naleśnika, przyszła pora na roladę. Ta także wydawała się całkiem niegroźna. Jedząc, rozglądał się po barze. Burza coraz mniej dawała o sobie znać, co znaczyło, że niedługo będzie można spokojnie wyjść na zewnątrz, nie obawiając się, że lunie deszcz, mocząc wszystko do suchej nitki.
- Jak ten się nazywa? - zapytał, wskazując na szczeniaka. - Masz jeszcze jakieś zwierzaki?]
A nuż się dowie, że znajomy posiada całe zoo?
Dziwił się nieco, że Nezumi ma tyle chęci, żeby zajmować się pięcioma psiakami. Przecież nie wystarczy poświęcać im tylko czas, trzeba także wykarmić i zadbać, aby nie padli od pierwszej lepszej choroby.


Ostatnio zmieniony przez Tetsui dnia 13.09.15 19:03, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.15 17:39  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
- Nie pracuje. Dobrze znam tego kelnera - oznajmił, prawie wypluwając pokarm. On? Tutaj? Rozejrzał się po lokalu, kręcąc głową z niedowierzania. Nigdy by nie chciał tutaj pracować. Nikt by nie docenił jego sztuki, a tym bardziej te zapijaczone debile. Już nie raz widział w tym miejscu straszniejsze sytuacje niż na ulicy lub w kanale. Pokręcił głową, wlepiając wzrok w jakąś parkę. Dziewczyna niska, czarnowłosa z grzywką i w męskich ciuchach oraz druga dziewczyna w długich, brązowych włosach, związanych w wysoki kucyk. Wyglądała bardzo słodko, szczególnie z tą obrzydliwą tapetą na twarzy. Siedziały w ciemnym kącie, trzymały się za ręce i wyglądały na szczęśliwe. Nie obchodziło je co się dzieje wokół i jaki rozpiździel się robi. Przyszli nowi, nawaleni obywatele desperacji, drąc się na całe gardło i machając kuflem piwa w dłoni. Jak każde naczynie tutaj, był strasznie brudny, bo przecież jest więcej piwa niż wody. Wszyscy grubi, niezadbani i zapewne z śmierdzącym oddechem. Grubi... No mieli po prostu te mięśnie piwne i nic więcej. Przecież jedzenia tutaj jest już coraz mniej, więc jak ktoś ma masę, to znaczy, że pije, lub jest nie stąd. Nałogowi pijacy, skąd to wiadomo? Po twarzy. Mieli czerwone twarze i duże nochale. Bywają tu strasznie często.
Z tych wszystkich rozmyśleń wyrwało go kolejne pytanie. Powrócił wzrokiem na Tetsui, głaszcząc szczeniaka, który leżał mu na kolanach. Reszta psów leżała wokół jego krzesła, czujnie przyglądając się otoczeniu. Nauka gotowania... Jedyna rzecz która przyszła mu z taką łatwością i radością (no oprócz strzelania z snajperki). Uśmiechnął się na tę myśl, przypominając sobie swoje pierwsze danie. Gulasz z zmarłego królika. Musiał wszystko sam upolować, zrobić. Nie był, aż taki zły. Nawet smakował Shi... I na te wspomnienia w jego oczach okazała się pustka. Nie było tam już życia. Wpatrywał się tylko w swoje rękawiczki. Cholera, znów jest to samo. Nigdy nie zapomni swojego najlepszego przyjaciela, a może nawet był kimś więcej. Zawsze będzie się obwiniał za jego śmierć. I zawsze noga będzie przypominać o tamtym zdarzeniu.
- Sam się nauczyłem - mruknął, głosem owiniętym smutkiem. Na kolejne pytanie nie miał siły odpowiadać, jednak to by było dość nie uprzejme, a on zawsze był kulturalny. Pogłaskał szczeniaka, a do oczy nachodziły mu łzy. Nie płacz debilu, musisz się ogarnąć. Nie becz tutaj. Zamrugał, pociągnął nosem i wziął głęboki wdech, a potem spokojny wydech Opanował to, jednak nic nie pomoże na pustkę w sercu. Musi już z tym żyć do końca.
- Potter. Mam tylko te psy - odpowiedział, poprawiając białą czuprynę. Może by tak się pobawić? Przez ten cały smutek moc stawała się nieco silniejsza w tym momencie. Rękawice robiły się zimne, ale wiedział że nigdy nie zmarzną. Ostrożnie ściągnął jedną, potem drugą i położył je na blacie. Od razu zrobiło się zimnej, a widok białych palców nie należał do najlepszych. Przyjrzał się im dokładnie, uważając by nie dotknąć Pottera, który był wyraźnie zaciekawiony. Uśmiechnął się do niego, po czym musnął palcem szklankę, co spowodowało zamarznięcie naczynia, jak i cieczy która się tam znajdowała. Już coraz lepiej sobie z tym radził, co wyzwalało u niego wielką dumę. Zaczął pamiętać by nie przykładać dłoni do byle czego. Wyciągnął przed siebie prawą rękę, wewnętrzną strona dłoni do góry. Palcem wskazującym lewej dłoni kręcił nad nią szybkie kółka. Już po chwili znajdował się tam mały bałwanek. Postawił go ostrożnie na blacie, rozglądając się po lokalu. Niektórzy zainteresowali się jego poczynaniami, jednak ten zignorował ich, powracając wzrokiem na swoje dłonie. Stworzył płatek śniegu wielkości monety, po czym zaczął go obracać w palcach. Lubił to uczucie chłodu, gdy coś tworzył. Sprawiało, iż wiedział, że żyje. Zerknął kątem oka na rudego. Wcześniej całkiem o nim zapomniał. Zbyt przejął się sobą by myśleć o kimś innym. Westchnął zmieniając płatek w mały nożyk. Zaczął się mu przyglądać, zmieniając rękojeść, wygląd ostrza. Bawił się nim. Nagle nabił na niego roladę i zaczął ją powoli jeść.
- A ty masz jakieś zwierzaki? - spytał, nawet nie wiedząc dlaczego. Całe szczęście, że ten nożyk nie przenosił jego mocy, inaczej jadłby kostkę lodu, a to nie jest zbyt dobry posiłek. Spojrzał na rękawiczki, oceniając ich stan. Za niedługo będzie musiał skombinować sobie nowe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.15 19:35  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
„Sam się nauczyłem.”
Hm, to tak jak ja.
Zaznajomił się z gotowanie, kiedy jeszcze był normalnym człowiekiem. Polubił to, więc spędzał przy gotowaniu coraz więcej czasu. Gdyby nie stanie się wymordowanym, pewnie poszedłby dalej w kierunku kulinarnym. Teraz może sobie o tym jedynie pomarzyć i zapomnieć, że kiedykolwiek uda mu się coś więcej zdziałać z gotowaniem.
Zauważył chwilą zmianę w zachowaniu Nemezisa. Łzy? Czyżby miał zamiar płakać? Rudy zmarszczył brwi zdziwiony. Powiedział coś, co uradziło chłopaka? Jedzenie tak zadziałało? Odwrócił wzrok, udając, że nie zauważył nastroju rozmówcy. Przecież nie będzie go pocieszał, skoro nie wiedział, o co chodzi. Przy przypominał sobie, aby którekolwiek wypowiedziane słowo, mogło obrazić.
„... tylko te psy.”
Dość dużo, przynajmniej dla Tetsui'ego, który w swoim życiu miał tylko jednego zwierzaka, a był nim chomik.
Zaczął obserwować nieznajomego, kiedy zauważył, jak ściąga rękawiczki, a jego palce są białe jak śnieg. Nie, chwila, one były pokryte lodem. Zaskoczenie ukazało się na jego twarzy, jednak znikło tak szybko jak się pojawiło. Pewnie to jedna z zdolności białowłosego. Chyba nie miał z taką mocą łatwo, skoro przy dotyku zamrażał różne rzeczy. Sam na pewno nie chciałby tak mieć. Przyglądał się, jak Nemezis tworzy bałwana. Po twarzach zebranych ludzi, wiedział, że nie tylko dla niego jest to coś niecodziennego. Nieznajomy chyba nie zechce zamrozić lokalu albo gości?
Tak był zajęty patrzeniem, na tworzenie bałwana, że nawet nie zauważył, iż na zewnątrz się uspokoiło. Na chwilę jego uwagę przykuły drzwi wejściowi, przez które ktoś wszedł z głośnym trzaskiem. Facet był suchy, co świadczyło to tym, że burza już przeszła. Mógł już bez obaw udać się do nory albo kolejny raz wykazać się idiotyzmem i spacerować w nocy, kusząc tym samym opady deszczu.
Zamyślił się, zapominając o posiłku. W dłoni nadal trzymał widelec, więc szybko zjadł jedzenie. Choć było już chłodne, to nie straciło swojego smaku. Przełykając ostatni kęs, usłyszał pytanie. Dwukolorowe ślepia kolejny raz uwiesiły swoje spojrzenie na rozmówcy, raz zerkając na jego śnieżną lodową rzeźbę.
- Nie mam – odpowiedział.
Położył widelec na talerzu, wstając.
- Będę już szedł – powiedział. - Miło się rozmawiało – dodał.
Ostatni raz uraczył spojrzeniem podopiecznych Nezumiego i jego samego. Musi skorzystać z tego, że pogoda teraz dopisuje. Szybko przekroczył odległość, dzielącą go od wyjścia i wyszedł.

z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.15 15:22  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
I co by tu dodać. Jego rozmówca sobie poszedł, a on został sam, rozglądając się po lokalu. Nie miał tu nic do roboty, nic go tutaj nie trzymało. Westchnął, burząc bałwana. Założył rękawiczki, po czym gwizdnął na psy. Czas się zbierać. Przecież sam nie będzie tu siedział. Zwinął swoje rzeczy, wstając ze stołka. Pogłaskał Gordona i udał się do wyjścia.

z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.15 19:01  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Słońce górowało nad łbami wszystkich przechodniów, ogrzewało ich ciepłymi promieniami, było to jedno z nielicznych przyjemnych uczuć w tych rejonach. Wiele stworzeń pędziło w wyznaczonych przez siebie kierunkach, większość z nich poszukiwało sposobu na przetrwanie kolejnego cudownego dnia w Desperacji. Wśród wszystkich tych przechodniów przewijała się ruda czupryna, która szła spokojnym krokiem przed siebie, przeszukiwała wzrokiem całe otoczenie w poszukiwaniu czegoś ciekawego do roboty. Uśmiechnęła się pod nosem, niegdyś była jednym z tych wymizerniałych stworzeń, które co dzień kwiliło nad swoim losem, modliło się o szybką śmierć. Teraz sytuacja była zupełnie inna, wzięła się w garść i znalazła nawet pracę. W takim razie co ją sprowadziło do tego zdezagregowanego miejsca? Wolny czas. Była sentymentalna, lubiła wracać do starych miejsc, które coś w jej życiu znaczyły.
Zatrzymała się gwałtownie, uniosła wzrok na napis "Bar mleczny". Na chwilę załapała zwiechę, zastanawiała się czy warto odwiedzić to miejsce w środku dnia? Machnęła ręką, jedno piwo jej nie zaszkodzi. Weszła do środka, do jej uszów doszła dziwna melodia wywodząca się ze starego i poczciwego radia, które stało samotnie w zacienionym kąciku. W powietrzu unosił się zapach dymu tytoniowego, przy ladzie zaś stał właściciel tej spelunki. Ellie nie miała wygórowanych wymagań, chciała się tylko czegoś napić. Usiadła i zaczęła się zastanawiać nad swoim trunkiem. Na szczęście nie było tu drogo, nie musiała więc wydawać zanadto swoich oszczędności, które nie były milionami. Podparła łokcie o ladę i z ciekawością przyjrzała się każdemu, który tutaj się znajdował. Z racji na to, że był środek dnia, nie było tu tłumów. Może dojrzy kogoś ciekawego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.15 21:11  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Sui już od dłuższego czasu niecierpliwie wyczekiwała, aż jej pan skończy czytać i wreszcie wyjdzie na spacer. Udawał, że nie w ogóle nie zauważał uporczywego ciągnięcia za nogawki i drapania po nogach. Jedynie co jakiś czas zerkał zza książki, aby obdarzyć krótkim, zniecierpliwionym spojrzeniem swoją podopieczną. Dopiero, kiedy ta usiadła przy nim i zaczęła głośno szczekać, zamknął z trzaskiem powieść. Pies momentalnie wskoczył na kolana wymordowanego. Pogłaskał suczkę, a ta zeskoczyła na ziemię. Nie lubił, kiedy przerywano mu czytanie, ale z niechęcią postanowił ulec namowom sierściucha. Wiedział, że teraz na pewno nie będzie miał chwili spokoju.
- Musisz iść akurat teraz? - mruknął. - Przecież tam nie ma nic ciekawego.
Wyjął z kieszeni psiego chrupka, którego położył na ziemi. Sui złapała chrupka i wybiegła na zewnątrz. Shirai położył książkę na krześle. Słysząc kolejne szczeknięcie, ruszył w ślad za psem.

...

Szedł tam, gdzie kierowała go Sui. Przyniosła nawet patyk, żeby rzucił, aby mogła ponownie go przynieść... Nigdy nie rozumie tej chęci u psów biegania za patykiem, piłką i innymi bzdetami. Chciał już zawrócić do swojej kryjówki, jednak widząc budynek baru, zmienił zdanie. Przywołał gwizdnięciem psa i stanął niedaleko wejścia. Przez moment obserwował różne osoby, które wychodziły lub wchodziły. Odruchowo sięgnął dłonią do kieszeni, sprawdzając czy są tam jakieś pieniądze. Zazwyczaj zabierał kilka monet, kiedy gdzieś wychodził, lecz wolał się upewnić. Zdarzało się czasami tak, że przez nieuwagę brał psie chrupki zamiast kasy, a później przy płaceniu zdumiony wyciągał smakołyki zamiast odliczonej kwoty.
Wszedł do środka razem z Sui. Omiótł spojrzeniem wszystkich gości i podszedł do lady i zamówił jedno piwo. Usiadł po otrzymaniu zamówienia. Cichy pisk przypomniał mu, że przecież zabrał kogoś ze sobą. Wyciągnął psią przekąskę i rzucił w stronę owczarka. Liczył na to, że się trochę uspokoi. Jednak pech chciał, że Sui nie złapała chrupka. Ten odbił się od jej nosa i wylądował w piwie rudowłosej dziewczyny.
Ups.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.15 19:41  •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
Przebiegła wzrokiem po całej liście proponowanych trunków, stwierdziła jednak że poprzestanie na najzwyklejszym piwie, nie miała ochoty na jakieś udziwnienia, standardowy napój był zawsze najlepszy. Złożyła zamówienie, odczekała chwilę po czym otrzymała alkohol w najzwyklejszym kufle. Podziękowała, zapłaciła odliczoną sumę i zaczęła pić obserwując pobliskie otoczenie. Jak już było wspomniane, nie było tutaj wielu ludzi, to nie była pora na tłumne picie. Nagle do baru wszedł jakiś koleś...z psem. Niecodzienny widok jednakże uroczy. Ellie była mocno związana ze zwierzakami, szczególnie że była po prostu zarażona. Uśmiechnęła się pod nosem i kontynuowała swój relaks. Nagle ni stąd ni zowąd usłyszała dziwne chlupnięcie. Spojrzała na swoje piwo a tam pływało jakieś...ciastko? Nie, to nie było ciastko. Wyczuła, że to było...psie żarcie. W pierwszym momencie spojrzała na psa. Po chwili przeniosła wzrok na jego właściciela. Wyróżniał się na tle innych choć w Desperacji każdy był obdarzony jakimś dziwnym wyglądem. Ten jednak miał nienaturalne białe włosy. Oczy były różnej barwy, jedno białe drugie czerwone. Trochę przerażający typ, ale Ellie nie należała do osób, które łatwo się zrażają. Chrząknęła znacząco by zwrócić na siebie jego uwagę. - No dobra. Wszystko pięknie ślicznie...teraz oczekuję ładnych przeprosin - Uniosła jedną brew przyglądając się badawczo albinosowi. Co też on powie na swoje usprawiedliwienie? A może zacznie się kłócić, co nie było czymś niezwykłym w tym barze? A miała nadzieję, że sobie odpocznie, widocznie los nie pozwalał jej na krótki relaks. Westchnęła nieco zdegustowana całą sytuacją, nie planowała niczego takiego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  BAR  - Page 10 Empty Re: BAR
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 18 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 18  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach