Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 16.09.19 15:24  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
 — Hm, rozumiem — przytaknęła wyrozumiale. Gdzieś głęboko w duszy była odrobinę rozczarowana tym, że w ten sposób intrygujący temat naturalnie się urwał, ale przecież nijak nie mogła zmienić faktów. Przynajmniej dowiedziała się o Charcie czegoś nowego, a to zawsze bardzo doceniała. Było jeszcze tak wiele rzeczy, o których nie miała pojęcia, że ostatecznie każda informacja zdawała jej się być ogromnym zyskiem. Nieważne, czy chodziło o zwyczaje współziomków z gangu, historie ich życia czy opowieści z różnych przygód, dalekich krain, wspomnienia z czasów tak zamierzchłych, że już mało kto je pamiętał – Nayami zawsze chłonęła wiedzę z najwyższym zaangażowaniem i z miejsca obdarzała sympatią każdego, kto chciał się z nią dzielić swoimi wrażeniami.
 — Ej czekaj, żebyś mnie źle nie zrozumiał — wtrąciła się w opętańczy śmiech wymordowanego, niemalże pewna, że jego reakcja wywodziła się z opacznego pojęcia jej intencji. — Nigdy nie nazwałabym cię słabym punktem, czy coś. Teraz w ogóle panuje jakieś szaleństwo, dziwny stwór odbiera wzrok, miesza w głowach i grozi jakimiś niestworzonymi rzeczami. Trzeba się trzymać razem bardziej niż kiedykolwiek. — Ot, kolejna z nieśmiertelnych mądrości starszych stażem Psiaków. Z powodu tych wzniosłych sentencji Leather brzmiała czasem jak żeńskie wcielenie Konfucjusza, ale w gruncie rzeczy lubiła od czasu do czasu strzelić taka własne złota myślą. Mogła się przynajmniej raz na ruski rok poczuć mądra, bo w rzeczywistości tak często brakowało jej wiedzy i doświadczenia, że powinna na stałe dostać czapeczkę z napisem "debil".
 — Ow, dzięki! W sumie nie spodziewałam się, to spore wyróżnienie... na pewno jest pełno osób, które poradziłyby sobie lepiej. — Gang obfitował przecież w osoby bardziej odpowiedzialne czy rozgarnięte, przynajmniej zdaniem samej Nayami. Niespodziewany awans był dla niej ogromnym zaszczytem i puchła po nim z dumy jakby co najmniej wygrała na loterii, ale gdzieś między myślami coraz bardziej obawiała się, czy nie zawiedzie. Na razie niewiele miała pola do wielkich wtop, kto jednak wie, co czas przyniesie?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 22:42  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
- Wiesz, tak sobie myślę, że to wszystko, ta cała apokalipsa, czy chuj jak go nazywają, to takie skaranie boskie. Bo przecież całe życie grabimy, palimy, co poniektórzy to gwałcą... należy nam się, prawda? Ludzie się od nas odwrócili, anioły się odwróciły...
Westchnął ciężko. Oczywiście, że to była kara. Liam niewiele pamiętał, prawie nic, z tego co robił za życia, te tysiąc lat temu. Ale z pewnością robił rzeczy złe. Nieludzkie. Jego przeklęta forma jest tylko odzwierciedleniem pokrętnej duszy. Skaranie boskie.
Ostatnio coś często się o coś obwiniasz staruszku.
...
Kto to powiedział?
Liam złapał się za głowę, przechylając się na prawo, na lewo w minimalnych odchyleniach jak zepsuty zegarek. Źle się działo. Może z tego wszystkiego, całej tej ślepoty... może oszalał? Brakowało mu tego, szaleństwa, kolejnego chujstwa, które mógł zrzucić w łatwy sposób na swój kaprawy los.
- Gdybym mógł to zagryzłbym go, aż nie zostałyby się nawet kości.
Wyrzucił z siebie, przyłapując się na tym, ze jego dłonie, jak już wylądowały znów na butelce, za bardzo się na niej zaciskały. Niepotrzebnie używał siły. Nie mógł skierować swojego gniew w prawidłowy sposób, niewiele brakowało by znów wpadł w szał i narozrabiał. A w kryjówce to byłby problem. Poważny. Bo przecież mało rzeczy na świecie potrafiło powstrzymać dwutonowe monstrum. Nawet kilka ujadających kundli.
- Powinniśmy to uczcić. Wypić, narozrabiać. Tak gratulują sobie dorośli. Robiąc rzeczy skrajnie głupie. Może... o, wiem. Podstawmy komuś wiadro z wodą nad drzwiami. Albo podrzucimy komuś wariacką wiewiórkę. Albo lepiej - wpuśćmy kota między psy Wilczura.
Zaśmiał się, całkiem normalnie zresztą, maskując idealnie dezorientację swoimi dziwnymi wybrykami.
- Zdecydowanie powinniśmy cos razem zrobić. Może i jestem trochę stary, ale przeleżałem nieprzytomny tyle lat, że mógłbym się chociaż wybawić za te czasy.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 23:25  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
Może i się należy, może nie należy... skoro to ma być kara, każdy powinien oberwać adekwatnie do winy, a nie kilka osób za całą resztę. Strasznie dziwne to wszystko. — Westchnęła bezradnie, opierając podbródek na dłoniach i po dziecięcemu nadymając policzki. Cała ta sprawa Apokalipsy była dla niej kompletnie niezrozumiała; cierpiały osoby, które w oczach Leather wcale nie zasługiwały na podobne przeżycia, a przecież tylu się włóczyło po świecie paskudnych typków i do tej pory żadnemu włos z głowy nie spadł. Jeśli to miała być sprawiedliwość, to chyba w krzywym zwierciadle. Najgorsze zaś było to, że nie mogła nic na owe straszne wydarzenia poradzić. Nie wiedziałaby nawet, od czego zacząć, a jej możliwości pozwalały może na próbę uduszenia sprawcy całego zamieszania. I coś jej mówiło, że ten plan nie miałby szans zadziałać.
 — Każdy by tak pewnie zrobił, gdyby tylko się dało. Też bym chętnie gościowi ukręciła łeb — przytaknęła. Cały problem polegał na tym, że tajemniczego osobnika chyba nie dało się w taki sposób uszkodzić, w przeciwnym wypadku ci, którzy padli jego ofiarą, na pewno by sobie poradzili. Nie mogło przecież być inaczej!
 Skończyła chrupać marchewkę i dla odmiany zabrała się za jabłko, pochłaniając kolejne kęsy bez żadnego namysłu. Gdyby nie rozmawiali, z prowiantu pewnie już dawno nie zostałoby nic; konieczność odpowiedzi od czasu do czasu skutecznie powstrzymywała Nayami przed zbyt łapczywym jedzeniem, co koniec końców było dla niej raczej dobre. Jeszcze dostałaby czkawki, a to przecież nieprzyjemna sprawa.
 — O, o, o! To bardzo dobry pomysł, powinniśmy zrobić coś fajnego — poparła pomysł z niemałym entuzjazmem. Czy chodziło o wywinięcie numeru jakiejś osobie trzeciej, czy też po prostu mieliby zająć się czymś ciekawym, Insomnia od pierwszej chwili wkładała w projekt całe serducho. Pytanie jeszcze tylko, co mogliby razem zmalować. Opcji było niesamowicie wiele, a równocześnie ciężko było wybrać jedną. Należało też mieć na względzie to, czy w ogóle będą w stanie dany plan wcielić w życie i oprócz tego skutecznie wywinąć się od ewentualnych konsekwencji.
 — To co proponujesz? Męska decyzja — rzuciła. A niech ma, niech się ucieszy, że może sam wybrać.

Nienazwane przytulisko - Page 2 H0DmHfY
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 0:05  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
- No nie wiem. Jak na moje oko to lepiej by tylko parę osób cierpiało i dało się coś z tym zrobić, niż żeby miał nadejść jakiś... potop. Albo plagi, jak te egipskie.
Nie, absolutnie to nie poprawiało jego sytuacji, mógł najwyżej poszczycić się tym, że dzięki niemu to reszta psów nie zdycha w męczarniach z powodu nienazwanych bliżej chorób. Bo gdyby to była sprawka boga... no cóż, wierzący nie był aż tak, ale jeśli była cząstka prawdy w tym jak się kiedyś ten wspaniały papa rozprawiał z ludźmi, to zdecydowanie wolałby nie zajść mu za skórę. W przypadku plag egipskich to ślepota jego i Jericho to była drobnostka. Co z tego, że od tej kary miał ochotę odebrać sobie życie, albo przynajmniej odebrać je kilku przypadkowym osobom zanim zabiliby i jego? No ale nie mógł. Ze wszystkich złości nie mógł ot tak skończyć ze sobą i się poddać. Mimo wszystko nie był psem bez powodu i wiele zniósł by nosić tę chustę. A jeszcze więcej zniesie, czuł to w kościach.
- Nawet jakby się dało to na ślepo musiałby mi się chyba do pyska podłożyć.
Parsknął na samą myśl o tym jak kościotrup grzecznie kładzie się mu do pyska i pozwoli zamknąć tam jak w klatce. Mimo wszystko to było całkiem zabawne.
Odstawił butelkę na ziemię. Tak mu się przynajmniej wydawało. A potem odwrócił się za siebie i zaczął w szmatach grzebać, bardzo, bardzo głęboko. Chwilę to trwało i zdołał w tym czasie się przykryć, ale ostatecznie, po kilku wdechach, dźwignął się do pionu, albo poziomu. W każdym razie usiadł znów tak jak był, co prawda by to zrobić parę razy Insomnię trącił łokciem albo kolanem, ale wylazł z uśmiechem na twarzy.
I butelką w ręce. Ciecz w środku miała brązowy kolor, ale Liam poznawał ją po zapachu. Kiedy otworzył, z wnętrza wydobył się aromat alkoholu.
- No, tak możemy się bawić. Najpierw to, po drodze wpadniemy na jakiś pomysł. I cichosza, że Ci cokolwiek dawałem. Bogi jedne wiedzą że by mi nogi z dupy powyrywał twój ojczulek.
Zaśmiał się pod nosem, ciągnąc pierwszego łyka. Po długim i głośnym "aaah" podał butelkę młodej.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 12:20  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
 — No wiadomo, że lepiej by było, żeby nie wszyscy obrywali. Chodzi mi o to, że jeśli ten cyrk naprawdę ma być jakimś rodzajem kary, to i tak jest cholernie niesprawiedliwy. Więc też bezsensowny. Rozumiesz, o co mi chodzi? — Poświęcenie kilku osób wydawało się szlachetnym rozwiązaniem, ale równocześnie dość mocno podważało logikę całego zdarzenia. Czy w takim razie ofiary zostały wybrane zupełnie przypadkowo? Czy wymiar ich cierpienia był adekwatny do tego, co się im czy innym należało? Dlaczego w ogóle ktokolwiek rościł sobie prawo do decydowania, kogo i za co należy karać? Dla Nayami nic z tych rzeczy zdawało się nie łączyć w spójną całość, tym trudniej więc przychodziło jej pogodzenie się ze zwariowaną rzeczywistością.
 Jakby już na co dzień nie żyli w kompletnie obłędnym świecie. I to w dość negatywnym tego słowa znaczeniu.
 — Mogłabym ci pomóc — stwierdziła, rozbawiona już samą wizją tworzącą się powoli w głowie. — Gdybym go dorwała, wsadziłabym ci jego łeb do paszczy, zaciskasz szczęki i pozamiatane! — Boski plan, szkoda tylko że schwytanie tajemniczego sprawcy całego zamieszania nie było raczej taką prostą sprawą. Nikt jednak nie bronił im pomarzyć, bo myśli o brutalnej zemście niewątpliwie nadawały nieco radości ogólnie grobowej atmosferze. Może kiedyś sprawdzą ten układ na nieco łatwiejszym przeciwniku? Chociaż jeśli uda się, by Liam odzyskał wreszcie wzrok, sam będzie sobie doskonale radził ze zdobywaniem wielkogabarytowych przekąsek.
 — O, a co to? — zainteresowała się na widok butelczyny. Po kolorze czy zapachu nie była w stanie stwierdzić zbyt wiele jako kompletny laik w temacie alkoholi, jednego jednak pewna była stuprocentowo:
 — A co ty, mój ojciec ma mnie tak głęboko w dupie, że wychodzę mu gardłem. — I stwierdzała to bez większego żalu. Miała prawie dwadzieścia lat czasu na pogodzenie się z tym stanem rzeczy i poza nielicznymi momentami załamania, radziła sobie dość dobrze. Śmiało przejęła naczynie od Charta i na spróbowanie pociągnęła niewielki łyczek, tak na wszelki wypadek, żeby nie przesadzić już na starcie.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 18:32  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
- To moja droga, jest alkohol. I uprzedzając pytania, tak wiem, że ty wiesz co to jest, to co ja mam w tej butelce to jest trochę rozwodnioną whisky, więc raczej nie pali w gardle, a ma taki przyjemny posmak.
Wyjaśnił pokrótce. Sam już nie pamiętał skąd ją miał, musiało być to jeszcze zanim wybrał się z dziewuchą do tamtej wioski. Swoja drogą ciekawe co tam było z jego torbą, może nikt mu jej stamtąd nie podwinął. Bardzo chciałby ja odzyskać, ale to może zrobi przy okazji. Może przy okazji odzyska wzrok? Na razie i tak po żadne łupy się nie wybierał, więc też nie widział konieczności ruszania za swoją własnością. Ale wracając do tematu alkoholu. Liam musiał ją zdobyć jeszcze zanim w ogóle trafił do DOGS, bo jak dobrze pamiętał, to tę butelkę wszędzie ze sobą taszczył i miała być w razie gdyby trzeba było ranę odkazić, a nie miałby innych możliwości. Tak, zdecydowanie teraz znajdzie dla niej lepsze zastosowanie.
- Tylko jakby przechodził tędy ten chędożony lekarz alkoholik to my nic nie mamy, jasne? Jeszcze mu się lampka zapali i okradnie każdego z zapasów.
Poinstruował grożąc palcem. Zresztą, trzeba było zapasy chować przed każdym, bo to nigdy nie wiadomo kto się trafi, a Liam miał wrażenie, że ostatnio to każdy jakiś łapczywy się zrobił na cokolwiek co chociaż pachniało alkoholem.
Parsknął tak dobitnie, że zaraz po tym kichnął. Wytarł nos w rękaw.
- Jasne, a jakby coś Ci się stało to pierwszy posłałby psy. No, ale rozumiem, że nie masz okazji z nim rozmawiać. Wiesz, póki jestem ślepy to możesz wpadać tutaj, raczej nigdzie się nie wybieram, a posłuchać też mogę.
Wzruszył ramionami. No, gdyby on miał na głowie tyle gryzących paszczy na głowie to nawet nie miałby czaru dzieci robić, nie wspominając o jakimkolwiek ich wychowaniu. Ale chyba lepiej mieć rodzinę w ogóle niż tak jak większość wymordowanych, jedynie móc ich wspominać. Albo gorzej, tak jak Liam w ogóle nie mieć takiej możliwości.
- No, ale mniejsza z tym. I jak, smakuje?
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 19:27  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
 Faktycznie, już uchylała usta i brała wdech, by wtrącić swoje trzy grosze, kiedy Liam uzupełnił swoją wypowiedź. tak zielona przecież nie była, szczególnie że zaskakująco spora część Psiarni znajdowała rozrywkę w podsuwaniu jej różnych ciekawych specjałów – w tym i alkoholi właśnie. Na razie podchodziła do tematu dość ostrożnie; niejednokrotnie już widziała, do jakiego stanu potrafili się doprowadzić co poniektórzy i nie była do końca pewna, czy jest to gra warta świeczki. Obecnie trwała faza nieinwazyjnych eksperymentów, wyniki zaś zapowiadały się całkiem pomyślnie.
 — ... kto? — Nie za bardzo wyłapała, o kim Chart mógł mówić. Wzmianka o lekarzu solidnie zawężała grono podejrzanych, Nayami jednak była ostatnią osobą, która innych członków gangu określałaby równie wysublimowanymi przydomkami. dopiero po kilku sekundach zastanowienia na czoło wyścigu wysforował się jeden z kandydatów, aczkolwiek niekoniecznie chciała się wypowiadać na ten temat. Od małego nauczona jako-takiego szacunku do starszych, odruchowo zamykała dziób w takich sytuacjach. Lepiej było nie pchać się w żadne spory czy niesnaski między dorosłymi, w ten sposób bowiem oszczędzała sobie i im niepotrzebnych nerwów.
 — Może, nie wiem. Jak na razie jakoś się nie wykazał. — Wzruszyła ramionami, nadal obstając przy swoim zdaniu. W tym przypadku wolała zobaczyć konkretne dowody niż tylko ślepo wierzyć, że ojciec rzeczywiście ma dla niej jakiekolwiek względy. Chyba że uznamy za takowy już fakt, że pamiętał jej imię i jeszcze nigdy (chyba) nie próbował jej zabić. Wtedy owszem, należała się laurka na Dzień Taty. Za dwadzieścia lat może uda jej się zdobyć kartkę papieru i kredki, ale na szczęście nadal będzie wyglądać równie młodo. Ot, uroki wirusa.
 — Całkiem niezłe — odparła, niespiesznie przełknąwszy pierwszy łyk napoju. Dzięki dodatkowi wody był całkiem łatwy do zniesienia nawet dla tak niewprawionej osóbki jak Leather. Wchodził równie dobrze co maliny w spirytusie, które udało jej się podwędzić podczas zimowego święta. Lista ulubionych trunków rozszerzała się sprawnie i bezbłędnie!
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.19 21:16  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
- No ten no... cholera, się chyba sobie nie przedstawiliśmy. Ten psychopata, to przecież chyba każdy wie, że ten to skrupułów nie ma i ma dowcip bardziej cięty niż te skalpele co nimi operuje. Straszny gość.
Aż się wzdrygnął na samą myśl, że musiałby się do niego z konsultacją udać. Bo weź się najpierw dogadaj, ładnie poproś, pewnie jeszcze będzie coś chciał w zamian i może wtedy nie dostaniesz zawału. Eh, lekarze. Liam miał zbyt prosty umysł najwyraźniej by w ogóle zrozumieć motywy takiego o, medyka. Tym bardziej w tak szalonym miejscu jak kryjówka dogs.
- No więc w razie czego jakby tędy szedł to cichosza.
Syknął mimowolnie kiedy znów go coś pod czaszką ukłuło. Albo jego zmysły wariowały, albo coś rzeczywiście było na rzeczy i mózg mu zaczął szaleć. No bo przecież to nie jest normalne. A może to apokalipsa, jej jeźdźcy coś zaczęli znów kombinować i Liam jako ofiara zaczął odczuwać skutki ich działań? Takiej możliwości nie można było wykluczyć.
- Twój ojciec niestety zdaje się ma tak samo niestabilnego wirusa jak ja czy... Kirin. Pewnie jeszcze ktoś by się znalazł, zdaje się, że ta sfora przyciąga takie nieokrzesane elementy jak my. Musisz go zrozumieć.
Ale na tym Liam ostatecznie poprzestał, bo nie będzie usprawiedliwiać kogoś bez jego wyraźnej wiedzy. Zresztą, obgadywanie niosło zagrożenie, że te słowa mogły być kiedyś usłyszane i nieodpowiednio odebrane. Błędy komunikacji, mówią. Może trzeba by było jak te zwierzęta, twarzą w twarz, albo wcale.
- Osobiście cieszyłbym się gdyby udało mi się kiedyś dorwać jakieś prawdziwe sake. Ale póki się nie wybiorę do miasta to chyba nigdy go więcej nie spróbuję. Tutejsze ceny jakie sobie ludzie roszczą to prawie jak samobójstwo.
Rozmarzył się nad tym i było to widać po jego minie. Och, gdyby tak przestał mieć tą klątwę na swoich oczach, tę klapkę na jednym oku, to mógłby się wybrać nawet i sam do miasta i zaszaleć. Bo czemu nie? W nienawiści do murów tak został wychowany.
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.19 21:39  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
 Naprawdę skupiła się na opisie Charta, chcąc rozpoznać o kim to wyraża się aż tak niepochlebnie, aż wreszcie roześmiała się w głos. Mogła się pomylić w swoich domysłach, oczywiście, aczkolwiek prawdopodobieństwo było niewielkie. Znała jak własną kieszeń nie tylko cała kryjówkę DOGS, ale i większość jej mieszkańców — przynajmniej z widzenia czy po imieniu. Tylko jedna osoba zdawała się pasować do przedstawionego opisu, aczkolwiek sama Nayami znała owego medyka z zupełnie innej, trzeba powiedzieć że milszej strony.
 — Chyba wiem, kogo masz na myśli. Znaczy, tak myślę, że wiem, ale jeśli mam rację, to nie masz się czym przejmować — wtrąciła, wciąż jeszcze na wpół podrygując ze śmiechu. — Dla mnie w ogóle nie jest straszny, więc póki ja tu jestem, nic ci nie grozi — dodała przekornie, jak raz mogąc coś takiego komuś powiedzieć. Zazwyczaj to inni upierali się ją chronić i w gruncie rzeczy mieli do tego absolutne prawo, skoro Nayami nie do końca potrafiła zawsze poradzić sobie sama. Dysponowała szaloną siłą, jednak pozbawiona doświadczenia i taktyki, z pewnością nie dałaby sobie rady z inteligentnym napastnikiem czy grupą. Kiedy jednak chodziło o udobruchanie któregoś z członków gangu, istniały niezwykle wysokie szanse, że Leatherówna będzie wiedziała komu co i jak powiedzieć, aby uniknąć kłopotów. Ot, takie są plusy wychowywania się w Psiarni od małego.
 — Nie, chyba nie muszę go rozumieć. Nawet za bardzo nie chcę. Nie obchodzi mnie jakie ma powody, żadnej wielkiej krzywdy mi przecież nie robi. Niech sobie tam żyje jak chce — podsumowała wraz z beztroskim wzruszeniem ramion. Kiedyś postawa rodziców dość mocno podkopywała tak jej poczucie własnej wartości jak i wiarę w ogół dorosłych, ale wraz z upływem czasu ta kłębiąca się nieustannie burza emocji ustąpiła miejsca postawie kompletnego wyjebania. Ostatecznie, jaka to różnica, czyje geny dostała na loterii Matki Natury? Miała mnóstwo innych osób, które z troską zajmowały się nią od małego, miała przyjaciół, miała całą wielką psią rodzinę. Więzy krwi nie były wcale aż takie ważne.
 — Chciałabym kiedyś zobaczyć miasto — wtrąciła nieco rozmarzonym tonem. Zresztą, czego ona nie chciała zobaczyć? Po swojej niedawnej wycieczce do Edenu nabrała jeszcze większej ochoty do zwiedzenia tego zakątka świata. Podczas tamtej krótkiej wizyty dotarli wraz z Hanem aż do centrum anielskich siedzib, ale tak czy owak nie obejrzeli zbyt wiele... cóż, oślepiony klątwą snajper w ogóle nie zobaczył nic. — Chociaż to pewnie nie uda się zbyt szybko. Dla mnie to by było za duże ryzyko — wróciła do tematu M-3, by odwrócić myśli od nieszczęsnej klątwy.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 21:01  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
- Tia, nie jest. Jak większość osób, które tu żyją.
Poddałby w wątpliwość moralność zdecydowanej większości osób które żyły pod dachem siedziby w piaskach pustyni. Takie osoby jak Liam, jak Ins... było ich naprawdę tyle co na palcach jednej ręki, może nawet by zabrakło. Dlatego też lepiej się ze wszystkim schować bo jeszcze przyjdą i będą chcieli się dołączyć. Najgorzej by było oczywiście jakby tutaj Kirin wpadł, ale taki scenariusz jest mniej niż nieprawdopodobny. Swoją drogą ciekawe czy już wrócił z tej swojej wyprawy, bo ostatnio to się nawet nie przysłuchiwał co się w ogóle ostatnio działo. Pewnie to co zwykle, bijatyki, dramy i dzielenie skóry na niedźwiedziu.
Znów coś go zakuło w głowę. No cholera jasna, wkurwi się zaraz i tyle będzie z robienia dziś czegokolwiek. Nie wspominając już o knuciu jakichkolwiek intryg i zamachów na ludzkie życie.
- Może kiedyś zobaczysz. Musi się podobno rozlatują, mieszkańcy też są chyba ciekawi co jest za murem... innymi słowy w końcu coś się zacznie dziać i jak to było w takiej piosence: "a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat".
Zanucił melodyjkę stukając palcami o kolano.
- Wiesz, ty jesteś potrzebna tutaj. Jak nam magazyn okradną, kiedy pójdą plądrować... Tak samo ja. Ktoś musi pilnować tego co jest tutaj.
Co prawda, Liam nie sadził by kiedykolwiek miał zatęsknić za tą norą, pełną psychopatów, kryminalistów i rosnącej na ścianach pleśni, niemniej, szkoda by było żeby takie miejsce się zmarnowało. Bądź co bądź znał już tutaj wszystko. Tu czuł się bezpiecznie i mógł nawet wyjść na zewnątrz nie obawiając się, że się o coś potknie.
Znów go zakuło w głowie, tym razem tak silnie że aż musiał się złapać za głowę dłońmi i schować twarz w ramionach, wykrzywiony w grymasie. Syknął, zaciskając ostatecznie palce w pięści. To trwało chwilę zanim ból ustał. Oczy go szczypały. Przetarł je więc pięściami, a kiedy przestał to rozdziawił buźkę szeroko.
- Ins ja... ja cię widzę! Widzę swoje dłonie, ściany, szmaty...
Trudno mu było powstrzymać ekscytację. Niewiele brakowało, żeby zaczął skakać.
- O bogowie... ale skoro ja widzę... co z Wilczurem?
W końcu on jedyny był w posiadaniu artefaktu. A już na pewno mogli go złapać by przesłuchać... albo gorzej! Coś musiało się stać skoro wróciło mu spojrzenie. Skoro jemu odebrano wzrok za to, że się postawił, to co mogło się jemu stać?
                                         
Liam ♥
Chart     Poziom E
Liam ♥
Chart     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.19 14:57  •  Nienazwane przytulisko - Page 2 Empty Re: Nienazwane przytulisko
 — Jak tam uważasz — zbyła dalszą dyskusję wraz z beztroskim wzruszeniem ramion. W końcu wszystko zależało od teko, z kim się w jakich było układach. Wiadomo, że co drugi Pies będzie dla człowieka straszny, jeśli się z nimi było w stanie permanentnego zatargu. Byli przecież znani z tego, że swoich wrogów rozszarpują na strzępy, a czasem i z przyjaciółmi nie było łatwo. Po prostu trzeba było się starać nie zaleźć nikomu za skórę, a wtedy nie trzeba się było przejmować, że czyjeś kły lub pazury nagle znajdą się w twojej szyi. Ot, zwykłe, codzienne środki osobistego bezpieczeństwa.
 — Może kiedyś... — Przy czym to kiedyś stanowiło raczej odległe marzenie. To nie tak, że nie dałaby rady dostać się do Miasta, bo pewnie by się jej to udało — w towarzystwie albo samej. Większym problemem byłoby poruszanie się wewnątrz i działanie w taki sposób, by nie wzbudzać podejrzeń. Opowiadano jej o M-3 już wiele i miała co nieco pojęcia o tym, jak bardzo różny świat od tego, który zna, skrywają wysokie mury. Każdy mieszczuch od razu wypatrzyłby ją jako niepasujący element i lada moment miałaby na karku najbliższy oddział wojska, a to już nie byłaby taka łatwa sytuacja. Nie ma co ukrywać, nie za bardzo nadawała się do wycieczek po utopijnej krainie bezpieczeństwa i technologii. Po prostu nie.
 — No niby tak, ale mimo wszystko niefajnie jest być tak uwiązanym. Jakby nie wystarczyło, że matka nigdy nie chciała mnie wypuszczać poza kryjówkę... teraz kiedy już nic mi nie może powiedzieć,bo nie żyje, zaś co innego trzyma mnie w miejscu. A tyle jest jeszcze do zobaczenia! — Weźmy choćby na przykład taki Eden. Widziała ledwie jego skrawek, ale od wieków marzyła o tym, by móc się tam zakręcić nieco dłużej, nacieszyć wszechobecną zielenią, kolorowymi kwiatami i całym tym dobrobytem, który aniołowie ochraniali z wielką gorliwością. Ale przynajmniej byli na tyle mili, że potrafili się podzielić; wpuścili przecież ją i Hana do siebie, kiedy potrzebowali pomocy, nawet dali ciastka na drogę. A ciastka, moi drodzy państwo, należy zawsze doceniać.
 Doceniać należy także to, że oślepieni klątwą zaczynają nagle widzieć z powrotem. To była przecież radosna wiadomość, tak? Lepsza, niż buzia w tęczu i inne nieistotne sprawy, w końcu na to tak bardzo czekali — żeby coś się wreszcie stało dobrego! Tymczasem ku zaskoczeniu dziewczyny, Liam nie wydawał się cieszyć z odzyskanego wzroku.
 — Ale jak to: co z Wilczurem? — spytała skonsternowana, nie za bardzo łącząc radosną nowinę z jakimś potencjalnym niebezpieczeństwem. No bo... ale że co mu się miało stać?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach