Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 05.08.19 0:55  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Samotny Wagon - Page 2 BcBUAYU

Miała nadzieję, że Arashi wybaczy jej zostawienie go na trochę dłużej przy hotelu - gdzie był bezpieczny i miał jedzenie, i schronienie przed nieprzyjaznymi warunkami pogodowymi - jednakże nie chciała i nie zamierzała wciągać go w tę całą chorą, niezwykle niebezpieczną sytuację. Nie wiedziała co by poczęła, gdyby Gawrak został zraniony przez jakąś wrogą jednostkę - a z takimi potencjalnie będzie w najbliższym czasie obcować - bądź zaraziłby się tą fatalną, okropną Plagą, dlatego też przedłożyła jego bezpieczeństwo - i swój spokój ducha - ponad jego szczęście. Pewnie zapłaci za to i to srogo, ale przyjmie każdą cenę na swoją klatę - byleby tylko ptaszysko, które stało się jej wiernym kompanem nie ucierpiało i nie zostało dotknięte przez lepkie macki Jego. Odetchnęła ciężko i głęboko, przysiadając na progu wejścia do sławetnego w szarych oraz czarnych kręgach Wagonu i zacisnęła lekko trzęsącą się piąstkę na połach swojego grubego, ciepłego płaszcza podróżnego.

Nie wiedziała, czy dobrze czyniła i czy podjęła prawidłową decyzję, ale postanowiła skontaktować się wpierw z jedną z dwóch najbardziej groźnych dla jej persony grup - Łowcami. Chciała przebić się w pierwszej kolejności przez najgrubsze ściany oraz mury, ażeby tuż przed słodką, zbawienną metą nie doznać przypadkiem tragicznego, miażdżącego rozczarowania porażką. Wypuściła powoli, miarowo powietrze z płuc, krzywiąc delikatnie na wyraźne, dosadne ukłucie bólu w stawach, jakie ją prześladowało i gryzło przy każdej dogodnej okazji. Znała pośród swoich byłych współtowarzyszy jedną osóbkę, która była chyba najlepszym kandydatem do rozmowy i nawiązania kontaktu z jej dawnym ugrupowaniem. Indywidualista niemający zbyt wiele przeciwko Dezerterom i ktoś, kto w dziewięćdziesięciu procentach nie zaatakuje jej na sam jej widok. Nigdy nie była na stówę pewna i nigdy nie brała niczego jako w pełni gwarantowane, zawsze mając w serduszku te wątpliwości jadowite i przezorność prawie że paranoidalną. Musiała, ponieważ inaczej nie raz i nie dwa wpakowałaby się w coś, z czego mogłaby nie wyjść lub wypełzłaby z tego z poważnymi, ogromnymi stratami. Przygryzła dolną wargę, naciągając mocniej kaptur na głowę i mając nadzieję, że dobrze zapamiętała numer do Hunda - ha, jakby to było możliwe z jej fotograficzną, przeklętą pamięcią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.19 19:56  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Spotkajmy się przy wagonie, to ważne. Otrzymując tą właśnie wiadomość, nie był do końca przekonany, czy słusznie postępuje chcąc się zjawić we wskazanym miejscu. Zdawał sobie sprawę z kim mógłby mieć potencjalnie do czynienia, lecz nie skreślał całkowicie osoby, która to postanowiła z nim nawiązać kontakt. Nie miał nic przeciwko dezerterom z własnej organizacji, albowiem sam niegdyś takim był dla przeciwnej strony barykady - S.Specu. Opuszczając całkowicie organizację wojskową sam był w ich mniemaniu dezerterem, które to mógłby się jedynie spodziewać z ich strony eksterminacji. Czy też taki los powinien spotkać tych co opuścili grono łowców, gdy nie zagrażają niewinnym istotom na tym świecie?
   Zbliżając się do miejsca spotkania z dawną towarzyszką, starał się wciąż zachować środki ostrożności, wciąż będąc uzbrojony wystarczająco dobrze, żeby móc bronić swego życia przed ewentualnym niebezpieczeństwem. Zważywszy na rejony w jakie się dopuści - było to prawdopodobne i należałoby być gotowym na absolutnie wszystko. Zaczął się zastanawiać w trakcie drogi nad faktycznym powodem spotkania. Co byłoby aż tak ważnego, żeby się spotkać z osobą z dawnej frakcji? Miał nadzieję, że nie była to żadna pułapka i faktycznie dojdzie do rozmowy w cztery oczy o sprawie arcyważnej.
   Spokojnie kierując się do miejsca spotkania, zauważył już w oddali zakapturzoną osobę, która to siedziała zaraz przy wejściu do samotnego wagonu. Żarówka mu w głowie zabłysnęła wysuwając tezę, że jest to właśnie ta konkretna jednostka, z którą to miał właściwie pomówić. Skierował się w jej stronę wolnym krokiem, a gdy zbliżył na wystarczający dystans, postanowił się do niej odezwać.
Witam panienko, dawno się nie widzieliśmy. – Odezwał się w swym rodzimym języku, oczekując reakcję na słowa jakie użył na początek rozmowy. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że mogła nie zrozumieć jego słów, stąd też szybko przeszedł z niemieckiego do japońskiego, którym to większość się posługiwała.
Co jest tak ważnego, że ryzykujesz nawiązaniem kontaktu z łowcą? – Zapytał się wprost. Czekał na odpowiedź na pytanie, bo jego samego zadziwiało, że ryzykuje swoim życiem, nawiązując kontakt z przedstawicielem łowców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.19 3:13  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Samotny Wagon - Page 2 BcBUAYU

Nie bez powodu wybrała to właśnie miejsce na ich małe, skromne spotkanko - nie tylko posiadało ono reputację bycia odwiedzanym głównie przez szemrane, ciemne typki, co skutecznie odstraszało od niego sporo potencjalnych wędrowców, to jeszcze z punktu przez nią zajmowanego widziała prawie że każdego, kto łaknął się do zakątka tego jakże ślicznego zbliżyć. Siedziała więc nieruchomo w wejściu do wagonu, oddychając miarowo i z wymuszonym spokojem, jak również wypatrując szkarłatnymi oczkami persony, do której wysłała wcześniej krótką, niezbyt wyjaśniającą cel tejże pogawędki wiadomość. Dopiero teraz tknęła ją nuta niepewności odnośnie tego, czy Hund będzie wiedział to, kto też z nim się skontaktował - z czystego już przyzwyczajenia podpisała się kawałkiem swojego Desperackiego tytułu, który nabyła przecież dopiero po swojej ucieczce dezercji. Jeżeli nie miał pojęcia o jej przydomku i plotkach krążących po tych niebezpiecznych, nieprzychylnych ziemiach, to może srogo się zdziwić po przybyciu tutaj i nie wiadomym było, jak zareaguje wtedy na jej widok. Przełknęła nerwowo i przygryzła mocno dolną wargę, zastanawiając się, czy nie powinna sprecyzować poprzez kolejnego smsa tego, z kim przyjdzie mu się w miejscu tym zetknąć. Ostatecznie i samej nie wiedząc, czemu, skończyła rozważania te wyłącznie na zakleszczeniu palców prawej dłoni na lewym nadgarstku i zastygając w tej dramatycznej pozie aż do chwili, kiedy nie przyuważyła maszerującego ku niej niespiesznym krokiem, znajomego mężczyzny.

Wiedział? Czy nie?

Nagle, wbrew swym usilnym staraniom, spięta czekała na to, aż Samotnik zbliży się na odpowiednią odległość i otworzyła usteczka w celu niepewnego, zapewne nacechowanego zająknięciami przywitania go, jednakże ten uprzedził ją rzucając w jej stronę jakieś niemieckie, nieznane jej słowa. Ach, wiedział bądź przypuszczał - wywnioskowała z tego, a jego wypowiedź już w języku japońskim tylko utwierdziła ją w tym przekonaniu. Odkrycie to nie zapewniło jej rozluźnienia i spokoju ducha, lecz jego prostolinijność i uderzenie od razu w sedno napełniło ją nutą otuchy oraz ukojenia. Odetchnęła przeciągle, nie podnosząc się ze swojego siedziska w celu zapewnienia Łowcy, iż to on posiada wyżej położoną w tejże konwersacji pozycję. Nie chciała sprawić wrażenia agresywnej czy nieprzychylnie lub bojowo nastawionej, czy też potencjalnie niebezpiecznej, chociaż w jej stanie osiągnięcie czegoś takiego byłoby doprawdy nieludzkim, godnym podziwu wyczynem, hah. Była jednocześnie zmęczona i wściekła, i rozpalona wypalającymi ją do cna pożogami - nie miałaby nawet sił wdać się obecnie w jakąś potyczkę lub bijatykę nawet i luźną.
- Nie wiem czy... czy wiesz o Pladze, jaka tknęła Desperację. O Jeźdźcach te obszary przemierzających... - Mrugnęła, luzując wreszcie palce miażdżące jej własny nadgarstek i spojrzała Hundowi prosto w ślepia. - Znalazłam kryjówkę jednego z nich, spotkałam się z nim i... i dostałam od niego zadanie - ciągnęła ochrypłym głosem, a usta jej wykrzywiły się w niewesołym, gorzkim grymasie. Była aktualnie niczym niemy kogut, któremu powiedziano, że jak nie zapieje o wschodzie słońca, to przerobi się go na rosół. - Mam przekazać przywódcom dzierżącym artefakty, iż stawić mają się... stawić mają się za dziesięć dni przy szlaku za grzęzawiskiem. - Nie tańczyła wokół tematu i nie lawirowała pomiędzy wyjaśnieniami, przekazując mu wszystko od razu i prosto z mostu, i bez udziwnień niepotrzebnych. Tak, jak preferował Hund.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 18:40  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Przypuszczał z kim miał do czynienia po wysłanej wiadomości. Jakby miał do czynienia z członkiem swojej organizacji, najzwyczajniej na świecie zostałby poinformowany, żeby stawić się do kryjówki, która to znajdowała się na terenie Desperacji albo w ściekach pod Miastem-Trzy. Dlatego też założył odgórnie, że próbowała z nim nawiązać osoba kontakt, która mogła go znać z kręgu organizacji, ale nie była do końca już z nią powiązana. Oczywiście mogła to być również pułapka, ale zawsze to było realne zagrożenie poza murami miasta.
   Kiedy tylko rozpoczął rozmowę z dawno niewidzianą osobą, zastanawiał się nad tematem rozmowy, który to był na tyle ważny, że musiała z nim właściwie nawiązać kontakt. Dezerterzy nie mieli w zwyczaju napotykać się o innych rebeliantów, mający świadomość o ich statusie i gotowi byliby pozbyć się zdrajców słusznej sprawie. Jednak ona wydawała się tym faktem w ogóle nie przejmować.
Plaga? Jeźdźcy? – Powtórzył głośno słowa jakie wyłapał z jej wypowiedzi. Świadom był o istnieniu jakieś choroby co uderzyła ludność Desperacji, lecz nic na temat rzekomych jeźdźców, którzy mogli istnieć lub przeciwnie. Jednak nie miał zamiaru powątpiewać wersję kobiety i postanowił wysłuchać ją do końca w ciszy.
   Posiadał już mniej więcej zobrazowaną sytuację w jakiej się znalazła łowczyni, ale zastanawiała go rola Hakamori w tym wszystkim i dlaczego to właściwie ona otrzymała ów zadanie. Zamierzał się upewnić pewnych rzeczy, które zaczęły go nurtować w całej tej sprawie. Westchnął ciężko i zadał proste pytanie kobiecie.
Hakamori. Pozwól mi zadać jedno pytanie. – Rozpoczął mówić i zaraz po chwili przeszedł do samego pytania, chcąc się dowiedzieć nieco na omawiany temat.
Jaka jest Twoja rola w tym wszystkim? – Kiedy tylko zadał pytanie, zaczął się przyglądać uważnie mimice rozmówczyni. Założyć mógł odgórnie, że jeźdźca nie bez powodu jej powierzył takie zadanie. Zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy na tym świecie, ale miał absolutne małe pojęcie w aspekcie jaki dotknął dezerterkę. Jedynie mógł podejrzewać, że to coś ma jakiegoś haka na nią i użył go przeciwko jej osobie, żeby zrobiła najczarniejszą robotę i to dość skomplikowaną. Przekazanie informacji wszystkim przywódcom w określonym czasie mogło być problematyczne, gdyż musiała skontaktować się z prawie każdą dużą grupą jaka istniała na terenach Japonii - a to było dla niej samobójstwem biorąc pod uwagę S.Spec oraz Łowców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.19 15:14  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Samotny Wagon - Page 2 BcBUAYU

Nie to, że nie przejmowała się tym, iż jako Dezerter mogła zostać od razu i z marszu odstrzelona przy najmniejszym kontakcie z którymś z Łowców - bądź też S.SPEC - ale najzwyczajniej w świecie przyparta była przez nieprzyjazne jej okoliczności do muru oraz przez nie zmuszona do interakcji z osobami z tejże - i innych - organizacji. Jeżeli chciała przetrwać i przeżyć, i dalej wędrować po szarych terenach Desperacji w towarzystwie swojego pierzastego kompana, to nie miała wiele do gadania odnośnie wypełnienia misji powierzonej jej przez Niego. Wybór został jej wyszarpany brutalnie z dłoni w momencie, w którym Córka umarła, a on zakleszczył swoje lodowate palce na skórze Karyuu, piętnując ją i naznaczając. W sytuacji, w której się znalazła - okropnej i duszącej, i wypalającej - mogła zginąć albo z rąk kogoś pochodzącego z jednej z organizacji, albo też nie zdołać wykonać narzuconego na nią zadania na czas i z tegoż powodu zgnije w zapomnianej, odizolowanej od reszty świata piwnicy. Cóż za słodki i wspaniały wybór, ech? No, mogła też przebrnąć, oczywiście, jakiś zbawiennym cudem przez tę świeżą przeszkodę na ścieżce egzystencji, jednakże nie będzie to wcale takie prościutkie i łatwiutkie.

- Apokalipsa - rzuciła krótko i z gorzkim, pozbawionym radości uśmiechem zdobiącym bladą twarzyczkę. - Nie dzieje się dobrze, Hund. Jest na tyle... na tyle źle, że może dojść do kolejnej Zagłady - rzekła poważnie i ochryple, przypominając sobie opowieści o kataklizmach dewastujących śmiertelny padół i o Wirusie, jaki zawitał pośród ludzkości kawałek czasu po nich. Ktoś powiedzieć by mógł, iż teraz nastąpiła trzecia faza Armagedonu mającego stopniowo wyplewić ludzi z tej planety - a wiadomo, jak się mówi: do trzech razy sztuka. Mrugnęła na jego pytanie, po czym cofnęła się o krok, z dala od mężczyzny, w próbie upartego oraz usilnego zdławienia tej jadowitej złości, jaka buzowała wewnątrz niej od momentu natknięcia się na Niego i dostania od jego jakże uroczej persony misji balansującej na granicy niemożliwości. Znajoma była to wściekłość, dawno temu zgaszona, lecz niedawno temu na nowo rozpalona. Nie chciała jej, jednakże na tę chwilę nie miała jak się jej pozbyć, jak jej stłamsić i zatargać w odległy, zamknięty na cztery spusty kąt świadomości. Towarzyszyła jej na każdym kroku niby cień nieodłączny i ją prześladujący, i ciągle do niej przyklejony. Bez słowa uniosła rękę, na której nadgarstku widniał widoczny, ciemny ślad dłoni - wypalony jakby, przywodzący na myśl oparzenie solidne, acz już zagojone. - Wbrew własnej woli stałam się... Jego posłańcem. Jeśli... jeśli nie ukończę tego zadania, to zgniję w jakiejś żałosnej dziurze. - Gniewem - tak dobrze kojarzonym pośród Łowców, bo przecież podczas swego pobytu w Ściekach była wiecznie, wiecznie złością przepełniona - nasiąknięte były te słowa, głębokim i palącym, i trującym ją samą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.19 0:50  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Równomierne kroki poniosły się echem po nader długim tunelu. Zielone tęczówki uważnie lustrowały najbliższe otoczenie, próbując przyzwyczaić się w pewnym stopniu do panujących tu warunków. Niemniej, niekoniecznie było to czymś łatwym. Rozglądał się dookoła, mając nadzieje na to, że zlokalizuje cokolwiek, co mogłoby być użyteczne, przydatne lub jakkolwiek wartościowe. Niestety, nie należało to do najłatwiejszych zadań, a wszelkie jego starania miały najwyraźniej spełznąć na niczym. Mimo wszystko znalazło się kilka rzeczy, które wylądowały w jego plecaku, jednak nie sądził, aby to właśnie one miały jakąkolwiek wartość. Co prawda, kilka z nich wyglądało nawet na narzędzia, a przynajmniej jakieś ich zamienniki, jednak te były raczej na tyle zniszczone przez czas i warunki, iż nie nadawały się do dalszego użytku. Cóż... Przynajmniej nie musiał zmagać się z jakimiś nader ważnymi, życiowymi problemami. Poprawił więc swój podniszczony plecak, wyciągając z niego uprzednio zjedzoną w połowie bułkę.
- To chyba na tyle - mruknął pod nosem, zmierzając spokojnym tempem w kierunku oddalonego od niego wyjścia z tunelu z jakże prostym zamiarem powrotu do codziennej monotonii. Zrezygnowane, a może nieco zaniepokojone westchnienie wymsknęło się z jego strony, a sam Kichi przejechał ostatni raz wzrokiem po ciemnawym otoczeniu. Wszystko po to, aby ostatecznie odpuścić sobie dalsze poszukiwania, przenosząc uwagę na nic innego, jak własny, skromny posiłek. Tym też sposobem udał się w kierunku wyjścia, zajadając się bułką. Widząc jednak cel swojej wędrówki, względna czujność opuściła nastolatka, a nieco przesadną ostrożność diabli wzięli. Ostatnich kilka metrów, ostatnia prosta zdawały się tym, gdzie ani stosunkowo mroczny tunel, ani szemrane opowieści o tym miejscu nie miały już znaczenia. Nic jednak bardziej mylnego. Właśnie wtedy jakiś pojedynczy odpad, nieco podgniła skórka po bananie znalazła się niebezpiecznie blisko jego nogi, przez co Kichi nastąpił na nią i wraz z punktem wylotowym tunelu, sam zielonowłosy poleciał do przodu upadając z lekkim hukiem i niemały, metalowym brzdękiem dochodzącym z jego torby. Ale być może nie miało to aż tak wielkiego znaczenia, jak mogłoby się wydawać. Może...

/To tylko zadaniowa wbitka. Nie musicie zbytnio na to chyba reagować, chyba że chcecie. Jeśli nie, to najwyżej po waszych postach dam zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.19 18:38  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Przeprowadzając rozmowę z dezerterką, nie miał zielonego pojęcia o rzeczach, które to działy się na tych ziemiach. Słysząc wzmiankę o samej apokalipsy, nie zadowoliła jego osoby w żaden sposób. Jeśli to była faktycznie prawda to zagrożenie było realne i należałoby ostrzec konkretne osoby. Zbierając informacje od Hakamori mogły się okazać użyteczne, gdyż było wiadomo co było celem tych istot - artefakty należące do przywódców większych frakcji, jakie istniały na terenach Japonii.
   Spokojnie się wysłuchiwał w słowa jakie padły podczas tej konwersacji i przełamał cisze raz kolejny, wypowiadając się na temat rozmowy.
Czyli jesteś jego zakładniczką i musisz zrobić wszystko co karze. – Powiedział do niej, przyglądając się uważnie jej osoby. Zdawał sobie sprawę jakie może być uczucie drugiej osoby, gdy jest trzymany nóż na gardle przez oprawców i nie mogąc z tym nic zrobić, a jedynie posłuchać się wydanych poleceń. Odwrócił swój wzrok w nieznanym kierunku, z którego to miał wrażenie słyszeć hałas, lecz nie podjął się próby zbadania - nie miał nawet najmniejszego zamiaru.
   Jedynie go w tym momencie interesowała kwestia dawnej łowczyni, która to zasłużyła chociaż na chwile ulgi. Dlatego też zdecydował się nie pozostawić ją w dalszej niepewności i poinformował o decyzji jaką właściwie podjął.
Znam łowców na tyle żeby móc przewidzieć, że nie wszyscy będą zadowoleni z mojej decyzji, ale... – Zaczął się rozwodził, odwracając wzrok w nieznanym kierunku, a następnie wracając na rozmówczynie. Lekko się uśmiechnął co nie było za często u niego i kontynuował.
Nie mogę obejść obojętnie problemowi jaki Ciebie spotkał. Tak więc masz moje słowo, że przekaże wieść przywódczyni. – Zgodził się ostatecznie na zostanie posłańcem wiadomości, którą to musiał dostarczyć konkretnej osobie.
   Nie chcąc marnować czasu spędzonego w tym miejscu, postanowił więc wykonać parę kroków w tył i odwrócić się od kobiety. Chciałoby się rzec, że mogłaby spać spokojnie wiedząc, że informacja zostanie przekazana dalej - ale nie mogła. Podejrzewał, że nadal musiała się skontaktować z innymi grupami. Jednak nim jeszcze się oddalił, stanął na moment i pożegnał się z dawną towarzyszką.
Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i to w lepszych okolicznościach. – Powiedział do niej wystarczająco słyszalnie, a następnie udał się w swoją stronę.

[Z/T]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.08.19 17:33  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Samotny Wagon - Page 2 BcBUAYU

Zakładniczka - z jednej strony wyrażenie do idealnie i perfekcyjnie opisywało jej aktualną sytuację, z drugiej natomiast brzmiało zbyt lekko i blado, i słabo. Chociaż to pewnie tylko ona miała takie wrażenie, jako że wszystkie te negatywne, palące emocje buzujące w jej sercu podkreślały i wzmacniały, i wynosiły do granic przesady jej reakcje na to, co się obecnie wokół niej działo; co ją dotykało; co ją napotykało. Już od naprawdę długiego czasu nie była stabilną personą - nie po tym, co dane jej było przetrwać i doświadczyć - lecz przez ostatnie dni wszelkie resztki kontroli i ostrożnie pozlepiane w jaką taką całość odłamki zrównoważenia poszły się dobitnie, sromotnie paść. Złość - wypuszczona z klatki, podczas gdy ona sama zakuta została w krępujące kajdany powierzonej jej misji - nie pozwalała o sobie zapomnieć, pulsując gorzko pod bladą skórą, podpalając żyły w gryzącej gorączce, podsuwając na powierzchnię umysłu myśli kwaśne i pesymistyczne, i trujące. Od momentu zetknięcia się z Nim, Karyuu czuła się ciągle i wiecznie przyparta do muru, co wcale, a wcale nie pomagało przydusić i ujarzmić rozpalonej wewnątrz niej szaleńczą pożogą wściekłości - wręcz przeciwnie.

Drgnęła, usłyszawszy ostry hałas od strony tunelu i jej naznaczona bliznami dłoń odruchowo, z automatu sięgnęła do rękojeści przyczepionej nad krzyżem łopaty. Szkarłatne, zmrużone ślepia zerknęły w kierunku, z którego dobiegł do nich odgłos obcy i nie mogła nie zaobserwować tego, iż Hund w ogóle nie wydawał się zaniepokojony czy zaalarmowany tym niespodziewanym, mogącym zwiastować nieszczęście dźwiękiem. No cóż, ona była o wiele bardziej paranoidalna i przezorna, ale z jej historią - w szczególności ostatnimi jej rozdziałami - nie było się czemu dziwić, czyż nie? Jej uwaga prędko powróciła do mężczyzny, a słowa jego przyniosły jej delikatną, wątłą i słodką ulgę, która to sprawiła, że niemalże ugięły się pod nią kolana. Wypuściła z płuc powietrze - kiedy wstrzymała oddech? Nie wiedziała nawet, hah - powoli oraz ostrożnie, wlepiając czerwone oczka w twarz Indywidualisty w próbie wychwycenia kłamstwa bądź potencjalnej zasadzki. Nie znalazła nic, co mogłoby wskazywać na sztuczkę jakąś możliwie przez niego podłożoną czy nieszczerość ukrytą pomiędzy słowami, co rozluźniło jej spięte niekomfortowo mięśnie w minimalnym, drobniutkim stopniu. Kiedy Hund obrócił się do niej plecami i począł maszerować przed siebie, Karyuu po sekundzie zawahania ukłoniła się głęboko i wyszeptała:
- Dziękuję.

Również miała nadzieję, iż kiedyś uda im się znowu spotkać, lecz w o wiele lepszych, przyjaźniejszych okolicznościach, nie zaś w sytuacji, gdzie (ex)Łowczyni stała na granicy śmierci lub wieczystego uwięzienia w jakiejś dusznej, śmierdzącej piwnicy. Wyprostowała się z zaciśniętymi zębami - stawy rozpaliły się świeżym, tępym bólem - i spojrzała tam, skąd dobrnął do nich wcześniej dźwięk podejrzany oraz głośny. Tym razem w jej poczynaniach nie sposób było znaleźć niepewności, gdy to jasnowłosa podeszła szybkim krokiem i z palcami zaciśniętymi na rękojeści łopaty ku wejściu do tunelu. Mrugnęła krótko, dojrzawszy leżącą na ziemi personę, rozdeptaną skórkę od banana i torbę, której zawartości nie znała. Przechyliła delikatnie głowę na bok - twarz miała przysłoniętą cieniem pochodzącym z głębokiego kaptura jej magicznej peleryny - i zbliżyła się jeszcze kawałek do upadłej osóbki, mięśnie mając spięte do ewentualnego uniku bądź bloku. Paranoidalna, yup.
- Wszystko... dobrze? - zapytała ochrypłym tonem, nie spuszczając bacznego, uważnego wzroku z nieznajomego i czekając na jego reakcję. Mimo wściekłości buzującej w jej serduszku i pośpiechu gryzącego po piętach, to chęć pomocy innym - niewinnym, cywilom, młodziakom - wepchnęła się w jej działania i nie pozwalała przejść obojętnie obok kogoś, kogo dotknęło jakieś, chociażby malutkie, nieszczęście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.08.19 20:45  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Zielonowłosy mógł przeklinać tylko swoją nieuwagę. Zważywszy na ostatnią, nadnaturalną plagę skórek od bananów, mógł obwiniać tylko siebie o tę chwilę słabości, która zaowocowała jakże dziewiczym lotem nastolatka. Świat dookoła niego zawirował, a wszelkie doznania docierały jak przez mgłę, czy wodę. Szum na dobre zadomowił się w jego uszach, jednak nie powstrzymało to Shou przed próbą względnego ogarnięcia własnej osoby. Niemniej obolałe od upadku plecy, czy delikatne zawroty głowy z pewnością nie współgrały, toteż sam anioł nie do końca był świadom swojego otoczenia i tego, co miało miejsce kilkanaście, a może kilkadziesiąt metrów od niego. Nie zwracając jednak na to zbytniej uwagi, Kichi chwycił się tylko za głowę, próbując tym samym zachować coś względem pozoru równowagi. Przynajmniej miał nadzieje, że tym też sposobem jakoś unormuje nieprzyjemne skutki upadku. Mimo wszystko, lekko przeciągłe stęknięcie dobyło się z jego strony. Do tego dopiero po pewnej chwili do jego uszu dotarły zgłoski wypowiedziane przez kogoś innego, na co sam chłopak zastygł w bezruchu. Wszystko po to, aby ostrożnie spojrzeć w kierunku... podejrzanej, zakapturzonej postaci.
- T-Tak... raczej tak - wydusił z siebie nieskładne zgłoski, przełykając przy tym ślinę i w siedzącej pozycji odsuwając się tak tych kilkanaście metrów do tyłu. Przy okazji też spojrzałby na swoją torbę, czy też raczej jej zawartość, upewniając się, że raczej wszystko jest takie, jak powinno. Nic jednak raczej nie miało prawa się tam uszkodzić. Niemniej strzeżonego pan buk strzeże, czy coś, a podejrzane indywidua są nader podejrzane. - N-Nic się nie stało - dodałby jeszcze, próbując jakoś niemrawo wstać, acz dałoby się spokojnie dostrzec to, że raczej przy tym się lekko zakołysał. Mimo wszystko pilnował tego, aby bliżej nieokreślony obiekt zakapturzony znajdywał się we względnie bezpiecznej - przynajmniej dla niego odległości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.19 17:44  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
Samotny Wagon - Page 2 BcBUAYU

Strach.
Nie było to obce jej uczucie, a wręcz doskonale oraz świetnie znane - sama niejednokrotnie znajdowała się już pod jego wpływem, zatapiając się w jego czeluściach coraz to bardziej i bardziej, aż w końcu dając się pochwycić przez czekającą po drugiej jego stronie panikę duszącą i oślepiającą, i zmysły otępiającą. Kulminacyjnym punktem pod tym względem było zetknięcie się z Nim i jego córką - podczas tegoż niefortunnego, pechowego dla niej spotkania przerażenie przeistoczyło się w tak silną jak nigdy wcześniej panikę, a ta... ta rozkruszyła doszczętnie tamę przez wszystkie te lata na Desperacji spędzone zbudowaną, uwalniając z głębokich, czarnych zakamarków złość tam w ciężkich okowach zamkniętą. Nie było to dla niej dobre, przyjemne czy pozytywne, zaćmiewając jej umysł szkarłatem porównywalnym do barwy jej ślepi i cofając wszelki progres, jaki od momentu zdezerterowania poczyniła. Hah, śmiało można nawet rzec, że nie tylko zrównał z gruntem jej ciężką pracę nad sobą i swoim uczuciami - i spokojem, i opanowaniem, i determinacją skierowaną w odpowiedni cel - ale też zgniótł pod masywnym butem te marne, chwiejne, jakże delikatne resztki optymizmu i radości, jakie w sobie posiadała jeszcze z czasów przed Łowieckich. Poszły one niechybnie z dymem i nie wiadomo było, czy na tej wypalonej ziemie cokolwiek kiedyś jeszcze urośnie; czy Karyuu będzie w stanie je odbudować, odnaleźć, odzyskać.

A teraz spoglądała zza cienia rzucanego przez jej głęboki, przyjazny kaptur na osóbkę, która w trwodze i bojaźni przed nią wycofała się w tył, z dala od niej i jej potencjalnego zasięgu; osóbkę kierowaną strachem przed nieznajomą, możliwie niebezpieczną personą; osóbkę przywodzącą na myśl zagubionego spacerowicza, który zboczył przypadkowo z bezpiecznej ścieżki i niechcący wszedł w głębiny mrocznego lasu przez liczne drapieżniki zamieszkałego. Odetchnęła lekko, przypatrując się temu, jak zielonowłosy sprawdza zawartość swojej torby i stan tychże rzeczy - jej blada, naznaczona bliznami dłoń odruchowo i bez pomyślunku sięgnęła do zawieszonej nad krzyżem łopaty, a palce natychmiast zakleszczyły się na rękojeści tej nietypowej broni. Nie wyciągnęła jej, jednakże, a spięta i ostrożna obserwowała to, jak mężczyzna podnosi się na chwiejne nogi i zapewnia ją o tym, że nic mu się nie stało. Odetchnęła po raz kolejny, zawiązując ciasną, stalową linę na swoich emocjach - na ile da radę? Jak długo wytrzyma? - i powolutku sięgając wolną ręką do swojego kaptura, zaraz ściągając go z głowy sprawnym, szybkim ruchem - nie rozmyśl się, ogarnij się, nie żałuj, uspokój się. Doskonale wiedziała o tym, iż wyglądała na chorą ze swoją bladą skórą i worami pod oczyma, i bladymi od ciągłego zmagania się z bólem ślepiami.
- Nie powinieneś tu być - odezwała się ochryple. Okolica ta często odwiedzana była przez ciemne typki, groźnych bandziorów, szemranych handlarzy paskudnych towarów i morderców przyjmujących na celowniki świeże ofiary. Ktoś taki jak on - trzęsący się jak liść na wietrze, niepewny i płochliwy - nie powinien tu być.

Ostrzegłszy nieznajomego i rzuciwszy mu dobrą radą, jasnowłosa wycofała się ostrożnie oraz nieprędko z tegoż miejsca. Miała sprawy do załatwienia, toteż nie mogła zalegać w jednym punkcie nazbyt długo.

z.t.
/Edytowałam, żeby syfu nie robić. Miałam to zrobić wcześniej, ale zapomniałam xD


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 04.01.20 2:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.19 20:00  •  Samotny Wagon - Page 2 Empty Re: Samotny Wagon
____To nie był jej pierwszy raz na terenach Desperacji, ale po raz pierwszy opuściła Miasto samotnie, w tajemnicy i przygotowana na kłamstwa, które mogłyby uniemożliwić jej powrót, byle tylko znów znaleźć się w ramionach ukochanego. Miała szczęście, że strażnicy byli zajęci małym zamieszaniem, dzięki czemu udało jej się przejść niezauważoną. Kolejnym problemem będzie powrót, ale nie chciała teraz o tym myśleć. Najważniejszy był fakt, że nic już nie stało jej na drodze, by zobaczyć się z Osamu.
____Początkowo szła żwawym krokiem,  a droga wydawała jej się krótka i łatwa. Optymizm jednak opuścił ją w momencie, w którym identyfikator zaczął gubić zasięg, nogi rozbolały, a plecak wypełniony po brzegi jedzeniem stał się olbrzymim ciężarem. Jedynym powodem dla którego nie zawróciła były wiadomości wymieniane z mężczyzną. Dla niego była w stanie przejść nawet całą wypaloną słońcem Desperację, wysadzić M3 i podłożyć ogień w samym Edenie.
____Dotarła na stację tuż przed zmrokiem. Zmęczona, zmarznięta, przerażona tym, co mogło ją spotkać w miejscu, gdzie nie obowiązywały żadne prawa oraz pewna, że ktoś od dłuższego czasu ją śledził, wreszcie mogła odetchnąć z ulgą. Jeszcze raz wyciągnęła z kieszeni płaszcza telefon i przejrzała wiadomości. Miała być bielizny, tak? Nawet nie ukrywał się z tym, co zamierzał jej zrobić, a jego bezpośredniość przyśpieszała bicie jej serca oraz oblewała jej policzki rumieńcem. Mimo to odnalazła na stacji puste pomieszczenie, w którym spełniła życzenie łowcy. A to, że gdzieś po drodze zgubiła czarne koronkowe majtki niedbale wciśnięte do rozpiętej kieszeni plecaka, to zupełnie inna sprawa. Najwyżej ktoś, kto odwiedzi to miejsce po nich będzie mógł się pochwalić ciekawym znaleziskiem.
____Amu...? — zapytała rozglądając się, ale odpowiedziało jej tylko echo. Po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy zmierzała w kierunku starych peronów. A co jeśli jej ukochany się nie pojawi? Nie, to niemożliwe, przecież on taki nie jest i jej nie wystawi. Odnalazła stary zardzewiały wagon i weszła do środka, zajmując miejsce gdzieś w jego połowie. Skuliła się na siedzeniu starając się opanować strach, jaki budziła w niej Desperacja.


Samotny Wagon - Page 2 H0DmHfY
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach