Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 24.03.19 18:47  •  Magazyn Empty Magazyn
Pomieszczenie pełne półek, regałów, skrzyń. Wiele z nich zapełnione jest środkami medycznymi oraz sprzętem, w innych składowana jest woda i pożywienie. Z uwagi na cenne przedmioty znajdujące się w środku, magazyn znajduje się pod nadzorem strażników.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.19 19:42  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Anioł nie odzywał się, prowadząc oboje schodami w dół. W piwnicy było chyba najmniej bezpiecznie z całego szpitalnego budynku - jeśli bomby przypomną sobie jak się wybucha, pogrzebałby ich parter wraz z kolejnymi dwoma piętrami. Jeśli nie zginęliby zmiażdżeni przez gruzy, to na pewno zbyt szybko nie wydostaliby się ze zgliszczy. Dlatego chyba ich przewodnik uznał, że ten fragment należy oczyścić z ładunku jako pierwszy.
Znaleźliśmy tu ślady czyjejś obecności, ale... nic się nie trzyma całości. Możecie się przy okazji rozejrzeć, straże nie będą was gnębić.
Stwierdził znów głos przekazywany prosto do głów ochotników. Podszedł do drzwi i pchnął je, otwierając przed nimi. W środku nie było nikogo, część zmagazynowanych zasobów została wyniesiona podczas ewakuacji, żeby wykorzystać je na górze do opatrywania rannych w bezpieczniejszych warunkach. Nie wszedł za dwójką, ale stał cały czas na korytarzu.
Bomba była przyczepiona do jednego z filarów. Niedaleko na ostrej krawędzi regału przyczepiony był oddarty żółty materiał, na podłodze znajdowały się ślady błota. Oprócz tego nic za specjalnie nie rzucało się w oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.19 20:36  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Było paskudnie - niczego innego nie spodziewałem się po miejscu, w którym wybuchł pożar. Domyśliłem się, że w budynku znajdowało się jeszcze dość sporo osób rannych, choć nieszczególnie obchodził mnie ich los. Gdybym jednak zobaczył jakąś znajomą buźkę, nie zawahałbym się z udzieleniem mu pomocy. Tymczasem starałem się skupić na moim obowiązku - odszukać bomby i przy odrobiny szczęście znaleźć wspomnianego wcześniej piromana. Plan nie wydawał się być taki zły, zważywszy na to, że nie trudno jest dotrzeć do bomb, które jeszcze nie wybuchły. Najlepiej było udać się do części najmniej zawalonej żeby ocalić pozostałości Szpitala.
Pomoc jednak sama do nas przyszła. Przytaknąłem osobnikowi, nieszczególnie zwracając uwagi na to, że potrafi porozumieć się z kimś telepatycznie. Nie to teraz było istotne. Bez największego zawahania, udałem się w stronę jego śladów, które doprowadziły mnie do jednej z pierwszych znalezisk. Zrozumiałe było, że najpierw trzeba było oczyści piwnicę - gdyby bomba nagle wybuchłaby, cały budynek uległby zawaleniu się, a jak mnie pamięć nie myliła, to właśnie tego z całego serca chcieli uniknąć.
Po raz kolejny przytaknąłem na jego słowa, nieszczególnie chcąc się wysilać słowami. Kątem oka spojrzałem na dziewczynę, która chyba nie do końca była pewna tego, czy chce w ogóle tu z nim wchodzić. Dlatego ze znużonym wyrazem twarzy, zupełnie jakby było mi wszystko jedno, podszedłem do ładunku wybuchowego, który znajdował się na przyczepionym filarze. Oczywiście nie umknęły mi ślady błota, które najprawdopodobniej prowadziły do osobnika, który był temu wszystkiemu winny. Również kawałek żółtego materiału wywarł na mnie lekkie zainteresowanie. Wziąłem go do ręki, chcąc sprawdzić, czy znajdują się na nim jakieś ślady krwi. Może koleś był ranny, dzięki czemu nie uciekł aż tak daleko? I prawdopodobnie ciągle ukrywa się w tej części budynku.
- Poszukaj jakiś śladów. Osoba, która zrobiła tą konstrukcję wciąż musi tu być, nawet jeśli nie jest ranny. Ja przyjrzę się bliżej bombie. W razie czego będę mówić jak będzie coś nie tak- zakomunikowałem, podchodząc bliżej nieznanej mi konstrukcji. Byłem ciekaw, z czego została zbudowana, w jaki sposób działała i czy w ogóle była możliwość, aby ją rozbroić. Byłem jednak ostrożny w swoim przyglądaniu, ponieważ mimo wszystko życie było mi miłe, nawet gdy teraz zgrywałem chojraka.

// Jeśli Laura na dniach nadal nie będzie odpisywała, to jeśli to możliwe, to chciałbym, aby ktoś dołączyły do współpracy nad tym wydarzeniem. Moja postać kompletnie nie jest przygotowana na to zadanie i wiem, że sam średnio sobie mogę przez to poradzić. A jednak nie chciałbym z głupiego błędu stracić postaci.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.19 0:40  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
- Okej, nie mam najbledszego pojęcia od czego zacząć - parsknęła w kierunku Niera niewesołym śmiechem, jakby to nie anioł przewodnik, a ona potrafiła czytać w myślach. Brnęła dalej, jakby jej humor dopiero się rozkręcał: - Wiem, że bycie lekarzem to jakby bycie detektywem! no ale jednak nie. - Założyła ręce na biodra, jakby protestowała przeciwko zejściu i byciu tutaj (a na pewno jak gdyby nie był to jej osobisty pomysł), niemal dostrajając się do defetystycznych rozmyślań towarzysza w niedoli.
Przez chwilę zastanowiła się nad zadanym jej przez mężczyznę, jeszcze przed wejściem do budynku, pytaniem, na które nie miała czasu odpowiedzieć. Czy lubiła pomagać? Potrzebowała pomagać? Czy gnała ją jakaś siła, przez którą (lub dzięki której) gotowa była pchać się w niebezpieczeństwo?
- Po prawdzie, poprzednim razem zakazano mi udzielić pomocy temu desperackiemu szpitalowi. Możliwe, że dzisiejszy wieczór to jakaś forma szczeniackiego forma buntu - rzuciła totalnie bez związku, jakby nawet nie dbała czy Nier połączy tę odpowiedź z zadanym przez siebie, już jakiś czas temu przecież, pytaniem.
Potoczyła wokoło spojrzeniem, omiatając nim półki pełne utensyliów medycznych, regały i szafki, na których pozostały resztki jakichś leków, skrzynie skrywające jadalne jedzenie. Nic dziwnego, że postawili strażników. Podeszłą bliżej, starannie omijając zaminowany filar. Westchnęła, jakby wielce cierpiąc. Nagle to wszystko wydało się jeszcze gorszym pomysłem.
- Jakie ślady obecności znaleźliście? - zagadnęła anioła, a może strażników. Kogokolwiek, kto potrafiłby wdrożyć ją w zaawansowanie śledztwa. - Coś zginęło, coś zostało ewidentnie przeniesione? Tutaj wybuch nie dotarł, więc wszelkie zmiany muszą należeć do ludzkiej ręki. Lub anielskiej - sprostowała. Wymordowani byli kiedyś Ludźmi. Łowcy też są, hmh, prawie, ludźmi. Nawet siebie samą, zmechanizowaną w więcej niż połowie, uznawała za człowieka. Grad pytań posypał się w kierunku mężczyzn, jak wiatr ciska ziarenkami piasku.
Zerknęła z zaciekawieniem na znalezisko Niera, żółty skrawek materiału. Czy faktycznie mógł być zakrwawiony? Nawet jeśli nie, ktoś o tak wyrazistym ubranku będzie się rzucał w oczy.
- Wypatrujcie osoby w żółtym ubraniu. Ostrożnie, żeby go nie spłoszyć. - Ruszyła dalej i nieomal nie wdepnęła w coś leżącego na posadzce. Ziemia? Błoto? (To posadzka, cement czy klepisko? Bo często błoto nie musi oznaczać, że ktoś je tutaj przywlókł.) Niemniej, jeśli wyglądało jakby nie powinno tutaj być, chętnie mu się przyjrzała. - Czy jest stąd inne wyjście? Gdzie prowadzi reszta korytarzy? - Zaraz po tych szybkich oględzinach ruszyła jednak do Niera, tak by zdążyć przed jakąkolwiek jego próbą dotykania ładunku. A jednak to on, a nie ślady, były priorytetem.
- Hola hola. Nie mogę pozwolić, żebyś tak po prostu wysadził mnie w powietrze. Wiem, że obiecałam ci bombową wycieczkę, ale wstrzymaj się nieco, chłopcze. - Ostrożnie, tak by wszystko widział, stanęła bezpośrednio za nim i położyła mu dłoń na ramieniu. - Jeśli nas zdmuchnie, nie zdążysz nawet pisnąć, nie wspominając o mówieniu, że "coś jest nie tak". Pozwól mi się chronić, jeśli w ten sposób nie krępuję ci ruchów.
                                         
Laura
Medyk     Biomech
Laura
Medyk     Biomech
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laura, Wieczna lekarka


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.19 23:55  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Anioły dobrze pomyślały, żeby zacząć od magazynu. Nie tylko znajdowało się tu mnóstwo rzeczy potrzebnych do funkcjonowania szpitala, ale też wybuch tutaj groził zniszczeniem wszystkiego wyżej, a nie jednego czy dwóch pięter. Ta część budynku była już w większości ewakuowana, ale nadal grzecznie trzymała się w całości. Odbudowa połowy obiektu zdecydowanie była lepsza niż stawianie wszystkiego od podstaw na gruzach poprzedniego.
Błoto odcisnęło się w kształcie podeszew butów – trójkąciki, rozmiar dość mały, ale raczej kobiecy niż dziecięcy. Na tę chwilę ciężko było stwierdzić do kogo mogło należeć obuwie. Poza personelem był tu również sprawca zostawiający niemiłą (nie)wybuchową niespodziankę. Ale nigdy nie wiadomo czy szalony piroman nie wchodził w skład pracowników przybytku. To tłumaczyłoby łatwość w dostaniu się do tylu zakątków szpitala.
Niczego nie ukradziono, jedna z szafek była odrobinę przesunięta, jakby ktoś na nią upadł. Niedaleko znaleziono mały róg albo dość długi kieł, obrobiony jak przywieszka do bransoletki.  Materiał z regału przypomina trochę chustę DOGS, ale jedyny zarejestrowany osobnik przez cały czas znajdował się u jednego z pacjentów. Rzeczywiście da się zauważyć ubytek w jego symbolu, ale zapewnia, że nie ruszał się z pokoju.
Anioł odpowiadał wprost do ich głów, podczas gdy Nier mógł przyjrzeć się bombie. Była bardzo prowizoryczna, prosta, wręcz prymitywna w budowie. Wyglądało to tak jakby ktoś miał naprawdę mało czasu i próbował wykorzystać wszystko do zrobienia ładunku, ale zasoby również zaczynały się kończyć. Przy bliższych oględzinach dało się stwierdzić, że gdyby nawet wybuchła, nie zrobiłaby wielkich szkód w piwnicy i reszcie pięter, ale nadal była w stanie uszkodzić nieostrożnego sapera. Rozbrojenie nie powinno sprawiać problemów, jeśli choć trochę wiedziało się co zrobić. Użyto jakiegoś płynnego paliwa, które miało się zapalić, ale nie było nigdzie śladu, że doszło do zapłonu czegokolwiek.
Pani medyk – odezwał się nagle ktoś za ich plecami, lekko zdyszany jakby pędził na złamanie karku do podziemi. Nie dało się jednak wcześniej słyszeć jego kroków. – Potrzebujemy pomocy, mamy uwięzionego rannego – kontynuował, podchodząc do Laury. Nie dał jej zbyt wiele czasu do namysłu, po prostu dotknął jej nadgarstka i oboje zniknęli z cichym odgłosem szurnięcia, zostawiając anioły i Niera wraz ze śladami i bombą.

[z/t dla Laury]



Podsumowanie:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.19 19:05  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Wszystkie informacje były istotne. Jak i te, które dotyczył osobnika, który najprawdopodobniej ciągle kręcił się w okolicy, jak i również takie, które strikte dotyczył ładunków wybuchowy. Co im po śledztwie, jeśli przypadkowo uruchomią jakiś skonstruowany mechanizm, co spowoduje kolejny wybuch bomby? Może właśnie napastnik, który zostawił po sobie część czegoś, tylko na to czeka? Nie miał skrupułów, by zrobić tak potężny wybuch wśród rannych osób, to wątpił, że zawaha się i przed tym, aby zdetonować którąś z bomb, gdy zorganizuje się tu nieco większa grupa pomagających.
Niekoniecznie musi być to część ubrania. Równie dobrze może to być część jakiejś chusty albo szaliku — rzucił zanim anioł wykazał się zdolnościami telekinezy, a na samą myśl o chuście poczuł kujące uczucie gdzieś nieopodal piersi. Czy rzeczywiście mógłby być to ktoś z DOGS? Ale co im po zniszczonym szpitalu? Zmarszczył nieprzyjemnie brwi, będąc teraz w przekonaniu, że mógł być to dosłownie KAŻDY. Równie dobrze celowo mógł po sobie pozostawić ten materiał, aby móc kogoś przypadkiem wrobić. Opcji było zbyt wiele, a on musiał zająć się czymś bardziej priorytetowym.
Zaczął bardziej przyglądać się bombie. W przeciągu tych kilku minut po raz kolejny ściągnął nieprzyjemnie brwi. Był trochę rozczarowany tym, co ujrzał, ale po dokładnym obadaniu sprawy, uznał, że bomba nie stanowi zbyt dużego zagrożenia. Nie była nawet dobrze wykonana, co znaczyło, że albo rzekomy piroman nie miał zbyt sporych zdolności w tej dziedzinie, albo rzeczywiście czas go naglił. Nier chciał trzymać się tej drugiej wersji, z nadzieją, że gdy tylko upora się z owym mechanizmem, w raz z Laurą będzie mógł przystąpić do poszukiwań pana łobuza. A może to była pani?
Czując dłoń na swoim ramieniu, praktycznie natychmiast ją odrzucił. Spojrzał na nią ostro, z dokładnością przyglądając się jej sylwetce. Nie miał zamiaru się z nią tutaj teraz kłócić, ale sposób, w jaki do niego teraz mówiła, nieszczególnie jemu przypadł. Nie lubił, kiedy ktoś przeszkadzał mu w pracy z premedytacją, niezależnie od tego, czy było to celowe czy też nie. Dlatego cieszył się, że do pomieszczenia wbiegł jeden z medyków i odciągnął ją od niego. Nie minęła nawet chwila, a dziewczyna zniknęła niczym bańka mydlana, a on jedynie westchnął ciężko, wracając spojrzeniem na bombę.
Będę starał się ją rozbroić. Nie wygląda na taką, coby stawiała opór, ale zawsze jest jakieś ryzyko, że pójdzie coś nie tak. Mam nadzieję, ze macie na tyle spore zdolności, które uratują nas w razie wypadku — zakomunikował, kątem oka spoglądając na resztę aniołów, którzy zostali w magazynie wraz z nim — Kiedy mi się to uda, nie sądzę, aby cała reszta bomb była wiele lepiej zrobiona. Osobnikowi ewidentnie się śpieszyło, nie wiem, czy tylko tutaj czy generalnie. Dlatego jeśli to możliwe, dobrze będzie zacząć już go szukać, bo bardzo możliwe, że wciąż jest na terenie szpitalu i prawdopodobnie coś kombinuje — rzucił cierpko, jednocześnie wyciągając ze swojej nerki narzędzia, które zazwyczaj nosił przy sobie na wypadek gdyby. Oprócz śrubokrętu, kombinerek i scyzoryka, nie miał przy sobie nic więcej specjalnego, zatem będzie musiał uporać się z nią tylko tymi narzędziami, co stanowiło małe wyzwanie.
Zataskał rękawy i przyglądając się dokładniej konstrukcji, szukał czegoś, od czego będzie mógł zacząć, aby tą bombę rzeczywiście rozbroić. Chciał dokładniej dostrzec, czy rzeczywiście nie miała ona żadnego śladu elektroniki, która spowoduje natychmiastowy wybuch bomby. Ponieważ chciał mieć pewność, że prócz oleju nie było czegokolwiek innego, co spowoduje eksplozję. Jeśli rzeczywiście drogę miał wolna, Nier przystąpił do bardzo ostrożnej zabawy, będąc cholernie skupiony nad tym, co robił.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.19 10:59  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Piroman musiał być lepszy w kombinowaniu oraz robieniu zamieszania niż w faktycznych działaniach mających doprowadzić do zniszczenia jego celu. Amator popełnił wiele błędów, które nawet najmniej spostrzegawczego detektywa doprowadziłyby na jego trop. Musiałby być skończonym głupkiem, żeby zostać na miejscu przestępstwa, a nawet bardziej, jeśli by wrócił do szpitala w krótkim czasie po ucieczce. Sądząc po takiej fuszerce, mógł jednak nadal znajdować się na miejscu. Wyraźnie zależało mu na zrównaniu budynku z ziemią, skoro zaminował każde piętro, ale był na tyle niedoświadczony, żeby zrobić kilka słabych ładunków zamiast paru silnych.
Jeden z aniołów kiwnął głową, kiedy Nier zerknął w tył. Podszedł bliżej, gotowy do natychmiastowej reakcji. Wolał, żeby nic się nie stało, jak zresztą każdy w tym pomieszczeniu. Niektórych wyroków losu nie dało się jednak przewidzieć, więc równie dobrze wszystko mogło pójść kompletnie nie po ich myśli, więżąc ich w piwnicy na wieczność lub chociaż na paręnaście godzin.
Wszystko co miał przy sobie powinno wystarczyć do pokonania tego przytwierdzonego do filaru demona, który straszył wszystkich wokół. Ostrożność warta była zachowania, dlatego dobrze, że wymordowany nie próbował przyspieszać całego procesu. Dzięki temu mógł osiągnąć sukces bez odnoszenia obrażeń, a przynajmniej spróbować. W konstrukcji podejrzanie nie było żadnych haczyków, żadnego wyjścia awaryjnego, jakby sprawca nie podejrzewał, że coś może pójść nie tak, a jego ładunki wcale nie odegrały swojego zadania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.19 17:25  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Podczas rozbrajania bomby, Nier marszczył przy tym zauważalnie brwi, ciężko wnioskując, czy to wynikało z jego skupienia czy przez myśli, które nawiedzały jego umysł. W zasadzie zastanawiał się, że skoro ktoś stworzył tak amatorską konstrukcję i podejrzewał, że nie była to jedyna zrobiona taka bomba, jaki miał w tym wszystkim cel? Jeśli nie chciał niszczyć szpitalu, to czy rzeczywiście chodziło o chorą wizję, którą miał w głowie czy o coś większego?
Z tymi właśnie myślami bawił się przy bombie, którą rozbrajał, najpierw zajmując się zardzewiałymi śrubkami, później zaczął kombinerkami odcinać rzeczy, które uniemożliwią natychmiastowy wybuch. Pomimo myśli, które wciąż krążyły mu po głowie, z niczym szczególnie się nie śpieszył, dodatkowo wciąż uważał i na jego twarzy dało się znaleźć ciągłe skupienie oraz koncentrację. Doskonale wiedział, jakie ryzyko niósł minimalny błąd z jego strony, a też doskonale wiedział, jak buduje się maszyny i wiele innych ciekawych rzeczy. To była jego pasja, a z pasją nigdy nie ma żartów. Dlatego w głębi serca czuł, że wszystko pójdzie po jego myśli. W końcu nie była to trudna do zbrojenia bomba, niemniej o samym powodzeniu decydował feralny los, którego nie mógł tak do końca przewidzieć.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.19 22:31  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Meforael przestał być aniołem, który przejmował się czymkolwiek, a zwłaszcza, kimkolwiek. Dla niego, jako osoby, która szczerze nienawidziła ludzi, a jeszcze  bardziej gardziła Wymordowanymi, inicjatywa piromana była nawet słuszna. Szkoda tylko, że wykonanie było marne, aczkolwiek nie obeszło  się bez huku, który słyszało pół Desperacji, w tym on. Postanowił jednak pojawić się na miejscu, ale nie jako jeden z gapiów, a jako aktywny uczestnik tych wydarzeń. Co  przez to rozumiał? Chciał odnaleźć piromana i...uciąć sobie z nim drobną pogawędkę. Może dowiedziałby się, czy to była jego własna inicjatywa, czy też ktoś to zamachowcy zlecił.
Już z daleka widział płonącą łunę, która unosiła się nad płonącym szpitalem. Wylądował w pewnej odległości i zdematerializował swoje skrzydła, którym, niestety, nieco brakowało do koloru śnieżnej bieli. Odgarnął niesforny kosmyk włosów, który opadł mu na twarz, poprawił pochwę ze swoim mieczem i ruszył dziarskim, dostojnym krokiem w kierunku miejsca tragedii. Tam zobaczył uwijające się anioły, Wymordowanych oraz ludzi, którzy dwoili się i troili, by ugasić ruiny. Ruiny, które stały się grobowcem dla tylu istnień. Obserwator  niemalże uśmiechnął się w duchu.
Stał przy straży złożonej z samych aniołów. Dwójkę kojarzył jeszcze z czasów, kiedy to siedział w Edenie i obserwował, no cóż, wszystko.
- Witajcie! - powiedział, a na jego ustach gościł uprzejmy, serdeczny i łagodny uśmiech. Uśmiech, który był jedynie maską kryjącą jego potworny charakter. Chociaż czy faktycznie był takim potworem, jak myślano?
Uniósł w górę ręce, by pokazać, że nie miał złych zamiarów.
- Przybywam w pokoju, więc możecie zdjąć dłonie ze swoich mieczy. - rzekł do jednego z aniołów, który z pewnością piastował jakąś funkcję przywódczą w tym trzy osobowym oddziale.
Meforael  wiedział, że został rozpoznany, ale nie obchodziło go to jakoś zbytnio.
- Chcę pomóc w ujęciu piromana. A mogę się przydać jak mało kto.  Mam doświadczenie w obserwowaniu i śledzeniu osób. A gdy go znajdę, to nawet przyprowadzę go tutaj, niech zasługi spadną na was. - rzekł najcieplejszym tonem, na jaki go było stać. W rzeczywistości jednak zaczynał powoli odczuwać zniecierpliwienie. Chciał się jak najszybciej dostać do środka, gdyż wiedział, że trop mu stygł. A im szybciej zacznie się pościg, tym lepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.19 18:54  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Kolejne kabelki nie stanowiły wielkiego wyzwania, choć były chaotycznie poukładane, poplątane i sporo czasu zajmowało dojście do tego, który gdzie prowadzi. Może cały proces pozbywania się zagrożenia był równie emocjonujący co obserwowanie pojedynku szachowego, ale nadal zły ruch prowadzić mógł do katastrofy. Wystarczyła iskra, zbyt szybki ruch, upuszczenie, nawet wstrząs mógł okazać się zgubny w skutkach. Skrzydlaci strażnicy nie rozmawiali nawet ze sobą, nie chcąc rozpraszać pracującego wymordowanego, ograniczając wydawane dźwięki do minimum. Jeden zresztą udał się gdzieś nawet, pozostawiając Niera z jednym strażnikiem i tym, który go tu przyprowadził.
Śrubka po śrubce kolejne elementy układanki lądowały na ziemi, sprawnie i bez niespodzianek. Nagle jedna blaszka odstrzeliła, kiedy trzymający ją przyrdzewiały kawałek metalu został zdjęty. Obyło się jednak bez ran – wymordowany zdążył w porę zabrać ręce, mówiąc Losowi „nie tym razem”. Dokończył zadanie bez dalszych problemów.
Uff. To jeszcze tylko te na wyższych piętrach i będziemy mieć z gło...
Skrzydlaty urwał, kiedy do pomieszczenia zbliżyła się drobna kobieta.
Zabezpieczyliśmy parter, jeden z wojskowych pomógł.
Jeszcze piętro. Chcesz się rozejrzeć czy przejść od razu do działania?
„Niemowa” utkwił spojrzenie w Nierze, czekając na odpowiedź. Był gotów w każdej chwili zaprowadzić go na górę.

Anioły zdecydowanie nie były uradowane widząc upadłego. Niektóre ze zniesmaczeniem patrzyły na pociemniałe skrzydła, inne dyskretnie, odruchowo sięgnęły po broń, spodziewając się ataku. Część w myślach przypisała cały ten bajzel temu właśnie stworzeniu, z pogardą w myślach stwierdzając, że popełnił typowy błąd przestępcy i wrócił na miejsce zdarzenia. Nie ufały mu, mimo jego zapewnień o pokojowych zamiarach. Nie miały powodu mu wierzyć, wszak opuścił ich społeczność, a jego moralność była nieczysta, sprowadzając go do obecnej roli niemalże zdrajcy i bluźniercy. Jophiel uspokoił oddział, który zatrzymał się przed Meforaelem, skłaniając ich do odpuszczenia. Jeśli upadły chciał dokończyć dzieła, to nie paradowałby im tuż przed oczami, prawda? Zresztą, żaden z odkrytych do tej pory śladów nie prowadził do niego, a jeśli zgliszcza spadną mu na głowę, nikt nie będzie żałował jednego spaczonego żywota. Nawet Jophiel.
Poradzilibyśmy sobie i bez ciebie – stwierdził oschle anioł, mierząc wzrokiem mężczyznę. – Jeśli chcesz się przydać, to proszę bardzo, wejdź do środka, szukaj śladów. Ale zamiast gardzić i pomiatać każdym dookoła, pomóż pacjentom, jeśli jakiegoś spotkasz – dodał, mrużąc oczy i unosząc głowę. Nie miał co unosić się dumą, skoro miał kolejnego ochotnika. Wiedział jedno: na pewno nie puści upadłego bez pary obserwujących go oczu.
Z budynku wyszedł strzegący wcześniej piwnicy skrzydlaty. Nie odezwał się, tylko gestem nakazał Meforaelowi podążanie za nim. Zamierzał zaprowadzić go do magazynu, żeby rzucił okiem na znalezione potencjalne dowody. Zaraz za nimi ruszył jeden z tych, który w ogóle nie ufał przybyszowi. Jeszcze by coś wyniósł albo zagroził życiu znajdujących się w środku osób.

Deadline: 07.07.2019
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.19 20:22  •  Magazyn Empty Re: Magazyn
Docenił ciszę, która pozwoliła mu się skupić na tyle, że dzięki temu pierwsze rozbrojenie bomby poszło całkiem pomyślnie. Uśmiechnął się do siebie triumfalnie, przeczesując przy tym swoje mało ułożone włosy, po czym odsunął się od rozbrojonej bomby, oczywiście upewniając się pierdylian razy, że rzeczywiście wszystko poszło tak jak powinno pójść. Jednak czasem mógł polegać na czymś takim jak instynkt, który czasami bywał nazbyt irytujący. Spoglądnął się na anioła i rzeczywiście — nie mówiąc ani słowa, z początku rozejrzał się po pomieszczeniu, z nadzieją, że znajdzie coś na tyle interesującego, że trop piromana tylko się nasili. Oczywiście gdyby mógł, z przyjemnością przytuliłby do siebie rzeczy, które tutaj się znajdowały, ale skoro obiecał, że niczego innego nie dotknie, z tym słowem zamierzał wyjść stąd zwycięsko. I jeśli rzeczywiście nie znalazł niczego, coby przykuła większą jego uwagę, już pomijając fakt piromana, podszedł do niemowy, spoglądając na niego intensywnie.
Możemy iść na piętro. Jestem ciekaw, czy czeka mnie to samo czy może trochę ciekawsza konstrukcja — stwierdził, przeciągając się z cichym pomrukiem. Po tych słowach, poszedł za aniołem, który bezpiecznie poprowadził go do kolejnego miejsca, w którym czysto teoretycznie powinna znaleźć się kolejna bomba.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Magazyn Empty Re: Magazyn
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach