Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 16 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next

Go down

Pisanie 19.04.18 18:55  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Może i słuszne były obawy młodsze anioła, bowiem niepokojący dźwięk powoli narastał, przybierając na sile. Odbijające się echem od budynków dziwaczne klekotanie wyraźnie się zbliżało, aż wreszcie subtelnie ujawniło kierunek swego przybycia. Cokolwiek to było, najprawdopodobniej czaiło się za zakrętem uliczki, którą przybył Robin. Nie minęło zaś pół minuty, kiedy źródło klikających odgłosów wychynęło zza winkla.
W półmroku mogło się wydawać, że do zaułka wtłoczyła się masa unoszących się nieco nad podłożem krągłych organizmów o wystających, cienkich antenkach. Gdy jednak przypominające gruby, obrzydliwy dywan zjawisko zbliżyło się do obu aniołów, oczom ich ukazało się zbite kłębowisko mrówek. Z pewnością jednak nie były to zwyczajne insekty, bowiem ich ciała sięgały nawet ponad metrowej długości. Solidne żuwaczki klikały od czasu do czasu, wtórując podobnemu dźwiękowi, który wydawały długie odnóża uderzające o ziemię. Nad głowami przerośniętych owadów kiwały się smętnie cienkie czułki, powodując lekki oczopląs, gdy się na nie zbyt długo patrzyło.
Stado sięgało na tyle daleko, że nie sposób było określić, gdzie się owo mrowie kończy. Na razie w zaułku znalazło się pewnie około kilkunastu potworów, a kto wie, czy następne nie siedziały im na odwłokach tuż za zakrętem. Mrówki zatrzymały się najpierw w odległości około czterech metrów za plecami starszego anioła, wgapiając się wielkimi, czarnymi oczyskami w przeszkody, które stanęły im na drodze przemarszu. Kilka sekund i kliknięć żuwaczkami później, masa znów ruszyła, nieuchronnie zbliżając się do rozmawiających panów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.18 0:16  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Coś było nie tak.
Nie wiedział dokładnie co, ale miał wrażenie, że stoi przed nim zupełnie obca osoba. Wyglądała jak Robin. Uśmiechała się jak Robin. Brzmiała i pachniała jak Robin. Ale to nie był Robin.
Cayenne rozchylił nieco usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je na powrót, robiąc nieznaczny krok w tył, na krótką chwilę spuszczając wzrok i wpatrując się w swoje zabłocone buty, czując się jak szczeniak przyłapany na gorącym uczynku.
Nie. Skoro już tyle drogi przybył, nie mógł odpuścić. Zwłaszcza w chwili, kiedy drugi anioł emanował tym... czymś. Przerażającym, ale jednocześnie niepokojącym i smutnym.
To moja maść... - zaczął niepewnie. Pokręcił lekko głową próbując przybrać bardziej stanowczy ton. Nawet zadarł głowę, by spojrzeć w ciemne, pozbawione dziennego blasku tęczówki.
I zrobię z nią co chcę. Nawet jak jesteś aniołem i z czasem się zagoi, to boli cię, prawda? Dlatego użyję jej właśnie na tobie. - zmarszczył nieco brwi, i choć czuł się mimo wszystko nie do końca pewnie, nie zamierzał pozwolić się tak łatwo spławić. Przybył na Desperację dla niego. Daleką i niebezpieczną drogę. Nie byłby w stanie spojrzeć sobie potem w oczy, gdyby ot tak uciekł.
Chociaż był tchórzem.
Klekotanie przyprawiało młodego anioła o nieprzyjemne palpitacje serca. Naprawdę bał się tego. Zwłaszcza, że było to coś nowe i nieznane. A nic tak bardzo nie przerażało, jak nieznane, prawda?
Ale słowa... słowa Robina sprawiły, że poczuł się jakby ten wymierzył mu w twarz. Totalnie zbiło go to z tropu. Przecież ciemnowłosy wiedział, że Cayenne nie należy do najodważniejszych. Że pierwsze co, to myśli o ucieczce w takich sytuacjach.
"Nienawidzę tchórzy"
Wtaczało się w niego i wyżerało od środka. Potoczył zszokowanym wzrokiem po jego szczupłych ramionach, klatce piersiowej, bladej skórze na szyi.
A więc nienawidzisz i mnie. - wypowiedział słowa pół szeptem. Nagle zmarszczył brwi i złapał pewniej Robina za delikatny nadgarstek.
Ucieknijmy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.18 18:38  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Wbrew temu co pokazywał swoją osobą, nie był wcale przyzwyczajony do dzierżenia władzy, do traktowania swoich słów jak ostateczne. Było tak dość często dlatego, że aura Robina zawsze była nieprzyjemna, nie z natury typowo złej, mrocznej otoczki, bardziej jak cuchnąca woń, która otacza zgniłe owoce. Czerwona, błyszcząca skórka jabłka i zarobaczony środek. Wielu nie miało ochoty testować jego paskudnej natury i ustępowali, dla świętego spokoju. Kiedy więc młody anioł postawił na swoim, pokracznie i z takim przerażonym tonem, który Goodfellow uznał to najpierw na mlaskanie, czarnowłosy uniósł nieznacznie wąskie brwi śląc mu pytające spojrzenie.
 — Ale ja to lubię. — Uśmiechnął się jeszcze bardziej. Dziw, że ktoś o ludzkim ciele był w stanie wygiąć usta aż tak bardzo, niemal w ogóle ich nie otwierając. Wąski łuk bladych ust na jego jasnej twarzy był jak zacienione miejsce na zgięciu czystego materiału. Matowe owczy spoglądały zza gęstych rzęs przymrożonych powiek.
 Wyraz twarzy mówił wyzywająco: i co z tym teraz zrobisz?
 Chociaż Cayenne mógł uchodzić za jednego z bardzo niewielu osób, które znały Robina nieco lepiej niż z widzenia i opowieści, nigdy na dobrą sprawę nie miał okazji zasmakować prawdziwej natury upadłego. Im ktoś jest bardziej samotny, tym łatwiej się nim manipuluje. Chłopak nie musiał wcale wiedzieć, że patrząc na starszego mężczyznę widywał zazwyczaj jedynie piękny obrazek w ramce, który ten sam mu serwował.
 Dopiero kiedy opuścili ciasne ramy Edenu, zabawa w oswajanie zaczynała się na nowo.
 — Więc może Pan Lis okaże się odważniejszy? — Wykrzywił usta zniesmaczony i rozczarowany wyznaniem służebnego. Nawet nie krył tego, że słowa nie wywarły na nim wrażenie, było bardziej jak przyznanie się w tłumie do świństwa, kiedy żart zaszedł za daleko. Nikt nie zacznie klaskać, nie znajdzie się nikt chętny do pomocy winowajcy.
 Noga anioła tupnęła ostrzegawczo zaraz obok zwierzęcia z zamiarem pogonienia go bliżej wyłaniającej się zza rogu parady mrówek. Sam widok tak wielkich żuwaczek, które klekotały w dyskusji zrozumiałej jedynie przez owady zachęciła go do pozbycia się problemu numer jeden i dwa za jednym zamachem. Sierściuch nadawał się lepiej niż mało kto do dyskusji z podobnymi sobie. W końcu lis, mrówka, jaka to różnica?
 — No dalej, pchlarzu. Twój pan jest w niebezpieczeństwie, przydaj się na coś. — Wymamrotał pod nosem cofając się bliżej jednej ze ścian, by nie stać na drodze przemarszu tych paskudztw.
 Nie był jednak na tyle zdesperowany, by polegać na intuicji młodszego anioła. Kiedy poczuł chwyt na swoim nadgarstku, wyszarpał rękę i delikatnym gestem uniósł ją pod twarz, jakby spodziewając się, że jego dotyk mógł zostawić jakieś brudne ślady tchórzostwa.
 Kliknął językiem. Nie widziało mu się korzystać z tego, ale nie pozostało wiele innych możliwości, które stwarzały jakąś konkretną odmianę. Nie miał ochoty uciekać, jeżeli ucieczka wiązała się z szybkim przebieraniem nogami. W ogóle nie miał dzisiaj ochoty śpieszyć się, gdziekolwiek. Przesunął dłonią przed sobą, zaznaczając nią niepełny łuk, który zaraz potem odzwierciedlił się na ziemi w postaci linii ognia, która otoczyła ich dwójkę, oddzielając od nadchodzącego robactwa.

Kontrola ognia: 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.18 14:58  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Marsz mrówek opóźnił się tylko na kilka marnych sekund; zatrzymały się tylko na moment, najwyraźniej oceniając swoje możliwości pokonania przeszkody zawadzającej im w swobodnym przejściu ulicą, po czym ruszyły dalej, nadal klikając wściekle. Trudno się dziwić reakcji młodszego anioła, jako że zarówno ich wygląd, jak i odgłosy wydawane przez ogromne stawonogi miały w sobie wyraźną nutkę grozy. Niejednego w tej sytuacji przeszedłby choćby dreszcz obrzydzenia, strach przed atakiem był więc jak najbardziej naturalny. Większym problemem było to, że bez szybkiego planu ucieczki lub walki, obaj panowie mogli znaleźć się w tarapatach.
Obie strony komunikacyjnego konfliktu dzieliły już tylko marne cztery metry, kiedy na trasie mrówek pojawiła się linia ognia, przywołana przez Goodfellowa. Kilka pierwszych osobników nie zdążyło wyhamować, przypalając sobie czułki, a może nawet i głowy. Reszta musiała zatrzymać się za nimi, by nie wpaść w płomienie śladem swoich pechowych towarzyszy. Jak się jednak okazało, owadzi szwadron stanowiła nie tylko piechota, ale także jednostki lotnicze; zza ognistej barykady wyłoniły się dwie solidne sztuki, podobnych rozmiarów co ich pobratymcy, jednak wyposażone w półprzezroczyste skrzydła. Wzniosły się one w powietrze i w mgnieniu oka zbliżyły do wciąż pozostających na ich drodze aniołów, pozostając na wysokości mniej-więcej dwóch i pół metra. Jedna z wielkich mrówek rozwarła szerzej żuwaczki, spomiędzy których trysnął bezbarwny płyn, jak ze spryskiwacza do mycia szyb. Wodnista substancja trafiła oba cele owada, zraszając ich głowy, ramiona i ręce, ale szczęśliwie nie wpadając do oczu. Każdy odkryty kawałek skóry, w który trafiło to osobliwe święcenie (a przecież Wielkanoc już była!) ogarnęło mrowienie, a po kilku sekundach mięśnie zaczęły drętwieć, przy poruszaniu wywołując wręcz uczucie podobne do łaskotek.
To jednak było jedynie preludium. Mrówki pozostawały ostrożne, zapewne obawiały się ognia, jednak zniżały lot, szykując się do właściwego ataku - jeden na jednego, owad kontra anioł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.18 22:26  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Nie dał się stłamsić słowom, jakie wypowiadał Robin. Było z nim coś nie tak, ale też nie było czasu aby głębiej się nad tym zastanawiać. Tym problemem zajmie się potem, jak uda im się już uporać z o wiele większym i liczniejszym problemem.
Pan Lis nie dał się zastraszyć ani też tym bardziej spłoszyć. Wiernie trwał przy nodze Cayenne, jedynie posyłając niezadowolone spojrzenia w stronę drugiego anioła, jakby chciał w każdej chwili dobrać się do jego nogi, w której najchętniej zatopiłby swoje małe, ostre kiełki. Ale jeżeli Cayenne nie groziło wyraźne zagrożenie ze strony Upadłego, nie zamierzał interweniować, wierząc, że dzieciak wie, co robi. A przynajmniej taką miał nadzieję.
Cayenne pospiesznie niemal wtopił się w Robina, otoczony ognistą ścianą, w duchu modląc się, aby to pomogło, i żeby mrówki przeszły sobie dalej, nie zawracając sobie głowy ich obecnością. Ale jak to bywało, i tym razem nie mogło obyć się bez zbędnych kłopotów. Zaniemówił, kiedy dwie dorodne sztuki wbiły się w powietrze i zapikowały niczym wprawione ptaki, opluwając ich... tym czymś. Cayenne momentalnie się skrzywił, próbując zetrzeć cholerstwo, ale wydawało mu się, że tylko pogorszył swój stan. Co prawda drętwienie nie było aż tak bardzo bolesne, ale na pewno nieprzyjemne i utrudniające dalsze działania.
Musimy coś wymyślić. Szybko.
Korzystając ze swojej mocy kontaktowania się ze zwierzętami, spróbował nawiązać kontakt z mrówkami, prosząc je, aby dały im spokój, że nie stanowią dla nich żadnego zagrożenia. Powinien je zrozumieć, do tej pory nie miał problemu z komunikacją z jakimkolwiek żywym stworzeniem, nawet jeżeli w przypadku owadów były to jedynie pojedyncze komunikaty. Ale w tym wypadku nie był pewien, czy to poskutkuje, dlatego jeżeli odpowiedziała mu cisza, miał w zanadrzu plan B. Zamachnął z całej siły ręką w stronę latających mrówek, chcąc je odepchnąć jak najdalej od nich, w powietrze, za pomocą mocy telekinezy. Nie chciał ich skrzywdzić, nawet jeżeli te ich atakowały, a jedynie kupić im niezbędnego w tym momencie czasu.
Robin! Odgrodź nas od tych mrówek! Tak, żeby nie przeszły! - krzyknął do anioła mając nadzieję, że go posłucha. Że chociaż raz nie będzie chciał w złośliwy i uparty sposób postawić na swoim. Następnie złapał go, znowu, za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę, kierując kroki w stronę wyjścia z zaułku, z dala od mrówek.
Musimy biec. Szybko! - krzyknął do anioła. Plan był taki. Po odepchnięciu latających jednostek i odgrodzeniu ścianą ognia od reszty mrówek, chciał z Robinem wybiec jak najszybciej z zaułku, a potem skręcić w prawo, szukając jakiś ruin, głazów czy czegoś podobnego, gdzie mogliby się schronić i przeczekać morderczy marsz. Plan wydawał się prosty, ale rzeczywistość już taka nie była. A szkoda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.18 20:08  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
 Zirytował się. Emocje zdecydowanie zbyt łatwo przedzierały się przez jego kryształową powłokę obojętności. Nie miał zamiaru spalić żadnej z tych mrówek, ale wiedział doskonale, że te stworzenia boją się ognia. Dlaczego więc zamiast zareagować jak zwierzęta, znając cenę walki, nie wycofały się? Stworzenia tego poziomu inteligencji działają instynktownie, nie pchają się na śmierć by udowodnić coś innemu gatunkowi, ale te działały niemal jak ludzie. Gotowe były rzucić się na ogień, tylko po co?
 — Jakbyś nie zauważył, robię to cały czas. — Warknął na młodszego, czując jego obecność bliżej siebie. Nie otaczał ich dwójki kręgiem z zamiarem wyjścia na bohatera, którym w żadnym wypadku nie był. Chronił sam siebie, a dzieciak znalazł się tutaj całkiem przypadkiem. Może w jednej, malutkiej części swojego wnętrza nie chciał go skazywać na śmierć, ale w przytłaczającej większości była jednak obojętność o jego los.
 Mógłby użyć skrzydeł i ulotnić się samodzielnie, lecz przewidział ewentualne pojawienie się skrzydlatych jednostek. Nie chodził po tym świecie od wczoraj, a domyślenie się takiej błahostki nie należało do rzeczy szczególnie ambitnych. Ściana ognia odgradzała ich głównie od tych jednostek, które maszerowały przejściem. Uniesienie płomieni ponad głowę było możliwe, ale nie widziało mu się chodzenie w kuli ognia, od której mógłby się sam przypadkiem zająć. Doświadczenia z tym żywiołem miał raczej przykre.
 Syknął i strząsnął z siebie kleistą maź. Powoli odczuwał jej nieprzyjemne działanie, ale potrafił być równie nieprzyjemny, jeżeli coś go zdenerwowało. Chciał być miły, naprawdę chciał je oszczędzić, ale same pchały się w języki ognia. Kilka dosłownie w nie wlazło. Były głupie jak but, albo nawet gorzej, jak przerośnięte mrówki. Chociaż tyle, że jedyną odsłoniętą częścią jego ciała był jedynie kawałek twarzy. Drętwienie pomagało nawet pozbyć się bólu pulsującego od wcześniejszego uderzenia drutem.
 Wyciągnął dłoń przed siebie odrywając część płomienia od jego głównej części. Złocisto-czerwona plama o nieregularnym kształcie uniosła się ponad nich, trochę jak tarcza odstraszająca latające mrówki. Utrzymywana jedynie jego mocą, żywy ogień tańczył pomiędzy aniołami a zagrożeniem, które znalazło się jakimś cudem w środku żyjącego głośno Desperackiego miasta. Wydawałoby się, że jest cywilizowane, że chodzący po jego ulicach desperacji i wszelkiej maści humanoidalne potwory nie dopuszczają do zjawienia się tego typu niespodzianek. A oni byli przecież niemal w centrum całego bunkrowiska. I co? Nikt nie zauważył parady gigantycznych mrówek?
 — Jejku, jejku... po prostu wejdźmy do czyjegoś domu. — Wykrzywił usta na pomysł Cayenne. Machnął głową i wskazał jakieś drzwi prowadzące na tył jednego z budynków. O ile pamiętał, znajdował się tutaj prywatny budynek okupowany przez jakąś paskudnie okaleczoną kobiecinę. O ile pamięć go nie myliła, zapłaciła mu kiedyś całkiem sowicie za to i owo. Desperackie domostwa nie miały przed nim wielu tajemnic. Od kiedy wyrzucono go z Edenu, właśnie tak żył. Plącząc się od jednych do drugich tylnych wejść.
 Z planu chłopaka zachował jednak tyle, że nadal odgradzał ich ogniem od stworzeń i w miarę możliwości, o ile wszystkie pójdzie zgodnie z planem, zaczną poruszać się w stronę bezpiecznego schronienia.

 Kontrola ognia:
2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.18 22:46  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Niewątpliwie współpraca przynosiła efekty. Z jednej strony pieszy zastęp mrówek został odgrodzony od aniołów ścianą ognia i był zmuszony nieco się wycofać. Z drugiej jedna ze skrzydlatych wojowniczek postanowiła przedostać się na drugą stronę uliczki i odciąć dwóm nieproszonym gościom drogę. Jak Cayenne mógł się przekonać, wyrośnięte owady nie grzeszyły szczególną inteligencją. Ich komunikaty ograniczały się do bardzo prostych sygnałów z gatunku: "Parzy!", "Zabij!", "Durniu, żujesz mój czułek!" (no dobra, to ostatnie to nie...). O ile kłębiący się za barierą z płomieni tłumek nie wydawał się już stanowić wielkiego zagrożenia, tak te obdarzone możliwością latania wymagały już nieco więcej uwagi. I z tym jednak obaj panowie wydawali się całkiem nieźle sobie radzić. Młodszemu udało się odepchnął jednego za pomocą telekinezy - co i tak było niezłym wyczynem jak na to, że nie był wprawny w posługiwaniu się ową mocą. Czy zadziałało szczęście, czy pomogły emocje, trudno osądzić. Ważniejszy był fakt, że mrówa została zmuszona do wyfrunięcia wyżej w niebo, oddalając się tym samym od swoich wymarzonych ofiar. Druga została skutecznie postraszona wystrzelonym w górę płomieniem i również wzbiła się na większą wysokość. To dało aniołom dodatkową chwilę na to, by rozejrzeć się i pomyśleć o ucieczce, nim owady odważą się przystąpić do kolejnej próby ataku. Nie dalej jak osiem metrów za plecami Cayenne znajdowało się wejście do jednego z budynków, trudno było powiedzieć czy ktoś tam obecnie przebywał lub ogólnie mieszkał. Mogli rozważyć tę opcję jako dość kuszącą, szczególnie że pierwszy rząd odgrodzonych ogniem mrówek chyba powoli pozbierał się po pierwszym szoku. Teraz i one pryskały swoim wodnistym jadem, jednak nie na aniołów, a w ogień, zapewne chcąc wygasić sobie przejście uliczką. Płomienie powoli słabły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.18 0:27  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Tak, jak mógł się tego spodziewać, komunikacja z przerośniętymi mrówkami nie miała najmniejszego sensu. Kierowały się jedynie instynktem, a ten był zbyt silny, by w jakikolwiek sposób do nich dotrzeć. Pozostała im w takim razie jedynie opcja z ucieczką oraz ukryciem się. Cayenne mimo wszystko nie zamierzał ich krzywdzić i miał nadzieję, że Robin również. Zaskoczony, że jego atak odpychający poskutkował, nie zastanawiał się zbyt długo, próbując w pośpiechu dostrzec jakąś szansę na ucieczkę dla nich.
I dostrzegł.
Złapał mocniej i pewniej Robina za dłoń, jakby w obawie, że ten w ostatnim momencie zrobi coś głupiego, wyrwie się i pobiegnie w przeciwną stronę, pociągnął go za sobą, dając mu jasno do zrozumienia, gdzie chce, aby pobiegli. Naparł na klamkę starając się otworzyć drzwi, i jeżeli te nie puściły, próbował je jakoś inaczej otworzyć, napierając na nie. Jeżeli jednak szczęśliwie puściły, to wpadł do środka i zamknął drzwi w momencie, kiedy Robin oraz Pan List znaleźli się w środku, mając nadzieję, że dzięki temu unikną dalszego, bliskiego spotkania z mrówkami. Wtedy też odwrócił się, chcąc sprawdzić, czy aby na pewno są sami w środku. Oby. Nie miał najmniejszej ochoty na konfrontacje z innymi istotami. Za dużo wrażeń jak na pierwszy dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.18 21:40  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Nie celował w stronę mrówek, ani tym bardziej wcale nie strzelał w nie ogniem. Chronił się jedynie, tworząc coś na kształt wąskiej linii ognia, która miała stworzenia odstraszyć. Wbrew temu, co ogólnie sądzono o upadłym, nie był on na tyle paskudnym edeńskim odpadkiem, by mordować z zimną krwią. Nie posuwał się do okrucieństwa, w szczególności względem zwierząt, nawet tak głupich jak gigantyczne mrówki.
Machnął ręką przed sobą w zamiarze wykonania linii na ziemi, która oznaczałaby pojawienie się jeszcze jeden ściany płomieni odgradzającej ich od napastników. Nie miał już wiele czasu, by bawić się tą mocą, powoli zaczynały dochodzić do głosu skutki zabawy żywiołem. Ta jednak miała na calu spowolnić nieco plujące mrówki, by oni mogli zająć się drzwiami, do jakich podprowadził ich Cayenne.
Spoglądał zdegustowany na własną rękę pochwyconą przez chudą szczypkę młodego anioła. Nie protestował, tylko dlatego, że sam miał zamiaru udać się pod to wyjście. Kiedy jednak znaleźli się dostatecznie blisko, wysunął ją pewnym ruchem. Musiał się skupić nad tym, by utrzymać płomienie wokół nich, dopóki nie ulotnią do środka.
Otwarte? Zamknięte?
Jeżeli będą mieli odrobinę szczęścia, klamka ulegnie naciskowi i znajdą się w środku. Możliwe, że ktoś kto jest w środku otworzy im, jeżeli usłyszy nerwowe dobijanie się, ale jeżeli nic nie będzie im sprzyjać...
Spojrzał na swoją dłoń uwolnioną od nacisku obcej ręki. Nie pozwalał ogniom zbliżać się do siebie zbyt ciężko. Nienawidził ich i starał się trzymać na dystans tą przeklętą moc, ale Desperacja wymagała nawet takich poświęceń. Jeżeli drzwi nie otworzą się od razu, postara się wypalić zamek i włamać do środka.

Kontrola ognia: 3/3

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.18 23:51  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Nie da się odmówić owej chwili wybitnego napięcia, którym przesycona była na wskroś, aż do uczucie mdłości. Zdążą dopaść do drzwi, czy nie? Będą otwarte, czy zamknięte? Obrona aniołów kupiła im nieco czasu od ataków mrówek, które z niewyjaśnionych przyczyn zachowywały się tak agresywnie. Musiały jednak ulec uczuciu strachu i naturalnemu instynktowi obrony własnego życia, który nakazywał im cofnąć się przed ogniem. Nim ich wodnisty jad zdołał przygasić płomienie na tyle, by całą mrówcza masa zdołała ruszyć dalej wzdłuż uliczki, ich przypadkowe, niedoszłe ofiary znajdowały się już przy wejściu do budynku. Ku ich niewątpliwej uldze, drzwi puściły natychmiast, choć o mało co nie rozwaliły się w drzazgi pod wpływem nacisku. Z pewnością były już bardzo stare i w niezbyt dobrym stanie... tak samo zresztą jak wnętrze pomieszczenia, do którego się dostali. Wyglądało na opuszczone od wielu lat; niewielki pokoik nie miał okien ani wyposażenia, jedyne światło wpadało do niego przez niewielkie, acz liczne dziury w dachu. Chwilę później dźwięk klekotania owadzich odnóży i żuwaczek nasilił się, kiedy kolonia minęła drzwi; potem okropny odgłos zaczął się powoli oddalać, nim nie rozpłynął się całkiem w ciszę.
Wraz ze zniknięciem przeszkody, mrówki kontynuowały swój marsz niewzruszone dramatyczną walka i wkrótce znalazły się na tyle daleko, że raczej nie powinny sprawiać dalszych kłopotów.

KONIEC WYDARZENIA
Dziękuję za współpracę c:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.18 23:40  •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
Oczekiwanie i nasłuchiwanie zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Nerwowo spoglądał na drzwi, jakby lada moment miały zostać wyważone przez zmutowane mrówki. Ale klekotanie z każdym kolejnym oddechem cichło, aż wreszcie zupełnie rozpłynęło się, zostawiając za sobą głuchą ciszę. Dopiero wtedy Cayenne szczerze odetchnął, choć nogi wciąż miał jak z waty.
Chyba sobie poszły. - odparł spoglądając przez ramie na drugiego anioła. Teraz pozostawał drugi, wydawać się mogło, że o wiele poważniejszy problem. Problem.
Zmarszczył delikatnie brwi robiąc krok do przodu, choć coś powstrzymywało go, aby stanąć bezpośrednio przy Robinie. Jakby jego ciało odbiło się od niewidzialnego muru. Lis musnął pyskiem łydkę Cayenne, siadając przy nim, gotowy na wszystko. Nawet na skok i wgryzienie się w szyję nielubianego przez siebie znajomego chłopaka.
Dobrze się czujesz, Robin? - zapytał, starając się, wyjątkowo, dobierać dobrze słowa. Robin wydawał się inny, obcy i nieobecny. Cayenne zakładał, że musiało coś się stać. Coś paskudnego, o czym mogła świadczyć paskudna rana na bladym policzku.
Wargi lekko drgnęły, wahając się, czy mówić dalej, czy lepiej milczeć.
Ktoś cię skrzywdził...? - nie, nie mógł sobie pozwolić na milczenie, bo w ten sposób nie będzie mógł pomóc upadłemu. A przecież nie przyszedł na Desperację podziwiać widoków. Chciał odwiedzić Robina, nawet zabrał nieco zapasów z Edenu dla niego.
Właśnie, skoro o zapasach mowa.
Jesteś głodny? Mam coś dla ciebie. - uśmiechnął się blado sięgając do torby, którą otworzył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Zaułek - Page 12 Empty Re: Zaułek
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 16 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach