Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

- Nie każda miska ramen smakuje tak samo, więc czemu uważasz, że każdy człowiek musi być tak samo silny? - droczył się z nią. Prowokował ją i to celowo. Nie miał zamiaru tak po prostu zdradzać jej tej tajemnicy, choć przecież nic by na tym nie stracił. Zobaczył jednak okazję do zaskarbienie jej sympatii, poprzez zmuszenie jej do większego wysiłku. Był jeszcze jeden powód, a mianowicie fakt, że wszczepy pojawiły się w jego ciele po tym, jak zostało ono zdruzgotane przez łowców-renegatów. Jeśli pozwoli jej połączyć te fakty ze sobą, to za każdym razem, gdy będą się ze sobą ścierać na placu ćwiczeń, ona będzie o tym pamiętać. Ivo zdążył się przyzwyczaić, po paru miesiącach ból miną i zostało tylko traumatyczne wspomnienie, przez które budził się czasami w nocy, zlany potem. Oraz blizna na policzku, która naznaczyła go na zawsze i zmusiła do ukrywania jej pod grubym plastrem, noszonym zawsze, niezależnie od okoliczności.
Znacząco zwiększyło to jego wydatki na środki opatrunkowe.
- Może stałem się biomechem? Albo jestem jedynym wymordowanym w wojsku? - rzucał jej kolejne pomysły, choćby i najbardziej absurdalne.
Zgodnie z poleceniem wystawił bokutou z boku, tak by przechwycić jej ostrze. Zauważył przy okazji, że jeśli łapie jej ostrze na swoje tuż przy nasadzie, wstrząs i konieczna amortyzacja są dużo mniejsze. Postanowił to wykorzystać przy następnych jej ciosach. Będzie to wymagało wystawienia się na nieco większe ryzyko, bo przez to musi trzymać ostrze bliżej ciała, jednak zagrożenie było znikome.
Kiwnął głową i na moment oderwał dłoń od katany, wykonując znany z wielu produkcji filmowych, choćby ze starego filmu "Macierz" gest o znaczeniu "no dawaj, na co czekasz". Ledwie zdołał na powrót ułożyć dłonie, już musiał parować jej ataki. Powoli jednak łapał rytm i te dwa machnięcia po skosie nie umknęły jego uwadze tak, jak ten pierwszy. Jeśli wiedział, czego się spodziewać, potrafił się przed tym obronić. Zastanawiał się, kiedy zacznie przewidywać potencjalne ciosy po ustawieniu przeciwnika. Podejrzewał, że nieprędko.
Zaśmiał się lekko - Jak wygrasz? A kiedy uznamy, że wygrałaś? - wyszczerzył się do niej - przecież skoro mnie szkolisz, to wiadomo, że jesteś lepsza. Trochę to nie fair. - protestował, lecz tylko słowami, bowiem cała jego postawa się śmiała, prowokowała, mówiła "wchodzę w to". - Zgadzam się, pod jednym warunkiem. Jak wygram, powiesz mi, gdzie byłaś, kiedy nie mogłem się z tobą skontaktować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Parowanie jej ciosów szło mu całkiem dobrze, dawał sobie radę z jej silnymi atakami, ale ten trening będzie trwał kilka godzin dziennie żeby wszedł mu w kość. Nie dogoni jej tak szybko, mogą minąć lata. Wszak Angel nie zaprzestała treningów, ostatnimi czasy miała może trochę mniej czasu na nie, ale nadal się szkoliła w broni białej i dopracowywała umiejętności walki wręcz na tyle na ile miała wiedzy w tym obrębie. - To prawda, człowiek człowiekowi nie równy.. tak jak łowca łowcy.. ale wy ludzie macie swój limit który kończy się hen daleko przed naszym.. - ewidentnie dzieliła ich na rasy. Wypowiadając się o ludziach widziała w tej kategorii Ivo tak samo jak Togamiego. Siebie widziała już w kategorii łowców jak Lazarusa czy Ciro.
Uśmiechnęła się na jego wzmiankę o byciu biomechem czy też nawet wymordowanym. - Och doprawdy?! Biomech?! - zakrzyknęła radośnie i cisnęła w niego nagle z o wiele większym impetem mieczem, tak że żołnierz mógł to poczuć w rękach. To go mogło zaboleć. - Nie jesteś wystarczająco ciężki skarbie.. - to mówiąc mrugnęła do niego porozumiewawczo. Proszę jakie to potrafiło być bezczelne! Przypominając mu że już na niej leżał kilka razy. - A co do bycia wymordowanym.. oboje wiemy jak byś skończył gdybyś nim był..- mruknęła nie kryjąc rozbawienia w głosie. Te jego zaczepki były urocze, droczyli się ze sobą jakby byli w jednym oddziale wojska, codziennie walcząc ramię w ramię z wrogiem cywilizacji. Odsuwając na bok fakt że należeli do wrogich obozów, spotykając się po cichu w jakimś obskurwiałym starym magazynie przeznaczonym do rozbiórki lata temu.
Atak za atakiem z lewej na prawą i z prawej na lewą, łowczyni zdawała się mieć niezliczone pokłady energii. I miała właśnie żywy obiekt do zużycia jej w najefektywniejszy sposób jaki był. Trening. Ani na chwilę mu nie dawała odetchnąć, wprowadzając do uderzeń elementy ruchu. Ona napierała ciosami drewnianego miecza stawiając kroki w przód, on parował ciosy stawiając powolne acz zdecydowane kroki w tył. To były podstawy które musiał przyswoić. - Zawsze się orientuj w swoim terenie.. ciasne i zagracone przestrzenie utrudniają walkę tylko tym co nie umieją z nich korzystać.. - wyjaśniła przy okazji - .. za tobą.. - uprzedziła go gdy nagle poczuł jak dotyka plecami jednej ze skrzyń. Mocniejsze uderzenie od poprzednich docisnęło Ivo bardziej do drewnianej powierzchni. Uśmiechnęła się bezczelnie i oderwała swój miecz od jego robiąc dwa dodatkowe kroki w tył. Obróciła ostrze w prawej ręce i odwróciła się do niego plecami idąc do jednej ze skrzyń. - Pięć minut żeby się nawodnić, złapiesz oddech i wracamy do ćwiczeń.. - skomentowała zerkając na niego przez ramię. Otworzyła skrzynię gdzie miała pochowane swoje dwa miecze, jeden bardzo dobrze znany Szwedowi, biały z czarnymi zdobieniami. Drugi wyglądał na nowy nabytek, czarny z czerwonymi zdobieniami. Wyciągnęła plecak a z niego butelkę z wodą. Odkręciła pojemnik i zrobiła kilka głębszych łyków, po czym umoczyła jeszcze usta w wodzie dla schłodzenia. - Nie powiedziałam że to ma być starcie na miecze.. - to mówiąc wystawiła mu język w figlarnym geście. Zakręciła butelkę i podała mu ją żeby sam zrobił kilka łyków. - Coś w czym masz ostatnimi czasy szansę.. to sprawdzenie siłowe.. możemy się siłować na ręce.. mamy w miarę równe szanse.. - zaproponowała. - No chyba że masz lepszy pomysł.. nigdy nie pogardziłam wyzwaniem.. i nie zamierz się to zmienić.. - dodała od razu. Zaskoczył ją oczywiście nieco swoim żądaniem na wypadek gdyby wygrał. Uśmiechnęła się bezczelnie. - Jasne.. czemu nie.. brzmi dość fair w stosunku do mojego żądania.. - powiedziała opierając się o skrzynię, ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Przegadywanie się z nią, wprawiało jego serce w zachwyt. Wydawałoby się, że nic się nie zmieniło przez te kilka miesięcy, że tak naprawdę to pozostawali w dobrym kontakcie i spotykali się tak regularnie, na ile im pozwalała na to wzajemna wrogość ich organizacji. Szeroki uśmiech wpłynął na jego twarz i tam już pozostał. Nie zmazały go nawet następujące po sobie ataki. prawa, lewa, prawa, lewa, szybko, tak jak nie wydawałoby mu się to możliwe rok temu. Parował ciosy z taką samą zaciekłością, z jaką ona je zadawała. Trzask drewna o drewno rozbrzmiewał echem w magazynie, a jego uśmiech był odbijany przez nią w postaci jej szerokiego uśmiechu. Musiał przyznać sam przed sobą - podobała mu się taka forma treningu z nią. Zwłaszcza z nią. Starał się odwieść swoje myśli od wizji wydarzeń po treningu, nie potrafił jednak całkowicie zignorować tego, jak dobrze Angel wyglądała w tym obcisłym stroju... Gdyby tylko jej słowa nie nawiązywały do tego bezpośrednio, mógłby jakoś się z tym pogodzić, ale tak...
Przez to zamyślenie niemal wyrwała mu miecz z dłoni tym mocniejszym uderzeniem. Skończyło się jednak na tym, że silniej zacisnął palce, przez to wibrowanie drewna przeszło na jego rękę i zabolało wyraźnie. Nie skrzywił się jednak, bo taki ból był dla niego igraszką. Puścił więc do niej oko. - Może po prostu mam metalowe ręce? Wtedy nie byłbym taki ciężki, a reagować na twoje ataki mógłbym równie szybko. - parsknął śmiechem i sparował kolejne uderzenie. Kolejna nawała ciosów sprawiła, że musiał się skupić defensywie, przez to cofał się krok za krokiem, woląc się wycofać, niż zużywać siły blokując w miejscu impet jej ataku.
Okazało się, że taki był jej cel, lecz zdał sobie sprawę z tego dopiero, kiedy dotknął plecami jednej ze skrzyń i nagle skończyła mu się przestrzeń do wycofania się. Przeklął się w myślach za swoją głupotę, po czym przyjął porażkę i skinął jej głową. W tym samym czasie zdał sobie sprawę z tego, że pokryty jest potem, a jego oddech jest cięższy niż powinien. Rozluźnił powoli palce zaciśnięte na rękojeści i poczuł, że drżą nieznacznie. Postąpił kilka wolnych kroków w stronę Angel, sprawdzając stopień zmęczenia ud. Nie było tak źle, jak się obawiał. W gruncie rzeczy fakt, że lekko go zmęczyła, tylko wywołał jego zadowolenie. Wybrał sobie dobrą nauczycielkę. Przyjął od niej wodę i zaczął pić małymi łykami. Zwrócił uwagę na katany w skrzyni, jedną znając bardzo dobrze z okresu, przez jaki przechowywał ją w swoim mieszkaniu. Druga prawdopodobnie była nowa. Oddał jej butelkę i uśmiechnął się na jej propozycję.
- Chcesz się siłować teraz czy po treningu? Nie myśl sobie, że jak mnie zmęczysz, to zwycięstwo przyjdzie Ci łatwiej. - oparł miecz o skrzynię obok i zaczął powoli rozmasowywać sobie mięśnie przedramion. Nie bolały bardzo, ale w takim tempie, później nie będzie miał szansy. - Przyznam, że zapomniałem przez te miesiące jaka potrafisz być zawzięta, jeśli chodzi o walkę. - zaśmiał się lekko - Brakowało mi tego. - rzucił od niechcenia, patrząc jej prosto w oczy. - Następnym razem nie znikaj tak bez zapowiedzi, bo inaczej zacznę Cię szukać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To uczucie że mogła sobie pozwolić na trochę więcej było wspaniałe. Oczywiście czekała ich długa droga do momentu kiedy będzie mogła dać z siebie wszystko i uderzać z całej siły w kluczowych momentach. Teraz był czas na uczenie się podstaw. Musiała go przygotować na starcie z innymi łowcami, w końcu był eliminatorem. Nie robiła tego by pomóc mu wybić jakąś część łowców, robiła to po to by mógł się bronić przed napastnikami. By mógł uniknąć pozostałych głębszych cieć ciała, choć musiała przyznać że po szczegółowych oględzinach była pewna że Ivo ma bardzo dobrego lekarza. Rany musiały być bardzo dobrze opatrzone skoro jeszcze żył. - Metalowe ręce? Masz bujną wyobraźnię skarbie.. - to mówiąc zaśmiała się krótko, ani na chwilę nie zwalniając tempa czy intensywności ataków. Co jakiś czas uprzedzając go słownie przed odbiegającym od standardu atakiem. Przy okazji zamiast machać ostrzem w powietrzu, mogła faktycznie potrenować w jakimś stopniu natężenie ciosów.
Teraz przyglądając się mu ze spokojem, oceniając jego stan fizyczny się lekko uśmiechnęła. - Ktoś tu się obijał przez te kilka tygodni.. - wytknęła mu z uśmieszkiem na ustach. Widać że taka intensywność mocno na niego wpływała, to było akurat dobre, mógł podnieść sobie próg wytrzymałości. - Możemy teraz to zrobić.. w ramach przerwy.. potem byś mógł mieć problem z utrzymaniem impasu.. - zaśmiała się naciągając wieko na skrzynię i powoli uklęknęła przed skrzynią gestem ręki zapraszając go by zajął miejsce po przeciwnej stronie skrzyni. Z twarzy nie schodził arogancki uśmieszek. - A widzisz.. ja doskonale pamiętam jak bardzo dałeś mi w kość na dachu przy naszym pierwszym spotkaniu.. gdybyś mnie nie wytrącił z równowagi pewnie bym przegrała wtedy z kretesem. - wyznała mu ze spokojem. - Od tamtej pory pamiętam by nigdy nie lekceważyć swojego przeciwnika.. nie ważne czy jest wyszkolonym w walce wymordowanym czy najzwyczajniejszym w świecie człowiekiem.. - dodała po chwili. Oparła prawą rękę na łokciu zaciskając ją parę razy w pięść i rozluźniając niemalże od razu. Uniosła spojrzenie na eliminatora zaskoczona jego ostatnimi słowami i zmrużyła nieco ślepia. - Szukaj a znajdziesz.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem, choć dobrze udawanym w tym przypadku. W głębi duszy była zaskoczona ilością nieodebranych połączeń i wiadomości od niego. - Jakoś będę cię informować o moich wypadach poza miasto, jeśli się takie pojawią.. - dodała po chwili i puściła mu oczko. - Gotowy na porażkę? - spytała i nagle zmieniła ręce. Oparła lewą rękę na łokciu przygotowując ją do siłowania się z żołnierzem. Tego się mógł nie spodziewać. Pogrywała z nim czy postanowiła mu sypnąć piachem w oczy zmuszając do używania lewe ręki w tym zakładzie?! A może on też był oburęczny tak jak ona?! Może też trenował obie ręce w równym stopniu co łowczyni?! Zaraz sobie to dziewczyna sprawdzi.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

W odpowiedzi na jej zaczepkę wzruszył ramionami, a jego uśmiech przygasł, choć nie zniknął. Nie zamierzał jej się tłumaczyć z tego, że powrót do sprawności po zmiażdżeniu kości w drobny mak bywa dłuższy niż te kilka miesięcy. W końcu kiedy go widziała po raz ostatni, był tuż po rehabilitacji. Zdołał ją pokonać w krótkim starciu tylko dlatego, że ono było właśnie takie: krótkie. Wciąż nie miał tak dobrej kondycji jak przed pojmaniem, choć bardzo się starał, trenując codziennie. Nienawidził w sobie tej słabości i mógł wytrzymać docinki tylko dzięki myśli o tym, o ile silniejszy się stanie dzięki nieustającym treningom.
Z niepokojem obserwował pewne zmiany w swoim zachowaniu, od kiedy walczył z tym chorym aniołem i został przez niego naznaczony mocą. Jego niewzruszony spokój prysł, częściej zdarzało mu się zaciskać zęby i pięści w gniewie, choć póki co, jego żelazna dyscyplina pozostała nienaruszona. Ale podejrzewał, że to tylko kwestia czasu. Obawiał się, że częstsza walka tylko to przyspieszy, nie mógł jednak zrezygnować z ćwiczeń. Czuł jakby miał w piersi tykającą bombę, bez żadnej możliwości spojrzenia na wyświetlacz.
Te myśli nie trwały dłużej niż kilka sekund, więc wyraz twarzy Ivo nie zdążył się zbytnio zmienić. Właściwie, gdyby nie przygaszony uśmiech, dziewczyna nie zdołałaby niczego zaobserwować. Podszedł powoli do skrzyni i uklęknął przy niej, wystawiając prawą rękę.
- Zwykły człowiek? - parsknął - Widzę, że niczego się nie nauczyłaś po ostatnim spotkaniu, Angie. Pokażę Ci, co potrafi zwykły człowiek. - arogancki uśmiech wrócił na jego oblicze, kiedy ją prowokował. - Oj, na pewno będę. Zobaczysz, jeśli znowu mnie nie uprzedzisz. - odparł.
Widząc jej manewr z zamianą rąk zmarszczył brwi i zaśmiał się głośno. - Oj, Angel, Angel... Naprawdę musisz stosować takie brudne sztuczki, żeby wygrać? - śmiało wystawił lewą rękę, oparł ją o wieko skrzyni i ścisnął mocno jej dłoń. Nie był praworęczny, ale to w niczym mu nie przeszkadzało. Obie ręce miał prawie tak samo silne. - No cóż, skoro nie potrafisz ze mną wygrać uczciwie, posiłujmy się na twoich zasadach. - prowokował ja z wrednym uśmiechem, tylko po to, by jednak pod wpływem impulsu zmieniła zdanie. Nie uśmiechało mu wyjawianie jej tajemnicy swojej siły. Był jednak gotów to zrobić, bo prędzej czy później się tego dowie, a im później to zrobi, tym gorszy będzie efekt. Choć być może wyjaśnienie, co zrobili jej kamraci z rebelii, wywoła w niej obrzydzenie do całej organizacji? Były to pobożne życzenia, ale mógł mieć nadzieję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Obserwując go cały czas dostrzegła przygaszenie na twarzy mężczyzny. Nie chciała jednak teraz drążyć tego co mogło go martwić. To miał być trening, mogli oboje wyładować negatywne emocje w starciu i się tym nie przejmować. To było takie piękne w tym spotkaniu a nawet w tym całym ich dziwnym układzie. Mogli pochodzić z dwóch różnych światów ale teraz byli na tej samej płaszczyźnie.
Uniosła brew na jego prowokacje. - No chyba mi nie pokażesz, skoro nie jesteś taki zwyczajny jak twierdziłeś jeszcze chwilę temu.. - prychnęła rozbawiona. Skoro zaczynał docinki to i ona będzie łapała go za słówka. To było fajne! Brzmiało jak rozmowa dwóch rywalizujących towarzyszy z jednego teamu. Może ją trochę wziął z zaskoczenia tym stwierdzeniem że by jej szukał gdyby nagle zamilkła. Rozdziawiła usta na krótką chwilę, aż dziwnie przyjemne ciepełko ruszyło ją od środka po tym stwierdzeniu. Szybko jednak się otrząsnęła z tego stanu zaskoczenia. Ivo miał w sobie coś co potrafiło ją wpędzić w stan zawstydzenia czy nawet sprawić że czuła się przy nim słabsza i delikatniejsza, jak jakaś zwykła ludzka kobieta. Teraz jednak nie było czasu żeby nad tym się zastanawiać, może kiedyś.
I nie mógł po prostu wystawić lewej ręki i zacząć! Nie! Om musiał jeszcze się odezwać. Uniosła brew gdy złapał ją mocno za rękę mamrocząc coś o używaniu brudnych sztuczek. - Ja?! Proszę Cię.. jakie sztuczki? To że jestem oburęczna to kwestia wieloletnich treningów.. jak bym chciała grać nieczysto to bym się rozebrała z tego.. - ostatnie słowo wręcz wymruczała, prawą ręką łapiąc za skrawek czarnej podkoszulki tuż przy dekolcie. Pociągnęła ją lekko w dół zwracając jego spojrzenie na swój dekolt i puściła materiał ubrania z bezczelnym uśmieszkiem. Teraz była stanem umysłu nastawiona na walkę i rywalizację więc nawet umiała z siebie nieudolnie wykrzesać jakieś prowokacje. Powoli się tego przynajmniej uczyła.
Kolejne słowa jedynie były gwoździem do trumny jej ego. Już on doskonale wiedział jak ją wytrącić z równowagi. Ten zarzut sprawił że coś w jej wnętrzu pękło i wyrwała nagle lewą rękę z uścisku żołnierza z taką siłą że aż go pociągnęła lekko do siebie. - Ja nie jestem w stanie?! - warknęła oburzona tym zarzutem wyciągając prawą rękę na skrzynię uderzając łokciem o drewno z impetem aż zaskrzypiało. Mocno ujęła jego prawą rękę, marszcząc przy tym brwi w złości. Jej skupienie jasny szlag trafił, mamrocząc coś tam w myślach. No po prostu psiocząc na temat jego bezczelności że nawet nie zauważyła kiedy Ivo z impetem docisnął jej rękę do drewnianej powierzchni z nieco cichszym huknięciem. Zrobiła nieco większe oczy i rozdziawiła usta patrząc w twarz eliminatora. Jakieś niezidentyfikowane dźwięki wydobyły się z jej ust potwierdzając szok w jakim była. Wygrał. "To.. to nie może być.. on.. on.. wygrał.. ze mną..?" padło w myślach i nagle spuściła głowę w dół. Cały gniew odszedł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - Gra.. gratuluję.. - wymamrotała nieco ciszej ale nadal tak by mógł usłyszeć. Wyswobodziła dłoń z uścisku i docisnęła ją do piersi mocniej. "Szlag!" syknęła w myślach i wstała powoli z klęczek. - Co chcesz wiedzieć? - spytała oferując mu nagrodę na którą zasłużył uczciwie. Cofnęła się kilka kroków i unosząc się na rękach o oparcie podsadziła tyłek na wyższą skrzynię zakładając nogę na nogę. Czekała na pytanie mężczyzny.

                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach