Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 22.11.18 23:15  •  Jestem Tronem, nie taboretem! Empty Jestem Tronem, nie taboretem!
Godność: Mal’akh
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Stary jak świat / wizualnie nie więcej niż 25
Zawód: Anioł Posłaniec, Doradca, Zwierzchność anielska
Miejsce zamieszkania: Eden

Organizacja: Neutralni
Stanowisko: -
Rasa: Anioł
Ranga: Zwierzchność

Moce:
Strefa Poza Czasem - tunel czasoprzestrzenny, w który może wejść znikając z oczu i teoretycznie z tego świata. Używany głównie do bezpiecznego podróżowania, choć przydatny bywa także w starciach, jako, że podczas pobytu w Strefie nie może zostać zraniony przez istoty poza nią. Wnętrze tunelu za każdym razem wygląda inaczej - czasem jest to idealne odbicie otoczenia, w którym rozpoczął wędrówkę, kiedy indziej jest to ścieżka wśród gwiazd, by w następnej chwili przypominać rajskie ogrody. Zawsze jednak Strefa kusi umysł, by zostać w niej na zawsze, dlatego też nadużywanie jej jest niebezpieczne: pokazywany przez nią świat jest idealny i nierealny, może doprowadzić do obłędu czy depresji spowodowanej smutną rzeczywistością. Ponadto wkroczenie do tego osobliwego świata potrafi obciążyć siły anioła, zwłaszcza, jeśli do środka dostanie się jeszcze ktoś. Stworzenia znajdujące się poza Strefą widzi jako różnokolorowe skupiska energii, nie może im zadać żadnych obrażeń. [2 posty użycia, 3 posty przerwy]

Kontrola powietrza - posłańcowi zawsze przydaje się wiatr wiejący w plecy, dmący w żagiel, pchający do celu. Każdy anioł dysponuje cząstką Pana, maleńką iskrą, fragmentem Jego wszechmocy. Mal’akhowi przypadło do dyspozycji powietrze, z którym zrobić może co zechce - rozrzedzić je, zagęścić, wywołać drobny podmuch lub groźną wichurę, unieść, spowolnić opadanie. Jest to jednak żywioł trudny w obyciu, jako, że nie da się go dostrzec gołym okiem. Potrafi czasem na chwilę uciec ze “smyczy” aniołowi i kaprysić nim powróci pod jego panowanie. Nadużycia wiążą się z zawrotami głowy, bólem mięśni oraz możliwością podwójnego widzenia. [2 posty użycia, 3 posty przerwy]

Kontrola ognia - władzy Tronu uległ także płomień. Choć nie jest to jego główny żywioł, wciąż wie jak skorzystać z niego do siania zniszczenia lub zaprowadzania (ewentualnie utrzymywania) pokoju. Żywioł staje się tym niebezpieczniejszy, że może podsycać go powietrzem, rozprowadzać na większy teren, utworzyć wir ognia pożerający wszystko na swej drodze. Ze względu na możliwości destrukcyjne, Posłaniec stara się po niego sięgać w ostateczności, kiedy nie ma już innego wyboru by obronić siebie lub słabszych. Za częste używanie wywołuje mrowienie palców, odwodnienie, gorączkę. [3 posty użycia, 4 posty przerwy]

+ skrzydła, regeneracja

Umiejętności:
Korzystanie z broni białej (włócznie)
Znajomość punktów witalnych - znacie mistrzów akupunktury, prawda? Teraz wyobraźcie sobie, jak wbija igłę idealnie w takie miejsce, żeby was sparaliżować na jakiś czas. Bezboleśnie, ale skutecznie pozbawia was możliwości poruszania się, spychając do roli zirytowanej poczwarki najeżonej igłami.
Retoryka - Mal przekona do swojej racji nawet najbardziej opornego osobnika. Będzie próbował do skutku, podchodząc do swojego rozmówcy z każdej możliwej strony, znajdzie najbardziej przekonujące argumenty, a potem przeciągnie na swoją stronę.
+ Zwiększona zwinność, szybkość.

Słabości:
Nienawidzi swojej ziemskiej formy, uważa ją za słabą i poniżającą. Boi się widoku krwi, jednakże tylko własnej.
Skrzydła. Wpada w furię, jeśli ktoś śmie ich dotknąć bez pytania i uzyskania zgody.
Niemal każdą istotę ziemską uznaje za grzeszną, w tym sporą część aniołów, przez co jest nieufny, podejrzliwy i z trudem przychodzi mu współpraca.
Podczas walki często odsłania swoją prawą stronę.
Popada w apatyczne, wręcz depresyjne stany co jakiś czas. Wywołane są odejściem Stwórcy oraz tym, że przez tysiąclecia Mal’akh przebywał w Jego najbliższym otoczeniu. Miewa też swoiste napady paniki: występują duszności, zawroty głowy, w oczy cisną się łzy.

Wygląd | Charakter:

Trony cechują się — jak pisał Pseudo-Dionizy — „nieporuszoną wrogością do wszystkiego, co marne i niskie” [...]

- Litość? - wyrzucił z siebie cichy, melodyjny głos anioła. Krótki śmiech zadźwięczał niczym brzęknięcie szkła. - TY śmiesz prosić MNIE o litość? - warknął ostro, gniewnie mrużąc oczy barwy onyksu z obwódkami niczym rtęć. Oto miał przed sobą grzesznego śmiertelnika, którego Bóg ocalił, tudzież pokarał, chorobą w dniu, w którym odszedł. Marny robak, niegodny jego spojrzenia, a co dopiero litowania się. Posłaniec patrzył na niego z góry, oceniając, powstrzymując minę pełną obrzydzenia. Najchętniej wymierzyłby sprawiedliwość, ale nie on poddawał sądom, a Najwyższy. Nie był też Metatronem i nie zamierzał zniżać się do jego poziomu - plugawego samozwańczego władcę świata, który swoje grzechy rozlewał na innych, brudząc sobie ręce poprzez nich. Jako Tron był uznawany przez wielu za szaleńca, ale on widział to, czego nie dostrzegali inni. I bardzo odczuł stratę Pana. Nędzny robak zaskomlał coś, próbując się tłumaczyć.
- Kradłeś owoce tej ziemi, niszczyłeś ciężką pracę ogrodników, zabijałeś żyjące tu istoty. Światłość osądzi cię w dniu ostatecznym, nie ja. Chcesz litości? Idź więc precz z Edenu! - wyrzucił z siebie, odruchowo częściowo rozkładając skrzydła, strosząc pióra w każdej z par. Jako anioł nie zniżyłby się do zabicia czy choćby odcięcia złodziejowi rąk. Krzywdzenie go nie było potrzebne, wręcz bezcelowe. Życie wystarczająco zdążyło pokarać wymordowanego i jakaś część Mal’akha rozumiała, iż do wyboru miał głodową śmierć lub kradzieże i morderstwa. Pojmował to, lecz nie akceptował.

Ogień trzasnął w kominku, płomień prześliznął się po drewnie, liżąc jego strukturę, smakując, zamierzając pożreć i pozostawić jedynie szary popiół. Anioł siedząc z kubkiem aromatycznej herbaty zerknął w stronę okna, na chwilę przerywając swoją opowieść. Śnieżna zamieć zasłoniła cały świat za szybą, skazując gromadkę dzieciaków na dłuższy pobyt z mężczyzną opowiadającym im o cudach, jakich nigdy nie widziały. Mówił jak wygląda niebiańska kraina, zdradzał historię powstania świata, po którym stąpały, że skrzydlaci w ich “ojczyźnie” nie znają podziału na kobiety i mężczyzn, ich ciała różnią się od ziemskich wcieleń, a nowe anioły tworzone były niegdyś nieprzerwanymi pieśniami zdolnymi powoływać życie. Kochał dzieci. Na ogół były jeszcze niewinne, a jeśli popełniły zły uczynek, to z czystego przypadku i niewiedzy. Zwykle też się do tego przyznawały. I były szczere, zupełnie jak on. Zaraz podjął opowieść, powracając spojrzeniem do zaciekawionych twarzyczek. Radość wypełniała go od stóp do czubka głowy, promieniowała z twarzy uśmiechniętej przyjaźnie. Przy tych, których kochał, zupełnie zapominał o troskach świata, jak na przykład teraz: bo któż odśnieży ścieżkę? Któż pomoże tym biedakom, których za mocno przysypie? Na pewno zabierze się do pracy kiedy tylko puch przestanie opadać tak intensywnie. Niegdyś prychał, iż jest Aniołem Bezużyteczności, bo cóż może robić Posłaniec w Królestwie przez większość czasu. Teraz miał nowe zadania - służyć radą i pomocą, jak na anioła przystało. Poza tym opowiadał bajki dzieciakom. A mawiali, że jest taki obojętny na wszystko i zbyt tajemniczy z tą swoją zagadkowością...

Wiatr rozwiewał długie, białe włosy, które zmieniły się w swoistą chorągiew. Związane wysoko pasma sięgały daleko i czasem zaplątywały się o skrzydła, jednakże ich posiadaczowi najwyraźniej to nie przeszkadzało. Stojąc na zboczu góry spoglądał w dal, na nieco surowym obliczu malowała się obojętność. Gdyby uśmiechnął się choć odrobinę, zdawałby się znacznie przyjaźniejszy, a jego twarz zdecydowanie przyjemniejsza. Chwila wytchnienia przed dalszym marszem, pogrążeniem się w rozmyśleniach. Pamiętał swój mały bunt, kiedy nie chciał zgodzić się na przybranie kruchej, ludzkiej formy przy zejściu na Ziemię. Ignorował argumenty, wciąż wołał, iż prowokująca do grzechu i marna powłoka jest dla niego poniżej minimalnego progu godności, którego by już nie przekroczył. A potem uświadomił sobie, że blask istoty opromienianej tyle czasu przez Stwórcę (wszak większość swego istnienia przebywał obok Tronu Pańskiego) byłby jeszcze mniej akceptowalny dla ludzkich oczu. Oślepiłby ich, a ci, którzy by wytrwali i tak nie byli godni spoglądania na niego. Wszak to prawie jakby patrzyli na oblicze Boga, nawet jeśli światło było odbite - całkiem jak księżyc odbija promienie słoneczne. Czasem zauważał swoje wady: bywał próżny, wywyższał się, w ostatniej chwili powstrzymywał przed ukaraniem grzesznika w taki sposób, na jaki zasługuje. Był jednak sprawiedliwy. Jeśli grzeszny miał coś na swoją obronę to brał to pod uwagę w osądzie, szukał jego dobrych uczynków, robił wszystko, by kara była łagodna. Każdy zasługiwał na taryfę ulgową, wszystko zależało od życia, od otoczenia, w jakim istota musiała żyć, od decyzji podjętych zbyt szybko, bo tego wymagała krótka chwila. Jako wieczny duch nie mógł wyładowywać gniewu na marnych, śmiertelnych pyłkach.
Poprawił rękawice zasłaniając jasną, porcelanową skórę nadgarstków, wyprostował się. Mierzył ponad dwa metry, a umięśniona sylwetka nie zdradzała jego zaskakującej lekkości. Jako anioł miał do dyspozycji nieziemskie piękno oraz brak problemów z ciężarem ciała. Gładka twarz nosiła ślady zarostu, regularnie golonego, teraz jednak w podróży lekko zaniedbanego od dwóch dni. Gdy spoglądał z góry na świat przypominało mu się dlaczego postanowił opuścić wieczną wartę i przestać oczekiwać na powrót Stwórcy. Ziemia była piękna przed Apokalipsą, a dopóki Destruktor Światów nie przyszedł rozbić jej na kawałki, warto było spróbować ją uratować. Właściwie, kiedy ostatnio rozmawiał z Abaddonem to ten nie otrzymał polecenia, więc Ziemia wraz z mieszkańcami mogła sobie dalej krążyć po wszechświecie w jako takim spokoju. Im dłużej obserwował zmagania swoich braci i sióstr w dole, tym bardziej pragnął do nich dołączyć. Wciąż nie mógł przyzwyczaić się do tej kruchej formy, nawet, jeśli nie stał się słabeuszem po “materializacji”. Spokojnie obrócił się, oczyszczając umysł, wprowadzając się w osobliwy stan. Musiał wszak panować nad ludzkimi emocjami, które jemu, aniołowi tak wysokiej hierarchii, nie przystoiły.

Dodatkowe:
Posiada trzy pary skrzydeł. Materializuje i chowa wszystkie na raz, innej opcji nie ma.
Należy do anielskiego chóru Tronów.
Lubi herbatkę i długie zimowe wieczory z książką w ręku.
Nie przypomina ani wielkiego koła z oczami ani też istoty o czterech twarzach oraz skrzydłach. Kiedy pierwszy raz usłyszał o ludzkim wyobrażeniu jego chóru - parsknął. Do tej pory rzuca o tym żarty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.18 23:41  •  Jestem Tronem, nie taboretem! Empty Re: Jestem Tronem, nie taboretem!
Na czym dokładnie polega ten tunel, bo wspominasz o przemieszczaniu się? Na jakąś odległość? Czy po prostu działa to jak jakaś bariera, a tempo poruszania się jest jak u normalnej osoby?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.18 23:56  •  Jestem Tronem, nie taboretem! Empty Re: Jestem Tronem, nie taboretem!
Postać wchodzi w widoczny "portal" (w tym czasie może tam się dostać ktoś inny, tak samo jak i wszelkie pociski), po zamknięciu może z normalną, ludzką prędkością iść przez ten "wymiar" i otworzyć wyjście dajmy na to 5 metrów dalej - zależy ile przejdzie/przebiegnie/cokolwiek. Równie dobrze może stać w miejscu c: Można to uznać za coś w rodzaju bariery, w której przez chwilę tylko od środka można coś Malowi zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.18 0:01  •  Jestem Tronem, nie taboretem! Empty Re: Jestem Tronem, nie taboretem!
W takim razie akcept c:
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach