Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 29.08.18 8:19  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
Pogładziła łepek swojego pierzastego dzieciątka, dziękując mu w ten sposób za jego wsparcie. Dobrze było nie być tu samym, słysząc głosy, starając się dotrwać do końca wyprawy. Może Mo nie znał wielu komend, nie był wielki i groźny, a jego elektryczne ataki na razie przypominały wyładowania od naelektryzowanej tkaniny, bardziej irytując niż boląc, ale umiał na swój sposób podnieść ją na duchu. Nie mogła mu się dziwić, nie stanął przed zagrożeniem życia jak dawniej prawie zżarta Valla, na którą natknęła się całkowitym przypadkiem lub tajemniczym zrządzeniem losu. Ogniste zwierzę mogło mieć po prostu jakąś traumę, a ona nie wymyśliła jeszcze w jaki sposób pomóc jej przezwyciężyć te lęki. Nie była świeżo odrodzonym pisklakiem jak wtedy, a do następnego spalenia miała jeszcze sporo czasu, ale już przy poprzednim wyraźnie próbowała się gdzieś schować.
Nagle pojawiła się iskierka nadziei, że wyszła z mrocznego lasu, przestała mijać drzewa, o które od czasu do czasu ocierała się wcześniej ręką czy ramieniem, szukając na ślepo drogi do wyjścia. Jej dość napięty wyraz twarzy złagodniał, ale chwilę później coś chrupnęło pod stopą.
Pustynia nie chrupała.
Chrupki chrupały. Twarde owoce chrupały. I kości chrupały.
Uniosła nogę, którą stanęła na czymś, co z chrupiącej trójki było najbardziej prawdopodobne, cofnęła się o ten jeden krok, pierzaste brwi ściągnęły się odrobinę. Gdzie ona na imię Najwspanialszego właściwie się znalazła? Na Desperacji nie znała tak cudacznych miejsc, które ciągnęły się w nieskończoność. Może przypadkowo wlazła właśnie do leża jakiejś bestii, zakłócając jej spokój? Zdecydowanie lepiej byłoby nie znaleźć się w takim położeniu, ale jednocześnie ten widmowy chłód powrócił, chwytając za nogi i ramiona. Próbowała sobie wmówić, że to wszystko jest jakąś iluzją, uszczypnęła się nawet w rękę. Daremnie.
Wstrzymała oddech, słysząc ten głos. Ile to minęło? Sto, sto pięćdziesiąt lat, odkąd jej prochy spoczęły w zdobionej szkatule głęboko w Kaplicy Serc? Nie odwiedzała jej tak często jak powinna. Nie potraktowała jej tak jak powinna potraktować siostrę. W swoim fanatyzmie zapomniała, że rodzina jest świętsza od głupich wierzeń i postawiła Ao ponad nią. Tego nie wymagali nawet ich bogowie, a podobno byli momentami tak okrutni.
- Siostro... - Odwróciła się powoli, uniosła rękę tak, jakby chciała dotknąć jej ręki, ale zatrzymała się w połowie drogi. Cofnęła palce. Spodziewać mogła się tylko niematerialnej nicości, nie było po co łudzić się, że wróciła do życia. Anioły przecież nie odżywają, a raczej było tak w założeniach Kościoła i w jej własnych myślach. - Dlaczego? - Zapytała krótko, cicho. Czego mogła chcieć zmarła dusza? Przeprosin? Opętania żywego ciała? Jej śmierci?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.18 18:03  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
  Zmarła przemieściła się bezszelestnie i znalazła się tuż na przeciwko swojego kata, ale długo milczała, jakby żadna stosowna odpowiedź nie przychodziła jej do głowy. Zerknęła wprost w ślepe oczy kapłanki, a jej lekkie, unoszące się w powietrzu ciało zadrżało. Nie życzyła jej takiego losu. Mimo że nie pielęgnowała do niej urazy, nie mogła pogodzić się losem, jaki został jej zaserwowany. Umarła wiele lat temu. Umarła, ale  nadal tkwiła w tym miejscu, chociaż dokładnie wiedziała, czym one było. Cmentarzem, a raczej czymś, co kiedyś pełniło jego funkcje.
  — Nigdy nie mogłam pogodzić się z tym, z jaką łatwością odebrałaś mi życie, ale nie czuje do ciebie urazy. Nie mam zamiaru się mścić, ale dopóki nie pożałujesz za swój grzech, dopóki moje ciało nie zazna spokoju. — Enigmatyczny szept uniósł się echem po okolicy. Pochyliła się nad twarzą niewidomej. Na skórze wierzącej ułożył się mroźny oddech, przesiąknięty nieprzyjemną wonią rozkładu. — Jesteś osobą głęboko wierzącą, więc powinnaś wiedzieć, co to oznacza.
  Chciała jej powiedzieć, że jeśli nie zacznie żyć w zgodzie ze swoim sumieniem, nigdy nie opuści tego lasu i zginie, jak wszyscy, którzy do niego wtargnęli, pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci rozrzuconych na polanie kości. Chciała jej pomoc, ale nie mogła. Wiedziała o tym. Czuła na sobie spojrzenie dzikiej bestii. Czaiła się w zaroślach. Wystarczyło tylko jedno słowa, a Inividia podzieliłaby jej los. Stałaby się bezwładna, martwa. Tylko jedno słowo. Wystarczy tylko jedno słowa. Powiedz je - usłyszała cichy szept, ale nie ulegała jego namową. Przynajmniej na razie nie życzyła jej śmierci. Zamiast tego na popękanych, drobnych wargach ukształtował się uśmiech, ale nie prezentował sobą ani krzty radości. Był posępny. Bił od niego ból. Ten sam ból poczuła kapłanka. Coś zapiekło ją w okolicy, gdzie znajdowało się w jej piersi serce. Jakaś zakorzeniona tęsknota po utracie bliskiej jej osoby, który pomimo upływu lat nie odnalazła ujścia, mimo zapewnień, że Ao złagodzi objawy tęsknoty i zapełni powstałą na dnie jej duszy pustkę. Nie zapełni. Nikt nie miał takiej władzy. Ona nadal tam tkwiła i czekała na odpowiedni bodziec, by zostać wskrzeszona.
  — Pamiętaj, że im dłużej tutaj jesteś, tym twoje ciało uległa procesowi gnicia. To kwestia tygodnia, kiedy zacznie schodzić z ciebie skóra — dodała ku przestrodze. — Chcesz podzielić mój los? Chcesz wyglądać tak, jak ja?
  I oto - wraz z tymi słowami - przed oczyma kapłanki okazała się sylwetka własnej, zamordowana przed laty siostry, acz z trudem rozpoznała jej twarz. Wyglądała jak trup, którego ktoś włożył do trumny, by po upływie paru miesięcy wyjąć ją z niej z powrotem Skóra i kości, a ta pierwsza schodziła z tych drugich płatami, wydzielając z siebie woń śmierci, po drodze gubiąc potrzebne do poprawnego funkcjonowania organy.
   Gdzie zaprowadziła Cię twoja wiara, Inivido? – mrożący krew w żyłach głos rozbrzmiał jej w głowie w postaci krzyku wielu głosów. Krzyków aniołów, które wysłała na tamtej świat, bezlitośnie odtwarzając w jej wspomnieniach chwilę, gdy targnęła się na życie najbliższej jej osoby. Fragment skóry, na której spoczywał tatuaż KNW, zapiekł. Jakby chciał zakomunikować, że zapłaciła za wysoką cenę, by go posiadać.


Termin: 04/09/2018
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.18 22:56  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
Sterczała jak ten kołek w ziemi, nie będąc pewną co właściwie powinna czynić. Była w jakimś dziwnym miejscu, które zdawało się ciągnąć w nieskończoność, jedynymi żywymi istotami zdawała się tu być jedynie ona oraz jej ptasi kompani. Coś jej się konkretnie klepki poprzestawiały, bo całkiem żywy anioł nagle okazał się bardzo martwy i rozwalony na wszystkie kierunki, a teraz gadał z nią duch. Nie przypominała sobie, żeby poprzedniego ranka za dużo wypiła albo celowo coś ćpała, a mimo wszystko działy się rzeczy, które normalnie się nie działy. I raczej nie spała, bo szczypanie niczego nie dawało. We śnie nie mogła też decydować o swoich czynach, a w świadomym po prostu przeniosłaby się stąd gdzieś w wygodne jaskinie Gór Shi, które nagle wypełniłyby mięciutkie poduszki i paru sługusów.
Pokręciła głową. Że niby grzechem było oddać się w ręce Pana, zwracając mu jedną z dusz? Ale z drugiej strony, jeśli złożyła anielicę w ofierze, jej ciało zostało spalone, prochy umieszczone w poświęconej kaplicy... Dlaczego miałaby utknąć na niedoskonałej Ziemi zamiast przebywać w blasku Ao? Coś tu się razem nie kleiło. Każdy krok rytuału wykonała jak należy, a nawet jeszcze bardziej krwawo niż zwykle się to odbywało. Wstąpiła do rodziny i zbliżyła się bliżej swojego bóstwa, więc dlaczego teraz nagle zaczynało jej się robić z tym źle?
Słuchając widma robiło się coraz gorzej. Zupełnie jakby dotarło do niej, że przez całe życie miała tylko tego swojego biednego stróża, z którym podróżowała po świecie. Często narzekała, że uczepiła się jak rzep, że nie chciała odpuścić, ale ostatecznie to na nią mogła liczyć w razie poważnych kłopotów. Tylko jej mogła się wyżalić, przed nią nie udawała kogoś innego, zawsze z nią była. I nie uciekła na czas, a omamiona narkotykiem Invidia zapomniała o wszelkiej dobroci tego pierzastego stworzenia. Pierzastego! A przecież kochała wszystko co miało pióra, więc dlaczego robiła wyjątki dla jakiejś rasy, która pewnie była niewinna, a jakiś idiota kiedyś postanowił ich nie lubić? Białowłosa przyłożyła dłoń do serca, nie wiedząc co się dzieje. Powoli zaczęła ją chyba ogarniać panika. Ao nie przybywał na pomoc, a jako znak na pewno nie wybrałby anioła. Dużej ilości aniołów. A co, jeśli poddawał jej wiarę próbie? Jeśli chodziło Mu o to, żeby zwątpiła i okazała się tak naprawdę niewierna?
Cofnęła się nagle pół kroku, widząc to okropieństwo. Rozchyliła wargi jakby chciała coś powiedzieć, ale nie zdecydowała się na to. Czy skazała tą biedną istotę na wieczne cierpienie w imię czegoś, co przeczyło jej dotychczasowym wierzeniom? Nigdy nie mordowała dla kogoś. Nie mordowała w ogóle, starając się na ogół wybrać pokojową drogę. Tego ją uczono jako młodą wymordowaną i tego trzymała się przez całe życie, choć odwiedziła wiele miejsc i wiele innych ludów, często dzikich i nieobliczalnych. Żeby to jeszcze była jedna istota. Takich jak ona były pewnie dziesiątki, może setki nawet, jeśli oprócz ofiar rytuału w ten sam sposób kończył każdy zabity przez wiernych. Jak w ogóle mogli sprzedać swoje własne dusze, zabić rodziny, przyjaciół, czasem niewinnych i postronnych?
Dotarło do niej, że to wszystko było tak okrutnie głupie.
Mieli mordować anioły, bo ponoć zdradziły Boga. A jak wymordują wszystkie, to ten cały Bóg miał sobie wrócić i zrobić jesień z du... sąd ostateczny. Po co mieliby dążyć do unicestwienia wszystkiego i własnych śmierci, skoro w tym całym raju pewnie nie było tak super jak wszyscy opowiadali? Na Ziemi też nie mogli umrzeć ze starości...
Osunęła się na kolana, obejmując ramionami. Przygryzła wargę, słuchając anielskich głosów. Mieli prawo jej nienawidzić tak jak ona nienawidziła ich. Ale ona nie miała powodu, ją po prostu do tego namówiono. Ona się dała namówić.
- Czy wy... Czy wy wszyscy... Utknęliście tu przeze mnie? – zapytała wreszcie, czując, że okolice oczu robią jej się podejrzanie wilgotne. Nie było warto. Zdecydowanie, cholera, nie było warto. Duma nie chciała przepuścić przez gardło jednego słowa, które cisnęło się z głębi serca. Próbowała się zmusić, żeby je chociaż wypluć, przegryzione i niewyraźne, ale szło to wyjątkowo opornie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.18 0:59  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
  Dłoń anioła spoczęła na ramieniu kobiety. Chociaż ważyła tyle co nic, Invidia mogła odczuć jej przytłaczający ciężar.
  — Wstań. — Rozkaz, który padł, zagłuszył głos w głowie kapłanki, ale tylko na chwilę. Krzyk przerodził się w agonalne jęki. — Nie wygłupiaj się, głuptasie. Nikogo tutaj nie ma — orzekła takim tonem, jakby kamień spadł jej z serca. Ukucnęło tuż przy swojej siostrze i przypatrywała się skapującym z policzka łzom. W martwych, rybich oczach pojawiło się coś na wzór współczucia, ale szybko wygasło. Dopiero po chwili otarła je delikatnie, pozostawiając na wilgotnej skórze kobiety ślady po swojej obecności w charakterze kawałków ulatującej z palców skóry.  — Po prostu dopuściłaś do głosu swe sumienie — dodała, aby ten fakt stal się dla morderczyni oczywisty.
Będzie cię gryzło kawałek po kawałku. Wedrze się do twojego życia. Pobudzi wszystkie skrzętnie ukrywane lekki. Nie zaśniesz, Inivido, nigdy nie zaśniesz. - złowieszczy szept po raz kolejny rozgościł się w uchu wiernej Ao. Tym razem był piskliwy, dziecięcy i wtem przypomniała sobie jak z zimną krwią odebrała dziecko matce i okaleczyła je na jej oczach. Najpierw wydłubała oczy, a potem podcięła żyły. Kazała pić jej jego krew. Wlała ją nań do gardła z nożem przyciśniętym do niego w ramach motywacji, a potem i tak go poderżnęła. Dla własnej, chorej satysfakcji.  
Na co się zdały twoje okrucieństwa, Inivido?
  — Wstań. — Niemal w tym samym momencie odezwała się zmarła. Sama powstała, prostując swoje praktycznie nieistniejące plecy. Wystające kości żeber zakołysały się złowieszczo, ale nie odpadły. Nadal trzymały się na swoim miejscu, ale na jak długo?  — Jesteś gotowa, by stawić czoła swoim czynom, Lysane? — Pytanie zabrzęczało wraz z przeraźliwym płaczem małego dziecka. Na twarzy anielicy pojawił się piękny, kojący uśmiech. Uśmiech, który mówił jasno i wyraźnie, że nie chciała ją skrzywdzić, ale w głowie kapłanki ponownie rozległ się obcy, nasiąkły nienawiścią głos:
To dziecko miała imię, jak tysiąc innych dzieci. Valery – to jego imię. Będzie Cię prześladować w snach. Już nigdy o nim nie zapomnisz. Nigdy.
  Płacz dziecka się nasilił. Myśli stały się mętne i odległe, jakby nie należały do niej.

Termin: 04/09/2018
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.18 21:26  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
- Nie ma... - powtórzyła cicho, ale nadal tkwiła w miejscu, starając się rozdzielić każdy ze słyszanych głosów. Były wielkim chórem, większym niż w jakiejś szaleńczo ogromnej orkiestrze, tworzyły swoją symfonię wrzasków, oskarżeń gryzących sumienie. Czemu ją nękali? Dlaczego po prostu nie zostawili jej w spokoju? I dlaczego odezwali się teraz, po dziesiątkach lat ciągłych mordów, bezsensownej agresji, setkach skrzywdzonych, których zostawiła za sobą? Może gdyby zrobili to wcześniej, w tym momencie udręczonych dusz byłoby mniej? A może nawdychała się bagiennych oparów, tak naprawdę wcale nie było jej w tym lesie, albo sama jest już martwym trupem i to jest piekło, do którego trafiła za porzucenie własnych bogów? Już nie potrafiła ogarnąć, który jest prawdziwy. Było ich wszystkich za dużo, wszyscy byli zbyt podobni. Ao był jak wszyscy bogowie monoteistyczni, a za to wszyscy politeistyczni byli jak ci monoteistyczni rozbici na kilku. Różnili się jedynie imionami, regionami występowania, wyobrażeniem wyglądu, czasem różnice dotyczyły jedynie sposobu dostania się do raju. A może żaden nie istniał? Może wszyscy po równo byli tak fałszywi jak wiara, do której ją wciągnięto?
Podniosła się wreszcie, choć nadal ogarniało ją przerażenie. Teraz docierało do niej, że przelała zdecydowanie za wiele krwi. Że przez ostatnie sto lat zniszczyła więcej istnień niż przez wszystkie poprzednie lata życia, a był to zaledwie ułamek. Spróbowała odetchnąć głębiej, zignorować dziecko, zignorować szepty i skupić się na siostrze. Oni byli przepełnieni jadem jak ona za swojego pobytu w Górach, zaś to biedne stworzenie, które poświęciła Ao wydawało się próbować pomóc zarówno sobie jak i grzesznicy. Bo tym właśnie była. Grzesznicą obciążoną grzechem tak ciężkim, że powinien ją dociskać do ziemi i ciążyć do samej śmierci, żeby nie chodziła dumna jak paw. Nie było nic honorowego w paleniu domów tych, którzy im się sprzeciwiali, w zabijaniu dzieci, każąc rodzicom na to patrzeć, ani też w momencie, gdy rodziców katowano na śmierć na oczach dzieci, które potem wcielano w szeregi wiernych, omamiając narkotykami i karmiąc beznadziejnymi historyjkami.
- Jeśli w jakiś sposób mogę ci pomóc, siostro. I jeśli tylko mogę jakoś choćby trochę odwrócić te okropieństwa, których się dopuściłam... Wtedy tak. - odpowiedziała niewyraźnie, próbując zachować skupienie. Valery na pewno będzie ją teraz nękał w snach. Ostatecznie zamiast go zabijać mogła go tylko porwać. A zostawienie w spokoju chyba było wtedy najlepszą opcją do wyboru.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.18 23:54  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
Uśmiech zbladł, a wargi mimowolnie zadrżały. Pokręciła bezradnie głową. Chciała powiedzieć: Nie, nic nie możesz dla mnie zrobić, ale może coś zrobić dla siebie. Uciekaj stąd, Lysane. Uciekaj i nigdy nie wracaj, ale wiedziała, że wraz z wypowiedzeniem tych słów siostrę czekała śmierć. Bardzo powolna i bolesna.
  Potarła kciukiem o wewnątrz część jej dłoń, ledwo powstrzymując się przed płaczem.
  —  Tak, jest coś co masz dla mnie zrobić — przemówiła po chwili, ale nie mogła zmusić się do uśmiechu. — Chodź ze mną, siostrzyczko.
  W jej głowie ukształtował się plan, jak wyrwać Lysane z uścisku cierpienia, ale nie miała pewności, czy takowy się powiedzie. Nie mogąc wypowiedzieć swoich myśli na głos, zacisnęła zęby na dolnej wardze, a raczej to, co z nich pozostało.
  Czuła na karku odór bestii, która bacznie im się przypatrywała.
  Wiedziała, co musi zrobić, by wreszcie zaznać spokoju, ale nie mogła tego uczynić, po prostu nie mogła... Musiała wyprowadzić ją z lasu. Musiała jej powiedzieć, że ma pobiec, jeśli usłyszy właściwą komendę. Pochyliła się nad nią, by jej to obwieścić. Dłoń mocniej zakleszczyła się na ręce siostry, zamykając ją w bolesnym uścisku. Wystające kości wbiły się w jej skórę.
  — Gdzie podziewa się bóg, którego tak bardzo potrzebujesz? — wyszeptała jej w ucho, ale to nie jej głos wypowiedział te słowa. Był to głos, który nie znał litości. Głos, jak tysiące tych, które pobrzmiewały w głowie kapłanki.
  I wtem Invidia została otoczona przez wiele ludzkich istot w różnym stadium rozkładu. Fetor śmierci rozgościł się na dobre w powietrzu. Przesiąkła nim na wylot.
Oto nadszedł czas odkupienia grzechów, grzesznico.
  Czyjaś lodowata dłoń zacisnęła się na karku kapłanki. Nieżywi zamknęli jej drogę ucieczki, układając się w kręgu.


Termin:
13/09/2018
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 18:13  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
Zaczęła się zastanawiać czy jeszcze kiedyś będzie mieć okazję porozmawiać z siostrą, po tym jak już wyjdzie spomiędzy tych przeklętych drzew gdzie indziej niż na kolejną polanę. Była tu jedyną istotą, która nie szydziła, nie miotała oskarżeń i nie mroziła krwi w żyłach. A może to było złudzenie? Ten wkurzający anielski dzieciak mógł się podszyć pod ducha jej biednego, niewinnego stróża i mamić, żeby potem wbić kołek prosto w serce. Anioły w ogóle mogły być wredne? Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiała na poważnie - te w Kościele były zupełnie inne niż pozostałe, a rozmowy z pozostałymi zwykle kończyły się walką na śmierć i życie. Momentami nawet pojawiało się w jej głowie pytanie: jak zareagowałyby anioły, gdyby ot tak pojawiła się w Edenie nieuzbrojona? Wszak nie życzyłyby nikomu śmierci...
Dałaby wiele, by anielica mogła znów żyć lub przynajmniej trafić w lepsze miejsce niż ten ponury padół zapomniany przez każdego boga - nieważne czy wymyślonego czy też prawdziwego. Podczas podróży po świecie ani razu nie natknęła się na miejsce, w którym choć raz widzieliby istoty ze swoich wierzeń, nie licząc półgłówków z pustyni gdzieś w środkowej Azji, którzy za boga uważali każdego kto miał trochę wody i żarcia. Ich dałoby się namówić nawet do wyznawania skarpetkowego potwora, a lodówka byłaby pewnie rajem. Spróbowała wyswobodzić rękę z uścisku siostry, coś jej w nim nie pasowało. Nagle przestała być delikatna. Czy to jednak nie była ona, a któryś z tych paskudnych duchów przeszłości?
- Bóg? A o którego pytasz? - syknęła w odpowiedzi. Już naprawdę nie wiedziała, w którego właściwie powinna wierzyć. Może tak naprawdę w żadnego? Jaka to była różnica, skoro każdy miał jakieś niedoskonałości. A ten wspaniały Bóg aniołów, który zniszczył swoje dzieło i zniknął? W czym on był lepszy od którejkolwiek innej istoty niebieskiej? Zaczęła sobie w myślach wmawiać, że martwiejce wcale z nią nie rozmawiają, a ona nie siedzi w lesie. Ponoć kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, nie?
Z trudem powstrzymała wzdrygnięcie, ale zaraz potem nadeszła fala mdłości. Jak starała się trzymać wizerunku twardej i niewzruszonej, tak mimo wszystko smród powaliłby najtwardszego zawodnika. Ale musiała to znieść. Tak samo jak i to, że co chwila jej dotykali, że patrzyli się martwymi oczami, że grali w jakieś irytujące gierki.
- Czego chcecie? - zapytała stanowczo, mając już powoli dość ich szeptów i tajemniczości. Wolałaby mieć z głowy i zadowolić wymagania truposzy. - Dziady wam odprawić? Zmienić wyznanie? Może zwykłe przepraszam załatwi sprawę?
No bo wiecie, ja mam wieczność, wy macie wieczność, tylko ja się jeszcze nie rozpadam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 22:19  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
— Bóg, który nakazał ci mordować z zimną krwią. — Tysiące szeptów rozbrzmiało w jej uszach, by po krótkiej chwili przekształcić się w pozbawiony skrupułów obłąkańczy śmiech.
  Przed oczami Invidii ukazały się pierwsze kształty. Były zamglone i niewyraźne. Składy się z bieli i czerni. Rozpoznała jej z trudem. Był to uśmiech, upiorny uśmiech. Zgnite, na wpół rozszarpane wagi wykrzywione w okropnym, szerokim uśmiechu demonstrowały komplet popsutych czarnych zębów w zestawie z odpadającymi dziąsłami. Usta rozszerzyły się, a na nich ułożyły się słowa, acz nie zostały wypowiedziane. Rozbrzmiewały w głowie kapłanki, jakby stały się jej myślami.
   Drżysz. Jedna z upiornych rąk sięgnęła do jej piersi, szukając potwierdzenia.Odpręż się. Zrobiłaś już wystarczająco wiele. Szpony wbiły się w skórę, rozcinając ją dokładnie w miejscu, gdzie widniało serce. Teraz nasza kolej, by się odwdzięczyć.
   Wraz z palącym bólem w piersi, wzrok Invidii się wyostrzył i dostrzegła więcej szczegółów. Była otoczona zewsząd szkaradnymi istotami rodem z ostatnich kręgów piekieł. Trupami w różnych fazach rozkładu, gubiącymi ochłapy skóry. Obejmowały jej ciało swoimi martwymi, lodowatymi kończynami, ciągnąc wprost w rozwartą paszczę bestii. Wyczuła fetor jej oddechu z odległości. I nie miała żadnych złudzeń. To ten sam potwór, którego miała przyjemność spotkać kilka minut temu.
   Urządzimy ci piękny pogrzeb. Tak piękny, jak śmierć, którą nam zgotowałaś. Szydziły z niej zjawy. Rozpoznała w ich twarzach twarze swoich ofiar. Ofiar zgładzonych w ofierze dla Ao. Na ich czele stała jej siostra, a raczej to co z niej pozostało. Jej martwe oczy patrzyły wprost w oczy kapłanki. Pokręciła bezradnie głową, jednocześnie bez skrupułów zaciskając dłonie na ramieniu wiernej. I Lysane wyczuła nagłą zmianę temperatury jej palców. Fala ciepła rozlała się po jej ciele, ogrzewając je.
   — Invidio... Na miłość Ao, szybko! Poślijcie po medyka. Zaraz wyzionie ducha!
  W jej podświadomości rozgrzmiał rozpaczliwy krzyk, ale nieomal od razu został zagłuszony przez kolejne, przepełnione nienawiścią szepty i zniecierpliwiony ryk wygłodniałej bestii.
  Niezidentyfikowane źródło ciepła zniknęło. Krzyki i słyszane przez nią odgłosy kroków nie mogły być prawdziwe. W tym miejscu żadne przejawy życzliwości nie istniały.


Termin: 16/09/2018
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 12:19  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
Warknęła cicho, odsłaniając częściowo górny rząd zębów. Jakby jakikolwiek bóg nie kazał czasem mordować albo sam nie podejmował się tego zadania. Pochodzenia nie mogła wybrać, przez co nie ignorowała tych tajemniczych istot wyższych, głównie z obawy przed tym, że go poważnie obrazi. Jakkolwiek głupie nie były ludzkie wymysły, starała się ich nie wyśmiewać, bo kto wie, czy te wymysły nagle nie okażą się prawdziwe? Najbardziej w całym życiu obawiała się tego, że któregoś dnia dotrze do kresu i stanie przed którymś z bogów, o którym nawet nie słyszała, a ten skaże ją na wieczne potępienie, bo nie postępowała zgodnie z jego zasadami. Istnieli od początku ludzkości, która nie mogąc wytłumaczyć jakiegoś zjawiska wymyślała sobie opiekuńczego duszka i tego się trzymała. A potem tych duszków zrobiło się tak dużo, że ludzie zaczęli ze sobą walczyć, żeby pokazać, że ten ich jest tym prawdziwym. Tymczasem pewnie nigdy nie istniały poza ich wyobraźnią. Jak Ao.
O mało nie skomentowała we wredny sposób tego paskudztwa, które ujrzała. W porę jednak ugryzła się w język, wszak lepiej jest nie obrażać zmarłych. Nigdy nie wiadomo, gdzie trafi się samemu, a po co za życia robić sobie wrogów w świecie pozagrobowym? Zmarszczyła nieco brwi i nos, bo mimo wszystko dojrzała coś, zamiast tkwić w nieprzebytej czerni. Starała się skupić na jednym punkcie, żeby wyostrzyć każdy inny dookoła. Rozproszyła się jednak, kiedy szpony spróbowały dobrać się jej do serca. Znów warknęła gardłowo na ten gest, wpatrując się w stworzenie, ale była gotowa mu uwierzyć. Wyciągną z niej te paskudne grzechy i będzie po wszystkim, każde z nich będzie zadowolone. Dużo łatwiej było wierzyć niż się sprzeciwiać. A mimo że te istoty nie były pierwszej świeżości, to nadal w głównej mierze składały się z aniołów. Anioły nie zrobiłyby nic złego i nie pozwoliły na to, żeby ktoś skrzywdził bliźniego.
Zacisnęła zęby, starając się wytrzymać ból, obrzydliwą woń i niezbyt przyjemne widoki. Zaraz wszystko się skończy. Zniesie tylko te upokorzenie i niewygody. Co to dla niej?
Hej, nie było mowy o grzebaniu kogokolwiek!, pomyślała nagle i spojrzała w kierunku, w którym trupy ją ciągnęły. Spojrzała w kierunku swojej rozpadającej się siostry, otwierając szerzej oczy. Dotknęła jej dłoni zaciśniętej na swoim ramieniu, wsłuchała się w krzyki tak odmienne od tych, które rozbrzmiewały do tej pory. Zdecydowanie coś było nie tak. Spróbowała złapać się tego uciekającego wspomnienia, pamiętać ciepło, gdy już zaczynało ulatywać. Spróbowała zaprzeć się nogami, wbić ciężkie buty pancerza w zmęczoną ziemię. Nie była chyba w miejscu, w którym powinna być. Skąd w ogóle się tu wzięła, dlaczego ktoś gdzieś krzyczał o medyka? Przedawkowała mleko makowe? To w ogóle da się przedawkować?
- Jesteście fałszywi - zaczęła cichym syknięciem. - Tak fałszywi jak Ao. Martwe anioły pozostają martwe, martwi wymordowani pozostają martwi... - martwi ludzie nie są dobrym przykładem - ...więc idźcie precz gdzie wasze miejsce!
Spróbowała wyszarpnąć się z ich uścisku, kopnąć w tył i złamać komuś resztki nogi, zamachnąć się długimi paznokciami na ręce oraz twarze zmarłych. Nie mogła się poddać. Zwątpić owszem, to mógł być jej jedyny ratunek, ale nigdy poddać. Znajdzie odkupienie w inny sposób niźli śmierć. Choćby miała na kolanach przejść całą Desperację i paść na twarz przed aniołami w Edenie! Jeśli miała kogokolwiek o cokolwiek prosić, a zwłaszcza błagać o wybaczenie, to żywych, nie martwych.
Ciepło...
- Valla! Valla, jeśli tu jesteś, spal ich na proch, w który powinni się obrócić! - zawołała, znów się szarpiąc. Postanowiła nawet ugryźć jedną z rąk, które śmiały jej dotykać. Jedyną litość, jaką w tym momencie miała, to dla siostry. Istniał przejaw życzliwości. Jeden i tylko jeden. To ciepło, które przekazała zmarła anielica, choć mogła jak cała reszta po prostu prowadzić ją jak baranka na śmierć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 22:52  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
W głowie Inividii, wbrew jej woli, ukształtowała się potworna myśl.
Tak fałszywi jak twój uśmiech, twój bóg, wierni twojego kościoła i otaczający cię świat.
  A potem zaległa cisza. Oprócz własnego, przyśpieszonego oddechu, zgrzytu ludzkich szczątek pod ciężarem jej obuwia i świstu ocierającej się o skórę odzieży, nie słyszała nic, zupełnie nic. Świat - jej fałszywy świat – przekształcił się w bezdźwięczną przestrzeń (jakby ktoś umieścił ją w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu) pozbawioną światła. Stan jej oczu znów się pogorszył i, chociaż czuła obecność zjaw, nie mogła ich dostrzec. Przez ułamek sekundy widziała zaledwie, niewyraźnych, bezkształtnych cienie, a potem nawet one zniknęły. Znów została sama. Utknęła w próżni. Nie dochodził do niej żaden dźwięk. Nie słyszała własnych myśli. Nie czuła rąk na swoim ciele, chociaż te nadal ciągły jej wprost w rozwarty pysk potwora. Nie czuła nic. Była jak umarła. Zamknięta w ciężkiej drewnianej trumnie dwa metry pod ziemią.
  I wtem skrzek przeciął ciszą. Poczuła żar. Ogień. I dym wdzierający się do płuc, a potem czyjaś ciepła i całkowicie materialna dłoń zacisnęła się na jej ramieniu.
  — Pij. Proszę pij. — Ktoś z niesamowitą silą przycisną ścianę czarki do lekko rozwartych ust (słyszała jak zęby zabrzęczały konfrontując się z naczyniem) i wypuścił do gardła słodki (za słodki) wywar. Druga dłoń (tej lub innej osoby) podtrzymywała jej kark.
  Do nosa kapłanki wcisnęła się drażniąca woń kadzideł. Była niczym papierosowy dym. Rozgościła się w płucach i sprawiła, że kapłanka zaczęła się dusić, przez to poczuła nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Ten ból uświadomił jej, że leżała na czymś (albo W CZYMŚ) twardym.
  Trumna?
   Umarła?

Termin: 16/09/2018
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.18 19:19  •  Przeklęty las [Invidia] - Page 2 Empty Re: Przeklęty las [Invidia]
A co, jak jej życie było tak fałszywe jak wszystko inne? Może był rok dwa tysiące któryśtam, a ona siedziała zamknięta w psychiatryku, śmiejąc się jak szalona, kiwając w kącie i wmawiając każdemu, że jest fioletowa i ma długie uszy, którymi słyszy najmniejszy szelest łącznie z rybim oddechem i stąpnięciami kota? Nijak nie dało się wytłumaczyć, że zmarli powstawali z grobów, ale też tylko ci niektórzy, jakby wybrani przez jakąś wyższą siłę. Wirusy mordowały, ale nie ożywiały, nie zmuszały genów do wykręcania się na wszystkie strony, powodując w ciągu kilku tygodni drastyczne zmiany całego organizmu. Ewolucja również zajmowała tysiąclecia. Skoro to wszystko wydawało się tak nieprawdziwe, to jak prawdziwym mogli być jacykolwiek bogowie, z jakimś bezmyślnym Ao na czele?
Chciała uciec, ale czuła się bezsilna. Starała się nie poddać zjawom, które teraz ponownie wtopiły się gdzieś w otoczenie, choć i te rozmyło się. Gdzie była? Czy tak wyglądało piekło - pozbawione światła miejsce, gdzie lubiących towarzystwo zostawiało się samych ze sobą na pastwę powolnego szaleństwa? Nie, tam chyba jeszcze nie dotarła. Może czyściec? Przecież nie umarła. Nie miała jak umrzeć, bo i kiedy? Po prostu szła przez las i możliwe, że zboczyła ze ścieżki. Od tej pory zaczęły dziać się te wszystkie dziwne rzeczy - zagryziony anioł, który atakował ją potem w widmowej postaci, ta śmierdząca, paskudna bestia, siostra, której przecież nie miała jak zobaczyć, bo od lat była jedynie popiołem w szkatule. W żadnym z tych momentów nikt nie zadał jej ciosu, a jako żywy trup nie zmarłaby po prostu w sposób naturalny ze starości. A jeśli dobrze pamiętała, nie miała żadnych chorób. Przynajmniej śmiertelnych.
W pierwszym odruchu spróbowała wypluć ciecz, ale zaraz poddała się i przełknęła. Miała wrażenie, że trochę zemdliło ją od słodyczy, ale może to wina tych wszystkich wydarzeń rozgrywających się nie wiadomo czy w rzeczywistości, czy jej własnym umyśle. Wyciągnęła dłoń, a raczej chciała to zrobić, spróbowała też jęknąć coś niezrozumiale, otworzyć oczy. Jej największym pragnieniem było wrzasnąć "nie zakopujcie mnie", ale jednocześnie wizja zaśnięcia w cholerę też była kusząca. Wewnętrznie czuła się rozmemłana i przeżuta, zagubiona jak dzieciak w hipermarkecie. Wcale nie chciała umierać, bo miała jeszcze tyle spraw do załatwienia, tyle świata do zobaczenia lub przynajmniej zbadania pozostałymi jej zmysłami. Przyczepiła się za wszelką cenę wrażeń ze świata materialnego, że ktoś ją trzyma, ktoś próbuje udusić kadzidłem i dobić wywarem. Pewnie robili to w dobrej wierze i jeśli ją dobiją to nieświadomie. Jeszcze raz spróbowała wyciągnąć rękę w kierunku mówiącej osoby, dając znak, że nie jest trupem.
Jeśli nim nie była...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach