Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 15.01.18 15:14  •  Can i have you're heart? [N.A.I.D] Empty Can i have you're heart? [N.A.I.D]
Uczestnicy: N.A.I.D
Cel: Zdobycie próbek do badań.
Nagroda za powodzenie: technologia/umiejętność
Poziom: łatwy
Możliwość zgonu: Nie?

Nie jest tajemnicą (dla wtajemniczonych), że placówka badawcza SPEC prowadzi obserwacje i próbuje rozgryźć czym jest wirus X i na jakiej zasadzie działa. Jednak, aby można było prowadzić badania potrzebne są do tego próbki wszelakiej maści. Jeden z naukowców jednak chciał zbadać jeden z organów wymordowanych, a mianowicie serca. Dokonać pomiarów, rozważyć zmiany, itp. Jak to naukowcy. Ale na jego nieszczęście żadnego nie było w zapasach czy magazynie. Zirytowany tym faktem wpadł na pomysł. Przecież nie mógłby odpuścić. To dla większego dobra.
-Te... eee... ty przy drzwiach.-naukowiec w białym kitlu i rozwianej fryzurze wskazał na ochroniarza stojącego przy drzwiach-Chodź tu...-irytację dało się od niego wyczuć na kilometr.
Zdezorientowany mężczyzna zaczął podchodzić do, jak mu się wydawało, szaleńca.
-POŚPIESZ SIĘ! Ile mogę czekać.-krzyknął zdenerwowany.
Dla własnego bezpieczeństwa ochroniarz szybkim susem przebył pomieszczenie i znalazł się obok siedzącego na obrotowym krześle okularnika.
-O co chodzi?-zapytał salutując, samemu nie wiedząc czemu.
-Tak... tak...- naukowiec powtórzył mieszając jakieś odczynniki, a po chwili odwrócił się w stronę młodego mężczyzny-A... no tak... co to ja miałem...-rozmyślał drapiąc się po brodzie-Przyprowadź mi tutaj tego replikanta... co to w tym projekcie...-naglę jego uwagę przykuło ciche syczenie za nim.
Odwrócił się, a z fiolki w której wymieszał odczynniki zaczął uchodzić dym. Bez większego zastanowienia padł na ziemię, a ochroniarz zaraz za nim. "Co jest do cholery?!" przeszło przez myśl zdezorientowanego młodzika. Po chwili usłyszeli tylko nieśmiały dźwięk pierdnięcia. Naukowiec wstał śmiejąc się z całej sytuacji.
-Żebyś tylko widział swoją minę!-roześmiał się głośno z nieświadomego ochroniarza.
Skołowany szatyn wstał z ziemi i z niedowierzaniem patrzył na ścisłowca. "Co taki baran jak on tu robi?" zapytał się w duchu nie wiedząc co ma myśleć o tej sytuacji.
-Dobra... wracając. Przyprowadź N.A.I.D'a. Jak coś to pytaj o Daisuke Kimure.-powiedział uspokajając się i spokojnym ruchem ręki odprawiając swojego nowego "chłopca na posyłki"-A ty co? JESZCZE TUTAJ?!-krzyknął widząc, że ochroniarz nadal nie zebrał się do wyjścia.
Ten czym prędzej opuścił pomieszczenie, aby nie paść ofiarą kolejnego żartu naukowca. Ruszył w miarę szybkim marszem w poszukiwaniu Kimury. Popytał trochę, aż w końcu udało mu się trafić mężczyznę, którego szukał.
-Przepraszam, ale czy pan nazywa się Daisuke Kimura?-zapytał dla pewności przy okazji się prostując.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Poranki Daisuke można określić jako dość monotoniczne. Wychodzi z hibernacji codziennie o tej samej godzinie, sprawdza stan swoich systemów, odłącza kabel ładujący jego zasilanie, ubiera się stosownie do raportów pogodowych, po czym siada i czyta wcześniej zaczętą książkę. Nie posiadał takich samych potrzeb jak ludzie, więc miał rano do zabicia naprawdę dużo czasu. W niektóre dni spędzał ten czas na spacerowaniu z psem, którego Moroi Hachirō miał w zwyczaju czasami zostawiać. Jednak te momenty były tak przypadkowe, że nawet najbardziej skomplikowane algorytmy nie byłyby wstanie przewidzieć, kiedy mężczyzna podrzuci swoje zwierzątko. Właśnie z tego powodu N.A.I.D. trzymał w szafkach jakąś herbatę czy ciastka, bo według ludzkich zwyczajów, gospodarz powinien zawsze zapewnić coś do picia i jedzenia, gdy ma gości.
Nazywano to dobrym wychowaniem.
Pozostała część dnia również minęła jak zwykle. Zameldował się, zdał potrzebne raporty, pomógł przy treningu nowych żołnierzy oraz zacieśnił więzi z niektórymi osobami poprzez konwersacje. Wiele badań dowodziło, że dzięki częstym rozmowom relacje pomiędzy ludźmi się poprawiają, co sprawia, że efektywność pracy rośnie.
Same plusy.
I gdy N.A.I.D. już miał się udać na zaplanowaną przerwę, jakiś ochroniarz podszedł do niego. Nie miał w swojej bazie danych jakichkolwiek informacji o wcześniejszym spotkaniu z nim, więc mógł śmiało stwierdzić, że ani on, ani jego oryginał nie znali tego osobnika.
- Tak, o co chodzi? - powiedział replikator, pokazując na swojej twarzy lekkie zaciekawienie całą tą sytuacją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Okazało się, że to właśnie tego mężczyzny szukał nasz biedny ochroniarz. Na jego twarz wpłynęła ulga oraz lekki uśmiech. Wciąż wyprostowany patrzył na mężczyznę mniej więcej swojego wzrostu, który wyglądał dość imponująco. Zastanawiał się kim może owy osobnik być oraz jaką pozycję piastuję w S.SPEC. Jednak nie był to czas na pytania. Miał coś do załatwienia, a wolałby uniknąć kolejnych krzyków w jego stronę.
-Pan Hoji kazał pana wezwać.-odparł lekko rozluźniając swoją postawę-Proszę za mną. Wskażę panu drogę.-dodał po czym obrócił się na pięcie i zaczął iść w kierunku, z którego przyszedł.
Przez całą drogę młody mężczyzna nie mówił nic. Czuł swego rodzaju opór przed rozpoczęciem jakiejś krótkiej rozmowy. Kiedy znaleźli się przez wejściem do laboratorium, ochroniarz zatrzymał się i stanął przy ścianie obok drzwi.
-Proszę wejść do środka. Pan Hoji powinien być w środku.-powiedział i wyprostował się.
Po wejściu do laboratorium oczom Daisuke ukaże się sporych rozmiarów pomieszczenie z licznymi półkami, biurkami, szafkami, regałami oraz komputerami i innym laboratoryjnym ustrojstwem. Pomieszczenie jest dobrze oświetlane przez białe halogeny. Całe pomieszczenie wygląda na bardzo sterylne oraz czyste poza jednym z biurek, które było uwalone jakąś czarną mazią. Mężczyzna o czarny włosach noszący biały kitel siedział właśnie przy tym stanowisku coś majstrując. Wejście replikanta specjalnie nie zwróciło jego uwagi. Nadal zajmował się swoimi sprawami.
-DO STU DWUDZIESTU KACZUCH!-nagły krzyk starszego mężczyzny rozszedł się po pomieszczeniu kiedy ten podskoczył na krześle.
Niewielkie metalowe urządzenie, przy którym majstrował naukowiec okazało się być na tyle złośliwe, że poraziło go dość mocno prądem co spowodowało tak nagłą reakcję. Niewielki śrubokręt o ostrej i płaskiej końcówce wyleciał mu z dość dużym impetem z ręki przelatując obok głowy N.A.I.D'a i wbił się w ścianę za nim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na słowa ochroniarza N.A.I.D. skinął jedynie głową, po czym cicho zaczął za nim podążać w stronę pomieszczenia, gdzie najpewniej znajdował się pan Hoji. Replikant nie posiadał w swojej bazie danych zbyt wiele informacji odnośnie tego osobnika, jedynie podstawowe, takie jak pełne imię, wiek czy posada w wojsku.
Hoji był naukowcem, a to oznaczało, że działał w imię S.SPEC, więc każdy jego projekt był mniej lub bardziej ważny. A patrząc, iż jedną z dyrektyw androida było wspomaganie wojska jak najlepiej tylko mógł, to raczej nie mógł odmówić prośby tego mężczyzny. Oczywiście jeśli okaże się to być czymś nielegalnym lub zagrażającegym życiu innych cywili M3, to N.A.I.D. zamierzał podjąć określone kroki.
- Dziękuję za asystę. - powiedział Daisuke, jak tylko znaleźli się przed drzwiami do laboratorium. Wiele poradników mówiło, aby dziękować za jakąkolwiek pomoc, gdyż wpływało to pozytywnie na relacje oraz efektywność danej jednostki. N.A.I.D. do końca nie mógł zrozumieć, jak kilka słów mogły mieć taki impakt na kogoś, ale nie zamierzał się nad tym długo rozmyślać. Była to w końcu jedna z wielu dziwnych, ludzkich rzeczy nie mających większego sensu.
Tak jak wykrzykiwanie dziwnych rzeczy na głos, gdy coś poszło nie tak.
Albo niezachowywanie środków ostrożności w laboratorium.
- Czy wszystko w porządku? Czuje pan jakieś skurcze? Ból? - zapytał N.A.I.D., jak tylko podbiegł do naukowca, natychmiast rozglądając się za jakimiś obrażeniami powstałymi z wyniku porażenia i kompletnie ignorując śrubokręt, co o mały włos nie przebiłby mu głowy. Z czegoś takiego mógłby zostać naprawiony, w przeciwieństwie do człowieka. Jedna z wielu zalet bycia androidem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słysząc słowa N.A.I.D'a ochroniarz wyprostował się i lekko skinął głową. Z jakiegoś powodu poprawiły mu one humor. Czy to z powodu wcześniejszych "ataków" w jego stronę, wyprowadzonych przez naukowca? Któż wie?
Kiedy Daisuke podbiegł do mężczyzny to kolejny raz podskoczył niczym poparzony. Najwidoczniej obecność jakiejś innej osoby w laboratorium była dla niego równie zaskakująca co prąd, który go przed chwilą kopnął.
-A-A-A TY TO KTO!?-krzyknął podirytowany i zwiększył między nimi dystans-MÓWIŁEM ŻEBY NIKOGO NIE WPUSZCZAĆ!-ta wypowiedź brzmiała jakby miała być puszczona w kierunku innej osoby aniżeli naszego replikanta.
Jednak po krótkim przyjrzeniu się intruzowi pan Hoji uzyskał odpowiedź na swoje pytanie. Poprawił swój fartuch, niechlujnie przeczesał włosy ręką i oparł się o biurko stojące za nim.
-Nie nic mi nie jest.-powiedział jakby od niechcenia-Widzę, że ten młodzik dobrze się sprawił. Hmm... tak... tak.-przez chwilę ciemnowłosy mężczyzna pogrążył się we własnych myślach.
Chwilę mu zajęło zanim wrócił z powrotem na ziemię.
-*Akhm*... no tak.-odkaszlnął po czym skierował swój wzrok na N.A.I.D'a-Dla pewności.... jesteś tym replikantem Daisuke Kimury, co nie?-zapytał uważnie przyglądając się twarzy osoby stojącej przed nim-Tak... to musisz być ty.-kontynuował nie dając replikantowi nawet czasu na odpowiedź-Na następny raz! Nie skradaj się tak do mnie, bo możesz dostać młotkiem po łbie!-rzucił z lekką nutą zdenerwowania w głosie.
Płynnym ruchem odepchnął się ręką od biurka, o które się opierał i spokojnym krokiem wrócił na swoje krzesło. Kiedy na nim usiadł zakręcił się kilka razy po czym się zatrzymał, będąc zwróconym twarzą w stronę N.A.I.D'a.
-Dobrze, że tak szybko przybyłeś na moje wezwanie.-głos naukowca przyjął spokojny i poważny ton tak jakby replikant rozmawiał teraz z całkiem inną osobą-Mam nadzieję, że nie oderwałem Cię od jakiegoś ważnego zadania.-dodał-Chciałbym, żebyś coś dla mnie załatwił. Normalnie mogłoby to być dość trudne zadanie...-Pan Hoji zrobił niewielką pauzę wpatrując się w oczy Daisuke-ale dla ciebie to nie będzie problem. Potrzebuję, żebyś udał się na Desperację. Co do dokładniejszego miejsca, zostawiam tą sprawę dla ciebie.-posłał mu lekki miły uśmiech-Jednak to co chcę, żebyś dla mnie zdobył jest już bardziej sprecyzowane. Potrzebuję serca.-kontynuował krzyżując ręce na piersi-Ale nie byle jakiego serca. To musi być serce stworzenia, które zostało zarażone, a następnie wskrzeszone przez wirusa pałętającego się po tamtych terenach. Zapewne się domyślasz, że musi to być serce żywego stworzenia, które jeszcze bije.-po mimo, że naukowiec zmierzał do tak nieprzyjemnego tematu jakim jest zabijanie, na jego twarzy malował się jedynie spokój-Nie musi to być serce człowieka-zwierzęcia. Chociaż nie robi mi to różnicy. Te cholerne bestie i tak nie nadają się do niczego innego niż do bycia naszymi obiektami badań.-powoli na twarzy pana Hojiego malowało się coś na podobieństwo szaleństwa-Tak więc możesz też pozbyć się jednego z nich albo jeśli nie chcesz zabijać człekopodobnej istoty może to być jakieś zwierze.-wytłumaczył, a jego twarz ponownie opanował spokój-TYLKO ZAZNACZAM. To stworzenie musiało zostać zarażone przez wirus, zginąć, a dopiero potem powrócić na nowo do świata żywych.-dodał lekko unosząc jedną rękę-Tam stoi niewielki metalowy pojemnik.-skinął głową na jedno z niedalekich biurek, na którym stał niewielki metalowy pojemnik w kształcie sześcianu-Do niego włożysz serce. Dzięki temu nie umrze. Na jednym z boków znajduje się przycisk aktywujący urządzenie. Jest tam również wskaźnik baterii. Przycisk masz włączyć dopiero PO włożeniu do niego serca.-kontynuował swój wywód-A i uważaj na ten pojemnik. Jeśli przestanie działać to możesz mi przynieść nawet sto serc na raz, a żadne się nie nada. Bateria jest naładowana do pełna. Będzie działał przez 3 dni. Powinno wystarczyć Ci tyle czasu.-westchnął cicho po czym wziął głębszy oddech-Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś. Jakieś pytania?-oczy naukowca lekko zabłyszczały, a on sam czekał na odpowiedź N.A.I.D'a.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie minęło nawet parę minut, a N.A.I.D. już był skonfundowany zachowaniem pana Hoji. Na jego obecność zareagował dość agresywnie, zapierając się, że zabronił kogokolwiek tutaj wpuszczać, zupełniej jakby po niego nie posłał. Android był w stanie uwierzyć, że doszło do pomyłki i został zaprowadzony do złego pomieszczenia. Nawet już szykował się do wyjścia, gdy nagle osobowość naukowca zmieniła się o całe sto osiemdziesiąt stopni, przez co z niezadowolonego uczonego stał się spokojnym oraz lekko ucieszonym osobnikiem.
Replikant zapisał sobie w pamięci, aby po tym całym epizodzie przeczytać pracę odnośnie choroby afektywnej dwubiegunowej. Nigdy wcześniej nie napotkał człowieka z tym zaburzeniem, więc musiał dobrze udokumentować to spotkanie oraz później je prześledzić. W końcu jednym z jego celów było wtapianie się pomiędzy ludzi i wiedzieć, jak radzić sobie z takim rodzajem ludzi.
- Tak, to ja. - potwierdził replikant, odzywając się pierwszy raz od dłuższej chwili. Oczywiście jego wypowiedź została całkowicie zignorowana i N.A.I.D. nie mógł się powstrzymać od określenie tego zachowania, jako niegrzeczne. Wszystkie książki, które przeczytał, wspominały, że trzeba słuchać drugiej osoby podczas rozmowy oraz dać im dojść do głosu. Ten człowiek najwyraźniej nigdy w życiu nie tknął tych poradników. Może android mógłby mu jakąś polecić? W końcu społeczeństwo przychylnie patrzy na pomaganie w walce ze złymi nawykami.
- Przecież pan nie ma młotka. - zauważył, przypatrując się rękom naukowca. Nie widział w nich narzędzi, dzięki którym mógłby próbować go zranić. Próbować, bo Daisuke szczerze wątpił, by ten człowiek był wstanie go zranić umyślnie. Gdyby jednak tak się stało, to android musiałby udać się na badanie kontrolne oraz przeprogramowanie, bo jako żołnierz nie powinien zostać zraniony przez cywila.
- Czy posiada pan jakieś raporty odnośnie zauważonych wymordowanych niedaleko murów? Ich potencjalne położenie? - zapytał android po chwili przemyślenia, starając się dokładnie przeanalizować zleconą misję. Nie wydawał się być trudna, zwykłe upolowanie „bestii” jak to czasem niektórzy żołnierze żartobliwie nazywali zarażonych. Miał też swobodę przy wybraniu celu, gdyż jedynym kryterium było stadium wirusa. A i obecny poziom jego baterii umożliwiał mu na funkcjonowanie przez około tydzień, bez jakichkolwiek doładowań po drodze. Oczywiście, dzięki korzyściom płynących z eksperymentalnej zbroi, mógł wytrzymać znacznie dłużej, lecz nie powinien organizować długich eskapad. Bateria w pojemniku wytrzyma trzy dni, więc teren misji zawężał się do takiej odległości.
Chyba, że pan Hoji miał jakieś obiekcje.
- Jak szybko pan je potrzebuje? - dodał po chwili, aby ostatecznie rozwikłać tą kwestię. Miał w głowię opracowanych parę planów działania, ale póki nie dowie się wszystkiego, to nie będzie mógł podjąć odpowiednich kroków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pan Hoji w dość ostentacyjny sposób zignorował potwierdzenie N.A.I.D'a samemu odpowiadając sobie na zadane mu pytanie. Naukowiec nie należał do złych ludzi. Po prostu był na swój sposób specyficzny i zachowywał się jak mu się podobało. Nie zważał na etykietę, chyba że akurat był w jakimś ważnym towarzystwie. Jednak laboratorium uznawał za swego rodzaju drugi dom, więc dlaczego miały by się przejmować. Pomimo pierwszego wrażenia mężczyzna dobrze wiedział co robi i uważnie przyglądał się reakcją replikanta. Najwidoczniej nieźle go zdezorientował, a przynajmniej na takiego wyglądał Daisuke.
Kiedy usłyszał "że nie ma młotka" przez chwile patrzył na N.A.I.D'a z niedowierzaniem. Po chwili jednak serdecznie się roześmiał.
-Powiedz, czyżbyś nie wiedział, że nie każdą wypowiedź powinieneś brać na poważnie?-zapytał powoli się uspokajając-To było tylko swego rodzaju ostrzeżenie. W miejscach takich jak laboratorium powinieneś bardziej uważać na to jak zagadujesz innych ludzi. Naukowcy często zajęci są swoimi rzeczami i mogą nie zauważyć, że ktoś przyszedł.-kontynuował swoją wypowiedź chcąc nauczyć czegoś replikanta na następny raz-Raczej nie chciałbyś zostać porażony prądem, żeby ktoś wylał na ciebie jakieś żrące dziadostwo czy przyłożył Ci w łeb czymś twardym z powodu zaskoczenia. Miej to następnym razem na uwadze-rzucił lekko unosząc prawą rękę i kierując palec wskazujący ku niebu, jako na znak ostrzeżenia.
Pan Hoji nie do końca spodziewał się tego typu pytań, ale nie ma się co dziwić że padło. W końcu jeśli N.A.I.D będzie posiadał takie informację to szybciej będzie mógł zakończyć zadanie. Naukowiec obrócił się w stronę biurka i otworzył jedną z szuflad. Przez chwile wyciągał z tamtą różne teczki z dokumentami i tylko kiwał głową za każdym razem wyciągając nie to co potrzebował. Aż w końcu... EUREKA! Poszukiwana teczuszka białego koloru znalazła się w jego rękach. Na szybko przejrzał kilka dokumentów znajdujących się w środku, aby upewnić się że na pewno to to czego szukał.
-Trzymaj.-rzucił wyciągając rękę z teczką w stronę N.A.I.D'a-Niestety nie ma tutaj za dużo informacji, ale może chociaż trochę Ci pomogą.-dodał lekko wzruszając ramionami-Jak szybko pytasz?-zastanowił się przez chwilę-Jeśli nie masz nic ważniejszego do roboty czy rozkazu od kogoś na górze to miło by było gdybyś ruszył jeszcze dzisiaj ewentualnie jutro jeśli potrzebujesz jakichś większych przygotowań.-odparł lekko drapiąc się po głowie.
W prawdzie Hoji chciałby mieć to serce na już i na teraz, ale wiedział że nie jest to możliwe. Należał do dość cierpliwych osób. W między czasie zawsze może przygotować się do badań, które będzie chciał przeprowadzić na narządzie.
-Coś jeszcze?-zapytał nie wiedząc czy replikant zgromadził już potrzebne mu dane do podjęcia decyzji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Hmm... rozumiem. W takim razie dziękuję za ostrzeżenie. - powiedział android z lekkim uśmiechem, lekko kłaniając się w geście podziękowania. Pomimo wcześniejszego zachowania, miło było wiedzieć, że pan Hoji to tak naprawdę dobry człowiek. Oczywiście replikant nadal nie potrafił zrozumieć, czemu naukowiec wprost nie podzielił się swoimi obawami oraz dobrą radą, lecz jakoś nie zamierzał zaprzątać sobie tym głowy, a raczej procesorów. Ludzie często porozumiewali się za pomoc aluzji, metafor, porównań i wielu innych metod potrzebujących dogłębnej analizy.
Analizy, która zajmuję dużo czasu.
Niech przewody podziękują internetowi, bo bez tego N.A.I.D. nie mógłby zrozumieć wielu rzeczy.
- Jakiekolwiek informacje przyśpieszą poszukiwania celu. - podsumował, po czym wziął teczkę do rąk. Szybko przeleciał jej zawartość wzrokiem, jednocześnie zapisując ją na swoim dysku. Zabranie tych dokumentów na Desperacje byłoby niepraktyczne, gdyż tylko zajmowałyby miejsce lub mogłyby się zniszczyć. Pod tym względem miał przewagę nad zwykłymi żołnierzami, którzy w normalnej sytuacji musieliby zapamiętać te wszystkie informacje.
- Obecnie nie mam zleconych żadnych wytycznych, więc postaram się wyruszyć jeszcze dzisiaj. - poinformował replikant, przenosząc wzrok z dokumentów na naukowca. Co prawda inaczej planował swój tydzień, ale skoro te badania miały się przysłużyć miastu, to Daisuke nie miał jakichkolwiek obiekcji. Po za tym ta misja miała w sobie bardzo dużo plusów. Mógł podszlifować swoje umiejętności, uaktualnić informacje dotyczące sytuacji na Desperacji, zmniejszyć populacje zarażonych oraz wspomóc naukowca!
- Jeśli to wszystkie informacje jakie pan ma, to tak. To wszystko. - odpowiedział, podchodząc po pojemnik i jeśli pan Hori nie miał nic do dodania, to skinął głową na pożegnanie i wyszedł, życząc miłego dnia. Musiał przygotować się do tej wyprawy oraz dokładnie zapoznać się z otrzymanymi dokumentami. Naturalnie zamierzał zabrać ze sobą projekt T.I.T.A.N.I.U.M. oraz swoje ostrze.  Może przy okazji jakiś nóż, dzięki któremu mógłby wyciąć poszukiwany organ, gdyż nawet jeśli umiał się dobrze posługiwać kataną, to raczej nie należała do dobrych narzędzi chirurgicznych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Replikant sprawiał wrażenie bardzo dobrze zaprogramowanego. Naukowiec podczas ich rozmowy, po mimo pozorów, uważnie przyglądał się zachowaniom androida oraz jego ogólnej prezencji. Nie znał zbyt dobrze osoby, na której N.A.I.D był wzorowany jednak nie było mu to potrzebne, aby móc ocenić sam kunszt przy wykonaniu replikanta. W końcu ocenianie go przy pomocy kryterium "jak dobrze odwzorowuje oryginał"  nie wydawało się Panu Hoji'emu zbyt sensowne. Nie leżało to w jego kompetencjach, aby oceniać takie rzeczy. Wolał bardziej skupić się na samej "osobie" N.A.I.D'a. Może nie do końca radził sobie z metaforami czy niektórymi zachowaniami naukowca, ale to nawet dla licznej grupy osób stanowiło problem. W końcu zrozumienie naukowca to często nie lada wyzwanie. Postawa replikanta po prostu w jakiś sposób zaimponowała mężczyźnie.
-Przygotuj się odpowiednio!-ton Pana Hoji'ego brzmiał niczym troskliwego, lecz wymagającego ojca ostrzegającego syna przed wyruszeniem na przygodę-Pamiętaj, że nie idziesz na jakąś łatwą misję ukatrupić jednego czy grupę dzikich zwierząt. Wymordowani, nawet Ci całkowici zezwierzęceni, stanowią duże zagrożenie. Szczególnie jeśli zostaną niedocenieni. Nawet najmniejszy owad może być zabójczy!-dalsze uwagi i ostrzeżenia leciały w kierunku N.A.I.D'a-Wróć w jednym kawałku.-dodał patrząc w oczy Daisuke-Twoi przełożeni mogliby mieć wtedy do mnie jakieś "ale".-rzucił śmiejąc się lekko jakby opowiedział dobry żart.
Hoji nie znał dotychczasowych dokonań replikanta. Wiedział, że nie jest żółtodziobem, ale i tak chciał go ostrzec i upomnieć przed brawurą czy zbytnią pewnością siebie. Przyglądał się teraz N.A.I.D'owi jak ten podchodzi po pojemni, żegna się i kieruje w stronę wyjścia.
-Postaraj się nie uszkodzić zbytnio serca przy jego wycinaniu. Jeśli zbyt je zniszczysz cały twój wysiłek pójdzie na marne.-zaczął zanim Daisuke opuścił pomieszczenie-Pamiętaj, że niektóre mutacje wymordowanych mają trujące płyny ustrojowe, więc nie poparz się jak będziesz wycinał serce.-dorzucił na odchodne-Powodzenia.-skwitował całą swoją wypowiedź odwracając się w stronę biurka, w celu powrotu do swoich zajęć.
Przez chwilę szukał na stole pewnego narzędzia. Był nim niewielki śrubokręt co o mały włos nie uszkodził N.A.I.D'a. "Ehhh.... nie chce mi się po niego iść." skwitował w myślach.
-MŁODY!-krzyknął na ochroniarza stojącego za drzwiami....

Informacje dodatkowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

N.A.I.D. ze swoim nierozłącznym spokojem wysłuchał naukowca, decydując się wziąć słowa mężczyzny do metalowego serca. Ten replikant nigdy wcześniej nie brał udziału w podobnej misji. Polowanie na wymarłych nie było niczym nowym, ale specjalne wycinanie z nich organów oraz dostarczanie ich w stanie nienaruszonym? TO było dla androida nowe doświadczenie i zapewne gdyby mógł odczuwać emocje, to czułby lekką ekscytacje oraz niepokój.
Na szczęście Daisuke był maszyną, więc takie rozpraszające czynniki go nie dotyczyły. Miał do wykonania cel i zamierzał zrobić to jak najlepiej umiał.
Lecz żeby to zrobić musiał się najpierw przygotować.
Znalazł jakieś zaciszne miejsce, gdzie mógł na chwilę przysiąść i dokładnie zapamiętać zawartość dokumentów otrzymanych od pana Hojiego. Gdy to zrobił, zdecydował się od razu spakować na wyprawę. Zamierzał jeszcze dzisiaj wyruszyć, ponieważ nie widział jakichkolwiek powodów, aby przeciągać tą sprawę. Istniała dość mała szansa, że jakikolwiek wymarły kręciłby się przy okolicy muru, więc minie dopiero dzień zanim natrafi na jakieś okazy.
Dlatego dłużej nie zwlekając, udał się do zbrojowni, gdzie przywdział projekt T.I.T.A.N.I.U.M. ze swoją kataną przy pasie. Do wolnych kieszeni w pasie schował kompas, mapę okolicznych terenów, latarkę z zapasowymi bateriami, dwa podręczne noże oraz trochę suchego prowiantu.. Dwie pierwsze rzeczy były w przypadku, gdyby doszło do uszkodzenia niektórych funkcji zbroi, zaś jedzenie miało służyć bardziej jako przynęta na dzikich wymarłych. N.A.I.D., jako android, nie miał potrzeby ani jeść ani pić, więc pod tym względem górował nad ludźmi. Minusem tego był fakt, iż co jakiś czas musiał się doładowywać, ale na całe szczęście jego bateria przejdzie na awaryjną rezerwę dopiero za dziewięć dni. Do tego czasu powinien uporać się z powierzonym mu zadaniem.
Po upewnieniu się, że wszystko było na swoim miejscu, wziął do ręki specjalne pudełko na serce i zaczął kierować się w odpowiednią stronę. Naturalnie nie zapomniał poinformować odpowiednich osób o swojej wyprawie oraz związanej z nią nieobecności. Nie miał pewności, czy pan Hoji to zrobił, ale jak to ludzie mówili, przezorny zawsze ubezpieczony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

N.A.I.D przygotował się do wyprawy pakując i biorąc ze sobą potrzebne mu rzeczy. Przełożeni nie mieli większego problemu z jego "pozaplanowym" wypadem na Desperację. Większość z nich już o tym wiedziała, bo naukowiec niedawno poinformował ich o "wypożyczeniu" androida. Daisuke bez większej zwłoki wyruszył, aby jak najszybciej wykonać swoje zadanie.

Czas wyjścia za mury miasta: 20:30
Czas do przejścia na rezerwę: 9 dni
Czas działania pojemnika (zacznie się odliczać od aktywacji): 3 dni

N.A.I.D stał teraz przed bramą prowadzącą do M-3. Jego oraz większy kawałek drogi przed nim oświetlały specjalne reflektory. Teraz pozostało zdecydować, w którą stronę się udać.

Uwagi:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach