Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 06.11.17 23:19  •  Dziura bez numeru - Page 2 Empty Re: Dziura bez numeru
- Debil - dodała jeszcze, ale tak cicho, że ledwie sama siebie słyszała. Zaraz potem podniosła głowę i oparła ją podbródkiem o kolano, wlepiając wzrok gdzieś na wprost. Dziwne, bo jak zawsze miała pełno do powiedzenia i trudno było ją powstrzymać od wypowiadania swojej opinii, tak teraz w jakiś niesamowity sposób słowa po prostu... zniknęły. Nie przychodziłoby jej do głowy nic, co jeszcze mogłaby powiedzieć. Wyrażać swoje... uczucia? Teoretycznie był to nawet niezły plan, ale miał jedną bardzo istotną lukę.
Nie miała pojęcia, jak się czuje. Czy jest zła czy smutna, czy może się cieszy, czy raczej ma ochotę coś rozwalić. Po prostu siedziała w bezruchu i mogłaby tak tkwić jeszcze długo, nie zajmując się absolutnie niczym. Po raz pierwszy od wielu dni nie towarzyszył jej ścisk w płucach, kłucie w sercu, pulsowanie pod czaszką, które doprowadzały ją do takiego szału. Taki był skutek zbyt długiego oddziaływania sławetnego anielskiego przeczucia, które alarmowało za każdym razem, gdy jej podopieczny znajdował się w niebezpieczeństwie. Na chwilę obecną spokój od tego stanu był tak zaskakujący, tak... nowy, że aż nie wiedziała, jak na niego zareagować. Dlatego też na razie nie zamierzała robić z nim niczego; po prostu na chwilę cieszyć się tą wolnością od pesymistycznych myśli, kompletnym wyzerowaniem rozchwianego bilansu emocjonalnego.
- Ja też się stęskniłem.
Parsknęła krótkim śmiechem, odrywając wreszcie wzrok od ściany i obracając się nieznacznie w stronę wymordowanego.
- Teraz to mnie zaskoczyłeś. Przez chwilę myślałam, że coś cytujesz - przyznała, wyraźnie rozbawiona. Takie zdanie najprędzej mogłoby paść z ust Vincenta w formie żartu, lub też właśnie jako przytoczenie wypowiedzi cudzej. Pewnie nawet dwugodzinna przemową nie przekonałby jej, że rzeczywiście mógłby mieć coś takiego na myśli. Nie w tym życiu, a następnego już żadne z nich nie miało w zapasie.
- No, a bez ciebie trochę nudno było. Przynajmniej się wyszalałeś, hm? Zjadłeś kilka dzieciaków, spaliłeś komuś dom? - Prychnęła znów cicho z własnego żartu. Jeśli nie padło przynajmniej kilka trupów, akcję należało uznać za nieudaną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.17 23:33  •  Dziura bez numeru - Page 2 Empty Re: Dziura bez numeru
Chyba to, że leżał w pozycji takiej, a nie innej wychodziło teraz na plus. SŁYSZAŁ DOSKONALE jakim mianem go określiła, a przecież to wcale nie była jego wina. Bawił się z jakimś lisem, a banda obszarpańców postanowiła go porwać, bo tak. Podali jakiś powód, ale już nie pamiętał. Chyba chodziło o zemstę za zabawę, którą urządzili sobie z Fenkiem pewnego razu w sali głównej.
Na samą myśl wróciła irytacja i chęć działania. Mógłby rozwalić takie kasyna codziennie, gdyby pod koniec doby ktoś magicznie wyleczył jego ran. Nie było w tych działaniach sensu, czy moralności, istniał właśnie po to, by być takim nieodgadnionym destrukcyjnym zjawiskiem. Nie było powodu, by na czymś mu zależało.
Wzdrygnął się, bo go przejrzała. Może powinien to powiedzieć jakoś po swojemu? Na przykład: Tęsknię za skarpetkami bez dziur.
Ale to Alicja była kobietą, wiedziała bardziej od niego jak to jest obchodzić się z tą kruchą materią dziewczęcego ciała i porcelanowego umysłu, z kolorowym wzorem rozmaitych uczuć na powierzchni. Denerwowała go swoim ciągłym dogadywaniem, ale chyba przez to, że była jego nieodłączną częścią, nie próbowała popchnąć go do ostateczności.
Gdyby on nie żył, ona też przestałaby istnieć.
- Tez bywam mądry. - odparował, nadymając policzki i decydując się na kolejny krok, jakim było odwrócenie głowy na bok. Chociaż jednym okiem chciał widzieć otoczenie, ciemne i zapełnione tylko niezbędnymi gratami, które jakimś cudem kiedyś tu przytargał. To właśnie ten widok go uspokajał, jego własna nora, dziura w skale, którą sobie przywłaszczył. W tym pomieszczeniu czuł się bezpieczny i pozbawiony skrajnych emocji.
Nie zrozumiał żartu, więc mina mu zrzedła, a jakby na komendę w brzuchu głośno zaburczało.
- Nie, nie jadłem. Zjadłbym coś... nie masz ze sobą... czegoś? - zapytał powoli, starając się odczekać jeszcze te kilka niezbędnych sekund do opadnięcia emocji. Bo niby ile czasu trzeba kobiecie, żeby uporać się z takimi drobnostkami?
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.17 23:50  •  Dziura bez numeru - Page 2 Empty Re: Dziura bez numeru
Trudno by było tego nie przejrzeć; chyba jeszcze nie słyszała, żeby sam z siebie wyrażał się w taki sposób. To było jak na niego zbyt wyszukane i za bardzo związane z pozytywnymi emocjami, żeby zabrzmiało autentycznie. Na pewno krył się za tym jakiś kruczek, ale nie zamierzała dochodzić do tego, o co tak naprawdę chodziło. To i tak już był wyczyn, że powiedział coś w gruncie rzeczy miłego i to w dobrym na to momencie. Rzadko się zdarzało, by ich relacja wyglądała aż tak poprawnie, godna uwiecznienia na zdjęciu i podpisania jako właściwe zachowanie duetu stróż-podopieczny. To było nieco zbyt nietypowe jak na to, by miało trwać długo; lepiej więc było nacieszyć się takim stanem rzeczy, nim zostanie zastąpiony przez standardowy chaos i mordobicie.
- Oczywiście - że nie bywasz, dodała już w myślach. W wiele rzeczy mogła uwierzyć, ale nie w to, że wymordowany tylko zgrywa głupiego i w rzeczywistości jest posiadającym wszelką wiedzę stworkiem pokroju mistrza Yody. Ani nawet w to, że miewał częste przebłyski inteligencji. Jeśli już jakieś były, to raczej rzadkie i przypadkowe. Dziwnym trafem wcale jej to nie przeszkadzało; nawet łatwiej było zmagać się z zawiłościami żyrafiego życia, kiedy wiedziała, jak bardzo nieskomplikowane są jego zachowania. Nie musiała doszukiwać się ukrytych znaczeń, dodatkowych warstw i poziomów. To raczej ona przez większość czasu sprawiała tego typu problem swojemu otoczeniu. W końcu kobieta to kobieta, zbyt prosto być nie może, bo inaczej każdy by ją rozgryzł. Zagadkowość to jeden z rodzajów broni, a więc nie należało jej się zbyt łatwo pozbywać.
- Hm... - zastanowiła się, opierając ręce na materacu po obu stronach. - Przy sobie nie, ale wczoraj wyniosłam z kuchni trochę żarcia. Ktoś chyba ostatnio zrobił porządny skok po zaopatrzenie, bo mamy pieroński dobrobyt. Dorwałam parę pomarańcz, nawet jakąś kiełbasę.
Taka obfitość w zapasach była dość niespotykana, a więc i wywoływała ogromne emocje. W dodatku sporą część jedzenia trzeba było spożytkować w miarę szybko, żeby się nie zepsuła. W końcu nie mieli nie wiadomo jakich możliwości jej przechowywania, stąd też można było sobie pozwolić na odrobinkę luksusu. A już na pewno należało dać się najeść Dobermanowi, który dopiero co wrócił z wyczerpującej wyprawy. Chyba nikt by mu nie odmówił tego przywileju, nawet jeśli opróżniłby ćwiartkę psiej spiżarni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.17 17:44  •  Dziura bez numeru - Page 2 Empty Re: Dziura bez numeru
Jeżeli istniała na tym świecie jakaś materialna motywacja dla Kirina, to musiało to być jedzenie. Żył w sposób niezwykle niezobowiązujący, nie przejmował się dobytkiem, przeszłością, przyszłością, zapewnieniem sobie godnego życia, relacjami i dosłownie niczym, co dla wielu istnień było podstawą. To nie był nawet ograniczony świat, a tak wielka obojętność na wszelakie wartości, że znalezienie dla żyrafy celu należało do rzeczy niemożliwych, on sam nie posiadał takowego. Była jednak ta jedna rzecz, która trzymała go przy życiu, która potrafiła zmusić go do nieludzkiego wysiłku i poświęcenia. Takie jak chociażby podniesienie głowy znad materaca.
- Dobrobyt? - odezwał się z pytaniem, odrobinę szukając pomocy w odkryciu sensu tego słowa, a po drugie zastanawiając się, jaki związek ma ono na jedzenie. Nie można go winić, określenie: dobrobyt na desperacji brzmiało jak poważne zaprzeczenie, niewielu miał okazję spotkać się z wystarczającą ilością jedzenia, szczególnie gdy chodziło o tak wielką bandę, jaką stanowili DOGS.
- Kiełbasę? - jęknął, ignorując z całą swoją mocą istnienie czegoś takiego jak pomarańcze. Po co w ogóle im pomarańcze? Nikt nie je pomarańczy. Są pomarańczowe i smakują pomarańczą, nie są w ogóle mięsne. Powiedziała także, że jakieś dorwała, ale nie pachniała, jakby miała je ze sobą, więc może jeszcze ich nie zjadła? Nadzieja pojawiła się w głowie wymordowanego, który mimowolnie musiał oblizać wargi, żeby nie zacząć się ślinić.
Zaświtał mu w głowie także pewien pomysł i nagle ból nóg ustał, właściwie lecznicza krew mogła mieć z tym coś wspólnego, ale niewiele go to już obchodziło. Ważne, że kończyna zareagowała, kiedy zmusił się do wykonania ruchu. Przeturlał się na plecy i podniósł do pozycji siedzącej.
- Reb? Nie masz może czegoś do roboty w kuchni? Poszedłbym do kuchni... policzyć zapasy albo coś takiego. Pewnie jeszcze nikt tego nie zrobił. - zaczął mówić ciągiem, bez specjalnego zwracania uwagę na poprawną wymowę z uwzględnieniem pauz na interpunkcję. Chwilowo żył w całości swoim planem, a był to niezwykle sprytny i iście szatański plan, doskonale pasujący do jego poziomu inteligencji, a przy okazji odwrotnie proporcjonalny do jego normalnej dawki zaangażowania.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.17 20:37  •  Dziura bez numeru - Page 2 Empty Re: Dziura bez numeru
- Właśnie tak, kiełbasę. Całe pęta. - Wyszczerzyła się radośnie. Dla niej spory przypływ zapasów do wspólnej spiżarni też był bardzo radosnym wydarzeniem - zresztą, dla kogo nie był? - choć oczywiście nie tak bardzo, jak dla jej podopiecznego. Trudno jednak było się nie cieszyć, skoro po raz pierwszy od tak dawna mogli przynajmniej przez pewien czas nie martwić się tym, czy mają co do garnka włożyć. Zazwyczaj przetrwanie wymagało dokładnego przeliczania, na ile jeszcze starczy i tak niewielkich zapasów, konserwowania zdobytej żywności na każdy możliwy sposób i zazdrosnego strzeżenia wszystkiego, co mogłoby wpaść w niepowołane ręce. Dla samej Rebeki mniej ważne od tego, co zgarnia z talerza było to, by w ogóle cokolwiek się na nim pojawiło.
Na słowotok wymordowanego zareagowała gromkim śmiechem. Trochę przypadkiem, ale wreszcie trafiła na temat, który wywoływał w nim tyle entuzjazmu. Dobrze było wiedzieć, że nie wszystko sprowadza się do mordowania dziewic i pożerania niemowląt. Nadal z rozbrajająco szczerym i wyjątkowo nieironicznym uśmiechem na twarzy, wyciągnęła rękę i przeciągnęła dłonią po świeżo odrośniętych czarnych włosach Kirina. Czasem był uroczy niczym dziecko, zazwyczaj własnie kiedy czymś się podekscytował, tak jak teraz. W takich chwilach miała ochotę wręczyć mu pudło zabawek i kolorowankę, a później po prostu patrzeć, jak się cieszy. Tylko że teraz zamiast kredek na pewno lepiej zadziałałoby pęto porządnie przywędzonej kiełbaski, a żeby je zdobyć, trzeba się było wybrać do niższego poziomu tuneli.
- Nic konkretnego nie mam, ale przecież w kuchni zawsze się znajdzie coś do roboty. - Oparła dłonie na kolanach i podniosła się sprawnie, po czym skinęła głową na biedną, głodną, zmordowaną żyrafę. - Chodź, przeszmuglujemy sobie coś dobrego. Przez twoje gadanie też bym co zjadła.

[zt oboje]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach