Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 15.11.17 19:27  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
I tak maszerowali sobie w kierunku rzeki, na przekór wcześniej odnalezionym śladom i wyjątkowo udanemu tropieniu młodzika. Z każdym kolejnym krokiem widoczność jakichkolwiek znaków sugerujących przechodzące tą ścieżką jelenie nikła, nasilając w nim uczucie irytacji, wzmacniane przez kołatające się w jego głowie myśli o potencjalnym sukcesie, gdyby wybrali inną drogę. Westchnął ciężko i wymownie, dreptając tuż za Aniołem niczym o wiele młodszy braciszek, trzymający się kurczowo rękawa swojego starszego rodzeństwa. Brakowało tylko aby pytał, czy do celu jeszcze daleko.
- W sumie wszyscy się go bali... Ale co to dla ciebie taki Duke? Raz go w nochal i by skomlał! - mówił z przekonaniem, prezentując przy tym pięknie wymierzony cios, prosto w pysk wyimaginowanego, przebrzydłego stworzenia. Szczerze wątpił że byłby w stanie czegoś takiego dokonać, wierzył raczej o wiele bardziej w bojowe zdolności Anioła. Z tego przejęcia omal nie wpadł do dołka, kiedy noga osunęła mu się na krawędzi wyrośniętego znikąd dołka. - Łołołołołoooo! - zamachał rękami niczym ptak gotowy poderwać się do lotu i jakoś udało mu się wycofać o te kilka centymetrów. Nie musiał już nawet zerkać do środka, wszystko widział doskonale w tym momencie zawahania nad krawędzią końca świata.
- Wilki tak potrafią? Ale kiedy...co...jak... - podrapał się po twarzy pełen zdumienia nad tym, co się tu własnie wydarzyło. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że zwykłe zwierzęta będą w stanie stworzyć (co prawda niezbyt wymyślną) pułapkę, choć czy można było tutaj mówić o zwykłych zwierzętach, skoro były obdarzone zdolnością mówienia? Drugą sprawą była ślina, która wskazywała na to, że pułapka została tutaj zastawiona niedawno. Czyli ktoś zrobił to nie tylko szybko, ale jeszcze spodziewał się, że to właśnie tędy będą przechodzić. Im bardziej zaczął nad tym myśleć, tym bardziej przerażające mu się to wydawało.
- Nie, to nie tak. Po prostu już chodźmy. - rzucił szybko nieco zaniepokojony i ruszył wraz z Aniołem dalej, ku przeznaczeniu. Na słowa o szeleście jedynie przytaknął, bo jemu również się to wcale nie podobało. Czuł się trochę jak ofiara uciekająca od swojego oprawcy, który na każdym kroku próbuje im pokazać, że ma ich w garści. W końcu udało im się dotrzeć na miejsce, pozostało tylko "zająć" się stworzeniami. Białowłosy miał zamiar zgłosić się na ochotnika, w końcu mógł to zrobić przy pomocy dwóch precyzyjnych strzałów, co dla niego nie byłoby większym problemem. Jah jednak wolał zrobić to trochę bardziej humanitarnie, z czym Ryo nie zamierzał się nawet kłócić. Mimo wszystko wolałby zrobić to za niego - uważał, że Anioł nie powinien sobie brudzić rąk czymś takim, jak zabijanie. Z drugiej jednak strony, być może lepiej dla tych istot było, aby padły z ręki mieszkańca Edenu, a nie obcego przybłędy. Kosmyki włosów opadły mu na twarz, gdy poczuł na swej głowie dłoń Anioła. Chronić... Niby jak, skoro to zawsze jego chronili... Takie ważne zadanie...
- Dobra! Tryb obrońcy aktywowany! - powiedział podekscytowany i pełen entuzjazmu, odwracając się do tyłu i stając w pozycji bojowej - z lekko ugiętymi nogami i lewą wysuniętą do przodu. Lewą rękę trzymał lekko uniesioną przed sobą, gotową do jakiegokolwiek szybkiego działania, prawa natomiast podrapała tyłek (swój oczywiście) nim skończyła za plecami na kaburze broni, również przygotowana do dobycia beretty i obrony. Widać że wczuł się w swoją rolę, bo obserwował i nasłuchiwał uważnie wszystkiego, co wydało mu się w jakiś sposób podejrzane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.17 16:16  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Ryouta dzielnie i w skupieniu chronił anielskie tyły, wpatrując się w roślinność z której dobiegały niepokojące szelesty. Im dłużej się w nie wpatrywał tym więcej rzeczy, które wcześniej mogły mu umknąć zdawały się aż krzyczeć o potencjalnym niebezpieczeństwie. Gdzieś nisko przy ziemi coś zaszeleściło między rozłożystymi liśćmi rośliny przypominającej łopian. Coś niewielkiego. Może mały jeżyk? Albo jadowity wąż. Gdzieś z góry spadła gałązka. Może zrzucił ją wiatr, a może ewentualny atak mógł nadejść również z góry. Coś większego zdawało się poruszać pobliskim krzakiem, ale zaraz ruch ustał by pojawić się w zupełnie innym miejscu. Las zdawał się ożywać.

Kłapnął potężnymi kłami w powietrzu i jednym długim susem i twardą czaszką posłał młodego łowcę na ziemię wbijając mu boleśnie swój łeb w klatkę piersiową. Zjawił się dosłownie znikąd i chyba nawet sam źle wymierzył odległość bo w przeciwnym wypadku Ryouta pozbyłby się kawałka żeber i płuc. Cios był na tyle silny, że popchnął chłopca w tył. Teraz to Jaheel znajdował się bliżej nagłego zagrożenia.

Wilk był szary, nie przewyższał jednak poddanych Wilczycy wzrostem - był nieco mniejszy, może młodszy. Miał nieproporcjonalnie dużo sierści, która nastroszyła się jak kolczasta zbroja. Również jego kły zdawały się być nieco zbyt duże jak na taki mały pysk. Zwierzę potrząsnęło łbem widocznie samo nieprzygotowane na tak bliskie spotkanie z kimkolwiek i wyszczerzyło kły w kierunku anioła. Nie warknęło jednak ani nie wydało z siebie żadnego dźwięku. Z wściekłością wpatrywało się w kolejną przeszkodę i w momencie, w którym wydawało się, że skoczy - zwyczajnie zniknęło. Dosłownie w mgnieniu oka.

Halle zaniepokojone odległym, ale nadal zatrważającym dla ich spokojnych duszyczek hałasem podniosły się na równe kopytka. Jedna nawet zamigotała i zniknęła, a w jej ślady poszła kolejna. Pozostałe rozglądały się zaniepokojone. Jaaheel podświadomie czuł, że wystarczy jeszcze chwila by jego plan uśpienia zwierząt się powiódł, ale nie mógłby dopuścić by te ruszyły się ze swojego miejsca. A one były już wystarczająco spłoszone i niewiele potrzebowały by galopem oddalić się od rzeki.


TERMIN:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.17 17:19  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Potrzebował skupienia. Czynność była dość precyzyjna, wymagająca cierpliwości i doskonałej oceny odległości. Ostrożnego tkania powietrza i łagodnego posłania tylko dwóch halli w niebyt śmierci.
Nagły atak wilka nie należał do okoliczności sprzyjającym precyzyjnemu korzystaniu z mocy. Wszystko rozwiało się jak ręką odjął, kiedy usłyszał za sobą huk upadającego ciała.
Odwrócił się gwałtownie, nie przejmując już hallami. W danym momencie priorytet miał Ryo... A raczej stojąca nad nim bestia. Zanim będzie mógł opatrzeć chłopaka, potrzebuje zająć się agresywnym basiorem. Spojrzał wilkowi w oczy bez cienia strachu czy zawahania. Spokojnie. Bez żadnej też wyższości ani wyzwania. Ten jednak pojedynek spojrzeń nie trwał długo, przerwany przez cichą wypowiedź anioła.
- Nie jestem twoim wrogiem. Ani ja, ani ten chłopak. - Był blisko rzeki. Wokół znajdowało się wystarczająco wody, aby w razie konieczności starcia nie mieć problemów z obroną. Znów jednak wolał uciec się do negocjacji aniżeli brutalnej siły. Agresja rodzi tylko i wyłącznie agresję.
- Co cię dręczy? Czy mogę jakoś ci pomóc? - Przekonał się już, jak inteligentne są te wilki. Zamiast więc jak zwierzęta, zaczynał myśleć o nich jak o ludziach. Wymordowanych? Może. To nie jest wykluczone. Wszak nikt nie zabroni watasze wilczych mutantów schronić się w tych lasach i żyć jak zwierzęta. Tak długo, jak nie zaburzają równowagi międzygatunkowej i nie sieją paniki wśród innych mieszkańców, trzymając się gęstwin... Prawdopodobnie nikt by ich nawet nie zauważył. - Chciałbym ci pomóc.
Nie otrzymał odpowiedzi. Ku jego zaskoczeniu jednak miast ataku, wilk wybrał ucieczkę. Anioł rozejrzał się odruchem za stworzeniem, ale nie znajdując śladu po wilku, podszedł do Łowcy. Uklęknął przy nim na jedno kolano.
- Nie ruszaj się. Jak się czujesz? Coś się boli? Obyś nie miał nic złamane... Sprawdzę twoje kości, dobrze? - Co z niego za ojciec... Ma syna niecałe parę godzin, a już zdążył go popsuć. Opiekun roku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 12:52  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Wydawało mu się, że widział wszystko i nie było szans, aby mógł zostać zaskoczony w jakikolwiek sposób. Tymczasem okazało się, że wprawne oko wyćwiczone głównie na terenach miejskich, tutaj miało swoje ograniczenia. A może to kwestia tego, że do tej pory nigdy nie zmagał się z agresywnymi zwierzętami w ich naturalnym środowisku, poza miejskimi kundlami szarpiącymi za nogawki... Bliski kontakt z łbem bestii był bardzo nieprzyjemny i bolesny - to już kolejny raz w tym dniu, kiedy zwierzęta wciskają mu pyski nie tam, gdzie powinny. Od impetu zderzenia z wielkim cielskiem upadł na swe zgrabne zaplecze, powstrzymując się jednak od wydawania jakichkolwiek jęknięć i odgłosów bólu, bo sytuacja w żadnym wypadku im nie sprzyjała. Odrzucony na pewną odległość zaznał lekkiego szoku i odruchowo rozejrzał się dookoła sprawdzając, czy aby nie stało się nic poważniejszego w tych ułamkach sekund. Przez zarośla zwrócił również uwagę na łanie, które wypuszczone spod wpływu uroków Jaha i pobudzone dziwnymi dźwiękami dochodzącymi z drugiej strony rzeki poderwały się, i zaczęły nasłuchiwać. Część z nich zdążyła się już oddalić, co w żadnym wypadku nie było dobrym znakiem. Ryo bardzo chętnie by sobie porozmawiał z wilczurem o dziwacznej aparycji, ale... nie było teraz na to czasu. Przyłożył sobie dłoń do miejsca, w którym doszło do zderzenia z łbem wilka i wykrzywił nieznacznie buzie w grymasie niezadowolenia. Chyba pozostanie siniak, ale na szczęście nic nie wskazywało na to, że którekolwiek z żeber zostało złamane i miał nadzieje, że wewnątrz też jest wszystko w porządku. Być może anielska opatrzność w jakiś sposób go uratowała?
- Wszystko okej, nic mi nie jest... - odpowiedział szybko Aniołowi, powstrzymując go jedną ręką i dając mu tym sposobem sygnał, aby się nim teraz nie zajmował. - Nie teraz, musimy się pospieszyć. Pilnuj mnie. - tym razem jego głos brzmiał na tyle pewnie i stanowczo, że bez problemu dało się wyczuć pełnię zaangażowania i determinacje. Nie mieli dużo czasu - zwłaszcza teraz, kiedy musieli działać na dwa fronty, a sarny były w pełni gotowe do ucieczki. Doskonale wiedział co musiał zrobić, choć niespecjalnie mu się to podobało. Zabijanie nie leżało w jego naturze, nigdy nie robił tego z obojętnością i zawsze zapamiętywał każdą postać, której musiał odebrać życie. Wiele osób już się do takiego porządku zapewne przyzwyczaiło - on nie, i prawdopodobnie nie zamierzał. Podniósł się niezbyt gwałtownie, przyklękając tuż przy szuwarach i wyciągając oba pistolety zza ubrudzonej bluzy. Odbezpieczył je i wymierzył w dwie różne halle - te, które według niego najmniej spodziewały się ataku z jego strony. Cały proces trwał krótko i instynktownie, był w końcu specjalistą jeśli chodziło o posługiwanie się bronią palną. Odległość między nim a celem, wiatr, opór powietrza, opad kuli - wszystko brał pod uwagę odruchowo, nie musiał się nad tym zastanawiać. Wcelowany w ich łby zamierzał zadać im szybką i bezbolesną śmierć. To była ich ostatnia szansa i doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli Jah go nie ochroni, to cała misja pójdzie w piach, dlatego bardzo liczył teraz na jego pomoc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.17 20:00  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Huk wystrzału obu łowieckich pistoletów poniósł się po najbliższej okolicy płosząc magiczne stworzenia, a dwa z nich posyłając na ziemię. Jedna z halli otrzymała niemal perfekcyjny strzał między ślepia, a druga która w ostatniej chwili miała zamiar uciec wraz z znikającą towarzyszką powalona została przez przestrzeloną tętnicę. Krew zachlapała brzeg rzeki i ubarwiła najbliższą wodę na szkarłatną czerwień.

Wydawać by się mogło, że całe najbliższe otoczenie umilkło. Nie odzywała się nawet poruszana przez krążącego najprawdopodobniej w pobliżu wilka. Niedługo zapach krwi rozniesie się po okolicy zwabiając drapieżniki, jeszcze bardziej prowokując ich prześladowcę albo i co gorsza - alarmując Zastęp.

Trzeba było się pospieszyć, a wyglądało na to, że ból w klatce piersiowej młodego łowcy pojawiający się przy poruszaniu wcale im w tym nie pomagał.


Termin:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 23:04  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Został powstrzymany. Nie uważał tego za mądre posunięcie, wszak zdrowie Ryo ważniejszym mu się zdawało, niż zaspokojenie głodu wilków. Ale pewność chłopaka sprawiła, że postanowił położyć w nim zaufanie. Nie wspominając też o czającym się wciąż gdzieś w krzakach basiorze, którego obecność nie pozwalała aniołowi spocząć. Przywołał zatem do siebie znów swą wodę, trzymając żywioł w pogotowiu. Strumyczki płynu popełzły w stronę nóg anioła i tam zaczęły krążyć, niczym węże, gotowe unieruchomić przeciwnika, który w danym momencie spróbowałby ich zaatakować. Wyglądał go, nie zwracając parę chwil wielkiej uwagi na poczynania młodego Łowcy.
Huk był straszny. Nie dlatego, że Jahleel nigdy nie widział czegoś podobnego - z bronią miał do czynienia, niemniej zazwyczaj znajdując się na niewłaściwym jej końcu. Ale tak okrutne narzędzie śmierci swoje miejsce miało na Desperacji. Tylko i wyłącznie. Huk był przerażający dlatego właśnie, że rozległ się w Edenie. Jahleel czuł się, jakby sam dźwięk zbezcześcił te ziemie, zsyłając cierpienie na niewinnych.
Krążące przy aniele wodne wstęgi zadrżały, odbijając jego poruszenie ów aktem. Odwrócił się, aby spojrzeć na padające halle i poczuł nieprzyjemny dreszcz na sam widok krwi, plamiącej ziemie edeńskie.
- Wspaniała celność. - Pochwała była wypowiedziana tym samym tonem, co zawsze. Tylko ktoś naprawdę zaznajomiony z Jahleelem wyłapałby pewną pustkę w głosie anioła. Chwalić kogoś za to, że cudownie morduje... Głuche słowa, wypowiedziane tylko z przyzwyczajenia. Niemniej dla obcego mogły wydawać się szczere.
Woda spłynęła strumyczkami do rzeki, zlewając się z jej prądem. Tam znów, poderwana mocą anioła, wychynęła z koryta, aby obmyć trawę ze świeżej posoki. Muszą pamiętać, że to wciąż las. Innych drapieżników w nim nie brakuje. Zatem im mniej zapach juchy rozniesie się po otoczeniu, tym lepiej dla nich. Za chwilę brunet spróbował porwać wodą oba truchła. Zmyć je wprost do rzeki.
- Prąd płynie ku wilczym norom. Nie musimy nieść... ciał. Możemy kawałek przejść brzegiem. - Sam by nie dał rady unieść martwej halli. Ryo zaś miał obite żebra i brakuje, aby z wysiłku jeszcze popękały. Wobec tego wybrał prostszą drogę. Choć niekoniecznie łatwiejszą przez krzaki. Co najwyżej będą przecierać szlak dość brutalnie.
- Tak przynajmniej sądzę. - A już przekonał się, że potrafi się mylić. Zatem dał chłopakowi czas, aby sam przemyślał ów rozwiązanie i w razie zaprotestował bądź też rzucił bardziej odpowiednią alternatywą. Tymczasowo przytrzymując obie halle przy brzegu, aby nie odpłynęły.
Jeśli Łowca nie wymyślił nic innego oraz poprzednie akcje się udało bez przeszkód, anioł poszedł brzegiem, pozwalając, by halle płynęły prądem równolegle do nich. Kontrolując ich prędkość spływu swoją mocą.

Kontrola powietrza 1/3, odpoczynek 2/4
Kontrola wody 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.18 15:14  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Kamień spadł mu z serca kiedy pociski trafiły, bo to już niemal całkowicie przypieczętowało ich sukces. Huk może i był głośny, ale jednocześnie też wystarczająco przerażający aby odgonić wszelkiej maści agresywną zwierzynę z najbliższej okolicy, włącznie z tym dziwacznym wilkiem (chyba że był ułomny). Raczej dźwięk broni palnej jest na tyle rzadko spotykanym odgłosem w Edenie, że nie powinien wywoływać większego zaciekawienia wśród zwierząt, a przynajmniej nie przez pierwsze minuty - bo ten okres był zarezerwowany dla strachu przed nieznanym. Szybko zabezpieczył bronie i schował je za pasek, aby ich przypadkiem z tego wszystkiego nie zgubić i nie nadużywać - będą mu jeszcze potrzebne w drodze powrotnej.
- Dziękuję. - odpowiedział mu z zupełną neutralnością w głosie. Sam nie lubił zabijać, robił to tylko w ostateczności, zupełnie jak przyszpilona do muru ranna bestia. Tym razem jednak czuł się spokojniej, że pozbawił życia jedynie dwie sarny - czułby się z tym o wiele gorzej, gdyby chodziło o życie innego człowieka. Tak, można ostatecznie powiedzieć, że przedkładał życie istot humanoidalnych nad życie zwierząt. Nic dziwnego że nawet przez myśl nie przeszedł mu fakt jakie konsekwencje na to miejsce miały jego poczynania, biorąc również pod uwagę reakcje Aniołów na niecodzienne zjawisko odgłosu strzałów. W tym momencie liczył się tylko cel, a celem było upolować łanie i sprowadzić je wilkom, aby te mogły oddać mu torbę z zapasami tak bardzo potrzebnymi ściekowym szczurkom. Było to małe poświęcenie, zważywszy na fakt jak bardzo Łowcy na niego w takich kwestiach liczyli, a ostatecznie i tak nikogo z nich nie będą interesowały dwie poległe sarny w Edenie. Nikogo, poza dwójką sprawców.
- Tworzymy zgrany duet! - stwierdził z uśmiechem zauważając, jak przy pomocy swoich magicznych sztuczek "tatuś" sprowadził ciała do wody i w ten sposób zamierzał je przetransportować na miejsce. Pomijając kompletnie fakt, że prawdopodobnie dla Jaha używanie broni palnej było niczym czytanie ksiąg zakazanych, kompletnie poza naturalnym porządkiem rzeczy. Spojrzał na towarzysza, ukazując oblicze pełne determinacji, a w oczach zapłonęły mu ogniki podekscytowania, wołające Szybko! Szybko!. Był już tak blisko odzyskania swojego artefaktu! - Przez krzaki czy nie, idźmy szybko zanim łanie staną się nieapetyczne. Chcę odzyskać moją torbę! - dorzucił jeszcze z przekonaniem i pewnością w głosie, po czym zgodnie ze wskazówkami Jaha torował drogę wzdłuż brzegu przez krzaczory. Skoro w ten sposób dostaną się do wilków, to trzeba jak najbardziej wykorzystać wodne zdolności Anioła, aby nie musieć targać ciał swoimi marnymi rączkami!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.18 15:46  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Pośpiech był w tej sytuacji wręcz wskazany, a dodatkowe zatarcie śladów przez anioła tylko polepszyło ich sytuacje. Zmyta z brzegu krew w połączeniu z przetransportowaniem zwierzęcych tuszek drogą wodną, a nie lądową oszczędziła sporo krwawego bałaganu. Zwierzaki jednak nie powinny za długo znajdować się w wodzie by nie napuchły od wilgoci niczym pierwszy lepszy topielec, z czego najwyraźniej dobrze zdawał sobie sprawę młody łowca.

Im bliżej jednak drużyna podchodziła do wilczego obozowiska tym coraz więcej podpowiadało im, że coś jest zdecydowanie nie tak. Edeńską nienaturalną ciszę spowodowaną ich poprzednim wyskokiem coraz częściej przerywały psie piski pełne irytacji, groźne warknięcia i odgłosy zwierzęcej walki. Ledwo dwójka wychyliła nos z rzecznych krzaków by zajrzeć na wilczą polanę, a obok nich przetoczyły się dwa masywne wilcze cielska szczepione ze sobą kłami. Nie wyglądało to raczej na zabawę, a chęć przegryzienia drugiemu gardła. Na szczęście póki co zwierzęta nie zwracały większej uwagi na dwunożnych.

Na środku polany leżała rozciągnięta w nienaturalnej pozie Wilczyca, z mordą wetkniętą w torbę Ryo. Najwyraźniej szukając w niej jakichś smacznych kąsków wsadziła nos nie tam gdzie powinna, a artefakt zwyczajnie zamroził jej łeb. Sądząc po krwawym rozbryzgu któryś z wilków dokończył dzieła. Walka, która toczyła się dookoła najwyraźniej dotyczyła nowego przywództwa.

W pobliżu zwłok Wilczycy kręcił się szarawy młody wilk, który nie wiedząc co ma ze sobą zrobić próbował obudzić przywódczynię dźgając ją co jakiś czas nosem w żebra i przedreptując nerwowo przednimi łapkami. Mimo że sam nie brał udziału w walce to dostawał co jakiś czas ostrzegawcze warknięcia od innych sugerujące, że powinien stąd spadać dopóki wszystko się nie rozstrzygnie. To mogło dać ukrytej w krzakach dwójce do myślenia - jeżeli wejdą na polanę to najpewniej również zostaną potraktowani jako konkurencja.


Dodatkowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.18 21:51  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Chwilę trwało, zanim zrozumiał, co się dzieje. A gdy taksował wzrokiem polanę, odruchem schował się mocniej za gęste krzaki, odgarniając tylko gałęzie dłonią, aby widzieć wilki. To dobrze, że nie zostali zauważeni i lepiej, by tak zostało.
Dostrzegł zmrożony łeb wilczycy, jaki tkwił w torbie, dostrzegł zagubionego młodzika i walczące wilki. Ta cała sytuacja przyprawiała o ból głowy. A mieli po prostu odnieść ciała, odzyskać torbę i sobie pójść. Wolne żarty. Życie nigdy nie jest tak piękne, aby coś się nie zepsuło.
Za moment odezwał się szeptem.
- Interesujące zabezpieczenia mają twoje pomoce naukowe. - Co ty tam trzymasz? Oryginalne manuskrypty z biblioteki aleksandryjskiej, cudem uratowane z pożaru?
Za chwilę woda w rzece spiętrzyła się. Zamierzał przetransportować ciała na polanę w nadziei, iż wilki skupią swoją uwagę na jedzeniu. Wątpił w to co prawda, walka o zdobycie najwyższej pozycji prawdopodobnie potrafiła przyćmić nawet głód. Poważnie rozważał, czy powinien zainterweniować i próbować rozdzielić walczące bestie. Jednak powstrzymywało go poczucie, iż takie są prawa natury. Wilki zdobywają dominację walcząc oraz rozlewając swą własną krew. Jakkolwiek przepełniony pokojem i pacyfistyczny anioł by nie był, nie może stawać na przekór porządkowi świata. Poczynanie to byłoby jeszcze o tyle bezsensowne, iż starczy odwrócić się i odejść, aby psowate znów zaczęły walczyć. Jak nie ze sobą o dominację, to rzucą się na anioła, odbierając jego działania jako przejaw agresji względem watahy.
Nie zostało mu zatem wiele możliwości poza wypełnieniem swojej części umowy - proszę, oto obiecane jedzenie. Dwa jelenie ciała za dwa ludzkie. Cóż, bardziej aniele i łowcze, nie wdrażajmy się jednak w szczegóły.
Jeśli udało mu się bez problemów pokierować strumieniem i zanieść halle na polanę, zebrał z nich wodę i spróbować zmyć płynem torbę Ryouty. Nie będzie przecież chłopak biegł między walczące wilki i skakał nad truchłem wadery, aby dostać swój artefakt.
- Nie będę ryzykował zabierania jej tutaj, aby nie zwrócić na nas uwagi wilków. - Szepnął w stronę młodego łowcy. - Wezmę torbę kawałek dalej w krzaki. Knieją powinieneś się bezpiecznie do niej dostać. - Wskazał ruchem głowy kierunek, zanim podjął się wcielenia swojego planu w życie. Zamierzał zabrać wodę torbę w krzaki umiejscowione parę metrów od nich, by towarzyszący mu chłopak nie musiał porzucać bezpieczeństwa gęstych gałęzi, aby odzyskać swą własność.

Kontrola powietrza 1/3, odpoczynek 3/4
Kontrola wody 2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.18 13:10  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Przytknął buźkę do niewielkiej przestrzeni między zaroślami, mierząc wzrokiem to przedziwne zamieszanie wśród zwierząt, głównie w poszukiwaniu swojej ukochanej torby. Nie było to jakoś specjalnie problematyczne, tylko ślepiec nie zauważyłby tej nienaturalnej masy krwi na środku polany, a tak się szczęśliwie złożyło, że właśnie w tym miejscu leżała sobie jego własność. Razem z martwą wilczycą. Cóż za ironia, zdaje się, że ostrzegał na początku jakiegoś wilka, aby nie wkładał tam swojego pyska... ostrzegał, prawda? Czy może raczej tylko o tym pomyślał, ale z jego ust nie wydobył się wtedy żaden dźwięk? Nie pamiętał, ale z pewnością miał takie myśli... Uniósł nieznacznie brwi, przenosząc chwilowo swój wzrok na Jaha, zaś jego mina przypominałaby popularnego mema z "confused little girl", gdyby rzecz jasna istniały one w tym uniwersum.
- Nawet nie wiedziałem że to tak działa... - odpowiedział mu również szeptem, nie ukrywając przy tym braku wiedzy na ten temat. Bo faktycznie, miał świadomość że poprzez zbyt długie trzymanie łapek w torbie można było je sobie odmrozić, ale właśnie dlatego nigdy tego nie robił! To chyba logiczne że jak boli, to odruchowo odsuwasz kończynę, ale widocznie wilki nie miały na tyle instynktu samozachowawczego i proszę - oto co się wtedy dzieje! Nawet nie było mu z tego powodu przykro, bo miał świadomość, że nie zamierzał nikogo ani niczego skrzywdzić, a mimo to został potraktowany jako potencjalne zagrożenie i przyszły obiad. Na szczęście wszechświat reaguje szybciej niż pracuje wilczy mózg. Pozostała jeszcze kwestia walczących bestii, które mogły nie być zbytnio zainteresowane posiłkiem w obliczu "ważniejszych" problemów stada, czyli wybraniem przywódcy. Ciekawe czy jak wybiją siebie nawzajem i zostanie jeden, to co wtedy taki wilk robi... popełnia zwierzęce seppuku? Choć było to bardzo interesujące, nie zamierzał czekać do samego końca żeby się o tym przekonać. Marzył tylko o względnie ciepłym prysznicu i zamknięciu się w pokoju na dwa dni. Przytaknął zgodnie na plan Anioła, wierzył że upolowane łanie wpłyną chociaż w małym stopniu na zachowanie sfory, co pozwoli mu niepostrzeżenie zwinąć artefakt i się ulotnić.
- Liczę na ciebie, daddy~! - wyszeptał z uśmiechem ukazując mu uniesiony w górę kciuk, po czym cicho, powoli i ostrożnie zaczął zbliżać się w ukryciu do miejsca, w które mężczyzna miał mu podrzucić torbę. Był na tyle czujny, że na ewentualne zainteresowanie swoją osobą zamierzał wykorzystać pierścień znajdujący się na palcu, aby uniknąć ewentualnego ataku wilka. Mało tego, zrobi to jeszcze taktycznie tak, że szarżujący na niego wilk przeleci przez jego ciało i walnie pyskiem o drzewo! A jeśli nic się nie będzie działo, to po prostu zwinie torbę z bezpiecznego miejsca i wróci do Anioła - wszystko oczywiście w jak najbezpieczniejszy sposób, aby nie zwracać na siebie uwagi zwierząt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.18 21:26  •  Wilczyca [Jahleel i Ryouta] - Page 2 Empty Re: Wilczyca [Jahleel i Ryouta]
Walka o przywództwo wcale nie ustawała, a oboje mogli mieć wrażenie, że z każdą wręcz chwilą przybiera na sile. Najpewniej właśnie dlatego żaden z wilków nie zwrócił uwagi na strużkę wody, która powolutku zaczęła zabierać narzędzie zbrodni z miejsca morderstwa. Tylko młody wilk, którego uwaga skupiona była tylko i wyłącznie na wilczycy, wsadził w uciekającą ciecz najpierw łapkę, a później nos. Widać sprawdzanie każdego niebezpieczeństwa całym sobą było czymś typowym dla tego stada. Zwierzę podreptało z zainteresowaniem za kierującą się w krzaki torbą zupełnie nieświadome czającego się tam łowcy. Torba zniknęła w krzakach, a tuż za nią w chaszcze władowało się zwierzę.

Im młodsze stworzenie tym silniej przeżywa wszelkie emocje, więc gdy wilczątko zamiast zastać w krzakach chętnej do zabawy torby dojrzało czające się najpewniej na niego dwunożne stworzenie podniosło pisk i raban jakiego Eden jeszcze nie słyszał. To automatycznie zwróciło uwagę kilku znajdujących się najbliżej wilków. Potencjalne niebezpieczeństwo miało znacznie wyższy priorytet niż ustalanie hierarchii. Na szczęście kawałek dalej z krzaków wypełzł Duke i oczy reszty stada skierowały się od razu na niego, dając pozostałej dwójce szansę na ucieczkę.


MISJA ZAKOŃCZONA

Ryouta: Odzyskujesz torbę, w środku znajdujesz niespodziankę w postaci pierścienia Batory. Obite żebra zagoją się do wesela.
Jahleel: Wilczek, który uciekł z wami okazał się młodym wilkiem wschodnim. Zostałeś uznany za jego nowe stado. Za cwane wykorzystywanie mocy, które notorycznie psuło mi szyki dodatkowo Krwawy Liść w prezencie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach