Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

First Mission – First Blood

    Czas:
    4 lata temu.



Ten dzień był dla Alphy niezwykle ważny. Nie, to nie były jej urodziny. Ani imieniny. Ani nic innego ważnego. Żadna rocznica, żadne specjalne święta. A co takiego?
Chrzest bojowy.
Można to tak ująć. Świeża płotka ruszyła na misje. Ale oczywiście, nie sama. I bynajmniej nie ona tu rządziła.

Alpha kroczyła do przodu, równym tempem po twardej ziemi. Pogoda była w miarę okej, było ciut gorąco, ale przywykła. Nie miała wyjścia większego. Nie zmieni sobie koloru futra z czarnego na białe albo brązowe. Z brązowym byłby jej łatwiej polować. Ale nie, bo po co. Co jakiś czas trzepała głową na boki. Denerwowało ją to niemiłosiernie. Odkąd dołączyła do DOGS musiała nosić tą głupią chustę na szyi. Przez pierwsze kilka dni miała spore opory przed nią. Nie podobał jej się fakt posiadania czegoś na wzór obroży. W pewnym momencie się zatrzymała, obnażyła kły i zatrzęsła całym ciałem. Nic z tego. Ten upierdliwy kawałek szmaty, nawet nie myślał o puszczeniu. Spojrzała na przywódcę tej akcji.
Luna. Doberman.
Nie miała zielonego pojęcia kim jest Doberman, ale z lekcji, które uzyskała od jednego z członków był to swego rodzaju wyszkolony zabójca. Taki Eliminator. Co zgadzało się z ich celem. Był prosty. Odnaleźć i zabić pewnego osobnika, który strasznie się naprzykrzał sforze.
Luna, co wiemy o tym osobniku?
Rzuciła patrząc na kobietę. Próbowała choć trochę być profesjonalna, a taką przynajmniej udawać. Wiadomo, między nimi była przepaść, jeśli chodzi o zabijanie. Alpha wie jak polować i zabijać uciekającą zwierzynę. Natomiast jej obiad nigdy nie atakował jej. W tym przypadku była pewna na sto procent, że zostanie zaatakowana. Obawiała się z czego. Jeżeli to będzie pistolet, broń miotana czy włócznia… Może się pożegnać z atakiem na bliską odległość. Nie ma szans.
Czy ja w ogóle będę tu przydatna?
Mruknęła do siebie, idąc miarodajnym krokiem za Luną. Zastanawiała się jak mogłaby pomóc w tej misji. Skoro walka to nie jest dla niej wyjście to jak? Mogłaby wytropić tego gościa.
Jak tak teraz się zastanawiała, to zatraciła pamięć jak to jest, gdy jest się człowiekiem. Ile się wtedy słyszy? Ile się wtedy czuje? Ile zapachów się rozróżnia? Zapomniała. Ale nie. Nie żałuje tego. Bez nich mogła skończyć już dawno w paszczy bestii czy postrzelona przez kogoś, kto by stwierdził, że futro z wielkiego czarnego wilka to świetny dywanik. A głowa nad kominkiem to już trofeum światowej klasy. Nie wiedziała co inni mieszkańcy Desperacji mogą od niej chcieć. Zawsze trzymała się z boku. W lasach. Czy to zniszczonych czy tych bardziej żywych. Co ciekawe, do Apogeum Desperacji wkroczyła tylko parę razy z Raphaelem.
A teraz pewnie tak wkroczy z Luną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dla Luny natomiast ten dzień nie był niczym specjalnym, co więcej mógł okazać się bardzo denerwujący. Babysitting nowicjuszy na polu walki to generalnie gówniane zajęcie, często musisz myśleć za dwie osoby, co więcej myśleć nie tylko o ruchach przeciwnika ale i o potencjalnych błędach jakie może popełnić nowicjusz. No, ale kazali to trzeba robić. Na wszelki wypadek, co by nie okazywać za mocno znudzenia, na jej twarzy prezentowała się zupełnie neutralna mina, taka, która właśnie potrafią zrobić Androidy. Sama ubrana była jak zwykle tak samo, szczerze mówiąc nie lubiła innego stroju, miała po prostu kilka identycznych rzeczy. A więc czerwona skórzana kurtka, czarne spodnie, czarne rękawiczki i czarne ciężkie buty, a chusta, która tak denerwowała Alphę obwiązana była wokół jej uda, prawego uda, a więc tego które nie jest ludzkie co by jej nie denerwowało. Temperatura byłą przyjemna. Cóż zawsze była bo po prostu jej nie czuła. Spojrzała na Alphę po zadanym przez nią pytaniu i odpowiedziała.
-Cóż, ten jegomość rozsiewał nieprzyjazne plotki na nasz temat w Desperacji, chcąc by więcej ludzi zwróciło się przeciwko nam. Chodzą też słuchy, że planował włamać się, do naszej kryjówki by podłożyć bombę. Nie wiem czy prawdziwe.
Nie ważne. Zbyt głośne usta trzeba zamknąć permanentnie. Nie powinno być problemu z dostępem do niego, nawet jeżeli ma ochronę to niezbyt liczną
odparła bez cienia emocji, choć nie mogła się doczekać jak dostaną faceta w swoje ręce po tym jak wybije wszystkich naokoło. Wiedziała tylko, że musi pilnować Alphę. Z drugiej strony dobrze byłoby zobaczyć co potrafi.
-Co potrafisz? Tropić? Szukać śladów? Tak mi powiedziano, ale chce się sama o tym przekonać. Z drugiej strony chciałabym zobaczyć jak rozszarpujesz gardło jakiemuś żołnierzykowi - stwierdziła z cieniem uśmiechu, kiedy krok po kroku zmierzali do rozpadających się ruin, w których miał przebywać ich cel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Alpha zastrzygła uchem z powodu natrętnej muchy latającej obok. Ignorowała ją bez dłuższy czas, ale w pewnym momencie kłapnęła zębiskami próbując zabić muchę. Ale wiadomo, ciężko zabić coś, co ci między zębami jest w stanie przelecieć. Plusem jednak było to, że zostawiła ją już w spokoju. Otrzepała się i przyspieszyła lekko, by zrównać krok z Luną. Musiała się zatrzymać, żeby tą muchę odgonić.
Z tego co wiem, te plotki o bombie to tylko plotki. Lokalizacja naszej kryjówki jest nieznana.
Odpowiedziała. Fakt faktem, dowiedziała się dopiero gdzie jest kryjówka DOGS po inicjacji i próbie.
Na pytanie o jej umiejętności nie odpowiedziała od razu. Zamyśliła się przez moment.
Potrafię topić i polować. Mam dobry słuch i węch. A kilka gardeł rozszarpałam, jeśli te ludzkie.
Odparła. Widok ruin wypełnił ją przekonaniem, że są blisko. Przyspieszyła i szybszym chórem zbliżyła się do ruin. Obwąchała kilka skał i ziemię dookoła, szukając tropów i śladów. Prychnęła na moment, ale kontynuowała. Akurat gdy Luną dotarła, ona skończyła.
6 osób. I parę zwierząt. Najpewniej psy zdziczałe w klatkach, które złapali gdzieś w okolicy.
Z psami sobie poradzi bez problemu. Z ludźmi gorzej. Usiadła na tyłku oczekując rozkazów od Dobermana. Teraz trzeba było ustalić plan działania i przejść do akcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Luna przyglądała się ruinom szukając najmniejszego ruchu czy oznak by ktoś ich obserwował lub też zbliżał się nieświadomy. Przygotowana na każdą okazję. A przynajmniej się starała. Teraz wyciągnęła dwa pistolety zza paska kiedy znaleźli się już blisko.
-Mam nadzieję, że masz rację. W końcu to moja rola by zapewnić nam wszystkim bezpieczeństwo. Dlatego tutaj jesteśmy Skinęła głową na odpowiedź Alphy i jej informacje. Sprawdziła, że broń jest naładowana. Również ostrze transformacji było w miejscu łatwym do dosięgnięcia tak by szybko po nie sięgnąć w razie potrzeby.
-Dobrze. Jeżeli zwierzęta są zamknięte w klatkach postaram się wystrzelać ludzi zanim do nich dojdą. Możesz wtedy rozszarpać jakieś gardło. Jeżeli mi się nie uda przygotuj się na walkę z psami, choć je też mogę wystrzelać, one są raczej łatwym celem. Powinniśmy ich zajść z dwóch stron. Potrafisz powiedzieć w jakiej odległości są ludzie? Zawsze lubiłam walkę w zwarciu. Mogę wtedy z łatwością wyrwać im obydwa ramiona - zauważyła po czym czekała na odpowiedź Alphy. Była gotowa do akcji jak tylko dostanie niezbędne dane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Alpha wyjrzała zza rogu ruiny i w myślach stworzyła plan okolicy z lotu ptaka. Zawsze była z tego dobra. Wyobrażanie jak pewien teren wygląda z góry czy obiekt pod innym kątem to była drobnostka. Niestety, gdy jest się dobrym z czegoś, to jest się słabym z czegoś innego. W jej przypadku były to obliczenia matematyczne. Choć potrafiła wyliczyć odległość od punktu A do punktu B, to jednak zapomnij o mnożeniu liczb większy od 10. A o skomplikowanych wzorach, np. na sumę pierwszych wyrazów ciągów nawet nie mów. Alphie to nie przeszkadzało. Bo przynajmniej nie zatruwała sobie głowy niepotrzebnymi rzeczami.
6 osób i psy... Mam pomysł.
Rozplanowała jak wygląda miejsce a następnie zastanowiła się z której strony uderzy.
Chyba 50 metrów stąd. I to nie ludzie, tylko wymordowani.
Tak dobry, pomysł. Pouczaj wyższego rangą od ciebie. Na pewno ci to na dobre wyjdzie.
Zostań.
Rzekła i nie dając Lunie czasu na odpowiedź ruszyła do przodu z zamiarem okrążenia obozowiska. Tym samym rejestrowała co widzi. Wymordowani siedzieli przy dole w którym był popiół. Prawdopodobnie było to niegdyś ognisko. Mieli też swego rodzaju namiot czy coś takiego. Była to bowiem płatchta narzucona na niewielkie ruiny. Tworzyło to swego rodzaju domek albo magazyn. Klatki były ustawione pod jedną z ścian tego budynku. Zakradając się na tyłu znalazła miejsce, gdzie byłaby dla Luny widoczna, a zarazem dla innych nie. Jej plan był prosty odwrócić uwagę, żeby Doberman załatwił sprawę. A te zdziczałe pieski jej to ułatwią. Gdy była gotowa spojrzała na towarzyszkę.
Zaczynamy.
Wzięła wdech, napełniając płuca powietrzem, po czym wydała z siebie niezwykle głośne wycie. Typowe dla wilka. Oczywiście wszystkie kundle zaczęły warczeć i szczekać a tamci się zainteresowali tym nie mal od razu.
- Rich, Zahar, sprawdźcie to.
Dwóch facetów podeszło do klatek, zamiarem wypuszczenia sfory. O to chodziło. Gdy tylko podeszli do klatek, wtedy akcja się zaczęła.
Zabić go.
Proste polecenie doleciało do psów i gdy wszystkie były wolne rzuciły się jednemu z mężczyzn do gardła. Drugi z nich widząc to wkurzył się. Z jego dłoni wyrosły kolce jak u jeżozwierza, którymi zaczął strzelać do psów.
Do mnie.
Wysłała do psów polecenie, a te porzuciła poprzedni rozkaz i poleciały w jej kierunku. Dwa psy umarły, co było ciężką stratą. Niestety, zauważono Alphę. Jeden z wymordowanych, podniósł głaz i cisnął w jej kierunku. Wadera uciekła wraz z psami, ale dwóch wymordowanych ruszyło za nią. Tym samym czterech z nich zostało dla Luny. Jeden z nich ranny.

Spoiler:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A wiec Alpha miala inicjatywe, a przynajmniej chciala ja wykazac i to juz na pierwszej misji. Dobrze. Zobaczymy, co potrafi. W razie czego byla na widoku Luny, ktora jak trzeba bedzie zainterweniuje. Na razie jednak pozwolmy wydarzeniom rozegrac sie tak jak chciala Alpha. Nie miala zbytniego problemu z posluchaniem kogos jak narazie nizej od siebie o ile pomysl byl dobry. Czekala wiec przyparta do resztek jakiegos muru, z pistoletami gotowymi do strzalu. Co chwile zerkala na Alphe czy nie znalazla sie w tarapatach. Kiedy jej towarzyszka spojrzala na nia, Luna skinela glowa na znak, ze jest gotowa. I wtedy uslyszala glosne wycie, na ktore, co oczywiste zareagowaly psy w klatkach. A wiec Alpha godna byla swojego imienia. Dwojka z wymordowanych podeszla do klatek i otworzylo je co okazalo sie byc dla nich fatalna decyzja. Dwoch na razie skupionych gdzie indziej. Luna postanowila wykorzystac zamieszanie i zaczela podchodzic, a raczej skradac sie od drugiej strony niz zrobila to Alpha. Kiedy byla w dogodnej pozycji przyklekla, zgiela swoja mechaniczna reke w lokciu, na niej polozy reke z pistoletem taj by bylo jej wygodnie, szybko obliczyla najlepszy kat i pozycje do strzalu i nacisnela spust, starajac sie trafic jednego z wymordowanych prosto w czolo, i to wiecej niz raz jezeli sie dalo. Zaraz po tym szybko przeszla jeszcze dalej w strone w ktora szla, byle nie zostac na swojej pozycji strzeleckiej. Zapewne tam wlasnie pojda jej szukac. Wszystko wskazywalo na to, ze jeden z nich jest martwy. Teraz zapewne beda duzo ostrozniejsi i zabawa dopiero sie zacznie.

(Przepraszam, za brak polskich znakow, ale nie mieszkam w Polsce i pisze z pracy, wiec po prostu totalny brak polskich znakow)

Spoiler:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach