Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 28.05.17 1:02  •  Kaijin Empty Kaijin
Kaijin WDo1CJW
灰燼

Godność: Kaijin (Popiół/Destrukcja)
Pseudonim: Sōname (Anihilacja) | Uziemiona
Płeć: Kobieta
Wiek: Wizualnie 20coś
Zawód: ---
Miejsce zamieszkania: Eden

Organizacja: ---
Stanowisko: ---
Rasa: Anioł
Ranga: Anioł Zastępu

Kaijin BbFtMhs

Moce/artefakty/technologia:
  • Parasol Tysiąca Szans |Nazywany przez Kai na wpół żartobliwie, na wpół z czułością „Paryzolem” jest legendarnym, antycznym artefaktem o dwóch metrach długości, który wiele wieków temu został stworzony przez niewiadomą, tajemniczą jednostkę i potem zamknięty, także przez tę personę, w świątyni umieszczonej na niewielkiej, skrytej przed śmiertelnikami wyspie japońskiej. Wykonany ze stali z domieszką wolframu i nieposiadający w sobie nawet uncji materiału prezentuje się naprawdę groźnie i cudownie zarazem, przyciągając spojrzenia złotymi szprychami, iglicą oraz rękojeścią, jak również poszyciem w barwie srebra i ozdobionego do tego czarującymi, krwistoczerwonymi akcentami. Zakończenia tak żeber, jak i czuba są perfekcyjnie zaostrzone, oferując potencjalnemu użytkownikowi wiele sposobów na atak czy wymyślne, skomplikowane manewrowanie tym specyficznym orężem. Specjalną jego zdolnością jest możliwość aktywowania go i tym samym przekształcenia w swoistą, dłuższą od pierwowzoru o dobre pół metra włócznię, której przed-ostrze jest dodatkowo zdolne do służenia jako broń obuchowa. Proces przemiany – trwający około czterech sekund - wygląda nieco tak, jakby czasza parasola wywinięta została na drugą stronę przez gwałtowny, silny wiatr, łącząc się następnie końcówkami w trochę grubszy niż ostrze poprzedniej formy grot. Warto jeszcze wspomnieć o schowanym wewnątrz artefaktu – niezależnie od aktywnego akurat wariantu – półmetrowym ostrzu, które dobyć można poprzez przekręcenie trzonu jakieś czterdzieści centymetrów od jego końca i pociągnięcie za ten stający się wtedy rękojeścią wyciągniętego na zewnątrz miecza kawałek – mechanizm ten podobny jest do tych stosowanych w uzbrojonych laskach.|

  • ŻarZapieczętowana: 0/13 - |Kai obdarowana została żywiołem ognia pozbawionym płomieni, czyli duszącym, palącym i piekielnie gorącym żarem. Element ten niebezpieczny i pozornie niepasujący do bezskrzydłej, stoickiej Anielicy wykorzystany może być przez nią na kilka makabrycznych, okrutnych sposobów: pierwszym jest rozgrzanie nim powietrza do temperatury tysiąca straszliwych stopni, czyli porównywalnej do takiej, jaka występuje przy pożarach. Upał ten rozbestwia się wokół Kai – która zawsze stanowi jego centrum, toteż przemieszcza się on wraz z nią – i nie sięga dalej, niż trzy metry od niej; drugim pokrycie się nim niczym jakąś rozgrzaną, migoczącą pomarańczowo-szkarłatnymi żyłkami naznaczającymi skórę i ubrania zbroją; trzecim zaś nałożenie go na dzierżoną broń - efekt wizualny jest identyczny do tego, jaki przedstawiono w opcji poprzedniej, tylko pokazuje się, naturalnie, na powierzchni oręża - w celu zadania nią większych obrażeń, potencjalnego i dotkliwego poparzenia przeciwnika oraz dokonania przy jej pomocy znaczniejszych, poważniejszych zniszczeń. Zdolność tę trzymać można przez trzy posty, po czym nastąpić muszą cztery posty przerwy przed ponownym użyciem któregoś z wymienionych wyżej typów.
    *Nie można używać jednocześnie z Popiołem.|

  • PopiółZapieczętowana: 0/13 - |Jest to moc związana z władanym przez nią żywiołem, ponieważ polega na wytwarzaniu oraz manipulowaniu efektem – wynikiem, produktem – żaru, ognia czy płomieni. Na zawołanie jej niewymagające żadnych, jakichkolwiek słów czy gestów – mimo iż zdarza jej się nadawać temu teatralnej, zwodniczej nutki – powstają tumany zbitego, gęstego popiołu, które to uformować może następnie w kształt jakiegoś zwierzęcia i poprzez to sterować swym ciemnoszarym, niemalże czarnym wytworem. Wykreowane, utkane przez nią stworzenia i potwory są szczegółowe, solidne oraz szybkie; latające i biegające; zaopatrzone w śmiercionośne zębiska, zakrzywione szpony lub ostre rogi – wszystko tak naprawdę zależy od wyobraźni Anielicy oraz celu, jaki łaknie w danej chwili bądź potyczce osiągnąć. Wszystkie te przedziwne, popiołowe kukiełki trwają przez trzy posty, lecz odpoczynek przed kolejnym użyciem zależy już od ilość użytego wcześniej materiału: po istotach wielkości goryla czy niedźwiedzia potrzebne są trzy posty przerwy, słonia cztery, wieloryba siedem (z czego przy ostatnim potrzebne są dwa posty na jego wykreowanie: jeden na zgromadzenie substancji, drugi na nadanie jej w konkretnej formy). Istnieje możliwość kontrolowania wyłącznie jednego stworzenia naraz, zaś po zakończeniu jego żywotności rozsypuje się on w chmarę opadającego na ziemię, ciężkiego do rozwiania popiołu. Atutowym oraz powszechnie znanym pośród innych Aniołów Zastępu ruchem czynionym przez Kai było sklecanie chińskiego, wijącego się w powietrzu smoka i miażdżenie nim oponentów.
    *Nie można używać jednocześnie z Żarem.|

  • Skrzydła |Rasowa. Jak niegdyś obdarzona była przepięknymi, białymi i pokaźnych rozmiarów skrzydłami okraszonymi szkarłatnymi końcówkami, tak obecnie nie posiada ich wcale.|

  • Zwiększona Regeneracja Ciała |Rasowa.|

Umiejętności:
  • Mistrzyni Broni Białej |Nieobce jest jej posługiwanie się wszelkiego typu orężem z tegoż zakresu – miała w końcu wiele, wiele lat na naukę, ćwiczenia i doskonalenie tego własnego, pomieszanego stylu walki - lecz i tak zawsze będzie preferować oraz najlepiej władać mieczami i włóczniami. Umiejętności te nabywane przez ciągnące się, długie stulecia okazały się piekielnie przydatne w jej aktualnej sytuacji oraz przy obecnym użytkowaniu specyficznej, cudownej samej w sobie i wielofunkcyjnej parasolki, za co jest swojej przeszłości ogromnie wdzięczna.|

  • Precyzja |Czy to podczas pojedynku, czy szycia, czy też nalewania wrzątku do kubka, Kai jest zawsze – z wyjątkiem chwil, gdy ciało jej na to nie pozwala, a raczej jego stan – niemalże do bólu precyzyjna. Ciężko wypatrywać lub oczekiwać sytuacji, w której zadrży jej ręka czy ona sama się zawaha – zdecydowanej i pewnej Anielicy nie zdarza się nie trafić w miejsce albo punkt, które wybrała i namierzyła. O ruchomych celach nie ma tutaj co wspominać, ponieważ w takich sytuacjach wszystko zależy od tego, która strona jest lepsza (albo ma więcej szczęścia), bardziej zaawansowana w swych zdolnościach bojowych oraz posiadająca dominujący refleks.|

  • Gra Na Pianinie |Nieistotnym jest to, czy ma grać z nut, czy z pamięci; znane, napisane przez kogoś innego utwory, czy swoje własne, oryginalne dzieła – melodie przez nią kreowane są bajeczne, magiczne i czarujące, jak również pozbawione jakichkolwiek denerwujących, psujących atmosferę fałszów. Sprawne dłonie, wspomniana wcześniej precyzja i brak wahania okazują się tutaj wielkimi plusami, dzięki którym piosenki wychodzące spod jej palców dorównują – nierzadko nawet przewyższają – te grane przez sławnych, prawdziwie utalentowanych kompozytorów.|

  • Zwiększona zwinność, szybkość |Rasowa.|

Słabości:
  • Nocny Marek |Kai preferuje działać w nocy, zaś ranki i często południa w spokoju, bez zmartwień przesypiać. Taki niezbyt zdrowy tryb życia spowodował, że ciężej jej się działa we wczesnych godzinach, a także jest nieco bardziej wrażliwa na mocne światło – słoneczne oraz sztuczne. Na przykład w porównaniu do normalnie funkcjonujących za dnia osób, łatwiej jest ją oślepić bezpośrednim błyskiem – wystarczy zaledwie mignąć jej latarką po srebrzystych ślepiach i już ma ciemne, lepkie mroczki przysłaniające pole widzenia.|

  • Słuch |Dekoncentrują ją nierówne, piszczące i zgrzytliwe dźwięki – zwłaszcza te nagłe - wybijając ją skutecznie z rytmu i zaburzając perfekcyjny tok myślenia. Jeżeli jest przygotowana na ich pojawienie się, to jeszcze nie ma tak źle, lecz kiedy odgłosy te rozbrzmiewają upartą kakofonią bez uprzedzenia, nieoczekiwanie, to powoduje to potknięcie się w czynnościach i decyzjach przez nią podejmowanych.|

  • Alkohol |Ma masakrycznie, strasznie i potwornie słabą głowę – już po jednej lampce wina słania się na nogach i jest lekko zamroczona oraz senna. Z tego też powodu unika wszelkiego typu trunków niczym ognia, kategorycznie odmawiając ich spożywania nawet podczas jakichś specjalnych, ważnych okazji.|


Kaijin 7oNko4N

Wygląd zewnętrzny:
    Spotkać kogoś szczycącego się szarymi niczym pochmurne, letnie niebo bądź matowy metal oczyma nie jest wcale tak trudno, jak mogłoby się poniektórym wydawać – zwłaszcza w tych czasach, podczas których mnóstwo dziwniejszych, wymyślniejszych jednostek o tęczówkach we wszystkich chyba już kolorach tęczy stąpa po tym szarym, zdewastowanym padole. Większości ludzi, toteż, nie zdziwią nawet odrobinę ślepia dekorujące bladą, delikatnie zaokrągloną – i jakże niewinnie, słodko wyglądającą – twarzyczkę Kaijin – a przynajmniej nie z początku, przy ujrzeniu ich pierwszy, pojedynczy raz. Dopiero kiedy nieśmiałe promyki słońca lub sztucznego światła musną niepewnie, chwiejnie patrzałki Anielicy, to natykający się na nią osobnicy dostają w głowy ciężkim obuchem zauroczenia i zdumienia. W normalnym, standardowym – oraz tym mocniejszym, jednakże ona, jeśli tylko ma okazję, wymyka mu się zręcznie i prędko – bowiem, oświetleniu tęczówki jej przywodzić mogą na myśl płynną, zamkniętą za szklanymi, okrągłymi szybami rtęć. Nie jest to ta typowa, nudna i przygnębiająca szarość, a żywe, wypełnione stonowanymi iskierkami optymizmu, determinacji oraz pewności siebie srebro. Niezachwiane i nieugięte spojrzenie spoglądające wiecznie przed siebie, naprzód i nigdy na boki, zamknięte zostało w dwóch ujarzmionych, zerwanych z niebios księżyców – niejednemu przegalopowała przez umysł taka właśnie myśl.


    Para ta srebrzysta i czarująca idealnie komponuje się z pełnymi, bladoróżowymi usteczkami oraz nieznacznie zadartym noskiem, zaś całość podkreślona jest jeszcze dodatkową szczyptą uroku pod postacią lekkiego, malującego się prawie że zawsze na perfekcyjnie wykrojonych wargach uśmiechu. Idąc dalej zauważyć można rozwichrzone, rozczochrane i nierówno ścięte włosy o naturalnie brązowej barwie, których najdłuższe, buntownicze kosmyki sięgają ociupinkę poza ramiona. W sumie to właśnie to powinna być pierwsza rzecz, na którą zwróci się uwagę przy wpadnięciu na Kai, gdyż niesforna i nachalna grzywka – czyli, prawdę mówiąc, cała prawa przednia strona zakręcającej się delikatnie na końcówkach czupryny – przysłania niemal połowę jej pyszczka. Anielica nic sobie z tego jednak nie zrobi i przyzwyczajona do takiego stanu fryzury nie traci nawet troszeczkę na swojej efektywności. Schodząc niżej znajdzie się zgrabną szyję i, jeśli pójdzie się jeszcze dalej, resztę ciałka, które średni biust nadrabia przyjemnie szczupłą i wysportowaną sylwetką – jakże mogłoby być inaczej, skoro Kai jest niezwykle aktywną, dzielnie ćwiczącą i starająca się brać udział we wszystkich nadarzających się akcjach kobietą.


    Strój Anielicy zależny jest, naturalnie, od sytuacji i dnia – czasami jest to gorset połączony ze spódnicą do kolan, kiedy indziej czarna niby obsydian suknia, jeszcze za innej okazji przywdziewa krótkie, bordowe spodenki i prostą koszulkę barwy śniegu. Niektóre elementy ubioru, jednak, są z nią praktycznie zawsze: wysokie do kolan, niebiańsko wygodne buty na płaskim obcasie; skórzano-srebrny pasek z przyczepionymi do niego krzyżem i kaburą; czerwona niczym krew, zwiewna peleryna z głębokim kapturem oraz poszarpanymi artystycznie rąbkami. Nie można także zapomnieć o zawieszonej na biegnącym po skosie przez klatkę piersiową, również skórzanym pasku Parasolce – wiernym, stalowym kompanie podczas każdej doby, czynności i zajęcia. I tak oto prezentuje się ta niewiasta o wzroście metra siedemdziesiąt trzy oraz niby zwykłej, acz jednocześnie niezwykłej aparycji.

Charakter:
    Niezłomna jak drogocenny, lśniący przepięknie diament – jest to cecha, którą bardzo szybko da się wychwycić w zachowaniu oraz usposobieniu Kai. Nieważne, w jak kiepskiej i tragicznej sytuacji wyląduje, na jak potężnego i silnego przeciwnika pozbawionego skrupułów trafi, w jak niekorzystnym dla siebie i katastrofalnym w skutkach położeniu się znajdzie – Anielica nie podda się i szukać będzie jakiegokolwiek, nawet tego posiadającego zatrważająco niskie szanse na powodzenie konceptu na wykaraskanie się z kłopotów czy rozwiązanie danego problemu. Z drugiej strony nie boi się też wycofać na chwilę, wykonać taktyczny odwrót oferujący jej parę cennych minut spokoju, ażeby to przemyśleć dokładnie, dogłębnie daną sprawę i opracować skuteczniejszy, lepszy plan działania. Nieugięta i uparta samodzielnie wróci do zalegającej na jednej z odnóg jej ścieżki egzystencji przeszkody, aby bezpowrotnie oraz na dobre usunąć ją z wykorzystaniem wszelkich dostępnych Kai metod i środków. Lubi walczyć, dominować nad swoimi oponentami i smakować słodkiej chwały - są to jedne z rzeczy, które przynoszą jej radość, dlatego też nie odwróci się plecami do wyzwania i drążyć będzie tak długo, aż go nie złamie.


    I tutaj pojawia się element, za który była niejednokrotnie przez rodaków swych tępiona: brązowowłosa nie posiada najmniejszych oporów przed chwytaniem się podstępów, różnych sztuczek czy oszustw – jak umiejętne, nierzadko chamskie wyprowadzanie oponentów w pole, wygrywanie poprzez przewagę liczebną, wywołanie kłótni lub poważniejszego konfliktu pomiędzy dwoma stronami, czy też doprowadzanie do wytrącenia wrogów z równowagi i błyskawiczne przejęcie po tym inicjatywy. I o ile wielu określało jej zachowanie jako bezwstydne i niegodne ich rasy, to za każdym takim działaniem stał odpowiedni motyw – najczęściej był nim cel powierzonej jej misji lub próba uratowania niewinnej, zamkniętej w kleszczach palącego niebezpieczeństwa jednostki. Jej przełożeni mieli w zamysłach inne postępowania, kiedy powierzali jej jakieś zadanie, bardziej pokojowe i jadące po gołębiej linii, jednakże zmysł taktyczny Kai odrzucał i eliminował je automatycznie w momentach, w których prawdopodobieństwo ich powodzenia było niższe od tego, jakie miały jej własne plany. Nigdy nie skrzywdziła kogoś od tak, dla zabawy; nigdy nie zamordowała kogoś albo doprowadziła do jego śmierci bez poważnego, ciążącego niby tonowy głaz powodu; nigdy nie dopuściła się żadnego z siedmiu grzechów głównych, mimo iż sporo osób ją znających zarzucało jej pychę – nie, ona po prostu zna swoje umiejętności i wartość. Dominacja nad wrogiem, owszem, napawa ją satysfakcją i ukontentowaniem, lecz jeśli jest szansa zdobycia tego zwycięstwa w moralny sposób i bez zabijania, to tej konkretnej drogi będzie się trzymać.


    Jeżeli istnieją cechy, które w niej szczerze i z aprobującymi przytaknięciami pochwalano, to na pewno jest to nieskończone, niezachwiane opanowanie. Nie da się jej po prostu zdenerwować, rozgniewać czy rozwścieczyć, ponieważ jeżeli ktoś będzie chciał spróbować tego dokonać, to Kai z uśmiechem albo załagodzi sprawę i wyjdzie na swoje, albo odwróci wszystko tak, aby odbiło się to niekorzystnie na biednym nieszczęśniku – nie tragicznie jednak, a tylko na tyle, żeby zrozumiał swój błąd i dostał jasny znak, iż lepiej już więcej nie próbować wchodzić do tej rwącej, niebezpiecznej rzeki. Cierpliwość ta szczególnie widoczna jest wtedy, gdy Anielica naucza innych – lubi to robić i często dzieje się tak, że nawet podczas potyczki z jakimś przeciwnikiem lub sytuacji zagrażającej jej życiu daje drugiej stronie drobne lekcje czy wytyka błędy, z czego to ostatnie ściąga na nią zazwyczaj irytację krytykowanej persony, czasami i zbulwersowanie oraz złość. Nigdy nie daje prostych, oczywistych wskazówek, oferując tamtemu zauważenie jej na własną rękę i po tym samodzielne jej rozwikłanie oraz pojęcie.


    Prawdomówność i szczerość wpisujące się w charakter Kai są przez innych uznawane zarówno za coś w niej dobrego, ale i przy tym złego lub okrutnego. Okazuje się, że mało kto jest zadowolony ze słyszenia skierowanej ku niemu, czystej prawdy i nierzadko zdarzają się agresywne odzywki oraz zachowania w odpowiedzi na rzucane przez nią słowa. Swoją bezceremonialnością, prostolinijnością oraz nieowijaniem w bawełnę niejednego doprowadza do szewskiej pasji, uderzając od razu w sedno i zrzucając ludzi z ich wysokich, królewskich wierzchowców. Nie przejmując się nazbyt tymi negatywnymi reakcjami, Anielica zabarwia nawet niekiedy swoje wypowiedzi sarkastyczną nutką sparowaną z tym jej lekkim, pouczającym uśmiechem – czyni to przeważnie wtedy, kiedy chce ustawić kogoś do pionu czy wybić go z rytmu.

Historia:
    Świat spłonął.
    Z niewiadomego, tajemniczego powodu cały glob pochwycony został w śmiertelne, lepkie objęcia zniszczenia, dewastacji oraz zarazy. Od zachodu po wschód i od północy po południe następowała katastrofa po katastrofie; choroba po chorobie; destrukcja po destrukcji. Winni oraz niewinni umierali w straszliwych męczarniach podczas chaotycznych, poplamionych paniką i strachem wypadków; zdychali powoli, z okropną udręką pod dymiącymi się, kruszącymi zgliszczami wzniosłych jeszcze nie tak dawno temu budynków; topili w powodziach, które przecież nie miały prawa wystąpić naturalnie na tych poniektórych obszarach – a jednak przypełzły tam niczym śmiercionośne, wyposażone w zakrzywione zębiska demony; zapadali w śpiączki, z których mieli się już nigdy nie wybudzić; nici ich egzystencji ścinane były przez szczerzącą się szeroko, chichoczącą z klekotem Śmierć, po czym na nowo, pokracznie i nieskładnie wiązane. Budowana przez tyle wieków, wspierane najnowszymi technologiami i w gdzieś tam w głębi, w rdzeniu samym tysiącletnim skorumpowana cywilizacja ludzka upadła – nie na kolana, jednak, a twarzami prosto w kałuże wzbogacane hektolitrami metalicznej w smaku, bordowej krwi.


    Kaijin była jedną z tych pierwszych, eksperymentalnych Aniołów zesłanych na przemielany przez Matkę Naturę, przegryzany przez rozwścieczone Żywioły padół, ażeby to ujarzmić niesforne, szalejące elementy i chociażby spróbować ocalić to, co się z człowieczeństwa ostało. Żarem i Popiołem – dwoma rzeczami, które kojarzą się z demolowaniem oraz pożogą – wspomagała i broniła tych, którzy tego potrzebowali, doświadczając przy tym kompletnie nowych dla siebie, nigdy wcześniej niezaznanych doznań. Emocje i uczucia, i cielesność stanowiły dla niej ogromną, wydawać by się mogło niemożliwą do dokładnego zgłębienia i rozwiązania zagadką, którą to skrzętnie, kawałek po kawałku i warstwa po warstwie odkrywała oraz rozszyfrowywała z uporem, niezłomnością i niesamowitą cierpliwością. Dużo z tego dalej jest dla niej niepojęte, dużo cech wciąż napiętnowane jest niebiańskimi wpływami, lecz Kai idzie do przodu kroczek po kroczku z tym swoim spokojem i coraz lepszym zrozumieniem ludzkich motywów, psych i przesłanek.


    Wojownik pośród zgliszczy.
    Pierwszym poważnym, istotnym testem jej pojmowania tego przedziwnego, pokręconego świata oraz jego równie szurniętych, powykrzywianych karykaturalnie mieszkańców było napotkanie pewnego człowieka – Yū. Mężczyzna ten świetnie zbudowany i wyćwiczony w posługiwaniu się bronią białą poświęcał swoje zdegradowane istnienie i pokiereszowany żywot do nastawiania karku za innych; do ratowania tych, którzy na pierwszy rzut oka nie mogli być już ocaleni; do zaopatrywania biednych w pożywienie i picie, i schronienie, i bezpieczeństwo. Wszystko to czynił bezinteresownie i z łagodnym, kompletnie niepasującym do jego aparycji i bojowych umiejętności wyrazem twarzy. Kai była szczerze zdumiona, że pośród przyduszonych moralnie, tracących wiarę i poddających się Kostusze ludzi znalazł się ktoś, kto całą swą duszą oddawał się pomocy poszkodowanym, kalekom i zarażonym Wirusem – jak oni, Aniołowie.
    - Dlaczego to robisz? – zapytała pewnego razu, siedząc obok niego na spopielonej, pustej łące – niegdyś pełnej barwnych kwiatów i pachnących krzewów – i spoglądając na jego wymęczoną, pokaleczoną oraz osmoloną formę leżącą na brudnej, nieprzyjaznej glebie. W tamtym momencie byli już po paru zwykłych, niewiążących rozmowach i niejednokrotnie się już gdzieś spotkali, toteż Kai stwierdziła, że zaspokojenie tej bulgoczącej w jej sercu nutki ciekawości było wtedy jak najbardziej na miejscu.
    - Dla chwały! Swojej i ludzi, i może też Niebios – odparł natychmiast Yū z dźwięcznym, acz nieco ochrypłym śmiechem, rozkładając się wygodniej i spoglądając na niebo. –Bo kiedy świat rozpada się dookoła nas i wszystko wydaje się bezsensowne, to warto dać innym nadzieję, jakiś wzór, bohatera. Coś, co podniesie ich na duchu i popchnie do przodu, do działania, przetrwania – mówił dalej, unosząc prawą rękę i zaciskając ją w pięść. – Chwała jest czymś, co zostanie zapamiętane, będzie wyśpiewywane przy ogniskach, przekazywane w opowieściach. Czymś, co uskrzydli przypadkowego człowieka i wskaże mu drogę.


    Pomnik skruszony.
    Szczęście dzielnego, niezłomnego Yū – od którego nauczyła się, że praca zespołowa to przeważnie najlepszy klucz do zwycięstwa; że korzystanie z najróżniejszych sztuczek nie jest haniebne, a przydatne i zmniejszające ryzyko niepowodzenia czy niepotrzebnych śmierci w wielu sytuacjach – kiedyś musiało się skończyć. Kai znalazła go pewnej doby wewnątrz jego typowej, standardowej kryjówki – grocie przy plaży na wschodnim wybrzeżu Japonii – całego zakrwawionego, ledwo dyszącego i z mętniejącymi, spoglądającymi ku szumiącym, falującym niespiesznie falom oczyma.
    - Wielu będzie… pamiętać – wychrypiał, jakby zauważywszy jej obecność, mimo że wzrok jego zawodził go coraz to bardziej z każdą przemijającą sekundą. – Chwała. I gloria. – Anielica przyklęknęła przy nim bez słowa, chwytając jego drżącą, ściskającą stalowy krzyż dłoń. – Nadzieja. – Zaśmiał się boleśnie, chrapliwie i mokro, z kącików jego ust wypłynęła świeża ścieżka posoki. – Daleko na wschód stąd… pośród syren i wielorybów… jest wyspa. Moja rodzina strzegła tego… przez… - Odetchnął, zaciskając słabo palce na ręce brązowowłosej Kai. – Jak będziesz w potrzebie… idź tam. Ludzkie… nie są godne… ale Ty…
    Nie dane mu było jaśniej się wysłowić, nie dane mu było dokończyć ostatniego zdania, ponieważ wyzionął ducha w tym w miarę przytulnym, znanym mu zakątku i w obecności kogoś, komu mógł zaufać. Srebrnooka trwała w bezruchu przez dłuższą chwilę, aby następnie odprawić modły dla duszy przyjaciela – bo tym się stał w ciągu tych mozolnie płynących, dzikich lat – i potem pochować jego ciało na lewo od wejścia do jego jaskini.


    W odcieniach szarości.
    Wstąpiła do świeżutkiego, obiecującego optymistyczne rzeczy samym swoim istnieniem Zastępu, wspinając się po jego szczeblach hierarchii z zaskakującą, zadziwiającą szybkością, przynosząc dumę przełożonym i zadowolenie tym, którzy z nią współpracowali. Powolutku, jednakże, aprobata wykrzywiana była podejrzliwością i niezadowoleniem, uśmiechy pochwalające przekształciły się w grymasy potępienia, w oczach zalśniły ziarenka kiełkującego prędko strachu. Zbyt haniebna moc – powiadali. Działa po swojemu, nie szanuje wytycznych! – krzyczeli inni. Nie potrzebujemy więcej katastrof! Wstyd! A ona przecież robiła tylko to, co do niej należało – kończyła sukcesywnie i w rekordowych czasach przypisane jej zadania, wykazując się doskonałym zmysłem taktycznym i łaknieniem pozyskiwania przydatnej, mogącej pomóc jej w przyszłych misjach wiedzy. I mimo że wykonywała swoją robotę, że przynosiła chałę Niebiosom – i Yū – to coraz więcej głosów przemawiało przeciwko niej, coraz więcej palców wskazywało na nią oskarżycielsko i coraz więcej obraźliwych komentarzy towarzyszyło jej podczas przechadzania się pośród pobratymców. Przecież nie czyniła niczego złego, wręcz przeciwnie – ci, co mieli zostać ukarani, zostali ukarani, a ci, co mieli zostać ocaleni, zostali ocaleni. W czym mieli problem, skoro nie wykraczała poza szarą strefę i nie wchodziła do czarnych otchłani grzechów oraz występków.


    A jednak ją skazano.


    W pewnym momencie czara najwidoczniej się przelała – misje zaczęły kończyć się spektakularnymi fiaskami, ponieważ inne anioły nie chciały z nią współpracować, nie chciały się słuchać, miast tego szydziły z niej i zwalały całą winę klęski na nią – na wskutek czego odebrano jej skrzydła, moce zapieczętowano – dwa chińskie smoki o trzynastu segmentach splatały się niewidocznym tatuażem na jej plecach – a ją samą uwięziono uśpioną na określony okres – pięćset lat, powiedzieli, może po tym się otrząśniesz z tego… ludzkiego amoku - w jednej z dostępnych, pustych jak dotąd krypt – głęboko, głęboko pod ziemią, pośród ciemności i flauty. Nie sprzeciwiała się, nie wnosiła protestów, a tylko spokojnie i z tym swoim stoickim uśmiechem wzięła to na siebie, wytykając jeszcze tylko kilka błędów jej kiedyś wiernym kamratom – niech się uczą, niech przyniosą chlubę, niech osiągną coś dobrego. Nie byli z tego nazbyt zadowoleni, mało powiedziane, naburmuszując się i zalewając ją nowymi falami kąśliwych, przyjmowanych przez nią bez jednego mrugnięcia obelg. Na moment przed zapadnięciem się w lepkie, kojące objęcia Nicości, Kai zdołała jeszcze przejechać odrętwiałymi palcami po srebrzyście lśniącym krzyżu, na wewnętrznej stronie którego wygrawerowany był znak 勇 (Yū – odwaga).


    I w srebra cieniu.
    Obudziła się nie wiedząc, gdzie jest i co się dzieje. Zdezorientowana i skonsternowana wydostała się z więżącej ją, głuchej i pogrążonej w mroku krypty. Kiedy przypomniała sobie swoje okoliczności, swoją karę – niesubordynacja, powiedzieli, kiedy tak naprawdę się jej bali. Jej i wpływu, jaki miała na inne, zwykłe anioły oraz ludzi - i to, co dokładnie się stało, przysiadła na pobliskim, porośniętym mchem kamieniu i spróbowała wytworzyć chociażby garstkę popiołu. Odpowiedzią dla tych wysiłków był szarpiący, nagły ból w plecach, przez który aż zgięła się w pół i zachłysnęła raptownie, gorączkowo powietrzem. Tkwiła tak w miejscu przez dłuższy moment, aby zaraz przetrzeć oczy, delikatnie się uśmiechnąć i wstać – była wolna, więc należałoby iść naprzód, czyż nie? Chciała dostać się z powrotem do swych braci i zobaczyć, jak wygląda jej aktualne konto – jest już czysta? Minęło pół tysiąclecia? Może dalej pracować? Może walczyć? – lecz z drugiej strony wiedziała, że mogło to być dla niej posunięcie ryzykowne i grożące ponownym uwięzieniem. Rozejrzawszy się pobieżnie po okolicy ruszyła dalej, przed siebie, chcąc przemyśleć swoją pozycję, znaleźć jakiś punkt zaczepienia i od tego zacząć konkretnie działać – jak na razie była w kropce i nieprzyjemnych, przytłaczających ciemnościach.


    Po paru miesiącach nieustannych wędrówek i zwiedzania względnie pamiętanych przez nią, lecz teraz kasakrycznie przeinaczonych terenów, Kai dowiedziała się, że podczas gdy ona ucinała sobie cudowną i odżywiającą drzemkę, Anioły stworzyły swój własny, malutki i iście rajski zakątek – Eden. To najprawdopodobniej tam znajdują się informacje mogące pomóc jej w odzyskaniu jej mocy, dlatego też postanowiła – mimo wszystko, mimo piętrzącym się minusom i potencjalnego zagrożenia - udać się w tamtym kierunku. Wpierw, jednakże, musiała pozyskać coś, co pomogłoby jej przetrwać na Desperacji – cóż za świetna, chwytliwa nazwa – gdyż bez dostępnych dla niej zdolności mogło jej być ciężko – była, w skrócie mówiąc, smakowitą przekąską dla wielu egzystujących tu obecnie stworzeń. Nie wspominając o tym, że Anielica zainteresowana była ewentualnym, ponownym wstąpieniem do Zastępu – ciekawa była, na ile się rozwinął, zmienił i ewoluował podczas jej nieobecności. Jeżeli, oczywiście, dalej istniał. No i chwała, nie zapomnijmy o chwale, której pozyskiwania nie przerwie tylko dlatego, że nie ma swych mocy – z tego też powodu potrzebowała czegoś, co mogłoby jej zapewnić miejsce w tych zacnych, chwalebnych szeregach.


    Rozważywszy dostępne jej opcje, Kai podjęła wreszcie ciężką decyzję i udała się w nieznane jej, acz polecane przez Yū miejsce – tajemniczą wyspę, do której miała wybrać się w razie potrzeby. Czyżby mężczyzna z jej przeszłości przewidział to wszystko? Może był jasnowidzem? Któż go wie… Znalezienie obranego celu nie było wcale łatwe czy przyjemne – szczególnie przy nieposiadaniu przydatnych, umożliwiających latanie skrzydeł – jednak w końcu udało jej się znaleźć skrawek odseparowanego, otoczonego pokruszonymi, potrzaskanymi rzeźbami syren i wielorybów lądu. Ten rejon również nie przetrwał w jednym kawałku gniewu Matki Natury, która naznaczyła go pokaźnymi, poszarpanymi pęknięciami i zrzuciła niegdyś – dekady liczne temu - dumnie stojący na nim budynek do zimnego, nieprzyjaznego morza. Anielica przeczesała wszystko to, co się ostało, w ten sam dzień odkrywając, że na całe szczęście główna komnata znajdowała się głęboko pod gruntem i była w miarę nienaruszona. Najistotniejszym był fakt, że skarb znajdujący się wewnątrz niej pozostał nietknięty przez szaleństwo rozwścieczonej, burzącej się Gai. Srebrnooka bez zawahania odblokowała starożytny, w miarę prosty zamek pasującym do niego, stalowym krzyżem i chwyciła za uwolniony z kajdan, przepiękny i zdecydowanie niezwykły Parasol Tysiąca Szans – jej była potrzebna tylko jedna. Z nowym nabytkiem – nową siłą, potęgą i wsparciem - udała się na tereny Edenu, przedstawiając się jako zagubiona Anielica – bo taką wtedy była, nie kłamała i nie kryła się ze swoim imieniem – i w późniejszym czasie dołączając, po latach pokazowych zasług i wyraźnego udowadniania swojej wartości, do Zastępu.


    Świeży start. Świeży początek. Cóż to wszystko przyniesie? Miejmy nadzieję, że słodką i sparowaną z nadzieją chwałę.

Dodatkowe informacje:
  • Zablokowane Moce – dla obu trzeba nazbierać odpowiednią ilość Kluczy – na misjach bądź wydarzeniach – które to mogą być praktycznie wszystkim: jakimś uczynkiem, przedmiotem, znakiem, istotą. Jedynym warunkiem jest to, że nie mogą to być rzeczy złe lub zyskane przez niegodziwe czyny. Po zetknięciu się z którymś z nich i nawiązaniu z nim mentalnego kontaktu, jeden z Zamków zostaje otwarty – Kai nie musi mieć czy posiadać tego czegoś fizycznie, a tylko na moment się z tym duchowo połączyć; ‘zasmakować’.

  • Uwielbia czytać oraz gromadzić informacje na wszyściutkie, nawet te najmniej wartościowe lub istotne tematy – chociaż przeważnie skupia się na tekstach dotyczących bojów, taktyk, walk i wojen.

  • Wiecznie lekko uśmiechnięta, spokojna i opanowana – wyprowadzenie jej z równowagi klasyfikuje się tu pod dokonanie istnego cudu.

  • Z zachwytu miękną kolana osobom posiadającym fetysz do dłoni na widok tych należących do Kai - delikatnych, smukłych i o majestatycznie płynnych ruchach.


Ostatnio zmieniony przez Kaijin dnia 01.06.17 21:15, w całości zmieniany 5 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.17 21:44  •  Kaijin Empty Re: Kaijin
Um... kp jest gotowa, jakby co, ne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.17 0:47  •  Kaijin Empty Re: Kaijin
To tak:

1. Popiół jako żywioł odpada. Anioły otrzymały kontrolę nad żywiołem w celu zapobiegania kataklizmom, więc jakby nie patrzeć = popiół odpada.
2. Z tego co rozumiem czytając twoją historię, twoja postać została zapieczętowana jeszcze przed zniknięciem Boga? Jeżeli tak, to odpada. Przed zniknięciem Boga nie było Zastępów, to raz. A dwa - anioły istniały jako byty, nie posiadały materialnego ciała.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.17 0:43  •  Kaijin Empty Re: Kaijin
1. Dodano jeszcze jedno zdanie do Paryzola.
2. Tworzenie popielastych stworzeń zamieniono na zwykłą moc, drugą zdolność z popiołem przekształcono na żywioł - żar.
3. Historia całkowicie zmieniona (kompletnie nie miałam pojęcia o tym Zakonie :c).

c:

EDIT: odświeżyłam jeden wygaśnięty link (ten najnowszy, z ostrzem ukrytym w parasolce).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.17 23:59  •  Kaijin Empty Re: Kaijin
Akcept i miłej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Kaijin Empty Re: Kaijin
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach