Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

6 miesięcy temu | Tereny Desperacji

...... Pudel przejechał prawą dłonią po swojej rozczochranej ciemnej czuprynie, zaciskając wargi w wąską linię, gdy patrzył się z pewnym rozdrażnieniem na dwa Psy przed sobą. Brak Wilczura zdecydowanie negatywnie wpływał na morale gangu, a sam Zastępca, choć wzbudzał olbrzymi respekt, rzadko kiedy ingerował mocniej w wewnętrzne spory. Zresztą, Chris z reguły też trzymał się od niech z daleka, chyba że sprawy przyjmowały naprawdę zły obrót. Jak na przykład u tej dwójki, która prawie zawaliła przez swoją bójkę tunel, co prawda (dzięki Bogu) praktycznie nieuczęszczany, ale diabli wiedzą, jak odcięcie jednej drogi może wpłynąć na cały system korytarzy.
Pominąwszy fakt, że przy próbie powstrzymania ich Skoczek został nieźle poszarpany. Teraz, gdy odzyskali nad sobą kontrolę, wydawali się być nieco skruszeni (nic dziwnego, skoro już ogłosił odcięcie ich od swobodnego dostępu do magazynu, karne misje, a dodatkowo nie pozostał dłużny i również zostawił pamiątki w postaci siniaków na szczękach), ale niespecjalnie łagodziło to poirytowanie Pudla. W ostateczności wygłosił im taką przemową, że aż mi uszy zaczęły więdnąć, po czym po prostu obrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia na powierzchnię. Miało wyglądać to efektownie, ale oczywiście wyrżnął się na pierwszym lepszym progu, które można było czasem napotkać w korytarzach. Kłócąca się wcześniej dwójka miała przynajmniej na tyle dużo przyzwoitości, by roześmiać się dopiero wtedy, gdy zniknął im z oczu. No cóż. Przynajmniej rozładował choć trochę atmosferę. Za to czuł się niemiło poobijany, co z kolei wzmagało jego ponury nastrój.
By się uspokoić, a także przy okazji spróbować znaleźć parę zaginionych osobników (marne szanse, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia) wyszedł z Kryjówki, a głębiej zanurzył się w terenach Desperacji. Znalezienie innego członka Psów podczas misji lub zwiadu nie było ciężkie, ale tym razem Pudel nie szukał sobie towarzysza do przemierzania niebezpiecznych terenów. W ostateczności zmieni się w harpię w razie problemów i będzie wszystko obserwował z góry. Chwilowo jednak chciał po prostu rozejrzeć się, a może też zdobyć coś dla organizacji, jeśli się uda (niewątpliwie perspektywa natrafienia na kogoś z zaginionych byłaby milsza, ale nie można mieć wszystkiego). Choć sam nie był zwolennikiem kradzieży, tak nie zaprzeczał, że dla przetrwania i własnej wygody można było dużo zrobić. W nim jednak pozostały pewne resztki moralności i cywilizowane odruchy, więc w sytuacji, gdzie mógł coś zyskać, starał się nie robić tego całkowicie kosztem innych.
Idiotyzm.
Niewątpliwie miało to pewne wady. Niemniej rozmyślanie nad kwestią pojmowania dobra i zła przerwało mu ujrzenie czyjejś sylwetki. Bez żółtej chusty. Chris odruchowo zatrzymał się i przekrzywił głowę na bok, wpatrując się z daleka w obcą osobę i jak na razie milcząc. Z daleka persona wyglądała w miarę ludzko, ale to jeszcze nic nie znaczyło.  Ba, właściwie nie mówiło to niczego. Mimo wszystko Pudel nie miał w planach cichego wycofywania się. Pojedyncza jednostka, nie dostrzegał, ani też nie słyszał żadnych innych żywych stworzeń. "Taktyczny odwrót" był bardzo lubianą metodą unikania konfliktów przez Skoczka, ale niekoniecznie podobało się to Wilczurowi.
Który jak na razie i tak nie miał jak go skontrolować.
Nieważne. Odezwała się w nim również wrodzona ciekawość.
- Dzień Dobry - krzyknął z większej odległości, wyjmując jednocześnie ręce z kieszeni; kultura przede wszystkim.
Pozostało tylko czekać. Przy odrobinie szczęścia trafił na kogoś cywilizowanego. Chociaż z reguły los pokazywał mu środkowy palec.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Po tym jak opuściła kanały Emila, długo tułała się sama po świecie Desperacji. Na dzień dzisiejszy - Nie potrafiła się odnaleźć. Wiecznie tylko piasek i piasek. Jedna wielka czerwona pustynia. Dosłownie czułą drobinki piasku między śrubami, mimo, że nie miały jak tam się dostać. Gdyby nie fakt, że jest androidem, dawno dostałaby na łeb. Sytuacja zmusiła ją do przemyśleń. Niedawno sobie zdała sprawę, że tutaj nie jest tak samo jak w pięknym M3. Nie ma nigdzie sklepów z ciuchami, mody, aparatów, sławy. Sława.. Właśnie sława. Jedyną jaką tu miała, to ta, że jako jedyna balowała po tym zasranym świecie nie wiedząc gdzie w ogóle jest. Nawigator - dawno dał sobie siana. Niby Nex pokazał gdzie co i jak, ale tylko słownie, chłopak się nawet nie ruszał ze swojej ciemnej kryjówki. Mniejsza.

Nie minęło dużo dni, jak dostała się do jakiegoś zrujnowanego miasta. Długo się po nim nie przechadzała, aż biło po oczach, że tam wcale nie jest bezpiecznie. Mimo, iż ona wcale nie była taka nieuzbrojona. Koniec końców, przystanęła na samym przedmieściu. "Dzień dobry!" Usłyszała jakiś męski głos. Ale czy to do niej? Rozejrzała się w okół. Odpaliła sokole oko. W końcu sprawne, trzeba dodać. Jak dobrze myślała, jakiś niebieskowłosy chłopak patrzał prosto w jej sylwetkę. Brawo, może w końcu odezwiesz do kogoś swoją mechaniczną mordkę. Chwilę tak jeszcze stała. No ruszaj się! Poganiała samą siebie. Wyłączyła moduł zmodyfikowanego oka. Jako, że ona nie miała w zwyczaju krzyczeć, podniosła rękę do góry i pomachała nią z dwa razy. Gdyby nie fakt, że jest w nieznanym jej terenie, zrobiłaby "Taktyczny odwrót". A skoro oboje, dostają kopa w dupę od życia - tym razem się poszczęściło.
Kiedy w końcu paniusia doszła (khe) do chłopaka, swoim jeszcze krokiem modelki, chociaż powoli to u niej zanikało. Chwilę patrzała na niego głupio. Na szczęście - Japoński był już na swoim miejscu. Nigdy nie wiadomo, czy ludzie stąd znają języki. Zawsze miała z tym problem. Tfu, zachowuj się jak normalny człowiek, Coco! - Jesteś stąd? - Spytała niewinnie. Ciekawiło ją to. Może w końcu znalazła kogoś, kto mógł by ją w końcu wprowadzić w tutejsze życie. Nie było ono na takim poziomie jak tam u góry. Ale nasza Panienka musi się przyzwyczaić, że ładna buźka to nie wszystko, by przetrwać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

......Nie jest źle. Chris odetchnął z ulgą, ciesząc się, że nieznajoma nie rzuciła się od razu w jego kierunku z mordem w oczach. Co prawda na Desperacji znalezienie kogoś bez ukrytych (bądź też całkiem jawnych) planów pozbawienia życia (tudzież okradzenia) wszystkich napotkanych obcych było mało prawdopodobne, ale może tym razem Pudlowi naprawdę się poszczęściło. Jak na razie niespodziewana towarzysza zachowywała się dość normalnie, a to już samo w sobie było osiągnięciem. Więc podejrzewanie jej o bycie mordowaną z samymi podstawowymi instynktami odpadało. Za to w paranoicznym umyśle Skoczka pojawiły się myśli o pułapce, niemniej chwilowo odepchnął je nieco dalej. Grunt, to zachowywać się racjonalnie i nie panikować nadmiernie.
Za to specyficzny krok nieznajomej przyciągnął jego uwagę, w końcu na nierównym terenie musiał być stosunkowo niewygodny (gdyby miał tak poruszać biodrami, pewnie zaliczałby glebę z jeszcze większą częstotliwością), choć Chris nie zaprzeczał, że cechował się pewną płynnością. Im bardziej kobieta zbliżała się, tym intensywniejsze wydawało się bystre spojrzenie niebieskich oczu chłopaka. Była zadziwiająco schludna, jak na warunki Desperacji, co samo w sobie było dość niepokojące. Poza tym, gdy znalazła się na tyle blisko, by mógł wyraźnie dostrzec jej twarzy, wydawała mu się dziwnie perfekcyjna. Brak zadrapań, brak niedoskonałości. Makijaż? Gdzie? Tu, na tym cholernym pustkowiu? Kawałek odsłoniętego brzucha również nie posiadał żadnych cech świadczących o starzeniu się skóry, nadmiernej opaleniźnie od słońca, czy też czegoś w tym stylu. Ubrania całkiem dobre, może nieco zakurzone albo przetarte.
Albo kobieta była tak cholernie niebezpieczna, że mogła pozbyć się niebezpieczeństw i urządzić się w miarę spokojnie w jakimś miejscu i zawiązać potem mnóstwo kontaktów albo też nie znajdowała się tutaj zbyt długo. Za to oczy miała nieludzkie, temu nie mógł zaprzeczyć. Cholera, ale w sumie niczego innego się nie spodziewał.
"Jesteś stąd?"
Huh? To pytanie zbiło nieco Pudla z tropu. Poprawił żółtą chustę znajdującą się na lewym ramieniu i zadarł głowę do góry (kolejna wyższa od niego osoba, ale to nic, przyzwyczaił się do tego), nie do końca rozumiejąc intencje nieznajomej.
- Stąd? - powiedział, zataczając koło prawą ręką by wskazać na okoliczne pustkowia. - Można tak powiedzieć. Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z gryzących, tak na marginesie.
Możliwe, że nie powinien tak bardzo taksować ją wzrokiem, ale chciał wypatrzeć ewentualny sygnał wskazujący na to, że zamierza go zaatakować. Cóż, wolał spodziewać się najgorszego, wtedy przynajmniej nie można było się rozczarować.
- Ach. Wybacz za brak manier. Jestem Christopher Black - powiedział, podnosząc kąciki warg w lekkim uśmiechu.
Przecież nikt nie zabrania mu bycia kulturalnym. Nawet jeśli druga strona planuje zrobić z niego przekąskę.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Fakt, jej krok mógłby być nieco.. Niepokojący. Szczególnie na takim terenie, gdzie wszyscy walczą o kawałek żarcia, nie przejmując się tym jak wyglądają. Coco była od niedawna na pustkowiu. Może dlatego niektóre przyzwyczajenia jej zostały. Podłoże nie było równe, ale i ona nie miała ubranych nie wiadomo jak niewygodnych butów. Będąc już niedaleko chłopaka poprawiła tylko kurtkę, wsadzając po tym dłonie do kieszeni zielonej, puchatej na kołnierzu kurtki. Przyjrzała mu się dokładnie. Ale nie patrzała na niego bezczelnie z góry. Jej wzrok był raczej ciepły, niż szydzący. Jej usta nieco rozchylone, też nie wskazywały, żeby zaraz miała się na niego rzucił. Była spokojna, co mogło być dla niego jeszcze bardziej niepokojące.
Czyżby jej pytanie go zdziwiło? Czy jesteś stąd? Wydawałoby się, że to całkowicie normalne pytanie. Najwyraźniej nie dla niego. - Gryzących? - Powtórzyła jego słowo. - Powiedzmy, że nie. Dopóki się nie rozkręcę. - Zachichotała. Było to bardziej żartobliwe, niżeli karcące. Kiedy skończyła głupkowato się do siebie śmiać, spojrzała ponownie na niego. Miał całkiem ładne włosy. Takie.. Nietuzinkowe. Ale nie o tym była teraz mowa. Kiedy się przedstawił, ta również uniosła kąciki warg. - Mów mi Coco. - Nie mam nazwiska, proszę nie pytaj o to. Błagała samą siebie w myślach, kryjąc niezadowolenie za uśmiechem. - Jestem tutaj od niedawna. - Dopowiedziała. Zanim jednak zacznie siać terror, czyli coś co podpowiadał jej system, musi poznać ludzi z tego terenu. Jak bardzo potrafią się bronić, jak bardzo są sprytni i czy są tacy, komu można zaufać.
"A może Tobie, Chris, można?"
-Uciekłam z M3. - Krótki, poważny komunikat. Raz się żyje, w końcu i tak to mu dużo nie mówiło. Największą tajemnicą było jednak to, że nie jest człowiekiem. Ale czy to jest na tyle ważne, tutaj, na Desperacji?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

......Słysząc jej śmiech, mimowolnie przechylił ptasim odruchem głowę na bok, naprawdę zaskoczony tym dźwiękiem. Czy też brakiem wyczuwalnej kpiny, bądź ironii w nim. Nie było to zbyt częste na Desperacji, która nawet bardziej ludzkich wymordowanych zarażała zgorzkniałością i niechęcią wobec innych. O ile przeżyło się na tyle długo, by móc rozpoznać te uczucia.
"Powiedzmy, że nie. Dopóki się nie rozkręcę."
Jeszcze trochę i będzie musiał szczękę zbierać z podłogi. A jednocześnie nie mógł do końca wykluczyć z siebie pewnego podejrzenia, że Coco zachowuje się zbyt swobodnie. Jego zmysły pracowały na najwyższych obrotach, by jak najszybciej zauważyć ewentualne zagrożenie, tudzież wyczuć je (pomimo lepiej rozwiniętego węchu niż u zwykłych ludzi, to nie dorównywał psowatym, czy też kotowatym wymordowanym), jednak najwyraźniej naprawdę była sama. Co nie oznaczało, że był bezpieczny. W każdej chwili w zasięgu wzroku mogła pojawić się jakaś nieprzyjemna bestia albo sama nieznajoma mogła okazać się po przemianie gadziną z paszczą wypełnioną kłami.
- Coco? W porządku, w takim razie miło mi cię poznać - dopóki nie próbujesz mnie zeżreć, mruknął Chris.
"Jestem tutaj od niedawna."
Pudel zamrugał gwałtownie, wbijając niedowierzające spojrzenie w twarz dziewczyny. Jeśli to prawda to... w sumie sam nie wiedział, jak zareagować. Od dawna nie miał do czynienia ze świeżą krwią, zresztą dla tego typu osób najbardziej decydującymi dniami były te z pierwszych dwóch tygodni.
"Uciekłam z M3."
Dobra. Przede wszystkim u Chrisa zapaliła się lampka odpowiedzialna za zbieranie informacji. Może jednak całe te spotkanie wyjdzie mu jeszcze na dobre. Zawsze doceniał możliwość posłuchania pewnych plotek odnośnie sytuacji w mieście, która naprawdę była różna. Tym bardziej od czasu, gdy to Cronus został dyktatorem.
- W porządku. Byłaś człowiekiem i coś ciebie ugryzło tutaj na Desperacji, czy jest jakiś inny powód tego specyficznego koloru oczu? Wątpię, by były to soczewki - rzucił, chcąc wpierw wyjaśnić tę sprawę. - Potem zabierzemy się za inne kwestie, bo z pewnością zarówno ty, jak i ja mamy co opowiadać.
Być może od dawna była wymordowaną, ale równie dobrze mogła umrzeć i powstać nieznaczny czas temu, a to zawsze wróżyło kłopoty. Mniejsza kontrola i takie tam różne sprawy, a przezorny zawsze ubezpieczony. Chwilowo wszystko wskazywało na to, że nieznajoma może okazać się dość cenna, ale w dalszym ciągu mogła być niebezpieczna.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach