Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 20 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14 ... 20  Next

Go down

Pisanie 15.04.15 15:37  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Stał i przyglądał się One, która okrążyła go tak jakby oglądała pralkę na wyprzedaży. Gdy ta chwyciła go za ramię przewrócił oczyma w geście politowania - Ile będzie musiał wytrzymać w jej towarzystwie? - spojrzał na mężczyznę obok nich a dokładniej wpierw na jego walizkę, a wtedy na niego. Wydawał mu się bardzo znajomy, jego wątpliwości rozwiały słowa nieznajomego. Skąd znał jego pseudonim? Używał go jedynie, gdy przedstawiał się potencjalnym klientom, a ten osobnik nie zaliczał się do jednego z nich... Powiedzmy, że nie przepadają za mną zarówno S.SPEC jak i Łowcy. Dezerter? Wszystko zaczęło układać mu się w miarę sensowną całość, a kolejne zdanie "...pamiętam nie za bardzo zważałeś na moje rozkazy." jedynie umocniło jego myśl. Otworzył szerzej oczy, by lepiej przyjrzeć się mężczyźnie w bladym świetle latarni. Mały knypek z długimi czarnym włosami jak panienka tak... to musiał być on Shinji Inseki potocznie zwany Ashem. Chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu lecący w jego stronę granat w pierwszej chwili Ball nie był pewien, ale w końcu w ostatniej chwili złapał granat szczerze nie wiedział, na co mu taki prezent, ale jak rozdają za darmo to czemu nie brać. Spojrzał na granat i z powrotem w stronę Asha, lecz ten już był spory kawałek od nich znikając i pojawiając się niczym murzyn na przejściu dla pieszych w świetle lamp.
Westchnął i powiedział jakby sam do siebie - To on jeszcze nie zdechł? - spojrzał na One, która cały czas trzymała go za ramię - Gdzie "panienka" ma zamiar się udać? - spojrzał na nią z góry swoimi bordowymi oczyma, a głos miał jak zwykle bez krzty emocji lodowaty. Granat schował za pas skrywając go pod płaszczem.

------
Sorki, że tak krótko ale nie miałem koncepcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 18:59  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Adaviena była przyzwyczajona, że praca czasem rzuca ją w odległe końce miasta. Zazwyczaj miała z tym problem tylko wtedy, kiedy wcześniej musiała się przemieszczać tyle razy, że jedne o czym marzyła - znaleźć się w końcu w swoim mieszkaniu..(przy okazji nie trafić na Kaukaza), wypić kawę i poczytać, bądź pooglądać coś niewymagającego zbytniego pomyślunku.
Teraz, tym późnym popołudniem była zmęczona, ale musiała przyznać, że miejsce, do którego trafiła, było przyjemne w obejściu. Wiśniowy skwer. Nie widziała, czy jej krajanie mieli w naturze upodobanie do tego drzewa, czy była to fanaberia rządzących - ale udało im się. Szczególnie, że zaczynała się wiosna, więc powoli dostrzec można było pąki różowych kwiatów. Nawet niepokorna natura Ady musiała przyznać, że był to przyjemny widok.
Przechodziła jedną z alejek niespiesznie, starając się iść bliżej skraju ścieżki. I nie żeby była gapą, ale jej myśli pogalopowały gdzieś poza rzeczywistość skwerku, akurat w momencie, gdy prawdopodobnie to samo uczynił jegomość (albo zwyczajnie nie zwrócił uwagi na jej drobną osobę), na którego wpadła. Nie było to mocne zderzenie, ale jej usta już ułożyły się w kąśliwą uwagę. Podniosła głowę do góry, bo mężczyzna był wysoki (nie licząc faktu, że większość osób była od niej wyższa) i jej mina od razu zmieniła swój wyraz, przekształcając się w lekkie zdziwienie. Noż...znała tę przystojną twarz. Znała bardzo dobrze, ale tyle czasu minęło od ostatniego spotkania (nieeee..kilka lat, to wcale nie było długo, tak?), że przez małą chwilę analizowała, czy przypadkiem się nie myli.
- Reyl? - odezwała się z jednoczesnym, rosnącym na jej ustach uśmiechu. Kiedy widział ją ostatni raz, była smarkatą nastolatką, on był dużo straszy, ale wykształciła się między nimi nić przyjaźni. Czemu urwał im się kontakt? Nie pamiętała...chyba. Nie zmieniało to faktu, że los spłatał jej figla, pozwalając na ponowne spotkanie. No..chyba, że się myliła. Będzie musiała się z tego jakoś wykpić, jednak nie przejmowała się tym faktem. Nie była nieśmiałą istotką, zawsze to okazja do rozmowy, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 20:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
I tak sobie wędrował przez ten ponury świat, nie zwracając na nic uwagi. Od spotkania z robotem - królikiem minęło niezbyt dużo czasu, a Reyl już o tym prawie zapomniał. Zdążył przy okazji wpaść na latarnię, przewrócić się i uderzyć głową w samochód. Taki był dziś rozkojarzony. Nie było to nic dobrego w jego fachu - gdy żołnierz jest roztrzepany, stanowi bardzo łatwy cel. A Jack Reyl - jak postanowił się od dziś nazywać - nie chciał umrzeć zbyt szybko. Prawdę mówiąc, w ogóle nie chciał umrzeć.
Trafił na wiśniowy skwer. No trudno, wyglądało na to, że dziś istny dzień przyrody. Najpierw strumyk, teraz skwer...
Szedł powoli chodnikiem, a ciężkie buty stukały o podłoże. W pewnym momencie ktoś w niego uderzył - było to lekkie uderzenie, ale Reyl cały się spiął. Dopiero po chwili usłyszał, jak ktoś wymówił jego imię.
Spojrzał w dół. Ku jego szczeremu zdziwieniu ujrzał podejrzanie znajomą mu osobę... Ile lat minęło od ich ostatniego spotkania?
- Eee... Ten... Ariana, tak? - nieszczęśliwie zdążył zapomnieć jej imię. Miał na głowie tyle spraw...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.15 12:29  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Można było stwierdzić, że los/Bóg/potwór spaghetti (niepotrzebne skreślić) - zależnie od tego, w co kto wierzy - potrafił pisać najbardziej ciekawe scenariusze na życie. Bonusowe eventy, które się mogą zdarzyć - dobre czy złe zdecydowanie ubarwiają egzystencję. Ada ostatnio coś często trafiała na takie ciekawe eventy. Najpierw poznanie Oliviera...potem cała ta akcja z wyprowadzką Kaukaza i ciągle próby niepozabijania się wzajemnie, a teraz proszę - kolejna akcja.
Dziewczyna miała wrażenie, jakby sobie te "wyższe" siły upodobały ją, niczym snajper na celownik. Nie żeby narzekała, przynajmniej miała bardzo urozmaicone życie. Jednak zastanawiała się, czy nie skończą się jej pomysły na odpowiednią reakcję...
Stała teraz przed wojskowym i próbowała przypomnieć sobie szczegóły ich znajomości. Właściwie w jej pamięci przelatywały obrazy, niczym utrwalone fotografie - obrazy. Aż dziw brał, że wytrzymywał z nią wtedy, szczególnie, że będąc nastolatką była o niebo bardziej pyskata i prawdopodobnie denerwująca otoczenie.
Kiedy mężczyzna odezwał się, wydęła lekko wargi i uniosła brwi w udawanym oburzeniu.
- No ładnie, ładnie...i tak mam dziwaczne imię, a Ty potrafisz jeszcze ubogacić jego słowotwórstwo. Zgadujesz dalej, czy mam Cię wyręczyć? - tym razem na usta powrócił uśmiech, nieco łobuzerski - a druga sprawa, normalnie wstyd....że takiej ładnej dziewczyny nie pamiętasz, mam się obrazić? - oczywiście Ada żartowała. Nie miała w zwyczaju obrażać się o takie pierdoły, ale prowokować przecież mogła - taki już jej urok (jeśli można byłoby to tak nazwać oczywiście). Miała nadzieję, że Reyl nadal będzie miał do niej cierpliwość i pamięta, że taką właśnie pyskatą pannice polubił.
- Co w ogóle u Ciebie słychać? Przez tyle czasu pewnie trochę się działo? - zagaiła jeszcze. Zerknęła przy okazji na ławkę, przy której akurat nikt nie siedział. Odwróciła się więc i sama przysiadła, dając tym samym do zrozumienia mężczyźnie, żeby zrobił to samo. No chyba, że chciał zwiewać, ale nie wyglądał na takiego, co to się gdzieś pilnie śpieszy.

~~ jak wrócisz to daj znać, a na razie zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 22:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Jakby to powiedzieć…Sena nie był do końca pewien, dlaczego znalazł się w tym miejscu. Albo inaczej, dlaczego nie siedział w swoim cudownym, rajskim domku w Edenie i rozkoszował się radością płynącą z nic nie robienia. Raczej na pewno nie został wykopany z domu przez nadgorliwego sąsiada (którego nie posiada) ani nie musiał uciekać przed…czymkolwiek. Co więc chciał zrobić? Ostatnio często zdarzało mu się zapominać o rzeczach takich jak, na przykład, powód pojawienia się w wiśniowym skwerze i miał szczerą nadzieję, że nie jest to skutkiem jakiejś anielskiej choroby czy czegoś podobnego. Cóż, może zaczyna się starzeć? Nawet się nie zaśmiał.
Zakończywszy marny monolog rozejrzał się odrobinę nieprzytomnie, wokół ale nie zauważył nic, co mogłoby skłonić go do przyjścia w te strony. Drzewka wiśni, ławki, ludzie – było potrzeba odrobiny więcej by wzbudzić w nim zainteresowanie. Pytanie bez odpowiedzi, tak jak lubił. No, ale skoro już się tu pofatygował, to skorzysta z okazji i nie będzie AŻ tak marudzić.
Usiadł na ławce i zwrócił głowę ku niebu, obserwując chmury. Cisza, jak zawsze, nie do końca dawała spokój Senie. W końcu jeszcze kilkadziesiąt lat temu był w stanie słyszeć i żadne wyzwanie nie było zbyt trudne dla tego anioła. Teraz musi przedzierać się przez dodatkową barierę w postaci świata ciszy. Westchnął. Dopiero przyszedł, a już zdążył wpaść w depresję i to, z jakiego powodu! Doprawdy, powinien wziąć się w garść.
O, jakie to śmieszne powiedzenie. No, bo przecież nie można dosłownie „wziąć się w garść” chyba, że miałoby się ręce dwa razy większe niż ciało, a to wyglądałoby, co najmniej dziwnie…
Sena bardzo poważnie i bezsensownie kontynuował kontemplowanie nad tym niewinnym powiedzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 23:26  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Charakterystyczny odgłos stukających o bruk pazurów rozniósł się po skwerze, niknąc gdzieś wśród wszystkich innych odgłosów miasta. Niewysokie, chude psisko mknęło lekko, mijając równo poustawiane ławeczki. Krok miała płynny, delikatny. Trójkątną głowę zwiesiła na wysokości barków, tak samo jak ogon, układający się w równej linii z grzbietem i kołyszący łagodnie na boki. Dwubarwne futro, jakże aksamitne i puszyste w dotyku, falowało nieznacznie, trącane wiatrem. Maleńkie, ażurowe płatki śniegu niknęły na tle białych znaczeń, odcinając się wyraźnie dopiero w miejscach, gdzie sierść przybierała barwę mlecznej czekolady. Puch odkładający się na powierzchni kosmyków zostawał co jakiś czas strącany, gdy psica zatrzymywała się i otrzepywała co kilkanaście metrów, najwyraźniej niepocieszona zmianą pogody i jej następstwami. Wydawała wtedy z głębi gardzieli dziwne odgłosy, przypominające prychnięcia, nieco jednak bardziej warkotliwe.
Zatrzymała się po raz kolejny, gotowa do wprawienia ciała w wirujący ruch, kiedy dostrzegła istotę. Dziwną, jasną na wzór opadającego ku ziemi śniegu. Szerzej rozwarła złociste patrzałki, wlepiając je w oczy mężczyzny.  Niżej opuściła włochatą kitę, wprawiając ją w szybkie wachlowanie. Z lewa na prawo i z powrotem. Stuliwszy przydługie uszyska, postąpiła kilka niepewnych kroków w kierunku nieznajomego i jak gdyby nigdy nic wskoczyła na ławkę, sadowiąc się po jej drugiej stronie, w odpowiedniej odległości. Odwróciła głowę, jakby tracąc zainteresowanie nieznajomym, chociaż tak naprawdę obserwowała go dyskretnie kątem oka, próbując wychwycić choćby najdrobniejszy ruch. Miał jedzenie? Mógł zapewnić schronienie? Analizowała obcego pod kątem jego przydatności, jak to miła w zwyczaju. I nieświadomie wciąż ze świstem przecinała eter ogonem, zapominając się odrobinę i coraz śmielej zerkając ku Białowłosemu. Cóż za upierdliwy kundel z niej był…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.15 23:55  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
[Interwencja MG]

Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie, ot ładna pogoda, relaks na ławce i pies na dokładkę, żeby dopełnić tego sielskiego obrazka. Sena mógłby spokojnie spędzić tak cały dzień, ale nie było mu to pisane. Nietypowe zachowanie chłopaka wzbudziło podejrzenia żołnierzy S.SPEC, którzy akurat przeprowadzali patrol w parku. Rozkojarzony i nieprzytomny wzrok, rozglądanie się na boki... Cóż, nie należało to do zestawu czynności charakterystycznych dla mieszkańców Miasta-3. Żołnierze rozdzielili się, dwóch zaszło chłopaka od tyłu, praktycznie nie hałasując, a jeden podszedł do niego od frontu, naszywki na ramionach zdradzały, że jest najstarszy rangą. Anioł miał pecha - trafił na ogarniętych w swoim zawodzie ludzi. Mężczyzna tak jak jego towarzysze zaopatrzony był w kamizelkę kuloodporną, u pasa wisiała mu kabura z pistoletem, a przez ramię przerzucony miał lekko zmodyfikowany karabinek szturmowy. W końcu nie wiadomo, kiedy zaatakują Łowcy, prawda? Trzeba być gotowym na wszystkie okoliczności.

- Proszę pokazać przepustkę obywatelu.- mężczyzna skinął lekko dłonią, a jego podwładni chwycili karabinki w ręce, tak na wszelki wypadek. Może to Łowca? Kto go tam wie, widać że jakiś dziwak. Jego sylwetka rzuciła cień na twarz Anioła. - Co tutaj robicie?

Głos żołnierza zawierał nutę uprzejmej prośby, jednak pod nią dało się usłyszeć stalowy ton rozkazu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 17:46  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Są takie dni, podczas których po prostu chce się cofnąć w czasie, gdzie wszystko idzie zupełnie nie po naszej myśli. Po prostu pech czy już coś więcej?
Jakkolwiek odpowiedź by nie brzmiała to Sena i tak w tej chwili czuł się, jakby ktoś wywinął mu niezły numer informując S.SPEC o jego małej wycieczce za mury, ale kto mógłby to zrobić? Ten pies, który usiadł obok niego na ławce jak człowiek? Śmiał wątpić.
Spojrzał nierozumiejącym wzrokiem na stojącego przed nim mężczyznę, przez chwilę jego wzrok zatrzymał się na karabinie, choć musiał przyznać, że nie zrobił na nim jakiegoś większego wrażenia. Nie zmieniało to jednak faktu, że miał cichą nadzieję, że tego przedmiotu żołnierz użyje jedynie w ostateczności. Ale jak to się mówi „nadzieja ginie ostatnia”.
Doskonale wiedział, co żołnierz powiedział, czytając mu z ruchu warg niemal odruchowo, ale w tym wypadku lepiej dla niego było użyć swojej głuchoty, jako punktu wspólnego niezrozumienia. Naprawdę nie miał ochoty ani na ucieczkę ani na walkę – szczególnie, że będzie musiał coś robić. Nie lubi czegoś robić.
- Przepraszam, jestem głuchy. Znasz język migowy? – zapytał, gestykulując rękami, które układały dokładnie te same słowa. Na twarzy wkradł mu się grymas zażenowania, jakby zaistnienie takiej sytuacji sprawiało, że Sena wstydził się swojej ułomności. Można próbować, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 19:53  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
W takich chwilach cieszyła się, że może swobodnie opaść na cztery łapy i udawać przeciętnego burka. Jakby nie było, psów o przepustki nikt nie pytał. Radośnie wachlując ogonem, wodziła spojrzeniem po ludziach w mundurach, od czasu do czasu zerkając również ku Białowłosemu. Rozdziawiła nawet paszczę, wywalając na wierzch różowy jęzor i przybrała jedną z niezliczonej ilości tępych min, niewyrażających niczego ponad „Ciastko? Spacer? Patyk?”. Pozornie niezbyt zainteresowana wymianą zdań (w końcu była tylko kundlem), w rzeczywistości przysłuchiwała się wszystkiemu z nikłym zainteresowaniem. Informacji nigdy za wiele.
Ziewnęła, oblizała mordę i miękko zeskoczyła z ławki, coby w następnej chwili usiąść centralnie przed mówiącym żołnierzem. Nic jednak nie zrobiła, wlepiając złociste patrzałki w mężczyznę i ciesząc się do niego bez większego powodu, jak to pies. Rozkołysany ogon roztrącał na boki cienką warstwę białego puchu, zaś strużka śliny zwisająca z języka zamarzła, zmieniając się w sopel. Poziom debilizmu, jaki była w stanie okazać, osiągnął właśnie apogeum. Chociaż… Miała jeszcze kilka asów w rękawie. Umiała udawać słupek i zaprezentować wieeele innych sztuczek. Mogła też zawsze odsłonić brzuch tudzież pełzać pod nogami, aczkolwiek te zagrania zostawiła na później. Póki co nie chciała ingerować, ciekawa rozwoju sytuacji, więc tylko się gapiła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.15 18:58  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
[Interwencja MG]

- Patrzcie kurwa, kaleka się znalazł! - jeden z żołnierzy stojących z tyłu szturchnął Sena w ramię kolbą karabinu.
- Spokój żołnierzu. - głos dowódcy momentalnie nabrał stalowego tonu, jednak nadal był spokojny. Mimo tego dało się bez problemu odgadnąć, że na żartownisia czeka bardzo nieprzyjemna kara jeśli jeszcze raz wyskoczy z takim tekstem. - Co to za brak dyscypliny? Przyda wam się lekcja pokory...ale tym zajmę się potem.
Mężczyzna zmarszczył brwi patrząc na zdawałoby się niewinnego mieszkańca Miasta-3, który siedział na ławce. Wyciągnął notes i długopis z przytroczonej do pasa sakiewki i zaczął coś pisać. Jednak w pewnym momencie przerwał, bo tuż przed nim usiadł pies. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, jednak uśmiechnął się pod nosem. Pochylił się lekki i podrapał psa za uchem, a potem podał chłopakowi kartkę.

"Proszę pokazać przepustkę obywatelu, inaczej będziemy musieli Pana zabrać ze sobą."

Żołnierz schował notes i ponownie chwycił za karabin, widać było, że czas na rozmowę się skończył. Jeśli nie dostanie przepustki, to zabierze ze sobą podejrzanego, nawet siłą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.15 20:20  •  Wiśniowy skwer - Page 8 Empty Re: Wiśniowy skwer
Problemy goniły problemy, aż miał naprawdę wielką chęć użyć najgorszego ze znanych sobie przekleństw. Niestety, aniołowi tak nie wypada choćby ze względu pochodzenia. Jednak przypomniał sobie, że Bóg szlaja się gdzieś tam gdzieś, więc na pewno nie zrobi mu to żadnej różnicy czy Sena bluzgnie czy może ucałuje ziemie u stóp tego żołnierza. Osobiście wolałby zostać puszczony wolno i bez walki, ale nie czuł, że ma taką opcję dostępną.
Kiedy jakiś śmieszek szturchnął jego ramię od razu się odwrócił robiąc zdumioną minę i spinając się jakby zauważył metrowego mutanta z czapką urodzinową. Mruknął niepochlebnie na żołnierza, starając się być w miarę miłym, więc zwieńczył łańcuch obelg delikatnym uśmiechem w jego stronę.
Nadszedł ten czas, przeczytał szybko notatkę żołnierza i zrobił minę pt: „No tak, przecież to było jasne!”. Kiwnął głową, sięgnąwszy do kieszeni w poszukiwaniu nieistniejącej przepustki. Miał kilka minut jak nie sekund, żeby wymyślić coś w miarę inteligentnego. Naprawdę nie miał ochoty zabierać się za wojaczkę w takim momencie, w sumie jak zawsze. Zerknął za siebie, ma trzech przeciwników. Przed sobą jednego, którego mógłby ominąć i mieć wolną drogę ku przysłowiowej wolności, choć bardzo prawdopodobne, że przydupasy będą później strzelać w jego imieniu. Widać, również, że ma w tym gronie decydujący głos, pewnie jest wyższy rangą, a co za tym idzie, jest silniejszy lub bardziej doświadczony.
Poczuł w kieszeni swoje ukochane i niezawodne kunaie. Problemem mniejszym lub większym był pies siedzący tam gdzie Sena chciał celować. Pierwszy raz w całym życiu naprawdę chciał przemówić w języku zwierząt by kazać mu przesunąć dupę. Nie było bata by mógł dosięgnąć miejsca, które cztery litery pieseła zasłaniały niczym parawan. Oh, well. Miał nadzieję, że nadal ma tak samo dobry cel jak wcześniej.
Spróbował rzucić dwa kunaie w stronę stojącego przed nim mężczyzny. Jeden wymierzony w kolano (pies, nie ruszaj się), drugi w rękę, którą trzymał na broni. Wstał z ławki, którą zaraz przeskoczył i bardzo, bardzo, (BARDZO) wbrew sobie dotknął dwóch pozostałych przydupasów, próbując podpalić ich najsilniejszym ogniem, jakim umiał się posługiwać. Stanął za nimi, będąc pewny, że ten, którego potraktował kunaiami nie jest w stanie w niego strzelić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 20 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14 ... 20  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach