Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 02.09.19 17:23  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Szczerze, to spodziewała się nieco innej reakcji. Myślała, że wygląda jak smaczny kąsek, ale najwidoczniej są jeszcze na tym świecie istoty, które chcą pomóc. Kaku dawno takiej osoby nie spotkała. Raz chciał jej pomóc pewien chłopaczek. Nie dziwie się, ponieważ kameleonka przybrała wtedy wygląd jakieś striptizerki, dość urodziwej damy. Uciekała z torbą pełną pieniędzy, z jakiegoś kasyna. Potknęła się o własne stopy, chodzenie w wysokich szpilkach to nie jej działka, ale mniejsza. Wylądowała twarzą w ziemi, przy stopach tego bruneta. Wyciągnął do niej pomocną dłoń i jeszcze pomógł się schować. Cud nie chłopak! Dość mocno się zdziwił, widząc jej prawdziwą formę, po czym sam został okradziony. Taki los. Stare dzieje. W tych czasach trzeba się liczyć z tym, iż w każdej chwili możesz stać się pożywieniem, szczególnie gdy wyglądasz jak zwierzątko ze smacznym mięskiem. Ciekawe jak mają się wymordowani, którzy pierwsze co to zetknęli się z kurczakiem lub świnią, czy w ogóle są tacy. Na pewno w oczach innych staliby się łatwym pożywieniem, niestety gadzina gustuje bardziej w owadach oraz myszach, więc by nie skorzystała. A mówiąc o jedzeniu... Brzuch wymordowanej wydał znajomy odgłos. Od wieków chyba nic nie miała w ustach. W lesie jest pełno robali, ale jeszcze nie miała czasu by na nie zapolować.
Swoje wielkie ślepia wlepiła w twarz nieznajomej. Starała się zapamiętać każdą rysę i rude włosy, które wyłaniały się spod kaptura. Na jej słowa lekko przekrzywiła głowę w bok, jak słodki szczeniak, który ledwo rozumie co mówisz. Jęknęła jeszcze z "bólu", po czym bardziej się skuliła. Pomóc... Kolorowowłosa zastanawiała się nad tą pomocą. Może się przydać, to fakt. Na pewno można ją wykorzystać. Kilka złych myśli przeleciało przez jej chytrą główkę. Lekko podniosła czuprynę, pociągając teatralnie nosem. Ręką wskazała tą niby obolałą nogę. Była lekko zaczerwieniona i podrapana, ale to nic poważnego, jednak jeśli ktoś się nie zna na medycynie, nie musiał tego wiedzieć. Uniosła troszkę swe zacne ciałko, przybliżając ich twarze do siebie. Gdy była wystarczająco blisko, zaczęła ją obwąchiwać. Starała się bardziej zezwierzęcić. Niech nieznajoma myśli, że bardziej z niej potulne zwierzątko, niż bystry człowiek. Gdy skończyła zaznajamiać się z jej zapachem, powoli się odsunęła, ostrożnie siadając, jednak poszkodowaną nogę wyciągnęła przed siebie. Przeniosła wzrok na niebo, zastanawiając się nad kolejnymi kroki. Mimo iż myśli miała mądre, to wyraz twarzy starała się mieć głupi. Jakby tempo wpatrywała się przed siebie.
- Ja Kaku. - Powiedziała powracając spojrzeniem na rudowłosą. Rękę przyłożyła sobie do piersi, by podkreślić słowa, które zostały wypowiedziane dość niezdarnie, cichym głosikiem. Znów przechyliła głowę na bok, z drugą ręką ułożoną blisko kieszeni. Miała tam schowany scyzoryk, który wcześniej ukradła. Wolała być czujna, nie chciała zostać zaskoczoną we własnej grze.
Naglę usłyszała lekkie bzyczenie. No tak las, pełny uroku oraz jedzenia. W jej brzuchu znów zaburczało. Wzrokiem starała się namierzyć źródło odgłosu, była głodna i to jak, niestety potrzebowała o wiele więcej jedzenia niż zwykły kameleon. Całe szczęście w Desperacji również niektóre owady były zmutowane, jednak to była zwykła mucha, latająca wokół kwiatka obok. Gadzinka skupiła się na nim, po czym wystrzeliła długim jęzorem, łapiąc tym samym pożywienie. Przez chwile delektowała się smakiem, lecz nie długo. Połknęła źródło białka i powróciła wzrokiem do wymordowanej, cichutko chichocząc.
- Wybaczyć głodna. Noga boleć. - Dodała po chwili ze smutkiem, pocierając prawą kostkę. Nie mogła nic więcej zrobić. Gdyby za bardzo się ruszyła, mogłaby wydać swój stan, powiedzieć też za dużo nie może. Nie chce zniszczyć planu, a liczy na jakiś zysk. Niestety jest jeden problem. Kaku nie lubi za długo siedzieć w jednym miejscu. Może nieznajoma ją czymś zaciekawi. Jak na razie interesująca jest chęć pomocy, jak chytry błysk zaświecił się w żółtych ślepiach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 21:50  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Jak tylko widziała kogoś w potrzebie to zawsze się zastanawiała, czy powinna pomóc poszkodowanej osobie, a może zignorować i zostawić na pastwę losu. Właśnie takich sytuacji nie potrafiła podjąć właściwej decyzji i musiała być zdana na radę Enmy, która to była zawsze przeciwko takim czynom, jeśli nie było widocznych korzyści z tego tytułu. Dlatego też Mai nie należała do rozsądnych osób, ani też odpowiedzialnych w jakimkolwiek kryterium. Znajomość kilku fachów zapewniło jej przeżywalność na bezdrożach Desperacji, które to nigdy nie stało obok łagodnych miejsc na świecie. Nie miała może żadnego pojęcia z dziedziny medycyny, ale posiadała wiedzę o roślinach, które to nadawałyby się do produkcji medykamentów albo narkotyków. Strzelała dobrze z łuku i mogła się przydać podczas polowań. Potrafiła się okazać być użyteczną dla innych. Czy to samo można powiedzieć o obecnym wypadku?
   Uważnie się przyglądała gadzinie, gdy była wystarczająco blisko. Świadoma była jej upadku z wysokości i ewentualnym uszkodzeniom ciała. Oczywiście nie podejrzewała, że symulowała swój stan i tak naprawdę była cała zdrowa. Odruchowo chciała złapać za wymordowaną, gdy tylko ona jęknęła i skuliła się z bólu. Absolutnie nie miała pojęcia co powinna uczynić w zaistniałej sytuacji. Wyłapała nawet wzrokiem na wskazaną kończynę przez kobietę, chcąc się przyjrzeć uważnie jej nodze, lecz została jednocześnie powstrzymana i zaskoczona.
   Obie twarze były zbliżone do siebie w nagłym momencie. Widać było na twarzy Mai namalowane zaskoczenie. Nie miała żadnego pomysłu czemu to zrobiła tak nagle i pozostała w bezruchu. Dostrzegła jak była obwąchiwana przez drugą osobę, ale tym zjawiskiem się nawet nie przejmowała w najmniejszym stopniu. Zdawała sobie sprawę, że zapach jej własnego ciała, należał do dosyć niecodziennych. Od niej można było wyczuć różnej maści kwiaty o przyjemnej woni. Dziękować mogła wirusowi, że obdarzył ją takim dodatkiem, który pozwalał jej wyróżniać się na tle innych.
   Kiedy od niej odsunęła się wymordowana, to nadal rudowłosa się jej przyglądała i dostrzegła jak wystawiła przed siebie nogę do oględzin. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać Mai.
Kaku? Bardzo ładne imię! – Całkowicie zadowolona odparła, chwaląc imię jakie posiadała gadzinka. Schyliła się w stronę wystawionej kończyny, która to była uszkodzona, chcąc obejrzeć jej stan z bliska. Nie mogła stwierdzić w żadnym stopniu, czy jest złamana lub tylko obita. Nie zakładała nawet, że wszystko mogło być w porządku.
Nazywam się Mai i miło Cię w zasadzie poznać. – Radośnie się przedstawiła, wracając spojrzeniem na twarz Kaku, uśmiechając się od jednego ucha do drugiego. Wróciła jednak do zaplanowanej czynności, która to polegała na położeniu dłoni na nodze wymordowanej w miejscu, gdzie była lekko czerwona i nieco podrapana.
   Dotykając zaczerwienione miejsce na skórze wymordowanej, nie czuła niczego złego, co mogłoby wskazywać na poważny uszczerbek na zdrowiu. Oczywiście nie znała się na fachu oceny obrażeń, dlatego też wysunęła idiotyczną tezę, że wystarczy owinąć jakimś cienkim materiałem i będzie po wszystkim. Oderwała się od niej, szukając czegoś w torbie, przyglądając się kątem oka, jak pożarła szybko lecącego owada i pocieranie prawej kostki.
Nic nie szkodzi. Znajdę jakieś bandaże i chyba będzie wszystko w porządku. – Powiedziała do niej optymistycznie i zaczęła szperać w swojej małej torbie, a niedługo potem wyciągnęła cienki materiał z niej, co wskazywał na bandaże. Zadowolona z siebie i uśmiechnięta, wracając spojrzeniem w stronę Kaku.
Spróbuj jakoś podnieść nóżkę i zawinę ją bandażami. – Powiedziała pokazując brak wiedzy z dziedziny medycyny i totalną głupotę. Jakby nie patrzeć, nie należała Mai do inteligentniejszych, co zresztą było widoczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 13:17  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Kwiatowy zapach otulił ją dość mocno. Wcześniej jakoś go nie czuła tak dokładnie, może dlatego że znajdują się w lesie. Tu też są kwiatki, inne zwierzątka, bestie. Na odgłos swojego imienia, spojrzała nieznajomej głęboko w oczy. Rzadko kiedy przedstawia się swoim imieniem, dlatego rzadko kiedy je słyszy. Krótkie i zwięzłe. Nic nie znaczące, jak ona sama. Jej ślepia zaszły jakby na chwilę mgłą. Stały się bez wyrazu, gdy jej myśli powędrowały do wspomnień. Pamięta w czyich ustach jej imię miało sens, a oczy tej osoby wpatrywały się w nią z pełnią uczuć. Lekki głos z chrypką świdrował jej głowę, przeszywając ją na wskroś. Dobrze pamiętała jego brzmienie nawet po tylu latach. Nie zauważyła, iż rudowłosa zaczęła się pochylać nad "uszkodzoną" nogą. Wpatrywała się przed siebie, znajdując się w całkiem innym miejscu. Wspominając ich wspólne śmiechy, szkolenia oraz zniknięcie, po którym całkiem się zmieniła. Zapewne nieźle by ją poturbował, widząc kim się stała.
Dopiero kolejne słowa dziewczyny, wytrąciły ją z transu. Zamrugała kilka razy, powracając do rzeczywistości. Powtórzyła jej imię z dumą, odpowiadając uśmiechem na jej uśmiech. Dość szybko wróciła do swojej roli. Przekrzywiła lekko głowę na bok, obserwując poczynania Mai. Całe szczęście było to miejsce bez łusek, dzięki czemu szopka wypadała idealnie. Na łuskach nic nie byłoby widać. Gdy ta dotknęła rany, gadzinka teatralnie się skrzywiła i zasyczała. Nawet jej łuski na plecach drgnęły, by było bardziej wiarygodnie. Powinna dostać oscara za grę aktorską. Nie rozumiała jej tezy o bandażu. Niezbyt to było pomocne, ale sama grała osobę niezbyt mądrą. Lekko pokiwała głowę, zgadzając się z nią w pełni.
Jej uwagę przykuła mała torba od rudowłosej. Nie zauważyła jej wcześniej. Jej żółte ślepia, aż zaiskrzyły. Lubiła takie rzeczy, a bardziej ich zawartość. Łukiem nie umiała się posługiwać, więc nie był jej potrzebny, jednak skoro go ma, to potrafi się nim posługiwać. Musiała być ostrożna. W razie co mogłaby się zasłonić ogonem, potrafi być z niego niezła tarcza, jednak strzała może być szybsza niż jej reakcja. Większe szanse mogła mieć w walce wręcz, jednak wolała tego uniknąć. Bardziej bawiło ją złap i uciekaj, ale trzeba by było zrobić coś z jej bronią. Zastanawiała się nad planem akcji, gdy ta przeszukiwała zawartość torby.
Gdy znalazła bandaże, głupi uśmiech wrócił na twarz Kaku. Zaklaskała radośnie, po czym lekko uniosła nogę, odchylając się lekko do tyłu. Przyglądała się poczynaniom kwiatuszka, wdrażając w życie swój plan. Gdy roślinka miała skupiać się na opatrzeniu rany, chytra bestyjka sunęła po cichu koniuszkiem ogona do swojego celu, czyli tej małej torby, której zawartość jest bardzo interesująca i może okazać się bardzo przydatna. Starała się nie zerkać w tamtą stronę oraz kilka razy syknęła niby z bólu, by zwracać jej uwagę na siebie, a nie na poczynania dodatkowej kończyny. Jeśli jej się udało dotrzeć celu, czekała. Wymordowana dalej trzymała jej nogę, nie chciała tak chamsko jej wyrywać. Starała się być cierpliwa i nie pokazywać po sobie niczego złego. Po skończeniu bandażowania, już chciała dokończyć swojego dzieła, jednak coś wpadło jej do głowy. Ta istota może się przecież jeszcze przydać. Można chwilę zaczekać. Zresztą nie zdołałaby zlikwidować łuku tak szybko. Cofnęła ogon powoli, uśmiechając się od ucha do ucha. Przyjrzała się nóżce i kiwnęła głową w podziękowaniu.
Wzrok przeniosła na łuk. Podniosła się na cztery kończyny, pokazując że niby inaczej poruszać się nie potrafi. Lekko kulejąc podpełza do broni. Obwąchała ją tak jak wcześniej twarz dziewczyny i lekko szturchnęła ręka, od razu się cofając. Udając głupią, powróciła wzrokiem na nową koleżankę.
- Co to? - Wykrztusiła z siebie, udając jakby te słowa dobierała z trudem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 22:14  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Nie posiadała żadnego pojęcia z zakresu medycyny, ale podjęła decyzję żeby pomóc drugiej osobie, czyniąc tym samym dobry uczynek. Czy zaoferowała jej właściwą pomoc? Niekoniecznie. Nie zdawała sobie sprawy, że ma styczność z podstępną gadziną, która to całe zajście sobie ukartowała. Właśnie w takich okolicznościach, Enma była tą trzeźwo myślącą osobowością, która na to wszystko nie pozwalała. Wiedziała, że Mai nie grzeszyła rozumem, dlatego też zawsze czuwała nad nią, gdy ta potrzebowała małego wsparcia. Tutaj było trochę inaczej bo nie dawała o sobie znać, niemal jakby była po prostu uśpiona, czekając na moment żeby o sobie przypomnieć.
   Czekała cierpliwie aż podniesie swoją nóżkę, a gdy to uczyniła przystąpiła do owijania miejsca bandażami, szybko uwijając się z robotą. Zadowolona z siebie, przyglądała się swej robótce, a zaraz potem na obliczę wymordowanej.
Gotowe! Mam nadzieję, że trochę pomogło. – Powiedziała radośnie.
Wszystko ładnie szło jak powinno w oczach rudowłosej, lecz nie zdawała sobie sprawy z pewnej akcji, jakiej to się podejmowała cwana istotka. Nie brała pod uwagę Mai jednego scenariuszu, że cała ta akcja mogła być wielkim oszustwem, wpadając po same uszy w bagnie. Kiedy Kaku zainteresowała się łukiem kobieciny, to ta z początku chciała wziąć ów cacko i zademonstrować do czego służyło, lecz tego ostatecznie nie zrobiła. Została powstrzymana.
Moja słodka Mai, co Ty czynisz?
   Zamarła na moment w miejscu, jakby oderwała się od rzeczywistości, nie robiąc przy tym najmniejszego ruchu. Znała bardzo dobrze ten głos Mai i wiedziała do kogo on właściwie należał. Enma. Dała znać o swojej obecności rudowłosej, nie będąc zadowoloną z czynności, jakich się podjęła w tym lesie. Powtarzała niczym mantrę tej głupiej istotce, czego powinna się wystrzegać i powinna zachować czujność. Mimo, że większość czasu sprawowała ona władzę nad ciałem, to jednak ta druga persona była tą dominującą i posiadającą nieco rozumu.
Od teraz będę Tobie patrzała na ręce. Bądź ostrożna.
   Wróciła Mai szybko na ziemię jak usłyszała słowa dotyczące łuku. Spojrzała na broń miotaną, a zaraz potem na gadzinę, wciąż pamiętając o słowach Enmy.
Emm, to jest tylko łuk. – Powiedziała wskazując broń miotaną palcem.
Służy polowaniom i do obrony własnej jak trzeba. – Wyjaśniła spokojniej i mnie energiczniej niż wcześniej, jakby coś mogło być na rzeczy. Od tego momentu czuła, że Enma kazała uważać na ich własność i wystrzegając się nieco zachowania gadziny. Nie wiedziała co dokładnie miała na myśli druga połowa.
Co masz na myśli?
Jest podejrzana.

   Wstała na proste nogi, odchodząc trochę dalej od gadziej wymordowanej. Wciąż Mai nie była przekonana do słów Enmy, która to próbowała ostrzec głupią osobowość przed popełnieniem błędu. Obserwowała od tego momentu bacznie zachowanie gadziny, żeby nie doprowadzić do zmiany miejsc, potulnie wsłuchując się w rady dominującej osobowości.
Kaku, tak? Powiedz mi jedno. – Zaczęła mówić spokojnie niemalże poważnie.
Co tutaj robisz w tym lesie? – Zadała proste pytanie, choć nie spodziewała się konkretnej odpowiedzi. Oczywiście pytanie samo w sobie było banalne, lecz mogłoby pomóc ocenie sytuacji dla Enmy, która to czuwała dzielnie nad Maią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 17:39  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Przyglądała się uważnie broni miotanej, jakby widziała taką po raz pierwszy. W sumie dawno nie widziała nikogo z łukiem. Ciekawa rzecz, niestety gadzina nie wie jak się tego używa. Nigdy nikt jej nie nauczył. Noże, pistolety, ogon, tym umiała się posługiwać. Z łuku pewnie by nie trafiła do celu, nawet gdyby stał tuż przed jej nosem. Myślała nad tym, jak ją zniszczyć. Można by pobawić się dodatkową kończyną, jednak wtedy rudowłosa mogłaby coś podejrzewać. Nie mogła do tego dopuścić, miała ciekawe plany wobec niej.
Naglę poczuła na swojej twarzy promienie słoneczne, które kojąco paliły jej łuski na policzkach. Uwielbiała to, chłonęła słońce ile tylko się dało. Kaku jest osobnikiem, który kocha się wygrzewać. Takie dni jak ten to dla niej istny raj. Najchętniej wdrapałaby się na szczyt drzewa, by poczuć to na całym ciele. Niestety od tego robi się bardzo śpiąca. Ziewnęła, przeciągając się przy tym powoli. Nie mogła sobie teraz pozwolić na sen. Potrząsnęła mocno głową oraz przywaliła sobie w policzek, musiała się obudzić i być w pełni skoncentrowana. Zerknęła znów na łuk, zbliżyła do niego głowę i go polizała. Co? Smak drewna nie zawsze jest taki zły. Zresztą można po tym określić z jego rodzaju drzew został zrobiony. Niestety nie znała się tym, ale zaczęła mlaskać, jakby bardzo się nad tym zastanawiała co ten smak oznacza. Machała końcówką ogona w zamyśleniu, gdy naglę wytrąciły ją z tego słowa Mai. Jej ton głosu się zmienił. Coś było nie tak, a to bardzo nie podobało się Kaku. Przyjrzała się uważnie nowej koleżance, powoli kiwając głową na znak, iż rozumie jej słowa. Starała się wybadać o co chodzi, przecież wszystko szło zgodnie z planem. Co teraz?
Upewniła się w swoich podejrzeniach, gdy Mai zaczęła się cofać. Zdecydowanie musiała sobie coś uświadomić, lub naglę dostała jakiegoś lęku. Wymordowana nie wiedziała o co może konkretnie chodzić, ale musiała zacząć działać. Roślinka nie zauważyła chyba pozostawionych przez siebie rzeczy, od których się oddaliła. Spojrzała w kierunku torby, w której mogły znajdować się ciekawe przedmioty, jednak nie chciała narażać planu na szwank. Zresztą nie wiedziała jakimi mocami dysponuje Mai. Jak na razie dowiedziała się tylko tyle, że pachnie kwieciście. Potrzebuje więcej informacji. Zostawiła łuk w spokoju, siadając na dupie, w jednym miejscu. Nie chciała jej jak na razie przestraszyć lub dać powód do niepokoju. Rozszerzyła nieco ślepia, by wyglądały na większe, bardziej słodsze. Starała się również by jej źrenice były jak czarne piłeczki. Jak u słodkiego zwierzaczka, który żebra o jedzenie. Całe szczęście lekko w tym pomaga jej moc.
- Kaku głodna. W lesie robaki. - Odpowiedziała radośnie, pocierając przy tym brzuszek i uśmiechając się od ucha do ucha. Zaśmiała się wniebogłosy, mocno przechylając się do tyłu, tak by wyglądało to jak niewinny, niezdarny upadek na plecy. Niech myśli, że z niej kompletna niezdara. Podniosła się dość szybko, po czym zaczęła palcem grzebać w trawię, przyglądając się jej przy tym. Nie robiła żadnych gwałtownych ruchów, ogon wędrował w prawo i lewo, bo nie wiedziała co teraz robić. Mogłaby się na nią rzucić, jednak to mogło być niebezpieczne. Okraść? Szybko by zwiała na drzewa. Bardziej jednak interesowały ją korzyści z koleżeństwa. Jeśli zebrałaby jakieś fajne informacje, miałaby wygląd, który mógłby się może przydać. Manipulacja też jest interesująca.
Raz miała ciekawy wygląd. Pewnego faceta, który był wysoko postawiony w jakieś tam organizacji. Kaku tak namieszała, że organizacja została wybita w pień. Było to dość zabawne przeżycie, a ona spisała się idealnie mieszając w niej od środka. Ubaw po pachy, a jego mina gdy przed śmiercią zobaczył samego siebie, boskie. Kameleonka była dobre w te klocki, a za swój "żółty klan hau" bo tak go sama nazywa, odda bez problemu nawet życie, swoje czy cudze, bez różnicy.
- A ty? - Spytała, wskazując na nią palcem. Bardzo uważnie się jej przyglądała. Żółte ślepia przenikały ją na wskroś. Musiała się dowiedzieć o co tutaj chodzi. Jednak by nie wyglądać zbyt mądrze, palnęła jakąś głupią minę z zezem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.19 20:45  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
.   Druga osobowość wymordowanej podejrzewała coś najgorszego od strony z gadziną, z którą miała do czynienia głupiutka Mai, nieświadoma absolutnie z ewentualnego zagrożenia. Nie należała Enma do takich łatwych do oszukania i zachowywała zazwyczaj bezpieczną odległość od nieznajomych, jeśli nikogo nie miała pod ręką, jak chociażby ukochanego braciszka. Wtedy mogłaby wykazać się odrobiną przyjaźniejszego tonu, lecz w obecnej sytuacji to było już coś innego.
   Kiedy został powiększony dystans między dwójką, Mai nadal pamiętała o słowach swojej połowy, która to nakazała zachować stosowną ostrożność. Z początku nie była pewna podjętej decyzji ze strony Enmy, przecież Kaku wydawała się być tylko niegroźną wymordowaną, lecz niedługo potem zaczęła rozumieć podejście drugiej połowy. Widząc pokaz niezdarności, czy robienia ślicznych oczek, gdy tylko odsunęła się od niej - mogło być oznaką tego co wypatrzyła druga persona.
   Wykonała jeszcze kilka kroków do tyłu, jakby nie przejmując się wcześniejszymi słowami o głodzie, zastanawiając się nad zachowaniem dystansu, żeby nie rozgniewać niewłaściwej osoby. Przyglądała się uważnie gadzince, zachowując ostrożność, której wcześniej jej brakowało. Miała nadzieję, że otrzyma pochwałę za podejście do sprawy i powrót na ziemię po posłuchaniu rady. Otrzymując na swoje pytanie zwrotnie również zapytanie, chciała z początku odpowiedzieć, lecz nie było jej dane z jednego powodu - interwencji kogoś co czyhał za rogiem.
Słodka Mai, zdrzemnij się na jakiś czas.
   Zamknęła rudowłosa na dosłownie chwilę oczy, wzięła głęboki wdech powietrza, wypuszczając je i otwierając lekko oczy, skupiając całą swą uwagę na gadzinie. Teraz była za sterami Enma, która nie należała do zadowolonych osób, gdy otrzymuje odpowiedź w postaci innego pytania.
Masz zamiar się tak bawić? – Zapytała surowo, zachowując się kompletnie inaczej od wcześniejszej persony. Teraz ona była za sterami i nie była zachwycona z obecnego porządku rzeczy. Chwyciła za łuk, dobywając go spokojnie, razem ze strzałą, którą to powoli naciągała o cięciwę.
   Gotowa była ze spokojem do użycia broni miotanej, lecz nie zamierzała jeszcze celować. Zamierzała to inaczej rozegrać całkowicie, mając obrany pewien plan działań.
Zaciekawiłaś mnie naprawdę. Rozumiesz więcej niż mogłoby się wydawać. – Odparła krótko, przyglądając się najmniejszemu ruchowi gadziny.
Co ja tu robię się pytasz? Doglądam do jednej osoby, żeby głupstwa nie zrobiła. – Odpowiedziała na pytanie, które mogła zignorować totalnie. Jednak zamierzała pokazać tejże osobie, że trafiła na niewłaściwą personę, która nie była zadowolona.

|| Przepraszam najmocniej za poślizg w odpisie. Nie miałem głowy jak się zabrać za posta i też wyszedł taki, no inny niż bym chciał, ale mniejsza tak naprawdę. Postaram się z następnym lepiej i szybciej. |:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 19:41  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Nagła zmiana zachowania roślinki, wyglądała dość... Dziwnie. Tego się Kaku nie spodziewała, a nie lubiła niespodzianek. Z jej twarzy zniknął uśmieszek, a oczy stały się mądrzejsze, bardziej rozumne. Przyglądała się wymordowanej z zaciekawieniem. Dość rzadko spotyka się osoby, które tak naglę zachowuje się całkiem inaczej. Cóż, to może być dość interesujące. Zachichotała na tekst o zabawie, no co? Gadzinka nie należy do miłych i normalnych osób. Jest całkiem na odwrót. Zabawa? zabawa może się dopiero zacząć. Nie ma co już ukrywać, stanęła na nogi, po czym przeciągnęła się i ziewnęła, kątem oka obserwując rudowłosą. Dobycie łuku zbyła machnięciem ręki. Nie przerażało jej to, łuski pokrywające większą część ciała są dość twarde. Nie mówię, że nic jej się nie stanie,ale może mieć mniejsze obrażenia niż ktoś inny, a w szczególności gdy zasłoni się ogonkiem.
Uśmiechnęła się do znajomej, pokazując rząd ładnych, białych ząbków. Zrobiła kilka kroków w jej stronę, ogonem zgarniając torbę na której jej tak zależało. Dopięła swego, jednak jeszcze nie chciała kończyć znajomości. Pojawił się nowy głos, który musiała dobrze zapamiętać. Może się do czegoś przydać, dlatego chciała ją zachęcić do rozmowy. Poprawiła swoje kwiatki we włosach, spoglądając na broń przeciwniczki. Cóż, mogła się nim jednak zająć wcześniej. Musi zapamiętać by następnym razem najpierw zająć się tym, co może jej zagrażać w jakimś stopniu, nawet minimalnym.
- Zaciekawiłam? Hoho, miło z mojej strony. - Oznajmiła drwiącym głosem, całkiem innym niż wcześniej. Bardziej donośny i dokładny. Słowa były czyste oraz poprawnie wypowiadane, nawet się nie zająknęła. Do słów dodała mały ukłon, jednak nie spuszczała z niej swojego gadziego wzroku.
- Ohoho czyli jest was dwie. No to teraz ty stałaś się ciekawa. - Dodała, przechylając lekko głowę. Musiała mieć wolny ogon, dlatego zawiesiła sobie torbę na ramię. Potem sprawdzi jej zawartość, nie chciała się rozpraszać.
- Masz kiepskie życie skoro jesteś do kogoś uwiązana. - Zauważyła drwiąca, choć kiedyś sama była do kogoś uwiązana. W sumie dalej jest i tej linii nie potrafi przerwać. Zawsze będzie go szukać, aż w końcu znajdzie, a wtedy... Lepiej niech się trzyma na baczności, bo urwanie głowy to może być za mało. Na tę myśl, zacisnęła pięści, wpatrując się gniewnie w rudowłosą. Nie chciała tak wyglądać, ale cóż. Ogon cały czas miała w gotowości, w razie obrony lub ataku nie zawaha się go użyć. W głowię już układała nową strategię, różne plany i opcje. Miejsce już oblukała, dość dokładnie, teraz skupiała się tylko na dziewczynie stojącej przed nią. Czekała na jakikolwiek ruch, może się trochę rozerwie, poćwiczy nowe chwyty, uniki. Nie wiedziała również co wymordowana potrafi, dlatego starała się być gotowa na wszystko.
- Widzę, że jakaś taka negatywnie nastawiona jesteś. Złe doświadczenia? - Zaśmiała się zagadując dalej. Chciała jak najdokładniej zapamiętać jej głos, a do tego potrzebowała go usłyszeć, więcej razy. Do tego musiała obmyślić co zrobić z łukiem, a może wspiąć się na górę? Będzie trudniejszym celem wśród koron drzew, jednak jeszcze nie teraz, z takiej odległości może słyszeć ją niedokładnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 21:07  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
.    Zmrużyła powieki, naciągając nieco bardziej strzałę o cięciwę, nie spuszczając wzroku z gadziny. Przypuszczenia się sprawdziły i miała w tej chwili rację Enma, nie będąc zadowolona w głębi siebie z decyzji głupiej połówki. Przy nadarzającej się okazji będą miały rozmowę, żeby wynieść właśnie z tego dnia wnioski, ucząc tym samym Mai o zachowaniu ostrożności. Obecnie wpakowali się w mały konflikt, który to można było po prostu uniknąć, a niżeli kusić losu do jego zaiskrzenia. Do tego doprowadza podejmowanie pochopnych decyzji.
.    Nie zamierzała reagować na drwiący ton wymordowanej, ani też wykonywać niepotrzebnych ruchów, gdyż wolała czekać cierpliwie i mieć na oku podstępną gadzinę. Dostrzegła nawet fakt odebranej własności. Jak zareagowała rudowłosa? Nijak. Nie miała zamiaru się przejmować tą kradzieżą, bo to był owoc ciężkiej pracy kochanej, aczkolwiek głupiej połówki. Niczego się nigdy nie nauczy, jeśli nie dostanie należytej nauczki za swoją dobroć serca.
Korekta. Mam dość barwne życie i nie jestem uwięziona do kogoś. – Wyjaśniła spokojnie z początku, serwując na koniec niezadowolony ton głosu. Powiedzieć wiele można o jej przypadku, ale to ona była tą dominującą połową i zawsze ona miała decydujące słowo na koniec. Jakby sobie tego zapragnęła to mogłaby spokojnie kierować swym ciałem, nie przejmując się opinią Mai, która to zawsze była na straconej pozycji. Kto by zresztą wiedział?
.    Przyglądając się uważnie jej osobie, nie była w stanie dostrzec niczego co wskazywałoby na chęć nagłego ataku, lecz była na pewno gotowa na podjęcie szybkiej decyzji względem rudowłosej. A może miała jakiś plan?
Złe doświadczenie? – Powtórzył słowa zniesmaczona słowami gadziny.
Nazywa się to „instynkt samozachowawczy” i mi podpowiada żeby urwać tą rozmowę na dobre. – Wypowiedziała słowa spokojnie i drwiąco. Wiedziała, że czegoś jeszcze potrzebowała i dlatego nadal podtrzymywała rozmowę. Zdawała sobie sprawę z jej niewinnego oszustwa i podstępu, dlatego też nie mogła pozostać temu obojętna. Zamierzała nadal do niej celować ze strzałą, dając wyraźny znak żeby się nie zbliżała. Nie mogła ukryć wrogości, lecz nie zamierzała jej atakować. Chciała uniknąć zbędnego konfliktu i właśnie dlatego też przejęła władzę nad ciałem. Dawała więc wyraźnie znać gadzinie, że nie ma zamiaru walczyć, ani też prowadzić dyskusji - dawała więc szansę na zwykłe odejście, pozwalając dobrowolnie na zabranie własności Mai - głupiej i słodkiej osobowości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 17:57  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
- Haha nie mówiłam do ciebie. - Oznajmiła, głosem pełnym jadu. Miała nadzieję, że jeśli jest ich tam dwie, to druga może słucha co się dzieję. A co jeśli zrobić w jej ciele bunt? Głosu już nie potrzebuje. Dobrze go zapamiętała, czyli w sumie może sobie pójść, jednak wizja dobrej zabawy zachęca ją by została. Zerknęła na naciągniętą strzałę. To nie wyglądało fajnie. Nie była pewna czy jej ogon byłby szybszy od strzały, chyba tak, ale czy na pewno? Uśmiechnęła się pod nosem, ściągając torbę z ramienia.
- Twój instynkt jest lipny. Widzisz Mai? Ona się nawet o ciebie nie troszczy. Ma gdzieś ciebie i twoje rzeczy. - Zaśmiała się, wymachując torbą, by zaraz znów zawiesić ją sobie na ramię. Przyglądała się jej cały czas, rozmyślając nad tym czy sobie pójść. Nie była tutaj mile widziana, a nawet nie wiedziała czy ta druga słucha.
- Mai złociutka, jesteś silna. Mogłabyś sama władać ciałem, a nie robić sobie sieczkę z mózgu. Jej zależy tylko na ciele, zapewne. - Zakpiła, odwracając się do niej plecami. Nie będzie im przeszkadzać, ale nie chciała stąd znikać. Zaśmiała się i pomachała im na pożegnanie, po czym odbiła się ogonem od ziemi, wyskakując na drzewo. Chwyciła się gałęzi, sprawnie wspięła się na górę. Przez chwilę skakała od drzewa do drzewa, by za chwile ucichnąć i położyć się na jednej z gałęzi. Była gruba, liście ładnie ją zakrywały, ona za to miała dobrą widoczność na rudowłosą. Kaku była ciekawska, bardzo. Zastanawiała się, czy może im namieszać w głowie, a miała do tego kilka asów w rękawie.
Gadzinka już w wielu głowach namieszała, sporo akcji przeprowadziła i wiele razy uratowało jej to tyłek. Jej w głowie namieszała tylko jedna osoba. Zresztą nie tylko w głowię. Na jego wspomnienie zmrużyła lekko ślepia. Pamiętała jego głębokie spojrzenie, ciepłe ręce, ostry ton głosu gdy ją karcił. Musi go znaleźć, bo popada już w lekką paranoje, no dobra już nie lekką. Ale nie wiedziała co może zrobić, im więcej czasu mijało, tym bardziej traciła nadzieje. Przeszukała każdy możliwy kąt, nigdzie go nie było. Nie miała pojęcia dokąd mógł pójść, ale jeszcze go znajdzie, dorwie tego... No...
Wróciła do przyglądania się rudowłosej. Miała nadzieje, że jej plan zadziała, a wtedy pobawi się jeszcze bardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.19 18:38  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
.    Wpatrzona w toksyczną rozmówczynię, stała cicho, nie wypowiadając kolejnego słowa. Świadkiem była zjawiska co nie należało do najczęstszych dla niej, gdzie to druga osoba próbowała skłócić jedną osobowość z drugą. Cało to zdarzenie można było uniknąć, gdyby Mai zachowałaby środki ostrożności, ani też nie wdawałaby się w dyskusję z podstępną istotą.
Ale ona ma rację...
Zamilcz.

.    Wdały się małe komplikacje, które to w głowie tej biednej istoty się rozgościły na dobre. Oczywiście nim piekło się rozpętało, Enma postanowiła puścić cięciwę, wystrzeliwując strzałę prosto w drzewo, które to było za gadziną co wskoczyła wyżej i zniknęła z pola widzenia rudowłosej. Krew się zagotowała w żyłach kobiety do tego stopnia, że nie mogła powstrzymać złości.
Chyba sobie ze mnie robisz jaja do jasnej cholery. – Wykrzyczała te słowa pełni złości, zarówno w stronę Kaku i Mai, która to zapoczątkowała cały ten konflikt myśli. Nie potrafiła zrozumieć dość oczywistych kwestii.
Czemu muszę być od Ciebie uzależniona?
Mai, bez ze mnie byś nawet dnia nie przeżyła.

.    Przeklinała rudowłosa jeszcze bardziej los, trzymając coraz to mocniej dłonie na łuku i kładąc wolną rękę na głowie. Coraz to bardziej sytuacja irytowała Enmę, albowiem to ona była od początku istnienia, a Mai była tworem co pojawił się później. Wszystko było utrzymywane w harmonii. Jedna pozwalała kontrolować ciało przez większość czasu, ale obserwując poczynania tej drugiej co najczęściej wchodziła w interakcję z innymi. Dogadywały się niemal na każdym kroku, lecz w tej chwili nastąpiło coś nieoczekiwanego - kłótnia.
Enma, nigdy mi nie dawałaś szansy się wykazać.
Zależy na naszym dobru Mai, dobrze o tym wiesz.

.    W trakcie tego zażartego konfliktu myśli, ciało wymordowanej ulegało zmianie, nabierało bardziej zielonego koloru, rosło, a pod wpływem presji ubranie w paru miejscach się rozrywało. Włosy stawały się bardziej czerwone, wyłoniły się w podobnym kolorze kilku centymetrowe kory drzewa z ramion, a nawet z głowy na wzór rogów. Przedramiona zostały pokryte ciemną łodygą, podobnie co nawet nogi. Proces biokinezy trwał dosłownie ułamek sekundy, a zastrzyk bólu dla Insanity, przyniósł ukojenie dla zszarganych nerwów.
Mai, pozwalam Ci korzystać z mojego ciała, ale jak jest gorąco to wolę ingerować, sama o tym dobrze wiesz i nie miej żalu, że dbam o naszą wspólną własność. – Mówiła do swojej połówki pod nosem, chcąc uspokoić swoją połowę, a do tego dać jej do myślenia pewne kwestie. Kiedy to pozbierała się do kupy, rozglądała się na boki, szukając wzrokiem gadziny, która to się z pewnością czaiła za rogu, lub za jakiegoś drzewa. Zachowując coraz to większą czujność.
Wrócimy do tej rozmowy później Mai, gdy obie ochłoniemy.
Dobrze Enmo, trzymam za słowo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.10.19 23:41  •  Puszcza Denatów - Page 7 Empty Re: Puszcza Denatów
Była zachwycona z tego jak sytuacja się rozwijała. Widać było, iż jej słowa podziałały i wzbudziły kłótnie, wątpliwości. Teraz trzeba to tylko wykorzystać. W głowie rodził się plan, zacny plan. Widząc jak ciało wymordowanej się zmieniało, mogła przypuszczać, że jest połączona z roślinami, lub czymś podobnym. Może być niebezpiecznie, jednak to jej nie przeszkadzało. Chciała się zabawić, a bawi się tylko czyimś kosztem. Taki ma humorek, takie ma zasady. Wredna z niej duszyczka, kiedyś taka nie była. Możecie wierzyć lub nie, jednak kiedyś to by nawet muchy nie skrzywdziła, kochała tylko śpiewać. Niestety po pewnym incydencie, jej głos już nigdy nie zaśpiewał, a serce nie było już czyste. Skaza, którą dostała całkowicie ją zmieniła, dawna Kaku już nie wróci. Księżniczka Aiko już nie istnieje, a pamięć o tamtym życiu przepadła, wraz z zaginięciem pewnej osoby.
Dokładnie przyglądała się rudowłosej, tłumiąc w sobie śmiech. Czuła ekscytację, jej ciało wypełniało się adrenaliną. Żółte ślepia lśniły, a jedna z gałęzi trochę wrzynała się w bok gadzinki. Wiedziała co ma dalej począć. Kaku zaczęła krzyczeć pomocy, jednak innych głosem. Pełniejszym, bardziej kobiecym. Wrzeszczała jak poparzona, schodząc przy tym z drzewa jednak bardzo cichutko. Nie chciała się ujawnić już przy pierwszym kroku. Wymordowana schowała się w krzakach, gdzie jej skóra nabrała innego koloru, ciemniejszego, ogon oraz łuski zniknęły. Włosy stały się ciemnofioletowe, dość długie. Również jej waga się zmieniła, zrobiła się trochę bardziej okrągła. Teraz miała zderzak z przodu i z tyłu, jak to niejedni określają. Szczęka zrobiła się bardziej zarysowana, a nos lekko zadarty do góry. Żółty kolor ślepi, zmienił się w zaciekle zielony. Ściągnęła swoje ciuchy, po których mogła zostać rozpoznana. Oczywiście jej wcześniejszy łup był idealnie schowany na samym szczycie drzewa. Był niezauważalny i grzecznie czekał, aż Kaku po niego wróci.
I tak właśnie z krzaków naglę wybiegła naga kobieta. Upadła na ziemie, tuż pod nogami roślinki. Była cała brudna, na rękach i nogach miała rany, które sama stworzyła na swoim ciele podczas zmiany.
- Błagam pomóżcie. Jakaś bestia mnie zaatakowała. Błagam. - Wyjęczała, gdy po jej policzkach spływały łzy.
- Zabrała mi wszystko, nawet ciuchy. - Wyszlochała, gdy jej ciało przeszywał dreszcz strachu. Jak na razie czuła się dobrze, całe szczęście wcześniej coś zjadła, dzięki czemu tak szybko nie zemdleje. Musi dokończyć swój plan, od niego zależy... Jej samopoczucie na resztę dnia. Spojrzała w górę na "nieznajomą", ukazując rozpacz na swojej twarzy. Głos podstępnej kameleonki był zupełnie inny. Kaku ma głos zachrypły oraz cichy, ten był pełny, głęboki, a co najważniejsze donośny.
Tego wyglądu używała najczęściej. Kiedyś zabiła tę kobietę, dlatego teraz bez skrupułów może go używać, nie bojąc się że prawdziwa osoba wpadnie i popsuje jej zamiary. Zresztą bardzo lubiła to ciało. Włosy były takie ładnie i gładkie, ciałko całkiem ponętne, a na prawym biodrze był śliczny niewielki tatuaż. Przedstawia różę, zamkniętą w klatce. Przypomina jej to o pewnej historyjce, którą kiedyś usłyszała o małym chłopcu, jego róży i lisie. W sumie to usłyszała o niej od tej kobiety, przed śmiercią. Cóż trudno się mówi. Była bardzo miła i nie wiedziała, że ma przed sobą która była zafascynowana jej ciałem. Wiedziała, iż w wielu sytuacjach będzie przydatne. Musi kiedyś tak pójść do baru. Może ogarnie drinki za darmo.
Łzy nie przestawały spływać, prawy nadgarstek był cały siny, widoczny ślad odciśniętej ręki. Szeptała pod nosem pełne paniki słowa takie jak "I co ja mam zrobić", "Moje cenne skarby", "To było okropne", "Błagam pomóż". Niezbyt zrozumiale to wypowiadała, ponieważ głos jej się łamał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach