Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 21.12.18 10:36  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 3 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Rozłożył bezradnie ręce na boki, układając usta w podkówkę. - To niewiele pomogło, ale dzięki. - A może Hex chciał wiedzieć? Może chciał się powoli ogarnąć w systemie elektroniki który jest bardziej skomplikowany niż dongiel jaki włącza lub wyłącza światło? Wiedział że istnieją rzeczy jak czytniki kart i tak dalej, te przepustki u mieszkańców miasta też są ważne, ale to niewiele mu pomagało. Ech, potrzebuje jakiegoś przeszkolenia z nowoczesnych technologii. Raczej nie ma co o to pytać faktycznie robota, takową technologię. Może jeśli się stąd wyrwie, to poprosi Marcelinę by go nauczyła używać telefonu. Czy coś. Może potem sam się rozwinie dalej, nauczy. Nauczył się ludzkich uczuć - da radę też i używać smartphone'a.
Opis co do tatuaży się zgadzał. Robiony w półmroku przez naćpanego Aonistę. Ma sens. - Nieważne w jaki sposób, chciałbym byś go usunęła. Jeśli jednak preferujesz go wyciąć by mieć pamiątkę, to mam nadzieje że nie zostawisz mnie bym się wykrwawił. - Posłał jej niepewny uśmiech, nie wiedząc w sumie czy czegoś takiego by nie wolała. W końcu S.Spec, kto wie czy to nie był ich plan cały czas! By najpierw go zniewolić, potem trzymać w zamknięciu, dać mu szansę na kontakt z kimś normalnym tylko po to, by ten go "przypadkiem" zabił. Ma absolutny sens! Kompletny!
- Zdecydowanie, ale z drugiej strony jest tam zabawniej. Tylko tam spotkasz człowieka z głową świni, kopytami kozy zamiast stóp i tułowiem żuka, mającym modliszkowe szpony zamiast rąk i nie będzie to nic specjalnego. Spotkanie normalnego człowieka bywa tam bardziej specjalne, niż tych abominacji. - Abominacje, mutacje, wymordowani, jeden pies. Kot. Zwierzę. Insekt. Nieważne, spotkasz tam naprawdę wszystko jeśli kiedykolwiek żyło. Dziwi go że wirus X nie obudził do życia dinozaurów czy innych bestii zabitych miliony lat temu. T-Rex ganiający po Desperacji byłby naprawdę interesujący.
- Niestety, w swojej celi jestem sam, więc musiałbym być bardzo przekonywujący. Nie żebym nie umiał, ale nie z tym natężeniem chemii w żyłach. - Stwierdził pomiędzy kolejnymi gryzami jego posiłku. Starał sie nie paskudzić za bardzo ani stroju ani podłogi, ale jeśli jeden lub dwa nasionka ryżu spadły tu czy ówdzie to niestety na to nie ma zbyt dużego wpływu.
- Wyjść. Ale raczej na to mi nie pozwolisz, prawda? - Pokręcił głową, wzdychając bezradnie. - Mniej psychotropów?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 12:41  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 3 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Gdyby okoliczności sprzyjały, może i wprowadziłaby Hexa w tajniki elektronicznych pomocników ludzkości, których podstawy znały nawet najmłodsze dzieci w Miastach. Może nie programowania androidów i hakowania miejskiej sieci kamer, ale przeglądania dziesiątek kanałów w telewizji jednym gestem dłoni, szaleństw z rozszerzoną i wirtualną rzeczywistością, jakie możliwe były dzięki nieskomplikowanym sprzętom typu gogle, konsola, komputer. Niektórzy wrzucali gry nawet na swoje przepustki, choć Hibiki podejrzewała, że gra się na nich dość niewygodnie. Chyba, że to wiekowy tetris albo inny wąż. Zadziwiające, że ludzie wciąż wracali do takich staroci…
Kiwnęła lekko głową, zawlekając tyłek do szafki w kącie. Przegrzebała ją, przekładając kolejne śrubki, kółka i metalowe części, posortowane pudełeczka, grzechoczące puszki. Wyjęła urządzenie długości środkowego palca i podobnej też grubości oraz wykonaną z przezroczystego materiału szeroką rurkę ze ściętym szczytem. Zaczęła grzebać przy tajemniczym przedmiocie, rozkładając go niemal na części pierwsze i dostając się do skomplikowanej sieci połączeń na małej, czarno-zielonej płytce. Co jakiś czas przeprowadzała test na jednej z blaszek, aż po kilku takich próbach poświeciła wiązką na własną syntetyczną skórę. Nie pojawił się na niej wypalony ślad, co oznaczało, że prawidłowo przerobiła laser i nie powinna zrobić nim większej krzywdy tej dziwnej istocie. Podjechała na krześle do swojego gościa.
Ludzi-modliszki i im podobnych na ogół widuję tylko w klatkach lub martwych na stole. Za to słyszałam o wywalaniu ludzi za mury. Trochę bez sensu, pewnie szybko się przemieniają albo dołączają do wrogów. W więzieniu chociaż byłaby szansa, że przemyślą błędy – oznajmiła wreszcie po dłuższej chwili milczenia. Podczas modyfikacji urządzenia skupiała się tylko na nim, a Hexowi pozwoliła jeść w spokoju. Jeszcze by się biedny w język użarł, a to ponoć jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przydarzyć człowiekopodobnym. Przyjrzała się jeszcze raz symbolowi na plecach. Mogliby je wypalać jak bydłu, wtedy przynajmniej mieliby większą pewność, że ktoś go sobie nie usunie. Pokręciła lekko głową, założyła jednorazowe rękawiczki i zdezynfekowała skórę na tatuażu i dookoła. Zapachniało środkiem odkażającym, niezbyt przyjemnym dla większości rannych, dla niej po prostu kojarzący się z czystością. Ostrzegła, że może zaszczypać, po czym przyłożyła rurkę i zaczęła świecić laserem. Atrament nie siedział głęboko, miejsce zaczęło zgodnie z oczekiwaniami pokrywać się białymi śladami.
Fajny jesteś, Hex. Nawet cię polubiłam. Ale choćbym bardzo chciała, to wypuścić cię nie mogę, sorki. Za to z lekami już mogę coś poradzić. Pytanie tylko czy choroba nie zacznie ci przeszkadzać. Mogłabym ci podrzucić jedną torebkę krwi z magazynu, ale zapewne nie starczy na długo. Gdyby ktoś zobaczył, że się okaleczasz i to spijasz, zapewne znowu by cię przesadnie naćpali – prawie kończyła robotę. Wyłączyła urządzenie, odsuwając się. Skóra zrobiła się czerwona i podrażniona, ciemna ciecz wypływała wraz z odrobiną krwi i osocza. Zaczęła zgarniać to ostrożnie wacikiem, ścierając atrament. Chyba pozbyła się znaku na dobre, ale przez opuchliznę oraz zaczerwienienie nie była w stanie stwierdzić czy pozostanie ślad. Zrobiła mu szybki opatrunek, przyklejając gazik plastrami. – Wygląda na to, że już nie jesteś przynależny do szalonych fanatyków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 20:59  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 3 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Być może kiedyś będzie na to czas, jeśli kiedykolwiek wyjdzie z murów tych cel i laboratorii. Czy to z polecenia S.Specu, własnej inicjatywy, inicjatywy kogoś innego, czystym przypadkiem lub "bo tak". Wszak wiele sytuacji i powodów może nastać. Może będzie miał szczęście i psi gang zarządzi kolejną bitwę wieków, wskakując do miasta jakby już było ich? Tia, w tym zamieszaniu pewnie mógłby się stąd wydostać gdyby chciał.
Z drugiej strony psy... Tia. Nie byłyby znowu tak godnym zaufania gwarantem jego bezpiecznej ucieczki. Może łowcy będą odbijać znajomego? Poznał paru, spoko ludzie, tylko lubią strasznie ostrą bronią się odgrażać. Fhiew, edgy.
W między czasie jej grzebania Hex powoli kończył swój posiłek. Nie był jeszcze do tego poziomu zezwierzęcony i głodny, by wylizywać talerz, ale jak na ostatnie czasy jego jedzenia (czyli sporo czasu od zamknięcia, bo to co jadł w takowym jako jedzenie ciężko było uznać) to to były wprost delicje.
- Być może nie macie dość miejsca na pozostawienie ludzi i liczenie na to że będą "przykładnymi obywatelami"? Podobno jak czegoś nie widzisz, to tego nie ma. Oczywiście, to głupie, ale niektórzy lubią stosować tą praktykę. Może nie podobali się twojemu dyktatorowi czy generałom, może coś innego. Poza tym, uwierz mi, wielu z nich raczej nie przeżyje poza miastem, niż dołączy do mieszkańców pustkowii. To nie takie proste, przetrwanie tam, jak ci już tłumaczyłem. Tak czy tak jednak taka osoba jest zupełnie na przegranej pozycji, więc ktokolwiek ją wyrzucał, wygrał, nie sądzisz? - Prochy powoli odpuszczały, co dawało jednak odrobinę więcej jasności myślenia zielonowłosemu. Większość z ludzi tu będących nie należy raczej do mistrzów przetrwania, stąd też szanse że staliby się wymordowanymi i przeżyli dłużej niż parę dni są raczej znikome, więc zapewne wyrzucenie kogoś w taki sposób jest na tyle bliskie gwarancji zabicia kogoś jak się tylko da, z dodatkowym benefitem nie brudzenia sobie rąk (ani miejsca zbrodni). Nic, tylko korzystać, mm?
Miał okazje ugryźć się już raz czy dwa w język, i potwierdza, nie należało to do najprzyjemniejszych doświadczeń na świecie. Tym razem jednak, w trakcie posiłku nie miał okazji go poznać i zjadł jak cywilizowana osoba, odkładając pustą tacę na jakąś dostępną, pustą przestrzeń. - Dziękuję. Za posiłek i za to. Szczerze. - Czuł się w obowiązku chociaż podziękować za szczodrość osoby badającej go. Robot czy nie, nakarmiła go czymś normalnym i jeszcze spełni jego prośbę o usunięcie tatuażu, uwalniając go w końcu od pieklącego piętna na jego plecach. Tylko co dalej? Wyzwoli się spod jarzma KNW i pewnie takowi nie będą go specjalnie lubili, więc kolejni do katalogu "wkurzona grupa istot jaka chce go poszlachtować". Zaczynamy od aniołów.
No dobra, może nie wszyscy, ale jednak wstępu tam nie ma. Choć może teraz, bez znaku mu pozwolą? Hmmm.
Wspomnienie krwi wywołało w nim dość zduszoną reakcję, lecz widoczną gołym okiem. Przez jego ciało przeszedł dreszcz, a dłonie były zaciśnięte na tyle mocno, że kostki były niemal białe od naciągnięcia. Zgrzytał zębami, zaciskając oczy i skupiając się byleby nie myśleć o szkarłatnej czerwieni. To nie jest moment na to. Nie może.
- Tak długo jak o niej nie myślę, jest znośnie. - Przez mowę o krwi zupełnie zapomniał o całym usuwaniu. Czuł jak coś go szczypie i z lekka swędzi, ale nie zwracał na to uwagi, gdy z całych sił bronił się przed zaatakowaniem własnych żył. Musi coś z tym zrobić. Musi. Grozi tym każdemu. Sobie. Jej... Marcelinie.
W końcu jednak rozluźnił się, gdy impuls wygasł w jego umyśle. Dał rade. Tym razem. Rozchylił oczy, spoglądając ku androidowi.
- Dziękuję jeszcze raz. Miło wiedzieć że spodobałem się tak dobrotliwej, robotycznej Pani jak Ty, Hibiki. - Uśmiechnął się pogodnie w jej stronę. Czuł jak coś z niego spływa, z pleców, ale starał się o tym za nadto nie myśleć. Nie może. Więc skupił się na widoku przed nim, czyli na Hibiki.
- Więc... Co teraz? Z powrotem do celi? - Tia, chyba nadszedł ten moment, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 1:12  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 3 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Jeśli by miał gnić w pierdlu do końca życia, bo ani go nie wypuszczą ani nie zabiją, to może mogłaby z niego zrobić swój osobisty obiekt testowy? Niektórzy naukowcy trzymają takie okazy poza laboratoriami, czasem we własnych domach albo wynajętych magazynach, gdzie mogą poza czujnym okiem władz robić co im się tylko podobało, dopóki tylko nie zagrażało to bezpieczeństwu całego Miasta. Uważała takie eksperymenty za mało bezpieczne i przede wszystkim mało efektywne, skoro odbywały się daleko od bazy, w której dało się znaleźć wszelkie potrzebne specyfiki zamiast sprowadzać je nawet i przez całe miasto do swojej prywatnej dziupli badawczej. Teraz... Może nawet zaczęła zmieniać do tego podejście. Brak monitoringu, brak konieczności zakłócania obrazu i dźwięku przesyłanego z laboratorium, całkowita dowolność w tym co się robiło. Mogła go nauczyć jak być człowiekiem i nikt by nie krzywo patrzył, że to jakiś dziwoląg, odmieniec albo inna padlina.
Sama też na swój sposób była odmieńcem.
Może nie mamy. I może wyrzuceni giną w większości nie dalej niż kilometr od granicy, większość nie przeżyje pierwszej nocy, zginie z głodu albo od nieprzyjemnej fauny. Programy wciąż nie są zgodne co do logiki praktykujących to ludzi. Nadal pozostaje część, która mimo wszystko przetrwa i będzie chciała próbować zemsty w większej grupie. Codziennie w murze pojawiają się nowe dziury od zewnętrznej strony, co jakiś czas ktoś dostaje się do środka i umyka pościgowi. Wraz z wygnanymi wydostają się ważne informacje. Logiczniejszą opcją byłoby ich po prostu zabijać - lekko wzruszyła ramionami na sam koniec. Narządy można by było wykorzystać jako przeszczepy, skoro i tak dziewięćdziesiąt dziewięć procent obywateli było wolnych od mogących w tym przeszkodzić chorób. Nie musieliby tworzyć protez marnując cenne zasoby, hodować organy z komórek, marnując jeszcze cenniejszy czas. Dla niej było to proste: nie chcesz kogoś wśród żywych, więc zamiast wyrzucać go przez mur na śmietnik i mieć 80% pewności, że pozbyłeś się go na dobre, lepiej zastosować taktykę pozbycia się go w 100%, a niepotrzebne elementy ciała wykorzystać choćby jako nawóz do roślinek. Ileż ludzie mieli wspaniałych metod na zabicie drugiego człowieka. Od "humanitarnej" trucizny, przez śmiertelne porażenie prądem, powieszenie, rozstrzelanie, podcięcie żył, zagłodzenie, zagazowanie, spalenie, zamurowanie czy zakopanie żywcem. Jeśli nie chcieli brudzić sobie rąk - mieli zastępy nieczułych, bezmyślnych robotów zaprogramowanych do określonych zadań, które nie kwestionowały rozkazów, bo byłoby to wbrew ich zaprogramowanym normom logiki. Trzymane krótko androidy mogły być nawet przekonane do gdakania niczym kwoka jednocześnie zachowując się jak kot. I było to dla nich całkiem normalne.
Kiwnęła powoli głową, uśmiechając się ciepło. Szczere podziękowania oznaczały, że zrobiła coś dobrze lub coś dobrego z punktu ludzkiego widzenia. Odczuwała przyjemne emocje, kiedy tak się działo, skłaniało ją to do powtarzania swojego zachowania. Zarówno jej samouczący się program jak i podstawowe założenia twórcy były w tym zgodne: czynienie dobrych rzeczy było super. Choć na pewno koledzy po fachu nie podzielali jej radości, jeśli pomagała śmieciowatym obiektom testowym. Dla nich te istoty były niczym, w oczach Hibiki stawały się stadkiem potrzebujących, którym może pomóc uszczęśliwiając jednocześnie ich oraz siebie. Nawet tak proste gesty jak danie możliwości wykąpania się, nakarmienie czymś normalnym zamiast standardową breją o smaku kartonu (o ile w ogóle już coś dostali), chwila spokojnej rozmowy sprawiały, że czuła się przydatna i trochę bardziej człowiecza niż robotyczna. Momentami zastanawiała się w środeczku czy to inni jajogłowi nie byli nieczułymi maszynami, a nie ona.
Stanęła przed nim, unosząc ręce. Oparła prawą na lewej, palcami dotykając swojego podbródka, analizując jego zachowanie. Niedobrze, samo wspomnienie wywoływało reakcję. Myślała chwilę, przekopując szufladki z informacjami. W takiej sytuacji obniżenie ilości podawanych psychotropów było bardzo niebezpieczne. Któryś strażnik mógłby się po prostu najzwyczajniej w świecie skaleczyć przy otwieraniu zamka drzwi, obsługa mogła skaleczyć się o tackę z jedzeniem, inny więzień w celi obok mógł rozwalić sobie łeb o ścianę. Szybka analiza składników, receptury, oszacowanie zapotrzebowania, wszystkie za i przeciw. Kiedy wreszcie opuściła ręce, wiedziała co ma robić i była tego pewna w stu procentach.
Jeszcze coś zanim cię odprowadzę. Zaczekaj grzecznie - odezwała się, obróciła na pięcie i wyszła na korytarz, zamykając drzwi. Upewniła się, że strażnik obserwuje. Głupio byłoby po powrocie nie zastać Hexa na miejscu. Wróciła po nieco ponad pięciu minutach, trzymając w garści ciemną butelkę wypełnioną wyraźnie jasną cieczą.
Jest godzina - zaledwie półsekundowa cisza, ale wyczuwalna. Sprawdziła godzinę nawet nie patrząc na żaden zegarek – osiemnasta. Podam ci pierwszą dawkę, z drugą przyjdę za trzy godziny, potem w razie możliwości spróbuj usnąć, przyjdę rano. Terapia trwa trzy dni, ale potem będziesz mógł myśleć o czym chcesz. Nie rozrabiaj przez ten czas - mrugnęła do niego, nalała mlecznobiały płyn do miarki i podała mu, pilnując, żeby wypił. Zaraz po tym schowała buteleczkę i zawołała strażnika, odblokowując drzwi. Zabezpieczył ich więźnia do transportu powrotnego i odeskortował do celi. Nakashima nie poszła z nimi, ale aktualizowała raport, zaznaczając, że potrzebuje jeszcze paru dni na indywidualne testy osobnika.
Wyleczy go.

Użyty przedmiot: urodzinowy talon na darmowy lek do poziomu średniego włącznie; wybrano: Pocałunek Morfeusza.

[z/t + Hex]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach