Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 17.08.18 15:48  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Dobrze, że wysprzątała na błysk swoją część, ale szkoda, że nie zdążyła ogarnąć tego sąsiedniego burdelu. Przynajmniej nie jej winą było zostawianie dokumentów na wierzchu i rozsypana kocia karma w kącie. Nie wbudowali jej przewidywania przyszłości, bo zresztą nawet nie dysponowali taką technologią, ale to nawet i lepiej, że miała mieć gościa w swoim królestwie. Może jak zobaczy jaki nieład ma wokół siebie jej twórca, to się ciapatemu zrobi trochę wstyd siebie. Nawet, jeśli aktualnie go nie było w pracy i jeszcze jakiś czas nie będzie. Ona mu wszystko opowie. I pewnie podkoloryzuje, szturchając między żebra, że jest takim syfiarzem. Zapracowany geniusz, meh. Nakashima też była w teorii geniuszem, jak zresztą dziewięćdziesiąt procent humanoidalnych androidów, a jakoś potrafiła zadbać o to, żeby się nie potykać o czyjeś części ciała w miejscu pracy.
Kiedy cała obstawa dotarła i wprowadziła więźnia do środka, Hibiki odprawiła ich i zamknęła drzwi do laboratorium, blokując je. Teraz obiekt nie ucieknie bez poznania kodu, a tego ciężko byłoby mu dokonać. Najlepiej więc, jeśli by współpracował, bo w laboratoriach 12 i 13 był względnie bezpieczny. Jeśli androidce coś by się stało, bardzo niemili panowie skutecznie spacyfikowaliby więźnia, wrzucając go pewnie znowu do celi i zamykając na dziesięć spustów bez dostępu do jedzenia przez najbliższy tydzień. Kiedyś słyszała o metodach traktowania schwytanych "wrogów", dla niej było to niehumanitarne.
- Usiądź sobie tam, Obiekcie 415C - zarządziła, wskazując metalowy stół wyglądający jak blat do tortur. Metalowa powierzchnia była złowieszczo zimna i tajemniczo niewinna. - Masz może jakieś imię czy mam cię dalej klasyfikować jak jakieś zwierzę? - zapytała, szukając czegoś po szafkach. Wreszcie znalazła jakieś kolorowe paski, igłę i szklaną fiolkę. Nie miała potrzeby zakładania rękawiczek, jedyne co mogłaby od niego złapać to znudzenie trybików. Położyła cały zestawik na "stole operacyjnym", przyjrzała mu się szybkim spojrzeniem z góry na dół i z dołu do góry. Dzięki swojemu wzrostowi nie przerastał ją aż tak mocno, ale wciąż był trochę wyższy. Nie potrafiła określić z kim miała do czynienia, bo wygląd niczego jej nie mówił. Musiała dostać się do tego, co skrywał pod tą w miarę ludzką powłoką. Może to wymordowany? A może jeden z tych kanałowych szczurków, którzy jak plaga terroryzowali biednych mieszkańców Miasta, starając się ich wyzwolić od nie wiadomo czego?
- Powiedz mi jeszcze czy czegoś potrzebujesz. Jeść, pić? Włączyć muzykę?
Był gościem, więc będzie traktowany jak gość. Ilekroć ją za to krytykowano, ona bardziej umacniała się w swoich przekonaniach. Skoro dla większości z nich będzie to ostatnia miła rzecz w ich życiu, to czemu by nie? Po krótkiej wizycie u niej i tak trafiali w ręce sadystów, a zawsze pozostawała szansa, że przyjacielskim nastawieniem zmieni poglądy więźniów i namówi ich tym do współpracowania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.18 16:15  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Bez zegarka czy jakiekolwiek dostępu do światła zewnętrznego Hexowi ciężko było się zaorientować jaka aktualnie godzina jest lub jak wiele czasu minęło od momentu gdy został zakuty w te dyby. Musiało być to jednak conajmniej godziny, bo raz czy dwa ktoś do niego zaszedł z jedzeniem. Póki co nie miał powodu odmawiać - nie jest w stanie się wydostać tak długo jak ktoś nie popełni jakiegokolwiek, małostkowego błędu.
Takie też jednak ciężko mu wychwycić, biorąc pod uwagę że dość dużo siedzi lub wisi w jednej pozycji, a jego mózg i ciało jest traktowane co raz to nowszymi metodami na uśpienie jego pełnych możliwości.
Może to i lepiej. Pewnie gdyby tak nie robili, rozniósłby połowę budynku w strzępy, wydobywając się spomiędzy gruzów. Albo coś w tym stylu.
Czyżby jednak ten dzionek miał być inny? Nie był powitany typowym "ej, żarcie" czy inną, bardzo "miłą" formą zagadnienia, a faktycznie jakąś formą powitania. Uniósł spojrzenie, lekko unosząc prawą brew w zaskoczeniu. Jego reakcje wciąż były spowolnione i niezbyt składne, więc chwilę zajęło mu przetrawienie informacji.
- Miłe powitanie, nawet określenie czy jest to dzień czy noc? Cóż to za magia? - Spytał, gdy jako tako przetrawił informacje. Póki co zostawił mimo uszu określenie go jako "obiekt" czy te numerki. I tak ich nie zapamiętał, choć kojarzyło mu się coś z piątką. Chyba.
- A mogę dołączyć do sekcji? Oczywiście, jako osoba wykonująca ją. - Podłapał z lekka bardziej pobudzony faktem że "WO BORZE, COŚ SIĘ DZIEJE!?" Nie, serio. Nie miał nawet pojęcia kiedy było to przesłuchanie. 5 minut temu? 5 godzin? Dni? No dobra, może nie pięć minut, ale no, pojmujecie zamysł, ne?
Co nie zmienia faktu że i tak był spętany, a jego gestykulacja ograniczona do dość drętwych ruchów twarzy. Yey!
- Tak tak, zaraz odgryzę temu kolesiowy na lewo ucho, drugiemu wyrwę i zjem wątrobę, a potem jeszcze wylecę stąd na anielskich skrzydłach. To nie tak że jestem tak nafaszerowany narkotykami że sesje w Kościele Nowej Wiary wyglądają jak dziecinna zabawa przy tym. - Trochę paplał bez większego zamysłu czy sensu, ale w sumie nie miał co innego robić. To była pierwsza okazja od... Kij wie ile, gdy miał do kogo się odezwać. Rozmowa ze sobą czy Exem jest nudna po jakimś czasie, nawet takowy to potwierdza, dlatego z zaciekawieniem obserwuje, zaraz marudzić jaki to Hex jest beznadziejny i tak dalej. Kto wie, może jeden z nich wymyśli, jak się stąd wyrwać? Mmm.
Gdy dotarli na miejsce, Hex odetchną z nieznaczną ulgą, widząc że nie trafił do szpitalnie-białego pomieszczenia. - Yey! Szpitalna biel nie wypali mi oczu! - Zawołał z pewną dozą entuzjazmu, rozglądając się po swoim nowym "pomieszczeniu". Co najlepsze - chyba zostawili go nie spętanego? Najwidoczniej albo kobieta jest zbyt pewna siebie, albo nie jest zwykłym człowiekiem. Plus minus też fakt że zapewne uważają iż ta lokacja, zamknięta przez te kodowe drzwi go zatrzyma.
Heh.
Niedoczekanie.
Z drugiej strony znowu szykują się jakieś środki. Mmmm, może później zatem. Cierpliwość jest cnotą!
Widząc miejsce jakie wskazano mu do spoczęcia, ściągną brwi spoglądając najpierw na nie, a potem na "naukowca?" Chyba tak ją ma określić. Nie wygląda, ale ey, on też nie wygląda na wapno jakim jest.
- Jak obiecasz mi że wszystkie moje części ciała zostaną na miejscu, zarówno te na zewnątrz jak i wewnątrz takowego, to zdradzę ci swoje imię. Co powiesz na taki układ? - Może nie powinien łudzić się na cuda, ale z drugiej strony nawet z tą nieznaczną nieprzytomnością był w stanie jasno stwierdzić, że to wygląda jak stół do krojenia mięsa, nie badań. A on wolał by mieć wszystkie swoje członki i kawałki w tym samym miejscu. Póki co jednak - tylko usiąść.
Więc usiadł, opierając dłonie o stół. I siedzi.
- Brzmi za miło. Gdzie jest haczyk? Jedna nerka za piosenkę? - Próba humoru, nawet uśmiechu na jego twarzy. Trochę słaba, ale ej, liczy się zamysł! I tak jest w sytuacji beznadziejnej jakkolwiek na to nie spojrzy, więc chociaż spróbuje z tego wyciągnąć trochę humoru. Humor wszak zawsze pomaga.
Albo maskuje najgorszą możliwą deprechę. Więc może lepiej że rzuca kiepskimi żartami, niż żeby przeszedł w "i tak umrę, daj mi nóż to szybciej to skończę" czy coś. Może nawet w ten sposób podpadnie do gustu tej osóbce, biorąc pod uwagę że ona też jest raczej... Energiczna? Wesoła? Pozytywna? Albo zaraz go posieka na kotlety.
Heh.
Zobaczymy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.18 17:50  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
W więzieniu nic więcej nie powiedziała, a i po drodze nie była zbytnio skora do rozmowy, pogrążając się we własnym świecie ukrytym pod metalową czaszką wśród przewodów i trybików. I nie chodziło po prostu o to, że nie chce udzielać żadnych informacji czy jest obrzydzona, że musi pracować z potencjalnie zarażoną jednostką, która może jej wbić dziwne macki prosto w serce, bo nagle mu wyrosną takowe z ręki, a jemu zachce się napić szklankę świeżej krwi. To i tak było niemożliwe, bo po pierwsze: nie miała serca, a po drugie: jej krew była syntetyczna jak zresztą większość jej zewnętrznej powłoki. Nie miała smaku ani zapachu, składała się z odpowiednio gęstej substancji i barwnika. Nie odzywała się, bo nie lubiła gadać przy strażnikach - nie można było im zaufać, że zaraz za rogiem nie skręcą biegnąc z donosem. A mimo wszystko miała wiele do stracenia - pracę, reputację, wolną wolę. Cieszyła się tym, że mogła myśleć sama za siebie, a nie jak większość androidziej służby, którą programy ograniczały do odpowiednich poglądów i monotonnej pracy, często w marnych warunkach. Nie dawała do siebie zbytnio dostępu, ale wystarczyło ją wyłączyć ładunkiem elektrycznym i wtedy odprawiać dzikie harce z jej rdzeniem i oprogramowaniem. O wiele lepiej było siedzieć w laboratorium, pod okiem kamer, ale bez dźwięku. Nie wyrażała zgody na nagrywanie głosu, argumentując to zachowaniem minimum tajemnicy lekarsko-mechanicznej, a na dodatek skutecznie udało jej się zabezpieczyć przed ewentualnymi próbami złamania obietnicy przez Władze - sygnał głosowy docierający do kamer był zniekształcony, pełny szumów i niemalże niemożliwy do oczyszczenia. Powinny im wystarczyć obszerne raporty, w których dokładnie opisywała swoje czynności.
Na korytarzu pod drzwiami laboratorium dwunastego na pewno został co najmniej jeden strażnik, robili to za każdym razem dla pewności, gdyby jednak drzwi tego pomieszczenia, jak i znajdujące się w środku wejście do "trzynastki" zostały otwarte przez obcego starającego się wydostać na zewnątrz. Przez wiele lat te marne zabezpieczenie w ludzkiej postaci nie było potrzebne, a Hibiki miała głęboką nadzieję, że i tym razem tak będzie. Nie martwiła się o siebie, gorzej miałby więzień, bo to jego przetrąciliby lub uśmiercili, ewentualnie wsadzili do najgorszej części więzienia na resztę życia, pod tak silnym nadzorem, że by się żywy czy nawet pół-martwy nie wydostał.
Słysząc pytanie, zawahała się chwilę, odwrócona plecami, sięgnęła po skalpel i z dziwnym wyrazem twarzy powoli odwróciła się do Obiektu. Błysnęła maniakalnie zębami w uśmiechu świra, mierząc go równie psychopatycznym wzrokiem. Oczy zmieniły powoli barwę na czerwień, kiedy dla podkreślenia efektu dramatyzmu i horroru skorzystała z zalet NAHID-a.
- Twoje flaczki byłyby bardzo bezpieczne w moich słoiczkach - odezwała się zimnym, mrocznym tonem. Po krótkiej chwili odłożyła ostre narzędzie i powróciła do normalnej, milutkiej aparycji. Odbiła się lekko od szafek i rozłożyła rzeczy na stole operacyjnym. - Nie, nie wytnę ci niczego potrzebnego do życia. Pobiorę trochę tkanek do badań, nie odczujesz ich braku, a same się odtworzą - oznajmiła spokojnie. Potrzebowała krwi, trochę włosów czy naskórka. Rzeczy, których było dużo, a które zawierały w sobie mnóstwo informacji o każdym żywym stworzeniu. Ot, pierdółki, które naukowcowi potrafiły powiedzieć znacznie więcej niż sam ich posiadacz. W przypadku ludzi, mogła poznać nawet ich genetyczną historię. To dopiero była świetna zabawa!
- Twoja nerka będzie dla mnie nieprzydatna. Nie można jej użyć do przeszczepu, bo nie wiadomo czy nie jesteś zarażony i jak jesteś obciążony genetycznie. Znacznie łatwiej i bezpieczniej jest wyhodować nową - odpowiedziała mu, sięgając po igłę i przekładając fiolkę na drugą stronę. - Może nam tu trochę zejść, a wątpię, żeby cię karmili tam na dole - dodała zaraz, unosząc jego rękę i przyglądając się zgięciu łokcia. Sięgnęła po bardzo cienki ekran i włączyła go, skanując sieć żył w tym miejscu. Odłożyła przedmiot i gładko wkłuła się w upatrzone miejsce, szybko sięgając po fiolkę i pozwalając krwi spłynąć do niej. Po zebraniu odpowiedniej ilości, jaką były dwie fiolki, wyciągnęła igłę, przyłożyła świeżo otwarty gazik i przykleiła go bezbarwną taśmą.
- To jak będzie? Wymienimy się imionami i dostaniesz jakieś zajęcie czy wolisz się nudzić, Obiekcie 415C? - zapytała z miną dobrej cioci, pochylając nieco głowę jakby chciała spojrzeć na niego znad okularów, których nie nosiła. Obróciła się na pięcie, stając przy okrągłym urządzeniu ustawionym na blacie. Od razu wstawiła jedną z buteleczek do środka, zamykając wieko, wciskając przycisk i pozwalając okręgowi wirować wśród cichych pomruków. Większość roboty wykonywały za nią maszyny, choć sama była jedną z nich. Ten świat był mega zwariowany. Ustawiła drugą fiolkę na stojaku i zerknęła na mężczyznę, oczekując na jego odpowiedź. Jeśli zajmie się pracą, to pewnie zignoruje go na dłuższą chwilę, więc wolała najpierw upewnić się, że ma to, czego chce. Albo postanowi z nią porozmawiać, wtedy mogłaby podzielić swoją uwagę również na jego osobę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.18 19:29  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Meh, jednak nic z nawiązywania kontaktów. Być może to kwestia tego, że oboje byli eskortowani? OCH?! Ludzie pracujący tutaj tak samo jak i więźniowie nie mają pełnej swobody działań? Kto by pomyślał, heh.
Albo sam ma do czynienia z "nie-człowiekiem". To czas pokaże, ale chwilowo fakt "nie-człowieczeństwa" go aż tak nie przejmował. Nie próbował czytać jej ruchów czy zachowań, a jego z lekka mętne spojrzenie też nie zatrzymywało się już na walorach innych jak wcześniej. Głęboko w jego umyśle, w jego sercu i duszy powstała kotwica. Kotwica jaką zaryła mocno w dnie jedna istotka.
Istotka jakiej tu nie ma. Ej, może to i lepiej? Czas pokaże.
No nic, byli tutaj. Dżin siedział na stole i niestety, miał trochę za długie nogi na machanie nimi ze stołu, a gdyby cofnął się dalej na takowe, to już by nie mógł ich zgiąć. Stąd też cóż, nie stworzy wyrazu bycia niewiniątkiem. Nie żeby wyglądał na takowe, mętne spojrzenie jak u zalanego w trupa bandyty, przetłuszczone, nijak nieułożone kłaki, tu i ówdzie wciąż widoczne ślady z "akcji" pojmania go, jak siniaki i obicia. Dobrze że nic mu nie połamano. Chyba nie połamano? Chyba. Ciężko mieć pewność gdy jest się znieczulonym do tego stopnia że nie każdy ruch ciała da się wyczuć.
Widząc jednak reakcje na jego pytanie co do bycia pociętym, nie mógł nie zareagować inaczej. Przechylił głowę lekko na bok i ściągnął brwi, taskując kobietę przed nim nader jasnym i klarownym spojrzeniem jak na wyraz mordy sprzed kilku sekund. - Nie. - Tylko tyle. Krótkie, proste słowo i lekkie pokręcenie głową na boki w zrezygnowaniu. Nope. Nawet nie musi być przytomny ani zbyt czytać w jej zachowania by widzieć, że to nie jest prawdziwe. Ot, nope. Zwyczajnie nope.
No. Powrócił głową do normalnej postawy, przecierając dłonią oczy. Bolały. Niby przywykły do bieli i światła w jakim się znajdował, ale wciąż, zmiana otoczenia zaczęła w końcu się na nim odbijać. Opóźniona, bo jednak bycie zupełnie strutym coś do tego ma, nie?
- Czyli nic specjalnego, w porządku. Zrób czego potrzebujesz. - Pokiwał głową, zgadzając się. Nic ponad standardowe badania. Może i niekoniecznie miał z takowymi do czynienia na poziomie dziennym, był mniej więcej świadomy jak wygląda procedura. Stąd też nie oponował wobec ruchów jakie wykonywała z jego ciałem, poddając się nim z gracją worka na kartofle.
- Brzmi sensownie. W dodatku jest stara, dużo za stara. Zobaczysz jak twoje badanie faktycznie do czegoś doprowadzą. - Być może nie powinien psuć niespodzianki, ale z drugiej strony jej przyrządy badawcze mogą nie być dość sprawne by konkretnie nakreślić średnią wieku osoby przed nią. Mógł niepotrzebnie zabrzmieć odrobinę ostro, acz znieczulenia powoli puszczały, a jego ciało zaczynał razić ból. Lubił ból, ból dawał poczucie, że egzystuje. Ale w tej chwili był na niego zbyt zmęczony, zbyt niepewny, zbyt niechętny. Jak tu być chętnym wszak - siedzi w cholernym więzieniu.
- Powoli dociera to do mnie przez bycie strutym wszystkimi medykamentami by utrzymać mnie w stanie dekoncentracji. Jeśli miałabyś cokolwiek do jedzenia i picia, skorzystam. - Gdy chciał, Hex potrafił być osobą skruszoną i skromną, nie musi zawsze rzucać pompatycznym tonem czy hasłami. Jest w tej chwili zmęczony, złamany, głodny i niezbyt chętny na bycie nader emocjonalnym. Zwłaszcza jak powoli zaczęło do niego się przebijać wszystko od momentu aplikacji medykamentów.
Musi znaleźć drogę. Ucieczkę.
Musi wrócić. Wrócić do niej. Do Marceliny. Nie będzie jednak w stanie tego zrobić w takim stanie.
- Hex. To moje imię. - Był jeszcze na tyle przytomny by nie mówić swojego prawdziwego imienia, heh. Skłonił delikatnie głowę w geście powitania, spoglądając spod zmrużonych oczu. Nie był to gest niechęci czy czegoś. Był zwyczajnie zmęczony, ale nie chciał być wyjść na gbura jednak. No i serio woli być tutaj niż wrócić w kajdany na dół.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.18 20:53  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Już wystarczająco uważali ją za dziwną, żeby jeszcze plotkować w najlepsze z potencjalnym zagrożeniem dla całego Miasta. Wiedziała dobrze, że pogadają już w środku, w bezpiecznych czterech kątach jej przyjemnego gniazdka. Co prawda raczej nadawała się bardziej na mechanika niż lekarza, ale znała anatomię mnóstwa żywych istot, a same badania nie należały do skomplikowanych, widziała je i wykonywała dziesiątki razy, znacznie precyzyjniej i mniej boleśnie od zwykłego naukowca. Zawsze mogła zadzwonić do Tamira w razie kłopotów.
Ale ona nie miała kłopotów.
Była na nie zbyt idealna.
Zdecydowanie nie miała po co kroić tego biedaczyny, chyba, że nagle odkryje w nim coś tak tajemniczego, żeby chcieć to zbadać dokładnie. To musiałoby być jednak coś ultra przełomowego i takiego, czego jeszcze tutejsi mózgowcy nie widzieli, a ich chyba nic by już nie zaskoczyło poza lekiem na Wirusa X i trucizną działającą tylko na Łowców, żeby ich tak wytruć wszystkich za jednym zamachem dodając coś niegroźnego dla zwykłych mieszkańców do wszelkich źródeł wody w Mieście. Ileż to razy nie próbowała bawić się z mikroskopem, udawać samego Boga i starać się naginać naturę do swojej woli... Sztuka grzebania w tak zaawansowanej strukturze świata była trudna, ale nie wątpiła w to, że kiedyś uda się wyleczyć wymordowanych, że konflikty znikną, a androidy przestaną być trzymane pod butami jak podnóżki. Głęboko w mechanicznym serduszku nawet chciała odwrócić role i wypchnąć mechaniczne istoty ponad te kruche, ludzkie ciałka. Maszyny się nie starzały, nie chorowały, były silniejsze i inteligentniejsze, uczyły się znacznie szybciej, miały lepszą pamięć. Jedyną przeszkodą stawały się zasoby i konserwacja. Dlatego mimo wszystko potrzebowali tych kruchych, ludzkich ciałek. Choć w sumie jeśli można w ogóle tak powiedzieć, Hibi miała coś w stylu marzenia – stworzyć własne organiczne ciało i mieć możliwość przełączania się pomiędzy nim a swoją metalową powłoką. To wydawało się osiągalne, ale najgorsze było połączenie pomiędzy mózgiem a jej świadomością. Nie rozgryzła jeszcze jak to osiągnąć. Nie chciała zastępować organicznego narządu sztucznym, ale musiałby zostać w jakiś sposób zmodyfikowany.
Skoro jest stara, a ty nie jesteś wymordowanym, to jak to jest, hm? – zastanowiła się głośno, choć może wcale nie było to pytanie skierowane do zielonowłosego. Byli ludzie, byli wymordowany i było to rebelianckie coś balansujące pomiędzy jednym a drugim. Obiekt twierdził, że nie był tym drugim, a na pewno nie pierwszym, z kolei zdecydowanie nie przypominał trzeciego, które zresztą nie osiągało takiej konkretnej „bardzo starości”. Najstarszy jakiego badała miał podobno około trzystu lat, a wciąż trzymał się dobrze, aż do momentu, w którym kula nie przeleciała mu przez czaszkę. Od środka też był całkiem młody i bez cech nadgnicia.
Androidka przyjrzała się z daleka temu stworzeniu. Podeszła bliżej, spojrzała prosto w oczy. Przyglądała im się chwilę, obserwując reakcje jego źrenic, kiedy nie raziło go światło. Powinna w sumie poświecić latareczką, ale wolała nie robić tego teraz, kiedy nie wiadomo czy się nie wścieknie. Zamruczała cicho w zamyśleniu, badając wzrokiem skórę i kształt uszu, potem dotknęła jego policzka palcem i odsunęła się. Był jakiś inny, ale nie potrafiła określić czemu. Zmrużyła oczy, dziubnęła go delikatnie palcem w górną wargę, odsłaniając na chwilę zęby. Normalny, ale jakby nie do końca.
Świetnie! – złożyła dłonie z radością wymalowaną na twarzy. Podeszła do umiejscowionego na ścianie pulpitu, aktywowała go i złożyła zamówienie na kulki ryżowe z kurczakiem, szklankę chłodnej wody i owocowy koktajl witaminowy. – W razie wszelkiego dyskomfortu daj znać. Nie powiedzieli co ci podali, ale z drugiej strony nie chcę zostać zmuszona znowu cię przymulić. Badanie nieprzytomnych jest nudne, nie odpowiadają na pytania. Systemy same muszą odpowiadać.
Powróciła do blatu i usiadła na krześle obrotowym, przysuwając do siebie mikroskop i okrągłe szkiełko, na które upuściła parę kropel szkarłatnej cieczy. Podsunęła je na miejsce, ale jeszcze nie przysunęła oczu do okularów.
Hex? Osobliwe imię. Słowniki wykazują kilka znaczeń, w tym zły urok oraz system szesnastkowy – przechyliła głowę, zerkając na swojego gościa. Zawsze to mimo wszystko lepiej niż określanie go jak zwykłego szczura wyciągniętego z klatki na kolejną serię zastrzyków, które albo go zabiją albo oznajmią przełom w medycynie. – Tę platformę zwą Hibiki, została oznaczona kodem 06-VVE – skłoniła głowę odwzajemniając gest. Zaraz po tym zerknęła w przybliżeniu co tam mu pływało w ciele. I nie wykazywało jakichś tajemniczych cech, choć trochę odbiegało od ludzkiej normy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.18 12:41  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
- Co byś powiedziała na "magia"? - Przy wymowie tych słów uniósł lekko dłonie i rozłożył je w półokręgu, tworząc z tego gest tęczy, nieznacznie się uśmiechając. Nie było co wyjaśniać jej dokładnie swojego pochodzenia, naukowe typy jej pokroju są raczej... Niezbyt skore do wysłuchiwania takowego. Wszak nauką nie da się wyjaśnić magii, mocy czy aniołów, choć niektórzy bardzo usilnie próbowali to zrobić poprzez takową. Więc póki co może bez rozwinięcia tematu, chyba że osobniczka przed nim będzie na to nalegać. Kim on jest by odmówić właścicielowi tego domu... Em, tego pokoju? W sumie też nie da rady stwierdzić czy faktycznie to należy do niej czy nie. W każdym razie!
Nie oponował przed jej gestami, choć tu i ówdzie bywały z lekka natarczywe. Rozumiał jednak zamysł takowych, acz kusiło go by ją dziabnąć. Z drugiej strony pewnie gdyby to zrobił, wróciłby na dół pod oskarżeniem jaki to z niego dziki dzikus, a potem do krojenia na mięso. Jego wzrok był wciąż jeszcze mętny, ale powoli przebijał się do przytomności. Powoli, postępy raczej są powoli.
- Z pewnością lepsze przyjęcie niż na dole. Tam o krzesło musiałem się dopytywać. - W końcu jednak wywalczył to krzesło! Po jakimś czasie miał go już powoli dosyć, a połowa jego ciała drętwiała od siedzeniu nań, ale ey, przynajmniej nie wisiał na łańcuchach jak podwieszona pod sufitem piniata, progress!
- Powiedziałbym że dyskomfortowy jest brak świeżego powietrza, ale z tym raczej nic nie zrobimy, prawda? - Pokręcił głową przecząco do samego siebie, spuszczając spojrzenie. Domyślał się że raczej to nic nie da, ale zawsze warto spróbować nawet czegoś tak głupiego. Zaczynamy powoli, z czasem może wymyśli coś lepszego.
- A jakie pytania chcesz zadać? - Skoro już ma w planie pytać, to w sumie warto wiedzieć o co chodzi. Dużo może powiedzieć, ale równie dużo z tego dużo może być niezbyt komukolwiek przydatne. Na wzmiankę o tym, że jego imię jest osobliwe i jego potencjalne znaczenia rozłożył bezradnie ręce. - Powiedzmy że próbuje być oryginalny. - W sumie kiedyś zwyczajnie mu się spodobało to słowo po przeczytaniu go, i uznał że dobrze brzmi jako imię. Krótkie, dźwięczne, łatwe do zapisania i zapamiętania. 3 litery, wiele znaczeń. Na sposób w jaki siebie nazwała przechylił głowę lekko na bok, zastanawiając się nad czymś. Jak rozumiał, sposób w jaki to określiła jest raczej... Znamienny.
- Jesteś maszyną, prawda? Jak widzę, spotkały się dwie istoty nieludzkie w sercu S.Spec. Trochę jak puenta jakiegoś kiepskiego dowcipu. - Zauważył, wzruszając bezwiednie barkami. Mimo wszystko jednak, to ciekawe. - Nie miałem wielu okazji poznać ludzkiej maszyny. Miło będzie mi poznać kilka, ciekawych rzeczy o Tobie, Hibiki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.18 10:00  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Magia? – prychnęła z cicha. – Magia nie istnieje. Jest tylko nauka. Jak coś ma długie uszy i rzuca zaklęcia to ktoś ma przywidzenia od zbyt długiego grania w gry – oznajmiła tonem bliskim "profesjonalnemu znawcy". Ciężko dało się w ogóle wytłumaczyć istnienie Wymordowanych, a przecież spędziła nad badaniem ich większość swojego i tak krótkiego życia. Chociaż z drugiej strony te osobliwe istoty także dzieliły się na różne typy – jedne potrafiły tylko rzeczy związane z ciałem jak wytwarzanie trucizny, wydłużanie pazurów i zębów, zlewanie się z otoczeniem. Były też drugie, te posiadające jedynie skrzydła i władające żywiołami jak gdyby nigdy nic, unoszące przedmioty siłą woli, znacznie łagodniejsze od pierwszych. Na myśl przywodziły stereotypowe anioły – dobre duszki wymyślone przez ludzi na potrzeby swojej niewiedzy o świecie. – Może jeszcze mi powiesz, że przybyłeś z Niebios, gdzie urzęduje brodaty pan siedzący na świetlistym tronie – zażartowała, nawet nie mając pojęcia jak bardzo nie minęła się z prawdą. Mogła pogadać o magii, pewnie! Tylko... Ona wykraczała poza logikę, a Hibiki na logice się opierała. Wystarczył jeden nielogiczny moment, na przykład, gdyby próbowała podzielić przez zero, a konsekwencje mogłyby być straszne.
Prowadząc kolejne badania, zapisywała coś na cienkim, prawie przezroczystym tablecie. Nie musiała tego robić, wszystko wpisywało się również w jej pamięci, ale dużo łatwiej było potem przekazać fizyczną kopię. Zawsze też mogła się wyłączyć i utracić dane, a choć jej się to nie zdarzało, to mimo wszystko była taka możliwość. Kopnięcie za dużą ilością prądu, zalanie na skutek nieszczelności syntetycznej powłoki skórnej, mechaniczne uszkodzenie rdzenia, zdalne wysłanie wirusa, którego systemy nie wykryją. Wbrew pozorom androidy były równie kruche i narażone na niebezpieczeństwo co ludzie. Tylko odrobinę w inny sposób.
Niestety nie mogę wypuścić cię na zewnątrz. Mogę najwyżej skonstruować ci wiatraczek, choć niewiele ci to da – odpowiedziała. I tak mieli klimatyzację, a jeśli było mu za gorąco to mogła zrobić lodową kąpiel, podrzucić maść chłodzącą, a w skrajnym przypadku jakby jej nie znalazła, to skołowałaby mu wachlarz.
Mm... I w sumie ta oryginalność ci wychodzi – pokiwała głową. Zgarnęła elektroniczny notatnik i podjechała krzesłem do pacjenta. – Co do pytań: skoro twierdzisz, że nie jesteś nosicielem wirusa, co potwierdzimy bądź też nie za niedługo, czy jesteś na coś chory? Po drugie: czemu wszedłeś do Miasta, skoro wszyscy zza Muru wiedzą, że to nieładne i zabronione? Trzecie pytanie: którędy przyszedłeś - zasypała go garścią szybkich pytań. Miała ich znacznie więcej, ale oboje mieli czas, chyba, że pacjent zamierzał zaraz kopnąć w kalendarz. Lepiej nie na jej zmianie, bo wtedy nic nie powstrzyma jej przed sekcją, a miała mu w końcu nie wycinać ważnych narządów.
Większość dowcipów jest kiepska – stwierdziła prosto. Kiedy ludzie dookoła niej zanosili się śmiechem, płakali i dusili, ona rozkładała żart na czynniki pierwsze i analizowała, stojąc niewzruszona i wiedząc, że to wszystko bez sensu. Na przykład "przychodzi baba do lekarza, a lekarz też baba". Jaki to ma sens? No żaden. Przecież kobiety też są lekarzami. – Jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to nie będę się sprzeciwiać. W końcu sama będę zasypywać cię różnymi pytaniami - uśmiechnęła się ciepło. Ważne, żeby współpracował, a większość informacji o niej można było znaleźć w sieci. Wątpiła, żeby miał do niej dostęp, bo na Desperacji rzadko kiedy był w ogóle zasięg i wojskowi miewali problemy, a co dopiero zwykły mieszkaniec pustkowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.18 11:10  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
- Och, doprawdy? - W pytaniu pobrzmiał sarkazm, a odrobinę swojego w miarę zdolnego do użytku umysłu Hex skierował na to, by udowodnić kobiecie że chyba nie wszystkie swoje fakty ma wystarczająco poukładane. Stąd też, z pomocą swojej mocy do zmieniania wyglądu sprawił, że jego uszy się wydłużyły i nabrały szpiczastych końców, wystrzeliwując spomiędzy zielonych kosmyków. Wciąż były jednak "ludzkie", nie były pokryte futrem ani niczym innym. - Więc za długo grałaś w gry? - Spytał z zadowolonym z siebie uśmiechem, nie mogąc jednak utrzymać tych "uszu" dłużej niż na kilka sekund. Już po takowych paru ich stan zrewertował się do normalnych. Zakaszlał gwałtownie, łapiąc się za czoło prawą dłonią w momencie gdy moc zaczęła zanikać, zginając się w sobie. Zasyczał z bólu, zamykając oczy i zaciskając powieki, czując jak zindukowany chemikaliami ból głowy się nasilił. - Niestety, to koniec popisów. - Wymamrotał, kiwając się w tył i w przód. Nie mógł usiedzieć w bezruchu przez ten ból. Trwał tak kilka chwil, aż w końcu odpuściło, i odczuwał tylko znośne "pulsowanie" lewego płatu czołowego. Tak przynajmniej myślał, bo było to czoło i po lewej. Ma sens, nie?
- Wymysł brodacza na tonie to już wyobrażenie ludzi. Sknera jest bezkształtną, białą energią, i jeśli ma ochotę, to wtedy przyjmie wygląd jaki nie sprawi że ludzie będą uciekać z wrzaskiem. - Odpowiedział całkowicie poważnie, już po otwarciu swoich oczu gdy ból minął. Wciąż jednak masował swoje czoło prawą dłonią, ale już chociaż się wyprostował. Android mógł wpaść na najgorszą osobę do rozmowy jaką tylko mógł - najbardziej nielogiczny twór jaki egzystował. Chyba. Nie był aniołem, nie był wymordowanym, nie był maszyną ani łowcą, ale był... Czymś. Czymś innym.
Nie komentował nic o jej zapisywaniu danych. To dość standardowa procedura naukowców i lekarzy wyższego szczebla niż twój lekarz do którego przychodzisz z katarem. W sumie oni tez tak robią, ale nie wyglądają tak "profesjonalnie" jak teraz wyglądała osóbka przed nim choćby. Wzruszył bezwiednie ramionami na opcję wiatraczka. Nie potrzebował klimatyzacji, chłodu czy ciepła. Nie chciał być... Zamknięty w 4 ścianach. Nie znosił tego. Mógł pobyć w domach trochę czasu, ale już po jakimś czasie czuł się zamknięty, zaszczuty, uwięziony. No i w czterech ścianach domu, rezydują cienie, cienie... Jakich Hex wciąż się boi.
- Mówisz to jakbyś sama nie wyglądała unikalnie. - Zauważył, gdy już w końcu odpuścił sobie masowanie czoła i splótł dłonie palcami przed sobą, w odpowiedzi na słowa o tym, że mu takowa wychodzi. Nie żeby osoba przed nim nie wyglądała unikalnie - choćby ze względu na dość, jakby to ująć, przyciągającą wzrok prezencje. Ale cóż.
U, sporo pytań. Potarł dłonie o siebie nawzajem, gdy ostatecznie skończyła zadawać pytania. - Owszem, jestem. Jeszcze niedawno moje kości łamały się na wietrze, i miałem jedną z tych odmian grypy czy coś. Drugą zresztą wciąż leczyłem, ale zabraliście mi leki. - Rozłożył ręce na boki, by następnie położyć je sobie na kolanach. - Mam też nieleczoną od wielu miesięcy chorobę jaka pcha mnie w kierunku... Ujmijmy to tak - picia życiodajnego płynu jaki płynie w ludzkim ciele. Poza tym, mam w swojej głowie drugą osobę, nazywa się Ex. Tak, wiem, oryginalne. Do tego jeszcze kilka niestabilności psychicznych i strach przed ciemnością, jaki jako tako jestem w stanie pokonać póki mam się na czyms kupić. - To chyba wszystko co z nim nie tak, ale nie miał pewności. Po krótkiej przerwie na złapanie oddechu, kontynuował by odpowiedzieć na kolejne pytanie. - Bo potrzebowałem leków. Byłem... I jestem chory. Udało mi się zdobyć je... W mniej lub bardziej oficjalny sposób, ale to sekret jaki zachowam dla siebie. - Uniósł palec wskazujący do warg i wykonał "csiii", chcąc jakby to zachować "w sekrecie". No i ostatnie pytanie. - A co do wejścia, hmmm... - Palec wskazujący sprzed warg przeniósł się na policzek, delikatnie go podrapując w zamyśleniu. Po krótkiej chwili cała dłoń skierowała się nieznacznie w stronę Hibiki, a dżin wzruszył barkami. - Przez ścianę. Sam zrobiłem sobie wejście, ale już go nie ma. - To chyba wszystkie odpowiedzi, tak? Tak. Yey!
- Z założenia dowcip to ma być przedstawienie sytuacji, jaka dla postronnej osoby wydaje się na tyle kiepska lub głupia, że powoduje to w niej śmiech. Czasami zaś to ułożenie słów, lub wykorzystanie innego słowa jako synonimu wcześniej wspomnianego w celu wywołania uczucia bycia głupim u słuchających, i w ten sposób spowodować albo zdegustowanie, albo uśmiech. Krótki przykład - Dlaczego ryby były zdziwione w pobliżu węgorza elektrycznego? Bo to było dla nich szokujące przeżycie. Elektryczność - szok. - Jak na stan czystości umysłu, Hex zaskakująco się rozgadał o tym, jak działa dowcip. Chyba go "striggerowało". Może to dlatego że to jedna z jego ulubionych domen jakie często próbuje wykorzystywać. Zarówno komedia w formie dowcipu, jak i humoru sytuacyjnego.
- W takim razie ja nie będę zasypywał cię pytaniami, tylko zadam jedno na raz. Moje pytanie. W jaki sposób w twoim spojrzeniu odczuwasz ludzkie zmysły? Czy słuch, wzrok, dotyk, zapach lub smak to dla ciebie ciągi liczb, jakaś konkretna wartość, procentowe podziały między określeniami? - To go w sumie ciekawiło, ale nie pokazywał po sobie żadnego, ponaglającego do odpowiedzi zachowania. Ot, chciał wiedzieć. Tyle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.18 12:02  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Spojrzała na niego zaciekawiona, zbliżyła się, powstrzymała jednak przed obmacaniem uszu. Odgarnęła niebieskie kudły, pokazując bardziej uszy i sama też nagle je wydłużyła, pokazując zęby w zadziornym uśmiechu. Też tak umiała! I w jej przypadku również niestety nie mogła hodować futerka. Nawet rogów większych niż małe górki na czole, a paznokcie nie mogły przypominać imponujących szponów dzikiej bestii. Miała być ludzka, więc była. Nawet technologia nie umiała tego podważyć.
Najwyraźniej – zaszczebiotała. Czasem grywała, czasem występowała jako NPC, niekiedy nawet jako główna postać. Najgorsze były jednak "ciemniejsze strony internetów", wiecie, Zasada 34 i takie tam. Jej fanowskich artów bez ubrań było od groma, ale czy się tym przejmowała? Nie bardziej niż widzeniem jakichś długich uszu u tego dziwnego faceta. A może też działał na jakiejś pokrętnej technologii, jak ona? Musiałaby go rozebrać na części, a obiecała przecież nie usuwać potrzebnych organów. – Moje trzymają się trochę dłużej... A co do grania – tu ściszyła głos jakby wyjawiała sekret – to miewam problemy przy rejestracji. Wiesz, każą zaznaczać okienko, że nie jest się robotem – posmutniała udawanie, ale bardzo realistycznie. – Przez to muszę oszukiwać.
Przeszła za niego, położyła dłonie na skroniach, potem zjechała na szyję, sprawdzając migdałki i czy nie ma aby skrzeli, które mu się by tajemniczo wytworzyły po tych magicznych sztuczkach. Przyjrzała się uszom, w międzyczasie doprowadzając do ładu swoje (ludzie nadal mogli na to krzywo patrzeć, kimkolwiek i czymkolwiek by nie była), przyjrzała się skórze na karku i ramionach. Tam też odnalazła symbol, który tkwił jej w pamięci, choć mówił mało, jako, że się nim nie interesowała.
Mówisz o bezkształtnym sknerze, a widzę u ciebie tatuaż członka tej sekty z Desperacji. Jeśli moje zapisy są aktualne, to raczej gryzie się to z wiarą w Trójcę w jednej osobie. Jak to z tobą jest, co Heksiu? – zapytała, dotykając lewej łopatki mężczyzny. Należał do nich, nie należał, może był tylko jakąś ofiarą albo uciekł? Wiara w ogóle była dla niej nielogiczna, bo jak można było uważać, że istnieje coś, czego istnienia nie da się w żaden sposób dowieść, nie widać tego, nie czuć, jest tylko domysłem. Gryzło się to z nauką, której była wytworem. Nie stworzył jej żaden bóg, ale człowiek. Miała więc traktować człowieka jak swojego boga? Były to twory niedoskonałe, gorsze konstrukcyjnie niż ona, słabsze. Raczej powinno być na odwrót, bo ewolucyjnie ludzie byli okrutnie zacofani w porównaniu do androidów. Nawet tych starych modeli. Starzeli się i umierali, chorowali, odcięte kończyny zastępowali mechanizmami, wnętrzności hodowali nowe lub również stosowali technologię "żywych maszyn". Ludzie byli dziwni, wiara jeszcze gorsza.
Ta jednostka miała klona. Platformy różniły się w wyglądzie tylko jednym szczegółem, moja ma podpis stwórcy. Z jednej strony można powiedzieć, że wciąż nie byłyśmy identyczne, zwłaszcza, że kod systemów różnił się w sześćdziesięciu dwóch i ośmiu dziesiątych procenta. Nadal jednak ludzie mogą podrzucić schemat do produkcji masowej i mielibyśmy takich sto – tu na chwilę przerwała, wyciągnęła przed siebie nadgarstek, odłączając systemy odpowiedzialne za rozprowadzanie pod skórą sztucznej mazi mającej przypominać krew. Kiedy lewa ręka zaczęła wydawać się niezdrowo blada, oddzieliła fragment płata, odsłaniając ukryty metal. Uśmiechnęła się widząc cztery litery wygrawerowane na powierzchni. – Ale choćby było sto takich platform, żadna nie będzie mieć tego znaku ani takiej technologii. I to czyni mnie unikalną – podsumowała, kończąc demonstrację. Wygładziła syntetyczną skórę nadgarstka, upewniając się, że szczelnie pokrywa rękę. Nie chciałaby przecież uszkodzić sobie wnętrza przez nagły przypadek choćby głupiego zalania.
Wróciła do stanowiska, słuchając jego odpowiedzi i czyniąc notatki w myślach. Powinna o tym poinformować, zdecydowanie. Sama łamliwość nie była problemem, zwłaszcza, że już została wyleczona. Grypa tak samo nie groziła ludziom niczym więcej niż katarem i bólem mięśni, które wyleczą w parę dni. Chęć picia krwi nasuwała jej na myśl tylko psychozę, a ta była niebezpieczna bez lekarstw. No i psychiczna niestabilność, to bardziej komplikowało sprawę. Pozostawienie go w Mieście, choćby w odosobnionej celi, było bardzo niebezpieczne dla całego społeczeństwa. Lepiej byłoby zamknąć go w posterunku na Desperacji, tamtejsi naukowcy mieliby przynajmniej co robić w przerwie od zamęczania ledwie żywych wymordowanych złapanych przypadkiem. Zdecydowanie zasugeruje to kiedy z nim skończy. Hibi przeniosła próbki do analizatora, podpięła kabel, odpinając wcześniej podłączoną do gniazdka ładowarkę małego konstruktu, na którym testowała oprogramowanie do szpiegowania. Robocik miał problem, że szybko zdychała mu bateria - pojemniejsza zwiększyłaby jego rozmiary oraz wagę, a z drugiej strony pobierające mniej energii przyrządy nie zadowalały jej efektywnością. Ostatecznie zaczęła grzebać w kodach i potem porzuciła niewielki projekt na rzecz zabawy z czymś innym.
I po co nam ten mur... – zapytała sama siebie z ciężkim westchnieniem. Dziurawa jak ser szwajcarski kupa gruzu, a potem i tak przychodzi ktoś, kto przejdzie nawet przez całą ścianę. Albo przeskoczy nad. Ewentualnie przefrunie. Bardziej efektywne byłoby postawienie dookoła M-3 sznurka z żołnierzy, przynajmniej by widzieli co się dzieje i wątpliwe, że by wpuścili nielegalnych imigrantów. – Wychodzi na to, że macie okropną służbę zdrowia, większość z was przychodzi po leki. Będę musiała załatwić ci zwrot leków albo dać nowe, zwłaszcza jeśli chodzi o psychozę krwiopaty. Niestety z innymi problemami psychicznymi nie mogę pomóc poza oddaniem w ręce psychiatry, który mógłby przepisać jakieś specyfiki uspokajające. Choć jesteś... czymś... spoza Miasta, więc najpewniej nie chciałby marnować zasobów i wolałby zastosować beznadziejną metodę wstrząsową.
Spojrzała na wyniki, które wyświetliły się na tablecie. Pobrała do porównania dane człowieka, wymordowanego, anioła i łowcy, ale zaklęła cicho pod nosem, przeglądając wykresy. Na pewno nie był ludzkiego pochodzenia, wyniki miały najlepszą zbieżność z aniołem, ale z innej strony wszystkie, które badała, a były to zawrotne dwie sztuki, też różniły się między sobą. Widziała też sporo niedoborów, co pozostawało winą desperackiej diety. Jako istota powiązana z medycyną, skrzywiła się wewnętrznie na to co tam widziała. Mało warzywek chyba się tam wcinało. Nieładnie!
Faktycznie, jest to głupie. Choć ryby często wyglądają na zdziwione, kiedy otwierają mordki – rzuciła w odpowiedzi, nie odrywając wzroku od wykresów, przesuwając palcami po bezbarwnej powierzchni urządzenia. Chyba po prostu nie była w stanie ogarnąć dowcipów. Ciężko było śmiać się z bezsensownego zlepka zdań, często pozbawionego sensu, logiki albo nierzeczywistego. Musiała przeanalizować ten problem, dlatego dodatkowo podpięła się do sieci i zaczęła przeszukiwać żarty. Była wielofunkcyjna. Co jak kiedyś ktoś ją poprosi o rzucenie dowcipem?
Jeśli chodzi o wzrok, to początkowo rozpoznaję kształty i odległość, porównuję je z zapisami w bazie danych i dzięki temu jestem w stanie ustalić czy patrzę na daleki prostokąt czy może też leżącą obok kulę. Kształty dowiązuję potem do definicji według dodatkowych szczegółów - stąd też wiem czy prostokąt jest stołem czy też lodówką. Kolory są falą, docierają do receptorów wzrokowych i tam otrzymuję informację według wartości zakodowanej w systemie. Jeśli ktoś zmieni mi kod, mogę zacząć postrzegać przykładowo zieleń jako czerń, błękit jako czerwień. Oczywiście jest to uproszczony system kolorów, jestem w stanie dokładnie podać odcień jako kod RGB, choć ludzkie oko nie wykryje różnicy pomiędzy dwoma z pozoru tak samo żółtymi kształtami. Dźwięki jako fale przetwarzane są tak, bym wiedziała z której strony docierają, jak daleko znajduje się źródło, czy są niskie, wysokie, ciche czy głośne. Smak łączy się z węchem - z zapisów w bazie danych pobieram określenie jak powinnam zachować się przy danej substancji. Liżąc cytrynę powinnam czuć kwaśność, przy kwaśności powinnam się skrzywić. Receptory na języku analizują związki chemiczne i dają sygnał. Dotykając czegoś z aktywnymi receptorami na dłoniach mogę określić, że coś jest nierówne, szorstkie i twarde. Wszystko sprowadza się do liczb i liter, zapisów w kodzie i bazie danych – odpowiedziała na tyle prostym językiem na ile umiała. Wolała nie jechać mu z definicjami i cytatami kawałków z kodu, bo nie wiedziała ile byłby w stanie zrozumieć nie będąc maszyną. Z innymi androidami przychodziło jej jakoś łatwiej rozprawiać o technologiach. Wśród swoich zapisków miała również autorskie komentarze - truskawki choć przyjemne, powinny być przez nią unikane przez alergię twórcy. Lubiła jagody, ale nie podchodziła jej yerba. Do analizy często pobierała też statystyki, co powinna, a czego nie powinna lubić. Jeśli większość była nastawiona do czegoś negatywnie, rozważała opcję również negatywnej opinii. Ale wystarczyłoby, żeby ktoś się dobrał do niej od środka i coś zamienił miejscami. Powstałby chaos, dla niej wciąż logiczny.
Zastanawiałeś się w ogóle nad ucieczką? – spytała nagle, odrywając wzrok od tabletu. – Skoro wszedłeś przez ścianę... – przerwała na moment, słysząc sygnał powiadamiający, że wcześniejsze zamówienie na jedzonko przybyło. Gestem pokazała Hexowi, żeby zaczekał, wyszła na chwilę ze swojego laboratorium, zamykając drzwi za sobą i szybko wróciła, stawiając tacę obok mężczyzny. – ...czy myślałeś też, że uda ci się "zrobić sobie wyjście"? - Była ciekawa. Bo może wcale nie było sensu trzymać go w zamknięciu, jeśli mógł sobie wyjść w każdej chwili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.18 13:35  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
Jego uwaga w tej chwili była z lekka ograniczona przez fakt tego że jego głowę przepełnił ogromny, szpilujący ból, ale zdołał dostrzec fakt że jej uszy też zmieniły swój wygląd. Nie zareagował na to za bardzo, ale zauważył to.
- Normalnie też... Dam radę to trzymać dłużej, ale trochę za dużo prochów. - Odpowiedział pokrótce i praktycznie na jednym oddechu, bujając się na krawędzi łóźka jak małe dziecko. Tylko w tym wypadku w ogromnym poziomie bólu. Dzięki jednak wszystkiemu, to nie trwało długo, i już po chwili jego umysł odzyskał jakieś szczątki jasności. Stąd też, zdołał już zrozumieć gdy mówiła o zaznaczaniu, że nie jest się robotem. Ściągnął lekko brwi, by następnie podrapać się po tyle głowy.
- Szczerze mówiąc, nie wiem o czym mówisz. Nie używam za nadto technologicznych rzeczy. Złapano mnie jak chciałem swój pierwszy telefon zdobyć. - Uśmiechną głupawo. Najlepsze było to, że chciał być w lepszym kontakcie z Marceliną, a skończył na tym że już niewiadomo jak długo nie miał okazji jej zobaczyć, usłyszeć, poczuć... Nic. Zupełnie stracił kontakt, a ona pewnie myśli że to typ, jaki chciał ją tylko na jedną noc i porzucił. Heh. Jak raz chciałby by ktoś tak o nim nie myślał, bo zazwyczaj taki właśnie był. Jedna noc i dość. Tu jednak... Chciał więcej. Ale nie mógł więcej.
Nie uchylał się od jej dotyku, choć miał wrażenie, czy miała dość zimne dłonie? Nie uchylał się od dotyku, nawet jeśli przejeżdżała po jednej z wielu jego blizn. Hex nawet nie patrzył na swoje ciało ostatnio. Jest zniszczone, zdezelowane, trzymane w logicznym stanie tylko niebiańską długowiecznością. Tak czy tak jednak, gdy zaczęła go pytać o znak i tykała miejsce gdzie wiedział dokładnie, o co chodzi, rozłożył bezradnie ramiona na boki. - Miałem go też usunąć właśnie. Powiedzmy, że byłem członkiem dlatego, że mogłem dobrowolnie zabijać anioły i nawet mnie za to lubiano. To nie wpływa jednak na mój stosunek do Niego. Skoro jesteśmy na tym, jesteś w stanie go usunąć? Wyciąć? Wypalić? Cokolwiek? - Powiódł swoje spojrzenie ku Hibiki, mając nadzieję że może będzie chętna coś z nim zrobić. Bardzo, ale to bardzo chętnie chciałby się go pozbyć i zerwać jakikolwiek kontakt z kościołem nowej wiary, nawet jeśli będzie go to kosztować miły kącik w górskich jaskiniach i brak zapewnionego żarcia. Coś wymyśli. Jest dobry w improwizacji.
- Więc jesteś unikalna, potwierdziłaś co mówiłem. - Skwitował pokrótce fascynujący pokaz wnętrza androidziej dłoni. Nie, serio, to była ciekawa prezentacja, ale chwilowo i tak Hex miał za małą pojemność mózgową by być tym bardziej zaaferowany niż "wow, fajne" poziom.
W miarę opowiadania, Hex był oszczędny w gestach i poruszaniu się. Siedział dalej na łóżku, wpatrując się gdzieś w martwy punkt. Jego umysł nie mógł się na niczym skupić, ale w jego myślach ciągle kręciła się Ona. Marcelina. Czasami widział ją gdy zamykał oczy, a czasami gdy właśnie utkwił w takim "zawieszeniu" jak teraz, wspominał chwile z nią. Te miłe chwile. Chciałby mieć jeszcze okazje je powtórzyć. Choć z raz.
Wyciągnęły go z tego słowa Hibiki, i o ile na pierwsze marudzenie o mur nie odpowiedział, tak o kwestię "służby zdrowia" Hex parsknął śmiechem. Tia, dobre. - Na zewnątrz nie ma czegoś takiego jak szpitale czy medycyna. Wszyscy są trawieni przez jedna lub inną chorobę, ledwie czasami będąc zdolnymi złapać ochłap zgniłego chleba czy mięsa by mieć jedzenie. - Wyjaśnił pokrótce jak "dobra" jest ich służba zdrowia i opieka zdrowotna, razem z zasobami żywności. 10/10, najlepsze miejsce do życia na świecie.
Zielonowłosy miał kontynuować wywód o wyjaśnieniu dowcipów, ale machnął dłonią w powietrze, odpuszczając sobie. Jednak nie ma w sobie dość siły i chęci na to, by próbować. Jest zbyt zmęczony i niechętny na to, już nie mówiąc o przytłumieniu jego mózgu.
Wysłuchał nawet z zainteresowaniem wyjaśnienia, jak działają zmysły u androida. Ciekawe, więc większość z tego to faktycznie dane i informacje, jakie następnie są porównywane z rzeczywistością i odpowiednio pasującymi do opisów określeniami. Ciekawe, acz jego umysł chyba nie był w stanie przyswoić wszystkiego na raz. Chyba. Pokiwał głową, dając znać że wysłuchał, ale chwilowo był zbyt przytłoczony informacjami, by odpowiedzieć.
Z takowego stanu jednak wyrwało go jej pytanie. Nim zdążył odpowiedzieć jednak, kobieta umknęła z jakiegoś powodu. Kolejne wzruszenie barków na gest, kolejne kilka chwil wpatrywania się w martwy punkt przed nim, dopiero kolejne słowa ze strony jego "lekarza", jeśli tak można to ująć, wybudziły go z tego stanu. Spojrzał najpierw na nią, potem obok, potem ponownie na nią. I kolejne wzruszenie ramion.
- Myślałem, lecz póki jestem w tym stanie że ledwie myślę, nie będę w stanie się skupić na tym, by to zrobić. - To jedyny powód dla którego Hex nie ucieka, fakt że nie może się skupić wystarczająco mocno na swoich mocach, by je wykorzystać do ucieczki. Chciał się powstrzymać jeszcze od jedzenia chwilę, ale naprawdę był głodny. Wziął jedną z kulek prosto w dłonie i zaczął powoli jeść, odgryzając małe kęsy z przymkniętymi oczyma. Jedzenie. Takie dobre.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.18 13:06  •  Laboratoria nr 12 i 13 - Page 2 Empty Re: Laboratoria nr 12 i 13
To takie zabezpieczenie przed programami rozsyłającymi w większości zakazane rzeczy albo za dużo niechcianych wiadomości - rzuciła od niechcenia, tłumacząc coś, czego pewnie i tak nie chciał wiedzieć. Wzruszyła ramionami. Nie była takim programem. W zasadzie żaden z jej programów nie zajmował się spamowaniem po stronach czy w grach, więc bez problemu mogła obchodzić takie "zabezpieczenia". Nie ma sumienia, nie ma wyrzutów - proste. Nawet jakby miały ją powstrzymać, to pewnie by je zhackowała i miała w głębokim poważaniu zakazy. Wiadomo, że androidy grając miały znaczną przewagę nad zwykłym człowiekiem. Bardzo dostrzegalne było to choćby w strzelankach, gdzie nieludzki refleks działania i wyliczona logicznie taktyka walki wybijała się spośród innych graczy. Często nawet oskarżali biednego robota o stosowanie ułatwień, a o ile moderatorzy byli posiadaczami mózgu, to dało się jeszcze udowodnić, że w sumie grają zgodnie z zasadami i regulaminu nie łamią.
Hm. Jest zrobiony, że tak powiem, dość barbarzyńską metodą. Tusz nie jest głęboko, stare usunięcie laserowe powinno dać sobie radę, choć będzie odrobinę bolesne i może zostawić mały ślad. Jeśli wolisz mogę też go dosłownie wyciąć, ale to gorsza opcja - odpowiedziała spokojnie. Zerknęła jeszcze na czarny znak. Amatorszczyzna, narzędzia pewnie też prowizoryczne, kto wie jakie choroby roznoszą pomiędzy sobą, bo igły na pewno używają jednej i tej samej. Zupełnie jak więźniowie, a nie wolna społeczność. Nie robiło jej różnicy czy będzie miał tatuaż więcej czy mniej, w celi też raczej by się tym nie zainteresowali. Nie traktowali go jak sojusznika, bo w końcu nie przebywał na terenie Miasta legalnie, równie dobrze mógł ze swoich przyczyn chcieć odejść ze zgromadzenia. I tak wątpliwe, że kiedykolwiek ujrzy wolność - raz złapany okaz w większości przypadków żywy ich przybytku wspaniałości nie opuszczał.
Chyba powinnam się cieszyć, że nigdy tam nie byłam - mruknęła. I tak nie ruszałyby jej choroby, a brak żarcia nie stanowił problemu, ale sama atmosfera nie przypadłaby jej do gustu. Nie umiała nawet walczyć, więc byłaby świetnym celem do pozyskania metalowych materiałów. Skoro nawet w M3 się kończyły, to na Desperacji musiał to być jeden z towarów luksusowych.
Przyglądała mu się przez chwilę kiedy jadł, ale zaraz wróciła do badań nad krwią.
Masz bardzo ciekawą zdolność. Możesz się podszyć pod każdego i próbować okłamać strażników. Zabawne, że właściwie moglibyśmy się zamienić miejscami - przesłała wyniki badań do bazy, sporządziła raport z oględzin Obiektu i dostarczyła go elektronicznie do odpowiednich osób. Zawarła tam informację, że nie ma w sobie śladu Wirusa, ale nie jest człowiekiem, dodała informację o potencjalnym zagrożeniu przez chorobę. Miała jeszcze dłuższą chwilę nim go odbiorą, zawsze zostawiała notkę, że poinformuje o zakończeniu prac. Zostawiała sobie możliwość przeprowadzenia dokładniejszych oględzin poza tymi zleconymi.
Poza tą sprawą z tatuażem i posiłkiem - chciałbyś jeszcze coś? Właściwie skończyłam już co miałam zrobić, więc w każdej chwili mogę cię odstawić. Mogę przy okazji podać ci coś na twoje przypadłości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach