Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.12.16 0:52  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Wściekły syk wody z kranu został wzbogacony o ciche „O”, na które chłopak uniósł głowę i zerknął w stronę znajomego głosu. Zignorował fakt, że jeszcze kilka kropel ściekało mu po brodzie, a on sam prezentował się niewiele lepiej niż Verity ─ z włosami rozwichrzonymi od biegu i pomiętym ubraniem, które w trakcie przepychania się o kilka razy za dużo zahaczyło o cudze dłonie. Liczyły się inne priorytety; przynajmniej przy tym obstawiał, choć coś w gardle go ścisnęło, gdy dostrzegł jeszcze bledszy odcień skóry i drżące dłonie.
Um. ─ Podniósł rękę i nadgarstkiem starł z ust pozostałą wilgoć, łapiąc w palce za kurek. Szum wody ustał, gdy zakręcił kran, pogrążając łazienkę w dziwnej ciszy. Jeżeli przed momentem było tu stado napakowanych testosteronem byków, mamroczących coś pod nosem w niezadowoleniu, to teraz gdzieś się rozpierzchli, przynajmniej na chwilę przestając wgapiać się  w Verity jak w stado dzikich małp przemierzających środek ulicy.
Gdzie ten... drugi?
Mutt? Bard? Bratt?
Usta Kyouryuu wykrzywiły się w irytacji. Powinien być mu wdzięczny, że został z Verity, przynajmniej na jakiś czas, ale z jakichś przyczyn drażniło, że nie mógł jej przypilnować dłużej skoro źle się poczuła. Albo chociaż...
Ah. ─ Czarne spojrzenie uniosło się nad ramieniem dziewczyny i właśnie wtedy natrafiło na swój cel. Mały, bezbronny jelonek ślęczał nad umywalką, najwidoczniej próbując zmyć z rąk skórę razem z mięśniami i kośćmi. ─ Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, co? ─ Słowa same przepchnęły się przez przełyk, nim zdążył ugryźć się w język wystarczająco mocno. Twarz pozostała neutralna, ale na języku długo jeszcze czuł posmak kwasu; sam już nie będąc pewien, czy to wina wymiocin, czy jednak jadu, jaki włożył w jedno, głupie pytanie. Spokojnie, warknął w myślach, zwracając z powrotem uwagę na Verit. Kiwnięciem głowy wskazał na drzwi. ─ Chodźmy już. Ylva pewnie zamawia taksówkę.
„Jeżeli za pięć minut nie wyjdziesz...”
Minęły już cztery i to dobry powód, by się pospieszyć. Im szybciej zakończy się ten wieczór ─ niewidzialna łapa ścisnęła go za żołądek ─ tym lepiej. Stopa Ruuki przesunęła się nagle w tył, by puścić Verity przodem; słabo było u niego z dżentelmeństwem, ale pewne odruchy jak zostały wyuczone, tak już się ich nie pozbył. Oparł więc rękę na ciężkich, automatycznie zamykanych drzwiach, gdy tylko znalazł się obok nich i pchnął je na zewnątrz, przytrzymując na tyle, by mogła przez nie przejść.
Ręką pożegnał się z Ego, nieszczególnie zwracając uwagę na to, czy gest został dostrzeżony. Zwyczajnie niedbałym ruchem przeciął nią powietrze i wyszedł na korytarz od razu dostrzegając przykucniętą pod ścianą Harakawę.
No, no, no. ─ Uśmiech rozciągnął mu usta. Cierpko. ─ Ładnie to tak szarpać za męską siłę woli? ─ Palce w sekundę odnalazły jej szczupłe ramię. Chwycił je i pociągnął w górę, stawiając ją na szczupłe nogi. Dostrzegł jeszcze, jak sukienka zsuwa się z powrotem na swoje miejsce i to sprawiło, że mimowolnie odetchnął z ulgą ─ czasami nie potrafiła zrozumieć, że też była dziewczyną i pewne nawyki, w pewnych strojach, nie przyniosłyby niczego dobrego.
Pojedziemy odprowadzić Verity, a potem wrócimy ostatnim pociągiem do domu. Stoi? ─ Rozluźnił wreszcie uchwyt, zrywając jakikolwiek kontakt z przyjaciółką. Zerknął też w kierunku zielonowłosej, żeby się upewnić, że lepiej się już czuje i, wiadomo, że przystanie na propozycję.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 2:01  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
- Gdzie ten... drugi?
Wrzuciła zgniecione arkusze ręcznika papierowego i rozejrzała się po pomieszczeniu z umywalkami. Wzrok szybko natrafił na znajome jelenie różki, które jeszcze niedawno świeciły neonowo zupełnie w innym miejscu. To przypomniało Verity o jej własnym opłakanym stanie. Zerknęła w lustro - o wiele mniej okazałe niż w damskiej łazience - i pospiesznie wyciągnęła opaskę z plątaniny zielonych pasemek, przetrzepała włosy dłonią i schowała rekwizyt do plecaka. Mysie uszka były całkiem urocze, ale w ogóle do niej nie pasowały. Nie zamierzała jeszcze wracać w nich do domu, wystarczy już tych szaleństw na jeden dzień.
Na kolejny komunikat skinęła tylko głową i skierowała się w stronę wyjścia, nie chcąc niepotrzebnie przedłużać całego precedensu. Skoro nie była jedyną chorą osobą w towarzystwie, tym bardziej powinni zwinąć się z tej imprezy. Sprawnie przedostała się za ciężkie drzwi i gdy tylko spostrzegła czekającą za nimi Ylvę, posłała jej przepraszający uśmiech. Nie lubiła sprawiać kłopotów, a dziewczyna pewnie miała ich wystarczająco z powodu tych wszystkich żołądkowych sensacji. Verity czuła się winna, że poniekąd psuje koleżance wyjście.
- Pojedziemy odprowadzić Verity...
- Nie - wyparowała nagle, wcinając się starszemu w pół zdania. Oczy jej się rozszerzyły, jak gdyby właśnie czegoś się wystraszyła. W rzeczywistości istotnie narastały w niej zaczątki paniki; w końcu najbardziej na świecie nie lubiła swoją osobą dokładać innym problemów, a na to właśnie się zapowiadało.
- Nie trzeba, naprawdę. Możecie wracać beze mnie, poradzę sobie, najwyżej zadzwonię po tatę. Macie w zupełnie inną stronę, to by było bez sensu, a przecież nic mi nie będzie. - Przylepiła na twarz uśmiech mający markować pewność siebie. Co jak co, ale była zdeterminowana, by nie pozwolić nikomu brać na siebie zbyt wiele, szczególnie że nie działo jej się nic poważnego. Nadkładanie drogi przez tamtą dwójkę byłoby po prostu idiotyczne, a Ver była już dużą dziewczynką. Nie mogła wiecznie liczyć na to, że kto inny się nią zajmie. Czas działać samodzielnie, ot co.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 19:36  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Przekręciła nieco leniwie głowę, kiedy wreszcie z męskiej toalety wyłoniła się zielona czupryna drugiej dziewczyny, a zaraz w jej ślady pojawił się Ruuka. W tej jednej chwili w Ylvę uderzyła jedna, dość nieprzyjemna dla niej myśl. Wyglądają zaskakująco dobrze razem. Usta zacisnęły się w wąską linię i tylko dlatego jeszcze nie podniosła się. Zreflektowała się dopiero w chwili, gdy poczuła dookoła ramienia długie palce chłopaka, które zmusiły ją do podniesienia swoich szanownych czterech liter. Już otwierała usta, żeby powiedzieć, że przecież poradziłaby sobie sama, ale zamknęła je, marszcząc przy tym nieznaczenie brwi. O co mu chodziło?
- Męską siłę woli? – zapytała, totalnie błądząc w ciemności. Jak zawsze, jeśli schodziło akurat na TE tematy. Ylva może i była nastolatką i coś tam interesowała się chłopakami, ale… nie na tyle, by wychwytywać wszelakie aluzje. Prawda była taka, że gdyby jakiś gościu zaprosiłby ją na randkę to uznałaby to jako wyjście przyjaciół i zgarnęłaby na nie paru innych kumpli. Chyba że ktoś powiedziałby jej o tym wprost „Ej, Ylv. Podobasz mu się. Idźcie na randkę.”
Nie zamierzała jednak drążyć tematu, tylko przeniosła wzrok na Verity, słuchając planu Ruuchana. Skinęła głową. Takie rozwiązanie jej pasowało. O ile chłopak będzie potem w stanie samemu się dalej poruszać. Co jak co, ale nie widziała siebie w roli kogoś, kto ciągnie go po asfalcie przez pół miasta. Chociaż….?
Ale zdębiała, i to tak totalnie, kiedy Verity zaprotestowała. Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej i zacmokała, wyrażając w tym i swój sprzeciw.
- Zapomnij. – skwitowała po czym złapała obiema dłońmi za jej policzki i nakierowała głowę drugiej dziewczyny na siebie.
- Ledwo trzymasz się na nogach i nie ma opcji, żebyśmy cię puścili samą. To raz. Jeszcze gdzieś upadniesz i co wtedy? Dwa, jest już późno i chociaż w mieście jest bezpiecznie, to nawet tutaj zdarzają się jakieś dzikie ewenementy. I będzie za późno. A trzy… nie chcę, by ten tutaj – wskazała głową w stronę stojącego Ruuki - Całą powrotną drogę lamentował mi, że jest takim okrutnym chamem, że puścił cię samą. Nie przejdzie. Tak więc proszę mi tutaj się nie sprzeciwiać. – puściła ją i obdarzyła szerokim, wręcz promienny uśmiechem, łapiąc się za jedno ramię. - W razie co będę cię nieść. Wbrew pozorom jestem naprawdę bardzo silna. Ruuchan może to potwierdzić! No, idziemy, idziemy, bo taksówka czeka! – rzuciła chwytając Verity za ramię, zmusiła ją do odwrócenia się i naparła na jej plecy, wręcz wypychając ją do przodu.
- Chodź Ruuchan. Ciebie też mogę ponieść! – rzuciła do niego rozweselona i mrugnęła zaczepnie. Oboje potrzebowali świeżego powietrza. Tu i teraz.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 20:22  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Gapił się w lustro. Głównie na siebie, ale w odbiciu mijały go twarze, niemal wszystkie obce. Niemal. Rozmowy przy kabinie z tyłu były mu odległe i niekoniecznie miał siłę ich słuchać. Eeeeeeeeeeeeeeewwwwwwwww.... i ughhhhhhhhhh, to były główne tematy jego myśli, a gdzieś tam pomiędzy marudził coś jeszcze żołądek i w ogóle wszystko było eww. Jego odbicie szczególnie. Najbardziej eww.
Spod łba popatrzył na jedną z twarzy, która uraczyła go sekundą uwagi. Pokręcił głową bez słowa, uśmiechając się uśmiechem bardzo pozbawionym jednej konkretnej emocji, wracając do bezmyślnego topienia dłoni w co chwila automatycznie urywającym się strumieniu kranowej wody. Czy powinien wziąć któreś ze swoich leków? Czy w ogóle zdążą wchłonąć się w jego organizm zanim je wyrzyga? Właściwie, to choroba zaczynała go wymęczyć na tyle, że powodowała otępienie jak po prochach. Zdołał za to odmachać komuś. Temu gościowi z fryzują jak... jak bardzo rozczochrana fryzura. Nie miał pomysłu na bardziej artystyczne porównanie.
Patrzył w odbiciu jak łazienkę opuszczają kolejne sylwetki. I kiedy stwierdził, że minęło odpowiednio dużo czasu, też uczynił krok z pomieszczenia, patrząc czy już sobie poszli. ....nnooope. Zawrócił szybko na pięcie widząc ich przy ścianie i znikł znów w toalecie, mając nadzieję, że nikt na niego nie zwrócił uwagi. Wiedział, że koniec końców nic ich nie obchodził, ale jeszcze bardziej wiedział, że będzie się czuł głupio, przechodząc koło nich. Postoi tu sobie przed lustrem w takim razie jeszcze przez chwilę. Chwileczkę. Tak. Wolałby tu umrzeć niż narazić się na więcej niezręczności.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 20:04  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Tak, męską... ─ Nie, ona nie zrozumie. ─ Nieważne. Po prostu już chodźmy.
Był gotów wynieść je obie siłą, jeżeli tego będzie wymagać sytuacja. Osłabione mięśnie? Zawroty głowy? Nonsens. Kryouryuu zacisnął lekko palce, w niedowierzaniu słuchając tego, co miała im do powiedzenia Verity.
Posłuchaj ─ wciął się gdzieś w środku odmowy, ale Ylva była szybsza.
W takich momentach wykazywała spore pokłady samozaparcia w związku z ludźmi, którzy nie byli jej bliscy. To zaskakiwało. Ylva, w całej tej swojej wesołości, była egoistyczna. Nie tak negatywnie, jak można pomyśleć, ale na tyle, by nie przejąć się drugorzędnymi przedstawicielami własnej rasy.
A jednak Verity nie miała wyboru.
Na samą myśl chłopak uśmiechnął się pod nosem, mimo mdłości, które wciąż ściskały mu gardło.
Zaufaj nam. – To samo w sobie brzmiało jak kłamstwo. ─ Jesteśmy najlepszym duetem ochroniarzy w M3.
Odkaszlnął nawet.
To jest... nie lamentowałbym. Ale Ylva ma rację. Nie możemy cię po prostu zostawić w takim stanie.
M3 było piekielnie bezpieczne... ale bo to pierwszy raz, jak słyszy się o głupich wypadkach? O niespodziewanych atakach Łowców? Jeżeli mieli ryzykować, to tylko wtedy, gdy nie było innych wariantów.
Już. Chodźmy.
─ Ciebie też mogę ponieść!
Uśmiechnął się kwaśno.
Obejdzie się.

zt

następny temat
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.17 22:11  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Miał wrażenie, że siedzi tu już wieczność. Wieczność? Tak, coś koło tego - niekomfortowo boleśnie koszmarnie długi czas, wpity dłońmi o zlew, gapiąc się na swoje odbicie w lustrze, jego własny żołądek chce go zabić, chory mózg też, sam zresztą też się chciał zabić, ale to tak już nawiasem mówiąc. Hej, wychodzi też na to, że Rosalia też chciała żeby umarł i nie miał jej tego za złe, wręcz totalnie ją rozumiał. Nie nadawał się no niczego więcej, to prawda. Dudnienie muzyki przekładało się jakoś na rozmytą wizję, mrugał wolno próbując uzyskać jakoś ostrość spojrzenia, więc smsowy odzew od Rose na jego prośbę żeby pomogła mu się stąd wydostać był... mglisty. Nie miał za wielu znajomych. Po dzisiejszej demonstracji w klubie pewnie łatwo można było zauważyć dlaczego - był beznadziejny w każdym możliwym aspekcie siebie. Fatalnie prowadził rozmowy, zerowy urok osobisty i to odległe spojrzenie, które samoistnie stawiało pomiędzy nim a całym światem niewidzialny mur. Przymusowa pusta przestrzeń z której nie mógł się wydostać, a której nikt nie próbował przebyć, żeby dostać się do tego gościa wewnątrz. Ok, więc Rosa byłą zajęta, ale mimo wszystko napisał do niej jeszcze jednego smsa. Mógł jeszcze, dajmy na to, napisać do Yoshi, ale z jakiegoś powodu nie miał zapisanego jej numeru w telefonie. Może to i lepiej. Przyjechałaby i wyśmiałaby go od góry do dołu i to nie w taki przyjacielski sposób. Taaa... huh, więc, no... nikt inny nie przychodził mu na razie do głowy?... Trochę smutne.

Odwrócił się od swojego odbicia, nie mógł już dłużej patrzeć na ten zgaszony cień parodii osoby przed sobą. Oparł się o ścianę, ściskając w dłoni telefon niewiele myśląc. Chyba miał lekkie dreszcze od paskudnej choroby żołądkowej, ale głównie od stanu psychicznego. Jeszcze raz, co on tu robił? Dlaczego tu tak głośno? A-ah, impreza. W drugiej ręce miał swoją opaskę z jelonkowymi różkami, na nadgarstku neonowe opaski. Podobały mu się te opaski i na tym koniec miłych rzeczy. Uh.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.17 14:13  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Nie warto pytać dlaczego Rosa jeszcze nie zabiła Ego. Oraz nie warto się zagłębiać w tym co dziewczyna myśli o chłopaku. Zwyczajnie czasem nawet najtwardsi miękną z jakiegoś powodu i wyciągają rękę na ten swój pokręcony sposób. Być może dziewczyna widziała w chłopaku siebie i chociaż była sławna przez okropny charakter, ale to nie robiło z niej potwora. Wykształcona choroba psychiczna i jakieś dziwne zapędy socjopatyczne nadal nie skreślały ją z listy ludzi, którzy potrafią czuć cokolwiek. Ego powinien dziękować za to niebiosom, bo akurat w momencie kiedy napisał do dziewczyny, to ta nie tylko nie pracowała, ale bujała się na krześle myśląc nad czymkolwiek co mogłaby zrobić. Mimo to jej pierwsza wiadomość nie należała do przyjemnych i chyba nikt nie spodziewał się po dziewczynie potulności. Ewentualnie ten ktoś gorzko się rozczarował.
Ale Iskra nie była głupia i wiedziała doskonale, że coś tu nie grało. Nawet nie potrzebowała drugiego SMS'a, by być pewną, że ten kretyn znowu się gdzieś wplątał. Doskonale zdawała sobie sprawę co to jest lęk przed ludźmi, ale w odróżnieniu od chłopaka zwyczajnie unikała ich skupisk, chociaż jej tryb życia i organizacja, do której należy znacznie jej to ułatwiały.
Niby otwarcie zniknęła z pokoju niby nie miała nic do ukrycia, ale jej ruchy mówiły zupełnie co innego. Jak tylko szczęknął zamek to ruszyła korytarzami w stronę powierzchni.
- Będzie cię to kosztować skórę głupia szmato! Stój! Chcesz nas zabić?! - Mgła wrzeszczała w jej głowie i prawdopodobnie gdyby miała materialną postać, to by tupała nogą i rękami i nogami trzymała wewnątrz względnie bezpiecznych tuneli. W gruncie rzeczy alter ego Rosy było strasznym tchórzem.
Klub Venus nie zrobił na dziewczynie większego wrażenia, wpasowywała się idealnie w tłum dzikich nastolatków i aż dziwne, ze przez ten czas tyle się zmieniło w wyglądzie dzieciaków. Kiedyś taki wygląd nie był powodem do dumy, chociaż dziewczyna i tak miała gdzieś co powiedzą na to jak wygląda. Prześlizgiwała się jak duch obok kolejnych osób, aż dotarła na górę, gdzie w końcu odnalazła Ego skulonego w sobie. Bez krępacji weszła do jasnego pomieszczenia oświetlonego dziwnym światłem i nie odezwała się ani słowem.
Zamachnęła się i zdzieliła znajomego po twarzy.
- Idziemy do domu. Gdzie mieszkasz? - spytała, ale nie dała mu czas na odpowiedź, bo pociągnęła go za nadgarstek i dosłownie szarpnęła, co mogło być dziwne zważając jej posturę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.17 16:32  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Zabolało, ale dzięki temu po paru sekundach maksymalnego zdezorientowania przeszedł do natychmiastowego skupienia się. Miał jeden konkretny punkt bólu na którym mógł się skoncentrować. Podniósł wzrok na napastnika, co było w sumie zabawnie, bo napastnik był właściwie jego jedyną deską ratunkową, więc nie był napastnikiem, ale z drugiej strony była to Rosa, więc tak jakby nie wiedział czy to jednak dobrze, że przyszła czy niedobrze, ale chciała go stąd zabrać, więc cudownie, och jak dobrze, że przyszła, co właściwie było trochę dziwne, że przyszła, bo nieszczególnie była jedną z tych dobrotliwych Matek Teres, ale oto jednak była. Huh, a to jedno długie, wieloprzecinkowe zdanie. W ten sposób mniej więcej bezładnie leciały jego zbłąkane myśli. Zmarszczył brwi na dopełnienie niedowierzającego, skołowanego ale i wyrażającego ulgę spojrzenia.
Pomogła mu wyjść z toalet prawie wykręcając mu przy tym dłoń, ale dzięki temu byli coraz bliżej celu. Wyjdźmy stąd, och proszę po prostu stąd chodźmy - mówiły jego zaciśnięte palce na jej rękawie, kiedy pilotowała go przez tłum ludzi coraz bliżej wyjściu.
- Gdzie mieszkam? - To było bardzo dobre pytanie. Mieszkał gdzieś, prawda? Musiał gdzieś mieszkać, dlaczego nie mógł sobie przypomnieć gdzie mieszka? Był tak zmęczony. Przywarł bliżej do niższej od niego kobiety. Miał na końcu języka bełkotliwą odpowiedź, że pewnie w mieszkaniu, ale połknął to próbując nie dawać jej więcej pretekstów do szturchania go mocno w miękkie części (nie, żeby jakoś szczególnie wymówek potrzebowała, noale). Im bliżej byli głównej sali tym muzyka głośniejsza, ludzi więcej, ale zaraz skręcili w stronę głównych drzwi. Wyjście błyszczało mu w oddali na horyzoncie jak Święty Graal. Zdążył już zapomnieć że zadano mu pytanie. Zresztą wciąż było zbyt głośno i tłoczliwe żeby normalnie porozmawiać. Zawiesił wzrok w punkt daleko przed sobą. Długi ten korytarz.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.17 13:10  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Całe mikroskopijne pokłady współczucia uleciały z dziewczyny, gdy napotkała jego rozkojarzony wzrok. Wrzód na dupie z tego chłopaka. Powinna go popchnąć na pożarcie pijanego tłumu, a nie się nim opiekować.
Powonieniem cię wysłać do zakonu, a nie ci ojcować ścisnęła mocniej dłoń nastolatka, kiedy w jej głowie pojawiły się głos Marcusa. Jak ona nienawidziła tego skurwysyna, ale w tamtej chwili przyłapała się na myśleniu podobnym do niego. Chociaż Rosa nie pisała do ludzi o pomoc, ona pozwalała sobie upaść.
- No mnie się, kurwa, nie pytaj. Powinieneś wiedzieć - wysyczała na niego i w końcu wyciągnęła go na dwór, gdzie nagle dźwięk stawał się cichszy, a chłód wieczoru przyjemnie studził skórę.
Rosa puściła Ego i owinęła się szczelnie swetrem jaki na siebie narzuciła kiedy wyłaziła ze ścieków. Nie miała czasu na przebieranie się i dopiero wtedy do niej dotarło, że nie ma na sobie soczewek. Gdzieś w jej gardle wyrosła gula i omal nie zaczęła spazmatycznie oddychać, ale zmusiła się do spokoju i postanowiła załatwić wszystko szybko i zniknąć z ulic M-3.
Doskonale wiedziała co władza robi z takim terrorystami jak ona i pewnie nie będą chcieli słuchać, ze w gruncie rzeczy to nie jest po stronie Łowców...ale też nie SPECow. Pewnie za nienawiść też będą chcieli ją zabić, dlatego zaczęła robić się nerwowa.
- To gdzie mieszkasz? - spytała głosem , który sugerował jak mało cierpliwości zostało dziewczynie.
Nie dość, ze zaczęła wpadać w panikę, że zaraz ktoś ją złapie i zechce wydać, to jeszcze wydawało jej się, ze czuje na sobie spojrzenie każdego, kto wychodzi z klubu. Zaczynała się kurczyć powoli w sobie i w końcu wyciągnęła papierosa, by zaraz go odpalić. Prawie parsknęła pod nosem, jak przypomniała sobie jak złapała zarazę w postaci chłopaka. Dosyć to zawiła historia, tym bardziej, że ten idiota zobaczył w niej jakąś deskę ratunki i zwyczajnie nie chciał jej odpuścić. Może i lepiej, że dziewczyna mieszka pod miastem i nie zdarzają się tej dwójce przypadkowe spotkania na ulicy. Jedno wystarczyło zupełnie. Do tej pory Rosa nie ma pojęcia, jak ten dzieciak zdobył jej numer. I chyba wolała nie wiedzieć.
- No więc? - pognała go zaciągając się papierosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.17 22:43  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
- No przecież wiem, no przecież wiem - mamrotał, głównie do siebie. Wszystko nawarstwiało się i kleiło, dosłownie na korytarzu jak mu się zdawało i w przenośni w jego głowie. Choć kolejne ściśnięcie dłoni od Łowczyni znów zabolało, podniosło też trochę na duchu. Nie był sam. Wyrwanie się z duchoty wnętrza i zderzenie się z rześkim powietrzem było cudowne. Stanął pewniej na nogach, choć szczerze mówiąc bardziej miał ochotę położyć się na chodniku i umrzeć, ale szkoda marnować całego tego kłopotu który zadała sobie Iskra żeby go stamtąd wywlec.
Iskra. O rety. Iskra rzeczywiście po niego przyszła! Szczerze, nie spodziewał się tego. Teraz trochę wygląda jakby tego żałowała, ale o rety, jednak tu była i nie omieszkał się jej o tym powiadomić.
- Iskra! Nie sądziłem że przy- ...w-wszystko w p-porządku? - zawał się w połowie patrząc co się z nią działo. Znaczy się - doskonale wiedział co się działo, choć niekoniecznie wiedział dlaczego ale miał więcej ataków lęków, paniki i depresji niż mógłby spamiętać, więc nawet jeśli teraz był skupiony na swoich kłopotach, to nie umknęła mu chwila jej nerwowego rozglądania się dookoła. Oczywiście, że w kwestii brania się natychmiast w garść była milion razy lepsza niż on. Może lepiej nie dociekać. Nie potrzebował wtykać nosa w jej sprawy. Dla swojego własnego zdrowia, które i tak już było nadszarpnięte. Przeniósł ciężar z nogi na nogę.
- Umm, z-znaczy się, mieszkam tutaj. Gdzieś tutaj. W c-centrum. Apartamentowiec C4. Tak, właśnie tam. - Splótł palce ze sobą i wykręcał je, bawiąc się nimi mimowolnie. Ok, może mu się zdawało bo oczy wciąż piekły od nadmiaru klubowych świateł i maszyny robiącej dym na scenie głównej, ale Rosa zawsze miała czerwone oczy? Neh, nie możliwe. A może miała, ale nie zauważył tego wcześniej? Nie patrzył za bardzo ludziom w oczy. Teraz zaś z kolei trochę jakby bardzo gapił się na nią, choć tylko przez chwilę i głównie z zachwytem że wciąż tu jeszcze była. Z drugiej strony taki kolor to nie był to detal który można łatwo przegapić. Nawet jeśli miała, to co z tego? Poza tym, że było to dziwnie to niewiele mu to mówiło. Dotarło do niego, że wie o Rosie bardzo, bardzo bardzo mało. Hmm. Potrząsnął głową skupiając się.
- D-dzięki że przyszłaś, uhh, ludzie, za dużo tu ludzi. Uhhh, to był koszmarny pomysł żeby tu przychodzić, wiesz? Bardzo zły. Co jest ze mną nie tak. Dlaczego to zawsze się tak kończyyy.. - kierował swoje marudzenie w niebo.
- I chyba... a nawet na pewno, coś złapałem, chorobę żołądkową? Po prostu... - Nawet nie miał siły jęczeć.
- Huh, w-więc tak. C-co tam u ciebie? - spytał, rozglądając się dookoła jakby zapomniał w którą stronę do domu. Albo też nie wiedział w którą stronę, co było bardzo prawdopodobne.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.17 14:40  •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
Dziewczyna czuła jak niepięcie przechodzi pod jej skórą i robiło jej się naprzemiennie gorąco i zimno. Potarła twarz wolną dłonią i powoli wypuściła dym z płuc.
Westchnęła zirytowana i wiedziała, że to nie jest jego wina, ale chłopak wyjątkowo jej działał na nerwy, ale to pewnie dlatego, że stała na środku miasta, bez soczewek i przepustki. Zazgrzytała zębami i ledwo zapanowała nad nerwowym tikiem.
Wszystko się dzieje
- Nic. Po prostu jestem zmęczona - odparła wymijająco starając się zabrzmieć najbardziej lekceważąco jak tylko potrafiła, chociaż najchętniej wcisnęłaby się pod ścianę i udawała element architektury. Na szczęście jednak, ten smarkacz sobie przypomniał...coś. Apartamentowiec C4.
Przymknęła oczy starając się wydobyć ze swojej głowy cokolwiek co było związane z lokalizacją budynku. Niestety na daremno. Był jeden jedyny plus stania na środku M-3 praktycznie bez jakiejkolwiek przykrywki, czy broni...czy chociażby wsparcia.
A nie, przepraszam... Nie ma żadnego plusu.
- To już ustaliliśmy - warknęła w końcu ostrzej niż zamierzała. Bo to nie jest tak, ze chciała go zniszczyć każdym słowem. Po prostu miała ochotę go uderzyć jeszcze raz, ale w tamtej chwili nie było sensu. Ręka ją świerzbiła. Na szczęście posiadała na tyle samokontroli, by nie wpakować się w kłopoty. Bo chociaż uchodziła za wariatkę, to potrafiła pomyśleć... po tym jak wylazła bez zastanowienia ze ścieków.
- Przestań jęczeć i chodź - wysyczała w końcu i ponownie go pociągnęła za rękę starając się iść w jakimkolwiek kierunku, byle jak najdalej od skupisk ludzi. Całkiem zbywając jego pytanie o samopoczucie.

z.t.

Toalety - Page 2 XIroSAE
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Toalety - Page 2 Empty Re: Toalety
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach