Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Tylko spokój nas uratuje! ...czyli Amok we własnej osobie. OUSj2ox

Godność: Mówi, że nie pamięta, że każde imię będzie tak samo dobre jak inne, że może jest Misao Oda, a może nie
Pseudonim: spokojny, to go przekornie Amok nazwali, on zgodził się, a kiedyś nawet rozgadał i zdradził, że nieważne, jak wołają, on będzie wiedział gdzie ma się zjawić po krwi poza obiegiem i ewentualnie nieplanowanej, nagłej utracie przez delikwenta wagi razem z kończyną taką czy inną. Czasem też ktoś w boleści zakrzyknie ała, kurrryyywa! lekarza! Nie sposób się pomylić.
Jeden ze znajomych Misao mówi na niego Vollmarkt, ale dlaczego? Tego żaden z nich nie chce powiedzieć
Płeć:
Wiek: tu też amnezja nie pomaga jednoznacznie odpowiedzieć, ale jak tak na niego spojrzeć... no, pod czterdziestkę powoli podchodzi, ale może życie go nie oszczędzało i zmęczenie dodaje lat?
Zawód: całkiem niezły z niego lekarz: kość poskłada i mięsko, a nawet kość z mięskiem, jeśli ma wystarczającą ilość kleju lub sznurka pod ręką
Miejsce zamieszkania: a, włóczy się to tu, to tam, zależy od potrzeb, jednak niezmiennie krąży po Desperacji

Organizacja: DOGS
Stanowisko: koczkodan Kundel
Rasa: andriod
Ranga: biomech

Artefakty:
W życiu czasem tak bywa, że nie wie się, co się ma w kieszeniach, nie? Bo się coś w rzuciło do płaszcza rok temu i się zapomniało... No, to właśnie tak jest w przypadku Amoka, z tym, że on sam sobie tam tego czegoś nie wrzucił. Cóż, przynajmniej nie za pierwszym razem. Miał Wiśnię, bo tak właśnie nazwał artefakt, gdy znaleziono go na Desperacji. Nosi ją od półtora roku i dalej nie dowiedział się, czym dokładnie niewielka czerwona kulka jest i do czego może się przydać.
Jeśli chodzi o właściwości, to pierwszym, co się rzuca w oczy jest fakt, że lewituje ona około dziesięciu centymetrów nad podłożem. Możliwe jest jej dotknięcie, ale wymaga to zręczności i sporej siły, bo Wiśnia wymyka się i odpycha od wszystkiego jak magnesy o tych samych biegunach. Poza tym, raz na jakiś czas zdarza jej się bez uprzedzenia bardzo rozgrzać albo wręcz zamarznąć. Dumny właściciel tego niewiadomoczego doszukiwał się przyczyn wahań temperatury w zmianach pogody, przebywaniu w określonym miejscu, obecności różnych przedmiotów czy osób i całej masy innych czynników, ale nic nie wywołało spodziewanej reakcji.

Technologia:
Amok nie posiada i, brońcie bogowie, nie chce posiadać żadnej broni, a modyfikacje jego ciała również nie służą do atakowania, ale warto w tym miejscu o nich wspomnieć... albo raczej pogdybać.
Misao sam oceniał, czym różni się jego ciało od przeciętnego i wywnioskował, że anonimowy darczyńca musiał mocno się natrudzić, z jakiegoś obrzydliwie altruistycznego powodu siląc się na ratowanie organizmu i przywrócenie mu funkcjonalności. Samo ulepszenie było skutkiem ubocznym użycia dobrych części.
Na przykład lewe ramię prawie na pewno jest w pełni robotyczne. Amok z chęcią pogrzebałby w nim, by zdobyć stuprocentową pewność, ale do tej pory miał ważniejsze rzeczy na głowie i nie chciał osłabiać swoich możliwości działania na pełnych obrotach w razie konieczności. Podejrzenia opiera na skądinąd trudnych do innej interpretacji nierównych bliznach okalających jego bark, różnicy w kolorze skóry ręki i reszty ciała, a także trzech małych, metalowych i płaskich pinach na plecach na wysokości łopatki. Poza tym ma wrażenie, że mięśnie są nienaturalnie twarde nawet w rozluźnieniu, jakby zostały wykonane z syntetycznych polimerów, ale... co on tam się zna na tej technologii? Nic a nic.
Jeśli chodzi o prawe ramię, to ono na pewno jest naturalne i tylko w paru miejscach ktoś przy nim zmieniał. Po bliznach w charakterystycznych miejscach Amok domyśla się, że musiał mieć naprawiany łokieć i ścięgna przynajmniej małego i serdecznego palca.
Zmieniano coś też w jego kręgosłupie szyjnym i podstawie czaszki, o czym świadczy pionowa blizna biegnąca w górę karku i ginąca między włosami. Lekarz obstawia wymianę kręgów, ale do tej pory nikt mu łba nie ukręcił, więc nie było dobrej okazji do przekonania się, czy ta teoria jest słuszna. Wie także, że coś zmieniano przy jego oczach. Co? To dobre pytanie.
Z samego wyglądu nie udało mu się dowiedzieć wiele więcej o ewentualnych ulepszeniach, ale z zachowania już tak. Ni mniej, ni więcej, Misao domyśla się, że ktoś grzebał w jego mózgu, próbując połatać co trzeba. Podejrzewa, że ulepszono jego motorykę, a szczególnie czas reakcji, ale popsuto albo nie zdołano naprawić ośrodków emocji i pamięci.




Umiejętności:
Zimna krew
Nie ruszy go nic drastycznego. Naprawdę. Odcięte kończyny, odgryzione, zmiażdżone i odstrzelone też, rozpłatane bebechy i ich smród, gnijące zwłoki upstrzone plamami opadowymi, poparzenia i zwęglenia, złamania, pękające czyraki, broczące śluzem rany, torsje, porody i jakiej tam jeszcze smakowitości byś sobie nie wymyślił. Oczywiście to nie znaczy, że Amokowi sprawia przyjemność patrzenie na ten cały bałagan, po prostu razem ze zdolnością zachwytu najwyraźniej stracił umiejętność brzydzenia się rzeczami ohydnymi.

Medycyna
Pewne rzeczy wie i potrafi, nieważne, czy tego chce czy nie. Jeśli nie będziemy wdawać się w (niewygodne) szczegóły i pytać, skąd dowiedział się tego czy tamtego, spokojnie możemy uznać, że Amok pozyskał tajniki sztuki medycznej wykraczające poza pewne oczywistości, jak zakaz hodowania rybek w worku z płynem do infuzji czy oblizywanie lancetu po skończonym zabiegu. Oprócz ogólnych informacji o udzielaniu pomocy gdy leci krew z nosa, umie zająć się bardziej skomplikowanymi przypadkami (np. skręcenia, postrzały, ugryzienia, wstrząsy anafilaktyczne, złamane paznokcie itd.), jednak jego prawdziwym konikiem jest neurologia i neurochirurgia: Misao to prawdziwa kopalna wiedzy w tych dziedzinach... gdyby tylko chciał aspirować do roli medyka. Oczywiście nie jest rzuca słów na wiatr i w razie konieczności ratowania jakiejś biednej duszyczki da z siebie wszystko, jednak, jak to on, woli trzyma się w cieniu i pozwolić działać innym.

Refleks
Pomijając predyspozycje fizyczne, jakie dają mu sztuczne ulepszenia, Amok sam z siebie potrafi reagować błyskawicznie, bo nie tłumi odruchów. Zwykle spokojny i oszczędny w gestach, w razie konieczności potrafi zaskoczyć szybkością i koordynacją, jakby nie zdawał sobie sprawy z popełnienia błędu powodowanego pośpiechem albo właśnie bardzo zdawał z następstw opieszałości.

Konsekwencje:
Cienie, blaski i półdupki półcienie
• Domniemana proteza lewego ramienia daje Amokowi sporo powodów do narzekania i biadolenia, ale ma też swoje plusy: przede wszystkim pozwala na nadludzko precyzyjne i stabilne operowanie palcami, co cholernie przydaje się w pracy, na przykład przy szyciu rany albo dłubaniu w niej. Prawe ramię jest odrobinę mniej sprawne od lewego, ale i tak wykracza ponad przeciętną
• Idąc dalej tym tropem, Misao ma w rękach około 50% więcej siły od przeciętnego zjadacza ryżu
• Właśnie, ryż! Do prawidłowego funkcjonowania wystarcza mu jeden posiłek dziennie i około litr wody. Nasz roboczłek potrzebuje też stosunkowo mało snu, ale, analogicznie, przez spowolniony cykl biologiczny wszystkie urazy goją się frustrująco długo
• Przez zwiększoną masę ciała implantami i osłabioną wydajność płuc prawdopodobnymi uszkodzeniami, Misao szybko łapie zadyszkę, a po dłuższym biegu bez odpoczynku może nabawić się niedotlenienia i po prostu zemdleć
Nie pamięta nic sprzed dnia, w którym znaleziono go na Desperacji. Nie wie kim był, skąd przyszedł, ani kto dokonał modyfikacji jego ciała i dlaczego.
• Ma poważny problem z emocjami... albo raczej wcale nie ma z nimi problemów, bo po prostu nic nie czuje... tak przynajmniej twierdzi, szczęściarz pieprzony. Od prawie dwóch lat nic go nie zasmuciło, nie zezłościło ani nie rozbawiło. Podejrzewa, że to następstwo uszkodzenia płata czołowego mózgu i że (może...) żałowałby straty, gdyby tylko potrafił
• Trudno mu samodzielnie nawiązać z kimś kontakt. Jeśli osoba sama go nie zaczepi albo jeśli sytuacja nie zmusi Amoka do zagadania, będzie trzymał się na uboczu, nie czując większej potrzeby w uczestniczeniu w życiu społecznym. To samo z utrzymaniem już istniejących relacji
• Mężczyzna z trudnością poznaje, co ktoś o nim myśli i jeśli nie dostanie wyraźnych znaków, które może jasno odczytać, to najpewniej się zgubi. Kolejnym następstwem jego niedostosowania jest to, że pomimo respektu, który z niewiadomych powodów odczuwa w stosunku do niego większość ludzi, niektórzy próbują się nim wysługiwać. Amok nie rozumie całej tej społecznej rywalizacji o bycie lepszym i fajniejszym, przez co bywa łatwowierny
• Jest z grubsza obojętny na własny los. Jeśli jego życie byłoby poważnie zagrożone, a szanse na przetrwanie marne, Amok nie umiałby znaleźć w sobie woli walki o przetrwanie za wszelką cenę i za najbardziej korzystną możliwość uznałby oszczędzenie sobie śmierci w cierpieniach i zabiłby się w szybki i przyjemny sposób. Z drugiej strony nie szafuje życiem i dla drugiej osoby poświęciłby się tylko w wyjątkowej sytuacji



Wygląd zewnętrzny:
Oczywiście, wy parszywi materialiści! Najważniejsze: brzydki, ładny? A, to zależy od tego, co kto lubi. Jak na realia dzisiejszego świata i okolicę, w której Amok obecnie zdecydował się żyć, to nie jest z nim źle. Nie ślini się za dużo, ma wszystkie kończyny, a przy okazji nie urosła mu żadna nadprogramowa. Z grubsza wygląda jak typowy przedstawiciel Miasta, w którym się urodził: nie grzeszy wzrostem ani muskulaturą, ma śniadą skórę, sypkie, czarne włosy, wyraźnie zarysowaną szczękę i kości policzkowe... dopiero szczegóły zdradzają, że mężczyzna ma za sobą jakieś przejścia, ale to żadna nowość, skoro znalazł się na Desperacji, prawda?
Ma 178 centymetrów wzrostu, waży... dokładnie nie wie ile, bo zwyczajnie nie miał okazji się ważyć, ale szacuje, że ze wszystkim żelastwem, które wpakowano mu w ciało, jego waga oscyluje w okolicach osiemdziesięciu, może osiemdziesięciu pięciu kilogramów. Od pewnego czasu zaczął dbać o formę i pierwsze efekty z postaci wyraźniej zarysowanych mięśni ramion... ekhm, ramienia i pleców już są widoczne, chociaż do ideału mu jeszcze daleko. Z natury jest raczej kościsty i żylasty, polecany do spożycia tylko w ostateczności.
Wraz z chęcią nabrania zdrowszych kształtów, Amok postanowił zapuścić włosy. Na razie nie widać wielkiej różnicy w porównaniu ze wcześniejszym wyglądem, bo mężczyznę drażni, gdy tylko kosmyki zaczynają sięgać jego karku, w efekcie czego przeważnie prosi, by ktoś je skrócił. Z drugiej strony nie przeszkadza mu przydługa grzywka, którą przycina dopiero, gdy zaczyna wpadać mu do oczu. A, oczy? No właśnie, spojrzenie Misao jest tym, co sprawia, że normalni ludzie zapamiętują tego przeciętnego niby–człowieka, samemu nie wiedząc, co tak przykuło ich uwagę. Tęczówki Amoka można określić jako wielobarwne: na zewnątrz zielonkawe, wewnątrz jasnobrązowe, w odpowiednim świetle wręcz złote. Sam człowiekopodobny twór nie umie odpowiedzieć, czy ma tak od urodzenia, czy może nabył w gratisie rzadko spotykane u własnej rasy oczy już później, ale zawsze niechętnie rozprawia o swej aparycji. Ha, i co mu się dziwić? Zdążył się nauczyć, że jeden szczegół pociąga za sobą drugi, a obserwator pewnie zaraz się zagapi na jego ramiona. Obydwa różne! Dziwne oczy, blizny i jeszcze łapy nie te, co trzeba. Frankenstein, to ty!? Amok, co ci się stało? Masz lewą rękę w innym kolorze... Cały jesteś jak Japończyk, a to ramię masz białe, jakby ktoś ci je ktoś... Aha, dobrze, już o tym nie mówmy. A, eee... paznokcie też takie ci się od tego zrobiły? No, ładne są, ale całkiem białe i ani trochę nie przeźroczyste. Nie malujesz ich sam? No dobrze, dobrze! – oni tak mówią, słyszałem, a on stara się ich jak najszybciej spławić.
Naprzykrzają mu się, pewnie przez to nie chce gadać, opowiadać o sobie i chwalić się. A szkoda, bo są w nim szczątki Miasta, które tu na Desperacji bywają rzadkie, wyjątkowe i – pewnie przez jakąś niepisaną zasadę – szanowane. Amok, tak się składa, jest posiadaczem dużego, niewiarygodnie precyzyjnego i dynamicznego tatuażu. Z własnej woli nigdy nikomu by go nie pokazał, pomimo tego, że rysunek jest cudowny: zaczyna się na prawym ramieniu, ciągnie przez łopatkę i prawą połowę pleców, kończąc aż na biodrze i lędźwiach, a przedstawia dwie meduzy splecione parzydełkami – czarno–pomarańczową i czarno–fioletową. Sam pan Żywe Płótno nie komentuje tego nawet, gdy przypadkowy kochanek/kochanka świadek odważy się zapytać.
Już prędzej wyspowiada się z blizn, których ma bez liku. Zachowuje się wtedy jak staruszka komentująca do swojej koleżanki dolegliwości: a, tu mam na lewym barku ślady po skalpelu, dokoluśka całej ręki, wiesz? A na lewej łopatce, o, patrz, mam metalowe trzpienie wbite w kość i stabilizujące je nakładki w skórze. Prawdopodobnie przytrzymują metal, protezę. Taak, poważna sprawa. A tu, o, zobacz, takie okrągłe blizny. Laparoskopia, takie trudne słowo! Dren, sączek, tak, tak. Tu przypalali laserem, a tu łatali jak mogli, po staremu, zostawiając szwy. Na prawym łokciu szramy, na prawej dłoni tak samo... Och, ten Amok! Dlatego nie podaje ręki, jak się z kimś wita? Gdy opowiada o swoich obrażeniach, włącza mu się tryb lekarza i widać, że sam siebie traktuje jak tajemniczego pacjenta. Jedyne, o czym niechętnie wspomina to gruba, brzydko zagojona blizna na karku, wchodząca aż między włosy. Często nawet nosi wysokie kołnierze, by ją zakryć.
Ach, tak, ubrania! Pomimo tego, że na Desperacji trudno o coś oddającego ekspresję jednostki, to Misao jakoś się to udaje. A może to sam Amok po prostu pasuje do Desperacji? Zakłada najczęściej ciemnie, wyciągnięte, niedopasowane swetry i bluzy oraz również ciemne spodnie. Czasem, na wyjątkową okazję, przywdziewa garnitur ze stójką. W jego garderobie dominuje czerń, zieleń, brąz, granat i szarość, co mogłoby przeczyć normalnym wyobrażeniom medyków, ale czy cokolwiek jest tu normalne? Misao uznał, że nie będzie szukał białych ubrań, które po pierwszej wizycie u rannego będą nadawały się tylko na lepszej klasy papier toaletowy. Po prostu stara się utrzymać najwyższą czystość, a kolory i kroje dobiera wedle własnego uznania i wygody.
W ramach ciekawostki o Panu Śrubce dodam, że dziwnie się na niego patrzy: na jego spokój. Ograniczona mimika i gesty, kogoś oczekującego żywiołowej reakcji na żywiołową wypowiedź mogą wprowadzić w zmieszanie – lecz spokojnie, ten typ tak ma. Trzeba się z tym pogodzić albo popełnić soczysty facepalm, zasłonić oczy i nie patrzeć. Chociaż, przyznam, że medal rzeczywiście ma dwie strony, bo jak Amok wysili się i już coś zrobi, to trudno wyrzucić to z pamięci.

Charakter:
Ktoś określił Amoka jako przyjaźnie obojętnego i strzelił tym stwierdzeniem w dziesiątkę. Na co dzień mężczyzna właśnie tak się zachowuje, utrzymując dystans, który, nie wiadomo z jakich powodów, chce się nazwać grzecznym. Może to przez brak ostentacyjnego odrzucania towarzystwa? Przy Misao samo się dzieje, że ludzie przychodzą i odchodzą, a on trwa nie z nimi, lecz gdzieś obok. Nie naprasza się, nie ucieka... Patrzy. Tak, ten biomech obserwuje. Pewnie uznał, że ludzie są zbyt męczący. O, to na pewno. Uznawał tak setki razy: nie rozumie ludzików i nawet nie chce zrozumieć, patrzy i z chęcią postukałby się w czoło, gdyby... Właśnie. Gdyby coś go tu nie trzymało. Ech, jakie to dziwne: z całego wachlarza zachowań uznawanych za 'człowieczeństwo', ten typ najsilniej zachował w sobie... ciekawość. Ot, tak, ciekawość. Siedzi i obserwuje innych. Rozmawia i patrzy. Drzemie i nasłuchuje. Zakłada szwy i ukradkiem nabiera parę głębszych wdechów, by upewnić się, że właśnie tak pachnie ludzka krew. W dodatku jest coś, co przyciąga go i momentami unieruchamia, jak światło ćmę: emocje. Sam wie, że kiedyś je rozumiał i posiadał, a teraz tylko może wspominać ich posmak. Jest jak łasuch, który zjadłszy wszystkie słodycze, rozgląda się po kuchni po więcej, patrzy zazdrośnie na tych, którzy mają dokładkę i oblizuje, by sczyścić resztki łakoci z ust. W związku z tą dziwaczną potrzebą, lekarz nawiązał z ludzkością niepisaną, jednostronną umowę: oni będą dawać mu się obserwować, a on nie sprawi kłopotów. Tak trwa, bez wykazywania się rażącą obojętnością, a oni z jakiegoś tajemniczego powodu lubią jego miękki, a jednocześnie niewzruszony charakter. Misao chciałby uczciwie przyznać, że obecność ludzi jest mu tak samo łatwo tolerować jak i brak obecności, ale nie może, bo po jakimś czasie po prostu zabrakłoby mu rzeczy do robienia, teorii do sprawdzenia i myśli do przetworzenia.
No i właśnie, tu docieramy do ważnego punktu. Amok zazwyczaj pozostaje neutralny wobec wydarzeń, co nie znaczy, że jest na nie obojętny. Widzi, słyszy i czuje, po swojemu przemyśli sytuację i nie zawaha się przed wyrażeniem własnego zdania. Ktoś chce wyrżnąć w pień pobliską wioskę? Dla niego to nielogiczne i głupie, by unosić się złością i innymi emocjami, w końcu konflikty się zdarzają, a dostawy wody od sąsiadów są ważniejsze niż jakieś tam zachcianki wodza. On nie dałby się sprowokować, on umiałby pójść na ustępstwo, wolałby się napić i zatrzymać ludzi do obrony przed oszalałymi mutantami, ale co mu do tego? Tak ten świat widzi, tak ten świat przedstawił, a co dalej? Dalej może tylko szyć, zbierać, naciskać i reanimować każdego, kto tego potrzebuje.
...jednak czy na pewno każdego? O, nie, to, tak samo jak cała reszta, nie jest takie proste i oczywiste, bo lekarz nie przepada za władzami Miasta... żeby nie powiedzieć dosadniej: rządzący i służby wywołują z nim atak zimnej bezwzględności. Amok jest w stanie zrezygnować ze swojej sztandarowej bezstronności w imię zwalczania ustroju, stając się wtedy Vollmarktem.

Dodatkowe:
* Kilkukrotnie nakryto go na opowiadaniu nieprzytomnym i pogrążonym w śpiączce pacjentom baśni albo nuceniu melodii
*Jego lewa dłoń jest wrażliwsza na dotyk, ale, paradoksalnie, ma w niej wyższy próg bólu
* Rzeźbi w drewnie, pisze pamiętnik i jest dość muzykalny jak na lekarza (może kiedyś na czymś grał?)
* Zwierzęta zwykle go uwielbiają, on sam zaś traktuje je jak całą resztę żywych istot, czyli z cierpliwą beznamiętnością
* Dobrze posługuje się językiem włoskim, ale (oczywiście!) nie pamięta jak się go nauczył
* Ma grupę krwi 0rh-, czyli jest uniwersalnym dawcą, z czego zdarzyło mu się już nie raz korzystać
* W wolnych chwilach wymyśla innowacyjne zastosowania dla rzeczy codziennego użytku, konstruując małe, pokraczne cudeńka. Na przykład ma własną walizkę medyczną, a w niej, między innymi, zestaw noży własnoręcznie przerobionych na skalpele z ostrzami różnych kształtów
* Chwile samotności umila sobie grą na harmonijce ustnej
* Zna zastosowanie popularnych ziół i innych niekonwencjonalnych metod leczenia. Nie jest ekspertem oczywiście, ale co nieco wie

Tylko spokój nas uratuje! ...czyli Amok we własnej osobie. BtKvfSH


Ostatnio zmieniony przez Amok dnia 31.08.16 0:26, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Miałeś tego pecha, że obie rangi, które chcesz są zajęte w całości, dlatego dobrze jest sprawdzać spisy zajętych rang przed wstawieniem karty. Na całe szczęście mogę zwolnić dla ciebie rangę biomecha, bo jeden użytkownik nie zagląda już przez 4 miesiące, ale Bernardyn wciąż jest niedostępny. Niemniej jednak nadal możesz wybrać jedną z rang w grupie, a twoja postać nadal może posiadać umiejętności medyczne. Tylko właśnie – umiejętności. Jeżeli jednak chciałeś rangę Bernardyna, to zakładam, że już w odpowiedniej kategorii powinieneś zaznaczyć, że je posiada, jeśli mają one być na wyższym poziomie niż tradycyjna pierwsza pomoc. Dobrze byłoby wymienić jedną z obecnych zdolności na tą, jeśli Amok jest z nią bardziej powiązany.
Hm, to chyba tyle z poprawek.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

Właśnie to moje gapiostwo. Napisałem 90% tej Karty jakieś trzy, może cztery miesiące temu i dziś, a właściwie wczoraj spontanicznie do niej wróciłem, poprawiłem i wstawiłem bez uprzedniego sprawdzenia. Na przyszłość będę bardziej na to zwracać uwagę.
Poza tym – oto jest! Poprawiłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

✕ AKCEPT.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach