Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 14.06.16 0:19  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Wygląda na to, że jestem sporo przed czasem.

Ezra podjechał przed restaurację na swoim TechBike'u i zaparkował go w pobliżu wejścia. Wygładził ręką wyjściowy mundur Akademii i westchnął cicho. Lokal przed którym się znajdował - "Eleven Madison Park" - miał opinię jednej z najlepszych restauracji w mieście. Jako zwykły wojskowy, Lavellan nie bywał zbyt często w takich lokalach. Nie to żeby ich nie lubił. Fortuna odziedziczona po zmarłym ojcu sprawiała, że mógł sobie pozwolić na odwiedziny w najlepszych restauracjach, ale nauka i treningi pożerały zbyt wiele jego czasu. Jednak są na tym świecie okazje jakich nie można zignorować. Chociażby takie, jak próba wyswatania przez generała swojej córki. I jak odmówić takiej szysze? Gdyby chciał, to bez problemu zniszczyłby w ciągu minuty wszystko to, o co tak zawzięcie walczył Ezra. Wystarczyłoby jedno zdanie. Trzeba jakoś przeżyć ten wieczór. Profilaktycznie wolał przybyć sporo przed czasem, do umówionej godziny został jeszcze ponad kwadrans.

Chłopak usiadł przy stoliku znajdującym się na piętrze, do którego przyprowadziła go dziewczyna z recepcji. Specjalnie wybrał miejsce znajdujące się nieco na uboczu, tak aby odizolować się chociaż trochę od gwaru rozmów. Galowy mundur, półbuty, czarne włosy spięte w niski kucyk... Młody wojskowy przyciągał wiele spojrzeń, jednak Lavellan wszystkie je ignorował. Podparł głowę ręką, wyglądając przez okno i obserwując tętniącą życiem ulicę M-3. Światła neonów wraz z lampami sprawiały, że było na niej równie widno co w dzień.
- Nessa, co? - mruknął cicho.
Kojarzył ją z Akademii, chociaż nie rozmawiał z nią zbyt wiele, w końcu była od niego starsza. Całkiem ładna, chociaż nie w jego typie. Zwrócił na nią uwagę, jednak jedynie jako na obiekt plotek, a plotkowano o niej często. W końcu była córką generała. Jakiś ruch na przed wejściem zwrócił jego uwagę, przyciągając wzrok. Oho, przybyła gwiazda wieczoru. Lavellan wstał od stolika, by zejść na dół i osobiście przywitać towarzyszkę dzisiejszego wieczoru.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.16 1:09  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Za co...?
Ostatni raz obejrzała się w podręcznym lusterku, korzystając z wolnej chwili jaką zapewniła jej jazda limuzyną. Na co dzień radziła sobie w mniej kosztowny sposób, ale na randkę nie wypadało przyjść z buta, nawet jeśli mieszkało się w pobliżu czy preferowało jazdę motocyklem. Panience nie przystało...
Nie jest tak źle... Obym nie była w jego typie.
Sprzeciwić się ojcu nie mogła, ale spełnianie jego zachcianek bez zająknięcia nie oznaczało, iż Nessie faktycznie zależało na tym wszystkim co stary Hyles chciał jej zapewnić. Wysoko postawiony mąż, przedłużane nazwiska i cała ta reszta... Tylko ambicja się zgadzała, chociaż uległy charakter kobiety nie miał szans uczynić z niej dobrej pani generał czy nawet oficer. Musiała gdzieś w głębi duszy być tego świadomą, tylko czy miała wybór?
Wysiadła pod lokalem, uważając by nie zaplątać się w długą, wieczorową suknię w jaką wcisnęła ją matka. Szykowny, a zarazem skromny strój podkreślał wszystkie walory dziewczęcia bez narażania jego reputacji, która była przecież najważniejsza. Sięgające pasa, truskawkowo blond włosy zaplecione zostały w pojedynczy warkocz i przerzucone przez ramię. Okulary zostały w domu, czyniąc z Nessarose może i urodziwszą, ale z pewnością słabiej widzącą osobę. Tyle dobrego, że recepcjonistka od razu wyhaczyła ją w tłumie innych gości i poprowadziła ku odpowiedniemu stolikowi. Nie dotarła wpół drogi, gdy naprzeciw wyszedł jej nie kto inny jak...
No nie...
Uśmiech! Lekki, sztuczny jak diabli, ale przynajmniej nikt nie uzna jej za nie uprzejmą. Do tego ukłon, tak dla zadośćuczynienia kulturze. Pierwsze koty za płoty, jak to mówią. To... co dalej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.16 1:39  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Spojrzenie bursztynowych oczu spoczęło na Nessie, prześlizgując się po jej figurze, gdy ta szła w jego stronę. Długa, wieczorowa suknia dyskretnie, acz zdecydowanie podkreślała jej walory, włosy zebrane zostały w pojedynczy warkocz i przerzucone przez ramię... Styl przez duże S. Ezra zaśmiał się ponuro w myślach. Generał Cierń z pewnością włożył w nią dużo pracy. Chłopak uniósł lekko brwi, widząc że nosa dziewczyny nie zdobią okulary. Tak... Zdecydowanie dużo pracy...

Lavellan uśmiechnął się lekko, odwzajemniając gest dziewczyny i także lekko się skłaniając. Wysunął w jej stronę rękę, zaś gdy dziewczyna  podała mu swoją, pocałował lekko grzbiet dłoni. Wyprostował się i przywołał na twarz słaby, wymuszony uśmiech.
- Dobry wieczór panno Hyles. Wyglądasz olśniewająco.
Trzymając delikatnie jej dłoń, doprowadził ją do stolika, odsuwając krzesełko by mogła usiąść. Usiadł naprzeciwko i nerwowo poprawił leżące przed nim menu. Przed jego spojrzeniem nie umknęło zachowanie dziewczyny gdy odkryła kim jest osoba z którą spędzi dzisiejszy wieczór. Przez moment zastanawiał się nawet, czy Nessa nie odwróci się i nie ucieknie. Westchnął ciężko w myślach. Pora przerwać tę ciszę.
- Nie jestem pewien, czy mnie znasz, ale nazywam się Ezra Lavellan. Także uczęszczam do Akademii, chociaż znajduję się w niższej klasie niż ty.
Chłopak miał ochotę parsknąć śmiechem na absurdalność tej parodii randki. Niższa klasa, nie ma co. W końcu to nie jego ojciec jest generałem. Odchylił się lekko, zaś przez głowę przemknęła mu myśl:

Pewnie uważa mnie za zwykłego nudziarza nasłanego przez swojego ojca. Cóż, pociągnijmy jeszcze trochę tą farsę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.16 23:45  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Ugh, zaraz zwymiotuję...
- Dziękuję. - kolejny na siłę uprzejmy uśmiech, który miał odwrócić uwagę od dyskretnego wytarcia dłoni po niechcianym pocałunku. Odmówić się nie dało, ale nikt nie kazał jej nosić z dumą cudzą ślinę na skórze! Co za ohyda...
To nie tak, że chłopak się nie starał. Był nawet całkiem przystojny (jak na szczyla), tylko, że zaczynał na z góry przegranej pozycji. Jasne, został wybrany przez ojca Nessarose. Miał błogosławieństwo człowieka, który zdążył uświadomić jedyną córę do jakich celów mogłaby potrzebować partnera i że miłość niestety nie wlicza się do tej długiej listy. Jednak mimo to dziewczyna wolała poczekać, wytrzymać choćby i setki głupich, sztucznych randek, żeby trafić na kogoś kto zrobi wrażenie również na niej. Elias mógł zmuszać ją do brania udziału w tych durnych swatach, ale nie on spędzi resztę życia z jakimś matołem piastującym dobre stanowisko. Zważywszy, że teraz miała jeszcze na głowie egzaminy i nie zastanawiała się czego szuka w mężczyznach, wychodziło na to, że na spotkania szła z góry uprzedzona i niechętna, w istocie sama nie wiedząc czego chce. A niezdecydowanej kobiecie najtrudniej zaimponować.
Co ona...? Ach, tak. Randka. Ostatecznie udało się jej odpłynąć myślami daleko od tej durnej sytuacji bez wyjścia i nawet nie zauważyła, że już siedzieli przy stoliku, a kelnerka stała z boku, cierpliwie czekając na zamówienia.
- Na początek wystarczy herbata. Dziękuję. - odsunęła menu, sugerując, iż nie będzie jej już więcej potrzebne i zerknęła na towarzysza. W tych krótkich momentach zapomnienia, jej twarz samoistnie przybierała niezadowolony wyraz, a podkreślone błyszczykiem usteczka wyginały w podkówkę. Przypominając sobie o tym fakcie, uśmiechnęła się ponownie, tak dla rozluźnienia atmosfery. Oparła dłonie na kolanach i wyprostowała na siedzeniu. Idealny materiał na żonę powrócił!
- Oczywiście, słyszałam o panu. - aż przez gardło jej ledwo przeszło.
Jak ja się muszę zwracać do głupiego bachora! I tak wiadomo, że wszystko mu załatwią inni. Pewnie zostanie jakimś głównodowodzącym, pff... Pieniądze wszystko kupią w tym świecie.
- Jest mi bardzo miło, że znalazł pan czas na to spotkanie. Mój tato bardzo to docenia...
A przynajmniej mam taką nadzieję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.16 0:31  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Ezra uśmiechnął się do kelnerki:
- Dla mnie to samo.
Chłopak oparł ręce o blat i splótł palce, spoglądając ponad nimi na dziewczynę. Już sama ta poza była bardzo swobodna jak na randkę z córką generała, ale Lavellan podjął już decyzję. Może będzie przeklinał się później za własną głupotę, ale... Uśmiechnął się smutno, patrząc dziewczynie w oczy.
- Szkoda mi ciebie. - powiedział, a jego głos był ledwie słyszalny, równie dobrze Nessie mogło wydawać się, że się przesłyszała. Wyprostował się ponownie na krześle i tym razem odezwał się na głos:
- Będę z tobą szczery. Zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie patrzysz na mnie jak na kolejnego natręta, w dodatku zdecydowanie zbyt młodego. Jesteś obiektem wielu plotek w Akademii. - głos Ezry wyrażał chłodną sympatię. - Dlatego też nie chcę cię zanudzać sztywnymi rozmowami. Nie chcę też szargać reputacji zarówno tobie, jak i twojemu ojcu, dlatego też postaram się zachowywać w odpowiedni do takiej okazji sposób. Ze swojej strony przepraszam cię za tą całą sytuację. Nie odmawia się generałowi. Nie zrozum mnie źle, jesteś naprawdę piękną kobietą i w innych okolicznościach z chęcią umówiłbym się z tobą, ale nie mam złudzeń. Prawdopodobne darzysz mnie jedynie niechęcią, chociaż prawdę mówiąc nie zrobiłem nic aby na nią zasłużyć.
Pokręcił lekko głową. Możliwe, że w tej chwili zniszczył sobie szanse na jakikolwiek awans, ale Ezra postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Westchnął cicho i spojrzał ponownie na swoją towarzyszkę, uśmiechając  lekko, tym razem bez przymusu.
- Dlatego też zacznę od nowa. Mów mi Ezra. Miło cię poznać Ness.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.16 1:03  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Czy ona go dobrze usłyszała? Czy... Czy ten palant śmiał się nad nią użalać?! O nie, nie bawimy się w ten sposób, panie Lavellan. Szczera przemowa i próba postawienia się na miejscu jedynaczki Eliasa "Ciernia" Hylesa mógł wypalić z każdą... ale nie z Nessarose.
Uśmiechnęła się. Tym razem już nawet nie udawała miłej. Pomimo uniesionych kącików ust, wiało od niej prawdziwym chłodem.
- Rozumiem. - zaczęła, zaciskając spoczywające na kolanach rączki w piąstki.
- Czyli od początku nie widział pan sensu w tym spotkaniu i zgodził się na nie z czystej uprzejmości?
Bo to takie miłe marnować komuś czas. Zamiast wciskać się w durne, frywolne ciuszki i wybywać aż tutaj, mogłam powtórzyć materiał i dorobić parę dodatkowych zadań z teorii. Ale nie, bo po co!
Krew ją zalewała, ale była w miejscu publicznym, więc przymknęła na chwilę oczy i uśmiechnęła się z ledwo zakrywaną irytacją.
- W takim razie musi mieć pan sporo wolnego czasu... Zapewne taki geniusz jak pan nie musi nawet uczęszczać na zajęcia by zdać je z najlepszymi wynikami.
Wystarczy sypnąć gotówką. Cholerny, rozpieszczony bachor. Co on sobie...
- Niestety, nie wszyscy z nas, studentów Akademii, może cieszyć się taką swobodą. Także pozwolę sobie dalej tu pana nie przytrzymywać i zmuszać do, jak to pan prześwietnie ujął, "zanudzania mnie sztywnymi rozmowami". - założyła nogę na nogę i oparła wygodniej, spoglądając na rozmówcę z wyczekiwaniem.
- Droga wolna. I bez obaw... Pana zapewne ominą konsekwencje tego bezowocnego wieczoru.
Czego nie można powiedzieć o mnie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.16 1:39  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Lavellan obojetnym wzrokiem obserwował reakcję Nessy, nie dając po sobie poznać, ze dziewczyna go zaciekawiła. Uśmiechnął się ponownie, tym razem bez emocji, by zachować pozory przed obserwującymi go ewentualnie ludźmi. Wysłuchał spokojnie słów swojej towarzyszki i przez krótką chwilę zastanawiał się jak odpowiedzieć. Ale kości zostały już rzucone, trzeba iść za pierwszym uderzeniem. Spojrzał poważnie na dziewczynę.
- Nie dość, że ładna, to jeszcze z ciętym językiem. Naprawdę zaczynam żałować, że okoliczności są takie, a nie inne... Ale dobrze. Mówimy ze sobą szczerze, więc odpowiem. Czy nie widziałem sensu w tym spotkaniu? Pomyślmy. Jestem w tej chwili na ustawionej przez wysoko postawionego generała randce, podczas której spotykam się z jego córką. Ja. Początkujący uczeń Akademii, bez specjalnego zaplecza politycznego. Czy jestem na pozycji która pozwala mi na odmowę? - ton Ezry nabrał lekko protekcjonalnego tonu. - Nie. Nie jestem. A jednak nie udaję, że wszystko jest w porządku, szczerząc się do ciebie i rzucając banalnymi frazesami jak zapewne wielu z twoich...adoratorów. Hipokryzja to takie piękne słowo. Czy ty widziałaś sens w tej randce? Nie korzyści, z tych dobrze zdaję sobie sprawę. Sens. Szansę na to, że właśnie ta randka okaże się czymś więcej niż inne. Szczerze wątpię.
Chłopak przerwał swoją wypowiedź, gdy do stolika podeszła kelnerka z zamówieniem. Zanurzył torebkę z herbatą, po czym dodał cukru i zamieszał całość łyżeczką. Gdy ponownie spojrzał na Nessą, jego spojrzenie stało się ostrzejsze, a w głosie dało się usłyszeć...hmmm...pewną zjadliwość, gdy parafrazował wypowiedziane przez nią chwilę wcześniej słowa.
- Niestety, nie wszyscy z nas, studentów Akademii, są tak wysoko urodzeni jak ty słonko. Nie zgodziłem się na to spotkanie po to by zająć ci czas. Nawet nie dlatego, że chce coś na nim ugrać. Zrobiłem to po to, żeby twój szacowny ojciec nie zmienił mojego życia w piekło gdyby akurat miał taki kaprys. Owszem, jestem młodszy od ciebie. Jednak odnoszę wrażenie, że to ty zachowujesz się niczym rozpieszczone dziecko. Geniusz? Ja? Posiadam pewne umiejętności stawiające mnie wyżej niż przeciętnych uczniów Akademii, owszem. Jednak okupione zostały setkami godzin żmudnego treningu i nauki. Nic nie przychodzi bez wyrzeczeń...w każdym razie ja tego nie doświadczyłem. - westchnął ciężko i potarł lekko prawą ręką skronie.
Lavellan zerknął na znajdującą się poniżej ulicę, jakby szukając natchnienia. Wyglądało na to, że panna Hyles nabrała w stosunku do niego bardzo negatywnego nastawienia. Ciekawe co było tego powodem. Pokręcił lekko głową.
- Gdybyś była kimś innym, to zaproponowałbym ci opuszczenie tej restauracji. Mniej obserwujących nas oczu. Mniej napięta atmosfera. Jednak twoja reputacja nie pozwala ci zapewne na...szlajanie się...z jakimś podrzędnym wojskowym. Nie chcę żeby spotkały cię " konsekwencje tego bezowocnego wieczoru" jak to zgrabnie ujęłaś. Dlatego proszę cię o to, żebyś się uspokoiła i nie unosiła dumą. Jak już wspomniałem, nie wierzę, że sama miałaś jakiekolwiek oczekiwania po następnej z kolei ustawionej randce. Nie traktuj mnie jak wroga. Nie chcę nim być. Dlatego postarajmy się, żeby jakoś spędzić ten wieczór i nie pozagryzać się nawzajem, dobrze?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.16 2:08  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Boże, który nas opuściłeś... ależ ten pacan ją wkurwiał!
Prychnęła. Wyśmiałaby go, ale wszyscy patrzyli, a ona nie mogła pozwolić sobie nawet na zbyt gwałtowny ruch. Naprawdę starała się zachowywać jak na pannę przystało, chociaż jej towarzysz nie był tego w najmniejszym stopniu wart.
- Jak pan zauważył, albo usłyszał z plotek, niestety nie jest pan jedynym kandydatem do mojej ręki. Wykazanie się odwagą i odmowa brania udziału w tej farsie nie kosztowałaby pana więcej niż tylko jeden niezadowolony uśmiech ze strony człowieka zbyt zajętego pracą i rodziną by marnować jeszcze czas na każdego studencika, który odważyłby się nie zagrać jak mu rozkazał. Oczywiście nie mógłby pan liczyć w przyszłości na jego poparcie, ale i bez tego ludzie dają sobie w życiu radę. Rozumiem, że nie czuł się pan do tego na siłach.
Bawimy się w długie przemowy, tak? Dobra. Zgoda. Ona też umiała coś od siebie dodać, a skoro już i tak wlazł jej na odcisk to chrzanić czy ktoś podsłuchuje ich rozmowę czy nie! To była cholerna wojna, a na jej konsekwencje przyjdzie czas później.
- A skoro już o siłach mowa, to oczywiście wierzę jak dużo pana musi kosztować nauka i treningi przy jednoczesnym podlizywaniu się każdemu napotkanemu, wysoko postawionemu człowiekowi. W rzucaniu komplementami jest pan już mistrzem, ale czy to tak bardzo przyda się na polu bitwy czy w czasie obmyślania taktyki? Zgrywanie nadmiernie miłego, może nawet szarmanckiego, ale w tym wypadku jawnie niewychowanego człowieka niedaleko pana zawiedzie. Przynajmniej nie w wojsku.
O, wreszcie przynieśli herbatę. Trochę im to zeszło!
Filiżanka od razu została zgrabnie zgarnięta ze stolika i po uprzednim dmuchnięciu, przytknięta do różowiutkich ust. Napój parzył, ale dziewczyna chciała tylko zamoczyć usta, nim powróci do swoich wywodów. Nie miała w zwyczaju aż tak wiele mówić za jednym razem.
- Ach, i jeszcze jedno. - spojrzała na niego sponad porcelany.
- Gdybym chociaż w minimalnym stopniu nie żywiła nadziei, że okaże się pan tym jedynym, nawet krzyki ojca by mnie tu nie zaciągnęły.
Odłożyła napar, nie odrywając jednak dłoni od naczynia. Ciepło jakie czuła palcami było łagodzące, a przede wszystkim pocieszające. Już mniej butnym tonem dodała na sam koniec;
- Kiedyś będę musiała się zdecydować. Byłoby miło, gdyby nastąpiło to szybciej niż później.
I gdyby było w czym wybierać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.16 2:44  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Ezra miał ochotę zaklaskać w dłonie. Był głęboko rozbawiony całą sytuacją, z pewnością bawił się lepiej niż tego się spodziewał. Kto by podejrzewał, że Nessarose okaże się mieć tak cudownie niewyparzony język? Zniósł z obojętnością jej komentarze, unosząc jedynie lekko brwi. Jak widać wojna nie ogranicza się jedynie do walki zbrojnej poza murami. W tej chwili bitwa równie zażarta jak te z Wymordowanymi toczyła się przy niewielkim stoliku w wykwintnej restauracji. No proszę, kto by się spodziewał?
- Lizu, lizu. - powiedział oschle wpatrując się obojętnie w jej oczy. - Jak to miło że sama córka generała informuje mnie jakim jestem pyłem na bucie jej ojca. Proszę wybaczyć jeśli ubrudziłem pani trzewiczki panno Hyles.
Oczy Lavellana rozbłysły,  gdy pochylił się w stronę dziewczyny.
- A czy udawanie uległej i posłusznej córki zaprowadzi panią równie daleko co mnie moje nieokrzesanie? Jak długo zdoła pani utrzymać tą fasadę? Do czasu wyjścia za mąż? Zdania Akademii? Śmierci ojca? - chłopak przeszedł teraz na bardziej oficjalny ton, grając według jej zasad. - Nie zamierzam przerzucać się z panią pustymi argumentami. Słowa to tylko słowa, nic nie znaczą bez poparcia w czynach. Być może za parę lat sama pani stwierdzi, że myliła się co do mojej osoby...A być może nie. Być może okażę się jedynie kolejnym z wielu "studencików" którzy liczą na zdobycie wysokiej pozycji poprzez podlizywanie się wyżej postawionym.
Chłopak upił łyk gorącego naparu, ochładzając go wcześniej nieco dmuchnięciem. Odstawił filiżankę, a następnie zaplótł ręce i położył je na kolanach. Uśmiechnął się smutno.
- Mam nadzieję, że myli się pani co do mojej osoby. Nie chciałbym zostać kimś tego pokroju, lepsza byłaby już śmierć z rąk Łowców lub Wymordowanych. Ale skończmy ten temat. Wystarczy już wzajemnego obrażania się, jakkolwiek wyszukane by było. Cieszę się, że uchyliłem chociaż trochę tej maski za jaką się skrywasz. Możesz mnie nienawidzić, możesz mną gardzić, możesz traktować mnie jak zwykłego lizusa. Nie dbam o to. Jakiekolwiek byłyby uczucia jakie do mnie żywisz...są to twoje uczucia. Nessy. Nie wymuskanej i dbającej o pozory Nessarosy. Wolę tą pierwszą. Ale zapewne moja opinia nic nie znaczy dla tak ważnej osobistości. W końcu ustaliłaś już przecież, że jestem tutaj jedynie dlatego, że chcę podlizać się twojemu ojcu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.16 14:29  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Zatkało ją.
Co za bezczel...
- Tak nieszczerych przeprosin nie jestem w stanie przyjąć, nawet jeśli faktycznie pańska opryskliwość zdołała dotrzeć aż do mojego obuwia.
Wstała. Miała serdecznie dosyć i nie zamierzała wysłuchiwać dalszych bzdur płynących ze strony niewychowanego dzieciucha. I choć usilnie starała się nie zwracać uwagi na jego wywody, to nie wytrzymała, gdy zasugerował, że 'udaje posłuszną' (to nie udawanie, jestem posłuszna do cholery, bo nie mam innego wyboru!). Obejrzała się na niego z niemą frustracją, sięgnęła po wciąż gorącą jak diabli herbatę i jednym zgrabnym ruchem oblała chłopaka. Filiżankę odstawiła na miejsce, gdyż nie było co tłuc tak ładnej porcelany i zanim ktokolwiek zdążyłby ją powstrzymać, szybkim, stanowczym krokiem opuściła lokal.
To nie moja wina. To nie moja wina. Tatuś zrozumie... Niech to szlag!

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.16 15:51  •  Oh, that's you... [Nessa x Ezra] Empty Re: Oh, that's you... [Nessa x Ezra]
Chłopak ze spokojem obserwował jak dziewczyna wstała ze swojego miejsca. Chociaż utrzymywał obojętną minę, to jego oczy błyszczały lekko, gdy wpatrywał się w nią wyraźnie zainteresowany.

I co teraz zrobisz?

Jego źrenice rozszerzyły się lekko, gdy dziewczyna sięgnęła po filiżankę. Tego się nie spodziewał. Czyżby aż tak jej dopiekł? Spróbował się uchylić, jednak nie do końca mu się to udało i gorący płyn oblał jego twarz oraz mundur. Zacisnął z bólu rękę, wbijając paznokcie w skórę i warknął głośno, starając się jednak opanować gniew. W końcu nie obraża się bezkarnie córki generała.
- Szlag!
Sięgnął po serwetkę, chcąc wytrzeć twarz z resztek naparu, przy okazji odprawiając zaalarmowaną całym wydarzeniem obsługę. Zauważył, jak Nessa opuszcza już lokal, jej krokom towarzyszyły spojrzenia wielu ludzi. On także był obserwowany. Parsknął śmiechem, po czym wstał i po uregulowaniu rachunku opuścił lokal, zostawiając przy okazji sowity napiwek mający pokryć czyszczenie stolika.
- Możesz zaprzeczać, ale czuję, że sama niedługo przyznasz mi rację. - mruknął sam do siebie, odpalając TechBike'a. Westchnął ciężko. Wygląda na to, że będzie musiał zamówić sobie nowy mundur...
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach