Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 06.05.16 0:20  •  Ćpuny w metrze. - Page 3 Empty Re: Ćpuny w metrze.
Walka nie była z góry skazana na porażkę, jednak by wygrać, należało wykazać się sprytem. Arachnidy, poznawszy mordercą siłę laseru, trzymały się w dwumetrowej odległości, pilnując i czekając na moment, gdy Anterio nie będzie się strzegł. Wodził lufą od jednego, do drugiego, wiedząc, że odsłoni się strzelając i wystawi na atak.
Yuu jednak rozwiała jego wątpliwości. Najpierw próbowała obrazić bezrozumne bestie, co nie udało jej się prawie wcale, z wyjątkiem skupienia na sobie ich uwagi, a potem popchnęła go w kierunku pociągu. Nabierając rozpędu, zdjął serią potwora siedzącego na dachu. Rzucił się w długą, próbując dobiec do drabiny, zanim czarne stwory go dopadną, jednocześnie odrobinę ufając Łowczyni, że go nie zawiedzie i odwróci ich uwagę.
To ostatnie wychodziło jej nawet znośnie - kiedy ona wciskała się pod pociąg, Ikar właśnie wspinał się nań, sadząc susy co kilka szczebli. Znalazłszy się na górze, położył się i pojedynczymi, metodycznymi strzałami zaczął zdejmować arachnidy stojące pod pociągiem, daremnie usiłujące dopaść Kami.
Ich ciała nie posiadały żadnej ochrony przed morderczymi promieniami Oriona, dlatego uporał się z nimi w niezbyt długim czasie. Niemniej, jego magazynek właśnie się wyczerpał. W myślach chwalił swoją broń za niemal bezgłośne strzały, bo wrząca tu walka mogłaby w takim wypadku przyciągnąć więcej różnorakich bestii. Usiadł na dachu i zaczął przeładowywać broń. W międzyczasie czerwonooka zdołała wspiąć się obok niego.
- Nie myśl sobie, że możesz tak po prostu mi rozkazywać. - rzucił cicho bezbarwnym głosem. - Jesteśmy teraz od siebie zależni, więc wszelki błąd, jaki wykona jedno z nas, może skończyć się fatalnie dla obojga. - odwrócił się w jej stronę i zmierzył ją spojrzeniem zimnych, stalowych oczu.
Zdawał sobie sprawę, że próba przekonania kobiety do swych racji jest płonna, niemniej nie mógł po postu godzić się na jej samowolkę, przydając jej dalszych argumentów za postępowaniem zgodnie z własnym widzimisię. Jeśli ten stan się utrzyma, będzie zmuszony strzelić jej w plecy i na własną rękę szukać wyjścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.16 0:26  •  Ćpuny w metrze. - Page 3 Empty Re: Ćpuny w metrze.
Przez chwile wpatrywała się niczym zahipnotyzowana w przestrzeń pod swoimi stopami. Walczące o lepsza pozycję do żerowiska mutanty przepychały się w próbach dostania na szczyt pociągu. Plątanina ich odnóży była niczym żywa, mroczna i niepokojąca masa. Kami nie była jednak zafascynowana tym zjawiskiem, z trudem łapała ostrość wizji, klękając nagle i kaszląc krwią, która pomimo zasłonięcia ust dłonią spływała po jej palcach.
Zbyt wiele wysiłku. Pomyślała, oceniając szybko to, co zrobiła. Nie było szans, by jej rany goiły się poprawnie, kiedy cały czas musiała wykonywać akcje takie jak te. Dla jej zdrowia najlepiej byłoby nie ruszać się przez kilka do kilkunastu dni. O to jednak nie śmiała prosić, czując w obowiązku ukrywać ból, przez który co chwila ciemniało jej w głowie. Przede wszystkim nie mogła nic ciężarem. To coś, czego uczono ją od dziecka.
- Strzelaj... pilnuje ci pleców. - Odezwała się pomiędzy strzałami, tak na wszelki wypadek, gdyby mimo prób maskowania, uznał jej zachowanie za oznakę osłabienia. Był do tego zdolny, zauważyła to już dużo wcześniej, bo bardzo sprawnie zajął się jej ranami.
Podparła się dłonią obok stopy, utrzymując ciało w przykucniętej pozycji na tyle wysoko, by w razie wypadku łatwo byłoby jej ciąć no-dachi do przodu. Mimo wszystko, żelazisty smak krwi w ustach nie pozwalał jej się skupiać. Nawet jeżeli nie było jej dużo, podświadomie czuła, że nie jest to najlepszy dla nich znak. Naboje się kiedyś skończą, a pajęcze mutanty zdawały się jedynie łączyć w jeszcze większe grupy. Mimowolnie przechyliła się do tylu, przysiadając na tyłku z przytłaczającym uczuciem bezsilności wiszącym nad głową. Oddychała głęboko, przesadnie głośno. Stróżki potu i spływały po jej czole, gdy gorączka postanowiła odezwać się w najmniej odpowiednim momencie.
- Heh, kiedyś mi za to jeszcze podziękujesz... - mruknęła mu za plecami chowając za szybkim oddechem nutę histerii w głosie. Odwróciła się i na kolanach zaszła go od tyłu, poruszając się na tyle spokojnie, by nie przeszkodzić mu w trakcie celowania. Odłożyła broń pod nogi i bezceremonialnie złapała go w bokach, bez ostrzeżenia obmacując nagle z góry do dołu.
Na wszystkich buddów, tylko nie śmiej mieć łaskotek. Stwierdziła w myślach czując, że zaraz zacznie się tutaj głośno śmiać, tylko wyobrażając sobie, jak dziwne może być w tym momencie jej zachowanie. Powstrzymała się jednak, ostatkami sił starając się przede wszystkim nie ześwirować i rozwiązać jakoś tą sytuację. Bez skrupułów grzebała mu po kieszeniach i sięgała tam, gdzie tylko miała taką możliwość. Mruczała pod nosem za każdym razem, gdy wyciągała z jego ekwipunku coś, czego akurat nie potrzebowała. Ta jedna, cholerna mała rzecz uciekała przed nią, jakby specjalnie w tym momencie utrudniając życie dwójki. - Dlaczego nie możesz być cholernym palaczem... - wywnioskowała szybko, że skoro nadal jej nie znalazła, pewnie nigdy nie miał w ustach tytoniu. Zagryzła wargę, oklepując powierzchownie każdą część ubioru.
Gdzie to jest, do cholery... gdzie-...
Zatrzymała się nagle, zastygając na kolanach, z ręką wyciągniętą daleko przed sobą, cofając ją powoli, z wymuszonym spokojem na twarzy. Znalazła ja w końcu, jedną, niewielką zapalniczkę, zdając sobie sprawę, że chwile wcześniej zawędrowała stanowczo za daleko. Kto jednak trzyma zapalniczki w kieszeniach od spodni, szczególnie w takiej chwili, gdy łowczyni bardzo jej potrzebowała. Dziękowała bogom, że jest ciemno. Noktowizory to jednak słaba sprawa. Zdjęła swój i w mroku, jedynie z pomocą dotyku cofnęła się na krawędź wagonu i kilkoma szybkimi szarpnięciami oderwała metalową osłonkę z góry zapalniczki po czym rzuciła ją pod nogi pajęczaków. Prze sekundę widziała ją jeszcze na dole, jednak dokładnie po upływie takiego czasu przedmiot zniknął jej sprzed oczu, ginąć nie tylko w czerni przestrzeni, ale także pomiędzy odnóżami bijących się pająków.
- Stracisz wzrok, albo życie. - Warknęła w jego kierunku. - Celuj w zapalniczkę.
Nie musiała się chyba tłumaczyć. Dobre trafienie powinno wzniecić w samym centrum arachnoidów ogień, co dla osoby, która musiała celować dokładnie w to miejsce z noktowizorem na oczach nie wyglądało zbyt jasno, czy bardziej... było właśnie zabójstwem dla tego zmysłu.
Złapała znowu no-dachi w obie ręce i podniosła się na chwiejnych nogach, grożąc stworzeniom swoja bronią, machając im przed nosem czy nawet trafiając czasami któregoś. Cokolwiek się zdarzy, nie może ich tutaj wpuścić.
- Na trzy, doktorku... raz...- zmrużyła powieki, czekając na nagły wybuch światła. - dwa...
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.16 23:15  •  Ćpuny w metrze. - Page 3 Empty Re: Ćpuny w metrze.
Była osłabiona, co zauważył, gdy na moment oderwał wzrok od kłębiących się w dole potworów i przeniósł go na oblicze Łowczyni. Krwawy kaszel i ciężki oddech nie umknął jego lekarskiej uwadze, choć prawdopodobnie jednie ze względu na ich bliskość. Podziwiał jej odwagę oraz wytrzymałość, lecz zdawał sobie sprawę, iż nawet największy twardziel nie przebiegnie maratonu z rozerwanymi jelitami. Z uwagi na jej zdrowie będą musieli znaleźć kolejną kryjówkę w przeciągu dnia. Inaczej odbije się to negatywnie na zdrowiu czerwonookiej.
W owej chwili musiał się skupić na innym problemie, który wciąż nie został rozwiązany, mianowicie kwestia arachnidów. Niektóre próbowały wejść na pionowe ściany pociągu, te musiał zdejmować celnymi strzałami z Oriona, lecz liczba nabojów malała, a ilość potworów nie wydawała się maleć. Kłębowisko tych czarnych istot zdawało się wzdymać i puchnąć, jakby wkrótce miały pochłonąć cały korytarz. Dwa lub trzy egzemplarze odbiegły w bok, chcąc zajść ich z flanki, wchodząc po wygodniejszej, chropowatej ścianie tunelu. Odwrócił się, by i te istoty pozbawić życia, zanim staną się śmiertelnym zagrożeniem, gdy wtem poczuł jak dłonie Yuu zaczynają przesuwać się po jego ciele. Zaskoczyło go to na tyle, że spudłował za pierwszym razem. Wówczas zagryzł zęby ze złości i ignorując naprzykrzające się bodźce usmażył kolejne pajęczaki.
Yuu... Naprawdę? Nie mogłaś sobie znaleźć lepszego momentu? Na przykład zanim wyruszyliśmy z kryjówki?
Nie odezwał się jednak, nawet wówczas, gdy drobne dłonie niebezpiecznie zbliżały się do miejsc dlań zakazanych. Ikar musiał przyznać się do swojego braku zrozumienia dla poczynań kobiety, aczkolwiek nie był to czas na ich roztrząsanie. Usiłował skupić się na swoim zadaniu, lecz okazało się to irytująco trudne. Nie popełniał błędów w sztuce, ale odkrył, że jego myśli kierują się zbyt daleko od następującego zagrożenia. Potrząsnął głową, by je przegonić, ale...
Drgnął, gdy ręka dziewczyny zaszła za daleko w swoich poszukiwaniach, a potem znalazła to czego szukała. Dopiero, gdy usłyszał jej głos, zrozumiał co planowała, molestując go namiętnie.
Posłuchał, bo plan wydawał się dobry. Namierzył zapalniczkę, po czym wystrzelił, odejmując oczy od noktowizora w celowniku. Rychło w czas, bowiem ułamek sekundy później mroczny tunel metra został rozświetlony przez wybuch gazu z zapalniczki. W jednej chwili stado arachnidów złaknionych świeżego mięsa, zmieniło się w skrzeczące cienkim głosem pudełko płonących zapałek. Ikar osłonił twarz przed żarem, parzącym jego skórę, a gdy było już po wszystkim, usiadł na dachu pociągu. Położył Oriona na kolanach i machinalnie zaczął go przeładowywać, nie patrząc na niego, lecz wpatrując się w twarz Yuu. W świetle ogniska mógł dostrzec krople potu na jej twarzy, jak również oddychające z trudem usta. Wyglądała, jakby miała się za chwilę stoczyć z dachu, co było całkiem możliwe, jak z niepokojem uświadomił sobie żołnierz. Sam jednak również nie czuł się wyśmienicie. Krótka, acz intensywna walka mocno go zmęczyła i teraz łapał oddech, który wstrzymywał podczas oddawania strzałów.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho - Dasz radę przejść jeszcze kilka kilometrów? Musimy znaleźć kolejne pomieszczenie techniczne, tu jest zbyt niebezpiecznie. - Zaskoczyła go troska o tę Łowczynię. Przed kilkunastoma godzinami byli jeszcze śmiertelnymi wrogami, sam niedawno rozważał możliwość zdrady. Jednak wspólna walka sprawiła, że poczuł do niej coś w rodzaju szacunku właściwemu towarzyszom broni, choć do tego określenia było jeszcze daleko. Póki co, był to dopiero zalążek, który mógł wykiełkować, na razie owocując medyczną uwagą Anterio wobec niej. Oczywiście, nie pozwolił, by było to po nim widać. Przybrał na twarz maskę obojętności, która pomagała w kontaktach z takimi jak ona.
- Połóż się na chwilę. Ruszamy jak tylko te pochodnie staną się mniej ruchliwe - gestem wskazał bestie w stanie agonii. - Właściwie, skoro ten temat padł już w rozmowie, to jakie stanowisko ty zajmujesz? - ponowił rozmowę przerwaną jej krzykiem i walką, by w pewien sposób ukrócić czekanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.16 19:47  •  Ćpuny w metrze. - Page 3 Empty Re: Ćpuny w metrze.
No dalej, do cholery, dalej...
Ponaglała w myślach płomień wybuchającej zapalniczki, który z początku bardzo niemrawo płoną wśród odnóży pajęczaków, przede wszystkim odstraszając je, a nie raniąc. Nie mogli jeszcze raz pozwolić sobie na nieefektywną utratę źródła ognia. Wpatrywała się w miejsce, które musnął pocisk tak długo, aż nagle przed jej oczami buchnęła jasna plama, pochłaniając odnóża arachnidów, a je same wpędzając w wielką panikę.
Bingo.
Odezwał się znowu jej głos w umyśle. Z dziwną obojętnością zauważyła, że nie ma nawet sił, by wykrzyczeć to na głos. Z mściwa satysfakcją wpatrywała się jak płomienie pożerają wyjące stworzenia. A co to było za wycie, pierwszy raz takie słyszała, prawie jakby ktoś nadepnął na ogon tysiącu myszy, ich pisk złączył w jeden, a całość rozciągnął w czasie i puścił wielokrotnie w tym samym momencie. Poczuła jak kręci się jej w głowie, dlatego upadła na kolana i zasłoniła dłońmi uszy. Pomimo swojego osłabienia uśmiechała się szeroko, pozwalając ciepłu omiatać twarz i rozświetlać krople potu w złotym blasku ognia. Odwróciła jednak głowę, natychmiast wykrzywiając usta w drugą stronę, gdy z tego fanatycznego zamysłu wyrwał ją głos Ikara. Prawie jakby dochodził z innego pokoju, słowa były niewyraźne, chociaż odpowiedź od razu cisnęła jej się na usta.
- Bez przesady, nie możecie nas aż tak nisko oceniać, jeżeli macie zamiar nas pokonać. - odwołała się szybko do odwiecznej walki po przeciwnych stronach muru. Na klęczkach podeszła do mężczyzny i potarmosiła mu czuprynę, prawie jak dziecku. - Dobrze się spisałeś, ale marny byłby z ciebie rebeliant. Za bardzo się wstrzymujesz.
Podciągnęła się na rękach do krawędzi wagonu, spoglądając jeszcze raz na płonące pobojowisko. W tym momencie nie było już jednego stwora, który chciałby na nich zapolować. Jasny blask płomieni drażnił oczy, ale jeszcze gorszy był zapach i dym, który buchał im prosto w twarz. Pokiwała głową na boki. Nie było sensu pytać o jej stan zdrowia, był taki, na jaki wyglądał lecz i tak nie mogli tutaj dłużej zostawać.
- Udusimy się. A jak ogień przygaśnie zjawi się tu więcej tego ścierwa. Ruszamy teraz, dam radę iść. - powiedziała ciągiem, nie dając mu szans na wtrącenie się i wybicie jej z tego głowy. Już teraz ledwo co mogli oddychać, a Kami wolała jeszcze trochę utrzymać jedzenie w żołądku.
Chwyciła no-dachi i umieściła je niezgrabnie na plecach przewieszone z paskiem. Zaciskała zęby, ale radziła sobie ze schodzenie. Wcześniej przeszła na kolejny wagon, by nie trafić w samo centrum płomiennej rzezi. Kiedy okropny smród palonych ciał dotarł do jej nozdrzy straciła zainteresowanie obserwacją swojego pośredniego dzieła.
- A czy ma to jakieś znaczenie? Jak zginiemy, to i tak mnie nie pochowają. - Mruknęła w odpowiedzi. Nie tylko z powodu wycieńczenia zrobiła to tak zdawkowo. Rebelianci nie chowali zmarłych, bo najczęściej nie mieli czego. S.SPEC nie przebierał w środkach, jeżeli chodzi o mordowanie jej towarzyszy. Po tym już milczała, zaciskając zęby i krocząc chwiejnie wzdłuż torów nie czekając na mężczyznę. Niech robi co chce.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.16 11:12  •  Ćpuny w metrze. - Page 3 Empty Re: Ćpuny w metrze.
Wątek zawieszony z braku chęci pisania userów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

 
Nie możesz odpowiadać w tematach