Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Miejsce spotkania: Biblioteka miejska.
Czas: Obecny.

Słońce powoli przesuwało się ku zachodowi, zwiastując nieuchronne nadejście zimowego wieczoru, aczkolwiek parę godzin minie, nim miasto pokryje ciemny płaszcz usłany migoczącymi punktami. Powietrze nasiąknięte było chłodem, a na ziemię od czasu do czasu opadał pojedynczy płatek śniegu, niemal natychmiastowo pozostawiając po sobie jedynie mokry ślad. Gdzieniegdzie zbierały się one jednak w większą kupkę śniegu - nie zabrakło także pokrytego śliskim lodem chodnika, na którym nieraz dzisiejszego dnia ktoś niefortunnie stracił równowagę. Ulice wciąż tętniły życiem, gwarem codziennych rozmów i delikatnymi uśmiechami widniejącymi na twarzach przechodniów. Wśród nich przemykał zgrabnie również eliminator - tym razem nie będący na służbie, ale kierujący się w stronę miejskiej biblioteki.
Chłodne spojrzenie, będące już stałym elementem jego wizerunku, przesuwało się powoli po mijanych budynkach, sporadycznie zahaczając też o mijane osoby. Nogi poruszały się niemal automatycznie, pewnie dążąc do obranego celu. Choć zazwyczaj widziany był w swoim mundurze, dzisiaj prezentował się nieco inaczej. Narzucony na ramiona gruby płaszcz zakrywał widniejący pod spodem szary sweter, a także częściowo jego czekoladowego koloru spodnie, dobrze przylegające do ciała. Wysokie czarne buty sięgały do połowy jego łydki, zaś dłonie odziane były w rękawiczki - teraz skryte jednak w kieszeniach. Poza tym owinięty wokół jego szyi ciemny szalik powiewał delikatnie na wietrze.
Zbliżywszy się do odpowiedniego budynku, pchnął potężne drzwi, które zaskrzypiały cicho pod jego naporem, a zaraz za nimi zniknął. Skierował się następnie schodami ku górze, skręcając jeszcze kilka razy w odpowiedni korytarz, ostatecznie przystając przed drzwiami biblioteki. Niesiony chęcią odnalezienia ciekawszej lektury, przekroczył próg pomieszczenia, początkowo nie zwracając uwagi na pracującą za ladą kobietę. Wprawdzie nie był nawet świadomy, że jedna z jego współpracownic ze S.SPECu zagrzewa tu jakieś stanowisko. Od razu skupił za to swoją uwagę na pierwszym regale, po którym przeleciał badawczo wzrokiem. Twarz Ryutarou nie wyrażała w tej chwili nic szczególnego - jak zawsze cechowała ją pewna obojętność na otoczenie, przez co trudno było odczytać targające nim emocje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Berenika dzisiaj nawet nie musiała iść do północnej części miasta, co bardzo ją cieszyło. Było dosyć chłodno, a znając jej miłość do ciepła, to przez połowę drogi narzekałaby na to, że zimno, że ślisko, że chce już iść spać... Humor z automatu zepsuty.
Na szczęście jednak S.SPEC jej nie potrzebowało, więc mogła pójść koło dziesiątej od razu do biblioteki, aby zająć się swoją ukochaną robotą. Zasiadła jak zwykle przy ladzie naprzeciw samego wejścia i ukryła się nieco za monitorem, po czym włączyła przenośny głośnik, uprzednio podłączając go do swojego telefonu. Zaraz pomieszczenie wypełniła cicha, spokojna melodia, a Kamińska z radością mogła wrócić do czytania jednej z książek, jaką złapała poprzedniego dnia. Nawet nie zauważyła wchodzącego do biblioteki eliminatora, ale przecież nie musiała się od razu rzucać i stawać na baczność przy każdym S.SPECu, jakiego spotka poza swoją robotą.
W pewnym momencie jednak przyszła jedna z jej pomocniczek, która poprosiła o znalezienie kilku tomów, jakie znajdywały się na pierwszym piętrze. Nie było tam zbyt wiele regałów, jednak dziewczyna była nowa i nadal nie była w stanie zapamiętać wszystkich pozycji czy nawet tego, że w prosty sposób może sprawdzić na jednym z ekranów, gdzie znajduje się dana książką. Luiza westchnęła cicho i wstała, po czym odłożyła książkę i sprawdziła na jednym z hologramów, gdzie był szukany przez pracownicę tytuł. Zaraz potem ruszyła niezadowolona na górę.
Niezadowolona, bo ta cholerna książka była dosyć wysoka. A Berenika wzrostem nie grzeszyła, choć i tak była nieco wyższa od standardowych Japonek. Stanęła przed regałem położonym nieco dalej od tego, przy którym stał Warner, po czym dzielnie wyciągnęła lewą rękę, chcąc złapać za książkę.
Nosz kuźwa, tylko trochę mi do niego brakuje...
Musiała nieco oprzeć się drugą ręką o regał, ryzykując nieprzyjemnym wypadkiem. Już łapała za tom, kiedy jej ręka, która była nieco źle oparta, poślizgnęła się. Musiała mocno się oprzeć o ten cholerny regał, bo ten niebezpiecznie zachwiał się i runął w pięknym stylu na Emilię, masakrując ją przy okazji spadającymi książkami. Ludzie mocno się ożywili i podbiegli do tego miejsca, pytając, czy wszystko jest w porządku.
- Cholera, ręka mnie boli... - rzuciła do siebie. Kątem oka zauważyła Eliminatora, więc zdecydowała się skierować w jego stronę kolejne słowa -Heeej, witam pana Moriyamę! Dobra, uprzejmości mamy za sobą, teraz możesz mi pomóc wygramolić się spod tego regału. Dostaniesz za to potem nawet kawę, serio!
Z pewnością będzie zadowolony, bo udawanie, że jest głuchy lub że niczego nie widział nie przejdzie - hałas był, w dodatku Berenika miała dosyć donośny głos, więc ciężko było jej nie usłyszeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zarejestrował kątem oka obecność dziewczyny obok siebie, ale nie poświęcił jej uwagi w postaci obdarzenia badawczym spojrzeniem, bo to utkwione było w szeregu stojących przed nim książek. Choć Warner nie był zapalonym molem książkowym, to lubił od czasu do czasu przeczytać coś interesującego, co przy okazji nie wyglądało jak raporty z pracy. Tych miał już po dziurki w nosie, a dawno nie zagłębił się w żadną fantastyczną fabułę.
Po dłuższej chwili kontemplacji kolorowej ściany regału, sięgnął ręką do jednego z egzemplarzy, by palcem wysunąć go z szeregu, a ostatecznie chwycić w dłoni. Zerknął na okładkę, ale trzymając się powiedzenia "nie ocenia się książki po okładce", rozwarł ją od razu, przebiegając wzrokiem po pierwszych linijkach tekstu. Styl pisania banalnie się nie prezentował, a zatem istniała szansa, że to szczęśliwy wybranek Ryutarou. Nim jednak podjąłby pochopną decyzję, przekartkował jeszcze parę stron, wyrywkowo zagłębiając się w kilka fragmentów historii.
Nie zdążył nawet dobrze się zastanowić, gdy jego uwagę przykuł nagły hałas i to dobiegający z dość bliska, bo właściwie z kilku metrów. Oderwał niebieskie tęczówki od otwartej książki, by przenieść je następnie na kupę nieszczęścia w postaci zwalonego na dziewczynę regału. Nie wspominając o tej całej zawartości leżącej wokoło.
Witam pana Moriyamę!
Mimowolnie jego twarz wykrzywił drobny grymas, gdy w głowie odbiło się znielubione nazwisko.
- Warner - poprawił ją machinalnie, z wielką niechęcią lustrując jej aktualny stan, a tym samym rozważając, czy faktycznie pomóc bibliotekarce, czy też olać, bo niestety zignorowanie w postaci udawania, że niczego nie zauważył, nie byłoby efektowne. Zwłaszcza że większość pobliskich osób zainteresowała się tym incydentem i otaczali teraz miejsce wypadku z troską wymalowaną na twarzach. Chyba tylko Eliminator miał ten wciąż niezainteresowany wyraz. Niemniej obietnica w postaci kawy brzmiała dość kusząco, tym bardziej, że powoli opuszczała go energia i odrobina kofeiny była jak najbardziej na miejscu.
Ostatecznie westchnął z pewnym zrezygnowaniem pod nosem, zamykając książkę i wsuwając ją ostrożnie w odpowiedni szereg. Poluźnił też dłonią owinięty wokół jego szyi szalik, bo różnica temperatur na zewnątrz, a w bibliotece była jednak wyraźna, toteż z każdą chwilą czuł narastające ciepło. Nie przewidywał niestety żadnych opóźnień. Normalnie wróciłby zapewne do mieszkania z nową książką i przesiedziałby przed nią kilka godzin... Albo też zmarnowałby je przed komputerem, pracując ponad programowo.
- Berenika, tak? - zapytał flegmatycznie, podchodząc bliżej, aczkolwiek na jego twarzy można było dostrzec pewne niezadowolenie. Właściwie nie pamiętał jej prawdziwego imienia czy nazwiska, najlepiej kojarzył pseudonimy, bo zwyczajnie nie pociągała go aż tak wiedza na temat innych.
Przystanął tuż przy brzegu "rozlanych" książek, przez chwilę tylko lustrując cały ten bałagan, ale w końcu odgarnął kilka egzemplarzy, by zapewnić sobie trochę miejsca, a tym samym przysunąć się bliżej. Chwycił pewnie za krawędzie regału, ostrożnie podnosząc go do pionu. W takich przypadkach zmechanizowanie okularnika było wielkim udogodnieniem, bo ciężar mebla nie stanowił żadnego problemu. Gdy już ustawił szafkę równo między innymi, rzucił dziewczynie kontrolne spojrzenie z ukosa, ciekaw, czy zdążyła już wstać i czy przypadkiem nie ucierpiała na tym dotkliwiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Z pewnością zwalenie sobie na głowę regału oznaczało bardzo przyjemny i pełny radości dzień, zdecydowanie (co z tego, że zbliżał się wieczór, lel, Bere manipuluje czasem i dla niej to początek dnia, tak). Jeżeli nie pogoda, to złośliwość rzeczy martwych, świetnie. Los jednak był wredną mendą, bo nie pozwolił się jej nacieszyć tym wieczorem.
Spojrzenie i ogólnie mina Warnera wcale nie poprawiała sytuacji, choć wiedziała dobrze, że gość był idealnym przykładem takiego aspołeczniaka, przy którym ona mogła się schować. W dodatku strzelał lodem z oczu, niedosłownie, ale jednak. Na jakiego Eliminatora by się nie trafiło - z każdym z nich jest coś nie halo. Moriyama czepia się używania jego nazwiska i ma ciągłą minę trupa, Kyofu był jaki był, pani Ford to pani Ford... No i był jeszcze Spadziński, ale o Polaczkach za wiele mówić w sumie nie trzeba.
- Jeden pies. - rzuciła ponownie w swoim języku - Będę wdzięczna za pomoc, serio.
Cierpliwie czekała, aż wojskowy pokona regał. Dopiero wtedy powoli podniosła się i upewniła, że wszystko jest w porządku. Zauważyła, jak ludzie nieco ich otoczyli i zaczęli się upewniać, że nic jej się nie stało, co nieco zdenerwowało i zażenowało bibliotekarkę.
Boże, za dużo ludzi na raz...
- N-naprawdę wszystko gra... - wydukała, spoglądając na rozwalone książki - Proszę się rozejść.
Chwila minęła, zanim zdołała pozbyć się wszystkich gapiów, ale w końcu się jej udało. Luiza odetchnęła głęboko i powoli zabrała się za zbieranie i układanie rozrzuconych książek. Musiała robić to wyłącznie lewą ręką, bo prawa znacznie odczuła ten wypadek i nieco ją bolała przy niektórych ruchach. Kiedy już pozbierała je wszystkie, podrapała się po głowie i upewniła, że żaden tom nie trafił tam, gdzie nie trzeba, a następnie spojrzała na Eliminatora.
- Dzięki, Warner. - uśmiechnęła się nieco krzywo, ze względu na złośliwą rękę - Jest coś, co chciałeś dzisiaj wypożyczyć? Zapiszę na Twoim koncie jak najszybciej się da i już mogę nawet ruszyć po tę nieszczęsną kawę. Wyglądasz jak pomniejszy trup.
Nie żeby to było coś nowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dla osoby postronnej, która zarazem byłaby świadoma niedotkliwego uszkodzenia bibliotekarki, to mogłoby być całkiem zabawne. Właściwie, gdyby Warner nie był sobą, czyli zbyt poważnie podchodzącym do wszystkiego pracoholikiem, pewnie sam prychnąłby z rozbawieniem, posyłając jej pobłażliwe spojrzenie. Ale że niestety był sobą, to przyglądał się dziewczynie jedynie z pewną dezaprobatą i typowym dla niego znudzeniem. Bo przecież codziennie widzi, jak regały walą się na niewinne osoby, prawda?
To, że z każdym Eliminatorem było coś nie tak, chyba faktycznie należało do potwierdzonych informacji. Ale z drugiej strony - czy nie z każdym wojskowym coś nie grało? Nie byli oni normalnymi ludźmi, zajętymi beztroskim życiem w idealnym świecie, otoczeni najbliższą rodziną i opatuleni marzeniami i celami, do których by dążyli. Oni musieli dbać o to, by właśnie życie innych prezentowało się w ten sposób. Poświęcali własne potrzeby i przyszłość dla dobra społeczności, choć pewnie brzmi to zbyt kolorowo.
Zerknął jeszcze przelotnie na ustawiony regał, by upewnić się, że ponownie nie będzie chciał dobić bibliotekarskim, po czym zlustrował beznamiętnie wianuszek stojących wokoło ludzi. Westchnął cicho, krzyżując dłonie na piersi i czekając, aż się rozejdą. Nie przepadał za takimi tłumami, aczkolwiek codziennie miał z nimi styczność. Ludzie potrafili głównie się gapić albo nagrywać coś kamerą, by zaraz wrzucić do internetu i chwalić się swoim jakże wspaniałym materiałem.
- Regały to jedyne twory tego świata, które na Ciebie lecą? - zapytał z nutą złośliwości w głosie, ale absolutnie nie sugerował jej braku powodzenia u mężczyzn. Skądże. Chyba tylko włączył mu się tryb uszczypliwości i zwyczajnie musiał dać temu upust, a że Berenika akurat mu się nawinęła... To pech.
Zlustrował ją przelotnie spojrzeniem, ułamek sekundy dłużej zatrzymując wzrok na jej obolałej zapewne ręce. - Właściwie tylko "Zerwane zaręczyny" Christie - odparł flegmatycznie, krótki moment zastanawiając się, czy zdecydować się na tę pozycję, czy też nie. Jak dotąd nie miał do czynienia z tą autorką, ale stwierdził ostatecznie, że kiedyś musi być ten pierwszy raz. - A kawa będzie mile widziana - dodał jeszcze, poluźniając zupełnie uścisk szalika wokół swojej szyi, by właściwie zsunąć go z siebie i rozpiąć nieznacznie płaszcz. Skoro i tak posiedzi tu trochę dłużej, to nie miał zamiaru się ugotować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Prychnęła, kiedy usłyszała pytanie wojskowego. Ledwo co przyszedł, a już planował bawić się w swoje humorki i złośliwości? Dopiero wieczór się zbliżał, cały dzień jeszcze miał przed sobą. Zastanawiające było to, czy Moriyama potrafi w ogóle wysilić się na jakieś resztki uprzejmości, czy jednak zawsze strzela lodem z oczu, nie zważając na to, z kim rozmawia. Luiza pracowała dla S.SPEC już kilka ładnych lat i miała wgląd na większość wojskowych, więc bezproblemowo ich rozpoznała i wiedziała, jak się mniej-więcej zachowują. I jeszcze nigdy nie widziała go zadowolonego czy chociażby nieco bardziej ożywionego. Albo miała pecha do sytuacji, albo Warner był prawdziwym człowiekiem-betonem.
- Mogło być gorzej. - odpowiedziała z zadziwiającą szczerością, wywracając przy tym teatralnie oczami - Ale nasz wspaniały i dzielny wojak wiedział, kiedy wpaść. Może jeszcze mi wmówisz, że to był zwykły zbieg okoliczności, co?
Z pewnością był, w to wątpić nie można, ale jednak po części bawiło ją to, że akurat dzisiaj Warner przybył do biblioteki, kiedy to regały stwierdziły, że się buntują i lecą. Pewnie na samą myśl, że eliminator pojawił się w tymże budynku, dostały zawału. Chociaż słyszała, że wpada tu raz na jakiś czas i wybiera jakieś książki. Wystarczyło spojrzeć na konto, aby to stwierdzić.
- O, to dobrze się składa, bo mamy ją od niedawna. - powiedziała zadowolona, spoglądając na regał, na którym leżał wskazany przez Warnera tytuł - Miło by było, gdybyś potem po skończeniu lektury ocenił ją jakoś, nawet za pomocą samych punktów. No chyba, że lubisz recenzować, wtedy to już w ogóle będę niszczyć z radości sufit. I lepiej sam po nią sięgnij, żebyśmy znowu nie musieli ryzykować kolejną wywrotką oburzonego regału.
Naprawdę wolała już przeboleć złośliwe komentarze Eliminatora. Przynajmniej one aż tak bardzo nie bolą. Nawet czasem potrafią ją rozbawić.
- W takim razie zapraszam na dół. Zaraz przyniosę z zaplecza drugi fotel. - powiedziała, po czym powoli ruszyła na parter, a następnie do pomieszczenia dla personelu, z którego po chwili wywiozła drugi fotel dla wojskowego. Zaraz potem znowu zniknęła, aby zgodnie z obietnicą zaparzyć nieco kawy. Pomieszczenie wypełniło przyjemny zapach, przez co siedziała nieco dłużej niż powinna, ale w końcu wróciła do Warnera (zakładając, że te z łaski swojej poszedł za nią). Postawiła kubki na stoliku przy ścianie i przysiadła na swoim fotelu, łapiąc za swoją kawę.
- Działo się ostatnio coś ciekawego? - spytała po jakimś czasie. Raz na jakiś czas warto by było kopać ciszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony - brak zainteresowania ze strony gracza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach