Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 02.01.16 11:01  •  Kwatera księdza Empty Kwatera księdza
Niewielki pokój o szaro - białych ścianach. W rogu pokoju znajduje się konfesjonał, dla osób koniecznie wymagających spowiedzi albo po prostu chcących koniecznie porozmawiać na osobności. Oprócz niego, w pokoju znajduje się dwuosobowe łóżko, szafa na ubrania i komoda wypełniona narzędziami, przydatnym do pracy. Oprócz tego na jednej ze ścian znajduje się niedziałająca, ale odświeżona broń - strzelba winchester.
Pod łóżkiem poza zbiorem alkoholu znajduje się skrytka na broń - PGM Hécate II, karabin wyborowy. Do tego amunicja do niego oraz Cezetki, którą Priest nosi przy sobie.


Ostatnio zmieniony przez Priest dnia 05.01.16 18:09, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.16 16:25  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Skończył wreszcie brać prysznic i zaczął się ubierać. Zasadniczo, poprzestał jednak na spodniach, bo koszulę można było uznać za straconą. Taka ilość krwi się raczej nie spierze, a połatanie jej również nie wchodziło już w grę. Przyjrzał się jej dokładnie i włożył rękę w jedną z dziur, by sprawdzić jej rozmiar. Gdy jednak kończyna zapadła się w nią aż po łokieć, wzruszył ramionami i cisnął strzępami materiału gdzieś w kąt.
- Trudno. Będzie trzeba poszukać nowej - mruknął do siebie, nie specjalnie przejęty stratą i ruszył w stronę swojej pracowni. Tak samo, jak zagłębił się w plątaninę korytarzy, zagłębił się również w labirynt swoich myśli. Strasznie często dumał w obłokach, a kiedy miał niby to robić, jak nie podczas nudnego, samotnego marszu? Przecież nie mógł sobie pozwolić na odpłynięcie podczas pracy nad jakąś trucizną czy urządzeniem. Odpadały też akcje dla organizacji czy inne wymagające skupienia czynności. Niby pozostawał jeszcze czas wolny w pracowni, ale jego jakoś zawsze było mu mało. Zwłaszcza, kiedy po zażyciu jakiegoś specyfiku nagle okazywało się, że w mgnieniu oka minęły mu trzy godziny.
Ach. Słodki sen. Kiedy ja się ostatnio kładłem? Przecież nie tak dawno temu. Nie, zaraz. To przez posiłek. Zawsze się robię senny, kiedy dużo zjem.
Przed oczami pojawił mu się obraz sprzed kilku godzin. Nie powinien był się szlajać po tamtej części miasta. Zawsze natyka się tam na kłopoty. Tylko dlaczego? Naprawdę wygląda na aż takiego frajera dla tamtych opryszków? Z resztą, nie ważne. Przynajmniej się najadł, więc obiady będzie miał w najbliższych dniach z głowy. Zawsze to jakaś oszczędność czasu.
Skręcił gwałtownie i szarpnął za klamkę. Jak gdyby nigdy nic, wszedł do środka. Przecież był u siebie.
No i tu własnie czekała go niespodzianka. Nie był.
Zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
Chwila. Gdzie ja jestem?
Rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Nie pamiętał go. Najwyraźniej nigdy tu nie był albo pomieszczenie tak bardzo zmieniło się pod jego nieobecność, że zupełnie go nie nie rozpoznał.
- Gdzie ja trafiłem? - wyrzucił z siebie, nadal w lekkim szoku.
Chyba powinienem jednak odświeżyć nieco swoją pamięć odnośnie tego miejsca. Głupio się gubić po pięciuset latach mieszkania tutaj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.16 18:28  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Wędrował właśnie z magazynu łowców ze szklaną butelką pełną szkarłatnego piwa, a jego uśmiech na twarzy był zauważalny z odległości kilometra. Rozpromieniony Yasuo znów miał w swoich dłoniach jego ulubiony napój bogów, to, co zawsze postawi na nogi. Oczywiście raz na czas musiał chować butelkę w nieciekawych miejscach, żeby nikt po drodze nie spytał przypadkiem, skąd wziął piwo. Bo wykradanie bimbru z magazynu Łowców najprawdopodobniej nie skończyłoby się przyjemnie.
Szlajał się korytarzami, unikając większych grupek Łowców, aż w końcu znalazł się na swoim korytarzu. Ruszył w kierunku swojego pokoju, po drodze gmerając po kieszeniach w poszukiwaniu kluczy. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że zostawił kwaterę niezakluczoną.
Ale to i tak nie miało znaczenia - ksiądz zdążył zauważyć, że drzwi jego przytulnego (mniej lub bardziej) kącika są otwarte. Mało tego, Yasuo dostrzegł również padający na ziemię cień jakiejś osoby, z pewnością tej, co znajdowała się teraz w jego pokoju.
Zmarszczył brwi, ponownie chowając alkohol za spodnie i ściągając w dół koszulkę. Wolnym krokiem ruszył ku drzwiom swojego pokoju, zastanawiając się, kogo naszło na zwiedzanie jego kwatery.
- Jest tu kto? - zapytał jak idiota. Oczywiście, że ktoś tam był - cień tej osoby z pewnością to potwierdzał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.16 18:44  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Chwila zamyślenia i zagubienia nie trwała długo... chyba... prawie na pewno. Niestety nie miał przy sobie zegarka, więc nie był w stanie tego określić. Czasami miał potworne problemy z koncentracją. Może powinien nieco ograniczyć kontakt z chemikaliami i zakładać maskę? Nieee. Gdzieżby. Przecież i tak nie miał ochoty zmieniać przyzwyczajeń.
Usłyszał za sobą kroki. Ktoś się zbliżał. Poison nie specjalnie się tym przejął. Po tej części podziemi pałętali się tylko Łowcy, a tych nie musiał się przecież obawiać, nieprawdaż? Nie przyszło mu do głowy, że może w jego stronę iść właśnie właściciel kwatery, do której Gadzina władował się bez pytania. Z resztą. Co zrobi? Wkurzy się i zagrozi, że go zastrzeli? Połowa jego znajomych tak robiła, a jakoś nadal żył.
Odwrócił się dopiero, gdy kroki ucichły i usłyszał za sobą męski głos. Odwrócił się na pięcie i wyjrzał przez drzwi, by sprawdzić z kim ma przyjemność. Uśmiechnął się do niego szeroko.
- A dzień dobry - przywitał się, jak gdyby nigdy nic i wpatrywał się w niego przez chwilę. Nagle potrząsnął głową, jakby sobie o czymś przypomniał. Wskazał za siebie.
- To Twój pokój? Masz może koszulę na zbyciu? Moja się trochę "zniszczyła". - Przy ostatnim słowie pokazał palcami cudzysłów. Przesunął się, by nie zastawiać już swoim ciałem całego wejścia i zamiast tego oparł się o ścianę obok framugi.
Hmm. Kto to do diabła jest? Ile się tu pozmieniało pod moją nieobecność?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.16 19:15  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Stanął w drzwiach jak idiota. Zatkało go kompletnie. Oto w jego pokoju znajdował się jakiś ziomek z blizną na mordzie (w Popka się bawił?). Ale najbardziej przerażające było, jak usta owej persony rozciągnęły się w uśmiechu. Wyglądało to dla księdza nieco przerażająco. Dopiero po dłuższej chwili stania jak baran, Yasuo ruszył w kierunku swojego łóżka, i jak gdyby nigdy nic wyciągnął ze spodni butlę bimbru. Wysunął spod łóżka szufladę pełną alkoholu, włożył do niej piwo i z hukiem zamknął.
- Liczę, że to pozostanie między nami. Jestem Yasuo i zaraz coś znajdę. - mruknął ksiądz, po czym zaczął grzebać w szafie i wyjął jakiś biały podkoszulek. Rzucił nim w przybysza.
- Masz. - mruknął. Nie za bardzo lubił, jak ktoś mu na chama wjeżdżał do pokoju. Nikt chyba tego nie lubił. Czeka się albo puka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.16 21:46  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Huh. Zaciął się chłopak. Częsta reakcja.
Wymordowany nie przejął się specjalnie zaskoczeniem ze strony księdza. Było ono najzupełniej zrozumiałe. Jakiś nieznajomy ładuje ci się na chama do pokoju i jeszcze chce od ciebie ciuchy. To może nieco wytrącić z równowagi.
Oj tam, oj tam. Mogło być gorzej. Przynajmniej spodnie mam na sobie.
Wszedł z powrotem do pomieszczenia zaraz za Łowcą i znów zaczął się rozglądać.
Zaśmiał się bezgłośnie, widząc zapasy mężczyzny. Komu jak komu, ale Poisonowi nie powinien ich pokazywać. Gorzej byłoby chyba tylko wtedy, gdyby pokazał mu apteczkę wypełnioną dragami. Jedynie one zwyciężały z promilami.
- Nie, nikomu nie powiem - rzucił, zahaczając ręce o kieszenie i błądząc wzrokiem po ścianie.
- Mów mi Poison - rzucił mimochodem. Był nieco ciekaw czy nowy znajomy skojarzy może ten pseudonim. Był on tutaj znacznie bardziej rozpoznawalny niż imię i nazwisko, którego nawet większość nie słyszała.
Dopiero teraz zwrócił uwagę na nieco oddalony konfesjonał. Zbliżył się do niego i zaczął przesuwać palcami po drobnych zdobieniach. Najbardziej zainteresował go krzyż. Dawno nie widział tego symbolu.
- Mmm. Kojarzę to. Chrześcijanie, tak? - Odwrócił się i złapał nadlatujący podkoszulek. Rzucił na niego okiem, po czym naciągnął na siebie.
- Dzięki - mruknął, nadal przyglądając się konfesjonałowi. Zmarszczył brwi i wskazał go brodą.  
- Co to tak właściwie jest? - zapytał szczerze zaciekawiony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.16 16:29  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Spotykał się z różnymi typami ludzi, ale jeszcze nie słyszał, żeby ktoś nie wiedział, czym jest konfesjonał. Trochę go to zdezorientowało - rozumiał, że gość mógł być ateistą, ba! Rozumiał, że gość mógł by nawet nie wiedzieć, czym jest tabernakulum. Ale konfesjonał? Przecież chyba każdy wie, co to jest. Klecha zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiając, po czym stwierdził, że powinien uprzejmie odpowiedzieć na pytanie.
- To? Nazywa się to "konfesjonałem". Katoliccy księża spowiadają w tym lud Boży, a ich grzechy zostają im przez Niego odpuszczone. - Yazuo odkaszlnął i podrapał włosy z zakłopotaniem. Cóż, nie za bardzo wiedział, co mógł jeszcze powiedzieć. Miał mu opisać, jak tam się wchodzi?
Poison. Skądś kojarzył ten pseudonim, ale nie na tyle dobrze, żeby wiedzieć kim on w ogóle jest. Yasuo był w Łowcach od stosunkowo krótkiego czasu, więc nie miał okazji zapoznać się z każdym członkiem podziemnej organizacji rebeliantów. Niemniej kojarzył tę nazwę.
- Czym się tu zajmujesz? - spytał przybysza spowiednik, po kolei otwierając każdą z szuflad w komodzie. Chciał czymś zająć ręce, a ostatnio skończył czytać całą Biblię, więc pozostało mu robić pracę fizyczną. Otwierał co rusz to nowe szuflady, pełne narzędzi bądź nienaprawionej broni. W końcu wyjął rozłożoną na części starą berettę, śrubokręt, wosk i parę innych pierdół. Walnął nimi na komodę, przystawił do niej krzesło, po czym wyjął szmatkę i nalał na nią wosk. Następnie rozkręcił na części zamek pistoletu, po czym zaczął go woskować.
- Nie przeszkadza Ci, że czymś się zajmę? Ta spluwa i tak nigdy nie zadziała, ale lubię zajmować czymś ręce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.16 13:24  •  Kwatera księdza Empty Re: Kwatera księdza
Poison zaśmiał się lekko.
- A skąd Ty tu wytrzasnąłeś coś katolickiego? Sprowadziłeś od pierzastych? Może i sporo mnie ominęło, ale ta religia zawsze była tu niszowa. - Westchnął i odsunął się od dziwiącego go obiektu.
- Kiedy na świecie było więcej wierzących, przed wybuchem wirusa, w Japonii było niecałe 0,3% katolików. Wątpię by w okresie zaniku jakiegokolwiek teizmu znalezienie czegoś takiego należało do łatwych. Prędzej gdzieś w starej europie, ale w M3? - mamrotał z zamyśleniem.
Gdzieś chyba widziałem jedną świątynię chrześcijańską, ale kiedy to było? Możliwe, ze już ją zburzyli, skoro Kościół Nowej Wiary ma się tu rozprzestrzenić.
- Mm? A tak. Obecnie jestem strategiem - rzucił bez zastanowienia, nadal pogrążony w zamyśleniu.
Nigdy specjalnie nie interesował się religiami. Czasem miał problemy z przypomnieniem sobie zasad tak szeroko rozpowszechnionego tutaj buddyzmu, a co dopiero mówić o znajomości jakichś przedmiotów sakralnych religii, o której jedynie gdzieś coś czytał albo usłyszał, kiedy raz przez przypadek władował się do Edenu.
- Dlaczego wstawiłeś sobie to do pokoju? - Odwrócił się w końcu do swojego rozmówcy twarzą i wbił w niego spojrzenie, unosząc jedną brew. Skrzyżował ręce na piersi i znów zaczął kręcić się po pomieszczeniu.
Minus podziemi, tu zawsze było zimno. Dla kogoś z gadzią krwią nie było to zbyt dobre. Brak odpowiedniego okrycia szybko prowadził do wychłodzenia zmiennocieplnego organizmu.
Nie powinienem był zapominać płaszcza.
Zganił się w duchu, ale na zewnątrz nawet się nie skrzywił. Nie miał ochoty chwalić się na prawo i lewo swoimi słabościami.
Dobrze, że przynajmniej tę koszulkę dostałem bez niepotrzebnej dyskusji. Gdyby nie temperatura, spokojnie mógłbym chodzić i bez niej.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie, skąd. Rozumiem siłę nawyków - rzucił lekko i dostawił sobie do niego krzesło. Nie usiadł jednak normalnie, a na odwrót. Tak, by opierać się z przodu rękami na oparciu i oplatać dolnymi kończynami tylne nogi krzesła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach