Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

MG: Skoczek
Uczestnicy: Asmodeus
Poziom trudności: Średni.
Cel: Zdobycie artefaktu lub jednej z umiejętności z nagród.

Dodatkowe informacje: Możesz wybrać, jak postać jest ubrana, ale nie może posiadać przy sobie żadnej broni.




Pierwsze, co odczuł Asmodeus po przebudzeniu to uporczywy ból głowy. Czuł się otępiały, zmysł węchu najwyraźniej postanowił zrobić sobie przerwę, a panująca wokół ciemność uniemożliwiała mu dokładne rozejrzenie się po pomieszczeniu. Dodatkowo, zupełnie jakby jego sytuacja nie była już dość fatalna, po chwili mógł odkryć, że ktoś związał mu ciasno szorstkim sznurem zarówno nogi jak i ręce. Sądząc po dość słabym czuciu - stało się to stosunkowo dawno temu i lepiej, by anioł dość szybko wymyślił sposób na pozbycie się więzów.
Jedynym plusem zaistniałej sytuacji wydawało się powolne przyzwyczajanie wzroku do ciemności. Asmodeus mógł zauważyć, że znajduje się w niewielkim pomieszczeniu, bez okien, z małymi drzwiami. Jedynym widocznym przedmiotem było małe lustro bez ram leżące w niedalekiej odległości od niego, chociaż ewidentnie nie było zwyczajne. Nie odbijało bowiem niczego oprócz pomieszczenia, zupełnie jakby persona anioła dla niego nie istniała.
Kłopotliwa sytuacja, a więc lepiej, by anioł wykazał się żelaznymi nerwami i pomysłowością. Ktokolwiek go spętał, raczej nie zamierzał zaprosić go na herbatkę i ciasteczka.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Dzisiejsza pobudka anioła nie należała do tych najprzyjemniejszych. Głowa mu pękała, a ciało częściowo odmawiało posłuszeństwa.
Otaczał go mrok, lecz wraz z czasem jego oczy przyzwyczajały się do ciemności, a ciało powoli wybudzało się z odrętwienie. To co Asmodeus mógł zobaczyć było niewielkim lusterkiem, bez ramki, oraz sześciennym pomieszczeniem z jedynymi małymi drzwiami. Gdy anioł chciał się odnieść zorientował się iż został związany.
Lina była szorstka, lecz przed większymi zadrapaniami chroniły go ubrania. Asmodeus jednak nie mógł... nie chciał siedzieć tu do usranej śmierci i zaczął zastanawiać się nad możliwością ucieczki. Nie miał jednak zbyt dużo rozwiązani.
Próba wyswobodzenia się bez użycia narzędzi była czymś równym z niemożliwym. Jednak lusterko ratowało go z tej sytuacji.
Anioł powoli zaczął się czołgać do szklanego przedmiotu, musiał wyglądać komicznie pełznąc tak przez pusty pokój no ale cóż, nie miał innej opcji.
Gdy wreszcie udało mu się dotrzeć do lustra spojrzał w nie, jednak coś nie pasowało. Lustro odbijało wszystko, po za nim samym. Jakby był niewidzialny. Asmodeus jednak nie dał się zwieść i kontynuował swój plan.
Obrócił się do lusterka tak by rozbić je butem.
Czarne męskie obuwie opadło na lusterko.
To co chciał zrobić anioł to po rozbiciu lustra odniesienie jednego z odłamków szkła i przecięcie liny. Gdy się uwolni pomyśli co dalej. W obecnej chwili ważne było dla niego to, by się uwolnić.

Ubranie:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rozcięcie liny wymagało czasu, niemniej po dłużej chwili więzy puściły. Wszystko jednak ma swoją cenę; szklany odłamek poranił lekko palce Asmodeusa i chociaż nie były to poważne obrażenia, to mogły być dość drażniące. Mimo to uwolnienie nóg nie powinno raczej zająć wiele czasu aniołowi, chociaż natychmiastowe wstanie byłoby raczej złym pomysłem. Nagły powrót krążenia wywoływał ból, a w dodatku kończyny w dalszym ciągu były sztywne, wymagały rozciągnięcia, rozgrzania. Krótko mówiąc, jak na razie zakres jego ruchów był nieco ograniczony.
Co w tym momencie bardzo, ale to bardzo mu nie sprzyjało. Nagle, bez żadnej zapowiedzi z zewnątrz, drzwi otworzyły się gwałtownie, a do pomieszczenia wparował niski, nieco przygarbiony mężczyzna w podeszłym wieku, trzymając w ręku kaganek.
- Stłukłeś lustro – burknął z niezadowoleniem – głupcy. Czemu oni zawsze tłuką lustro?
Drugą część zdania wymamrotał, patrząc się w jakiś punkt po swojej prawej stronie. Niemalże od razu w odpowiedzi coś zaskrobało pazurami o posadzkę, a w jednym ze szklanym odłamków mignął kosmaty kształt.
- Zostaw, bo Pan będzie niezadowolony – syknął starzec, odganiając coś ręką, po czym zerknął bez ciekawości na Asmodeusa – wstawaj. Trzeba się śpieszyć, już i tak zbyt długo na ciebie czekał.
Coś warknęło cicho, jednak bardziej zabrzmiało to jak zwierzęcy śmiech, wywołujący nieprzyjemne dreszcze. Najwyraźniej anioł wpakował się w ponadprzeciętne kłopoty.

Podsumowanie: Sztywność mięśni, a przez to trudności w swobodnym poruszaniu się - utrzymuje się przez 2 posty; lekko poranione palce, nie ma to jednak większego wpływu na fabułę.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Gdy anioł rozcinał liny przez przypadek się zaciął, skaleczenie nie było duże, lecz kropelki krwi pociekły po jego palcach.
Jednak to nie było jego jedynym zmartwieniem, gdy wstał przeszył go olbrzymi ból przez co wykrzywił twarz w dziwaczny grymas jakby udawał, że wszystko okej.
W pewnym momencie drzwi do komnaty otworzyły się, a do środka wszedł starszy mężczyzna. Anioł zapewne skorzystałby z okazji i zabił dziadygę ale coś mu mówiło, że to chyba najgorsza i najgłupsza rzecz jaką mógłby zrobić. Dodatkowo jego stan mu na to specjalnie nie pozwalał. Dlatego grzecznie ruszył za mężczyzną. Mimo, że widział tylko jego czuł obecność czegoś jeszcze. Równie mrocznego co on sam.
Gdy szedł tak niemrawo za facetem otworzył usta, lekko zachrypniętym głosem, widocznie musiał przesiedzieć tam strasznie długo.
- Co do lustra... To było najprostsze rozwiązanie - odkaszlnął - Wiesz dziadku, życie z brudasami wyrabia złe nawyki - skrzywił się.
Cały czas czuł jakby coś podążało za nimi. Jedynym światłem było to od kaganka mężczyzny, który otworzył drzwi. Asmodeus machnął delikatnie ręką by użyć trochę swej mocy żywiołu i wzmocnić światło wydobywające się z lampy staruszka. Miało to na celu pokazać aniołowi to czego jego oczy nie mogły dostrzec w tym mroku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Starzec parsknął jedynie zdegustowany pod nosem, chociaż nie zdecydował się na żaden słowny komentarz, ruszając po prostu żwawo przed siebie. Z kolei towarzyszący im byt zachichotał nisko, jakby postawa anioła niezmiernie go bawiła.



    Nadziemię zamieszkują dziwne stworzenia, Pesh'ran. A mówiłeś, że to sami idioci.



Te słowa usłyszał również i Asmodeus, czy też raczej p o c z u ł  je. Zupełnie jakby coś subtelnie muskało jego świadomość. Chociaż jednocześnie od czasu do czasu "to coś" zdawało się napierać na umysł anioła, jakby próbowało nakłonić go do gwałtowniejszej reakcji. Sprowokować do jakiegoś obronnego odruchu.
- Nie zwracaj na niego uwagi - odezwał się nagle starzec - nie jest przyzwyczajony do gości.
Stworzenie warknęło cicho, najwyraźniej niezadowolone, zupełnie jakby słowa przygarbionego mężczyzny uraziły jego dumę, po czym zamilkło. Urwał się również stukot pazurów, więc najprawdopodobniej przestał im towarzyszyć.
- To dość stare miejsce, aniele - rzucił chrapliwie mężczyzna, sprawnie odnajdując się w plątaninie korytarzy. - Pan rzadko kiedy życzy sobie mieć jakiś gości. Niemniej od czasu do czasu inspirują go różne rzeczy. Ewentualnie umiejętności. Musisz jednak pamiętać, że jak każdy, kto dzierży władzę... nawet jeśli mówimy o tak ponurym miejscu jak to, ma inne oczekiwania od zwykłych ludzi. Zakładając, że ktokolwiek tutaj jest jeszcze człowiekiem, ale podejrzewam, że rozumiesz, o co mi chodzi.
Cała przemowa była najwyraźniej swoistego rodzaju ostrzeżeniem. W końcu oboje stanęli przed niewysokimi drzwiami skonstruowanymi ze spróchniałego drewna. Podczas całej podróży Asmodeus mógł zobaczyć jedynie ciemne korytarze, bez żadnych zdobień, a także od czasu do czasu drzwi podobne do tych. Wątpliwe więc, by kiedykolwiek mógł odnaleźć się w tym dziwnym miejscu.
- Wchodź. Tam już idziesz sam - powiedział starzec, wpatrując się w niego bez większym emocji.



    Sam. Czy aby na pewno, Asmo?



Szepnęło coś cicho.
Pytanie jednak brzmi, jak długo anioł będzie karnie wypełniał wszystkie polecenia, czy też raczej, w którym momencie względny spokój stanie się marzeniem... w końcu nikt mu ust taśmą nie zakleił, a przebywające tu byty raczej nie grzeszyły cierpliwością.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Asmodeus szedł krok w krok za starszym mężczyzną. O dziwo słuchał to czego tamten miał do powiedzenia, a cała sytuacja nie specjalnie nakręcała go do odwalenia jakiś dziwnych akcji. Jednak parę rzeczy nie dawały mu spokoju.
Gdzie on jest?
Anioł chciał przez chwilę spytać o to starca, lecz w pewnej chwili zrezygnował czując, że ten i tak mu nie powie dokładnie tego czego on sam chciał. Dlatego też kontynuował marsz ciemnym korytarzem. Mimo dziwnego "czegoś" co cały czas im towarzyszyło Asmodeus nie miał nic przeciwko.
Kiedy tak staruch opowiadał mu czemu tu jest, tak jakby, parę rzeczy go zainteresowało. Wyjątkowe umiejętności. Anioł nie wiedział przez chwilę czy miał odebrać to jako komplement, czy coś innego.
- Ponure miejsce? - powiedział jakby zdziwionym głosem - Jak dla mnie jest całkiem przytulne, gdyby tej irytującej maszkary się stąd pozbyć. - podniósł delikatnie kącik ust, przybierając na twarzy kwaśny uśmiech.
Tak więc Asmodeus powoli łączył ze sobą fakty, mimo iż nie wiedział jeszcze jakim cudem znalazł się w tym miejscu wiedział jedno, było ono stare, może nawet tak samo jak sam anioł. Jednak wiedział coś jeszcze idzie do jakiegoś władcy... króla? Najwyraźniej panującego w tym pogrążonym w cieniu miejscu. Co właściwie mógł chcieć właściciel tego miejsca od anioł? Chciał go wykorzystać? Coś mu powierzyć? Nauczyć?
Anioł tego jeszcze nie wiedział, lecz niedługo miał się przekonać.
Gdy doszli do masywnych drewnianych drzwi lekko uniósł brew do góry.
- Rozumiem. Tak, więc dalej mnie nie prowadzisz starcze. Mogę poznać imię osoby, która prowadziła mnie do swego "Pana" jak mniemam? - Jego słowa były trochę wymuszone, używał staromodnego tonu zawierającego wiele niepotrzebnych zwrotów, ale co się czepiać. Czasem lubi wrócić parę lat wstecz... hehe parę.

Słysząc znowu głos w swojej głowie skrzywił się z niesmakiem. Nie widział kto się do niego zwracał co go frustrowało, lecz zarazem ciekawiło.
- Sam... czy nie sam. Kto to wie. Zawsze jesteśmy obserwowani i zarazem nigdy sami. Zawsze towarzyszy nam drugie "Ja" - wypowiedział te słowa do "czegoś" co chwilę zawracającego mu dupę. Jego głos był z lekka psychopatyczny, a na twarzy obnażył się paskudny chory uśmiech.
Anioł przekroczył próg drzwi i zaczął iść dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Niewidzialny byt warknął cicho, najwyraźniej niezadowolony z tonu anioła, a sam starzec jedynie pokręcił krótko głową.
- Moje imię nie jest ważne, nie spotkamy się więcej. Niech wystarczy ci to, jak zwracał się do mnie Duch. Jest uparty, więc pewnie jeszcze parę razy będzie ci dokuczać. Zakładając, że przeżyjesz - mruknął w ramach pożegnania mężczyzna, odwracając się plecami do Asmodeusa.
Cichy szelest świadczył o tym, że coś wyruszyło za nim, jednak tego anioł nie mógł być świadomy. W momencie, gdy przekroczył prób, drzwi zamknęły się z hukiem, drgając po tym przez dłuższą chwilę, a także skrzypiąc - w ramach protestu przeciw takiemu brutalnemu zachowaniu.
    Lepiej, żebyś umiał się zachować, Skrzydlaty.

Tym razem głos był wyraźnie żeński, zadziwiająco ludzki, jednak ponownie nikt nie pojawił się w zasięgu wzroku Asmodeusa. W tym samym momencie można było usłyszeć ciche pstryknięcie i pomieszczenie nagle zostało wypełnione światłem, które pochodziło ze świeżo zapalonych świeczek.
Pokój był pusty, nie licząc sporego fotela ustawionego na samym środku. Ciepłe barwy brązu i złota ostro kontrastowały z czernią kamiennych ścian, jednak nie to najbardziej przykuwało uwagę. Obok przedmiotu stał wysoki mężczyzna o dość przeciętnej urodzie. Miał starannie ścięte włosy brązowego koloru, ciemnej barwy oczy oraz stosunkowo bladą cerę. Powoli stukał palcem w oparcie fotela, z namysłem wpatrując się w anioła.
- Jesteś wreszcie. Trochę to trwało, zanim udało mi się ciebie tutaj ściągnąć - parsknął pod nosem - możesz usiąść na krześle.
Mężczyzna machnął ręką w pewnym kierunku, chociaż Asmodeus w dalszym ciągu nic nie widział oprócz centralnie ustawionego fotela.
- Przedstaw się - rzucił w końcu nieznajomy.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Anioł szedł ciemnym korytarzem przez dobrą, chwilę aż dotarł do jakiegoś pomieszczenia, kolejny głos się do niego odezwał, wyraźnie żeński, lecz mimowolnie Asmodeus go zignorował. W sumie to anioł nawet nie dostał czasu na pyskówkę gdyż po damskim głosie coś pstryknęło i pomieszczenie rozświetliło światło świec. Przed nim stało brązowe krzesło wyróżniające się na tle całego pomieszczenia, obok niego stał jakiś mężczyzna. Facet ten zaczął mówić do anioła, aż poprosił(?) by ten się przedstawił, Asmodeus pomyślał chwilę, lecz nie widział sensu odmowy.
- Me imię. Zwą mnie różnie, lecz Asmodeus... jest tym pierwotnym nadanym mi w chwili narodzin. - ukłonił się delikatnie, spojrzał na krzesło z lekką dozą zwątpienia i niepewności - Pozwoli pan, że postoję.
Patrzył w stronę mężczyzny dość starannie go obserwując, blady, stary. Wyglądem nie grzeszył, ale Anioł przesadnie się tym nie interesował. Zastanawiał się kim jest ten facet i co on sam tu robi. Jego ametystowe ślepia od czasu do czasu leciały w prawo, czy w lewo by się rozejrzeć, lecz nadal widział to samo... ciemność.
- A pan kim jest? - zapytał przerywając sekundową ciszę pomiędzy jego ostatnimi słowami, a tymi teraz. Mimo że była to zaledwie sekunda, anioł odczuł to jak minutę. Coś go niepokoiło? Czy raczej był zły? Kto wie?

#Długi_Post
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna przekrzywił głowę, świdrując anioła spojrzeniem. Nie po raz pierwszy ktoś zadawał mu to pytanie, jedna minęło trochę czasu, od kiedy miał gości. Nie bez powodu uwił sobie gniazdko z daleka od Desperacji i Edenu.
- Kimś podobnym do ciebie. Kiedyś. Dawno temu - mruknął cicho, wędrując wzrokiem gdzieś po ścianie. - Potrzebuję czegoś. Chcę, żebyś to zdobył. W zamian moje sługi nauczą ciebie pewnej przydatnej umiejętności. To nie będzie trudne zadanie, ale nie mogę wyruszyć sam ze względu na pewną starą przysięgę.
    Jeśli się zgodzisz, opuścisz to miejsce. Wyprowadzimy cię z niego, a po wykonaniu zadania wskażemy drogę prowadzącą do Desperacji. Jeśli odmówisz, zostaniesz tutaj na zawsze, dopóki nie zdechniesz w bardziej lub mniej przyjemnych okolicznościach. W wypadku próby ucieczki... cóż, jak chcesz walczyć z czymś, czego nie widzisz?

Odezwał się po raz kolejny męski byt.
- Och. Wybacz. Zawsze są takie... nieopanowane. Jeśli to coś znaczy, podczas podróży możesz dogłębnie dowiedzieć się, czym są oraz czym ja jestem, a także jak znalazłeś się tutaj. Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, ale cóż... - mężczyzna przerwał nagle i wbił naglące spojrzenie w anioła. - Jaka jest twoja odpowiedź, Skrzydlaty?
Nieznajomy rozłożył ręce, jakby Asmodeus naprawdę miał szeroką gamę rozwiązań. Cóż, być może właśnie ta myślał. Wraz z wiekiem niejednokrotnie przychodziło szaleństwo, a jego z pewnością nie brakowało specyficznemu mężczyźnie.


// Potem się rozpiszę, bo rzeźni w szkolę muszę przywołać swój entuzjazm
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Anioł stał wpatrując się w starego mężczyznę, lecz zarazem jakby patrzył gdzieś dalej, oczywiście słuchał go i to dość dokładnie. Najbardziej zaciekawiły go słowa "Kimś podobnym do ciebie" i to "Dawno temu", czyżby był aniołem? Czy może już nie? Asmodeus chwilę nad tym dumał, sam w zasadzie odstawał już od swej rasy, można powiedzieć że stał się innym bytem. Kimś pomiędzy aniołem, a demonem, lecz nie człowiekiem. Odmieńcem? Raczej tego by o sobie nie powiedział. Cóż, to już był jego problem.
Co do głosu nieznanego bytu, który najwidoczniej był mężczyzną, lub też i nie bo miał tylko taki głos. Można powiedzieć, że go zignorował, miał w tym dość dobrą wprawę bo mu samemu zdarzały się napady schizofrenii. Jednak wychwycił z tego bełkotu nieznanej mu istoty kilka ważnych informacji, lub też i ostrzeżeń.

Gdy starzec zadał mu pytanie ten podparł prawą ręką sobie brodę, a lewą przytrzymywał tą drugą w okolicach łokcia. Stał w takiej pozie "wielkiego rozmyślania" przez dobre trzydzieści sekund, mógł tym zdenerwować starca lub dziwny byt, on jednak na to nie zważał.
W pewnej chwili otworzył usta, i opuścił luźno ręce.
- Zadanie mówisz - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek - Cóż dawno żadnego nie otrzymałem, a posiadanie w życiu jakiego celu, chociaż tymczasowego jest miłą odmianą. Jednak, proszenie mnie o jego wykonanie w taki sposób muszę uznać za delikatnie wulgarny i niewłaściwy. Mimo wszystko podejmę się tego zadania... - z jego twarzy znikł nagle lekko arogancki uśmieszek -... w Piekle byłem wiele razy. Chociaż tylko przelotnie. - westchnął cicho, po czym zamknął oczy i zacisnął usta. Po chwili na plecach anioła, rozrywając materiał ubrania, wyrosła para wielkich kruczoczarnych skrzydeł - Tak więc, nie czekajmy jak zadanie ma być łatwe, to lepiej zrobić je szybko.
Stał teraz i czekał na dalsze instrukcje, czy coś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i klasnął w dłonie z wyraźną uciechą.
- Doskonale. Towarzyszyć ci będzie Wiwerna i Smog. Pamiętaj, że widać je tylko w lustrze, jednak potrafią wyrządzić sporo szkód. Tak czy owak, mam szczerą nadzieję, że wrócisz, Asmodeuszu – brunet pstryknął palcami i drewniane drzwi otworzyły się – wskażcie mu drogę, bestyjki. Pilnujcie, by wrócił żywy.
Cichy warkot był jedyną werbalną odpowiedzią ze strony niewidocznych stworzeń. Najwyraźniej w sali przebywało więcej bytów, niż początkowo można było założyć. Nie wszystkim podobał się nowy gość, jednak subtelny rozkaz wystarczył, by powstrzymać agresywną naturę bestyjek.
Jedna z wyżej wymienionych otarła się o nogę anioła, po czym bezceremonialnie pociągnęła go za płaszcz. Cichy stukot pazurów świadczył o tym, że drugie stworzenie również ruszyło do przodu, kierując się w stronę otwartych drzwi. W ich mniemaniu sugestia była dostatecznie zrozumiała.
W ten sposób Asmodeus ponownie znalazł się w ciemnych, słabo oświetlonych korytarzach. Tym razem jednak prowadzono go inaczej; byty co jakiś czas szarpały go za płaszcz albo łapały za którąś z kostek, najwidoczniej starając się być delikatne w miarę swych możliwości. Nie wydawały się jednak chętne do odzywania się. A przynajmniej do pewnego momentu.


    W górę, Skrzydlaty. Droga jest długa, ale w ten sposób zdecydowanie szybciej wydostaniemy się na zewnątrz, niż gdybyśmy mieli przejść przez całą siedzibę. Nie przejmuj się nietoperzami.


Po tych słowach zapadła cisza. Asmodeus nie miał zbyt wielkiego wyboru, mógł albo wzbić się w górę, ignorując fakt, że nic przed sobą nie widział, bądź też stać w miejscu. Jednak gdy głośny warkot rozdarł powietrze, od razu było wiadomym, że coś cały czas ma go na oku. Jeśli anioł wzbił się w końcu w górę, czekała go długa droga, ale w końcu mógł poczuć napływ świeżego powietrza i dostrzec jasny kawałek nieba, a następnie góry.

    Jesteśmy daleko od twojej Desperacji. Aktualnie kierujemy się w inn… cholera. Smog,

    miałeś pilnować okolicy!

Głośny ryk był jedynym ostrzeżeniem. Gdy tylko głodny Faros Północny dostrzegł sylwetkę Skrzydlatego, od razu zdecydował się na atak. Asmodeus miał niewiele czasu na podjęcie decyzji, otaczały go masywne skały, więc miał ograniczoną możliwość manewrowania, gdyby zdecydował się na atak. Ucieczka była możliwa, niemniej aniołowi przydałoby się jakieś zapasy albo broń. A kolce na ogonie Farosa mogłyby za taką posłużyć, gdyby miał jakąś szansę na ich oderwanie.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach