Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 19 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 19  Next

Go down

Pisanie 14.01.16 15:10  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Obaj wojskowi opuścili namiot, zmuszając naukowca do wygrzebania się z improwizowanego posłania. Ten przyjął ową konieczność ze sporym niezadowoleniem, ale zwlekł się ze śpiwora i przeczołgał w okolice wejścia do namiotu. Ziewnął przeciągle i wymamrotał pod nosem co nieco na temat tępych łomów i braku szacunku dla istoty myślącej, ale nie odważył się przeciwstawić dowódcy - grzecznie czekał przy wejściu na kolejne instrukcje.
Adrian zmierzając w kierunku, z którego dobywał się głos kierowcy, niestety musiał posiłkować się światłem latarki. Niebo było zachmurzone i nawet księżyc schował się za brzydkimi, ciemnoszarymi kłębami.
- Co jest? Jeszcze pytasz? Fajne mamy miejsce na nocleg, oto co się stało! - wyrzucił kierowca. Wciąż nie było go widać, choć jego głos brzmiał całkiem blisko. No, ale w tych ciemnościach niczego nie było widać, nawet pomimo wspomagania się słońcem na baterie.
- Lepiej tu nie podchodź, bo też wpa- - tu urwał, gdyż kolejne wydarzenie było dokładnie tym, przed czym próbował ostrzec. Kaukaz nie miał szans zauważyć, że zaraz za niewielkim ziemnym wzniesieniem grunt dosłownie urywał się pod nogami. Zjechał w dół po niemalże pionowej ścianie w podłożu i wylądował na poszukiwanym przez siebie kierowcy. Coś niepokojąco chrupnęło.
- No i kurwa wpadłeś - rozjuszył się Handoru, po czym bez ceregieli wyrwał eliminatorowi latarkę z ręki i zaczął świecić dookoła. Teoretycznie miał swój sprzęt, ale ten najwyraźniej się zepsuł, nim były żołnierz wpadł do dołu. Po rzuceniu światła na boki okazało się, że dół ma nie więcej niż trzy metry szerokości i nie ma od niego żadnych odnóg czy tuneli. Do góry za to mieli dobre cztery metry, więc na wyjście stamtąd samodzielnie nie mieli co liczyć, nawet przy współpracy.
Tymczasem warto nadmienić, że skanery wmontowane w aparaturę Kiry oznajmiły obecność sześciu organizmów żywych o rozmiarach zbliżonych do sporego psa każdy. Znajdowały się one w odległości piętnastu metrów od namiotu, rozstrzelone na boki niczym parasolka. Zbliżały się dość sprawnie, otaczając obozowisko półkolem.

Kaukaz: poprzednie obrażenia + skręcona lewa kostka + stłuczona kość ogonowa po twardym lądowaniu;
Kierowca: cały posiniaczony i obdrapany, kilka sporych krwawiących ran;
Naukowiec: zaspany;
Kira: ten cholerny czołg jest nie do ruszenia;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.16 21:04  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
- O co ci kurwa chodzi. - Fuknął skonsternowany, nie wierząc o co też kierowcy się rozchodzi. Nieco podirytowany ruszył się więc z miejsca chcąc zrozumieć o co ten cały ramadan. Nie przeszedł jednak kilka kroków, a grunt pod stopami mu...znikł.
- O cho...- Zdążył się tylko skrzywić i polecieć w ciemność. Próbował się chwycić czegokolwiek, lecz próba ta skończyła się tym, że z łoskotem wylądował na dnie trzymając w garści grudę ziemi. Leżał tak na niej nieruchomo, przez kilkanaście sekund by zaraz potem przekręcić się ze stęknięciem bólu na plecy.
- No i kurwa wpadłeś
O kurwa, medal spostrzegawczości temu panu.
Zmarszczył gniewnie brwi.
- Trzeba było od razu wspomnieć o jebanej dziurze to bym nie wpadł, bystrzaku, a nie, kurwa...- Sfrustrowany leżąc kopnął z czułości wegetującego nieopodal niego kierowce. Od razu tego pożałował. Z warkotem przez zaciśnięte zęby pojął, że coś nie tak z jego nogą. Złamana? Skręcona? Zwichnięta?
W akompaniamencie westchnień wstał, podnosząc to opuszczoną broń, to latarkę która pretensjonalnie świecił ku górze.
- No świetnie. Jak dobrze, że zawsze można na ciebie liczyć, Handoru. - Zauważył kąśliwie, gdy tylko dotarło do niego, że sami stąd nie wyjdą. Skrzywił się.
Swoją drogą skąd się wzięła ta dziura? Czyżby Kira aż tak nudził się podczas swojej warty? A może...
- Cholera...spadałeś z widelcem w ręce, czy co?- Nie mógł nie skomentować ran ziejących z poszarpanego munduru kierowcy. Chwilę potem przyłożył palec do komunikatora przy uchu chcąc go uruchomić. Nie będzie się przecież darł jak pojebany
Pierwsze co mógł usłyszeć Kira to ciężkie, niedowierzające sapnięcie.
- Tu. Jest. Dziura. - wyartykułował jednocześnie przeciągając ręką po twarzy -  Patrz więc pod nogi. Po prawej od transportera, głęboka na 4-5metry? Tak sądzę. Sami nie wyjdziemy. Rozpierdoliłem przy spadaniu nogę. Prawdopodobnie coś w kostce, a Hanoru po drodze zaatakował chyba wścieknięty mikser. - Zakomunikował, nie zdając sobie jeszcze sprawy ze zbliżającego się niebezpieczeństwa. Niewiedza to momentami piękna rzecz, co nie?


||Przepraszam za eycję, lecz jestem derpem i nie umiem czytać. Nie wiem czemu zrozumiałam, że dziura ma tunel na 3m szerokości, a nie, że ma 3m szerokości <.>


Ostatnio zmieniony przez Kaukaz dnia 16.01.16 0:14, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 22:21  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Zatrzymał się gwałtownie, gdy tylko wyświetliły mu się wyniki skanowania. Do obozowiska zbliżały się jakieś stworzenia. Najprawdopodobniej dzikie zwierzęta lub wymordowani. W każdym razie, odczyty nie wyglądały jakby tu było stado puchatych króliczków, a raczej wataha psów. Kolejny powód dla skrzydlatego by nie lubić tych stworzeń...
Cholera.
Spojrzał przez ramię na naukowca, który stał zaspany kilka metrów dalej.
- Coś zbliża się do obozowiska. Wskakuj do transportera i nie wychodź, dopóki ci nie powiemy. Szybko - rozkazał, rzucając do niego włączoną latarkę, a później kluczyki do samochodu. Zdecydowanie nie chciał mieć teraz na głowie jajogłowego, a blaszana puszka (zwana również transporterem) wydawała mu się względnie bezpiecznym miejscem. Na pewno bardziej niż płócienny namiot.
Ruszył dalej w kierunku Kaukaza, gdy usłyszał dobiegające stamtąd hałasy. Skrzywił się, wyjmując krótkofalówkę.
- Przyjąłem - zakomunikował, w odpowiedzi na słowa eliminatora.
- Wyciągnę was stamtąd, ale mamy też inny problem. Coś się zbliża do obozowiska. Sześć psowatych. - Wyłączył nadawanie i przypiął komunikator do munduru, na wysokości piersi. Rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, by lepiej ocenić sytuację i zmniejszyć prawdopodobieństwo, że i on właduje się do jakiejś dziury albo rzuci się na niego jakiś kundel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.16 14:41  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
-Trzeba było kurwa patrzeć pod nogi, a nie teraz narzekać. Zbierz się jakoś i trzeba stąd wyjść, zanim zrobi się nas tu za dużo. - Kierowca z frustracją zamachnął się rękami, gestykulując żywo. Zaraz też wyrwał mu się krótki wrzask, latarka niespodziewanie wypadła mu z ręki i poszybowała gdzieś ku wylotowi otworu, ale Handoru kompletnie się tym nie przejął. Złapał się za prawą rękę i przycisnął ją do ciała, wyraźnie zaciskając zęby.
- Szlag by to, stłukłeś mi coś w nadgarstku! - rzucił z wyrzutem w kierunku eliminatora. - Zawołaj pralkę, żeby cię wyciągnął, Adrianno. Bo jeszcze dostaniesz traumy od tej nagłej wpadki. - Kierowca w tejże też chwili zauważył, że nie ma już w dłoni latarki. Zaklął soczyście i zdrową ręką uderzył w jakiś wystający z ziemi korzeń. Utknęli w dole na dobre, dopóki ktoś z zewnątrz nie przyjdzie im na ratunek.
Tymczasem na powierzchni były lepsze rzeczy do roboty, niż wyciąganie panienek z opresji. Psowate stworzenia były coraz bliżej obozowiska, choć poruszały się powoli. Kira wiedział o nich tak naprawdę tylko ze skanerów terenu, gdyż zobaczenie ich w ciemnościach stanowiło sporą trudność. Dwa zasłaniał transporter, dwa podchodziły od tyłu namiotu, dwa kolejne kryły się gdzieś po bokach. Spanikowany naukowiec ledwie złapał rzucony mu przez skrzydlatego sprzęt, ale jak na inteligenta przystało, poradził sobie z ukryciem się w szoferce transportera.
Chmury na dobre przykryły niebo, wokół panują egipskie ciemności i jedyne dobre źródło światła stanowią wasze latarki. Jedna z nich, zgubiona przez kierowcę, leży gdzieś włączona w krzakach nieopodal dziury w ziemi.
Nagle coś - łatwo się domyślić co - szarpnęło mocno za płótno pokrywające namiot. Rozległo się gardłowe warczenie i drugi napastnik przyłączył się do dzieła zniszczenia, ciągnąc pokrycie prowizorycznego domku ku ziemi, tak że wkrótce z pewnością nie będzie się już nadawało do użytku. Dwa psy wcześniej schowane za transporterem, teraz okrążały go od tyłu, kierując się w stronę wyjścia z namiotu, zaś dwa pozostałe porzuciły poprzedni plan ataku obozowiska i ruszyły bezszelestnie w stronę dziury - o czym póki co wie tylko Kira.


Kaukaz: poprzednie obrażenia + skręcona lewa kostka + stłuczona kość ogonowa po twardym lądowaniu;
Kierowca: cały posiniaczony i obdrapany, kilka sporych krwawiących ran, prawy nadgarstek nie do użytku;
Naukowiec: zaspany, ukryty w transporterze;
Kira: ja cię jeszcze dorwę;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.16 20:50  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
...Zbierz się jakoś i trzeba stąd wyjść, zanim zrobi się nas tu za dużo.
- Zdradź mi jedno - jak chcesz wejść po pionowej ścianie? - Rzucił retorycznie, nie oczekując odpowiedzi, a jedynie tego, by kierowca zastanowił się na swoją egzystencją we wszechświecie. Zwłaszcza, gdy zaraz potem wyjebał latarkę. Na ponad 4 metry w górę. Niechcący. To było dla Adriana zdecydowanie za wiele. Choć podczas misji rzadko wybuchał tak teraz nie mógł tego nie zrobić. Podszedł i i stanowczym ruchem chwycił za fraki kierowce, przygważdżając go do ściany. Tak, zarwało go przy tym w plecach, nodze, a głównie w ramionach, lecz to go nie powstrzymało.
- Możesz, kurwa, przestać się miotać niczym jebana ćma? Czy chcesz bym może stłukł ci co jeszcze? - Wychrypiał, mierząc go swymi stalowo-szarymi ślepiami. Sytuacja przestawała go bawić. Rozumiał, że Hondaru nie zamierzał wyrzucić latarki, lecz gdyby zachował jakiś pokój to by do tego nie doszło. Gdyby również się ogarnął i byłby bardziej rzeczowy to eliminator również nie musiałby dzielić z nim teraz dołu. Taka niekompetencja kosztowała czeto czyjeś życie. Na szczęście oni obaj jeszcze oddychali. Jeszcze. Adrian puścił go pozwalając osunąć mu się na ziemię.
- Jeśli stąd zaraz nie wyjdę to stracimy kierowcę. - Pozwolił sobie zamarudzić. Nie mógł się powstrzymać. Choroba, obrażenia, jak również niefortunne przypadki sprawnie szargały jego cierpliwością. Nieco do pionu doprowadził go kolejny komunikat skrzydlatego, sprawiając, że na nowo zyskał nieco ogłady. Przykucnął na ziemi i sięgając po oriona. Celował ku górze, w wylotowy otwór dziury, mając wizję w noktowizji. Jeśli coś się zbliżało, Adrian jakoś przeczuwał, że przy jego szczęściu istnieje spore prawdopodobieństwo, że to coś wleci w dziurę. Najlepiej, jakby wleciało żywe, lecz spadło na nich już martwe.
Odbezpieczył więc snajperkę, nakazując gestem kierowcy ciszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.16 21:25  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Skrzydlaty wzbił się w górę, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu wykrytych wcześniej kundli. Fakt, że naukowiec jakimś cudem zdołał się sam ukryć nieco go pocieszył. Zawsze to miło, kiedy ktoś grzecznie cię posłucha i nie musisz mu później ratować tyłka, powstrzymując się od zjechania go od góry do dołu.
Włączył termowizję, by móc łatwiej namierzyć swoje cele. Mimo wszystko dostrzeżenie czerwonej plamy było znacznie łatwiejsze niż czegoś o "innym odcieniu zieleni", jak to wyglądało w wypadku noktowizora. Jeśli jednak okazało się, że stworzenia podległy jakiejś mutacji, która utrudniała wykrycie ich za pomocą termowizji, przerzucił się jednak na noktowizor.
- Dwa do was idą - rzucił do Adriana w ramach ostrzeżenia, zanim zaczął strzelać, celując w głowę lub klatkę piersiową bestii. Najpierw na celowniku znalazły się stworzenia zbliżające się do Kaukaza i kierowcy, a później inne, które widział.
Jeśli udało mu się pozbyć wszystkich, które widział, włączył ponownie skanery, aby sprawdzić czy któryś jeszcze się nie ukrył.

//Sorry za krótki post, ale nie bardzo mam co pisać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.16 23:39  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
- Od czegoś mamy blaszanego rycerza, księżniczko. Mogę nawet robić za smoka, byle ruszył metalowe dupsko i nas stąd wyciągnął nim coś nas zwęszy - mruknął niemrawo kierowca. Zaraz też po iście komediowym incydencie z latarką otrzeźwiał nieco. Na rzucającego się Kaukaza spojrzał tylko z politowaniem, nawet nie próbując się bronić przed niewielką szarpaniną.
- Spokojnie panienko, bo się bardziej uszkodzisz. - Wywrócił wymownie oczami, znosząc jakoś upokorzenie w postaci przyparcia do ziemnej ściany. - Chcesz wrócić do domu jeszcze przed połową czasy przeznaczonego na wypad? Chcesz w ogóle wrócić do domu? To się uspokój łaskawie i nie odstawiaj scenek jak baba w ciąży. - No cóż, na każdego czasem przychodzi fala stoicyzmu i to jak widać spotkało w tej chwili Handoru. Pogodziwszy się z tym, że sam z dołu nie wyjdzie, miał do wyboru przecież tylko czekać. Obaj uwięzieni mężczyźni byli połamani, o wyjściu na górę bez pomocy nie było mowy, a ich jedyne pozostałe wsparcie miało właśnie lepsze rozrywki.
Psiska dobrze się kryły przed ostrzałem, przyspieszyły gwałtownie i zaczęły rzucać się zygzakiem w kierunku swoich ofiar. Widocznie nie pierwszy raz miały do czynienia ze strzelcami - a może nawet nie były tylko zwierzętami? Tak czy inaczej skupiony na dużej ilości celów skrzydlaty musiał kilka razy chybić, za to powalił jednego z napastników przy transporterze, zaś inny, jeden z tych zmierzających ku dziurze, został raniony i teraz wyraźnie utykał. Trzy pozostałe przy obozowisku psiska rzuciły się do zgromadzonych w namiocie przedmiotów i zaczęły chwytać w pyski co popadło, by zaraz skierować się do odwrotu. Obciążone łupem, uciekały wolniej. Ostatni z agresorów, pies numer sześć zygzakiem okrążył dziurę w ziemi i wskoczył do środka, prosto na głowę nieszczęsnego kierowcy. Ten zachwiał się porządnie i upadł, a próbując zamortyzować lądowanie oparł się na nieszczęsnej prawej ręce. Teraz już nie ma szans, żeby sobie czegoś nie połamał przy dłoni, za to nogi miał sprawne i jak najprawdziwszy wyga skopał zwierzę z siebie. Teraz pies znajduje się pośrodku ziemnego dołu oddzielając obu mężczyzn i szykując się do skoku na kierowcę.


Kaukaz: poprzednie obrażenia + skręcona lewa kostka + stłuczona kość ogonowa po twardym lądowaniu + nie, nie da rady chodzić ani stać na tamtej nodze, niech nie kozaczy;
Kierowca: cały posiniaczony i obdrapany, kilka sporych krwawiących ran, prawy nadgarstek nie do użytku;
Naukowiec: zaspany, przerażony, ukryty w transporterze;
Kira: niech go ktoś walnie w moim imieniu;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.16 17:44  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Boże proszę, daj mi siłę i...siekierę.
Wznosił w myślach modły w kierunku istoty wyższej. Niestety Bóg był na wakacjach więc wniosek Kaukaza zdąży sobie jeszcze poleżeń i wyblaknąć na biurku nim Ten wróci. O ile w ogóle wróci. Do tego czasu pozostaje mu zgrzytać zębami i przecinać w myślach kierowcę w pół widelcem. W rzeczywistości zaś fuknął i wypuścił poły jego munduru z rąk. Poczuł ulgę gdy napięte mięśnie barków się rozluźnił. - Nie odzywaj się już więcej. - Luźno zaproponował, posyłając mu ponury uśmieszek. Nie był w humorze i w stanie do przekomarzań. Właściwie obaj nie mieli również za dużo czasu i możliwości by kontynuować gierkę, bo zaraz do dziury wpakowało im się...psowate coś. Zeskoczyło nagle, tak, że przygotowany na taką możliwość Kaukaz nie był wstanie zareagować. Będąc na kuckach zaraz znalazł się na tyłku. Zacisnął zęby i wydał z siebie syk. Chciał strzelać, lecz powstrzymał się, wiedząc, że na tak małej powierzchni mógłby zabić nie tylko zwierze, lecz również kierowcę, a jego bezpieczeństwo było priorytetem.
Gy zwierz znajdował się pomiędzy nimi, Kaukaz sięgnął w jego kierunku ręką chcąc wykorzystać okazję i załapać je za jedną z tylnych łap/ogon i przyciągnąć do siebie. Ruch ten mógł sprowokować zwierzę do tego by się nagle odwróciło i rzuciło na powód szarpnięcia. Adrian przewidując taką możliwość drugą rękę w poziomie, tak, że przedramię przysłaniało mu twarz i w razie czego stanowiło pierwszą przeszkodę w której stworzenie mogło zatopić zęby.
Następnie ręka która chwilę wcześniej pociągnęła za łapę chwyciła ją teraz pewniej w kłębie przyciągając do ziemi. Adrian warknął z bólu, czując go w ramionach. Nie zamierzał jednak spuszczać z tonu. Zamierzał sprowadzić bestię do parteru i ograniczyć jej ruchy - w tym właśnie celu wpełznął na nią okrakiem i nogami wspomaga utrzymaniu jej w miejscu. Następnie nie tracąc czasu nagląco nakazał kierowcy podać mu nóż. Zwierzę było zbyt krępe by mógł sobie porazić z nim gołymi rękami. Nie miał na to w tym momencie sił. Wystarczająco dużo wkładał w utrzymanie bestii. Nie mógł sobie pozwolić na grzebanie w swoim ekwipunku w poszukiwaniu ostrego narzędzia. Obie ręce miał zajęte utrzymywaniem łba lub też utrzymywaniem go jedną ręką uniemożliwiając zwierzęciu szamotanie i rozszarpanie tej którą potencjalnie była trzymana w jego zębach. Gdy kierowca podał mu ostre narzędzie zamierzał dobić zwierze wbijając mu nóż w krtań.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.16 0:40  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Zestrzelenie stworzeń wcale nie było takie łatwe. Kira szybko zorientował się, że jego obawy się potwierdziły. Nie mieli do czynienia ze zwykłą grupką psów, a czymś zmienionym przez wirusa. Normalne zwierzę było jednak znacznie łatwiej powalić nawet jeśli było sprytne. Przeszło 20 lat praktyki, mechaniczne ulepszenia i dwie lufy wcale nie były takie łatwe do przechytrzenia.
Abukara widząc, że pozbycie się napastników będzie większym wyzwaniem, skupił ostrzał na jednym osobniku, zbliżającym się do dziury. Na tego, który już do niej zanurkował raczej niewiele mógł poradzić. Była zbyt wielka szansa, że trafi któregoś z towarzyszy. Z resztą, nie mógł przecież sam ratować im wszystkim tyłków. W dole było dwóch wojskowych w tym jeden eliminator. Z jednym kundlem chyba dadzą sobie rady.
Dlatego też skrzydlaty zaczął ostrzeliwać utykające zwierzę. Celował nie tylko w nie, ale również przed jego pysk i na boki, zalewając je gradem pocisków, którym już nie tak łatwo można było uskoczyć.
Jeśli udało mu się w końcu pozbyć zwierzęcia, sprawdził co z resztą i jeśli nadal znajdowały się w pobliżu obozowiska, również je ostrzelał w ten sam sposób. Nie miał jednak zamiaru specjalnie się za nimi uganiać. W namiocie nie znajdowały się żadne niezbędne do przetrwania rzeczy. To, co najważniejsze było przecież w transporterze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.16 16:50  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Jedne z pistoletów Kiry nieznośnie się zacinał, odmawiając współpracy właśnie w tym momencie, kiedy byłaby ona najbardziej pożądana. Doskonale za to dawał radę drugi, dzięki któremu wcześniej udało się jednego napastnika położyć, a drugiego ranić. Obecnie celem skrzydlatego całkiem słusznie stała się ranna bestyjka, która mimo odniesionych obrażeń zamierzała się do pomocy swojemu osaczonemu w dole koleżce. Po kilku strzałach zwierze padło, nim udało mu się znaleźć dogodne miejsce do wskoczenia w zagłębienie i wyzionęło ducha tuż przy jego krawędzi.
Dalej należało się zająć małymi złodziejaszkami. Trzy pozostałe psiska pod chwilową nieobecność skrzydlatego zdążyły sprawnie rozparcelować namiot i wywlec z niego wszystko, co dało się poruszyć - włącznie z płachtą namiotową czy śpiworami. Przynajmniej sprzęt pomiarowy przetrwał, zamknięty bezpiecznie w transporterze, ale następny biwak delegacji S.SPEC musiałby się odbyć na gołej ziemi i rzecz jasna pod chmurką. Zwierzakom udało się zbiec do granicy lasu i nie wyglądało na to, by skradzione rzeczy udało się łatwo odzyskać.
Na poziomie -1 toczyła się nadal osobna potyczka. Manewry Kaukaza, trzeba przyznać, były przemyślane. Złapany za tylną łapę pies nie zdołał rzucić się na kierowcę, co dało tamtemu czas na wyciągnięcie broni. W przypadku kierowcy nie była to rzecz prosta, gdyż w swojej dominującej ręce miał złamany nadgarstek. Czekało go trochę szamotaniny z własnym wyposażeniem.
Eliminator w tym czasie zwrócił uwagę zwierzęcia na siebie. Wyciągnięcie drugiej ręki uratowało mu śliczne oblicze, gdyż rozwścieczona bestia od razu rzuciła się nań z zębami, wbijając cały szczękowy garnitur w przedramię Polaka. To zaś uniemożliwiło futrzakowi obronę przed kolejnym manewrem i został bezlitośnie wbity w ziemię. Zareagował za późno, by uciec, lecz w akcie zemsty szarpnął silnym łbem do przodu, omal nie rozrywając mężczyźnie ręki. Ocalił go zbyt słaby zamach zwierzęcia, dzięki któremu ręka pozostała na miejscu, ale teraz zdobiły ją poszarpane, głębokie rany.
Za to kierowca nie tracił czasu - drugą, sprawną jeszcze ręką dobył porządnego żołnierskiego noża i ostrożnie zbliżył się do walczących. Wyczekał na odpowiedni moment i jednym sprawnym ruchem pozbawił unieruchomionego zwierzęcia jego marnego żywota.
- Nie żeń się nigdy, chłopie. - To chyba miała być jakaś aluzja z ust Handoru do tego, jak to drugi uwięziony w dole wojskowy kompletnie nie potrafi na siebie uważać. Trzeba przyznać, że racji to on miał sporo. Wystarczy spojrzeć, jakim obrazem nędzy i rozpaczy był teraz eliminator.


Kaukaz: poprzednie obrażenia + skręcona lewa kostka + stłuczona kość ogonowa po twardym lądowaniu + nie, nie da rady chodzić ani stać na tamtej nodze, niech nie kozaczy + mocne, głębokie, poszarpane ugryzienie na jednej ręce - wybierz której; mocno krwawi;
Kierowca: cały posiniaczony i obdrapany, kilka sporych krwawiących ran, prawy nadgarstek nie do użytku;
Naukowiec: zaspany, przerażony, ukryty w transporterze;
Kira: mam go dość, rly;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.16 11:47  •  Wichrowe szczyty. - Page 7 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Gdy bestia wyzionęła ducha...Kaukaz rozluźnił się i zaczął oddychać, tak, jakby przez ostatnie dwie minuty wstrzymywał oddech - gwałtownie, głęboko. Nie dało się ukryć, że ta szarpanina kosztowała go wiele energii. Za wiele. Teraz wolną ręką chwycił za pysk martwego stworzenia by wyciągnąć poszarpane przedramię. Skrzywił się, zacisnął zęby, syknął...udało się. Było za ciemno by dokładnie mógł ocenić stan, lecz nieprzyjemnie promieniujący ból i ciepła posoka opływająca przyciśniętą do rany dłoń mówiła aż nadto sama za siebie. Nie żałował jednak, był zadowolony, że udało mu się uchronić kierowcę, jednak nie był pewien czy drugi raz mu się to powiedzie, jeśli dojdzie co do czego. Czuł, bowiem, że jego ciało mu nieprzyjemnie ciąży. Przez ostatnie dni zdecydowanie za często przelewała się jego krew i teraz gdy upust tejże był obfitszy niż ustawa przewidywała bardzo to odczuwał. Oparł się na nowo o ziemną ścianę przetrzymując ranę.
- Nie żeń się nigdy, chłopie.
Przeniósł na kierowce zmęczone ślepia i wyszczerzył się pozwalając sobie na nieco zachrypnięte parsknięcie, by zaraz potem przenieść wzrok ku wylotowi z dziury. Miał nadzieję, że nic do niej już nie zajrzy - prócz Kiry. W innym przypadku nie był pewien czy może zagwarantować bezpieczeństwo towarzyszącemu mu człowiekowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 19 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 13 ... 19  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach