Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

Go down

Pisanie 14.03.18 19:42  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Widząc zawahanie Condoleezzy i opór przed wyjściem z pojazdu, nachylił się do niej i cicho, tak by reszta niekoniecznie mogla to usłyszeć, powiedział:
- Jeśli nas rozdzielą albo będziesz musiała radzić sobie na własną rękę, to pamiętaj, Coral: poczekaj, aż wróg się zbliży, wyceluj, przyciśnij mocno broń do ramienia, zamknij oczy i trzymaj spust, dopóki nie skończy się magazynek lub to coś nie zginie... - zakończył i cofnął się od wozu. Zajął pozycję ponownie tak, aby móc dokładnie widzieć sygnały przekazywane przez Rudego i jednocześnie obserwować okolicę. Rada udzielona kobiecie może nie była najlepszą ze wszystkich, ale najszybszą z możliwych. Jeśli oboje przeżyją tę wyprawę, bez zważania na sprzeciw zaciągnie tę pacyfistkę na strzelnicę i nauczy podstaw porządnie. Na razie zasada spray&pray musiała jej wystarczyć.
Czując piach wciskający się we wszystkie zagłębienia twarzy, odwrócił na chwilę głowę i założył gogle, umieszczone do tej pory na hełmie. Nadal przenikliwie zimny wiatr wysysał zeń ciepło niczym pijawka krew, lecz przynajmniej jego pole widzenia nie było zawodne. Ostatnie czego by chciał, to ziarenko piasku w oczach podczas walki.
W tym właśnie momencie, pod kołami transportera, zawierającego cały ich ciężki sprzęt, pojawiło się wybrzuszenie, które szybko nabierało wysokości i kształtu. Chociaż podłużna rurka nie była zbyt ambitnym kształtem. Była za to śmiertelnie groźnym, bo oznaczała ni mniej ni więcej tylko piaskala, ogromną zmutowaną dżdżownicę, zdolną wybić cały oddział żołnierzy. Tak się składało, że oni byli oddziałem żołnierzy. Zaczął unosić broń do góry, laser oriona powinien dość mocno zranić pokrytą śluzem tkankę, na pewno mocniej niż punktowe rany pocisków. Ujrzał jednak kątem oka znak dawany przez Reda i zrezygnował z tego pomysłu.
Czekanie jednak niezbyt mu się uśmiechało. Ogłuszający wizg bestii musiał rozbrzmiewać na kilometry w każdą stronę, alarmując i sygnalizując pozostałym przedstawicielom swojego gatunku, że w tym miejscu czeka ich posiłek. Każda chwila zwłoki działała na ich niekorzyść, Ivo zachowywał jednak zimną krew. To nie pierwsza taka sytuacja na Desperacji. No i ufał Wolkowowi.
Ujrzawszy znak, zrozumiał, że chodzi o granat. Który? To akurat było proste. Odłamkowy granat rzucony gdzie indziej niż do paszczy potwora zdziesiątkowałby żołnierzy szybciej niż sama bestia. Więc hukowy. Do środka czy na zewnątrz? Większość żołnierzy nie spodziewałaby się wybuchu, oślepienie ich byłoby strzałem w stopę. Krzyk "flashbang" nie wchodził w grę. Ślepe monstrum najprawdopodobniej posługiwało się wyłącznie słuchem. Zatem na zewnątrz. Puścił oriona prawą ręką, pozwalając mu nieco zawisnąć na pasku podtrzymującym go, przesuwając ją powoli w dół, w stronę granatu. Wydawało mu się, że nawet wstrzymał oddech. Starał się, by szelest materiału kurtki nie był głośniejszy, niż wszechobecny świst wiatru i chrobot ziarenek piasku.
Odpiął granat błyskowo-hukowy od paska i uniósł do twarzy. Nacisnąwszy łyżkę, złapał ostrożnie zębami zawleczkę i wysunął ją z korpusu, uważając na zgrzyt metalu. Nadal wduszając łyżkę, odchylił ramię do tyłu, skręcił ciało, a potem jednym, płynnym ruchem cisnął granat jak najdalej tylko mógł, w bok od ściany konwoju. Natychmiast po tej czynności ujął ponownie rączkę oriona i odwrócił głowę od kierunku, w którym cisnął granat. Zasłoniłby oczy dłonią, jednak był pewien, że plan Reda będzie wymagał szybkiego działania tuż po wybuchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.18 19:45  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Piach po twarzy, przejmujące zimno wdzierające się przez każdą, możliwą szczelinę w ciuchach - nie tak pamiętał wypad do Desperacji. Ba, wtedy było dość gorąco i słońce biło po oczach.
Skrzywił się nieco, naciągając gogle na oczy i zaciskając zęby. Nic tu więcej nie da rady zrobić, jak "przetrwać" ten stan.
Z początku ignorował wstrząsy, uznając że to mogą być równie dobrze niestabilności sejsmiczne okolic Desperacji - dla niego równie dobrze cała ta okolica mogła być przedsionkiem piekła, jaki czasem się otwiera by pochłonąć jakiegoś pechowca.
W sumie nie był daleko w tej myśli gdyby tak rozważał, tylko zamiast ewentualnych pechowców by sami wpadli do dziury, piekiełko wysłało tym razem po zwiedzających pociąg. Towarowy.
Mężczyzna w mieszance zaskoczenia i zwyczajnego "zgłupienia" początkowo podążył za szczeliną pod jego nogami, chcąc zobaczyć gdzie się zaczyna, a następnie nieco wycofał się w tył, mierząc w objawiające się im monstrum.
Takich rzeczy się spodziewał.
Uniósł broń, praktycznie gotów do naciśnięcia spustu, lecz już przy ostatnich minimetrach, niemal czując opuszkiem palca takowy wstrzymał się, zgodnie z gestukalrnym rozkazem gwardzisty. Zmimikował jego gest, by poinformować ewentualne, oddalone osoby o rozkazie. Stop znaczy stop, jeśli ktokolwiek wystrzeli, szlag ich trafi.
Przesuną zębami po sobie nawzajem w reakcji na ogłuszający ryk, odsuwając palec od spustu i oczekując dalszych poleceń. Zimna krew. Pamiętał jak gwałtowna reakcja skończyła się ostatnim razem.
Nie powtarzał gestu a pro po rzutu, miast tego utrzymując dalej gest "stop", przynajmniej tak długo jak Wolkow nie zdecyduje się na kolejne działanie.
Jako tako był w stanie pojąć, co się wydarzy, stąd też spojrzał w innym kierunku, niż strona w jaką został rzucony przez Ivo granat. Był w gotowości na dalsze działania, był żołnierzem. I miał zamiar wykonać rozkazy.

Tl;dr - Odrobinę wycofał się od epicentrum i robala, zmimikował gest "stop" Rudego, odwrócił wzrok od granatu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.18 21:33  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Uniosła lekko brwi na uwagi Bergssona, ale skinęła głową na znak zrozumienia. W sumie nic dziwnego, że wolał dmuchać na zimne i upewnić się, że w razie potrzeby ruda będzie wiedziała, z której strony pistoletu wylatują kule. To oczywiście była znaczna przesada, bo choć Sandford miała zerowe doświadczenie w użyciu broni, tak całkiem nieźle orientowała się w jej ogólnym działaniu. W końcu zajmowała się mechaniką i najróżniejszymi dziedzinami pokrewnymi, toteż na pewnym etapie wdrożyła się także w budowę i sposób funkcjonowania broni palnej. Widziała dokładnie, jakie mechanizmy rządzą całym urządzeniem, ba - potrafiłaby nawet naprawić niektóre usterki w bardziej standardowych modelach. Problem u niej leżał w tym, że gdyby sama miała złożyć się do strzału, miała wiedzę czysto teoretyczną, a zero praktyki. W takim przypadku można było liczyć tylko i wyłącznie na szczęście.
Szczęściu zaś należy pomagać, więc kierując się logicznym myśleniem, pozostała wewnątrz samochodu. Na razie mogła tylko obserwować przebieg wydarzeń przez szybę, a i to przyniosło aż zbyt wiele emocji. Serce o mało nie stanęło jej na widok unoszącego się w górę pojazdu, w którym zgromadzony był cały sprzęt.
Tylko nie moje maleństwa!
Przycisnęła pięść do ust, kiedy biernie patrzyła, jak samochód podnosi się coraz wyżej i wyżej na głowie zmutowanego robala; nie łudziła się, że nie spadnie - przewidywała głośną i tragiczną w skutkach wywrotkę. Zresztą, pojazd już powoli ześlizgiwał się z obłego cielska, a ona, jak na złość, nie mogła nic z tym zrobić. Piękny początek wyprawy, nie ma co.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.18 20:21  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Wybaczcie obsuwę. Nie powinna się już powtórzyć.
Silniki pozostałych trzech terenówek zaryczały jednogłośnie, gdy ich kierowcy postanowili odholować pojazdy na bezpieczną odległość od zagrożenia i zminimalizować straty, które w obliczu potencjalnego utraty sprzętu wydawały się niewielkie.
Skowyt pustynnego robala nie ustawał. Unosił się w powietrzu, brzęczał w uszach wojskowych, ale wsparcie ze strony stada nie nachodziło, co z jednej strony mogło wydawać się zwiastunem nowej porcji kłopotów, a drugim sygnałem, że jednak los w swoim chytrym i niesprawiedliwym charakterze nie chciał dostarczać mundurowym nowych, niekoniecznie pozytywnie odebranych wrażeń. Monstrum sunęło po piasku, acz przez swoje imponujące gabaryty przemieszczenie się w kierunku siedzącej w samochodzie Coral trwało całe wieki.
Mężczyzna siedzący w ciężarówce przekręcił kluczyk w stacyjce i nacisnął pedał gazu, by w miarę swoich możliwość przetransportować pojazd na trzy metry długości, ale, natrafiając na krzywiznę, opancerzony czterokołowiec oderwała się w końcu od grzbietu i runęła w dół, jak kamień w wodę, z głośnym, mrożącym krew w żyłach hukiem, dachując w otoczce stworzonego przez pył i kurz dymu.
Huk wystrzelonego grantu zagłuszył ryk robala, który uderzył swoim cielskiem o piaszczyste podłoże z otwartym, przerażającym otworem gębowym, wielkości odrzuconej ciężarówki. Zaczął się szamotać i rzucać jak ryba wyciągnięta z wody, ogłuszony przez wystrzał, który odbił się również rykoszetem od mundurowych w charakterze rozproszonej lawiny piasku, wyglądającej z perspektywy siedzącej w samochodzie pani inżynier jak burza pustynna. Póki bestia była ogłuszona, nadeszła się niemal idealna okazja, by ją unieruchomić, a potem dobić w imię oczyszczania terenów. Pojawiła się również kwestia oceny strat znajdującego się w ciężarówce sprzętu. Jedno było jednak pewne – trzeba było działać szybko, gdyż istniała możliwość, że hałas skupi na sobie zainteresowanie innych mieszkańców Desperacji.




Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Słońce powoli się przebudza. Temperatura wynosi 3°C.
Termin odpisów: 23.03.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.18 11:58  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
W chwili, gdy Bergsson rzucił granat, Rudy zasygnalizował szybkim gestem dłoni "padnij!" i sam wykonał własne polecenie. Była spora szansa, że wrzask robaka zagłuszy ich kroki w jego uszach... Czy jakichś innych receptorach słuchowych... Tak samo jego uderzenie o piach mogło stłumić drgania podłoża pod stopami ruszających się wojskowych.
Dopiero w chwili, gdy wciąż unosił się piach a robal padł po raz pierwszy na ziemię, Rosjanin podniósł się i chwycił mocniej karabin, mając nadzieję, że piach nie pozatykał w nim niczego. Idąc według logiki pewnego hycla, dwadzieścia granatów załatwi sprawę, ale tutaj może dadzą radę to zrobić tylko dwa.
Nieznacznie podbiegł do celu, jednak nie na tyle, by, sądząc po dotychczasowym rzucaniu się bestii, został dosięgnięty przez jej cielsko. Zły pomysł, ale może jednak nie... Podlufowy granatnik z cichym piskiem wypluł granat, celując prosto w paszczę robala. Miał nadzieję, że trafi w nią ładnie i rozsadzi go od środka. Jeśli nie wyjdzie tym, to spróbuje wystrzelić kolejny. Bez względu na wynik któregokolwiek z wystrzałów, odsunie się znów na bezpieczną odległość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.18 23:51  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Nie zdziwił jej odgłos uruchamianego silnika, bo sama miała ochotę wperswadować kierowcy spierdalanie w podskokach. Lepiej, żeby pozostałe samochody nie skończyły tak samo jak ciężarówka ze sprzętem. Na nią to własnie spoglądała teraz Coral, powstrzymując jęki rozpaczy; gdyby była bardziej emocjonalna, pewnie by się w tamtym momencie rozpłakała, widząc jak całe tony porządnych urządzeń balansują niebezpiecznie na oślizgłym cielsku robala. Pieprzona glizda!
- O nie, o nie, o nieeee - zaklinała po cichu, jak gdyby to miało cokolwiek pomóc. Zbliżająca się bestia, choć powolna, wyglądała mało zachęcająco. Pierwsze kilka godzin na Desperacji zdecydowanie się rudej nie podobało; zaraz po powrocie będzie trzeba porozmawiać poważnie z tym biurem podróży, które ją tu przysłało - to nie był dobry pomysł. Tym gorzej, że teraz mogła tylko biernie obserwować rozwój wypadków tam, na zewnątrz. W duchu kibicowała zażarcie pozostającym w wirze walki kolegom, z zapartym tchem przyglądając się, jak wybuch granatu wzbija w powietrze kłęby kurzu i całe zwały piachu.
Nadal nie robi nic.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.18 17:47  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Czekał na rozkaz, obserwując z lekka biernie całą sytuacje. Nie mógł więcej zrobić - więcej byłoby nawet nie wskazane biorąc pod uwagę zaplanowane działanie. Byłoby to jedynie marnotrastwo zasobów, jakich tu mają okropnie mało. Oczekiwał więc reakcji... To co ujrzał nie było koniecznie tym, czym się spodziewał. Zwłaszcza dachująca ciężarówka, która wylądowała kawałek dalej z niemal ogłuszającym hukiem. A potem był granat.
Kto by pomyślał że ten jeden granat mógł tyle dobrego zrobić? Eksplozja najwidoczniej otumaniła bestie do tego stopnia, by ta zaczęła się wić po piachu niemal agonicznie.
W zależności od tego czy granaty Rudego i ewentualny ruch Ivo wykończą robala, Faust spróbuje sam podejść bliżej i wrzucić jeden ze swoich granatów odłamkowych do paszczy robala, nie chcąc mu pozwolić na zrobienie czegokolwiek.
Jeśli jednak sytuacja wydawała się być opanowana przez pozostałych żołnierzy, Faust skieruje się w stronę przewróconej ciężarówki. Następnie sięgnie po pilot z kieszeni i aktywuje robota, spodziewając się potrzeby ewentualnej pomocy medycznej i mając nadzieje że maszyna nie ucierpiała na pace ciężarówki. Samemu skupi się na udzieleniu pomocy kierowcy i wyciągnięciu go jeśli nie będzie w stanie się sam wydostać, w zależności od jego chwilowego stanu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.18 15:16  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Nie tracił czasu, mimo że łoskot był ogłuszający. Ujął mocniej w dłoń oriona i wystrzelił trzykrotnie w cielsko robala w segment głowowy. Nie wiedział, czy te istoty mają w ogóle coś w rodzaju mózgu, ale przepalenie go laserem wydało mu się skuteczną metodą spacyfikowania potwora.
Ruszyłby na pomoc uwięzionemu w dachującym pojeździe kierowcy, ale tym zajął się Ursegor. Nie było sensu przeszkadzać gwardziście, chyba że ten bezpośrednio zawołałby o pomoc.
Został więc i obserwował uważnie okolicę, gotowy reagować natychmiast na każde kolejne zagrożenie. No i na wszelki wypadek, gdyby robal nie został spacyfikowany ani granatami ani laserem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.18 20:26  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Sytuacja zrobiła się napięta, gdyż mężczyzna, który niedawno złożył raport dowódcy wysunął się z szeregu, tracąc resztki opanowania. Najwyraźniej puściły mu nerwy na widok lewitującej w powietrzu ciężarówki, która w zjawiskowy sposób zanurkowała w piasku. Niby nie powinien kierować się emocjami, ale ludzki nawyk całkowicie nim zawładnął. Zmrużył wściekle oczy i zbliżył się do ciała sześciometrowej glizdy, by zaserwować jej strzał prosto w okolice, gdzie zlokalizowano jej bezkształtny, szkaradny łeb, chociaż aktualnej pozycji trudno było rozszyfrować jego położenie i odróżnić go od reszty pokurczonego ciała, gdyż do obślizgłej powierzchni przykleiły się granulki piasku; jeszcze chwilę i nieświadomie pustynna paskuda opracowałaby skuteczną metodę kamuflażu. Wnet Ivo, zanim kotara z piasku całkowicie opadła, pociągnął za spust. Trzy pociski, jeden po drugim, poleciały z prędkością światła w kierunku paskudztwo, ale jeden z nich natrafił na przeszkodę w postaci ramienia mężczyzny, który, nie słysząc odgłosu wystrzału, celował lufą swojej broni w otwór gębowy bestii. Karabin wypadł mu z rąk na skutek poniesionego obrażenia i bólu, nieświadomie zrobił kilka korków w przód. Skowyt robola przeciął ciszę, w akompaniamencie przeraźliwego okrzyku mundurowego, kiedy nieświadomie jego noga natrafiła na jamę gębową stwora, który zacisnął na niej swoje zęby, amputując ją bezlitośnie. Przerażony mężczyzna, w łzami w oczach, zaczął się czołgać w kierunku otwartej przestrzeni, jak najdalej od morderczego stworzenia. Pozostawiał po sobie smugę krwi, wyostrzając apetyt u bestii, która znów otworzyła gębę.
Wolkow, demonstrując swoje kompetencje w strefie zachowania zimnej krwi, wykazał się nabytym przez lata służby doświadczeniem. Zbliżył się do celu, stając mu na drodze do okaleczonego ciała podwładnego. Lufa granatnika została wymierzona perfekcyjnie w cel. Trafił.
Siła eksplozji była na tyle destrukcyjna, że granat, znajdujący się w przełyku potwora, rozpruł jego wnętrzność na wylot, fundując wojskowym kąpiel w posoce. Jucha rozlała się na niemal na wszystkie strony, ale dosiągneła w szczególności właściciel rudych włosów i adekwatnej do ich koloru ksywki, a także znajdujący się nieopodal niego Fausta, który w pełnym skupieniu śledził sytuacji, pozostając w gotowości do wykonania manewru w razie pierwszego niepowodzenia. Ciało robala przez okres przynajmniej pięciu minut miotało się po piasku, aż wreszcie zastygło pod ostrzałem nabojów z karabinu, który zaserwował mu jeden z asekurujących ciężarówkę towarzyszy broni.
Sytuacja została przynajmniej chwilowa opanowana. Kiedy Niemiec dobył pilota, niemal od razu uzyskał połączenie ze swoim robotem, jednak nadal zamknięta przyczepa nie pozwoliła sztucznemu organizmu na spełnienie woli  swojego właściciela. Panel nią sterujący doznał uszkodzenia pod wpływem nurkowania w piach. Potrzebował konsultacji z rudowłosą boginią, władczynią śrubokrętów.

Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Słońce powoli się przebudza. Temperatura wynosi 3°C.
Termin odpisów: 30.03.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.18 19:26  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Sytuacja prawie poszła bez komplikacji. Prawie, gdyby nie fakt jednego z obecnych z nimi mężczyzn, który najwidoczniej nie chciał zostawić tych działań "zawodowcom". Może to nie jest znowu najlepsze określenie, ale z drugiej strony - zakłócił dobrze przeprowadzoną akcje, i zapłacił za to. Faust zignorował mężczyznę, w pełni zimnego skupienia przyglądając się bestii, będąc gotowym do podjęcia akcji gdyby nie starczyło.
Na szczęście, starczyło, do tego stopnia że właśnie zebrał na cały swój przód kupę juchy i flaków. Spluną na bok, ścierając nadmiar krwi z twarzy jakimś w miarę czystszym kawałkiem rękawa swojego munduru, pozostawiając los mężczyzny - który chociaż był im jakoś znany - w rękach jego towarzyszy. Nie, nie był bezduszny - zwyczajnie wiedział że siedzenie i użalanie się w kupce nad czyimś losem na nic się nie zda. Jego robot medyczny powinien być w stanie pomóc, ale nie może się wydostać z przyczepy. Gwardzista chciał ją otworzyć z panelu zanim podszedł sprawdzić kierowcę, ale takowy nie reagował. Skrzywił się.
- Panel kontrolny przyczepy nie działa. Jeśli udałoby się ją otworzyć, mój droid byłby pomocny. - Zdał krótki raport przez ich system komunikacyjny, by następnie samemu skierować się do drzwi ciężarówki. Zabezpieczył swoją broń przed przypadkowym wystrzałem, po czym zajrzał najpierw przez szybę pobieżnie do środka, chcąc zobaczyć w jakim stanie jest kierowca, i jeśli jego stan na to pozwalał, spróbowałby otworzyć drzwi i pomóc się mu wydostać stamtąd. No, przynajmniej spróbowałby je otworzyć, możliwe że będą wymagać wyważania.
Miał też nadzieje że nie wystraszy go będąc cały oblepiony juchą tego robala. Ych.


Ostatnio zmieniony przez Ursegor dnia 31.03.18 13:38, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.18 0:30  •  Wichrowe szczyty. - Page 11 Empty Re: Wichrowe szczyty.
- Knulla det dumskalle! - warknął Ivo pod nosem, kiedy opadł pył i przed sobą ujrzał groteskową scenę. Te pociski były precyzyjne, nie miały prawa chybić... no chyba że jakiś dumskalle napatoczył się mu tuż przed lufę. Na domiar złego dał sobie odgryźć nogę. Skrzywił wargi i zacisnął je w wąską kreskę. Odwrócił twarz, gdy deszcz krwi i resztek robaka obryzgał całą okolicę. Zaciskał usta, więc nic się do nich nie dostało, lecz i tak splunął, prewencyjnie. Otarł oczy, ale nic więcej. Twarzą zajmie się później, rozsmarowywanie posoki za pomocą rękawa niewiele pomoże.
Kiedy robal wyzionął ducha w sposób tyleż pewny co widowiskowy, ruszył w kierunku rannego. Po drodze przestawił bezpiecznik oriona na pozycję: "włączony". Przyklęknął przy nim, rozpinając pasek od spodni. Wyjął go ze szlufek i zacisnął z całej siły kawałek ponad raną. O ile pamiętał rozmowy z Mike'm na temat pierwszej pomocy, to starał się nie używać opasek zaciskowych, bo to może spowodować martwicę kończyny... No ale jeśli kończyny nie było, to nic nie stało na przeszkodzie. - Oddychaj, żołnierzu. Wyliżesz się z tego. - rzucił dla otuchy, chociaż jego pokrwawiona i poważna twarz wcale nie popierała wypowiedzianych słów. - Patrz na mnie. Skup się. Nie zasypiaj. - jeśli zaśniesz, już się nie obudzisz, dumskalla. Słysząc słowa Ursegora odwrócił głowę i rzucił w kierunku ich pierwotnego pojazdu - Coral, wychodź, jest robota dla ciebie. - po czym ponownie skupił uwagę na leżącym. Musiał utrzymać jego skupienie, żeby im tu przypadkiem nie zemdlał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach