Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 19.07.16 1:33  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Oho! Ktoś tutaj trafił w czuły punkt. Dziesięć punktów dla specu. Shinichi aż uśmiechnął się szerzej, kiedy zobaczył na jej twarzy ten lekki strach, obawę? Ktoś tu najwyraźniej nie lubił nowych mieszkańców miasta i to całkiem porządnie. Sam brunet nie miał do nich niczego szczególnego poza tym, że byli fanatycznymi świrami. Dopóki jednak będą siedzieli w tej swojej kaplicy i modlili się do nieistniejącego boga, to nikt nie miał powodu, żeby im przeszkadzać. A skoro mowa o tym, to z jakiej racji Faustynka dotykała jego skrzydła? Czy ona zdawała sobie sprawę z tego ile trudu i pieniędzy włożono w to, żeby zostały one zamontowane na plecach człowieka? Na dodatek jeszcze się runą na ziemię i wszystko się skończy. Ten chrzaniony gołąb zapewne skrzydła rozłożyłby ponownie, ale Shinichi nie miał takiego komfortu. Każda, nawet najmniejsza usterka powodowałaby, że z mężczyzny zostanie jedynie naleśnik na ziemi. I nie. Nie będzie on polany syropem klonowym.
- Oh, ktoś tu miał z nimi złe doświadczenia? Ja tam nie wiem. Kapłanki mają całkiem spoko, wyznawczynie też są całkiem, całkiem. Czasem trochę zbyt dzikie, ale to też się przydaje w sypialni. - odezwał się z wrednym uśmieszkiem, kiedy zobaczył, że anielicy temat ten przeszkadza. Chociaż czy aby na pewno? Z jednej strony kazała mu się do nich nie zbliżać, a z drugiej chciała go tam momentalnie zabrać. Normalnie niczym dziecko, które raz sparzyło się gorącym czajnikiem i chciało udowodnić mamie, że właśnie w ten sposób zrobiło sobie kuku, więc jeszcze raz go dotknęło.
- Ej, ej! Ale, nosz kurwa, bez takich! Odstrzelą mi łeb, jak spadnę na ziemię i przeżyję. - warknął momentalnie, i już po chwili nacisnął palcem na nadajnik, żeby zakomunikować naukowcom, że nastąpiło jakieś zwarcie, ale nie wywowało awarii skrzydeł. Kazali mu spokojnie przeczekać i zobaczyć co się stanie. Łatwo powiedzieć! Ej, koleś. Wiś sobie pół kilometra nad ziemią i czekaj na to czy spadniesz, czy też nie. Pewnie. Zrobi to z wielką przyjemnością. Chociaż z drugiej strony mial do wyboru znoszenie towarzystwa Faustynki, która najwyraźniej się rozkręcała. Palec w buzi i seplenienie było tylko preludium, swoistym wstępem przed właściwą częścią koncertu, który mu właśnie przygotowywała. I nawet nie wiecie jak w tej chwili Kurokowa prosił kogoś, kto siedział w jego głowie tylko o to, żeby choć raz jego wiedza o muzyce go zawiodła. Ten jeden, jedyn... No kurwa, dzięki! Zaczęła się kolejna historia z życia anielicy, której Shinichi wcale nie pragnął słyszeć. Wszystkie brzmiały na tyle nieprawdopodobnie, że mężczyzna zaczął się zastnawiać czy jej Stwórca miał wszystkie klepki, kiedy wydawał ją na świat. Całkiem możliwe, że wtedy mu się kichnęło i Faustynce zabrakło czegoś, co miały inne anioły. Niemniej jednak dzisiaj Shinichi był nadzwyczaj tolerancyjny i, choć z wyraźnym zniecierpliwieniem, to jednak wysłuchał Faustynki, która pieprzyła mu trzy po trzy. Jaki Adi, jakie obrazy, jakie obozy? Z tego wszystkiego Japończyk zrozumiał jedynie tyle, że anielica nie potrafi malować i spieprzyła życie jakiemuś artyście. Świetnie! Jak tak dalej pójdzie, to pewnie to samo stanie się z jego misją.
- Biedny Adi. Jak on z Tobą wytrzymywał? - zapytał, bo być może pozna jego metodę i sam ją zastosuje. Nie, żeby miał w planach spotykanie się z Faustynką w wolnym czasie, ale zawsze lepiej być przygotowanym. Nigdy nie wiadomo czy po raz kolejny nie wyskoczy na niego jak Filip z konopii. Zresztą zrobiła tak dzisiaj, więc nie zdziwiłby się, gdyby tak samo postąpiłaby jutro.
- Nie. Moja misja musi być wykonywana samotnie. Nie możesz się do niej mieszać. Możesz za to wypić moje zdrowie przy najbliższej okazji. I skoro nie lubi speców, to pewnie mówisz o Desperacji. Ja siedzę w mieście. - wyjaśnił i jednocześnie skłamał, bo poza murami M-3 można zobaczyć go równie często, co w samych koszarach. Duch knajpowego zapijmordy jest w nim wiecznie żywy!
- Także, jak widzisz, musisz mnie teraz przepuścić, bo niedługo znajdzie się tu cały patrol specu. Pewnie kilku z Kościoła też przyleci. Alkohol możesz mi zostawić w szpitalu ostatniej nadziei. Tam jest taka pielęgniarka z rogami na głowie. Imo się nazywa. Z pewnością doceni Twoje towarzystwo! - czy czuł się podle, wkopując w to drobne piekło Imo? A SKĄD. Jeśli tylko mógł się uwolnić od blondi, a jednocześnie się napić, to nie miał żadnych skrupułów. Dodatkowo miał jakieś dziwne wrażenie, że one akurat się dogadają. Z takim samym zacięciem opowiadają o tematach, które innych kompletnie nie obchodzą. A co teraz? Teraz po raz kolejny ruszył do przodu, ale wczesniej jeszcze pokłócił się trochę przez radio. Pieprzony GPS pokazywał, że stoi w miejscu i już truli mu tyłek o to, żeby się ruszył. Naukowcy zasrani.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 22:34  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Grima zręcznie przeskakiwał z jednej skały na drugą, zatrzymując się prawie przy każdej dziurze, czy norze, w której mógłby być jego potencjalny posiłek na dziś. Powoli robił się wieczór, więc co odważniejsze szczury czy pomniejsze ssaki wychodziły na poszukiwanie pożywienia.
Przez kolejne parę godzin złowił jedynie jeszcze większe poczucie głodu. Smutek jaki malował się na twarzy wymordowanego był nie do opisania. Grima odnosił coraz większe wrażenie, że zaraz jego żołądek skurczy się do rozmiaru śliwki. Nie lubił polować w tej
bezużytecznej, ludzkiej formie. Niestety, ostatnio tak biedował, że nie było go stać na jakiekolwiek narzędzia, by móc stworzyć pułapkę. A nie miał ostatnio szczęścia, by znaleźć przy jakimś trupie sznur. Jedyne co miał przy sobie to długi kij z ostrym kamieniem przywiązanym na końcu. Zupełnie jak ludzie pierwotni, ale co miał zrobić jak nie było go stać na cokolwiek. Ostatnie fundusze przewalił na wodę, która była wystarczająco droga by rozpuścić jego fundusze.
Nie zapowiadało się też na to by miał szansę dorwać jakąkolwiek robotę teraz. Może warto było jednak dołączyć do tamtych najemników. Przynajmniej miałby gdzie spać.
Wznosząc się zgrabnie na coraz wyższe skałki w końcu zatrzymał się na takiej, która była bardziej płaska. Siadł na dupie, zastanawiając się czy nie przybrać swojej drugiej formy i w niej spróbować tak zapolować, ale nie miał gdzie biedny rzeczy zostawić. Nie miał przecież pewności, czy ktoś mu tego nie ukradnie, stałego miejsca już nie posiadał.
Grima otrzepał się nadmiaru piachu. Kiszki mu marsza grały, ale na razie nie miał siły iść dalej. Z góry obserwował ścieżkę pomiędzy skałami. Właśnie! Może ktoś będzie przechodził i Grima go napadnie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 23:15  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Szedł. Jego wędrówka już dawno przestała być zwiedzaniem okolicy. Teraz po prostu chciał wrócić do siebie i przywrócić się do porządku. Nawet nie chciał wiedzieć jak w tamtym momencie wyglądał. Miał świadomość, że długa podróż, porządnie dała mu się we znaki. Jego ubranie było zakurzone, a pył lepił mu się do ciał, zupełnie tak jak jedwabna szata, która właśnie przestała tracić na swoim pięknie. Niedobrze, było bardzo niedobrze. Cała okolica wyglądała zarówno bardzo obco, jak i bardzo podobnie. Santino szybko domyślił się, że musiał się zgubić i krążył w kółko. To go jednak nie złamało. Przeżył w swoim życiu już tak dużo, że głupia, piaszczysta okolica na pewno nie da mu rady. Był w końcu dzielny i niegłupi. Obrał sobie jeden kierunek i postanowił właśnie tam iść. Z drugiej strony był też głodny. Nie pozostało mu już za wiele suszonego mięsa, które miał w torbie. Na szczęście miał swoją lawendową herbatę. Jasne, była ona paskudna, ale orzeźwiała i nawadniała, gdy było tego trzeba.
Zatrzymał się i rozejrzał. No tak, coś się zmieniło. Na horyzoncie pojawiły się skały. Świetnie. Jeśli coś go nie zeżre, to może przy odrobinie szczęścia poślizgnie się i skręci kark. Byłaby to śmierć głupia, ale najważniejsze że szybka i wymordowany nie musiałby długo użalać się nad tym, że jego koniec się zbliża. Chciałby, żeby jego koniec był szybki i niespodziewany. Nie! Pokręcił głową, odganiając od siebie nieprzyjemne myśli, które pustynia próbowała mu podsuwać.
Sięgnął do torby i wyciągnął z niej słoiczek z ciemnawą cieczą. Próbował znaleźć odrobinę cienia i gdy mu się to udało, to od razu się w nim schronił. Napił się kilka łyków. Chciał odpocząć, więc usiadł na kamieniu i wyciągnął przed siebie nogi. Oparł się plecami o zimną skałę, cały czas nie zamykał jednak oczu. Musiał być czujny. Okolica mogła wydawać się opuszczona, ale wcale nie musiało tak w rzeczywistości być. Napił się kolejnych kilka łyków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 23:41  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
http://therockycrowe.deviantart.com/art/OLD-Sven-Liger-Ref-476166656 Grima dla podglądu :v

Hieny miały to do siebie, że oprócz wcinania padlinki czasem musiały coś upolować. W tym przypadku Grima to i padliną by nie pogardził, bo żołądek to miał całkiem wytrzymały, aczkolwiek w pobliżu ani padliny, ani żywego ducha.
Kamuflaż wymordowanego w postaci kilku szmat zarzuconych na siebie niczym płaszcz nie był zbyt wyrachowany, ale na warunki pustynne idealnie się nadawał. Nie miał tylko zasłoniętej głowy, jak to zazwyczaj robił, bo robiło się już trochę chłodniej, słońce nie dawało się we znaki. Delikatny wiatr muskał jego grzywę i gładził policzki. Grima oblizał obeschłe wargi. Tak mu naleciało piachu we włosy, że musiał się raz na parę minut podrapać, tak swędziło.
W międzyczasie, kiedy tak siedział obserwując drogę ktoś nadszedł. Nie sądził, że naprawdę jego plan mógł się powieść i zwyczajnie mógł kogoś obrabować. Z tej odległości co prawda widział tylko plamę pomiędzy skałami, ale lepszy był taki cynk niż nic.
Musiał więc wcielić swój plan w życie. Nawet jeśli ten ktoś nie miał niczego przy sobie, to głód tak mu doskwierał, ze był gotów zabić, żeby w ogóle coś zjeść. Jakby nie patrzeć, żył niczym zwierzę. I jak zwierzę mógł sobie zapolować na coś, co chodziło na dwóch łapach.
Grima pośpiesznie ściągnął z siebie ubranie, żeby je przypadkiem nie zniszczyć, kiedy zmieniał swoją formę. Chociaż używanie biokinezy nie należało do najprzyjemniejszych czynności, ten jeden raz mógł ścierpieć. Korzyści, które obliczył sobie w głowie były ważniejsze niż chwilowy ból.
Już po chwili na skałach stał już na czterech łapach. Chwilę to trwało, jak za każdym razem, zanim przywykł i do zmiany kąta widzenia i do zmiany położenia. Ale w tej formie już o wiele szybciej mógł zejść i dotrzeć do jegomościa. Zanim to uczynił, wcisnął swoje rzeczy pomiędzy skały, by mu od wiatru nie odfrunęły. Potem szybko zeskoczył na poziom ścieżki. Zakładał, że był już słyszalny dla jego posiłku, toteż żwawym krokiem zbliżył się na tyle, by pozostać w bezpiecznej odległości, ale też na tyle blisko, żeby nie mieć większych problemów podczas pościgu.
Grima obnażył kły i warkotem oznajmił nieznajomemu, o ile ten go nie zauważył wcześniej, że w dobrych zamiarach on nie przyszedł. Tym bardziej, widząc jakąś ciecz, którą pił nieznajomy, chciał od razu podbiec i się na niego rzucić. Ale wytrzymywał, jeszcze. Może odda mu wszystko dobrowolnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 0:02  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
No i wykrakał. Jego matka zawsze mu mówiła, żeby myślał pozytywnie, bo myśli mogą się ucieleśnić i lepiej, żeby te ucieleśnienia były dobre. Santino nigdy nie brał sobie jednak jej rady do serca, bo nie wierzył w takie głupoty. Od zawsze skłaniał się, by myśleć negatywnie. Zawsze uważał, że coś mu nie wyjdzie, coś się stanie i nie będzie dobrze. Wolał nastawiać się negatywnie bo to z jednej strony przygotowywało go psychicznie na to, jeśli przypuszczenia miałyby się spełnić i mógł się przyjemnie zaskoczyć, gdy okazywało się, że jednak się mylił. W tym przypadku jednak wykrakał.
Nawet nie zauważył, gdy jakiś ogromniasty zwierz zbliżył się do niego tak blisko. Może nie chciał tego widzieć? Lwiopodobne zwierze obnażyło kły, pokazując że nie przyszło tutaj by być wygłaskane i podrapane za uchem albo pod pyskiem. Niedobrze, było niedobrze. Dell'Orfellice z początku wstał z kamienia, na którym siedział, a potem powoli wdrapał się na niego, jakby miał przed sobą nie olbrzymiego kota, a małą myszkę, która nie wskoczyłaby na kamień. Cholera by to wzięła, a mógł siedzieć w bibliotece.
Zacisnął pięść. Nie mógł się poddać tak łatwo. Dawał sobie radę z gorszymi przeciwnikami, którzy dzierżyli w dłoniach pistolety i noże. Poradzi sobie ze zwierzęciem, chociaż przypuszczał, że może mieć do czynienia z wymordowanym, gdyż jeszcze nigdy w życiu nie widział podobnej bestii.
Nie miał zamiaru od razu sięgać po użycie hipnozy, chociaż wiedział, że będzie miało to najlepszy skutek. Powoli i ostrożnie powędrował dłonią do torby i wyciągnął z niej ostatki suszonego mięsa. Nie chciał się z tym rozstawać, ale jego życie było dużo ważniejsze niż jakieś mięso. Rzucił je w kierunku zwierzęcia. Mając nadzieję, że zainteresuje się bardziej tym niż nim samym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 1:06  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Widząc jak jego posiłek się wspina na i tak zbyt niską skałę, ledwo się powstrzymał, by nie skoczyć odruchowo w pościg i od razu go dorwać. Widział jednak, że jego posiłek był w potrzasku, nie miał dokąd uciec. Przynajmniej po tych kamieniach nie za bardzo miał jak uciec. W odwrotnej sytuacji Grima sam by nie wiedział jakby postąpił, bo na dwóch nogach przez te skały to ciężko uciekać. Na całe szczęście to on był tutaj w lepszej pozycji, przynajmniej tak mu się wydawało.
Nie za często zdarzało mu się kogoś atakować, więc wolał to odwlekać, aż będzie zadowolony. Brzuch wolał twierdzić co innego.
Niemniej, postawił kilka kroków w stronę nieznajomego. Niezbyt gwałtownie, tak jakby próbował zapędzić obcego w kozi róg. Wtedy też pojawiła się pierwsza danina.
Ochłapy suszonego mięsa pachniały na tyle intensywnie, że niewiele myśląc przystaną do nich, wcinając je tak szybko, jakby po prostu je wciągnął i połknął. Jasne, w ten sposób dał tamtemu czas na to by spróbować uciec, ale na głód nic nie mógł poradzić. Od razu poczuł się lepiej, jak tylko cokolwiek wpadło do żołądka. był tak piekielnie głodny, że zjadłby konia z kopytami, ale te skrawki były dobre na początek. Oczywiście, dla tej formy to było za mało. Normalnie to by się najadł na parę godzin przynajmniej, a tak to wpadło to jak kamień w wodę i przepadło.
Posiłek skończył się, a Grima powędrował wzrokiem za nieznajomym. Na pewno ma więcej mięsa, tylko nie chce się podzielić. Czyżby kły nie były wystarczającym straszakiem? W takim razie powinien mu pokazać, ze z Grimą się nie zadziera.
Wymordowany postawił kolejne parę kroków w jego stronę. O ile nie próbował uciekać, tak nie zamierzał przyśpieszać. Chyba, że już od razu po rzuceniu mięsa salwował się ucieczką. Wtedy nie pozostałoby mu nic innego jak go gonić przez te skały.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 1:45  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Nie spodziewał się, że zwierz zadowoli się tym marnym posiłkiem, ale miał nadzieję, że chociaż da mu więcej czasu na zastanowienie się nad tym, co miał zrobić dalej. Niestety suszone mięso zniknęło równie szybko, co upadło na ziemię. Santino dość głośno przełknął ślinę. Nie miał już wyboru, musiał bowiem zadziałać szybko, jeśli nie chciał stracić życia. Zacisnął dłonie i cofnął się kilka kroków do tyłu, zapominając, że stał na kamieniu.
Upadek na twardą powierzchnię nie obył się bez bólu. Na szczęście upadł na tyłek, przez co jego głowa uniknęła kontaktu z ziemią. Poza bólem dolnego odcinka pleców i pośladków nie było źle. Nie licząc tego, że czyhał na niego lwiopodobny mutant, to nie było najgorzej.
Wymordowany z początku poruszał się bardzo powoli. Nie chciał prowokować bestii, bo ta mogłaby mu skoczyć do gardła, gdyby tylko zrobił jakiś nagły ruch. Nie, każdy gest musiał być starannie przemyślany. Zbliżanie się do zwierza było bardzo niebezpieczne. Santino nic o nim bowiem nie wiedział i wiele ryzykował. Miał jednak nadzieję, że jego plan mu się uda.
Spokojnie. Usiądź na ziemi i słuchaj mnie. – polecił zwierzęciu, używając swojej mocy hipnozy. Nie korzystał z niej często w wypadkach innych niż wyciąganie informacji z interesujących go osobników. Niemniej jednak moc ta była bardzo przydatna zwłaszcza w podobnych sytuacjach. O ile zwierz, lub wymordowany kryjący się pod tą postacią, nie miał blokady umysłu, tak hipnoza zadziała w stu procentach. Santino powinien być więc bezpieczny.
Taki duży zwierz jak ty już wcześniej upolował jakąś większą ofiarę. – zaczął spokojnie. – Dlatego wcale nie jesteś głodny, a jedynie chcesz mnie odstraszyć, myśląc, że jestem zagrożeniem. Nie mam zamiary cię jednak skrzywdzić, bo nawet nie mam broni. Gdy zmienisz się w człowieka, to przestaniesz być głodny –powiedział. Mając nadzieję, że jednak ma do czynienia z wymordowanym, którego zadowoli kawałek suszonego mięsa, a nie z wygłodniałą bestią. W przeciwnym razie będzie mieć na karku uspokojoną, ale nadal głodną zwierzynę.


Użycie mocy hipnozy. Moc działa na każdego, jeśli przeciwnik nie posiada blokady umysłu. Czas trwania 3 posty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 2:03  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Już miał skoczyć na kamień. Był tak niedaleko, że wystarczył tylko porządny sus i wszystkie cztery łapska znalazłyby się na biednym nieznajomym, który miał po prostu pecha trafić na głodnego wymordowanego. Był gotów już nawet spożytkować jego specjalną zdolność do tropienia, ale jakoś nie mógł.
Do jego uszu dotarł jakiś dziwny, melodyjny głos, którego nie mógł z początku przypisać do nieznajomego. Głos brzmiał jak podświadomość, jak coś, co miał gdzieś wewnątrz siebie, w głowie. Chociaż widział, jak obcy porusza ustami to wciąż nie mógł oderwać własnych myśli od tego głosu. Głosu, który kazał mu robić rzeczy, których Grima wcale nie chciał robić. Ale nie mógł okleić tego głosu, nie mógł przestać go słuchać więc siłą rzeczy w końcu przystał na propozycję głosu i usiadł.
Nie rozumiał dlaczego to robił, przecież był głodny. Brzuch jasno się określał.
Wiedział, że coś jest nie tak. Głos brzmiał znów w jego głowie. Tym razem mówił, że Grima nie jest głodny. Moment, że przestanie być głodny, kiedy tylko zmieni znów swoją formę. Wymordowany niespecjalnie pochlebiał głosowi, bo zmiana formy wiązała się znów z bólem, chwilowym paraliżem, bo zanim przywyknie znów do ludzkiej formy...
Ale Grima nie mógł się nie posłuchać. Głos brzmiał tak... zachęcająco.
Chwilę to trwało, zanim z wielkiego lygrysa zrobi się znacznie mniejszy człowiek. Nie obyło się bez jęknięć i stęków. A potem był już zwykły Grima, znacznie mniejszy i mniej owłosiony. Jego cechy były nad wyraz widoczne, kiedy był nagi.
A on po prostu siedział, słuchając głosu, który powinien mieć rację.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.17 23:16  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Jego moc zawsze działała. Uśmiechnął się, widząc swoje zwycięstwo. Jakoś dziwnie z mężczyznami zazwyczaj szło mu znacznie łatwiej niż z kobietami, ale wmawiał sobie, że było to oznaką jego doświadczenia właśnie z panami. Spojrzał na mężczyznę. Już dawno przestał oceniać ich po fizyczności i prezencji. Liczyło się tylko tyle, ile mogą oni zdziałać na każdej płaszczyźnie życia. Ważne było przetrwanie, a ładne buźki tego nie gwarantują. Kucnął przy mężczyźnie. Nie przeszkadzała mu jego nagość, nie peszył się i nie patrzył na miejsca, które zazwyczaj bywały zakrywane. Wiele razy już to wszystko widział, więc przestało go to interesować. Nieznajomy był jednak interesujący, a zwłaszcza to, w co potrafił się przeistoczyć. Podobna bestia przy boku skutecznie odstraszałaby natrętów, a Santino czułby się bezpieczniejszy.
Wyciągnął dłoń w kierunku nieznajomego i pogładził go po włosach. Wiedział, że nie zrobi mu teraz krzywdy, więc może w jakiś sposób da mu się uspokoić.
Kim jesteś i co tu robisz? – zapytał, cały czas patrząc na mężczyznę. Okrył się szczelniej swoją znacznie zakurzoną i zabrudzoną narzutą. Odchrząknął cicho i przetarł twarz dłonią. Był cały spocony i oblepiony wszystkim, co mogło oblepić mu twarz podczas jego wędrówki.
Pokaż, gdzie masz swoje rzeczy. – powiedział.


Hipnoza: 2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.17 20:52  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Nie chciał zdradzać swojego imienia. Imiona były bardzo osobiste i poniekąd dawały władzę. Chociaż prawdę powiedziawszy, gdziekolwiek nie trafiał, z kimkolwiek nie musiał pracować to imię jego nie padało. Zawsze był jakiś złodziej, Szczęściarz, Hiena cmentarna, Paskuda albo cokolwiek innego, co akurat pasowało do sytuacji.
Chciał mimo wszystko coś powiedzieć, ale jego gardło było tak wyschnięte od pyłu, piachu i gorącego powietrza, że jedyne co się wydobyło z Grimy to charknięcie wymieszane z cichym "puść". Ciężko jednak było cokolwiek zrozumieć, chyba, że potrafiło się czytać z ruchu ludzkich warg. Chciał się rzucić do gardła nieznajomemu, chciał go zjeść, nasycić żołądek i odejść do swoich rzeczy. Co z tego, że głos powiedział mu, że nie jest głodny - Grima chciał to zrobić dla samej zasady. Nie było takiej potrzeby, ale nieznajomy przecież zareagował. Gdyby tego nie zrobił, obyłoby się bez krzyku i bólu. Przynajmniej nie takiego.
Dalej się nie odezwawszy, bo nie miał za bardzo ku temu możliwości - wymordowany wskazał dłonią tak bardzo jak mógł lokalizację swoich rzeczy, zgodnie z głosem. Fakt, że nie zrobił tego dokładnie bo nie miał jak w ten sposób wygiąć ręki bez ruszenia się z miejsca, to co innego. Najwyżej niech sam sobie szuka. Głos nie mógł go przecież wiecznie trzymać. Nie mógł, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.17 20:45  •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
Westchnął. Musiał być bardziej dokładny w swoich poleceniach, bo czasem przy większym rozkojarzeniu się zapominał, że nie wszystko idzie zgodnie z jego myślą. Niemniej jednak ucieszył się, że nie miał już do czynienia z wygłodniałą bestią, a człowiekiem. Czy też raczej istotą, która bardziej przypominała człowieka a nie zwierzę. Taki obrót spraw był mu jak najbardziej na rękę. Poszedł w kierunku wskazanym przez mężczyznę. Nie wiedział, czy ten idzie za nim, czy też nie, ale nie interesowało go to zbytnio. Starannie przeszukał okolicę i znalazł odzienie nieznajomego. Szybko obmacał i sprawdził każdą fałdkę i kieszeń, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mu się przydać, było ładne lub mogło zostać użyte przeciwko niemu Nic takiego jednak nie znalazł.
Wrócił na swoje dawne miejsce i rzucił mężczyźnie ubranie, by ten mógł je założyć. Niezbyt pasowało mu patrzenie na nagiego mężczyznę na środku pustyni. Odchrząknął, bo od gorąca i pyłu, którym oddychał, zaschło mu w gardle.
Powiedz, co tutaj robiłeś, czego szukałeś i skąd przyszedłeś? – polecił.

Hipnoza: 3/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Skalny teren - Page 4 Empty Re: Skalny teren
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach