Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 21 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 17 ... 21  Next

Go down

Pisanie 29.11.18 19:54  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Miała rację. Cukierki raczej nie stanowiły obiektu zainteresowania dla kota, który z natury preferował mniej słodkie rzeczy. Zaciekawił się jedynie ich wonią i opakowaniem, które zaszeleściło gdy tknął je nosem. Ten sam delikatny dźwięk wystarczył go na tyle, by odsunąć łeb na bok i spojrzeć podejrzliwie ku niewielkim przedmiotom wyłożonym na dłoni kobiety. Pachniały kusząco, ale jako wymordowany w formie kota wiedział, że nie powinien ich próbować. Poza tym każda mam uczyła od małego dzieci, by nie brać cukierków od obcych. Chociaż jego wiek dziecięcy już przeminął, dokładnie pamiętał tą lekcję swojej rodzicielki. Odsunął się więc jak grzeczny kocurek i spojrzał na twarz kobiety sugerując jej, że powinna znaleźć coś innego. Miauknął przeciągle sprężając ogon ku górze.
 Nie potrafił powiedzieć jej inaczej, że jest głodny. Co prawda nie był wcale głodny, ale jeśli nadarzyłaby się okazja do tego, by napełnić żołądek zanim wróci do siebie, to dlaczego miałby nie skorzystać? Porcję łowców były sycące, ale nie zawsze najsmaczniejsze. Jedzenie miało dać im siły i energię do działać, a nie sprawiać przyjemność samą w sobie. Kiedy więc Louma miał okazję by zjeść coś na mieście, robił to.
 Wszystko wskazywało jednak na to, że kobieta nie zamierza poprzestawać na samych pieszczotach. Jej dłoń zmierzwiła nieco sierść na czubku głowy kocurka, ale potem jej dłonie wyciągnęły się ostrożnie w jego kierunku w zupełnie innym celu. Poza tym chwilę potem jawnie przyznała się do swoich zamiarów. Mógł wyglądać teraz jak uroczy zwierzak, ale doskonale rozumiał każde słowo wypowiedziane w ludzkiej mowie. Zrobił jednak wszystko, by zareagować naturalnie.
 Wykonał powolny krok w tył - jako reakcję na jej ręce. Ogon naprężył się a sierść na karku uniosła delikatnie. Tym razem wydobył z siebie przeciągłe jęknięcie, które miało w sobie odrobinę niepokoju i ostrzeżenia jednocześnie. Było coś, co nie dawało mu spokoju, ale musiał przyjrzeć się jej z bliska jeszcze raz, dlatego nie uciekł od razu.
 Bursztynowe oczy mrugnęły, a potem cały wzrok Lwiątka skupił się na odzieniu kobiety. Sam kitel nie mówił niczego konkretnego, ale ozdoba przy krawacie już tak. Nie musiał posiadać szczególnie szerokiej wiedzy z dziedziny S.Specowskich militariów by rozpoznać symbol jednej z ich jednostek. Kiedy jeszcze był człowiekiem, te same siły miały chronić go przed brzydkimi i złymi wymordowanymi z zewnątrz, a teraz on sam był tym niedobrym mutantem. Wszystko wskazywało na to, że miał do czynienia z panią hycel. Najwyraźniej po służbie, skoro tak beztrosko przejmowała się losem kota, którego właściciela nie było w zasięgu wzroku.
 Zaryzykował. Odskoczył na metr, może nieco ponad i odwrócił się w jej stronę. Miauknął i zaczekał, aż podąży jego śladami. Nie uciekał na tyle, by straciła zainteresowanie, ale równocześnie nie planował dać się wziąć na ręce, przynajmniej jeszcze nie teraz. Dla pewności wydał z siebie przeciągły, uroczy głos ponownie i zrobił kilka niewielkich, kocich kroczków wgłąb alejki. Całą swoją mową ciała pokazywał, że chce, by kobieta za nim podążyła. Jego oczy błyszczały figlarnie, gdy trącił czubkiem łapy jakiś listek pałętający się na betonie. Czekał na jej decyzję.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.18 22:49  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Wygłaskała koteczka na tyle na ile jej się pozwolił. Aż się uśmiechnęła, sunąć dłonią po mięciutkiej sierści zwierzaka. Nigdy się nie zastanawiała nad posiadaniem czworonożnego przyjaciela. Nie miałaby się nim kiedy zająć, mogła się otaczać ludzkimi znajomościami, te nie należały do skomplikowanych. Jak chciała gdzieś wyjść i się zabawić zawsze był ktoś na liście w telefonie kto miał wolny wieczór. A nawet bezczelne zagadanie do obcej jednostki w barze czy na ulicy było w jej stylu. Nie to żeby potrzebowała czyjegoś towarzystwa cały czas, ceniła sobie wolność na tyle by nie pchać się w jakieś skomplikowane relacje. Teraz nawet rozważyła taką opcję, kociak był uroczy!
Przechyliła głowę w bok widząc jak ten się odsuwa gdy chciała go podnieść. Zatrzymała się z dłońmi i nieco rozluźniła swoją postawę. - Nie mogę cię winić za brak zaufania.. - powiedziała z rozbawieniem powoli się podnosząc. Ten kocurek ewidentnie wiedział czego chciał. Nie był jakąś bezpańską przybłędą co to się łasi do każdej wyciągniętej ręki. Jego obróżka była dowodem na to że może mieć nawet wygórowane wymagania. Może by ruszyła w swoją stronę gdyby nie miauknięcie i dziwny sposób poruszania się zwierzęcia. "Wygląda jakby chciał żebym za nim szła.." przemknęło jej przez myśl, odczytując mowę ciała kotka. Oczywiście ruszyła za nim wolnym krokiem, ciekawość wzięła górę. Jak inteligentne jest to zwierzę? A nóż coś szalenie ciekawego zwieńczy ten nieco nudny dzień? Nie miała nic lepszego do roboty, zerknęła jedynie na przepustkę orientując się w czasie. Po czym zachęcona przeuroczym miauknięciem i gestami kocurka szła za nim chowając ręce w kieszenie kitla.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.18 22:24  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
 Kiedy ona rozważała możliwość posiadania zwierzęcia, on był zdecydowany, że nie potrzebuje właściciela. To byłoby dość niezręczne mieszkać z człowiekiem samemu będąc jednym. Z drugiej strony powinien rozważyć taką możliwość. Życie pod dachem kogoś ze Specu dawałoby wiele możliwości przeszpiegów. Szkoda tylko, że pierwsze lepsze badania od razu wskazałby na jego powiązanie z rasą wymordowanych. Nie było mowy, by coś takiego kiedykolwiek się powiodło.
 Odezwał się głośno, gdy kobieta ruszyła jego śladem. Nie oddalał się zbytnio i co kilka kroków obracał głowę, by mieć pewność, że kobieta nadal wędruje zaraz za nim. Przypominał głodnego pieszczocha domagającego się jedzenia, jaki stara się ukierunkować uwagę pana na miskę, ale w tym wypadku nie było ani jedzenia, ani miski. Szedł wąskimi przejściami, od czasu do czasu zatrzymywał się by trącić łapą jakiś śmietek. W ten sposób wyglądał na bardziej interesującego niż był w rzeczywistości. Sztukę grania kota opanował niemal do perfekcji.
 Okolica wcale się nie zmieniała, boczne alejki wszystkie wyglądały identycznie, ukradkiem węszył by wiedzieć, że dobrze skręcił, ale gdy byli już blisko niewidocznego dla Saiyuri celu, Louma okręcił się kilka razy w miejscu, a potem uniósł ku górze ogon oraz pysk. Czubek jego nosa wskazywał zewnętrzną klatkę schodową jakiegoś bloku mieszkalnego, stare sznurki na pranie których nikt już nie używał, gniazda ptaków uwite na parapetach opuszczonego gmachu i w końcu także niebo. Wszystko wskazywało na to, że w rzeczywistości nie było tam nic, co powinno zainteresować kota.
 To był zwód. Kot miał wielką nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
 Skupił się i obejrzał za siebie, prosto w twarz kobiety.
 Pozbądź się swojej przepustki. Jeśli nie możesz jej zdjąć, zniszczą ją tak, jakby to był wypadek. Wyrzuć do tego kontenera wszystko co ze sobą masz, możesz pozostać wyłącznie w prostym ubraniu. Rozkazał mocą swojej kociej sugestii. Nie rób nic więcej poza tym, co Ci mówię i nie myśl o niczym.
 Pieszczoty mogą się okazać się zgubne w skutkach. Co jakiś czas uświadamiał o tym ludzi, łowców i wymordowanych, którzy postanowili go pogłaskać.

Koci pomruk: 1/3
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.18 21:52  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Szła za kociakiem rozglądając się przy okazji po alejkach którymi ją prowadził. Wszystkie wyglądały tak samo. Przystanęła nawet kilka razy wahając się czy aby nadal podążać za zwierzęciem. I kiedy miała wątpliwości, kocurek pomiaukiwał i robił dziwne ruchy ciałem jakby ją ponownie zachęcając do podążania. Miała wrażenie że ma do czynienia z jakimś bardzo inteligentnym stworzonkiem. I to w sumie jej ciekawość popychała ją do dalszego podążania za sierściuchem. Nie brała nawet pod uwagę że ta obróżka mogła być fałszywa. Po prostu zwykły, niewinny zwierzak chcący ją gdzieś zaprowadzić.
Kiedy się zatrzymał robiąc kółka, aż przechyliła lekko głowę w bok z zaciekawieniem. Wlepiła swoje fioletowe ślepia w słodką mordkę zwierzaka i to był w sumie początek końca o którym nie miała bladego pojęcia. Słyszała gdzieś w podświadomości jego słowa, choć zdawały się tak zmieszane jakby były jej własnymi myślami. Patrzyła tępo na zwierze i wchłaniała instrukcje niczym gąbka wodę. Spojrzała na przepustkę i złapała za wyświetlacz próbując ją zdjąć. Ta jednak była tak dobrze dopasowana do nadgarstka że nie chciała drgnąć. Zmrużyła nieco ślepia i wsunęła dłoń pod spódniczkę od boku. Sunąć palcami po udzie dotknęła zimnej stali. Wyciągnęła skalpel zza skórzanej opaski przymocowanej na udzie i z precyzją chirurga wbiła ją w urządzenie pod kątem tak aby sobie nie zrobić krzywdy. Kolejne dźgnięcie, następne, robiła to tak długo aż miała na dłoni tylko opaskę i resztki mechanizmu. Po czym wyrzuciła skalpel do śmieci, zaraz za nim wpadła do kontenera zapalniczka, no i cukierki z kieszeni kitla. Po czym stała nieruchomo czekając na to co dalej.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.18 22:50  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
 Być może koty nie potrafiły wzdychać tak jak ludzie, ale Konegi właśnie w taki sposób wypuścił z ust powietrze. Trochę zmartwiony, ale przede wszystkim zdenerwowany. Cały czas rozglądał się dla pewności, że w okolicy nie ma nikogo, kto mógłby podejrzeć jego działania. Najpewniej udałoby mu się zgubić pościg w ciasnych uliczkach miasta, ale nie mógł ryzykować. Kobieta widziała go z bliska, spoglądała na jego obrożę, więc gdyby teraz plan trafił szlag, już na zawsze byłby oznaczony jako zagrożenie. Cenił sobie swoją wolność, niewiele osób zwracało uwagę na niewielkie zwierzę, które do tego kręciło się wśród ludzi jak jeden z wielu pieszczochów, które przesadnie kochający właściciel mimo zakazów wypuścił na zewnątrz.
 Był przesadnie ostrożny. Pomiędzy kolejnymi komendami robił sobie przerwy, nasłuchiwał i skupiał młody umysł, żeby nie przegapić niczego istotnego. Plan był szalony, ale pierwsze kroki zostały poczynione, nie mógł się teraz wycofać. Trzymając się w cieniu jednego ze śmietników wyglądał na kobietę.
Weź mnie na ręce. Chcę żeby to wyglądało, jakbym był twoim zwierzęciem. Możesz mnie podrapać za lewym uchem, tak przy okazji. Następnie kieruj się wedle moich wskazówek, nie zwracaj uwagi na nic innego... maszeruj w spokoju.
 Komendy chociaż miały działać wbrew woli Saiyuri, wypowiadane były przez kota w sposób niezwykle łagodny. Jakby nadal nie mógł przekonać się do tego, że jego moc może mieć tak drastyczne w skutkach efekty. W tym momencie mógł wydawać polecenia żywej, prawdziwej osobie, do tego kobiecie, która pełniła role hycla... to jedno z większych przedsięwzięć w jakim brał udział.
 Wyłonił się po to, by kobieta mogła wziąć go na ręce, a potem obserwując otoczenie podawał jej kolejne kierunku. Powinni mijać zakręty, przemieszczać się wąskimi korytarzami wśród brudnych sklepowych tyłów i prywatnych kamienic. Zazwyczaj okolica była spokojna, ale mimo to kazał jej krążyć bez celu przez długie minuty po to, by w razie czego nie była w stanie zapamiętać drogi.

Koci pomruk: 2/3
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 13:16  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Po zniszczeniu przepustki nadal w tym dziwnym transie, czekała na to co miało się dalej wydarzyć. Pochyliła się i wzięła kota na ręce bardzo ostrożnie, tak żeby mu nie zrobić krzywdy. Przytuliła go do piersi i drapiąc za lewym uszkiem ostrożnie się wyprostowała. Skinęła głową na jego dalsze komendy i spokojnym krokiem szła przed siebie, skręcając kiedy jej kazał. Przeciskając się przez wąskie uliczki brudząc bielusieńki kitel miejscami. Nie do końca świadoma co robiła i dlaczego, ale wiedziała że musi to robić. Gdyby widziała się teraz z boku dałaby sobie mocno z liścia w twarz. Ale ta opcja niestety nie wchodziła w grę. Pewnie mocno się zdziwi gdy ocknie się z tego stanu. Nie mając bladego pojęcia gdzie jest nadal podążała za wskazówkami mruczka.

Z tematu Reoone & Sai
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.19 21:39  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Od niemal pół roku wychodził z domu jedynie na uczelnię. Jeśli opuszczał dom i kierował się w inną stronę, podejmował kolejną próbę zakończenia swojego beznadziejnego życia. Kolejną, która się nie udawała. Był takim życiowym przegrywem, że nawet się porządnie nie potrafił zabić. Na ulicy ktoś zdążył wyhamować, po rzuceniu się z dachu trafił w śmietnik, kiedy próbował w grudniu po prostu spierdzielić się z mostu do rzeki wyłowiła go jakaś dziewczyna. Jak jej było? Miała takie jakby anielskie imię. Dopiero ona przemówiła młodemu Hayesowi do rozumu, że nie warto. Choć nie poprawiło mu to humoru ani trochę, dotarło do niego, że niczego nie zmieni.
Tego dnia mijał miesiąc od tego zdarzenia.
Nie odzyskał pełni chęci życia, ale było zdecydowanie lepiej niż wcześniej - zero choćby przypadkowych nacięć na rękach, leki na bezsenność brane w normalnych dawkach, żadnego nagłego skakania pod samochody, pociągi, w zimne rzeki, prób nauczenia się latać, więcej nacięć, pobijania rekordów braku snu. Nadal nie sypiał za dobrze, ale lepiej niż wcześniej, nawet miewał ochotę czasem napisać do Verity, zapytać jak się trzyma, czy dobrze idzie jej na studiach. Myśląc o niej nadal czuł w środku ból, ale został na swój sposób przytępiony, starał się na siłę zakopać gdzieś uczucia. Przypominał sobie swoje własne słowa z ich ostatniego spotkania twarzą w twarz: według samobójców ich problemy się kończyły, a tymczasem ktoś miał rozwalone życie. Był idiotą, skoro sądził, że jego śmierć na nikogo nie wpłynie. Pal licho samych rodziców, ale na pewno skopałby choć kawałek życia zielonowłosej, gdyby się dowiedziała. Nie przyjaźnili się, przez jakieś piętnaście lat prawie w ogóle nie spotykali, ale na pewno jakoś by się to na niej odbiło. Miał wrażenie, jakby nawet żałował swojej decyzji, jakby po dłuższym przemyśleniu naprawdę stwierdził, że warto się jeszcze pomęczyć na tym świecie jeszcze trochę.
Był już wieczór, ale nie zwracał uwagi na godzinę. Śnieg wirował lekko w powietrzu, opadając na ubrania, włosy oraz zalegającą na chodniku warstwę. Służby oczyszczające Miasto uwijały się jak mogły, ale białego puchu tylko przybywało. Nie był pewien temperatury, ale nawet nie chciało mu się sprawdzać. Był na tyle opatulony płaszczem i szalikiem, że nie odczuwał chłodu. Wędrował też już od jakiegoś czasu z plecakiem założonym na plecy. Musiał uzupełnić zapasy, bo przez ostatnie parę miesięcy pracownia wręcz opustoszała z materiałów. Miał ze sobą kilka krótkich, drewnianych listewek, których brakowało mu do ostatniego projektu, wyposażył się też w kilka nowych tubek farby, a przy okazji w oczy wpadł mu zestaw małych dłutek. Coś natchnęło go do popracowania nad rzeźbieniem, jutro pewnie zawinie jeden z kawałków drewna do kominka i na nim potrenuje.
Skręcił w uliczkę odchodzącą od głównej drogi. Często korzystał z tego skrótu, po zmroku nie czuł się wcale niekomfortowo. W kieszeni przesunął palcem po ekranie telefonu, zmieniając utwór odtwarzany w bezprzewodowych słuchawkach. Były nieźle skonstruowane. Wyraźnie słyszało się dźwięki z podłączonego urządzenia, a jednocześnie nie zatykało się uszu, dzięki czemu można było śledzić otoczenie. Nie dlatego jednak nie obawiał się niczego w wąskich przejściach tak często kończących się zaułkami. Mieszkał w mieście, w którym przestrzegało się prawa, gdzie każdy podejrzany obywatel znikał tak szybko jak się pojawił.
Czego miałby się bać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.19 22:27  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
 Nie potrafił powiedzieć, dokąd właściwie zmierza. Ostatnimi czasy to nogi prowadziły go przez życie, a wyłączony z użytku mózg rejestrował otoczenie przez pryzmat rozmazanego spojrzenia. Jeśli nie szukał zaczepki zerkając z ukosa na przechodniów, spoglądał na własne nogi. Stare, przetarte do granic wytrzymałości trampki nie nadawały się już do użytku, więc ograbił jakiegoś biznesmena z jego nowej, błyszczącej pary oksfordów. Czuł się w nich jak idiota.
 Miasto było rajem dla bezwzględnego złodzieja. Nawet nie krył się za bardzo ze swoimi występkami. Najwyraźniej żaden z mieszkańców nigdy nie słyszał bajki o Czerwonym Kapturki i Wilku, bo wszelkiej maści ciemne, ciasne i podejrzane tylne uliczki uczęszczano nie rzadziej niż te główne i dobrze oświetlone. Większość musiała zapomnieć już o istnieniu fachu złodzieja, a przerośniętego wymordowanego, furiata nie spodziewał się w mieście spotkać nikt.
 Ale oto był. Kirin idący chodnikiem wśród szarych ludzi nie zwracał na siebie żadnej uwagi. Bluzę i spodnie również zwędził jakiś czas temu, więc poza paskudną blizną na twarzy (chowaną w cieniu kaptura) w jego wyglądzie nie było nic, co natychmiastowo zwracało na siebie uwagę.
 Alicja nie odzywała się do niego od dłuższego czasu. Nie tęsknił za jej destrukcyjną obecnością, ale był świadomy tego braku. Dziewczyna kierowała jego odmienionym życiem, które teraz nagle za sobą zostawił. Po raz kolejny był wolny, a mimo to żył niemal tak samo, jak wcześniej. W sposób brutalny manifestował jakość swoich argumentów. W końcu kto przeciwstawiłby się pazurom wymordowanego?
 Skręcił gwałtownie w jedną ze swoich ulubionych uliczek. Była cuchnąca, pokręcona i zewsząd otoczona wysokimi murami bezimiennych gmachów. Przypominały mu kryjówkę psów, tak samo paskudną. Mógł kręcić się po tyłach godzinami, niemal zawsze trafiał tutaj na kogoś, kto sprowokowany sugerował gotowość do wzajemnego obijania sobie mordek. Niestety w większości wypadków kończyło się po kilku pierwszych ciosach i pojawieniu się rogów na głowie poziomu E.
 Szedł przed siebie niemal z zamkniętymi oczami, kierując się zapachem. Czuł wzmagające się zmęczenie, ale sen jak zwykle nie nadchodził. W trybie oszczędzania energii mógł egzystować przez kolejne kilka godzin, tak jak teraz, gdy maszerował po prostu, z rękami w kieszeniach i miną przeciętnie inteligentnego zombie.
 Dopiero zderzenie się z kimś wyrwało go z tego transu. Ręka natychmiast powędrowała do przodu, odpychając od niego równie zaślepioną sylwetkę.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.19 23:11  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Czytał w dzieciństwie bajki, zarówno te nowe jak i liczące setki lat, kultowe dzieła ostrzegające przez różnymi niebezpieczeństwami czyhającymi wszędzie za rogiem. Nigdy nie brał ich na poważnie, w końcu była to fikcja literacka, pouczenie kolejnych pokoleń, żeby postępowali tak, a nie inaczej. Raczej wątpliwe, żeby idąc lasem nagle spotkał gadającego wilka, który zeżarłby mu babcię i się za nią przebrał. Po pierwsze - już dawno nie miał babci. Po drugie - może był jakiś nie teges, ale raczej rozpoznałby owłosiony pysk i wielkie wilcze ślepia. No bo błagam. Jak paskudna musiała być babcia Kapturka, że dziewczyna się nie zorientowała? Sam Will też jakoś za specjalnie nie przejmował się tymi wszystkimi metaforami. Przetrwał dwadzieścia lat życia bez zostania obitym, okradzionym czy nawet obrzuconym wiązanką przezwisk. Nikomu nie wadził, żył bezkonfliktowo, a ostatni ziomek, który na niego nawarczał był jakimś jebniętym Japońcem, zazdrosnym chyba nie wiadomo o co. Nawet obwarczany wykazywał olewczy stosunek do Azjaty, czym pewnie jeszcze bardziej go sprowokował.
Nie potrafił się bić. Przez całe życie poznał co najwyżej technikę skutecznego uciekania przez przeszkody, której nie musiał też nigdy zastosować w obronie. Nauczył się tego tylko po to, żeby móc jakoś ćwiczyć, ale jednocześnie nie siedzieć na siłowni z masą innych ludzi. Pokonywanie biegiem poszczególnej dzielnicy robiąc to w jakimś efektywnym stylu było znacznie ciekawsze od przyglądania się tępym mięśniakom albo równie tępym dziewczynom robiącym sobie jedynie zdjęcia dla pokazania jakie są super. Mógł być pobyć sam, zmęczyć się trochę i jednocześnie zachować sylwetkę zamiast nabierać masy z braku ruchu.
Wyciągnął znowu telefon, sprawdzając coś na szybko w internecie. Zastanawiał się czy warto by było przejechać ze dwa przystanki autobusem czy jednak iść ten kilometr piechotą. Nigdzie mu się nie spieszyło, ale jeśli do podwózki miał nie więcej niż cztery minuty, to może nawet było warto? Wtedy w domu byłby w mniej niż dziesięć, a to oznaczało szybsze rozwinięcie się z szalika. Nie lubił w nim chodzić, ale nie zamierzał też łapać jakiegoś paskudnego przeziębienia. Nie teraz, kiedy powoli wypełzał poza dom, wracając do normalniejszego trybu życia.
Zachwiał się, odepchnięty. Zdziwiło go spotkanie kogoś w alejce o tej porze, cofnął się parę kroków próbując zachować równowagę. Opuścił rękę z telefonem, unosząc głowę i spoglądając na nieznajomego. Koleś był jakiś dziwny, ale nie jemu oceniać. Sam też w końcu nie był przykładem normalności ze swoimi lekko podkrążonymi oczami.
- Ej, uważałbyś trochę - rzucił, na chwilę wyłączając niesłyszalną na zewnątrz muzykę. Sam w sumie nie był lepszy, bo gdyby patrzył na drogę zamiast na ekran, raczej uniknąłby jakoś faceta. Ale to nie on tu od razu wyciągał ręce, żeby kogoś pchnąć. To było... niemiłe. I zaliczało się do kontaktów fizycznych. Brrr.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.19 0:21  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
 Był pewny, że z ust chłopaka nie dobyło się żadne konkretne słowo. Wszystko co usłyszał było wyłącznie mamrotaniem potrąconej osoby, która w naturalnym odruchu walczy z gniewem i dezorientacją. Być może też nie skupiał się aż tak na skargach nieznajomego, by zrozumieć co ten do niego powiedział. Jedno z dwóch, przy czym Kirina i tak nie obchodziło nic co ewentualnie powinno dotrzeć do jego uszu.
 Uniósł spojrzenie, złotymi ślepiami jarzącymi się spod kaptura oceniając osobę, która stanęła przed nim za sprawą przypadkowego zderzenia. Niewiele widział za szalikiem przesłaniająca twarz tego człowieka, nie wiedział nawet czy ma do czynienia z facetem, czy kobietą. Na szczęście właściciela bezpłciowej twarzy, wymordowany nie szukał sobie nowych części garderoby.
 Rozluźnił ręce po bokach ciała i stał w oczekiwaniu, że nieznajomy osobnik zreflektuje się. Najlepiej w przeciągu kilku następnych sekund, bo przetrzymywanie Kirina do około minuty było niebezpiecznie blisko proszenia się o złapanie szczęki.
 Spokojny, milczący i pewny siebie. Nie było jeszcze nikogo, kto zrobiłby coś więcej niż kilka siniaków. W większości przypadków krzywe spojrzenie oczu w kolorze płynnego złota robiło swoje, chociaż w nadziei na urozmaicenie Kirinowych przygód w świcie miastowych wymordowany cierpliwie czekał na rozwój wydarzeń.
Czy jesteś kolejnym tchórzem, który chowając twarz między ramionami wyszepcze kilka słów przeprosin w nadziei, że będzie mógł ulotnić się bez dalszych komplikacji? No dalej, spróbuj mnie sprowokować.
 Jego spojrzenie mówiło, że tylko czeka, aż ciśnienie nieco się podniesie. Rozluźnione palce pokrytych tatuażami dłoni zwijały się w pięść i rozluźniały na zmianę. Cokolwiek miało nadejść, był na to gotowy.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.19 11:42  •  Wąskie uliczki - Page 13 Empty Re: Wąskie uliczki
Spokojnym ruchem poprawił szalik, obniżając go nieco i odsłaniając większą część twarzy. Błękitne oczy obserwowały sylwetkę nieznajomego, ale bez żadnych większych emocji. Nawet oczy nie zrobiły na nim wrażenia – żaden problem w końcu włożyć sobie soczewki, nawet takie świecące w ciemności czy ultrafiolecie. Czasem nudząc się za mocno na zajęciach szkicował projekty dziwnych oczu, choć raczej nie wykorzystałby ich do produkcji, nawet pojedynczej. Obłoczek pary wydobył się na zewnątrz, ale Will milczał, tak samo jak zagradzający drogę koleś.
Mógł w sumie spróbować zawrócić, skręcić w nieco inną trasę, ale ta była najszybsza, a stojący przed nim facet interesująco stał jak słup. No i co miał zrobić, po prostu go olać, machnąć ręką i pójść w swoją stroną naokoło? Niedoczekanie. Tak samo nie zamierzał go przepraszać, bo w swojej opinii nie miał też za co. Stanął równie rozluźniony, gapiąc się w drugą stronę na „przeciwnika”. Może chciał zagrać w bitwę na spojrzenia, skoro tak krzywo patrzył? Nic innego nie przychodziło mu do głowy. Był marny z rozpoznawania mowy ciała, ale za to skutecznie doprowadzał do furii swoją obojętnością. Przetestowane w praktyce, naprawdę działało.
Patrzył tak w milczeniu, wypuszczając co jakiś czas nowy obłoczek nosem. Starał się nie mrugnąć, żeby nie przegrać tego osobliwego pojedynku. Który szybciej zrezygnuje? W jednym narożniku ciasnej alejki dziwny koleś z ładnymi oczami, wytatuowany i niewzruszony zderzeniem. W drugim Hayes, przegryw nad przegrywy, ale bitw na wzroki z reguły nie przegrywał. Powoli zaczynało go kusić do zmrużenia ślepi, ale nie mógł się tak załatwić – jeszcze by to zostało uznane za oszukiwanie.
Kto to w ogóle jest? Jeden z tych dziwolągów z kaplicy w Centrum? Może jakiś dres albo jakaś dziwna subkultura?
Nie chciał kłopotów, ale pewnie się w nie zaraz wpakuje. Zapasy szczęścia z całego życia chyba wykorzystał już przez ostatnie miesiące, więc teraz nic go nagle nie uratuje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 21 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 17 ... 21  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach