Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 12.09.15 14:46  •  Bar Empty Bar
Ot zwyczajny bar, gdzie siadają sobie ludzie, piją do upadłego, zagadują pięknego i przystojnego barmana (który pracuje nocą) lub prze urokliwą barmankę (obsługuje wciągu dnia), toczą się awantury, bójki, są rzucane sprośne i rasistowskie żarty, palić tutaj spokojnie można, rzygać też, ale jeśli ktoś przesadzi, zostaje wywalony na zbity pysk. Bar zbity z desek, przy nim parę krzeseł barowych. Alkohol nie najgorszy, ale też nie najlepszy. W powietrzu unosi się cudowny zapach zapitych pysków, brudnego i śmierdzącego potu, dymu tytoniowego i generalnie klimat pierwsza klasa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.15 15:22  •  Bar Empty Re: Bar
Nadchodził wieczór, co oznaczało, że jego zmiana również. Ostatnie dni nie należały do najlepszych, w zasadzie zamęczał się i to makabrycznie. Ale czy to kogoś obchodzi? Nie dbał o swoje zdrowie, po prostu robił to, co mu się żywnie podoba. Jakby kompletnie nie odczuwał tych 34 lat - w końcu to nie starość, on dopiero zaczynał żyć. Na nowo żyć.
Ogarnął swoją osobę w miarę możliwości, aczkolwiek jego wyraz twarzy wyraźnie mówił, że poczęstował się jakimś mocnym narkotykiem, co było akurat nieprawdą. Był trzeźwy jak niemowlę! Tylko trochę capił, ale tą drobną nieuwagę można mu wybaczyć. Przed wyjściem nakarmił jeszcze swojego psa, który przez wirusa ledwo wiązał koniec z końcem. Zastanawiał się tylko, kiedy on zostanie zarażony wirusem, skoro u siebie na mieszkaniu trzyma zwierzaka, który jest nim zarażony. Jego kochanego psa, tak.
Wyszedł z siedziby, podążając w stronę ukochanego burdelu. Ach, jak on kochał te klimaty, tą pracę. Czuł się tam swobodnie, a ten dominujący zapach potu, dymu i nie wiadomo czego jeszcze absolutnie mu nie przeszkadzał. Nie wiedział, że tak szybko zdoła się pogodzić z myślą, że nie uda mu się wrócić do miasta, a to otoczenie teraz będzie jego życiem. Naprawdę szybko pogodził się z tą myślą.
Wszedł do burdelu, od razu udając się na swoje stanowisko pracy, tym samym zmieniając kobietę, która obsługiwała już zachlanych mężczyzn. Pożegnał się z nią i wziął się za swoją cudowną pracę - nalewanie piwa, robienie drinków z tego co miał, zagadywanie stałych klientów oraz tych nowych również, rzucanie dobrymi, sprośnymi żartami, często podchodzący pod czarny humor. Robił to, co do niego należało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.15 16:29  •  Bar Empty Re: Bar
Tup, tup, tup.
Jego bose kroki były... W sumie bardzo bose i ciche, a na twarzy wymalowany był radosny uśmiech. Nikt nie wiedział dlaczego ten dzieciak tak się cieszył. Grzywka zasłaniała mu pół twarzy, a fioletowe soczewki... były dziwne, choć pasowały do niego. Tym razem był sam, bez towarzystwa swoich psiaków. Wolał dać im nieco odpocząć, bo ostatnie polowanie było dość męczące. Ganianie za kopytnymi stworzeniami nigdy nie jest takie piękne jak to się może wydawać. Na ulicach ludzie też nie są mili, mają zmarnowane twarze i wychudzone ciała, jakby mieli jutro (albo dziś) paść. W sumie to lepiej bo kolejne mięso znajdzie się w brzuchu. Nigdy nie rozumiał tych naburmuszonych istot, narzekają na wszystko, a sami nie zapolują. Ledwo idą, a na gadanie o problemach to mają siły. Jakby właśnie za to ktoś im płacił, co było dość niedorzeczne.
Szczura boli głowa i co? Zamierza to zapić alkoholem, którego tak dawno nie miał. Poprawił rękawiczki, obserwując ciekawskie spojrzenia, które mierzą jego skrzydło. Co w tym takiego ciekawego? Jedno całe, drugie urwane, nic takiego. Chłopak już tak ma i tyle, niektórzy są  bardziej dziwny, jak zamiast nosa marchewa. Naciągnął na głowę pandowaty kaptur, szukając jakiegoś baru. Ile były brudne, zaśmiecone zwłokami i jakimiś kartonami, smród jak w ściekach, czyli nic nowego. Zachichotał pod nosem, patrząc jak jakiś człowiek czołgał się po chodniku, dysząc i prosząc o pomoc. Co się stało z tym wymordowanym? Kiedyś nie mógłby na to patrzeć, a teraz jest to dla niego zabawne. Jakby coś się w nim budziło. Tyle radości, a ślepia wypełnione pustką.
Zatrzymał się przed jakimś lokalem, który wyglądał na bar. Otworzył drzwi i zajrzał do środka. Tak! Znalazł to czego szukał. Wkroczył radośnie do środka, rozglądając się po tutejszych. Pijani i naćpani, cała desperacja w pigułce. Podreptał do lady i usiadł na krzesełku. Przejechał palcem po śladzie na policzku, zastanawiając się nad trunkiem. Zakaszlnął kilka razy, po czym podniósł dłoń odzianą w rękawiczkę.
- Jakieś piwo proszę - oznajmił, patrząc się na barmana. Czuł od niego nietypowy zapach. Jakby nie był wymordowanym, ale przecież nie wiesz kto szlaja po tym miejscu. Przeniósł wzrok na swoje bose stopy, którymi wymachiwał w powietrzu. Całkiem przytulne miejsce, nie da się ukryć. Poruszył skrzydłem, nie wiedząc co robić. Uśmiech nie schodził mu z ust, cały czas coś nucił pod nosem, chyba piosenkę pogrzebową, jednak nie wiedział skąd ją znał.


Bar Pf0Gghb
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.15 17:08  •  Bar Empty Re: Bar
Ludzie, istoty ziemskie, wymordowani, anioły... Każdego spotykał codziennie. Inni mieli w sobie trochę człowieczeństwa, Ci drudzy zachowywali się trochę jak dzikusy, ale na to przymrużał oko. W końcu mieszka na terenach desperacji, tutaj jest to normalne, że spotyka przeróżnych w życiu wariatów. Mniej lub bardziej szalonych, ale spotykał. Z innymi udało mu się za kumplować, z drugimi nie... Cóż, życie. Ale generalnie nie narzekał. Nie narzekał na tutejsze tereny. Zawsze wmawiał sobie, iż mogło być gorzej. Mógł na przykład obudzić się za murami miasta kompletnie martwy. Heh, obudzić się...
Mu udało się dostosować do tego gatunku, bo w końcu było tutaj zdecydowanie inaczej niż na terenach Miasta, dlatego jeszcze żył. Nie był jakoś agresywny, raczej sprawiał wrażenie sympatycznego gościa, z którym można wszystko i o wszystkim. Mam Ci pomóc? Nie ma sprawy! Bezinteresowna pomoc? Zobaczymy, co z tym zrobimy. Chcesz się wyżalić? Droga wolna! Masz ochotę upić ryja do nieprzytomności? William będzie do tego wręcz idealny. Chcesz odreagować dzikim seksem? Jeśli jesteś kobietą, czemu nie. Może dlatego udało mu się jeszcze przeżyć?
Przez burdel przewijało się mnóstwo różnych osób. Jak już wiadomo, inni bardziej normalni, drudzy niekoniecznie. Nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do tego, jak ktoś wyglądał. W sumie starał się oceniać tego ktosia po sposobie zachowania czy po chwilowej konwersacji, nigdy po wyglądzie. Chyba że chodziło o jakąś seksowną panienkę, wtedy poglądy na świat się zmieniały, a wnętrze go nie interesowało. Bo w końcu chodzi tylko o szybki numerek, nic więcej. Ale mimo wszystko klienta trzeba było ugościć, bo klient był najważniejszy. Ledwo jego zmiana się zaczęła, a już rozpoczęła się jakaś awantura, o byle gówno, dosłownie. Całe szczęście, że szybko minęła i nie trzeba było aż za bardzo interweniować, co najwyżej upomnieć w mało kulturalny sposób, że przy następnym razie zostaną wypieprzeni na zbity pysk i nigdy już nie przekroczą progu tego lokalu.
Ale, ale! O piwo poprosił jakiś młodociany koleś. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt, że co druga osoba patrzyła na niego jak na ufoludka, choć sami nie byli lepsi. Czemu? Ponieważ chłopak miał widoczne jedno skrzydło. Tylko jedno. Drugiego nie było, jakby zostało siłą oderwane. Albo ucięte. Kto wie, co się z nim stało? Ważny był wygląd chłopaka, bo przecież wśród tych wszystkich zapitych mord z wyglądu był najmłodszy. A to rzuca się w oczy, szczególnie w takim miejscu. William jednak nie zawahał podać mu zamówione piwo - w końcu różne osoby chodzą na tych terenach. Uśmiechnął się do niego, dając mu "jakieś piwo" i zaraz obsłużył innego klienta. Słysząc, co nuci chłopak, bo przecież to znał, zainteresował się tym nieco. W końcu nie wyglądał na takiego, któremu matka umarła. Albo ojciec, siostra, narzeczona...
- Ciężki dzień? A może humor średnio dopisuje, hm? - zagaił do chłopaka, który aktualnie był tutaj popularny przez swoje skrzydło, chociaż William nie widział w nim nic nadzwyczajnego. Chyba za dużo już w swoich życiu przeżył, aby cokolwiek go dziwiło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.15 19:55  •  Bar Empty Re: Bar
Ciężki dzień? Ależ Nem bawi się dzisiaj świetnie. Spotkał kilka ciekawych istot, które wylądowały w krzakach, pogłaskał jakiegoś szczura, który zapewne był martwy i przede wszystkim! Zmienił sobie bokserki! Spojrzał na barmana, robiąc spory łyk piwa. Mmmm nawet dobre, bardzo dobre. Szczur, aż się uśmiechnął, odkładając kufel na ladę. Kiedy on ostatnio pił coś takiego, nawet nie pamięta kiedy przebywał w takim miejscu. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Kilku pijanych się kłóciło, inni chlali na umór. I jak tu nie kochać tego typu miejsca?
- Humor mam wręcz wyśmienity - wyszczerzył zęby, poprawiając czarne rękawiczki. Widział jak niektórzy się na niego gapili, zapewne z powodu skrzydła. Wyglądał dość nietypowo, na szczęście nie było widać jego czerwonych ślepi. Załatwienie sobie soczewek to był genialny pomysł. Jak na razie to nie było tutaj, aż tak głośno. Chłopak mógł się spokojnie odprężyć. Coś było z nim nie tak. Kiedyś to by się nawet nie odezwał. Siedziałby cicho, z ponurą miną i pił spokojnie napój, a teraz? Ma ochotę roznieść cały ten lokal. Nigdy wcześniej tak nie miał. Zawsze był cichy i białowłosy, a teraz nawet fryz inny. Grzywka zasłaniała mu pół twarzy. Spojrzał na swoje dłoni, jakby nie czuł się sobą, jakby coś go pobudzało, a przecież nic nie brał. Źrenica rozszerzona, jakby zobaczył tort urodzinowy.
- Ciekawa praca? - zapytał, nawet nie wiedział po co. Tak mu się wymsknęło. Sam pracował jako kucharz, ale barman to raczej całkiem inna fucha. Ten to musiał się użerać z tą bandą pijaków, która teraz przyglądała się jego skrzydle. Ciekawe co ich tak w tym interesuje. Rozłożył je, spokojnie pomachał po czym złożył i zachichotał pod nosem. Uwielbiał to robić, ale nie wiedział, gdzie podziało się to drugie.
Ktoś wszedł. Jakiś wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał lekki zarost i nawet zadbane włosy. Wyglądał jakby był bogaty, czy coś w tym stylu. Pewnym krokiem podszedł do jakieś grupki, która siedziała pod ścianą i pija jakiś mocny trunek. Każdy z nich miał czerwoną twarz. Nieznajomy przysiadł się do nich, po czym wzrok skierował na wymordowanego. Ciekawe kim był, ale zdaje się, że fioletowooki go skądś kojarzy, tylko nie wie skąd. Zastukał palcami w blat, przenosząc spojrzenie na piwo. Zrobił jeszcze jednego łyka, czując jakąś dziwną pustkę. Kto to jest? Chłopakowi jakoś odszedł cały wspaniały humor. Jakby się czegoś bał, ale nie wiedział czego. W głowie coś mu siedziało, coś ciemnego i mrocznego. Poprawił fryzurę, czując na sobie czyiś wzrok. Zapewne tamtego gościa.
Naglę poczuł jakieś ukłucie w ręce. Znajdował się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Wszystko było białe, a na jego twarz skierowane było jakieś światło. Co to do cholery jest?! Spróbował się ruszyć, jednak jego ciało było przypięte pasami do jakiegoś stołu. Gdzie skrzydło? Rękawiczki? Nic nie zamarza! Naglę jakaś twarz się nad nim nachyla. To ten ryj! Ten sam mężczyzna! Co jest grane? Na jego twarzy widać szaleńczy uśmiech "Ta broń będzie genialna!" wypowiedział te słowa szeptem, machając ręką przed jego twarzą.
Naglę wszystko wróciło do normy. Znajdował się w barze i siedział przy ladzie. Zerknął na barmana, ciężej oddychając. Cholera, od jakiegoś czasu coraz gorzej z nim. Zamrugał kilka razy, gdy pojawiły się czarne mroczki. Zrobił kolejny łyk trunku, zerkając na nieznajomego. Śmiał się, chyba z jakiegoś kawału. Robił się pomału czerwony.
- Znasz go? - zapytał barmana, pokazując na gościa nosem. Musi się o nim dowiedzieć jak najwięcej. A co jeśli to on go szuka? Albo jego ludzie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.15 13:40  •  Bar Empty Re: Bar
Wyśmienity humor, co? Aż trudno w to uwierzyć - pomyślał mężczyzna z sarkazmem, delikatnie uśmiechając się do chłopaka. Cóż, nie dziwił go fakt, że ten tryska humorem. Jak już wiadomo, różni ludzie tutaj są, różnych się spotyka. On sam miał różnych, powiedzmy, że dziwnych znajomych. Jak na przykład takiego Hysterics'a czy Hex'a- na tego to szczególnie musiał uważać. Ale wbrew pozorom bardzo sympatyczne osoby.
Nie znał chłopaka, więc nie mógł stwierdzić, że był jakiś inny. Dla niego był w miarę normalny, ponieważ widział go po raz pierwszy. Przez mózg mu przemknęło, jaki on mógłby być, kiedy pokazałby swoją prawdziwą naturę, ale ta myśl szybko prysnęła wraz z pytaniem, jakie mu zadano. Uśmiechnął się delikatnie do niego, dając komuś kufel zamówionego piwa.
- To zależy. Ale w większości przypadków owszem - zabawne osoby można tutaj spotkać, czasem nawet wejść w jakąś ciekawą dyskusję albo popatrzeć na śmieszną sytuację - oczywiście śmieszna do czasu, bo jeśli William straci cierpliwość jest już mniej śmiesznie. Umiar trzeba znać - A tak poza tym lubię tą pracę i sprawia mi przyjemność, więc nie mam na co narzekać, póki co - tutaj uśmiechnął się, potwierdzając tym sposobem swoje słowa.
Nie miał powodów do niezadowolenia. Wiadomo, że bywały ciężkie dni, takie, gdzie nic nie chciało się robić i generalnie najchętniej wróciłoby się do swojego poprzedniego życia, czyli tego w mieście. Ale tak dobrze w życiu nie ma i trzeba cieszyć się tym, co akurat się ma. Bo później okaże się, że nie masz niczego, nawet życia.
Nie zwrócił większej uwagi na to jak rozłożył skrzydło, ponieważ był zajęty innym klientem. Trzeba było wydać parę sensownych drinków, dlatego wziął się do roboty. Zmieszał różne trunki ze sobą, tak, że powstało parę smacznych drinków. Dał je klientowi, a on zadowolony zapłacił za nie i poczłapał do swojego stolika, gdzie wesoło już było. Powolutku zaczynały się robić tłumy, więc Dux miał trochę roboty i nie tylko on. Parę panów chciało sobie poużywać na tutejszych prostytutkach, a one chcąc nie chcąc musiały podjąć się zadaniu. Nagle do burdelu wpadł znajomy klient. Nigdy z nim nie gadał, nie miał okazji, ale z widzenia już go znał. Można śmiało rzec, że był przyjemnym, stałym klientem. Nie zaobserwował zachowania chłopaka, a widać było po nim, że jest wręcz zielony na twarzy. Dostrzegł to, kiedy chłopak ponownie odezwał się do Williama. Zerknął na faceta, który bawił się w najlepsze i jak zwykle nie sprawiał zagrożenia dla otoczenia.
- Często tu przychodzi, nie sprawia raczej problemów jak nieraz inne osoby. Tak poza tym nic. Jakoś nigdy nie zainteresowała mnie jego osoba szczerze mówiąc - odparł, drapiąc się w lekkim zamyśleniu po swojej brodzie, jakby chciał coś więcej powiedzieć o tym kolesiu, ale zapomniał. Nie, raczej nic więcej o nim nie wiedział. Chociaż...
- A co? - spytał z ciekawości, wycierając ścierką jeden z kufli od piwa. Może obawiał się go? Przeskrobał sobie coś u niego, a teraz boi się, że zostanie zdemaskowany? Kto kogo tam wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 1:28  •  Bar Empty Re: Bar
Hayato po powrocie z Edenu, po odzyskaniu swych wilków i nacieszeniu się ich obecnością potrzebował wrócić nieco do rzeczywistości. To co nie tak dawno przeżył niestety sprawiło, że stare rany ponownie zapiekły nieprzyjemnie. Zbyt wiele rozmyślań go wówczas nękało. Nie lubił i nie chciał być taki przy innych. Potrzebował rozluźnienia, zobaczenia znajomych gęb, wrócenia do tej swojej beztroskiej skóry za którą skrzętnie mógł kryć swe myśli, które były tylko jego. Nie potrzebował się nimi dzielić, zwłaszcza tymi osobistymi.
Nie wchodząc jednak w szczegóły postanowił odwiedzić swojego przyjaciela. Specjalnie na tę okazję się umył w strumieniu i przyodział czyste łaszki. Spódnica moro, rozpięta flanelowa koszula ukazująca jego nieco wychudzoną klatę...i do tego mokasyny. Nic tylko podbijać świat. Jeszcze przed wejściem do przybytku poinstruował swe wilcze towarzystwo by zostało na zewnątrz. Rzucił im nawet garść cukierków by się sobą trochę zajęły. Naturalnie w papierkach, by miały to zajęcie na jeszcze dłużej. Przechodząc korytarzami i mijając stoliki wymieniał powitalne spojrzenia, to pomachał, to strzelił piątkę. Często tu bywał. Naturalnie nie jako klient czy pracownik, lecz z powodu dobrego przyjaciela, którego lubił odwiedzić. Będąc już kilka metrów od lady uśmiechnął się do niego szeroko, po czym oklapł na taborecie wątpliwej konstrukcji. Ostentacyjnie zaciągnął się powietrzem, jakby wąchał bukiet kwiatów.
- Syf i coś, z czym styczności wolałbym nie mieć, a nazwałbym to rozpustą. Męską. - Zauważył ze stoickim spokojem, gdy to podparł łokieć o blat, a brodę o dłoń. - Nic się tu nie zmieniło. Podaj mi coś po czym nie będzie mi to tak bardzo przeszkadzało. - Dodał nagle z przyjacielską złośliwością, po czym wyciągnął w kierunku przyjaciela dłoń by uścisnąć jego prawicę.
- Dobrze wiedzieć, że ciągle zipiesz. Chociaż, gdyby cie nie było miałbym TO wyłączni dla siebie. - Oczy mu zaiskrzyły figlarni w nikłym świetle tego przybytku, gdy wyłożył na blacie prawie kilogramowe opakowanie mordoklejek. Niby nic nadzwyczajnego, jednak w apogeum - owszem. - Prosto z M-3. Mogę się założyć, że podobne jadłeś ponad dekadę temu. A trzeba korzystać. Ostatnio zaostrzyła się ochrona, dlatego też mam nadzieję, że docenisz gest i obdarzysz mnie czymś po czym nie będę musiał szukać medyka na drugi dzień. - Zaśmiał się pod nosem rozpakowując sobie cukierka i podsuwając siedzącemu obok drugiego z grzeczności.
-
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.10.15 18:36  •  Bar Empty Re: Bar
Niewiele później jednak wrócił do roboty. Klientów nabywało, a on musiał ich ogarnąć. Kiedy robił się bajzel w postaci niepotrzebnych bójek, szybko znikały, wywalając ów osoby z burdelu. Bo przecież nie będą się niepotrzebnie bawić z dziećmi, kiedy inni chcą się odprężyć i usłyszeć parę miłych słów od prostytutek. Mężczyzna bardzo zajęty swoją pracą nawet nie dostrzegł, kiedy do burdelu weszła znajoma twarz. Ba! Był to jego przyjaciel, a on nawet tego nie zauważył, że on tutaj zagościł. W zasadzie dawno nie miał z nim styczności. Czasem zastanawiał się, gdzie go nosi po świecie i czy w ogóle zobaczy jeszcze Spada mordę. Jego uwagę dopiero zwrócił znajomy głos. Aż za dobrze znajomy głos. Nic dziwnego, że na jego ustach pojawił się szeroki banan, pomimo tego, że przez chwilę stał do niego tyłem. Odwrócił się, widząc zmordowaną minę Spada. Brakowało mu tego widoku.
- Czyli to co najlepsze - skomentował jego słowa, sięgając po najczystszy kufel w tym lokalu, zaraz ściskając jego dłoń w przyjacielskim geście. [color#003300]- Spoko, postaram się znaleźć coś w miarę przyzwoitego. Nawet dam Ci w miarę czysty kufel! Ostatni na stażu, więc nie gardź[/color] - odparł z wyraźnym zadowolenie w głosie, a niebawem przed nosem Hayato postawił kufel pełen piwa z pianą. Ciemne piwo, oczywiście.
[color#003300]- Wiesz, bardziej cieszy mnie Twój widok niżel-[/color] - tutaj zrobił pauzę, widząc z czym do niego przylazł. Nie chciał wiedzieć, ile potu musiał wylać na ten skromny podarunek, ale było to na swój sposób miłe, przyjemne. On to kurwa nic nie miał dla niego. Jedynie mógł dać mu w miarę znośne piwo. Ale zawsze coś, co nie? Przynajmniej nie będzie zdychać jak inni.
- Dzięki stary, właśnie poprawiłeś mi samopoczucie - oczywiście nie przyznał się do tego, że niegdyś były to ulubione cukierki jego narzeczonej. Sam lubił je jeść, więc ucieszył go taki gest. Chyba generalnie wizyta Spada była w chuj niespodziewana. Ale to dobrze, nie będzie mu się nudzić w pracy aż za bardzo. Jak będzie musiał się z kimś użerać, nie będzie robić to sam.
- Spokojnie, nie zatrujesz się. Powiem Ci nawet, że dwa pierwsze piwa będziesz mieć na koszt firmy - żeby nie było, co nie? Chociaż tyle dla niego w tym momencie mógł zrobić. Kiedyś się odwdzięczy. Już niebawem będzie mógł spokojnie wchodzić do miasta. I wtedy mu coś sensownego przyniesie. Coś lepszego, tak.
- Więc opowiadaj, co u Ciebie? - zagaił, zgarniając z woreczka pierwszego cukierka, którego odpakował i włożył sobie do ust, aby móc go ciamkać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 18:42  •  Bar Empty Re: Bar
- Do usług. - Rzekł mało skromnie, niczym kupiec przekonany o niezawodności swych usług. Ucieszył się równiez, że zadowolił przyjaciela.
- Och, jak miło. Będę miał co sączyć towarzysząc ci do końca twej zmiany. - Konspiracyjnie zafalował brwiami, sugerując, że chciałby o czymś z nim porozmawiać. Tak tylko w cztery oczy.
- Dużo by mówić. Z takich świeższych wieści to mam kolejnego czworonożnego smarka pod swymi skrzydłami. Kimi, ta o niebieskich ślepiach go ze sobą przyciągnęła...Tak to jest gdy dzieciaki dorastają, a ty puszczasz je na samodzielne polowanie. Zwierzyny brak, a kolejna dodatkowa gęba do wyżywienia. Najgorsze jest to, że marudzę, lecz w rzeczywistości nijak mi to nie przeszkadza. Tylko nie mów tego przy nich, bo się jeszcze rozbestwią. - Dodał poważnie, mimo iż sprawa tyczyła się zwierząt - wilków. Upił nieco magicznego wywaru coby zwilżyć usta. Jego rudy ogon zafalował w powietrzu. - Ponadto zdążyłem utknąć na dwudziestometrowym klifie oraz zostałem pobity przez kobietę. Dwa razy. Przez dwie różne. - Wzdychnął podpierając ramieniem brodę i mieszając szponem drugiej ręki w mętnej zawartości kufla. - W sumie tak bardzo bym tego nie przeżywał, gdyby nie fakt, że na pustyni...próbował mnie wyrwać małolat. Tak, małolat, facet. Jakbym się postarał mógłby być nawet moim synem. - Skrzywił się lekko. Gdzie on bowiem popełniał błąd, że los go obdarowywał tego typu życiowymi niespodziankami?
- Więc, o czym chciałbyś posłuchać szczegóły? czy lcic pokolei?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 15:06  •  Bar Empty Re: Bar
Nemezis siedział, zerkając na faceta którego chyba skądś znał. Przełknął ślinę, poprawiając pióra na skrzydle. Nie wiedział ze sobą począć. Już wypił cały trunek, a zagadki tego faceta nie potrafił rozwiązać. Wszystko mu się zlewało, nie potrafił pozbierać głupich myśli. Cały czas narastał w nim niepokój. Ciało zaczęło mu drżeć, nogi miał jak z waty. Poprawił fryzurę, rozglądając się po lokalu.
Drzwi się otworzyły, Nemezis prawie skoczył na siedzeniu. Patrzył na nieznajomego który podszedł do lady i zaczął rozmawiać z barmanem. Widać, że byli dobrymi przyjaciółmi. Chłopak wlepił wzrok z pustą szklankę. Zastanawiał się nad tym co zrobić. Mógł dalej tu siedzieć i się nudzić, lub podnieść cztery litery i wyjść. Właśnie ta opcja była najbardziej kusząca. Wstał, na nikogo nie patrząc. Miał wszystko gdzieś. Zależało mu tylko na wyjściu i nie rozpraszaniu się. Poprawił rękawiczki, zmierzając do swojego celu.
Wyszedł na zewnątrz, od razu się zatrzymując. Czarna limuzyna? Ma jakieś zwidy czy co? Prychnął pod nosem, po czym zaczął biec przed siebie.

zt.

|przepraszam|
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 2:37  •  Bar Empty Re: Bar
Nie zwrócił szczególnej uwagi na chłopaka ze skrzydłem, który po prostu wstał, zapłacił i wyszedł. Nie znał go, widział tą osobę pierwszy raz, więc nieszczególnie go obchodziło, dlaczego ten sobie właśnie teraz poszedł. Klienci często wychodzą i wracają. Może ten wróci, może nie.
Swoją całą uwagę skupił na Hibarim. Dawno go nie widział, wręcz się stęsknił za nim. Musiał teraz co nieco posłuchać o jego przygodach oraz opowiedzieć jemu te swoje. Chociaż jak tak myśli, to nic ciekawego nie spotkało go ostatnio. Jeśli można powiedzieć, że jeden z kumpli chciał go pożreć, to fakt, tą rzecz można uznać za całkiem interesującą. Dlaczego on nie może mieć normalnych znajomych? Gdyby nie ten szczegół, jego życie byłoby o tysiąc razy spokojniejsze.
- Ow, do końca zmiany mówisz? Jakie to urocze - skomentował z niejakim uśmiechem na twarzy. Ale zrozumiał aluzję, chociaż i tak miłe, że ten zechciał czekać tyle czasu, aby z nim o czymś porozmawiać. W końcu mógł przyjść pod koniec jego zmiany i zgarnąć go na te parę chwil, co nie?
Parsknął cichym śmiechem, kiedy wspominał, że nie ma mówi tego przy jego psach. Spokojnie, nie będzie. W zasadzie dawno ich nie widział, a miał swojego ulubieńca, którego lubił na swój sposób dopieszczać.
- Mówisz? No to ładnie, ładnie. Nie no, jak będziesz potrzebować żarcia, to wal do mnie, może coś skołuję. Z moim psem jest coraz gorzej. Wirus kompletnie go wykańcza, zastanawiam się, ile czasu pożycie. Ostatnio próbował mnie uchlać, ale menda powstrzymała się w ostatniej chwili - podzielił się swoimi przeżyciami z dnia codziennego, aby nie być dłużnym. Poza tym, naprawdę będzie mu szkoda, kiedy ten pies wykituje. Jak nie wie, czy będzie wstanie znaleźć sobie tak zwane "zastępstwo". Raczej trudno będzie znaleźć takiego psa o szczególnym charakterze. Bo nie powie, charakterek to on ma. Gorzej ze zdrowiem, tak.
- Stary, przez kobietę? To cóż Ty czyniłeś, że zostałeś przez nie pobity? I przez faceta? Takiego to odrazy bym zajebał. Mocno się do Ciebie przystawiał? To musiało być chujowe uczucie - zapytał ciekaw, chociaż jego mina sugerowała obrzydzenie tą nagą i niespodziewaną informacją. Nie znosi związków homo. Nie ukrywał się z tym faktem, a kiedykolwiek spotkałby się z jakimś full homo człowiekiem, co nawet z po gębie widać, że woli płeć przeciwną... Nie, lepiej nie.
- Dajesz po kolei. Chociaż bardziej ciekawi mnie ta historia z tymi laskami. Że się dałeś, to aż dziwne - chociaż on sam nieraz dostał po gębie od kobiety. Jednak to było na zasadzie liścia w policzek za nieodpowiednie zachowanie Williama.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach