Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pozwoliła obu mężczyznom odejść od stołu, a dopiero po chwili sama postanowiła udać się za nimi we wskazane miejsce. Nie wyglądała na szczególnie zaskoczoną, nawet jeśli, to nie dawała tego po sobie poznać. Ten rodzaj gry pasował do ich otoczenia i nikogo chyba nie zdziwiło, że klienci w knajpie grają sobie w rzutki.
Jak zamierzała, tak zrobiła, pozwoliła najpierw Sleipnirowi zapoznać się z prowizoryczną tarczą. Ona w tym czasie przyglądała się odległości, sposobie rzucania i innym temu podobnym szczegółom. Zmierzenie odległości nawet na oko nie było przecież bez sensu. Skoro ona także miała zamiar spróbować, a właściwie nawet nie miała teraz wyjścia, ta wiedza może się okazać istotna.
Oszczędziła sobie sarkastycznych komentarzy czy rzucania z niezachwianą pewnością siebie takich zdań jak: "Oh, łatwizna. Myślałam, że masz na myśli coś ciekawszego".
Wiele czynników mogło wpłynąć na jej wynik, dlatego ze stoickim spokojem podeszła do swojej próby, celując w sam środek na wdechu, wstrzymując na chwilę powietrze i starając się trafić dokładnie tam, gdzie chciała. Wystarczyły jej zwykłe rzutki. Próba ciskania czymś innym w tą nietrwałą tarczę mogła by skończyć się dosyć żałośnie.
Kiedy więc łowca skończył, Yuu ustawiła się na linii i ustawiła w charakterystyczniej pozie z lekko rozsuniętymi nogami i dłonią wysuniętą przed resztę ciała. Kiwała się przez chwilę korygując przewidywany tor lotu i kiedy już uznała, że więcej nie może w tym kierunku zrobić, rzucała.
Tak było za każdym razem. Szum i gwar knajpy wcale jej nie przeszkadzał. Pozostała dwójka mogła sobie dalej rozmawiać, bo ona była skupiona tylko i wyłącznie na swoim celu.
Zależało jej, by pokazać się z dobrej strony, ale nie tylko. Przede wszystkim chciała wykorzystać te kilka rzutów treningowych do zapoznania się z ich celem.
Nie ruszał się, ale punkt, w który musieli wcelować był przecież bardzo mały.
To, że trafi za pierwszym, za drugim czy każdym kolejnym razem było sumą nie tylko jej dobrego oka, miesięcy treningów, ale także zwykłego szczęścia.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Blondyn podniósł nieco brew słysząc, że Slei odmówił oferowanej przez niego broni. Niezbyt mu się spodobało, że mężczyzna zmienia zasady gry, ale mimo wszystko, zaakceptował ten szczegół i po prostu wyjął z blatu wbity nóż i począł się nim bawić przyglądając się próbom Łowcy.
Uśmiechnął się szerzej widząc, że ta mała próba się powiodła.
- Brawo, brawo. Przynajmniej wiem, że możemy zacząć prawdziwą zabawę - zaśmiał się i spojrzał na Kami.
Skłonił się niego, gdy ta zmierzała na miejsce, by wziąć udział w ich małym turnieju.
- Podejrzewam, że pani przynajmniej mu dorównuje - powiedział cicho, bynajmniej nie uszczypliwie. To brzmiało całkiem szczerze.
Tym razem nie bawił się bronią, gdy obserwował jej rzuty. Zamiast tego stał w skupieniu, oparty plecami o filar i nie odrywał oczu od jej ruchów. Chyba nawet nie musiał patrzyć na tarczę, by przyznać jej zwycięstwo.
Jego uważnemu oku nie umknęło, że styl Łowców wskazuje na to, iż nie są oni specjalistami w miotaniu nożami. Były drobne potknięcia i niedociągnięcia, ale ogólny efekt był przecież bardzo dobry. Z resztą, jeszcze będzie miał okazję zobaczyć na co ich stać.
Westchnął i sam podszedł do linii, zabierając wcześniej noże, które Yuu wbiła w tarczę.
- Heh. Więc może i ja rzucę w ramach formalności - stwierdził i bez zastanowienia posłał wszystkie trzy ostrza w sam środek tarczy. Jakby od niechcenia.
Klasnął w dłonie.
- No. To skoro rozgrzewkę mamy za sobą, to teraz zacznie się zabawa - zaśmiał się, wyjmując ostrza i ponownie zajmując miejsce.
- Tym razem nieco urozmaicimy konkurencję. - Stanął na linii.
- Pierwszy rzut wykonujecie z tej samej odległości. - Pchnął ostrzem, które wbiło się w środek tarczy i zrobił dwa kroki w przód.
- Drugi rzucacie stąd. - Posłał kolejny nóż w stronę celu i przeskoczył cztery duże kroki w tył.
- Ostatni rzucacie stąd - zaśmiał się lekko i cisnął rzutką obok pozostałych, jednocześnie odwracając się w stronę Kami.
- Tym razem pani zaczyna. - Uśmiechnął się i ponownie skłonił. Widocznie było to typowe w jego wypadku zachowanie wobec kobiet.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie mogła udawać, że posłane trzech noży idealnie w środek tarczy nie wywarło na jej wrażenie. Oczywiście wiedziała, że nie natknęli się raczej na jakiegoś zbyt pewnego siebie osiłka, ale zrobił to tak gładko, że aż mu zazdrościła umiejętności. Pewnie długoletnie praktyki miały swój rezultat właśnie w tej postaci.
Może nie czuła się zaniepokojona, ale coś łaskotało ją w klatce piersiowej, prawdopodobnie zazdrość i szacunek jednocześnie. Teraz czuła już rangę wyzwania i podeszła do tego tym bardziej poważnie.
Słysząc, że tym razem kolejka zacznie się od niej, odbiła się rękami od oparcia i stanęła na wyznaczonej linii prawą nogą. Brak jednego oka zaburzał odrobinę odczuwanie odległości, ale to nie był żaden pretekst. Zabrała jeden z noży, który wskazał jej mężczyzna i ułożyła go sobie wygodnie w dłoni celując delikatnym ruchem palców.
W przypadku każdego z rzutów rytuał ten wyglądał niemal identycznie. Oczywiście wraz ze zmianą miejsca wzrok musiał się na nowo przyzwyczaić do dystansu i dobrze go odmierzyć, ale to nie wydawało się aż takie trudne. Jakby nie patrzeć, w podziemiach nie rzucali sobie ostrzami ot tak do tarczy, czy do uciekającego z misji owocu. Cały ten trening i przeszkolenie miało na celu naukę dobrego używania ich w czasie walki, a przeciwnik przecież zmienia miejsce cały czas.
Rzut, rzut i rzut.
Po każdym ciśnięciu nożem pozostało jej tylko liczyć na to, że ręce i wzrok jej nie zawiodły, a broń poleci idealnie w cel. Wystarczył niepewny oddech, drżąca dłoń bądź omskniecie się rączki noża w ostatniej chwili i wszystko mogło pójść źle.
Rzuciła ostatnie narzędzie z miną niemal identyczną jak na początku, pełną skupienia i determinacji. Nawet jeżeli byłą to zabawa, nie zamierzała odpuszczać.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Noże weszły. Ostatni trochę zboczył z celu i wbił się nieco dalej od pozostałych, ale mężczyzna to zaliczył.

Wtrącenie od MG.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Stanął z boku pozwalając ich towarzyszowi mieć więcej swobody i bacznie obserwował co chce im pokazać. Nie przejmował się jego rzutami, spodziewał się tego i prędzej zadziwiłby go nietrafny rzut niż taki opanowany do perfekcji.
Słysząc zmianę kolejki, przysiadł na krawędzi stołu i podziwiał poczynania Yuu.
Widać było, że jest lekko spięta lub po prostu cholernie skupiona.
Nie patrzył jej na ręce, sam tego nie znosił a i tak dobrze znał jej technikę, w końcu ćwiczyła ją obok niego przez pół roku.
Rzut, rzut, rzut.
Nasłuchiwał uderzeń. Wszystkie weszły płynnie, choć kiedy spojrzał to zauważył jak jeden z nich nie znajduje się tam gdzie powinien, ale nie w takiej odległości aby to robiło większą różnicę.
Kiedy zwolniła dla niego miejsce, podniósł się spokojnie i spojrzał na wyznaczone odległości.
Blisko, bliżej, trochę mniej bliżej.
Mimo swojego zachowania i toku myślenia to nie przesadzał, zdążył przez ten czas wypuścić tyle noży i z tylu miejsc i odległości, że podchodził pewnie do każdego rzutu. Co nie znaczy, że rzucał od niechcenia, on również był skupiony.
Przygotował swoje trzy sztylety i postanowił wykonać ataki w ruchu, największe szanse na trafny rzut miał właśnie wtedy, kiedy nie musiał stać w miejscu.
Rzut, rzut, rzut.
Spojrzał na wynik i oczekiwał oceny od sponsora tej zabawy, po czym usiadł ponownie na oparciu stołu czekając na dalszą część zadań.
Przynajmniej się rozruszali po podróży.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna zaklaskał wolno w ręce, widząc jak poradziła sobie Kami. Jego uwadze nie umknęło drobne potknięcie, ale o nim nie wspomniał. Widocznie nie uznał go za istotne. Nadal był pod sporym wrażeniem.
- No proszę. To już nie każdy potrafi - szepnął, odprowadzając Marcusa wzrokiem.
Teraz przyszła jego kolej.
A jak poszło naszemu zastępcy? Nieźle, nieźle. Nie idealnie, ale i bez zarzutu. Wszystkie wbiły się w tarczę i żaden nie uzyskał niższej noty niż 9. No, 9.5, bo ciężko było ocenić sztylet, który wbił się na linii.
Informator skłonił się teatralnie.
- Widzę, że nie jesteście laikami. To dobrze, to dobrze. - Zaśmiał się, podnosząc powoli do pionu.
- Pora na ostatnie wyzwanie - syknął jadowicie i w mgnieniu oka cisnął w stronę Sleipnir'a jakiś obiekt.
W chwili wykonywania ukłonu, Hideki wziął ze stolika niepostrzeżenie jakiś trudny do zidentyfikowania owoc, który miał być ostatnim celem Łowcy.
Była precyzja? Było rzucanie z różnych odległości? Pora na przetestowanie refleksu.
To jak? Potrafisz wyjąć nóż i go użyć w ułamku sekundy, czy wolisz oberwać w twarz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnął się lekko przy pokłonie informatora i mruknął cicho dziękując za komplement.
Nie spodziewał się na tyle dobrego wyniku, ale najwyraźniej zbyt surowo ocenia swoje możliwości.
Zerknął na tablicę i przejechał opuszkami palców po ostatnim ostrzu, które miał przyczepione do pasa. Westchnął cicho wspominając w myślach pierwsze porażki z kuflami sprzed kilku miesięcy.
Wrócił jednak szybko wzrokiem do swojego rozmówcy, który akurat się podnosił.
Syknięcie, rzut, rozcięty owoc leżący na ziemi.
Dopiero teraz zorientował się co się stało, zrozumiał, że to co własnie zrobił wykonało się samo, mechanicznie.
Z jednej strony ten fakt go nie dziwił, w końcu tyle lat ćwiczenia aby być szybszym od przeciwnika bo w innym razie to on zarobi kulkę plus moc Łowcy dawały o sobie znać na każdym kroku.
Z drugiej jednak strony potrzebował chwili żeby zrozumieć jakim cudem nie kontrolował przy tym swojego ciała, jakim sposobem jego ciało automatycznie załapało że jest to owoc, a nie na przykład granat, który przy spotkaniu z nożem wybuchnie?
Nawet jego własne ciało po 95 latach potrafiło go zaskoczyć, na szczęście pozytywnie. W większości przypadków.
Jednak jak już zostało wspomniane, nie czas teraz na bycie surowym wobec siebie, w końcu przeszedł ostatnią próbę, za którą nawet nie był zły na Hidekiego, w końcu sprawdzana umiejętność to przymus na tych terenach, sam nie powierzyłby czegoś ważnego komuś kto nie potrafi być szybszym od niego.
- To co teraz, Hideki? Tylko bez żadnej dodatkowej próby typu żonglowanie. - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy i rzucił mu jedną z połówek owocu. Drugą zaczął sam jeść.
To że była lekko po "dacie ważności" wcale go nie zdziwiło, w końcu Desperacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zagryzła dolną wargę obserwując z pewnej odległości całe to przedstawienie. Dziwnie było jej tak stać z boku i być jedynie obserwatorem. Dostrzegła owoc podwędzony cichaczem przez Hidekiego, ale dopóki w środku nie było pistoletu, albo granatu nie było sensu, żeby reagowała przesadnie. Poza tym, kiedy rzucił nic w Sleipnira, nie wyglądała nawet na zdziwioną. Ze stoickim spokojem obserwowała jak jej towarzysz radzi sobie w ciśniętym w niego przedmiotem.
Sama tymczasem zbliżyła się do tarczy i wyciągnęła wbite tam wcześniej noże. Chwyciła je w obie dłonie i przekładała rączki między palcami wracając się do wcześniejszej pozycji.
- Świetnie, masz zamiar jeszcze czymś w nas rzucić, czy możemy czuć się już bezpieczni? - Zakpiła lekko.
O ile rozrywka z łowcami była jeszcze czymś znośnym, zabawianie się ich osobami i robienie sobie żartów powoli przekraczało pewnej granice. Co z tego, że nie byli u siebie, Kami bez wahania rzuciła by się nawet z zębiskami na gościa, gdyby zrobił coś nieciekawego. Teraz jeszcze trochę brakowało jej do tego stanu, ale kiedy odłożyła narzędzia, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i powoli uderzała palcami o przedramiona.
- Ostatnie wyzwanie... więc teraz wreszcie język Ci się rozwiąże?
Odchyliła nieco głowę wypuszczając powietrze z ust z cichym świstem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Hideki zaśmiał się tylko, widząc jak Sleipnir rozcina owoc i odwrócił się na pięcie, by powędrować w stronę baru, z którego zgarnął kufel pomyj zwanych tutaj pieszczotliwie "piwem". Co z tego, że miał on powędrować do klienta obok, który z niemałym oburzeniem spojrzał na mężczyznę? Blondyn tylko się zaśmiał i poklepał zdezorientowanego po ramieniu, by następnie wrócić do stolika razem z nowym napojem.
Przyjął część owocu od Marcusa i wyłożył nogi na blat stołu. Ponownie się zaśmiał, słysząc znużona już nieco tą zabawą przywódczynię.
- Możemy powiedzieć, że skończyłem już zabawę. Możemy przejść do rzeczy. Siadajcie - oznajmił wskazując im miejsca na przeciwko i rozglądając się po sali.
Przyglądało im się kilka osób, ale po znaczącym spojrzeniu blondyna, postanowiły one znaleźć sobie ciekawsze zajęcie.
Upił jeszcze trochę piwa i dojadł owoc. W końcu westchnął i zaczął.
- Ostatnio w Desperacji dzieją się dziwne rzeczy. Aniołom coś odbija i porywają ludzi. Podobno ciągają ich na jakieś sądy. - Wzruszył ramionami. - Lepiej mieć się na baczności. - Zaśmiał się, kończąc ten dziwny wstęp. - W każdym razie, pewien oddział wojskowych na północ stąd został zaciągnięty na taki "sąd". Tyle, ze bez sprzętu. Wymordowani już przegrzebali ich obozowisko, ale coś mogło tam jeszcze zostać. W końcu oni nie znają się na sprzęcie. - Uśmiechnął się szerzej. - Tak więc, jeśli jesteście zainteresowani zdobyciem kilku fantów, to droga wolna.  
Odłożył kufel i wyciągnął się na krześle.
- A co do innych informacji... - sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z niej poplamioną kartkę, którą podał Yuu. - To też powinno się wam przydać. - Uśmiechnął się do niej szelmowsko i wstał nagle z krzesła.
Ruszył do wyjścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Znalazła się przy stoliku jako pierwsza. Nie chciała piwa, ani żadnego innego trunku. Z dziką satysfakcją wysłuchiwała mężczyzny i uśmiechnęła się w myślach zadając sobie sprawę, że jeżeli faktycznie chcą się tam udać, Sleipnir nie będzie mógł także nic wypić. A jak to zrobi... jego składak nagle może przestać działać.
Bardziej jednak od samych 'fantów' zaciekawił ją temat aniołów i tych porwać. Zanim jednak udało jej się zadać jakieś pytanie, w jej kierunku powędrowała kartka. Podniosła ją ze stolika i obejrzała szybko, z zamiarem dokładniejszego zapoznania się w drodze. Kiedy chciała wreszcie coś dodać, spojrzała w górę i zobaczyła jak ich rozmówca właśnie wychodzi.
- Huh. - Sapnęła pod nosem. Wsadziła kartkę do kieszeni od wewnątrz koszuli i szybko powstała chcąc go jeszcze złapać w drzwiach. - Wiesz coś jeszcze na temat tych porwań?
Miała nadzieję, że nie każe jej z tego powodu na nowo rzucać nożami, albo rzutkami.
Jeżeli mówił prawdę, to powinni unikać niektórych miejsc. Anioły były... brrr, nie lubiła ich. Niektóre tolerowała, ale kiedy pokazywały swoją prawdziwą naturę, wolała bezpiecznie się wycofać. Teraz jednak nie przemawiał przez nią strach, a ciekawość i troska o organizację i jej członków.
Jeżeli udało jej się dogonić mężczyznę, czekała na jego odpowiedź. Jeżeli jednak zwiał i zniknął jej sprzed oczu, poczekała na Sleipnira i zarządziła udanie się we wskazane miejsce. Mieli czas, mieli okazję, więc dlaczego nie?
Po całej tej zabawie w rzucanie, miała ochotę przekonać się, czy tamten mówił prawdę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odetchnął głośno słysząc że nastała w końcu pora na rozmowę i przydatne informacje. Oby przydatne.
Rozsiadł się wygodnie i ku zdziwieniu Yuu nie chwycił za żaden napój, a tym bardziej takowy z alkoholem.
Zrobił to tylko dlatego, że zaczynała dokuczać mu nerka, a raczej usmażony kawałek, dzięki temu wiedział kiedy może sobie pozwolić na więcej alkoholu a kiedy nie.
Skupił się na tym co miał mu do przekazania bo nie spodziewał się wręczenia mu papierowej wersji tego co właśnie ma zamiar im przekazać, notował każde słowo i zapisywał każdą przydatną informację.
Słyszał co nieco w Asylum na temat tych porwań, głównie przez to właśnie natłoczyło się u niego trochę ludzi w kwaterkach, no ale cóż, nie narzekał. W końcu to czy wręczane mu pieniądze były upaprane krwią czy nie miało zbyt większego znaczenia dopóki dało się określić co to za nominał.
Wrócił jednak myślami do tematu.
Cały oddział, huh. To może oznaczać wiele dobrego, o ile zostały tam jakieś pojazdy ponieważ nie potrafili ich na przykład odpalić to chętnie zabrałby z nich kilka części żeby upiększyć swój motocykl.
To jednak okaże się na miejscu, w tym momencie bardziej skupiony był na zdobyciu lokacji tego miejsca.
Kiedy jednak Yuu otrzymała od niego kartkę, od razu założył, że znajdą się tam wytyczne na temat drogi więc przemilczał ten fakt.
Kiedy jednak Hideki wstał, Sleipnir podniósł się równo z nim i wyciągnął przed siebie rękę.
- Dziękujemy za wszelkie informacje, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - Powiedział ciepłym tonem, ale po chwili dodał kilka słów. - Jeśli okażą się nieprawdziwe to tym bardziej, nie przepadam za żywymi żartownisiami.
Kiedy skierował się do wyjścia, zabrał z siedzenia swój kask z goglami, po czym założył je na siebie.
Na ich szczęście zatankował do pełna przed wyjazdem i w razie czego posiada w "bagażniku" litrowy kanisterek na wypadek gdyby zabrakło im paliwa.
- Ruszamy? Jestem gotów w każdej chwili. - Zapytał Yuu dopinając klamrę pod brodą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach