Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 18 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18  Next

Go down

Pisanie 16.03.15 11:33  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Wszystko trwało szybko. Za szybko. Gdyby Philip i Niji nie ruszyli biegiem przez tłum to zauważyliby, że na miejscu przy ciele Takary byli już żołnierze S.SPEC. Musieli być bardzo blisko gdy Philip ją zastrzelił. Uspokajali tłum i zabezpieczali zręcznie ciało.

Kilku innych jakby wręcz czekało na nich, pojawiając się nagle przed nimi. Tłum się rozstąpił, nie, w panice rozbiegł na boki. Pięciu żołnierzy stało z bronią gotową do strzału. Dwóch z nich nosili pancerze Bellator. Jeden z nich miał czerwony pancerz. Bez chwili zawahania strzelili do Philipa, jednak nie była to co dziwne ostra amunicja - w jego stronę wystrzeliły linki które przy trafieniu miały przesłać mocny ładunek elektryczny, skutecznie paraliżując cel. Można było też dojrzeć transporter opancerzony stojący w uliczce obok - prawdopodobnie to stąd wyskoczyli wojskowi.
- Stój! Jesteś aresztowany! - krzyknęli dopiero teraz, jakby był to drobny, niepotrzebny detal. Formułka którą trzeba powiedzieć, nieważne czy przed, czy po strzale. Dopiero teraz wychwycili wzrokiem Niji, nie spostrzegli jednak żelkowych kul którymi miotała - przesłonił je tłum. Można też było się domyślić jednego - jeśli trafią Philipa, to zaciągną go do transportera i odjadą.

Boom.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.15 12:15  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Kurwa, jebane puszki.
Zdążył wycelować już naciskał na spust, kiedy kawał lepkiej cuchnącej lukrecją brei uderzył go w tył głowy.
Pocisk zrykoszetował po naramienniku, rysując tylko czerwony lakier. Pancerna dziwka, pewnie nawet bezpośrednie trafienie by go nie spenetrowało.
Poczuł ukłucie, dwie igły wbiły się tuż pod obojczykiem. Szuja nie miał czasu zareagować. Impuls elektryczny przebiegł jego ciało. Przewrócił się, padł na pysk.
Mięśnie niekontrolowanie się napinały, jakby całe ciało nagle zesztywniało, wyginając jego kończyny w sprzecznych z logiką kierunkach.
Co najmniej się nie posrałem. Pomyślał.

I wtedy do jego uszu doszło co mówili.
Nie no kurwa, a ostrzegawczy? Nawet on wiedział, że najpierw się wzywa do poddania, a potem strzela. Widać żółtki robiły na opak, sprytne chujki.
Miał ochotę jakoś to skwitować, rzucić jakąś mądrą uwagę w stylu spierdalaj, albo chyba twoja matka, ale zacisnęło mu szczękę.

Kolejny impuls.

Pobielało mu przed oczyma, potem nastała ciemność i tylko jeszcze przez moment słyszał niezrozumiałe, nieartykułowane szmery dookoła. Hmmm? A może za mocno zarył o asfalt i dostał wstrząsu mózgu? Chuj wie? I tak był nieprzytomny i zdany na łaskę harcerek. Pewnie wywiozą go w las i pohańbią, tak zdecydowanie.
Zgarnęli go z ziemi, nie stawiał oporu, tylko toczył pianę z ust.
Kot skonsternowany całym tym zamieszaniem zrobił to co uważał za słuszne, bronił swojej własności. Wczepił się w drugą nogawkę Liebgotta, ale metaliczny potrzask wystraszył zwierzaka, parsknął złowrogo puszczając zdobycz i czmychnął w najbliższy zaułek, między kosze na śmieci. Za dużo wrażeń jak na jedną lwicę.

//Mieli go zabrać więc [z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 8:04  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Cholera jasna.
Pieski Cronusa pojawiły się niespodziewanie szybko, jakby tylko czekały, aż zrobi coś głupiego. W swej bezbrzeżnej wściekłości i pragnieniu zemsty nie od razu je zauważyła. Dopiero gdy pojawili się przed nieznajomym, a w jego stronę pomknęły linki paralizatorów, zatrzymała się, a jej umysł nieco przetrzeźwiał. Stanęła, obserwując to, co się działo, to, jak mężczyzna padał, a jego ciało wstrząsały dreszcze wywołane przez impulsy płynące po linkach. Potraktowali go jak psa.
Z jednej strony, dobrze mu tak.
Z drugiej strony, chyba każdy zasługuje na ludzkie traktowanie, prawda?
Nie miała pojęcia, co robić. W jednej chwili straciła wszystko, a dyktator jasno dawał jej do zrozumienia, że jest już zbędna. Nie wiedziała, rzecz jasna, czy to on stoi za zamachem na Takarę, ale obecność Speców, to, jak szybko zgarnęli tego dupka, wszystko wyglądało tak, jakby to było z góry ustalone.
Jesteś niepotrzebna, aniołku.
Jeszcze przez chwilę przyglądała się całej tej sytuacji, do momentu, aż jeden z oprawców nie spojrzał w jej stronę. Niewiele myśląc, odwróciła się na pięcie i uciekła, skręcając w najbliższy zaułek. Nie mogła dać się złapać. A nie miała pojęcia, jakie jest zlecenie Cronusa. Może do niej też strzelą z paralizatora? A co, jeżeli już wiedzą, że jest aniołem? Może też była ich celem? Najlepiej było więc uciekać. To było jedyne sensowne rozwiązanie. Biegła więc przed siebie, mimo że nogi odmawiały już posłuszeństwa. Musiała, jeżeli chciała zachować życie.
Wszystko wskazywało jednak na to, że pieski nie były nią zainteresowane. Szczęk metalowych płyt pokrywających ich pancerze ucichł w miarę, gdy się od nich oddalała. Nikt nie ruszył za nią w pogoń, nikt nie krzyczał, nie wołał, nikt nie próbował jej złapać. Była bezpieczna.
Była zbędna.


// → zawędrowała aż tutaj
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 21:42  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Ale czy to rzeczywiście było "słońce"? Czy też zwykła iluzja stworzona przez kopułę na potrzeby mieszkających pod nią ludzi? Fałszywa jak całe niebo, każda pojedyncza gwiazda, kropla deszczu czy biały płatek śniegu. Czy można było odróżnić iluzję od rzeczywistości, jeśli owa iluzja była aż tak realistyczna? Co, jeśli iluzja to inny rodzaj rzeczywistości? Różne myśli zaprzątały teraz głowę młodego chłopaka, który wbijał w nieboskłon swoje błękitne spojrzenie. Ale czy rozmyślanie na tematy, które wydawały się być niedostępne, było w ogóle sensowne? Nie zmieni tego, jak wygląda świat. Może jedynie w nim funkcjonować i akceptować jego mechanikę. Dostosowywać się. I robić swoje.
Oderwał wzrok od bezchmurnego nieba i przeniósł je na ulicę. Skrzyżował dłonie za plecami, bacznie obserwując to, co działo się wokół niego. Samochody co rusz pojawiały się i znikały, tak samo jak ludzie, którzy w pośpiechu mknęli przez chodniki, po drodze wstępując tu i ówdzie. Każdy w pośpiechu, z roztargnieniem na twarzy. Nieliczni wesoło sobie gawędzili, zwracając uwagę na coś więcej niż czas. Ryutaro natomiast stał tam, w cieniu drzewa rosnącego przy krawężniku, wyprostowany, spokojny. Z żadnymi szczególnymi emocjami wymalowanymi na twarzy. Ot, pilnowanie porządku, zwykły spacer zwiadowczy, jak kto wolał.
Wykonał krok w tył, gdy jakaś dziewczyna przebiegła obok niego, pogodnie szczerząc się do siebie i najwyraźniej nie zwracając zbytniej uwagi na otaczających ją ludzi. Doprawdy... Odprowadził małolatę beznamiętnym wzrokiem, po czym poprawił okulary.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 22:46  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Piątek, 20:17, zachód słońca. Kwiecisty zegarek rozbrzmiał 18 minut i 53 sekundy wcześniej sygnalizując potrzebę pojawienia się bohatera. Bardzo szybko założył na siebie kostium i zdjął obowiązujący zegarek, powierzając go w ręce Robina. Świat znów go potrzebował, ale tym razem w miejscu innym niż wszystkie. Zazwyczaj od razu wiedział, że żeby pomóc, musi przejść ćwierć Trzeciego Miasta, by skorzystać z dziury w murze. Miejsce tamto było zarośnięte, więc mało kto kojarzył tamto przejście. W czasie rehabilitacji jego ręki pracował nad nowym projektem, by mógł chodzić bezproblemowo po pionowych powierzchniach. Teraz nie musiałby już więc z takowej dziury korzystać, by ratować świat. Nie mniej jednak powinien wyruszyć tam z samego nawyku.
A więc czemu nie poszedł tam, gdzie zazwyczaj znajdowało się zło, od którego chciał ratować ludzkość? Bo instynkt wiódł go w całkowicie inną stronę — ku największemu ruchu miasta. Słońce dopiero zachodziło, jednak zdążył zakleić Bat-gumą większość kamer, które monitorowały ulicę. Ruch był okropnie wielki. Dużo większy niż wtedy, gdy ratował obywateli przed pierzastą bestią. Stojąc na balkonie jednego z wieżowców, z dala od wzroku wszelkich przejezdnych lub przechodniów, oglądał cały ten ruch. Czuł, że Aragog zastawił tutaj gdzieś swoje jednostki nawigacyjno-monitorujące. Miał zamiar więc oczyścić teren ze wszelkich pajęczyn, jakie mógł tu znaleźć. Jego przeciwnik dawno nie zrobił żadnego ruchu. Było to niepokojące na tyle, że BatJoker czuł to w kościach, że gdzieś tutaj skrywa się większa pułapka. Czyżby słup elektroniczny, bądź drzewo przy drodze? Tak, zapewne coś skrywa się w którymś z nich. On to po prostu wiedział. Miał zamiar poczekać jeszcze ostatnie parę minut, aż na ulicy zrobi się ciemniej. Wtedy też ruszy do działania zwiadowczego.
Dwie minuty minęły, a według obliczeń bohatera światła latarni włączą się za 3 minuty, 48 sekund. Miał czas, by zbadać centrum niezauważony.
Zdjął z siebie pelerynę, a szpiczaste uszy wywrócił tak, by nie odstawały od jego głowy, po czym zeskoczył z balkonu, by chwile później biec po ścianie wieżowca, korzystając ze swoich nowych butów. Po drodze zdzierał każdą możliwą pajęczynę jaką widział. Nie ocali ani jednego pajęczaka, nie bacząc na jego owłosienie. Mógł stanowczo stwierdzić, że jego prawa ręka już prawie wróciła do dawnej formy, jednak wciąż mogłoby być lepiej.
3 minuty 30 sekund i był na ziemi, by zaraz pobiec w stronę drzewa. Nie bez powodu pozbył się paru części rozpoznawczych. Było tu tyle ludzi, że od razu mogliby go rozpoznać. Tak to, ubrany na czarno, miał większe szanse, by zyskać dodatkowe sekundy przed zwróceniem na siebie uwagi. Zakradając się zwinnie od tyłu drzewa, już wcześniej zauważył kryjącego się w jego cieniu chłopaka. Chcąc załatwić sprawę szybko i bezboleśnie, by dokonać infiltracji drzewa, wyciągnął z paska miniaturową wersję Bar-rewolwera z tłumikiem, którą  jeszcze wcześniej naładował strzykawką ze środkiem usypiającym. Zbliżając się po cichu, wycelował w szyję chłopaka.


//ogółem możesz uniknąć, wykryć mnie wcześniej lub też oberwać strzykawką, by potem mieć powód by mnie gonić i tępić~ Mi pasuje każdy rozwój wydarzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 10:13  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Jego służba miała dobiegnąć końca dopiero za jakieś 40 minut. Później mozolny powrót do kwatery, bo przecież nigdzie mu się nie śpieszy, a następnie ewentualne zdanie raportu, zapoznanie się z harmonogramem na jutro i powrót w swoje cztery kąty. Z obserwacji ulicy wynikało jednak, że nic nie zaburza porządku i ładu, każdy się trzyma przepisów i nikt nie sprawia żadnych problemów. Wprawdzie tutaj rzadko pojawiało się wojsko, bowiem bijatyki, konflikty czy inne zamieszki zdarzały się sporadycznie. Tak samo dzisiaj było spokojnie, Eliminator nie zarejestrował żadnego zakłócania porządku, ot, normalne życie w Mieście 3. O ile można je określić jako "normalne". Było więc nudno. Bo jedyne co mógł robić, to spacerować od ulicy do następnej ulicy i przyglądać się otoczeniu. Żadnej interwencji, nic co mógłby zrobić zważywszy na jego stanowisko. Chciał trochę akcji, adrenaliny w żyłach, lubił, gdy mógł robić rzeczy ważniejsze. Dlatego też tylko znudzenie przebijało się przez jego maskę obojętności.
Uniósł dłoń, na której zegarek oplatał nadgarstek. Zostały jakieś trzy minuty do włączenia świateł latarni. Przeniósł wzrok na ulice. I rzeczywiście  w porównaniu do kilkudziesięciu minut wcześniej ludzi ubyło i wciąż ubywało, choć nadal znajdowała się tu ich znacząca liczba. Opuścił rękę.
Miał właśnie zamiar ruszyć w kierunku zakrętu na końcu ulicy, by przejść i sprawdzić następną, gdy zauważył coś kątem oka. Choć trudno było to określić na pierwszy rzut ze względu na swój czarny kolor. Odwracając więc głowę w stronę drzewa, zbyt późno zorientował się o kryjącym za nim osobniku, który ponadto posłał w jego stronę strzykawkę. Cholera, za bardzo się rozluźnił, że stracił na czujności? Odsunął się w bok, sprawiając, że zamiast w szyję, dostał strzałką w lewy bark. Ona jednak tylko zagłębiła się parę milimetrów przez odzież, a następnie skórę, by zostać zablokowaną przez metalową część ciała. Bycie w połowie androidem miało wszakże jakieś plusy. Po chwili dało się usłyszeć brzdęk narzędzia o chodnik, czarnowłosy jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Nie zamierzał w tej chwili dociekać, jaka substancja mogła się w nim znajdować - i czy to był tylko środek nasenny, czy też coś zgoła bardziej niebezpiecznego, choć taki atak w biały dzień na wojsko było dość głupim pomysłem. Nie, to było bardzo głupie.
- Hej! - Zmarszczył brwi, omiatając groźnym spojrzeniem mężczyznę. Niech nawet nie myśli teraz uciekać. Tudzież atakować, ale do tego dojść mogło, więc w ramach ostrożności Warner nie zamierzał pozostać bierny. Dobył prędko szabli, którą wysunął z pochwy i uniósł przed siebie, celując ostrzem w mężczyznę. Zignorował kilkoro przechodniów, którzy odsunęli się i zatrzymali parę metrów od nich, ciekaw co się dzieje, choć na ich twarzach malował się niepokój. - Kim jesteś? - krzyknął, nie spuszczając z niego czujnego wzroku, choć pytanie mógł sobie darować. Znając życie i takich ludzi, to przestępcy nigdy się nie przedstawiają, nie? Chyba, że aż tak zależy im na sławie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 15:41  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
A więc przyjął to na klatę? W tym miejscu akurat mogło być wiele powodów, dla których nie został uśpiony jak grzeczny dzieciak. BatJoker dostawił nogę do nogi i się zatrzymał parę metrów od wymachującego bronią chłopaka, patrząc mu prosto w oczy.
Odłóż tę broń, dziecko. Nie mam zamiaru robić Ci krzywdy — powiedział, po czym zaczął iść spokojnym krokiem. Chłopak był młody, całe życie jeszcze przed nim było, powinien z niego korzystać, zamiast plątać się w walkę z Aragogiem. Tego chciał BatJoker uniknąć, dlatego też chciał go na chwilę uśpić i załatwić szybko sprawę. Na to jednak było już za późno, a przechodnie odsuwali się przed nimi z trwogą. — Niepotrzebnie straszysz cywili — mówił swoim głębokim i opanowanym głosem, wciąż zmierzając powoli w stronę mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 19:21  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Więc jednak nie prysnął tak szybko jak znikąd się zjawił. Ale to stwarzało inny problem - będzie trzeba go obezwładnić i przesłuchać. Chłopak nie wiedział, na ile niebezpieczny jest mężczyzna i czy traktuje to bardziej jako zadzieranie nosa wojsku, czy też jako poważną, konkretną akcję. Nie opuszczał wycelowanej w niego szabli, gotowy na odparcie każdego ataku ze strony "Batmana".
- Ta strzykawka wycelowana w moją skórę niespecjalnie mnie o tym przekonała - odparł spokojnie, unosząc kpiąco brew. Sam nie uważał się już za aż tak młodego, wręcz przeciwnie, miewały chwile, kiedy zwyczajnie był znudzony życiem i jego monotonnym trybem. - Zatrzymaj się, albo będę zmuszony Cię obezwładnić. - Zagroził, unosząc bardziej ostrze, gdy mężczyzna zaczął się zbliżać. Naprawdę chciał się poparzyć ogniem? - Obawiam się, że to Ty jesteś głównym źródłem niepokoju. - Odbił zgrabnie piłeczkę, nie spuszczając z niego chłodnego wzroku. Cywile co prawda utrudniali sytuacje, ale miał nadzieję, że w końcu odejdą, zbyt przestraszni, czy też ze zdrowego rozsądku.
Jeden chłopiec wysunął się nawet naprzód, podchodząc powoli do Batmana i pociągając go za ubranie. - Jesteś superbohaterem, prawda? - Zapytał wręcz uradowany, co potwierdzał uśmiech na jego twarzy i błyszczące z ekscytacji oczy, które z dołu spoglądały na mężczyznę. Nie miał szans jednak na dłuższy podziw, bowiem już po chwili matka zgarnęła go z powrotem do siebie i odciągnęła na bezpieczną odległość, ganiąc syna za naiwność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 20:45  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Bohater położył uspokajająco rękę na głowie chłopca.
Tak. Nie martw się, jestem tu dla was — kierował swoje słowa do małego fana. Głos jego jednak był na tyle czysty i mocny, że mówił też jednocześnie do tłumu wokół nich. Oparcie w postaci głowy zniknęło razem z wyobrażeniem sobie miękkości jego włosów. Ręka z powrotem powróciła do pasa, kiedy spojrzał przestraszonej matce w oczy i pokiwał twierdząco głową. Sekundę później odwrócił się jeszcze raz do przeciwnika.
Żaden z tu obecnych nie powinien się teraz bać, widząc jak ktoś wymachuje tak niebezpieczną bronią.
Stał tak, raz jeszcze patrząc mu nieugięcie w oczy. Jego szerokie barki wydawały się jeszcze większe dzięki czarnym naramiennikom, które były częścią kostiumu. Śliski nadruk z nietoperzem na klatce piersiowej dawał o sobie znak z każdym kolejnym przejeżdżającym autem, których znikome światło docierało do tu obecnych.
Nie chcesz zniszczyć tu obecnych.
Wśród całego tego tłumu, bez orężu w dłoniach moralizował uzbrojonego człowieka. Byli w centrum uwagi i strachu mieszkańców, których miał bronić. Których też starał się uspokoić. Nie mógł dopuścić, by coś im się stało. Nie chciał też krzywdzić tego zbłąkanego człowieka przed nim, jednak jeśli go zaatakuje, to nie będzie wyjścia. Będąc obserwowany przez wszystkich, myślał tylko o jednym:
Szkoda, że nie wziąłem peleryny.


// 2 razy stracić posta...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 21:20  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
- Jeśli broń dzierżona jest przez właściwą osobę, sytuacja nie jest niebezpieczna. Ty za to jesteś problemem - powiedział niewzruszony żadnym jego słowem. Pojawia się znienacka, posuwa się do napaści na wojskowego, a później odwraca kota ogonem? Niedoczekanie.
Przesunął analizującym wzrokiem po posturze Batmana, zatrzymując się na jego na nadgarstku. Nadgarstku, na którym nie widniała przepustka. - Kolejne złamanie przepisów - mruknął, kręcąc głową z dezaprobatą. - Będę zmuszony Cię zaaresztować. Lepiej więc nie stawiaj oporu i bądź grzecznym pieskiem. - Dodał, opuszczając nieco ostrze. Następnie spojrzał surowo na otaczających ich ludzi, marszcząc brwi. - Rozejść się - rozbrzmiał donośny głos nieprzyjmujący sprzeciwu. I to podziałało, ponieważ przechodni cofnęli się zlęknieni o krok, po czym z wahaniem poszli dalej, rzucając jedynie ukradkowe spojrzenia za siebie. Nikt nie chciał niepotrzebnie wpychać się w kłopoty. Słusznie. Skierował wzrok z powrotem na "bohatera".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 23:48  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Ludzie się odsuwali i to było dobre. Choć jednocześnie świadczyło to o braku bezbolesnego rozwiązania chłopaka, którego wszystkie wypowiedzi i tak bohater komentował milczeniem. Nie było czego tu komentować. Każdy z nich miał swoje racje i widać nic nie miało zamiaru ich zmienić. Pogodzony z losem. Wciąż nie zbadał ani drzewa ani latarni. Aragog pewnie śmiał się teraz z daleka, widząc, jak wszystko nie idzie po myśli wroga. Nie udało mu się bezboleśnie uśpić rządowca. Niepotrzebnie zostawił pelerynę, by mknąć przez ciemność, która właśnie ustała, gdyż zapaliły się lampy. Poza tym pojawił się człowiek, który nie dość, że nie świadomie utrudnia w dobrej sprawie, to jeszcze stawia opór zbrojny. BatJoker nie miał wyboru.
Szybko odskoczył do tyłu, w locie wyjmując mini-gażety, które rzucił przeciwnikowi pod nogi. Był to środek gumowy, który po zetknięciu z ziemią zmienia się w szybko skraplające się opary. Osadzają się na przedmiotach, butach i ubraniach, by potem ledwo zetknięte z tym części przykleiły się do kolejnej powierzchni. Zadanie miało to sklejenie butów przeciwka z podłożem, by przez pół godziny nie uwolnił się z lepiej gumy.
Następnie z kolejnej kieszeni od paska wyjął bomby dymne w liczbie trzech, które to rzucił sobie pod nogi, by się zamaskować i zaczął biec w lewo, tam, gdzie było drzewo, na które podłożył chip z mini bombą. Zostało mu takowych 5, gdzie jedną chciał podłożyć do latarni, w której stronę ruszył do biegu.
Najbardziej dręczyła go myśl, że jedyne batgadżety jakich nie zademonstrował dzisiaj jeszcze, to drugi wkład do pistoletu. Ten jednak z trucizną. Nie miał nawet bat-bumeranga przy sobie. Takowy jednak nie należał do pakietu, który BatJoker wybierał do jakże rzadkich misji w mieście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 18 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach