Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 26.05.15 23:17  •  I want to play a game. Empty I want to play a game.
I want to play a game. Giphy
How much blood will you shed to stay alive?

Miejsce: Niezidentyfikowane
MG: Gavran
Gracze: Marcelina oraz Hadaka Shiri
Nagrody: Artefakt: więźniowie umysłu dla Cyśki oraz mutacja wirusa X dla Hadaki.
Poziom: Umrzeć to nie umrzecie. Chyba.




PIERWSZA KROPLA
Skrzyp...
Skrzyyyyp...
Skrzyp?
Trzask.
Wiatr poruszył włosami Marceliny i musnął policzek Hadaki. Obydwoje czuli, że coś jest nie tak. I to bardzo nie tak. Do tego nie za bardzo przypominali sobie wieczór... Och, co do cholery się stało? Wszystko było wczoraj przecież normalne. A przynajmniej tak zwykłe, jak zwykłe może być życie przeciętnego mieszkańca Desperacji. Wiadomo: jakaś bijatyka, walka o przeżycie, te sprawy. Ale ten wieczór był trochę... dziwny.
Z pewnością się poznali. Gdzie? Dobre pytanie. Może na ulicy, może w barze. Ważne, że się jako tako kojarzyli z wczoraj i... tyle. Co dalej?
Z drugiej strony lepiej teraz się tym nie zadręczać. Przecież nie codziennie można obserwować świat do góry nogami.
Z wysokości jakichś... trzydzieści metrów?
Siedząc w roller coasterze.
Który się nie rusza.
Warto dodać, że w środku nocy.
Jakieś plusy? Cóż, widok był naprawdę śliczny. Co prawda ciemne, opuszczone wesołe miasteczko na środku pustyni nie napawa optymizmem, za to jaki świetny efekt! Te nikłe światełka, te stoiska, te cienie przemykające uli...
cami.
Ale nie to jest teraz najważniejsze. Nie można tak wisieć całą noc, prawda?
A wiatr wieje coraz mocniej...
Marcelina, zahaczając ręką o jakiś wystający kawałek metalu, lekko zadrapała sobie palec. Kropla krwi spadła na ziemię, która była nieznośnie daleko. Do dwójki zaczął się powoli zakradać strach, kąsając kostki ich stóp.

Nie macie nic przy sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 21:20  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Gdy powoli otwierała oczy, była pewna, że leży we własnym łóżku, między setkami ukochanych poduszek i ze śpiącą szczurzycą Whiskey na czole. Uniosła brwi i ziewnęła, mlaskając donośnie. Musiała minąć chwila, by ta zaniepokoiła się... wiatrem poruszającym jej dredy?
Otworzyła szerzej oczy, rozglądając się. - CO... - spojrzała na osobę, która znajdowała się w równie dziwnej sytuacji, co ona. - ...TUTAJ... - dodała, patrząc na palec, który lekko krwawił. - ...SIĘ DZIEJE? - wykrztusiła, wsuwając zraniony palec do ust, chcąc zatamować krew.
Postanowiła się trochę rozejrzeć. Znajdowali się wysoko nad ziemią - wystarczająco, by grawitacja zabiła ich na miejscu. No chyba, że mieliby cholernie dużo szczęścia i skończyłoby się na wózku inwalidzkim. Dojrzała kilka stoisk, światełka i cienie przebiegające między ulicami. Wzrok miała wystarczająco dobry, by móc dostrzec ludzkie kontury. A tych nie było. To były cienie, zupełnie jak te, które łażą za Marceliną dzień i noc. Zastrzygła uszami i z cichym westchnięciem spojrzała na towarzysza tej ciekawie rozpoczynającej się przygody. - Siema! - machnęła do niego, przyglądając się mu i próbując uchylić rąbek jego tajemnicy, wchodząc w jego umysł. Jednak próba skończyła się fiaskiem - Marcelina była czymś osłabiona, dlatego jej wszelkie moce były zbyt słabe i teraz nawet przy próbie skorzystania z jakiejkolwiek kręciło się jej w głowie.
Sądząc po dziwnym uczuciu i zupełnym zaniku pamięci obstawiała wspaniałą zabawę z alkoholem wraz z nowym znajomym, którego również w ogóle nie pamiętała. Pewnie nieźle balowali, tylko dlaczego siedzieli teraz na rollercoasterze, do góry nogami, sami, w nocy?      
Próbowała dojrzeć Aragota bądź cienie. Niestety, tych nigdzie nie było - jak zwykle, gdy byli potrzebni. W tej samej chwili usłyszała pisk w okolicach prawego ucha, a potem, kątem oka, cień spadający w dół. W porę wyciągnęła ręce i złapała białą kulkę z długim, szczurzym ogonem. - Whiskey! - powiedziała, trzymając ją przez chwilę, po chwili chowając do kieszeni bluzy i zasuwając dokładnie zamek. - Ta. Fajnie tu... - zagadała, spuszczając ręce w dół - ...ale myślę, że musimy poszukać sposobu na wydostanie się.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 23:42  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
O czym mógł śnić przez krótką chwilę Hyena? *Chwila namysłu* Ah tak. O cyckach. Jak zresztą zwykle, biorąc pod uwagę jego niepewną orientację. Jednak wracając do sedna sprawy, bo to w końcu ważne. Nie. Poczuł coś przy poliki i odruchowo otworzył oczy. Niczym skończone źrebie, popatrzył na boki i w ogóle. Ignorując póki co fakt osoby, która znajdywała się w nim w chorej sytuacji. Miał wrażenie, że wszystko jest do góry nogami. Ogar w luj. Odruchowo musiał krzyknąć przez swój głupi ryj pewną frazę, wskazującą na jego niechęć do sprawy; O. Kurwa. Chyba rzygnę. - Powiedział znacznie poddenerwowany sytuacją. Ba. Może nie posiadał lęku wysokości, ani też choroby lokomocyjnej. Jednak nie zmienia faktu, że na takiej wysokości jeszcze nigdy w swoim dość długim życiu się nie znalazł. Dopiero teraz lampka w głowie mu się zapaliła, kiedy spojrzał na osobę, która wypowiedziała klasyczne słowo powitania. Popatrzył na nią z swoistym zaciekawieniem i musiał coś rzec w swoim stylu; Fiu fiu~ Jeśli wczorajszą noc się zabawialiśmy... To masz naprawdę niezły tupet by w takim miejscu się bawić. - Rzekł śmiejąc się w hienowaty sposób. A potem spojrzał na spodnie. Miał je na sobie. Z pewnością odrzuciło, to jego myśl baraszkowania z ów personą w tak głupim miejscu. Nie był pewnym co się właściwie stało, nawet samego siebie uderzył z plaskiem w twarz. "Nie, to nie jest jednak sen." - Skwitował dość szybko. Choć był jednego pewny. Jeśli spadną na ziemię, to z nich będzie dopiero placek. Ale taki mega cienki i zimny. Siedział tylko chwilę w spokoju, bez ruchu itd. Aż musiał znowu coś rzec; Wiesz. Całkiem dobry pomysł, ale może jestem tępy, ale... Łatwo stąd nie zejdziemy. - Skwitował dość pesymistycznie, biorąc pod uwagę bieżącą sprawę. Tak, czy owak. Ręce miał również spuszczone, zastanawiając się nad sensem życia. Dobra chwila na to. A może nad rozwiązaniem tego problemu? Jednakże... Trochę się bał co może się stać, jak nic nie wymyślą. Przełknął jedynie ślinkę, wiedząc na co się to wszystko zanosi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 21:22  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Gdy Marcelina złapała swojego małego szczurka, ten przez chwilę poruszał się w jej kieszeni, a potem nagle zamarł. Wybrzuszenie na bluzie zniknęło. Gdy dziewczyna otworzyła bluzę, małego tam nie było. Ale to przecież niemożliwe, przecież chwilę temu go na pewno tam wkładała.
Za to Hadaka poczuł, jak w rękawie jego koszuli coś pragnie desperacko wyjrzeć na zewnątrz. Skóra naznaczona była malutkimi śladami od pazurków, a po chwili w rękawie pojawił się mały pyszczek szczura. Z tym, że teraz zwierzak Cyśki był czarny.
Wiatr zawiał mocniej, poruszając niebezpiecznie zardzewiałymi torami. Po chwili kolejka ruszyła.Co prawda powoli i kiwając się niepokojąco, ale ruszyła. Mały sukces! Przeżyją.
Ciekawe, kto to uruchomił.
Przyjaciel czy wręcz przeciwnie?
Kolejka z okropnym zgrzytem zatrzymała się w opuszczonej stacji. Wszędzie wisiały poszarpane plakaty, a w kątach leżały zasuszone pająki. Budka osoby, któa zajmuje się obsługą kolejki, była pusta. Ale to nie było najgorsze.
Cała tablica zarządzania rollercoasterem była w pajęczynach i kurzu. Żadnych śladów palców.
Wokół nich nie było niczego ciekawego. Brudne papierki, pozostałości po balonach i stara gazeta.  W oczy rzucał się duży nagłówek.
"ATAK NA WORLD TRADE CENTER"
Pod spodem było zdjęcie dwóch płonących wieżowców. Ale przecież... gazeta nie mogłaby wytrzymać tysiąc lat.  Drugie spojrzenie na gazetę i nagłówek głosił "Wielka parada S.SPEC".
... the fuck?
Nagle usłyszeli dziecięcy śmiech. Na wysuszonej ziemi, wokół przeróżnych śmieci, bawiły się dwie dziewczynki. Skakały i ganiały się. Jedna z nich spojrzała na nieznajomych i się zatrzymała, łapiąc swoją koleżankę za rękę. Obie popatrzyły na  Cyśkę i Hadakę wielkimi oczami, a potem odbiegły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 21:59  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Zastrzygła uszami, łapiąc się za głowę i wzdychając ciężko. Przyjrzała się dokładniej nieznajomemu, odzyskując w pełni przejrzysty obraz, poczuła również powracające ją parapsychiczne siły. Spojrzała na mężczyznę, który był trochę podobny do niej - miał ogon i uszy, a gdy przejrzała trochę jego umysł, poznała imię i cząstkę przeszłości. Puściła mimo uszów jego uwagę o tupecie i domniemanej zabawie, kręcąc oczami i parskając śmiechem - Siedzimy w tym bagnie razem - rzuciła, czując, jak znajomy ciężar w okolicach podbrzusza znika. Z przerażeniem odkryła, że Whiskey zniknęła... szybko spojrzała w dół, starając się dojrzeć spadającą, szaro-białą kulkę. Ze zdziwieniem jednak odkryła, że szczur siedział w bluzie jej towarzysza. Jeszcze bardziej zszokowana zauważyła, że jej kochana Whiskey zrobiła się... czarna. - Braliśmy coś? - spytała Marcelina, nie odrywając od szczura wzroku. Po krótkiej chwili szczur zawisł w powietrzu, lewitując w stronę Wheat. Złapała go i schowała z powrotem do bluzy, w myślach błagając o zakończenie tych nie-śmiesznych-żartów-bardzo.
W momencie, gdy chłopak wspomniał o sposobie wydostania się, ona próbowała zdematerializować się i w jakiś sposób złapać w porę poręczy, kolejka ruszyła. Zdziwiona złapała się kurczowo barierki przed sobą, podciągając ogon. Była pewna, że wszystko wyjaśni się na dole. W końcu ktoś kierował tą kolejką - a przynajmniej powinien...
Gdy znaleźli się na dole, potwierdziły się ciche domysły Marceliny. Nikt nie kierował tą cholerną kolejką. Wylazła z niej, zgrabnie lądując na ziemi i rozglądając się. Musiała przyznać, że trochę tu przerażająco. Skierowała wzrok na starą gazetę rzuconą niedbale pośród papierków i strzępek balonów. Przetarła oczy ze zdziwienia - atak na World Trade Center? - wydusiła, podnosząc gazetę i gapiąc się na małe literki opisujące paradę S.spec. - Co jest, kurwa? Przecież to miało miejsce jakieś tysiąc lat temu! - złapała się za głowę, widząc datę tamtego wydarzenia. Coś ewidentnie było nie tak.
Gdy usłyszała śmiech i ruch za sobą, odwróciła się. Jakieś dziewczynki śmiały się głośno, biegając. W końcu stanęły, wlepiając zdziwiony wzrok w dwójkę. Marcelina się nie odezwała, spojrzała za to na mężczyznę wzrokiem "are u fuckin kidding me?" i rzuciła gazetą o ziemię, depcząc ją i wykrzykując za odbiegającymi dziewczynkami: nigdy więcej, kurwa, kminku! Nigdy! - po czym spojrzała na Hadakę, dziobiąc go pazurem w klatkę piersiową - Uszczypnij mnie. To musi być sen! - olała zupełnie fakt, że przecież nie była ani ćpunką. Dilerem była, ale od święta.
To nie jest sen - usłyszała sarkastyczny, znajomy głos rodzący się w jej głowie. Za Hadaką pojawił się cień, który przerodził się w wilka z czerwony ślepiami. Spojrzała na niego, szybko wracając jednak do Hadaki. Gdyby ten się odwrócił, nie zauważyłby przecież nic i uznałby Marceliną za jeszcze większą wariatkę, niż była. Podniosła palec wskazujący, wymownie dając do zrozumienia, że idzie "coś sprawdzić". - Aragot, co tu się odwala? - zapytała przez zaciśnięte zęby, kopiąc zgniecioną puszkę i odwracając się do mężczyzny, sprawdzając, czy ten za nią nie idzie. - Nie wiem, to jakiś alternatywny świat. Chyba.
Wtedy zauważyła coś... dziwnego.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.15 23:51  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Nie sposób było wyjaśnić w normalny sposób, co się właściwie tu działo. Przynajmniej Shiri nie bł w stanie tego zrozumieć. Dla niego, to była czysta abstrakcja. Znajdywał się w takim miejscu wraz z inną wymordowaną. Choć wciąż miał myśli w głowie, że prawdopodobnie coś wzięli tak mocnego, że postanowili udać się do tak pokręconego miejsca. Prawdopodobne, ale czy naprawdę się odnosi do tej sytuacji? - Pewnie nie. Ale kto by się tam przejmował? Byli razem w tym bagnie, jak to zauważyła jego towarzyszka. Szczerze. Było mu niedobrze w takim miejscu. Wisiał wysoko, unieruchomionej kolejce, spoglądając w dół. Czuł, że coś się zbiera w jego organizmie i nie będzie to przyjemne w żaden sposób. A sam fakt szczura, nie mógł pominąć. Coś nagle wyszło z jego rękawa i przestał ogarniać w tej chwili. Myślał tylko o jednym; "To jest jakiś żart?" - Jeśli tak, to należał do tych z kategorii nieśmiesznych. Jego negatywne nastawienie, nie trwało długo. Bo w tym momencie ruszyła kolejka. Łapał się tego co miał pod ręką. Mocno, nie puszczając. I tutaj się naradzał pewien problem. Zjazd w dół jeszcze bardziej, to potęgował. A gdy byli na dole... *ekhem* Postanowił puścić pawia. Z dala od przedstawicielki płci pięknej. Niestety. Taka przejażdżka nie należała do tych najprzyjemniejszych. Cieszył się w głębi serca, że nie skończył tragiczniej. Niemrawy, zwrócił uwagę na słowa Marceliny. Popatrzył na nią i musiał rzec; Chyba mamy oboje downa... O ile ktoś nas nie robi w przysłowiowego chuja. - Skwitował ostatecznie. Cała ta akcja była dla niego chora. To miejsce tym bardziej. Żył tyle lat, ale takiego miejsca to ani razu na oczy nie spotkał. Była to czysta abstrakcja z domieszką klimatu z horroru. Czemu? Usłyszał śmiech dziewczynek. Ciarki mu po plecach przeszły z tego powodu. Choć reakcja osoby, z którą miał do czynienia przez ostatnie chwilę, to uzupełniały. Zrozumiał po jej twarzy o co kaman, ale musiał wykrzyczeć pewne słowa; KOGOŚ CHYBA ZAPIERDOLĘ. - Coraz bardziej się denerwował w tej chwili. Była to jedna z wielu sytuacji, których nie rozumiał w całym swoim przeklętym życiu. Oczywiście został dziabnięty pazurem w klatkę piersiowej. Skoro wcześniejszy lep od samego siebie nie pomógł, to tym bardziej. To nie był sen, a jak już koszmar, z którego nie mogą wyjść. Nie widział w tym momencie sensu by ją szczypać; Wiesz co? Jak to jest sen, to ja jestem Święty Antonii. - Odparł ze zszarganymi nerwami. Nie był zbyt zadowolony z takiego obiegu spraw, a tym bardziej kiedy kobieta postanowiła się oddalić. Stał się w tej chwili dość nerwowy; Zajebiście. Zostawić kompana podróży... - Pokręcił również łbem na wieść o tym i wtedy wpadł na genialny pomysł. Albo jeden z głupszych. Zdjął obuwie, która miał na stopach. Teraz był boso, a trzymając w rękach trampki gdzieś je rzucił w nieznanym kierunku. Również przeszedł do zmiany wyglądu. Ba. Postanowił się zmienić w ludzką hienę. Nie wiedział co się tu odpierdziela, ale lepiej już być przygotowany na najgorsze. Część jego garderoby nie było na to przygotowane, więc trochę porozrywało. Miał jednak nadzieję, że jak wróci - Nie przerazi się na jego widok, choć sama też lepiej nie wyglądała niż on sam teraz. Kiedy tak stał w formie hienołaka, kręcił się przez chwilę, obserwując na boki. Czuł w kościach, że coś złego może nadejść. Zatem raz jeszcze - Wolał być gotowy na zły początek tej sceny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.15 18:16  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
HADAKA

"Zdjął obuwie, która miał na stopach. Teraz był boso, a trzymając w rękach trampki gdzieś je rzucił w nieznanym kierunku."
"trzymając w rękach trampki gdzieś je rzucił w nieznanym kierunku."
"rzucił w nieznanym kierunku"

Rozległo się głośne, oburzone "auć!" i jeden z butów został odrzucony tak szybko, że Hadaka oberwał własnym trampkiem.
Zza jakiegoś straganu wyszedł drobny, zirytowany staruszek. Był niziutki, ledwie 155 centymetrów. Założył rękę na rękę i stanął przed zmienionym hienołakiem.
- Przepraszam bardzo, ale to się nie godzi! Co to ma być, że się tak zachowuje gość w moim własnym, Smutnym Miasteczku! Kto Ciebie wychował, przepraszam bardzo?! - pieklił się zabawnym, wysokim głosikiem. Był łysy, a na sobie miał zielone spodnie i czerwoną marynarkę.
Rozejrzał się po okolicy i kontynuował.
- Młodsze dzieci to rozumiem! Zawsze bawią się moje dwie małe dziewczynki, mam je z cyrku. Tam tańczyły z lwami  przed widownią, tutaj sprzedają balony gościom. Proszę za mną, dzisiaj jest pan jedynym zwiedzającym, więc pozwolę sobie pana oprowadzić. Idziemy! - władczo skinął na Hadakę i go pociągnął za sobą, przy okazji wygładzając materiał zielonej marynarki.
Co prawda Hiena nie musiał się słuchać tego dziwnego człowieczka. Z drugiej strony to... coś w oczach staruszka mówiło, że temu bardzo mu zależy na tym, żeby Shiri z nim poszedł. I że nie toleruje odmowy.
- No więc, tu mamy obok kolejkę górską - wskazał na miejsce, gdzie przed chwilą chłopak wisiał głową w dół. - Niestety człowiek, który tym się zajmował, odszedł od nas już dość dawno i ta atrakcja aktualnie nie jest w użytku. Przejdźmy dalej, pójdziemy do gabinetu luster! - i podreptał dalej, co jakiś czas oglądając się, czy Shiri idzie za nim.

MARCELINA

Dziewczyna mogła stwierdzić tylko jedno:
Shiri zniknął.
W jednej chwili był tam niedaleko, a w drugiej... nie ma. Nigdzie. Mgnienie oka. Och, przecież to niemożliwe, żeby tak nagle...
Ale przecież to właśnie się stało. Może poszedł za potrzebą? Pewnie wróci niedługo.
Nagle wokół niej rozległ się dziwny śmiech. Czyżby clowna? Pierwsze trzynaście sekund.
Jednocześnie jednak nic wokół niej nie było. Żadnych dziwnych ludzi, niczego. Również Aragot niczego nie wyczuł.
Wymordowana nagle usłyszała za sobą trzask jakiejś gałązki. Zza jednego ze stoisk, dokładnie tego z popcornem, wychylała się mała, dziewczęca buzia. Brązowe oczy wpatrywały się z zachwytem w Marcelinę, widocznie dziewczyna zaimponowała małym swoim wyglądem.
- Mogę dotknąć? - zapiszczała cicho.
Podeszła nieco bliżej. Była bardzo ładna - duże, okrągłe oczy i pomalowane na czerwono usteczka. Poruszała się nieco koślawo, jakby miała zakwasy po długim i męczącym treningu. Za nią wyszła jej koleżanka - różniła się tylko kolorem włosów. Pierwsza miała długie, proste i czarne, a druga - rude.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.15 18:04  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Zabawne, to miejsce. Doprawdy. Hiena będąc opuszczony przez towarzyszkę, rzucił trampkami. Zaraz potem słysząc klasyczny dźwięk bólu. Prawdopodobnie ktoś oberwał obuwiem, ale to nie była wymordowana. A mężczyzna, który odrzucił but w stronę niebieskowłosego. Tym faktem jakoś się nie przejął, ale zauważył osobę, która jakby nic - Wyszła zza straganu. Miała ewidentny ból dupy o brak wychowania z jego strony. Oczywiście na to musiał, odpowiedzieć; Hieny mnie wychowały. Jakaś jeszcze inna sugestia? - Nawet ów osobnik nie zważał uwagi na to z kim rozmawia. Ba. Nie przerażał go widok hienołaka. Zatem musiało być coś konkretnego na rzeczy. Nie mówiąc, że o mało nie umarł ze śmiechu. Z powodu jego piskliwego, a wysokiego głosu. Toż to żart z kategorii niesmacznych! Zaraz potem dalej mówił, wspominając o dziewczynkach. Tańczyły z lwami... Miał ku temu obiekcje, ale się ostatecznie powstrzymał. Nie widział sensu drążyć temat, a przynajmniej na razie. Zaraz potem wspomniał o kolejce górskiej i wtedy Hyena poczuł, że już nawet wzmiance o tym - Zbiera mu się na wymioty, więc odparł; Ta, ta... Rozumiem... - Temat uważał za zakończony, choć nie rozumiał jednej rzeczy. Czemu ów osobnik dąży do tego aby mu pokazać jedną z atrakcji? Czyżby pułapka? Tak mógł myśleć wymordowany, ale czy ku temu coś robił? - Nie. Jako, że nie miał zamiaru błądzić po tym miejscu bez celu - Uznał za dobry pomysł by podążać za starcem. Przynajmniej na razie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.15 15:25  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
O rany! Przepraszam, myślałam, że Gav jeszcze nie napisała! A ja głupia czekałam na post... ._.

- Ej, musimy poszukać jakiegoś wyj... - powiedziała, podchodząc tam, gdzie wcześniej stał Hadaka. Właśnie. Czas przeszły - nie został po nim nawet jego charakterystyczny zapach.
Marcelina przetarła oczy, rozglądając się i ze zdziwieniem stwierdzając, że gość po prostu się... rozpłynął. Nie było go nigdzie! - To jakiś żart? - warknęła, klnąc pod nosem i wkładając ręce do kieszeni, stojąc tak przez chwilę naburmuszona. Czuła, jak chłodny jęzor przemyka w okolicach karku, a jedna ze zjaw groźnie zachichotała, przez co Marcelina odsunęła się gwałtownie, nie mając pojęcia, co się dzieje. Zjawa zniknęła, rozpływając się w czarnej mgle. Wymordowana miała powoli dość figli, jakie przygotował dla niej jej własny umysł... W nim czuła się jak w złotej klatce. Z jednej strony dawał jej potężne moce - z drugiej jednak nie pozwalał ani na chwilę oddać się stu procentowemu relaksowi, szykował najgorsze koszmary, przez co ta od bardzo dawna nie spała tak, jak sypia normalny człowiek. Był jej złotym przekleństwem.
Po chwili jej uszy skierowały się do tyłu - usłyszała przeraźliwe chichoty, przez które musiała je skulic. To były wręcz okropne piski. W końcu usłyszała charakterystyczny trzask za sobą - w całkowitej gotowości odwróciła się i, spodziewając się ogromnego, straszliwego klauna z siekierą i kagańcem w rękach dostrzegła ze zdziwieniem małą, zainteresowaną jej wyglądem dziewczynkę. Była tak zaskoczona, że nie odpowiedziała na jej pytanie i tylko pokiwała potwierdzająco głową. W sumie, nie wiedziała co ta chciała dotykać - zapewne jej ogon, który gubił się gdzieś pod ich stopami.
Aragot miał bardzo niespokojny wyraz pyska. W dodatku znowu poczuła na sobie chłodny dotyk czegoś, czego zupełnie nie rozumiała. Od jakiegoś czasu to COŚ odwiedza ją niepokojąco regularnie. I bardzo ją przeraża. Szczególnie w nocy, gdy przyjmuje przeróżne, znajome, przerażające kształty. Doskonale zna jej lęki, fobie, czyta w jej wspomnieniach niczym z otwartej księgi... ma nad nią kontrolę.
Doszła do wniosku, że to po prostu kolejna gra jej chorego umysłu - personifikacja lęków i, w dodatku, odzwierciedlenie jej samej. Te stwory to po prostu jej druga strona medalu - ta zdecydowanie gorsza część, która podjudza Marcelinę do złego.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.15 22:22  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Dla Hadaki na razie nie piszę - zgłoś się do mnie, jeśli wrócisz na forum c:

MARCELINA
Świat zawirował. Coś silnego rzuciło Marcelinę na ziemię. Ostatnie co widziała, to uśmiechy dwóch dziewczynek.
*
Cysia obudziła się na metalowym stole w ciemnym pomieszczeniu. Ściany były odrapany, z sufitu zwisała smętnie jedna żarówka. Było chłodno i dziwacznie. Wokół Hieny leżało wiele pociętych na części pluszowych lalek i drewnianych marionetek. Dziewczyna mogła się ruszać bez problemu.
Coś było jednak nie tak.
Po pierwsze: Aragot. Co było takiego dziwnego? To, że go nie było. Nigdzie.
Po drugie...
Co to ta ręka taka inna?
Wheat mogła bez problemu ruszać dłonią, palcami czy machać ręką. Problemem było jednak to, że tej ręki nie było. Na miejscu futra i kości pojawiła się drewniana, smukła ręka ze złoconymi zdobieniami.
Pokój był duży. Wszędzie walały się porzucone maskotki i kukiełki. W pewnej chwili Marcelina mogła poczuć, jak coś chłodnego ociera się o jej kostkę. Gdy jednak zerknęła instyktownie w tamtą stronę, niczego nie było.
Rozległ się głośny, kobiecy wrzask. Przy jednej ze ścian klęczała wysoka, drewniana marionetka z dużymi, namalowanymi farbą oczami. W drewnianych rękach trzymała mniejszą wersje siebie. Obie kukiełki miały takie same sukienki i włosy. Różniły się tylko tym, że jedna z nich miała zamiast czarnych oczu, czarne krzyżyki.
I nie miała ręki.
Większa kukiełka nadal głośno krzyczała. Wreszcie przestała i spojrzała na Marcelinę. Na drewnianych policzkach lśniły świeżą farbą niebieskie łzy. Kukła powoli wstała. Spojrzała jeszcze raz na mniejszą, a potem na rękę Cysi. Oczy marionetki lśniły leciutko w ciemnościach. Powoli zaczęła iść w stronę dziewczyny.
- Zabiłaś. Moje. Dziecko? - mówiła urywanie.
Wokół niektóre z pluszaków delikatnie się poruszały. Między pourywanymi łapkami i głowami, pojawiały się błyski oczu.
Jak Ty byś się czuł, będąc w ogromnym pokoju pełnym szczątków swoich przyjaciół, trzymając na kolanach swoje martwe, okaleczone dziecko, a obok stałaby osoba, przez ktorą straciłeś córkę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.15 10:24  •  I want to play a game. Empty Re: I want to play a game.
Poczuła się nagle jak po dawce mocarza lub innego, podobnego syfu. Ostatnie, co widziała, to te dwie małe siksy, szczerzące się nad jej nieruchomym teraz ciałem.
***
Powoli uniosła powieki. Już w połowie wiedziała już, na czym leży - zbyt często budziła się na metalowych łóżkach szpitalnych, przywiązana pasami za nadgarstki, kostki, brzuch, nie rzadko też za szyję. Do głowy przyszła jej myśl, że przecież Hadaka jest podobnym stworzeniem, to wszystko było pułapką, a jej zaginiony kumpel skończył również na podobnym, zimnym stole.
Ruszyła ręką, spodziewając się oczywistej przeszkody. Nic podobnego - była wolna! Po prostu sobie tu leżała. Zdziwiło ją to bardzo - w takim razie po co ją tu przywlekli? A może po prostu zbladła, słabo się poczuła i nagle zemdlała, a ktoś dobry postanowił udzielić jej pomocy? Nah. Marcelina, serio?
Podskoczyła, słysząc przeraźliwy, skrzeczący krzyk. Serce zabiło jej mocniej, adrenalina uderzyła do głowy, oczy skierowała w stronę źródła dźwięku. Nie spuszczała z oczu tego... czegoś. Czegoś, co chwilę potem odwróciło się do niej i wyraźnie wkurzone zaczęło się zbliżać coraz bardziej. Spojrzała na obiekt zainteresowania marionetki - swoją rękę, która w tamtym momencie nią nie była. Marcelina zeskoczyła ze stołu i cofnęła się, kątem oka zauważając ruch. Te wszystkie gówna zaraz wstaną... to tylko głupia marionetka - usłyszała za sobą. To znowu oni. - Boisz się tej głupiej szmaty? - zastrzygła uchem, nie cofając się coraz bardziej. - Zabij ją! Masz pazury, kły! - Zignorowała te drwiny i postanowiła rozejrzeć się za najlepszym wyjściem. I drogi, by uciekać.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach