Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 15.05.15 23:44  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Jak można było się spodziewać, otwarta kapsuła, która nie zjawiała się w kopalni od dłuższego czasu, wywarła spore wrażenie na strażnikach. Wrażenie to było tak wielkie, że z początku nie mieli pojęcia co począć. Ich małe socjalistyczne móżdżki zatrzymały się na myśli o kieliszku wódki i ciepłej dziewuszce pod pierzyną. Teraz jednak powinni wprowadzić w życie jedną z procedur obmyślonych przez jajogłowych z budynku zarządu.
Zajrzeli do środka, żeby sprawdzić czy nie pozostawiono czegoś w kapsule. Brud, ślina, może kawałek materiału. Do tego schowek był pusty, choć ciężko było im sobie przypomnieć by cokolwiek do niego wsadzali. Pewnie otwierał się automatycznie, uwalniając poduszkę powietrzną, którą już dawno ktoś zabrał sobie do domu.
Jeden z żołnierzy postukał w komputerek. Sprawdzał. Oczywiście, przybyli z M3, to był sektor tej starej dziwki i jej dziwnego mutka. To powinno im wiele wyjaśnić. Nie wyjaśniało.
Wtedy właśnie huknął granat, wybijając ich z konsternacji. Niczym maszyny ruszyli w tamtą stronę. Było ich pięciu, wszyscy uzbrojeni w klasyczne rosyjskie karabiny. Wszyscy mieli futrzane czapy i długie płaszcze. Wszyscy krzyczeli w języku, który zdecydowanie brzmiał jak rosyjski. Nadbiegali od strony kapsuły, przez co... no cóż. Phil był całkiem odsłonięty, stojąc przy pace. Ich spojrzenia skierowały się od razu na obcą postać. Ściskała broń, a rozbiegane, spizgane oczka wyglądały tak jak i te należące do nich. Swój, ale nie kojarzyli go.
Padły słowa. Gwałtowne, ale względnie neutralne. Opuścili broń i wskazali na Philipa palcem. Nie zrozumiał ich, ale najwyraźniej tego nie zauważyli, bo po chwili kolejny się odezwał. Ba, podszedł do Smoka i klepnął go przyjaźnie w ramię. Dopiero trzeci ze strażników zdecydował się zajrzeć za samochód, żeby sprawdzić co wystrzeliło i zdziwił się, widząc czerwień i czarną dziurę na śniegu. Chwilę później wszędzie pojawił się dym. Zdziwienie wzrosło, tym razem na twarzach wszystkich, gdy szara chmura jeszcze ich nie dopadła. W końcu jednak i to się stało, a wśród strażników zapanowało zamieszanie. Popychali się, łapali za broń, krzyczeli. Philip też na tym ucierpiał, został wypchnięty zza wozu i pognany w stronę budynku, przynajmniej kilka kroków. Nieświadomie ustawił się w jednej linii, wraz ze strzelcami. Oni pruli powietrze swoją miłością, nie zważając na konsekwencje. Odpowiedział im ogień.
Kurwa mać!
Jedna z kul trafiła Philipa w obojczyk. Tak się kończy strzelanie na ślepo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 20:35  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Kamuflaż był idealny.
Typiarze o kartoflanych nosach i pokrytych krostkami policzkach, nabrzmiałych od chłodu i alkoholu wzięli go za swojego. Oblepił szturchającego go soldata przyciężkim, pełnym całkowitego niezrozumienia spojrzeniem i wydukał jedyne słowo jakie znał po bolszewickiemu.
Yyyy, Jelcyn kurwa?

Nie miał zielonego pojęcia co to znaczy, jedyny czerwony jakiego znał, ten, na którego wszyscy wołali Rusek, chuj wie czemu, czasem tak wołał. Mogli nie zrozumieć, ale kożuch, czapa i kaprawy, krzywy ryj najemnika tworzyły kompozycję tak idealnie pasującą do krajobrazu i nastroju okolicy, że nawet gdyby paradował z amerykańską flagą wydziaraną na czole nikt nie zwróciłby na to uwagi.
Trochę skołowany dał się porwać temu całemu zamieszaniu.
Całe to parawojskowe zamieszanie budziło w nim jakieś bliżej nieokreślone uczucie, coś między podekscytowaniem, a cholerną czkawką.
Mała doza nostalgii za moro i całym tym cholernym burdelem nazywanym armią, szuja przepadł do reszty.

Huk, dym, pierdolone strzały, na lewo, na prawo, nad głową.
Jakiś chujek z nami zadziera, trzeba dać mu popalić! Towarzysze zaczynali znikać w oblepiającym wszystko, gęstym dymie
Coś go szturchnęło
Kurwa.
Co za frajer mi sprzedał pestkę?!
Kula utkwiła pod obojczykiem, zatrzymując w miejscu biegnącą księżniczkę.
Kurwa, przeklął w myślach i wyrwał do przodu unosząc zdrową ręką strzelbę ponad głowę.
Nawet się nie zorientował kiedy z jego ust wydał się okrzyk.
Uraaaaaaaaaaaa! Za mateczkę Kanadę skurwysyny! Uraaaaaaaa!
Wrzeszczał oczywiście po angielsku, ale z kulami świszczącymi koło głowy kto by sobie zawracał głowę tym, że jeden z towarzyszy ryczy w innym języku? No kurwa kto?

Wypadł przed nieprzeniknioną dla wzroku ścianę dymu, to go trochę otrzeźwiło.
To albo widok Sleipnira.

Zwrot na pięcie, przejście do przykucu i broń do rąk.
Gotowy do strzału w półtorej sekundy, za taki czas w koszarach M-1 dostałby tydzień karceru, ale tombakowy odłamek tkwiący pod kością utrudniał zabawę.
Zaszczękał bezpiecznik, palec na spust i przeciągnięcie serii z lewej na prawą.
Dziewiętnaście pocisków w niecałe cztery sekundy, kocham strzelby automatyczne, księżniczko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 23:14  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Widząc jak pięknie Phil sieje kule w bandę, stwierdził że nie ma co się niepotrzebnie męczyć i osłaniał tyły, w końcu ruskie zawsze lubiły wjeżdżać na dwa fronty.
Kiedy kurz, dym i darcie ryja opadło, wyjrzał przed wejście i ocenił sytuację.
Ale co tu było do oceny, każdy leżał w kałuży krwi i nie było co z nich zbytnio zbierać.
Wracając do środka zobaczył krwawiący obojczyk smoka więc odpuścił sobie wszelkie dogryzanie mu czy rękoczyny i po prostu ruszył wgłąb budynku licząc na to, że dowie się choć odrobinę gdzie oni się kurwa znaleźli.
Liebgott lazł za nim, nie przeszkadzało mu to, w sumie przestał go już całkowicie interesować jako że jego przydatność była teraz zerowa, w końcu na tą chwilę nie potrzebowali jeszcze kogoś posłać do grobu więc traktował go jak powietrze, co jakiś czas tylko zerkając czy nie planuje on czegoś co może zaszkodzić Łowcy.
Pierwsze pokój, pierwsze drzwi. Jeżeli były otwarte to wszedł po cichu, jeżeli nie to w ruch poszedł but i zapewne narobił przy tym niezłego hałasu. No ale cóż, chciał się dostać do środka to nie miał co czekać aż się same otworzą. Szukał w środku czegokolwiek co okaże się przydatne, czy to papiery z których będzie mógł wyczytać cokolwiek sensownego (albo po prostu coś wyczytać czyli będzie to po angielsku albo japońsku), czy broni, która stanowczo ułatwi mu "negocjacje" z kolejnymi typami, których napotkają, w końcu dobrze wiedzieli, że nie są tu sami.

Po przeszukaniu pierwszego pokoju ruszył dalej, tym razem w kierunku pokoju, z którego wcześniej zobaczył światło. Tym razem jednak nie pakował się do środka od razu, po otworzeniu drzwi od razu schował się za ścianą, licząc na to, że jeżeli ktoś tam jest w środku to jest przestraszonym frajerem, który na sam widok otwierających się drzwi wypali serie z tego co posiada i będzie łatwiej się nim zająć.
Jeżeli teren okazał się czysty to machnął Philowi na znak, że włazi do środka, o ile ten nie miał go w dupie, a zapewne tak było. W kolejnym pokoju zrobił dokładnie to samo. Oględziny czy jest coś przydatnego, ew. jeżeli napotkał kogoś w środku to od razu wymierzył w jego stronę wcześniej przygotowanym pistoletem, pepesza z powrotem zagościła na plecach.
- Powiedz słowo po rusku to odstrzelę cie na miejscu - Powiedział lodowatym tonem, po czym zaczął domagać się informacji, miał już dość tego jebanego miejsca choć dopiero co się w nim znalazł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 14:06  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Cóż, Rosjanie nie spodziewali się tego co ich spotkało. Wszyscy padli jak muchy, zaś nasi bohaterowie mogli ruszyć dalej, do biura, jak im się wydawało.
Wejście do budynku było otwarte. Tutaj jednak niespodzianka - nie było pokoi. Znajdowali się w wielkim salonie, na środku którego znajdowały się schody na górę (również otwartą przestrzeń) oraz wejścia zapewne do obu bocznych segmentów. Te jednak były pozamykane.
Jeśli przyszło im w ogóle do głowy spojrzeć na mapę, którą znaleźli i w ogóle spojrzeć na nią pod światło, co było wysoko prawdopodobne w tym pomieszczeniu, bo najwyraźniej facet od oświetlenia zaszalał umieszczając halogeny wszędzie i pod każdym możliwy kątem, to przy rysunku budynku biura ktoś napisał "chuj".
Ale Sleipnir wędrował, szukając wpierdolu i przyspieszając akcję. Cóż. Nie musiał daleko szukać. Słysząc kroki na parterze, ktoś odezwał się na górze w niezrozumiałym języku. Brzmiało jak pytanie. Mają trzy sekundy na zrobienie czegokolwiek nim ten, albo ci, co znajdują się na górze zbiegną i rozpocznie się kolejna jatka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.15 21:02  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Z racji długiego nieodpisywania zostaje nałożony deadline. Macie czas na odpis do piątku, w przeciwnym wypadku misja zostanie przeniesiona do archiwum (z możliwością wznowienia jej w późniejszym terminie). W przypadku, gdy jeden z uczestników lub Mistrz Gry zgłosił wcześniej nieobecność na forum, deadline zostanie przesunięty do czasu jego powrotu, więc spokojnie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.15 19:00  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Liebgott w chuj za nim nie lazł, jako ultra samiec alfa czułbym odrazę do siebie samego idąc za kimkolwiek.
Podrapał się po brodzie pokrytej płową, nierówną i mocno zaniedbaną szczeciną i zaczął zastanawiać się co tak właściwie się tutaj stało.

W sumie kogo to obchodziło, tamci byli martwi, on żył- dobry interes. Można było się założyć, że kieszenie tych stygnących sztywniaków kryły mnóstwo zajebistych fantów, istna kopalnia złota, a ten czerwonooki skurwiel chciał pakować się do środka tego betonowego behemota. Wzruszył ramionami, zarzucił lżejszą o osiemnaście loftek strzelbę na ramię i rzucił przez ramię w kierunku znikającego we wnętrzu Sleipnira.

Ja jebał twaj dzien rażdzienia i gwozd na katoram ty szapku wieszajesz.
A niech ma. Mięso w czystym kanadyjskim z akcentem prosto z pełnych niedźwiedzi ruin Toronto.
Dłubiąc palcem w dziurze, którą w jego nowym kożuchu zrobił ten śmieszny nabój spacerował powoli od trupa do trupa.

Podniósł z ziemi automat jednego i wyjął magazynek. Co to za brednie? Pociski były niewymiarowe, chuje miały jakiś jebnięty kaliber, za duży na broń tych rozmiarów.
Rzucił pepeszę w śnieg, lubił swoje ręce i nie miał zamiaru się z nimi rozstawać przez broń zaprojektowaną przez szaleńca, który gówno wiedział o balistyce.

Wiatr podwiewający czapkę orzeźwił szuję na tyle, że naturalnie podejrzliwy umysł cwaniaczka zaczął zadawać sobie pytania. Właściwe pytania.

Jeden,
dwa,
trzy...

Nie nie jeszcze raz

Jeden,
dwa,
trzy,
yyyy
cztery!
Chuj

Typów jest za mało, nie ma chuja, że w pięciu darli tak głośno japy.
Połącz fakty. Jedno plus kurwa drugie daje...

Tam jest ich więcej!
Niemal wykrzyknął unosząc rękę w geście swojego umysłowego triumfu, obrócił się żeby obwieścić tę nowinę temu drugiemu ale typa wcięło.
A chuj z nim.
Starcie z przed kilku chwil dało mu ogólny ogląd tego na kogo może się natknąć idą w kierunku, z którego przyszli strażnicy.

Wrócił do ciężarówki. Ściągnął plecak i położył na ziemi, sam usiadł obok rozerwanego wybuchem granatu kierowcy.
Plecy przylgnęły do chłodnej blachy karoserii.
Pierwsze primo przeładować, brzdęk nowego bębenka zatrzaskującego się w mechanizm strzelby był niemal niesłyszalny w porównaniu z tym rozpierdolem, który może minutę temu przetoczył się przez dziedziniec.

Kolejna była pestka w obojczyku, płytko bo płytka ale jednak.
Nie miał zamiaru ściągać ciepłej zdobycznej kurty więc ostrze desantowca poszerzyło nieco otwór w materiale.
Pocisk był słabej jakości, na pewno nie amerykański, dał się wyciągnąć jedynie większy kawałek.

Niemniej był gotowy. Mechanizm wpompował nabój do lufy, mętne świńskie oczka przeczesały horyzont i szuja niczym dzikie leśne zwierzątko ruszył w stronę, z której jeszcze jakiś czas temu dobiegała pieśń tubylczego ludu.
Terra incognita, czas na kolonizację, księżniczko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.15 20:04  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Nie miał już siły do Phila, chce to niech zdycha.
Pytanie tylko, który pierwszy z nich zdechnie, oboje się wpakowali w paszcze, tylko pytanie, który z nich wszedł do lwa, a który do yorka.
Chuj, teraz już nie może zawrócić.
Zwłaszcza, że przed nim czeka odpowiedź, szkoda tylko, że w tym pojebanym języku.
Ale zaraz, chwila przebłysku. Przypomniał sobie jak kiedyś w trakcie podróży pił z polakami.
Zachlewali porządnym trunkiem, który go nieźle sponiewierał, w końcu był jeszcze młody.
Kurwa, myśl jak to się nazywało, myśl myśl myśl.
Bingo.
- Wódkę mam! - Krzyknął łamanym polskim akcentem, język, którego znał tylko podstawy okazał się przydatny w najbardziej zaskakującym momencie.
Mimo to przygotował pepeszę i wymierzył w idącego ruska lub rusków.
Teraz tylko czekać na ich reakcję, jeżeli postanowili dalej iść uzbrojeni to schował się za czymkolwiek, czy to szafa, komoda, stół, który by przewalił, cokolwiek.
Jeżeli jednak te przepite mózgi dały się nabrać to odstrzelił ich jak tylko się wynurzyli, wolał nie ryzykować kulki w łeb za brak pewności. Jeżeli jednak któryś z nich przeżył i dogorywał to nie miał skrupułów i miał zamiar wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje, jeżeli jednak tak się nie wydarzyło to zgarnął najlepszy płaszcz jaki mięli i postarał się bardziej wtopić w otoczenie swoim nowym uniformem.
Wynik jaki by nie był, po zakończeniu przeładował magazynek i ruszył w stronę przybycia tych zakazanych mord, czyli piętro wyżej.
Rozglądał się uważnie po pokojach, jeżeli w ogóle takowe tam były, jeśli nie to brnął wyżej szukając miejsca, dzięki któremu dałby radę zdobyć jakiekolwiek informacje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.15 19:52  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
- Kto?! - Słowa na górze uderzyły w Sleipnira ze zdwojoną siłą, bo nikt nie spodziewał się przecież, że zamiast zbiegać jak idioci to zostaną na górze i upewnią się do tego co przed chwilą usłyszeli. - Wodka? Da, da. Wania, ty Polak. Idti.
Soczysta kurwa przetoczyła się przez powietrze, aż dotarła do schodów i zaczęła schodzić. Powoli, leniwie, jakby nie chciało mu się wychodzić ze swojej wygodnej kryjówki, cudownego leża. Żadne drzwi na dole się nie otworzyły, jedynie jeden biedny Polak zaczął schodzić po stopniach, a czy miał broń w ręku czy nie, miało zostać dla Sleipnira niespodzianką do samego końca.
Najpierw ciężkie buciory i szerokie bojówki z kieszeniami na udach. Przy kieszeni kajdan tak gruby, że spokojnie mógł nim zadusić amstaffa gdyby chciał. Zamiast ruskiego płaszcza skórzana kurtka, brązowa, z łatami na łokciach. Ni to motocyklowa ni jakaś szczególna, ot po prostu katana. Na głowie nie było też czapy, a jedynie blond czupryna, wyjątkowo podobna do tej należącej do Steve'a.
Tak. W ręku trzymał karabin. Marcus miał tylko chwilę by schować się za ścianą. Ale czy wspominałam wcześniej o szalonych halogenach znajdujących się praktycznie wszędzie? Otóż te małe złośliwce były wszędzie i roznosiły w każdą możliwą stronę cienie. Sleipnir widział cień Polaka. Polak - Sleipnira. Nie wydawał się z tego powodu zachwycony.
- I co się kurwa ukrywasz? Na żarty się zebrało? Wyłaź, albo zrobię ci z dupy buzię.
Zbliżył się do ściany za którą ukryty był łowca. Broń miał przygotowaną. Co robić?

W tym czasie Philip aka Steve wyraźnie zbliżył się do źródła wcześniejszych śpiewów. Jeszcze chwila, a będzie stał nad przepaścią torfowiska. Wykopaliska, dookoła którego ustawiono żelazne słupy z halogenami. W samej dziurze znajdowały się porzucone kilofy i jeden czy dwa buty, które ktoś w pośpiechu zostawił. Żadnej żywej duszy. Nikt też nie zwrócił na niego uwagi, bo nikogo zwyczajnie nie minął. Dostrzegł za to w oddali dwa budynki. Na prawo coś okrągłego i wysokiego, jakieś koloseum. Na lewo zaś budynek mniejszy od tego podpisanego na mapie jako "chuj". Kolejne biuro albo piętrowe baraki z garażem. Ewentualnie dom szefa. Niech sam decyduje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.15 23:30  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
Amerykański pionier zdobywca dotruchtał do krawędzi kopalni. Instynkt samozachowawczy nakazywałby się trzymać od niej z daleka zwłaszcza kiedy stąpa się po śliskim skutym mrozem żwirze ale ów instynkt od wielu lat lulał sobie spokojnie uśpiony dawkami heroiny, które zbiłyby z nóg całą stadninę najczystszej krwi arabskich ogierów.
Diacetylomorfina krążąca od niemal dekady w krwiobiegu i tkance mięśniowej najemnika robiła co do niej należało, zabijała wszelki strach tłamsząc go w zarodku i zastępując złudnym poczuciem własnej nieśmiertelności. Najlepszy niemiecki wynalazek, można by rzec.
Przekrwione, świńskie oczka Philipa, oślepione światłem potężnych reflektorów odruchowo zaczęły chować się w pomarszczone powieki, jakby chciały wcisnąć się jeszcze głębiej w oczodoły i już tam zostać puki straszne światło sobie nie pójdzie.
Zbliżył się do samej krawędzi urwiska i spojrzał w dół.
Ja pierdolę, mają rozmach skurwysyny. Do jajek ziemi się kurwa dokopali. Ktoś mógłby czuć niepokój, ktoś inny mógłby być pod ogromnym wrażeniem tego dzieła zniewolonych ludzkich rąk czy tam kurwa macek w zależności czy tutejsi to mutki jak ten chuj o szczurzym pysku, który go wpakował w to jebane szambo razem z kutasem, jak mu tam było? A kij. Pewnie już zdechł albo właśnie zdycha.

Szuja czuł właściwie jedno, chociaż czuł to za dużo powiedziane. On się po prostu jarał myślą, że ma teraz niepowtarzalną sposobność żeby naszczać do środka ziemi, ot kolejna rzecz do odhaczenia przed zejściem z tego kurwa świata.

Z parszywym uśmiechem wymalowanym na twarzy rozejrzał się naokoło wyszukując potencjalnych świadków po czym przystąpił do dzieła.

Strumień gorącego, ciemnożółtego i cuchnącego od fajek i najtańszego ulicznego mefedronu poleciał na samo dno wykopaliska.
Kiedy skończył, nim jeszcze zdążył naciągnąć na powrót szelki swoich wymuskanych, rybackich spodni przeszył go najprawdziwszy piorun.
To mózg dał znać o swoim istnieniu.
Mapa skurwysynie, masz jebaną mapę troglodyto. Używaj mnie częściej, chuju.

A weź spierdalaj. Uciszył denerwujące świergotanie dobiegające z wnętrza głowy.
Mapa? Eeeeeeeeeeee

O kurwa, rzeczywiście!

Zdjął z pleców plecak i odpiął karabińczyk w głowie misia, który zabezpieczał zamek.
Wygrzebał pognieciony kawałek papieru i przystąpił do analizy tego co było tam było namalowane.

Najebane jakieś wzroki czymś lepkim i czerwonym, jakieś starożytne babskie mazidło, ech.
Nic nie kumał z tej mapy, Ci ludzie powinni iść na jakiś kurs robienia map czy coś.
Zaczął dreptać to w lewo, to w prawo i ogarniać, że to wielkie nierówne na środku to właśnie ten mocarny, największy odbyt ziemi, potem poszło łatwiej.

Taki wysiłek umysłowy rozgrzał umysł szui do czerwoności, zrobiło mu się słabo. Usiadł z trudem, opierając się o słup, na którym zamontowany był jeden z halogenów.

Bycie mądrym kurwa boli. Marudził i zaczął wachlować rozgrzaną głowę bezużyteczną mapą.
Wtedy jego krecie oczy dostrzegły tajemnicę jaką krył pożółkły papier.

4873

4873 kurwa księżniczko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.15 14:10  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
W ciemnej dupie przez jego własną głupotę, zajebiście.
Zbeształ samego siebie w głowie za zauważenie jak jego cienie tańczą na posadzce dopiero teraz.
No ale dobra, po coś ma ten strategiczny umysł.
Szybki plan, on ma dwie giwery, a tamten jedną.
Zerknął na swój cień i wyciągnął eagla tak aby się nie zdradzić, po czym złapał jedną ręką pepeszę i krzyknął.
- Wódka! - A nuż zapijaczony umysł jego przeciwnika odruchowo będzie próbował łapać lecący w jego stronę przedmiot po tym jak usłyszy o jego ukochanym trunku, a jeżeli nie to przynajmniej zdezorientuje go oberwanie karabinem.
Zanim jeszcze broń zdążyła dolecieć do strażnika, Slei wykorzystał wrodzoną szybkość Łowców i wychylił się zza ściany kucając i strzelając w głowę polaka jednocześnie, szybka akcja krótko mówiąc. Jeżeli jednak nie udało mu się go odstrzelić z miejsca, postanowił przyjebać strażnikowi w gardło pistoletem, a drugą ręką zmienić pole rażenia jego karabinu na takie, które nie uśmierci Marcusa z miejsca. Skorzystał od razu z tego jak blisko jego broń znajduje się głowy polaka więc spróbował przestrzelić albo jego łeb, albo jego szyje, oba przy naboju takim jakie posiada to cacko, nie przetrwają tego starcia.
Po tym jak truchło walnęło o glebę, postanowił zabrać ze sobą błyszczący kawał żelastwa wystający z kieszeni trupa i zaczepił go o swoje spodnie.
Zabrał oczywiście swoją pepeszę i ruszył na górę, tam gdzie miał nadzieję znaleźć więcej informacji. Przeszukiwał każdą szafkę wyrywając ją i wysypując zawartość na ziemię, nie miał czasu na bycie delikatnym.
Przynajmniej teraz czuł się bezpieczniej, w końcu jeżeli ktokolwiek miałby tu jeszcze przyleźć z góry to już dawno by to zrobił.
Kiedy zauważył, że jego przeszukiwanie nic nie wskórało, a był już na ostatnim piętrze, westchnął, rzucił kurwą i ruszył w stronę wyjścia. Miał nadzieję na to, że uda mu się dogonić jego niezbyt inteligentnego kompana, którego krucjata zapewne już się rozpoczęła we wnętrzu ziemi. W sumie to zadziwił go fakt, że jeszcze nie usłyszał żadnego wybuchu ani większej ilości zachlanego akcentu strażników czy niewolników. Zadziwił, po czym zmartwił, więc biegiem zmierzał w stronę kopalni, licząc na to, że jeszcze go nikt nie odstrzelił czy zakuł w kajdany, w końcu we dwóch mają znacznie większe szanse na wydostanie się stąd, tym bardziej, że Phil zapewne by go sprzedał za większe racje żywnościowe, z których i tak gówno by miał.
Jeżeli ponownie natknął się na kogoś dziwnym trafem, czy to w budynku czy to na zewnątrz po drodze do kopalni, korzystał ze swojego refleksu i szybkości Łowcy aby pierwszy oddać strzał, zwłaszcza, że broń miał cały czas odbezpieczoną i w ręku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.15 16:56  •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
//Taka mała uwaga, kiedy wchodzisz w interakcję z elementami świata, które mogą na nią odpowiedzieć (a tak jest w przypadku istot żywych) korzystaj z trybu niedokonanego, dziękuję.

Philip rozgryzł mapę, niech robi co tylko zechce. W sumie istotny jest tylko fakt, że ze strony budynku w którym był jego niedoszły kolega dobiegły strzały. Tylko tyle.

Sleipnir miał trochę mniej wolności. I szczęścia. Dwie giwery nie oznaczają przewagi, a ograniczoną szybkość. Super zręczność łowcy w tym momencie okazała się ograniczona przez nadmiar złomu w rękach. Polak już się wyłaniał zza zakrętu, gdy Marcus wykonał swoją szybką akcję. Latające pepesze, kucanie, strzały. Człowieku, prawie jak w filmie akcji. Ciężko nawet stwierdzić co zwaliło mężczyznę z nóg. Zapewne nadmiar ciosów kolbą w czaszkę, gdy wszystkie inne plany nie wypaliły.
Posadzka i pepesza były umazane mózgiem Polaka.
Ludzie na piętrze usłyszeli strzał i zapewne się strapili, bo zaczęli zbiegać na dół. Było ich czterech, każdy z karabinem w rękach. Trzech już zwalniało zabezpieczenia, jeden nawet nie celował, tylko puścił serię pod nogi Sleipnira, dziurawiąc swojego polskiego przyjaciela.
- Vasz mozg budet nemedlenno lezhal na zemle! - wrzasnął, a Marcus poczuł jak kulka wbija się w jego łydkę i zatrzymuje na kości. Przecież słyszał głosy na górze, musiał wiedzieć, że jest ich więcej. Ale był zbyt pewny siebie, więc niech teraz wypije piwo którego sam naważył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Berezka 2  - Page 4 Empty Re: Berezka 2
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach