Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 22.02.15 2:23  •  Nyaaa, nadchodzi zagładaa~! Empty Nyaaa, nadchodzi zagładaa~!
Godność: Och, imię? Imię, imię... zmieniali je ostatnio na jakieś nowe. Szczerze mówiąc to ona sama nigdy go nie pamięta. Ale na szczęście od tego są dokumenty! To na pewno było coś na N... tak! Natsume. Yuujinchou Natsume. Prawdziwe imię? Nie pamięta. I szczerze mówiąc mało ją to obchodzi i tak cała ta godność którą jej nadali to czysta formalność.
Pseudonim: Nemesis. Słodkie i urocze, wręcz idealnie pasujące do jej małej osóbki! Gdy ludzie je wypowiadają, z ich ust wyrastają kwiatki, a dookoła nóg biegają małe, słodkie szczeniaczki. Niebo śpiewa piosenki dla dzieci i wypluwa spomiędzy chmurek piękne tęcze. Nemesis. Ne-me-sis-chaan~!
A tylko spróbuj zwrócić się do niej inaczej.
Płeć: Kobieta.
Wiek: Skończyła już caaaałe 19 lat! Chociaż niektórzy mówią jej, że nadal wygląda na 14.
Orientacja: hmm to zależy, cały ten labirynt uliczek potrafi być taki mylący. Ale kiedy się postara to znajdzie coś całkiem szybko, a zwłaszcza swoich przyjaciół, Wymordowanych! Z pewnością to dlatego, że tak bardzo ich kocha!
Szczególnie kiedy krwawią.
Zawód: Nemesis jest taka słodka i urocza! Zawsze umila innym dzień, sprawia że się uśmiechają. Co prawda nie zawsze chcą się uśmiechać, ale wystarczy nacięcie z jednej i z drugiej strony ust... ta daaam~! Prawie jak magia!
Po za tym pracuje dla Wojska. Kocha wojsko i wszystkich wojskowych! Chyba nawet bardziej niż swoich przyjaciół. Chociaż wojskowych nie wolno jej ciąć, nie... ani zabijać. Ale często ją wysyłają na jej przyjaciół, żeby mogła się z nimi spotkać... tak, zdecydowanie ich kocha!

Miejsce zamieszkania: Nemesis śpi gdzie chce. I mieszka gdzie chce. Tak! Najczęściej w koszarach albooo więzieniu. Czasem w budynku władzy. Ale laboratorium nie lubi, nie. Strasznie tam śmierdzi, a ci naukowcy są tacy nudni. Cały czas tylko chodzą z tymi poważnymi minami, przywołują cię do porządku i powtarzają te swoje nudne monologi. "Ble ble ble nie można tu biegać, uważaj znowu coś stłukłaś, ble ble, o nie znowu wypuściłaś groźną bestię". Rany, zero zabawy. No, ale ich nie zabija, bo jej nie pozwalają. Powiedzieli, że są potrzebni to ich zostawia... ale zdecydowanie nie będzie u nich spać, o nie!
[Północna część miasta]

Organizacja: S.SPEC!
Stanowisko: Skrzydlaty.
Rasa: Łowca. Bleh. Obrzydliwi, niesłodcy łowcy. W dodatku cały czas próbują się pozbyć tych śmiesznych ludzików w mundurkach, których tak lubi. Więc łowców... łowców nie lubi, nie nie. Nawet nie próbuj jej wrzucać z nimi do jednego worka!
Ranga: Dezerter (za zgodą Growa)

Moce (/artefakty/technologia):
Pochłaniacz żywiołu (ogień): Artefakt, którego działanie jest w zasadzie bardzo proste. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie Nemesis zostaje zepchnięta do absolutnej defensywy. Nie, jeszcze lepiej. Jej rany są tak rozległe, że zwyczajnie nie jest w stanie się poruszyć, bo mięśnie odmawiają jej posłuszeństwa. Przeciwnik rzuca w nią koktajlem mołotowa i... patrzy jak dziewczyna znika mu z oczu. Jak to się stało?
Pochłaniacz żywiołu przerabia wybrany żywioł (w tym wypadku ogień) na energię, którą następnie przekazuje właścicielowi. Energia ta nie leczy ran w żaden sposób, pozwala jej jednak na wykonanie jednej akcji, na którą zwykle nie miałaby sił. Jak choćby ucieknięcie do innej lokacji, gdzie odbiorą ją koledzy z S.SPEC i odpowiednio pozszywają. Sprytne, co~? Ach i jeszcze jedno. Artefakt nie pozwala jej na władanie czy kontrolowanie żywiołu ognia. Można by go nazwać czystym przeciwieństwem mocy aniołów. One nimi władają, artefakt je chłonie. No, rzecz jasna jeśli ich żywioły się pokrywają. W końcu nie ma opcji, by pochłaniacz ognia nagle pochłonął wodę, prawda? To by było głupie~
[Zasada działania (pochłaniania przez max. 3 posty)
1 post użycia - 4 posty przerwy
2 posty użycia - 8 postów przerwy
3 posty użycia - 12 postów przerwy.]
Broń aktywuje się po kliknięciu różowego przycisku w kształcie serduszka. Jego przynależność do Nemesis można poznać po naklejce małej pandy na trzonie broni.
Technologia wysokiej częstotliwości ostrzy (x2) - blask ostrzy spersonalizowany na kolor różowy~!
+ bonusy (zwiększona regeneracja ciała)

Umiejętności:
1) Tropienie - w końcu nikt nie lubi, gdy ucieka im ktoś kogo lubi. A szczególnie Nemesis! I jej przyjaciele-przełożeni. Dlatego gdy mają problem ze znalezieniem kogoś, zaraz ją wysyłają.
2) Ruchy ninja - hiiyah~! Skradanie się tak by jej nie wykryli? Kop z półobrotu? Podwójne salto w powietrzu? A może kop z półobrotu, wyskoczenie w powietrze i zrobienie podwójnego salta, kręcąc przy tym młynki ostrzami? Nie ma sprawy! W końcu dziewczyna jest chodzącą maszyną do zabijania, uwielbia takie numery.
3) Wykorzystywanie siły przeciwnika - w końcu czasem trafi się na kogoś dużo większego i silniejszego od ciebie. Co wtedy? Wystarczy odrobina sprytu, techniki i... przeciwnik leży. Z poderżniętym gardłem. Awww, spójrzcie tylko, ta plama krwi wygląda jak kotek~!
+ bonusy: zwiększona tężyzna; umiejętność posługiwania się dwoma ostrzami na poziomie perfekcyjnym.

Słabości:
- Choroba Urbacha-Wiethe’a prowadząca do utracenia jądro migdałowatego. Do czego to prowadzi? Nemesis nie odczuwa strachu. Nie należy jednak mylić tego z nie odczuwaniem bólu, czy emocji. Nie, zdecydowanie nie. Normalnie odczuwa wszelkiego rodzaju ból, złość, ekscytację i tym podobne... nie ma jednak tego wbudowanego instynktu samozachowawczego, który na widok jadowitego węża każe nam zabrać dłoń, przystawionego do głowy pistoletu wykonywać polecenia żądającego, a rozpędzonego samochodu - cofnąć się w tył. Nierzadko podobne sytuacje traktuje jak zabawę, zaśmiewając się przy tym w najlepsze. (Klik, link do artykułu który dokładniej opisuje ową chorobę.)
- Nuda. Śmiejcie się, ale gdy Nemesis się nudzi, zagraża zarówno otoczeniu, jak i samej sobie. W sumie czego się spodziewać po chorej psychicznie socjopatce?
- Łowcy. Jeśli można to nazwać słabością. W końcu każdy żyjący Łowca, chce wymazać jej istnienie z kart historii. Niedoczekanie~!
- Wymordowani. Nemesis ich kocha i uważa za przyjaciół! Bardzo lubi kiedy zmieniają się w zwierzątka i z nią bawią~. Niestety często tak szybko umierają, albo od niej uciekają. A czasem zabawni panowie w mundurach każą jej się wycofać, a ona musi przerywać zabawę... nieładnie, bardzo nieładnie.

Wygląd zewnętrzny:
143 cm | 42 kg (z wagą skrzydeł)
Takie małe, niepozorne chuchro.
Średniej długości, białe włosy zazwyczaj uczesane w jakąś uroczą fryzurę ozdobioną dziesiątkami przeuroczych spinek w kształcie kotków, piesków, pand i innych zwierzątek. Czasem wplata w nie kolorowe wstążeczki.
Malutki nos i usta. Wielkie, szczenięce oczy. Naturalnie czerwone, choć Nemesis ukochała sobie ponad życie różowe soczewki, a szczególnie takimi które dodatkowo powiększają jej tęczówkę i sprawiają, że wygląda jak laleczka. Choć w sumie, wygląda tak nawet i bez nich. Bardzo blada cera i mizerna budowa sprawiają, że ludzie bardzo często biorą ją za zagubione dziecko, często ofiarując jej pomoc w znalezieniu rodziców. A, no i czasami mylą ją z chłopcem.
Jest niziutka. Mierzy nieco powyżej 140 cm wzrostu, a waży nieco więcej głównie ze względu na mechaniczne skrzydła (które i tak są stosunkowo lekkie). Matka natura uczyniła ją dzieckiem w przeróżnych aspektach. Bo nawet piersi to nie ma. Choć szczerze mówiąc jej mózg nadaje na zupełnie innych falach, więc nigdy nie czuła z tego powodu żalu, czy zawstydzenia. Jest deską to jest deską!
Ponadto poza włosami i brwiami na jej ciele nie znajdziecie innych włosów. A może po prostu są tak jasne, że ich nie widać? Kto wie, kto wie. Tak czy inaczej warto wspomnieć, że Nemesis jest naturalną blondynką, ale czy te różowe włosy nie są po prostu u-ro-cze?
Ma olbrzyyymią kolekcję blizn. Właściwie to wszędzie. Na prawej ręce ciężko szukać wolnego od nich miejsca (przy czym jedna jest dużo grubsza i brzydsza od pozostałych), dodatkowo ciągną się od gardła po mostek. Cztery mniejsze ma na twarzy, dwie przy ustach i dwie przy prawym oku.
+ Mechaskrzydła.

Charakter:
Słodka i urocza do porzygu. Żyje we własnym świecie, często rozmawiając z powietrzem, nucąc jakieś wesołe piosenki, niezależnie od tego co robi. Uwielbia skakać po krawężniku, bawić się z kotkami (choć bardzo nie lubi kiedy kotki ją drapią, wtedy ma ochotę wypruć im flaki), biegać w poszukiwaniu tęczy i tym podobne.
Czasem zdarza jej się tracić kontakt z rzeczywistością. Raz siedziała sobie wesoło w laboratorium S.SPEC na jednym ze stołków zajadając ciastko i nucąc piosenkę o małym króliczku, gdy nagle jeden z naukowców zaczął jej zwracać uwagę. Ignorowała jego bezsensowny bełkot, dopóki nie próbował złapać jej za ramię. Momentalnie przestała nucić. Jeden z wojskowych odciągnął go do tyłu przepraszając dziewczynkę i podsuwając jej drugie ciastko. Co za szkoda. Pewnie gdyby tego nie zrobił urżnęłaby mu rękę, a potem patrzyła jak sika dookoła krwią jak żywa fontanna. Rany to byłoby takie zabawne~! No ale dostała drugie ciastko, więc szybko przestała być zła.
Przez większość czasu na jej ustach cały czas tańczy ten wesoły uśmieszek. Choć smuci ją kiedy jej przyjaciele szybko umierają. Uwielbia się z nimi bawić, a zwłaszcza gdy na wszelkie sposoby próbują walczyć o przeżycie!
Czasem wydaje się jakby zatrzymała się na pewnym etapie rozwoju. Nie rozumie złośliwości, ani sarkazmu. Patrzy wtedy na rozmówcę pytającym wzrokiem, albo odpowiada mu niesamowicie radosnym głosem. Kocha pluszaki i ma ich całą kolekcję, choć bardzo często się ona zmienia. Ma nawyk rozpruwania ich, wesoło przy tym chichocząc, gdy zaczyna jej się nudzić.
Jej postrzeganie świata jest po prostu spaczone. Branie jej na litość? Grożenie? Negocjacje? To wszystko nie ma najmniejszego sensu. Wykonuje tylko i wyłącznie rozkazy swoich przełożonych nigdy ich nie kwestionując. Empatia to słowo, które w jej słowniku nigdy nie istniało i nie zaistnieje. Miłość? Ach, kocha wszystkich! Kocha cały świat~! Co nie zmienia faktu, że osoba której mówi jak bardzo ją kocha prawdopodobnie chwilę później zostanie rozpłatana na pół przez jej ostrza, jeśli taki był rozkaz z góry.
Dodatkowo, uwielbia krew. Na sam jej zapach ogarnia ją niesamowita ekscytacja i wpada w dziki trans, kiedy nie liczy się nic poza wyrżnięciem w pień jak największej ilości osób. W przeszłości zdarzało jej się zabijać przy tym własnych towarzyszy, gdy stawali jej na drodze. Obecnie stara się to kontrolować, choć ciężko jest kontrolować kogoś takiego jak ona.

Historia:
Rodzice Nemesis byli łowcami. Zarówno matka, jak i ojciec od samego początku wpajali jej nienawiść do S.SPEC. Władzy, jak i wojskowych. Dziewczynka wykazywała jednak pewne... braki. Absolutnie nie potrafiła odróżnić dobra od zła. Nie rozumiała kiedy próbowali ją przekonać do swoich racji, za każdym patrząc na nich pytającym wzrokiem. Byli nudni. Nudziło ją to wszystko. Jedyne ciekawe momenty jej życia następowały, gdy była szkolona. Ach, bawienie się ostrzami było takie fajne! Sposób w jaki przecinały powietrze, ciała innych ludzi! Niestety kiedy parę razy rozkręcała się podczas sparringów, zabierali jej partnerów z pola walki wyzywając ją od "potworów". Smuciło ją to.
Zawsze przechadzała się wesoło korytarzami, nucąc pod nosem i kręcąc dookoła piruety. Słyszała ich szepty. Że jest niebezpieczna, nieprzewidywalna. Że powinni ją zabić, bo jest niczym obusieczny miecz. Nie rozumiała jednak ich słów i nie przejmowała się tym wszystkim. Wiedziała tylko jedno. Zdecydowanie ich nie lubiła. Wszystkich. Byli nudni. Nudni, szary, nie znali pojęcia rozrywki. Potrafili jedynie snuć jakieś jeszcze nudniejsze plany w tym nudnym gronie, a ona tylko spała. Nie chcieli jej zbyt często wypuszczać na zewnątrz. Aż któregoś dnia ich zobaczyła.
Byli ich przeciwnikami, wszyscy ubrani w mundury jak jeden mąż maszerowali w ich stronę, ostrzeliwując jej nudnych towarzyszy. Byli fascynujący. Ich odznaki błyszczały się w takim ładnym kolorze! Polubiła ich od razu. Zaśmiała się wesoło, wirując dookoła, lecz ciała które padały nie były ubrane w mundur. W końcu jeden z nich stanął nad nią, patrząc z góry na uśmiechniętą dziewczynkę, która cały czas śmiała się wesoło, skacząc w krwi niczym w kałuży. Nie przeszkadzało jej, że celował do niej z broni. Polubiła go od pierwszego wejrzenia. Jego chłodne, zdecydowane oczy. Zabrał ją ze sobą.
Wylądowała na stole, mówiąc w skrócie. Ilość eksperymentów jakie na niej przeprowadzali była zbyt duża, by mogła je zapamiętać. Nienawidziła tego. Nienawidziła ludzi w białych fartuchach, a jej żądza krwi z każdym dniem rosła coraz bardziej. Aż w końcu przyszedł on. Znowu. Spojrzała w jego chłodne oczy, momentalnie zapominając o swojej nienawiści i uśmiechnęła się uroczo, wyciągając do niego rękę.
Zabrał ją stamtąd.
Od tamtej pory zaczęła trenować z innymi rekrutami. Poligon stał się jej drugim domem. Mogła tam dodatkowo szlifować swoje umiejętności, bawić się z innymi rekrutami, choć i tu od czasu do czasu odciągano ją w tył, nie pozwalając na rozpłatanie im klatki piersiowej. Patrzyła wtedy wściekle na tych, którzy ją odciągali, wystarczyło jednak jedno spojrzenie od jej opiekuna, a momentalnie robiła się potulna jak baranek.
Wielokrotnie była poddawana testom, choć nigdy nie zdawała sobie z tego sprawy. Jej umiejętności bojowe były dużo wyższe niż przeciętnych osób w jej wieku, a nawet tych, którzy byli od niej dużo starsi. Cały czas szukała kogoś, kto zabawi ją na dłużej, w końcu wtłaczając sobie do głowy parę zasad. No w sumie to dwie.
1. Zawsze słuchaj się przełożonego.
2. Nigdy nie atakuj innych wojskowych (ani naukowców), chyba że dostaniesz taki rozkaz.
To nie tak, że nie było ich więcej. Uznała je jednak za niewarte zapamiętania, lecz te dwie jej opiekun powtarzał jej tak często, że w końcu zrobiła upartą minę, skinęła parę razy głową i baaaaaardzo mocno się skupiła, by ich nie zapomnieć. Może na początku było nieco ciężko, ale w końcu stała się idealną wręcz maszyną do zabijania, jednocześnie... nie będąc maszyną!
Do czasu.
Oznajmiono jej, że zostanie odesłana do specjalnej jednostki nazywanej "skrzydlatymi". Tam mieli sprawdzić jej potencjał (cokolwiek to znaczyło). Powiedzieli jej jednak, że będzie dużo walki, ucieszyła się więc i w ciągu paru minut była gotowa do drogi.
Było dużo trudniej niż jej się wydawało. Nie była tam sama, a inni rekruci nie byli takimi leszczami jak inni w poligonie. Wielokrotnie dostarczali jej rozrywki. Szczególnie polubiła jednego z nich! Raz tak mocno zaatakował mieczem jej ramię, że niemalże jej je urżnął. Bolało jak cholera i przez parę tygodni została wyłączona z treningów. A raczej miała być. Uparła się rzecz jasna, by walczyć choćby i jedną ręką. Chłopak, który prawie pozbawił ją ramienia otrzymał miano najlepszego przyjaciela, a Nemesis nie dawała mu świętego spokoju, nieustannie łażąc za nim krok w krok.
Kiedy "on" (jej opiekun) pojawił się ponownie, poklepał ją po głowie.
"Zdałaś."
Nie wiedziała co takiego zdała, ale przepełniała ją duma i radość. Nadęła różowe od podekscytowania policzki, powstrzymując się od skakania dookoła. Machała jedynie nogami, szczerząc się jak głupi do sera.
Dopóki nie dowiedziała się, że ma wylądować na stole. Znowu.
Nie lubiła naukowców, nigdy. Byli paskudni, mieli te poważne miny i w ogóle byli ble. Zdecydowanie im nie ufała. Dostała jednak rozkaz.
Gdy się obudziła, czuła się cięższa. Nie do końca wiedziała jeszcze o co w tym wszystkim chodzi, złożono jej jednak gratulacje. Skrzydlaty. Tak ją teraz nazywali. Na jej plecach pojawiły się mechaniczne skrzydła umożliwiające jej latanie. Uczucie było dziwne, nieco nienaturalne. Za pierwszym razem grzmotnęła zdrowo w ścianę, upadła na ziemię i leżała tak przez dłuższą chwilę gapiąc się w sufit z dzikim chichotem. Spodobały jej się. Trenowała lot w każdej wolnej chwili, aż opanowała go do perfekcji. Teraz mogła siać grozę nie tylko na ziemi - ale i w powietrzu. To było fascynujące. Nie pozwolili jej jednak latać w mieście. Dostała od opiekuna piękny, ciemnozielony płaszcz. Skrzydła się składały, nie mogły jednak w pełni znikać w jej ciele, nie była w końcu androidem. Dlatego zawsze miała go ze sobą nosić. I nosiła. Nosi zresztą do tej pory.
Otrzymała też nowy rodzaj zajęć i takie fajne rzeczy!
Pochłaniacz żywiołu i dwa piękne ostrza. Nawet sprawili, że świecą się na jej ulubiony kolor!
Teraz jej kolegami do zabawy nie byli innych rekruci. Wysłali ją poza miasto, a ona odnalazła tam przyjaciół. Wymordowanych. Fascynujące istoty przyjmujące cechy jej ulubionych zwierzątek. Lub mniej ulubionych. Tych drugich nie lubi. Tak czy inaczej jej zadanie jest bardzo proste. Zabijaj, rań, zabieraj ciała na badania, wykonuj rozkazy. Wykonuj rozkazy. Rozkazy... wykonuje je. Sumiennie.
Bo rozkazy są dla niej wszystkim. Nie ma nic poza nimi.
Tylko ona i rozkaz. Rozkaz, który wypełnia.
Zawsze.

Dodatkowe:
- Absolutne oddanie i posłuszeństwo wobec przełożonych, jak i całej organizacji S.SPEC.
- Kocha wszystko co różowe.
- I ciastka. Zdecydowanie kocha ciastka!
- Wszystkich dzieli na dwie kategorie. "Nudni" i "nienudni".
- Co tu dużo mówić, jest ostro pojebana.
- Ale przy tym niesamowicie urocza!
- Ma całą kolekcję naklejek z pandami, pieskami i kotkami, które przykleja na swoje rzeczy jako znak rozpoznawczy.
- Kiedyś chciała mieć zwierzaka, ale zanim zdążyła wziąć go na ręce, odebrali jej go przełożeni.
- Bardzo często balansuje na krawędzi życia i śmierci (w dużej mierze ze względu na swoją chorobę).
- Nie lubi kiedy ktoś jej na coś nie pozwala.
- Nienawidzi naukowców.
- Uważa ból za niesamowicie irytujący.
- Jest zarówno sadystką, jak i masochistką. No i socjopatką. Takie fajne połączenie.
- Specjalne podziękowania dla Webbera, który podrzucił idealny filmik opisujący jak mniej więcej zachowuje się Nemesis: Klik.


Ostatnio zmieniony przez Nemesis dnia 22.02.15 14:18, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 11:57  •  Nyaaa, nadchodzi zagładaa~! Empty Re: Nyaaa, nadchodzi zagładaa~!
Wielkie, szczenięce oczy. Naturalnie niebieskie, choć Nemesis ukochała sobie ponad życie różowe soczewki
Skoro postać jest łowcą, automatycznie musi posiadać czerwone oczy.
Matka natura uczyła ją dzieckiem
A nie uczyniła? ~
Ponadto po za włosami
Poza.

No, w sumie tylko to wyłapałem, więc tylko takie tam drobne poprawki.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 14:20  •  Nyaaa, nadchodzi zagładaa~! Empty Re: Nyaaa, nadchodzi zagładaa~!
Muszę się w końcu nauczyć, że piszę się 'poza' a nie 'po za. Nie mam pojęcia czemu, ale tak mi to weszło, że cały czas popełniam ten sam błąd.

Poprawione wszystko!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 15:42  •  Nyaaa, nadchodzi zagładaa~! Empty Re: Nyaaa, nadchodzi zagładaa~!
Okej. To wojuj. ~ Akcept.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach