Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Daring ideas are like chessmen moved forward: they may be beaten but they start a winning game... AWW9vHt

Uczestnicy:
Lucky i tylko ona.

Mistrz Gry:
Grapevine.

Poziom trudności:
Trudny.

Możliwość zgonu:
No ma być trudno, więc zawsze istnieje jakieś ryzyko... nawet małe.

Miejsce akcji:
To tu, to tam. Różnie to będzie.

Cel:
Poskromienie Konia Apokalipsy [trupio-bladego].

    Gdy Lucky szła w wyznaczone miejsce słyszała tysiące, miliony i miliardy przestrzeżeń. To jakiś dziadek mówił żeby nie szła w to niebezpieczne miejsce, to jakieś dziecko, które miało dar przeczuwania tego co się stanie (niby), a to od kogoś innego. Wszystko zignorowała i uparcie dążyła do celu... Dobrze zrobiła? Czy też może źle? Się jeszcze okaże. Gdy dotarła do tego strasznego miejsca zobaczyła domek. Powybijane okna, rozwalone drzwi, brak połowy dachu, na wylot było widać, że był pusty. Dalej było tylko kilka desek a wśród nich tabliczka z napisem: "Miejsce niebezpieczne, przed wejściem zastanów się, czy na pewno chcesz ryzykować życiem." Czy kawałek drewna z napisem ją przestraszył? Czy na prawdę nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji? Niektórzy to już nawet zawiadomili pewnie jakieś władze żeby zrobić jej uroczystą mszę i pomodlić się za jej zabłąkaną duszą. Ale czy można wierzyć w te wszystkie plotki? No, właśnie czy można? Z jednej strony miejsce miało na prawdę dziwną atmosferę i w ogóle, ale z drugiej... przecież wieśniacy mogli po prostu odganiać dziewczynę od czegoś na prawdę cennego. Nie wiadomo już komu ufać w dzisiejszym świecie, czy najlepszemu przyjacielowi, czy też największemu wrogowi? To wszystko takie... zawiłe? Tak można tak rzec. A więc powodzenia i wojuj... przygotuj się na wiele "ciekawych" sytuacji, masę bitek i innych tego typu. Rozpiernicz musi być, bo bez niego zabawy nie ma, o!

    |Przepraszam, ze tak krótko, ale jakoś wyszło. I mówiłam Growlithowi... ja nie umiem prowadzić polowań :c|
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Lalala

Szła, szła przed siebie dalej i dalej. Widziała gdzie idzie i nie obchodziły ją ostrzeżenia, nawet jakby były prawdziwe. Mimo tego przygotowała się. Zabrała ze sobą swa ostrza o długości 40 cm. Dodatkowo ubrała sobie stary, wzmacniany włóknami stalowymi pas i kamizelkę. Była to jedna z wielu niepotrzebnych jej kiedyś rzeczy. Mimo, że kamizelka była wiekowa, nadal dobrze pełniła swą funkcję. Nie obchodziła ją gadanina ludu, szła przed siebie z bronią przy pasie, uzbrojona również w swoje własne zmysły i zdolność przetrwania. Stanęła jeszcze na chwilę przed tabliczką.
-Nie kpij sobie ze mnie. To ja tu jestem drapieżnikiem, a ty moją ofiarą.
Uderzyła starą tabliczkę butem, tak, że ta się złamała i upadła na ziemię. Cóż czuła to, nie była tym miłym kotkiem. Była prawdziwym tygrysem. Była dzikim drapieżnikiem, który zabija bezlitośnie swoja ofiarę. Ruszyła pewnym krokiem w stronę domku i przekraczając jego próg skupiła wszystkie swoje zmysły by wychwytywały najdrobniejszy dźwięk, ruch czy zapach. Mięśnie były napięte w pogotowiu, gotowe do walki. Serce biło szybciej przez lekki dopływ adrenaliny. Jednak to jeszcze nie był ten odpowiedni stan zabijania, w jaki wpadała. To przyjdzie później...

//spokojnie razem sobie poradzimy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

    Lucky była odważna. To dobrze, czy źle? Z jednej strony super, przecież nie będzie się bała nikogo i niczego, ale z drugiej strony... przecież tak łatwo będzie mogła wpaść w tarapaty. Ludzie gadali, ona nie słuchała... i słusznie, przecież mogli jej tak naplątać w głowie, że sama nie wiedziałaby co ma robić, a tego nikt nie chciał, no nie? Och, nie ma to jak monolog przed kawałkiem drewna, który zwyczajnie próbował przestraszyć każdego kto szedł tylko w tym kierunku. Kotka jednym ruchem roztrzaskała tabliczkę, a ta wydała z siebie przyjemny głos. Teraz mogła poczuć zapach drzew, które były praktycznie wszędzie. To tu, to tam. Minęła jednak wszystko i poszła do domku. Wszystko? Nie, nic ciekawego tam nie było, w domku natomiast prócz jakiegoś rozwalonego fotela i pobitego telewizora nic nie znalazła. No tak... podłoga była już bardzo mocno spróchniała, dlatego też wejście tam równało się z ryzykowaniem zdrowia. Nic ciekawego, nic ciekawego... ale zaczekaj. W jednej z dziur w ścianie kocica zobaczyła czerwone oko. Kogo było? Czy czai się na nią jakieś zwierze? Robot? A może po prostu inne człowiek? Jakiś menel, który z rozwalonego domu zrobił sobie mieszkanie, czy dziecko, które zgubiło swoja matkę. Nie wiadomo. W dzisiejszym świecie nie należało ufać nikomu, niczemu... na prawdę. Zazwyczaj w tej okolicy można było trafić na samych podejrzanych typów, a przynajmniej tak mówiła pewna babka w mieście. Wyglądała na wiarygodną, jako jedyna z resztą. Wszyscy inni byli uważani za ludzi zmyślających, krętaczy lub zwykłych oszustów. Co robimy dalej? Pamiętaj tylko o podłodze, nie wiadomo co kryje się pod domkiem, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ach, jaka piękna okolica. A nie, jednak nie, zwyczajna podobna do każdego w tych okolicach. Nic nadzwyczajnego. Spokojnie uważała jak chodzi po podłodze trzymając jednocześnie w ręce złożony scyzoryk. Kiedy dostrzegła czerwone ślepia stanęła bokiem i odwróciła głowę by w nie spojrzeć, spokojnie się uśmiechnęła. Nie ruszała się, oddychała spokojnie i uśmiechała się, czekając na reakcję tego czegoś.
-Witaj.
Odezwała się cicho i pewnie stojąc w bezruchu. W żaden sposób nie dawała po sobie poznać że się boi. Nie dało się od niej wyczuć niczego, żadnych myśli, uczuć czy intencji. Po prostu stała wpatrując się w czerwone ślepia i czekając na reakcję ich właściciela. Nie chciała niepotrzebnie atakować. Nie miała po co, póki owa dziwna istota jej nie zaatakuje Lucky też tego nie zrobi. Jeśli ucieknie, może za nią pogonić albo pozwolić jej na to. Jeśli zniknie, no cóż będzie szukać dalej jakiegoś śladu, za którym ma podążyć. Sama nie wiedziała właściwie czego ma szukać, jednak odpowiedź nie pojawi się tak jak te oczy. A może? Kto to wie? Ona na pewno tego jeszcze nie wie. A może wie to czerwono-oka istota? Zobaczymy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

/ Let's have some fun ♥ Prosiłaś, żeby nie było podchodów, jednak tak łatwo to nie ma. Haha... Nie ma polskich znaków w tekście tajemniczego głosu .-. Hm, nie wiem co Grape chciała robić w tym domku, bo raczej tutaj konik się nie zmieści, ale niech na razie akcja dzieje się tutaj XD

Oko przez dłuższy czas nie wykazało żadnej reakcji - ani się nie poruszyło, ani nie mrugnęło, ani nie zrobiło nic specjalnego, co by pokazało Lucy, że nie jest świrem i nie gada sama do siebie. Jednak w końcu - zupełnie tak, jakby potrzebowało czasu - poruszyło się, choć wcześniej tkwiło w martwym punkcie, spoglądając na bliżej nieokreślony punkt. Teraz patrzyło prosto na nią, aczkolwiek do tej pory zza ściany nie wydobył się żaden dźwięk. O ile ta barwa nie dziwiła nikogo, kto był zaznajomiony z czerwinką, o tyle to ślepie wydawało się być w jakiś sposób wyróżniające. Patrząc w nie zwykły zjadacz chleba czuł się nieswojo, zupełnie jakby przewiercało ono jego duszę na wylot. Nagle wreszcie jakaś konkretna reakcja i nie było to kulturalne przywitanie czy zaproszenie na miłą herbatkę. Dało się słyszeć poruszanie ciała, natomiast narząd wzroku oddalił się od dziury w ścianie, która dawała mu widok na wszystko, co się dzieje. Wydobył się także głos z owej bliżej niezidentyfikowanej istoty, był on wyraźny i stanowczy, a mówił:

ODEJDZ STAD

Czy należał do mężczyzny czy kobiety? Trudno było to stwierdzić, raczej tak brzmiało coś, co w ogóle nie zaliczało się do określania tymi prostymi słowami. Na pewno nie była to istota przyjaźnie nastawiona, choć była na tyle miła, by dać Lucky ostrzeżenie, co najprawdopodobniej się nie powtórzy. Czy istota ta miała jakiś związek z celem wspaniałej i relaksującej wycieczki złotookiej? Możliwe, wszystko jest możliwe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczyna patrzyła już na to coś znudzona. Nosz cholera ile można tak stać bez sensu? Damn! Tępa istota, mogła by jej powiedzieć gdzie ma iść i sama by sobie poszła a nie takie coś z dupy. Co to miało być?Tępe ostrzeżenie jak z horroru? Nie no, to nie dla niej, nie ma zamiaru się bawić w coś tak durnego. Zrobiła minę na pół znudzoną a na pół sfrustrowaną.
Westchnęła po chwili i uśmiechnęła się jak urodzony psychopata, który właśnie dostał szansę zabawy jakimś człowiekiem. Po jej ręka zmieniła się w 20 cm miecz i chwilkę później oko owej dziwnej istoty poturlała się po podłodze. Kotka przygniotła je jeszcze butem po czym ruszyła dalej przez dom. Spokojnie i ostrożnie z znudzoną miną. Uważała by podłoga się pod nią nie zarwała, a i nasłuchiwała i obserwowała, by nic na nią nie wyskoczyło.
Zamierzała iść dalej przed siebie, wiedziała po kogo tu przyszła i bez tego nie miała zamiaru odejść...

/wybacz, że tak mało ale nie wiedziałam co napisać...następnym razem się rozpisze
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

// Spoczko, spoczko. Nie musisz się rozpisywać na siłę.

Gdy miecz gładko wszedł w oko i z taką samą łatwością je wyrwał narząd wzroku, tajemnicza postać cofnęła się jeszcze bardziej, jednakże nie wydała z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Cóż, Lucky nie skorzystała jeszcze z żadnej wcześniejszej rady, która nakazywała, aby trzymać się z daleka od tego miejsca. Jedni nazywają to odwagą i determinacją, zaś inni zwykłą głupotą i prowokacyjnością. Nagle w całym domu dało się słyszeć przeraźliwy krzyk. Wrzask, który był wręcz nie do opisania, który sprawiał, że czuło się ból w bębenkach. Dźwięk, który wydawało ranne zwierze, gdy wiedziało, że umiera, jednak nadal chciało walczyć o swoje życie. Nawet ta rudera tego nie wytrzymywała - zewsząd zaczęły lecieć różne odłamki, uniósł się pył, a ściany niebezpiecznie się trzęsły. W jednej chwili wszystko ustało, chaos ustąpił równie szybko, jak się zaczął. Lucky nie miała szans obronić się przed każdym kawałkiem spadającym na jej białowłosą główkę, aczkolwiek nie odniosła poważniejszych obrażeń, najwyżej nabawiła się guza. Podłoga teraz jeszcze bardziej groziła zapadnięciem, ba, w kilku miejscach już to zrobiła. Teraz to było prawdziwe pole minowe. Niedługo po tym wszystkim dało gdzieś z daleka walenie się budynku. Następnie kroki... nie, uderzenia w podłogę - szybkie i rytmiczne. Ktoś najwyraźniej nie robił sobie nic z tego w jakim stanie było to podłoże. Wnet ponownie wzniósł się ryk, tym razem o wiele bliższy, ale też nie destruktywny dla najbliższego środowiska. Cóż, konie chyba nie wydają z siebie takich dźwięków, chociaż kto tam wie, te dziwne szkapy apokalipsy. Niestety, tym razem to także nie było stworzenie, którego Lucky pragnie do tego stopnia, że ryzykuje swoje życie. Najwyraźniej była to ta sama istota, która wcześniej przyglądała jej się zza ściany, bowiem jeden z jej oczodołów był pusty, lecz wciąż wydobywała się z niego błyszcząca, czarna maź. Na (nie)szczęście osobnik miał jeszcze dodatkową parę oczu do dyspozycji, w tym jedno było zlokalizowane na jego czole. To, co najłatwiej dało się zauważyć to to, że ma postawę humanoidalną, co znaczy, że ma dwie ręce i dwie nogi, jedną głowę. Jednak jego skóra nie była w ogóle podobna do tej ludzkiej. Była hebanowa, gruba, twarda, a jednocześnie pełna bruzd i linii, zupełnie jakby wytrzymał już dużo walk z nieproszonymi gośćmi. Jego twarz także miała mało z tej człowieczej, bowiem prócz oczu miał nienaturalnie rozwartą szczękę wypełnioną szarymi zębiskami, które bynajmniej wyglądały na tępe. Groźnego wyglądu dodawała mu skapująca ślina z ust i długi, spiczasty język. Około dwumetrowy potwór czekał na ruch Lucky w pozycji przygotowanej do szybkiego ataku. Zachował od niej odległość wynoszącą trzy metry.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczyna szła korytarzem dalej kiedy usłyszała przeraźliwy krzyk. Przeszły ją ciarki, jednak szła dalej, musiała iść mimo, że wrzask rozwalał jej bębenki. Gdyby nie zapomniała co to strach na pewno by go odczuwała. Taki krzyk jest okropny, sprawia, że krew zatrzymuje się w żyłach i zastyga. Kiedy sufit zaczął się walić na nią zaczęła przeskakiwać zepsutą podłogę i chronić się rękami przed kawałkami spadającego na nią drewna. Dalej musiała biec, prosto do przodu nie oglądając się w tył. Nauczyła się tego przez tych wiele przeżytych lat. Kiedy przestało nadal przeskakiwała podłogę i biegła przez dom. Jednak teraz spokojniej przeskakiwała przez dziury. Słysząc ryk tylko na parę sekund przystanęła po czym poleciała dalej i wyskoczyła przez okno. Szkło wybiła nogami, a twarz zasłoniła rękami by nic się jej nie stało. Przeturlała się po ziemi i zatrzymała się parę metrów dalej. Podniosła się i czekała w pogotowiu aż to coś do niej przyjdzie.
Sama przed sobą musiała przyznać, że ten ryk nie był miły a i może nawet trochę ją przeraził. Mimo wszystko wiedziała, że to coś co je wydało było groźne. Było to słychać, jak głodny zwierz biegł zapolować na swoją ofiarę. Jednak to ona była tutaj łowcą. Oblizała usta i pochylając się nisko przy ziemi jak pantera czyhająca na swą ofiarę trzymała ostrze swej ręki w pogotowiu. Zdeformowała je tylko tak, że podzieliły się tworząc 5 mniejszych ostrzy. Każdy zamiast jednego palca. Jeszcze tylko delikatnie się uśmiechnęła odsłaniając kły i odezwała się szeptem.
-No chodź, czekam.
Mówiła to do siebie, jednak Bóg jeden wie, co za istota mogła to usłyszeć. Mimo to ona skupiła się najbardziej jak mogła naprężając mięśnie i wyostrzając zmysły. Czekała na ten moment by skoczyć i zatopić dłonie w mięsie swej ofiary.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zapomnieć czym jest strach, to właśnie głupota. Tylko dzięki strachowi ludzie potrafili przetrwać i teraz żyją spokojnie w Mieście-3. Strach to instynkt przetrwania, bowiem trzeba wiedzieć, kiedy brać nogi za pas i wiać. To była akurat ta pora, kiedy Lucky powinna się poważnie zastanowić, czy nadal warto szukać tego głupiego konia. Dziewczyna powodując dodatkową szkodę na oknie jeszcze bardziej rozwścieczyła monstrum, jednak te i tak się uspokoiło stosunkowo szybko, gdy tylko jej ciało wyszło poza sam budynek. Zmienił swoją pozycję na bardziej rozluźnioną i powoli przechadzał się po podłodze, najbezpieczniej jak tylko mógł, by nie zniszczyć podłogi już doszczętnie i patrzał na nią od czasu do czasu z okna. Ona czekała na niego, on czekał na nią. Wpatrywał się w białowłosą uporczywie i stróżował, na podobieństwo psa. Kłapnął kilka razy zębami, zupełnie, jakby próbował ją przestraszyć. Coraz bardziej spowalniał swój chód, zaś jego trzecie (cóż, teraz już tylko drugie) oko znajdujące się na czole zmieniło swoją barwę z czarnej na złotą, taką samą, jaką posiadała Lucky. Pozostały narząd wzroku nie zmienił swojej barwy, wciąż tęczówka była krwistoczerwona. Jego łapska przeobraziły się w dokładnie takie same szpony, jakie teraz miała Lucky. Zarechotał obrzydliwie, jakby z niej kpił. Wyraźnie pilnował czegoś, co znajdowało się w domu i był w swoim celu tak samo zdeterminowany, jak złotooka. Odsunął się nieco w głąb pomieszczenia, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalały mu pozostałości podłogi.

NO CHODZ, CZEKAM.

Najwyraźniej zaczął ją przedrzeźniać i miał z tego czystą satysfakcję, zupełnie jak jakiś mały gówniarz. Tylko problem leżał w tym, że głos nie wydobywał się z jego gardła, a wydawało się, że pochodził z wnętrza domu. Słuch kotki mógł wychwycić, że samo źródło musiało znajdować się pod podłogą.

// Krótki post i długo musiałaś czekać, bo istny zawał pracy. Bardzo cię za to przepraszam ;_;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczyna wyczuwając, że potwór się uspokoił sama wstała i rozluźniła się. Wzajemnie z tą dziwną istotą obserwowali się. Uważnie patrzyła na jego zmianę i w końcu uśmiechnęła się szeroko wiedząc o co chodzi. Był to jeden z tych uśmiechów, które można widzieć u niej tylko przy przypływie adrenaliny i szaleńczej żądzy zabijania.
Ona samo dawno nie widziała takiej umiejętności, jak u tej istoty. Zapowiadała się teraz ciekawa walka dla niej. Cóż zmierzyć się z kimś o podobnych umiejętnościach było ciężko, ale to też dodawało dreszczyku walce. Słysząc głos dziewczyna zaklęła głośno i wrzasnęła.
-Chyba cię pojebało?! Odejdź! Przyjdź! Co kurwa?! Weź się do cholery zdecyduj!
Powiedziała wściekła po czym w paru skokach skoczyła przez okno i rzuciła się na potwora z wyciągniętą dłonią na wysokości jego tułowia. Wyglądało to tak jakby się chciała przez nie przebić. Jednak niespodziewanie druga jej ręka zrobiła ruch do góry by ostrzami przejechać po pozostałych oczach potwora i miejscu, gdzie były one usytuowane.

//przepraszam, strasznie mało ale nie mam weny T.T możesz mi jeszcze dokładnie napisać w następnym poście jak to coś wygląda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rękę wyciągniętą w stronę jego tułowia odepchnął w lewo, czyli przeciwną, niż tą w którą właśnie teraz uciekał przed jej kolejnym ciosem z góry. Potwór nic nie robił sobie z jej umiejętności, jednak tym razem pozostawał cicho, bowiem wiedział, że teraz było naprawdę blisko jego końca. Jego zwinność była zaskakująca mimo jego gabarytów. Nie trudno było zauważyć, że był dosyć wysoki i pi razy drzwi mierzył dwa metry. To była jednocześnie jego przewaga, jak i słabość. Całe jego ciało zostało stworzone na podobieństwo tego ludzkiego i nie miał żadnych dodatkowych kończyn oprócz tych, którymi zazwyczaj mogą poszczycić się ludzie. Żadnego ogona, dodatkowej głowy, trzech par rąk czy puchowych skrzydeł. Różnica aczkolwiek była wielka między nim a zwykłą istotą ludzką, otóż zamiast skóry był zbudowany z dziwnej czarnej i twardej substancji. Miała ona na sobie dużo wyżłobień - głębokich i płytkich, długich i krótkich, nowych i starych. Znajdowały się one na całym jego ciele, był nimi pokryty od stóp do głów. Zamiast ust i szczęki posiadał dwa rzędy ostrych szarych zębów. Posiadał dwie zwykłe pary oczu, wydawało się, że potrafią prześwidrować osobę na wylot swoją czerwienią. Poza tym został także zaopatrzonym przez swojego stwórcę w trzecie oko, zazwyczaj koloru głębokiej czerni, natomiast w tej chwili przybrało ono barwę złota. Jego ręce teraz były identyczne do białowłosej. Tak czy inaczej - wracając do tego, co się dzieje w ruinie i jej okolicach. Odepchnięcie tej dziwnej istoty było na tyle silne, że Lucky zdołała jedynie zadrapać ścianę i uderzyć w nią przy okazji swoim ciałem. Podłoga pod nią niebezpiecznie zaskrzypiała i ugięła, tak samo z resztą, jak pod potworem. Każdy kolejny krok czy odskok groził kompletnym zawaleniem się podłoża. I kreatura dobrze o tym wiedziała, dlatego wolała sama nie inicjować walki.

// http://gyazo.com/9680ac4b0aca96ff4250504276f3aef0 bo opis to za mało i szkic wykonany w 20 min jest lepszy XD Nie martw się, ja nie mam weny i jeszcze długo zajął mi taki krótki odpis.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach