Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 11.01.15 17:46  •  [I piętro] Sala operacyjna 1 Empty [I piętro] Sala operacyjna 1
Jedna z sal operacyjnych, które mieszczą się na tym piętrze. Pierwsze co rzuca się w oczy to sterylna czystość. Na środku pomieszczenia ustawiono duży metalowy stół. Dookoła niego było pełno stojaków ze świecami, tak jako jak i na półkach na ścianach, byle tylko rozjaśnić salę najbardziej jak się da. Niestety na bardzo specjalistyczny sprzęt nie ma co tutaj liczyć. Poza szafkami na kółkach i podobnych stolikach, na których ustawia się miski ze skalpelami, lekami, woreczkami z krwią itp. niewiele się tutaj znajdzie. Mimo takich warunków tutejsi lekarze i tak czynią cuda!


___________________________________________________


Na salę operacyjną przywieziona została skrzydlata dziewczyna. Nie liczyło się teraz kim była ani co się stało. Była ranna, potrzebowała pomocy, a to w zupełności wystarczyło obecnie jedynej dyspozycyjnej obecnie lekarce. Kiedy drzwi się otworzyły właśnie myła ręce, ale słysząc przybycie swojej pacjentki od razu się odwróciła. Czy łatwo było rozpoznać w niej anioła? Otóż owszem, mimo długiego czasu spędzonego w Desperacji nadal roztaczała wokół siebie swoistą aurę świętości. Może wynikało to z tego, że nie walczyła z nikim niosąc ze sobą śmierć, tylko ratowała życie innych? Nie liczyło się to jednak dla niej. Po prostu robiła to, co miała.
- Pani doktor, to ta pacjentka, o której informował Lizard! - rzuciła szybko pielęgniarka, by dostarczyć anielicę tuż pod sam stół. Tam Aria ujęła ją pewnie razem z Naomi i tak oto Sunny leżała sobie wygodnie.
- Nazywam się Arianwen, jestem dyrektorką tego szpitala oraz jednym z lekarzy. Nie martw się niczym, znajdujesz się w dobrych rękach. Dasz radę powiedzieć co Ci się stało? - Głos miała łagodny, patrzyła ciepło na dziewczynę od razu przykładając jej rękę do serc. Sunny mogła poczuć, jak po jej ciele rozchodzi się ciepło niewiadomego pochodzenia i nagle poczuła się o wiele lepiej. Aż dziwne, że z takimi obrażeniami jakimi miała, mogła się tak czuć! Niebiańska moc, którą Nightingale była obdarzona, pomogła ustabilizować jej stan i zatrzymać krwotok. Nic więcej jednak nie robiła. - Naomi, krew. - Krótkie polecenie, lecz pielęgniarka już wiedziała co ma robić. Wyciągnęła skądś wielką strzykawkę, po czym napełniła ją przygotowaną już wcześniej czystą wodą. Dla nich było to tu normalne, lecz raczej Sunae mogła się zdziwić dostrzegając, iż przezroczysta do tej pory woda przybrała barwę krwi. I faktycznie właśnie tym teraz była.
- Gotowe Pani doktor - zakomunikowała Naomi czekając na dalsze polecenia.
Sama Arianwen po uzyskaniu odpowiedzi od pacjentki, tudzież po jej omdleniu (zależnie co się stało) przystąpiła do operacji po uprzednim uśpieniu anielicy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.15 21:52  •  [I piętro] Sala operacyjna 1 Empty Re: [I piętro] Sala operacyjna 1
Rozmyty wzrok pomagał jej w tym, że nie rozpoznała w zniekształconym osobniku takiej potwornej istoty, na jaką przynajmniej wyglądał. To duże, monstrualne ramię wydawało się teraz w jej spojrzeniu całkiem przyjemnym, długim, męskim ramieniem, co trochę jej przywodziło na myśl ośmiornicę. Może zmutował z ośmiornicą? Heh, ciekawe czy przytuliłby wszystkimi 4, wolnymi mackami czy coś...
Poszerzyła nieznacznie uśmiech, słysząc, choć nieco przez mgłę "tak, tutaj bardzo dobry szpital", reszty nie zrozumiała tak dobrze. - Jak miło... - Mruknęła cicho, mrużąc oczy i mając ochotę na kolejne zderzenie z ziemią, tym razem jednak chyba ostatnie, bo by się już nie podniosła. Coś jednak ją zatrzymało. Poczuła nagle jak ktoś ją obejmuje, i w tej chwili... Nie było ważne kim ta osoba była. I tak nie mogłaby walczyć... Więc jedyną reakcją mechaniczną było powłóczanie nogami z pielęgniarką, która ciągała ją do środka, uśmiechając się subtelnie i taskując, na tyle na ile się dało swoim niewyraźnym spojrzeniem otoczenie. Głos, pomimo iż niewyraźny, zdecydowanie mówił iż jest kobiecy, po samym tonie i barwie. Ostatnie pytanie, co do "do środka", uznając że pyta czy chce do środka, kiwnęła głową, ruszając się powoli i troszkę ociężale w przód. Krew przepłynęła między palcami dłoni, które trzymała przy ustach, gdy po raz kolejny odkrztusiła zalegającą w gardle krew. To źle... Pomimo swej nieprzytomności - wiedziała że jej stan nie jest dobry. Gdyby dała radę zatamować krwawienie i zaszyć ranę, jej regeneracja załatwiłaby resztę...
Ale do DOGS było za daleko, a zejście kilka pięter w dół wcale by nie było takie łatwe, nawet gdyby ją znaleźli. Nie wiedziała też czy Ourell mógł być akurat w kryjówce, bo gdyby sama nie dała radę, tylko on by został. Jedyne więc co pozostało, to tutaj...
Opadła, już trochę bezwładnie na wózek inwalidzki, a łuk nieco jej się wrąbał przy tym w krzyż, ale poza tym nie było tak źle! Jej wzrok przewijał się to z lewej do prawej, to vice versa. Znów głos... Kiwnęła głową po raz kolejny, nie wiedząc w tej chwili, na co konkretnie odpowiedzieć. Wydawała się mówić szybko, albo to tylko wrażenie Sunny... Rozmazane kolory i jaskrawość pomieszczeń była aż straszna w porównaniu do tego, co działo się w Desperacji. Tutaj, to był jak mały skrawek nieba... Prawie.
Jadąc do sali, skupiła swoje siły i zmusiła swoje skrzydła do ukrycia się, chcąc w ten sposób trochę oszczędzić personelowi problemów z przenoszeniem lub przemieszczaniem jej. Nie wiedziała dokąd ją wiozą, choć miała wrażenie iż słyszała coś o lekarzu... No i to szpital, więc prawdopodobnie jeśli gdzieś - to tam, czyż nie?
Osóbka do której prawdopodobnie ją wieźli w końcu się pojawiła przed jej rozmazanym wzrokiem pomarańczowych tęczówek. Pomimo iż nie mogła dokładnie rozpoznać rysów, bo wszystko wydawało się zlewać w jedno - czuła coś. To nie był człowiek. Niemal czuła to... Że jest jedną z nich. Że to też anioł... Anioł...
Uchowało się ich jednak dość wiele w tych ruinach... Więcej niż się wydaje... Nad jej uchem, pielęgniarka która pchała wózek zakomunikowała coś dość szybko. Strzępki informacji docierały do jej umysłu, i nawet już nie słyszała Asha. "Doktor", "pacjentka", "Lizard"... Wyławiała jedynie jakieś słowa z kontekstu, i już po paru sekundach została objęta przez dwa ramiona i podniesiona z wózka, po czym położona na czymś. Trochę twardym, acz to i tak nic w porównaniu do klitek w DOGS. Tak... Tamte były wprost świetne na to, by nigdy nie mieć problemu z krzywym kręgosłupem. Nawet spanie na ziemi bywało wygodniejsze, heh.
Kolejny głos, tym razem nowy. Łagodny, znów kobiecy... Wyraźniejszy niż tamta pielęgniarka, albo tylko jej się wydawało, i wyłowiła tym razem więcej słów niż wcześniej. Dyrektorka tego szpitala, jeden z lekarzy... Arianwen...
I pytanie... Co ci się stało... Próbowała przypomnieć co do tego momentu ją spotkało i złożyć jakoś w głowie w dość logiczną całość, lecz nie było to łatwe.
- Pantera... Próbowałam odgonić... Zaatakowała... Rozcięła brzuch... Zatrzymała zębami przed odlotem... Gryząc w łydkę... Zdołałam uciec, lecz... To było już jakiś czas temu... Przez ten czas... Ciągle upływała krew... Wiem że to głęboka... Rana... - Łapanie przerw na oddech i składanie myśli w całość było dość sporym problemem... Przynajmniej do momentu gdy nagle wszystko stało się czyste i klarowne, a ona znów wydawała się dobrze widzieć. Krew przestała uciekać, i nagle poczuła się dość... Przytomnie...
Krew... Tak...
- Tak... Krew, straciłam jej... Sporo... Gdyby nie to że nie miałam czym zatamować krwawienia... Spróbowałabym sama temu zaradzić... Dziękuję wam... Za pomoc... - Nie mogła nie podziękować, mimo wszystko. Jej, dużo wyraźniejszy wzrok sięgnął dość sporej strzykawki, jaka została napełniona wodą, zwyczajną wodą... A potem nagle się zaczerwieniła. Ciekawy sposób... Bardzo ciekawy...
- Widzę... Że znacie się na rzeczy... - Przyznała, nie kryjąc w swoim tonie podziwu wobec metod i przygotowania. Byli gotowi zareagować, kiedy tylko była potrzeba... Zdecydowanie tak...
A potem nastała ciemność. Gdy wszystko zaczęło zanikać i ciemnieć, gdyż uniknęło jej odczucie ukłucia i prawdopodobnego wpłynięcia do jej ciała narkotycznego środka, przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że się spóźnili...
- Ashley... Wybacz mi, że Cię nie słuchałam... - Szepnęła bardzo cicho, jednak w myślach ten głos był na tyle wyraźny, by Ashley, z którym straciła kontakt przez niedokrwienie mózgu i swojego ciała to usłyszał.
Tak... Zdecydowanie miała go za co przeprosić... Przed domniemaną śmiercią...
Powieki zakryły w końcu oczy... I nastała ciemność...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.15 19:31  •  [I piętro] Sala operacyjna 1 Empty Re: [I piętro] Sala operacyjna 1
I się zaczęło. Pacjentka usnęła zdana już tylko na łaskę i niełaskę Ariany. Anielica od razu zabrała się do pracy, bo o ile ustabilizowała swoją mocą ogólny stan swojej pacjentki, tak jej obrażenia nadal były bardzo poważne. Naomi w tym czasie napełniała plastikowy woreczek świeżo uzyskaną krwią. Bez niej ani rusz, a że będą potrzebowali jej naprawdę sporo strzykawka kolejny raz poszła w ruch. Po "zainstalowaniu" wenflonu pani doktor całkowicie skupiła się na swoim zadaniu. W pierwszej kolejności poszły rany na brzuchu, te najbardziej poważne. Odkaziła je sokiem z kaukaskiego granatu, po czym wspomagając się swoją mocą zaczęła zaszywać rany. Naomi w tym czasie uzupełniała stale krew oraz odkażała resztę obrażeń. Mimo trudnej sytuacji prognozy były dość obiecujące. Anielica stopniowo wycofywała swoją moc w miarę postępu zabiegu, a brak nawrotu krwawienia był bardzo dobrą informacją.
Wielkim plusem był fakt, iż Sunny posiadała wzmożoną regenerację. Arianwen już teraz była w stanie dostrzec początki procesów odpowiadających za utrzymanie jej przy życiu. Skoro tak... Oceniając szybko swoje umiejętności jednego była pewna - uratuje ją.
Operacja trwała i trwała. Anielica dawała z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej, byle utrzymać swoją pacjentkę przy życiu. Najgorsze było oczyszczanie ran z piasku i żwiru, który utknął w jej ciele po upadku przed szpitalem. Praca jakże mozolna, lecz praktycznie najważniejsza! Pewną ręką wybierała po kolei nawet najmniejsze drobinki. Pot lał jej się po czole, lecz nim zdążył spaść usłużna pielęgniarka już jej go ocierała. Dookoła na podręcznym wózku walało się pełno zakrwawionych i brudnych gaz, lecz przynajmniej rany dziewczyny były w pełni oczyszczonej.
I tutaj Aria miała mały dylemat co zrobić dalej. Rany na brzuchu były o tyle poważne, że regeneracja jej pacjentki mogła nie zdążyć ich "załatać", a ciągłe stabilizowało jej stanu zdrowia też było męczące. Podjąwszy decyzję anielica przyłożyła dłonie do ciała swojej Siostry, jak to określała innych jej podobnych, i użyła kolejny raz swojej mocy. Na oczach Naomi, która jej asystowała, śmiertelnie groźne rana zaczęły się zasklepiać. Najpierw powoli, jakby nic się nie działo, a następnie już bardziej efektywnie. Rozdarta tkanka łączna spajała się na nowo z sobą, powracała ciągłość tkanek, aż obrażenia nie zrobiły się o połowę płytsze. I tyle w zupełności wystarczyło, resztę zrobi już samo ciało Sunny.
- Przygotuj mi igłę i nici, proszę - poleciła swojej pomocnicy, a gdy już miała w łapkach odpowiednie narzędzia przystąpiła do zszywania. Ostrożnie, z wielką dokładnością ściągała ku sobie skórę wraz z tkanką podskórną i łączną, by zabezpieczyć brzuch pacjentki. Pociągnięcie za pociągnięciem, rana za raną, aż w końcu mogła śmiało stwierdzić, że odwaliła kawał dobrej roboty. Teraz przyszła jeszcze pora na łydkę, która po uprzednim oczyszczeniu również zostawała poskładana do kupy. W międzyczasie Aria kontrolowała ogólny stan swojej pacjentki, która cały czas otrzymywała krew. W końcu tyle jej straciła... a teraz przynajmniej miała już delikatne rumieńce na polikach!
Po skończonym zabiegu anielica opadła ciężko na krzesło pod ścianą, a Naomi zabezpieczyła szwy opatrunkami. Mogły pochwalić się kolejnym małym zwycięstwem. Sama Sunny została przewieziona na salę chorych, gdzie w spokoju mogła się wybudzać, a pani doktor wraz z pielęgniarką ogarnęła siebie oraz salę. Tak, to był ciężki dzień...

z/t x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach